Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przyszły mąż

dobre cechy męża

Polecane posty

Gość Człowiek z Księżyca
Co, Ryba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek z Księżyca
Kiedy nie można powiedzieć nic innego, mówi się "no i bardzo dobrze".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek z Księżyca
A ja mam wody i sztrómu pod dostatkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek z Księżyca
A cóż innego można w takim wypadku powiedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek z Księżyca
Bo na taki razy nie da się powiedzieć nic innego. To jasne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek z Księżyca
No dobrze, niechże będzie ciemne, Ryba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek z Księżyca
Idę sobie, Ryba. Jakaś niegadatliwa jesteś. Do widzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hooop hooop

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek z Księżyca
Cześć, Ryba, pewnie, że twradziel, nie to, co ja. I jakie laski lgną stadami do niego? Nie potrzebuje zapraszać na obiadki. Nic, tylko zabić się własną pięścią z zazdrości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On nie zaprasza na obiadki, tylko na szampana z kawiorem. Biorąc pod uwagę parametry owych zdobyczy - nic dziwnego, nie wyglądają na kogoś, kto się normalnie odżywia. :-D Ale ten ostatni Bond to prawdziwy twardziel, nie taki filut jak poprzednicy. I nie wymuskany, tylko taki męski, mrauuuu... :-P Nawet szramy ma. :classic_cool: (UWAGA: dla miłośników klasycznego Bonda - z klasycznym Bondem nowy niewiele ma wspólnego. Ale jest świetnym filmem sensacyjnym! )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek z Księżyca
Hmmm, Ryba? Chyba zbyt pospiesznie zaddecydowałem, że nie mam z Bondem nic wspólnego. W końcku, odebrałem porządne przeszkolenie wojskowe w armii nowego typu. Piotrafię własnoręcznie to i owo zdetonować. Nie jest mi obce strzelanie z prawdziwego kbkAK, tetetki i P64. Byłem nawet kiedyś ranny, kiedy popylajc po wądołach poligonu w Łojewie nad Jez. Gopło, ostrzełałem sobie niefortunnie gębę gilzami od naboi. Szram posiadam dwie: jedną po ślepiej kiszce a drugą po zeszyciu ścięgna Achillesa. Kawiorem gości karmię i to w najlepszej, pstrążej bądź siejowej jakości. Tylko z szampanem może być krucho, choć można by się posłużyć pewną chytrością - zmiast oryginalnego Champagne, dałoby się zastosować Sovietskoje Igristoje - i tanio, i dużo. A panna i tak się nie zorientuje. A więc, Ryba, ja chyba jestem prawdziwym Dżejmsem Bondem. Przynajmniej tak na 75%.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze musiałbyś mieć licencję 00. Ale rozumiem, że to tylko formalność. Oczywiście wiesz, kogo najchętniej uwodzi JB? - piękne mężatki. Z kontaktów z pannami wynikają jedynie kłopoty... :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek z Księżyca
Utwierdzam się w przekonaniu, że ja jestem Jamesem Bondem. Nawet pierwsze litery od imienia i nazwiska są identyczne - JB. Licencji pwrawdzie nie posiadam, ale za to dysponuję prezydencką nominacją na oficera rezerwy, podpisaną przez naszego nieodżałowanego, bywszego prezydenta - Lecha Wałęsę. A co do mężatek, mam odmienną opinię. Mężatki mają ten feler, że gdzieś w tle czają się małżonkowie-zazdrośnicy. Ja nie mam ochoty dostać od któregoś pozbawiobego poczucia humoru i wyrozumiałości małżonka po gębie tylko dlatego, że się zabawiam kulturalnie z jego małżonką. Wolę więc panny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek z Księżyca
Zapomniałem dodać, Ryba, że goleń wołowa wyszła bardzo smakowicie. Dorobiłem do tego specjalny sos, zaciągany dobrym, czilijskiem winem wytrawnym. Do tego upiekłem kartofelki i nasmażyłem na mój własny, wschodniopruski sposób, ćwikły. Mniam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mniam faktycznie! U mnie jedynie gulasz po węgiersku z kaszą. Aczkolwiek całkiem smakowity. W kwestii JB - wolał mężatki, gdyż ryzyko zazdrosnego męża i tak było mniejsze niż ryzyko ewentualnego zaangażowania w związek z kobietą (co w przypadku mężatek zostało z definicji określone jako niemożliwe, bowiem mężowie owych ślicznotek miewali wyjątkowo nieprzyjemne charaktery i ani żony nie spieszyły się z ich opuszczaniem, ani mężowie nie byliby skłonni ich odprawić. No, chyba, żeby ostatecznie, lecz nie w szale zazdrości, a raczej z uwagi na podejrzenie zdrady) Gdyby ktoś mnie zapytał w tej chwili, czym się zajmuję zawodowo, odpowiedź byłaby prosta - konfabuluję... :-0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek z Księżyca
No a poza tym prawdziwy JB dysponował pewnie kopytem, które wysstrzeliwało bez zmiany magazynka pewnie ze trzy tysiące nabojów. Z czymś takim można nie jednemu zazdrośnikowi wybić ze łba zazdrość. Moja służbowa tetetka miała, o ile kojarzę, bodaj siedem pestek. A w P64 - zdarzało się - zamek wypadał przy przeładowaniu po strzale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek z Księżyca
Dobry gulasz nie jest zły, zwłaszcza kiedy się go odpowiednio przygotuje. Skąd jednak przekonanie, że jest on węgierski? Kiedyś do Janowiczowej przyjechały dwie rodowite Węgierki. No więc, Janowiczowa postanowiła zrobić im przyjemność i przygotowała węgierskie leczo, o czym zakomunikowała wnosząc do salonu dymiący kocioł. Panny nałożyły sobie na talerze, zjadły, grzecznie podziękowały - wydawały się być usatysfakcjonowane. Dopiero po jakimś czasie, po wychyleniu paru lufek wysokoprocentowego destylatu, przyznały się z humorem, że może w mniemaniu Joanny to rzeczywiście było leczo, ale wg ich, Węgierek, uszykowana potrawa nigdy leczem nie była, nie jest i nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek z Księżyca
Przypomniało mi to, Ryba, inną historię. Parę dobrych lat temu, pojechałem z mec. Antosiewiczem i jego siostrą do Barcelony. Siedzieliśmy sobie kiedyś w niewielkiej miejscowej knajpce, zamówili solidny flkakon wina i z uwagą wertowali menu, szukając czegoś miejscowwego do zjedenia. Zamówiliśmy jednak coś, co chciało się nam wydawać znajome - była to potrawa o nazwie "krakoski sosydż". Ma się rozumieć, to co nam podano żadnym krakoskim sosydżem nie było. Takie sprawy, Ryba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech, chciałby człowiek choć przez chwilę być światowcem, a tu nic z tego, od razu wszystko wypomną... :-0 (nie \"węgierski\", jeno \"po węgiersku\", żeby było śmieszniej - oryginalny przepis według kuchni polskiej... )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek z Księżyca
Przepraszam, Ryba. Ja mam dość krytyczny rozum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Człowiek z Księżyca
Sama oceń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×