Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hhhh

nawiedzony obraz

Polecane posty

Gość ta żaba jest straszna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość same żaby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozdrawiam natalke
🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AnkaAaaaaaaaaaaaaa
a teraz??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość viol
uuuuuuuuuuuuuuuuuuuu.... ale straszne :D chyba dziś nie zasnę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak częste są przypadki opętania? Można by powiedzieć, że w stosunku do 40 milionów Polaków, atakowanych przez szatana codziennie, tych kilkanaście czy kilkadziesiąt opętań, to liczba niewielka. Tyle tylko, że nie jest nam znana ich pełna liczba, bo tego się nie rejestruje. Ludzie często nie wiedzą, do kogo zwrócić się o pomoc. Ujawnionych przypadków opętania czy zniewolenia, czyli skrępowania przez szatana pewnych sfer naszej osoby, jest jednak coraz więcej. Wygląda na to, że te zagrożenia narastają. Uważajcie szatan na was czeka. :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość idź precz szatanie
!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pujde z wami
:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Latem 1963 r. na Babiej Górze rozbił się przy pięknej pogodzie helikopter. Pilot i pasażerowie zginęli. Nigdy nie odkryto przyczyny katastrofy. W 1969 r. o zbocze Babiej uderzył samolot pasażerski. Przybyli na miejsce GOPR-owcy znaleźli wśród szczątków samolotu zwłoki 53 osób. Nikt nie przeżył. Domniemywa się, że mogły zawieść pokładowe instrumenty i pilot - lecąc we mgle - nie zauważył góry. Ale to wytłumaczenie nie jest do końca przekonywujące. Wycieczki do świata koszmaru Góry zawsze są niebezpieczne. Nikt przy zdrowych zmysłach nie wybierze się w Alpy czy Pireneje bez odpowiedniego sprzętu, obuwia i ubrania, ale polskim \"turystom\" zdarzały się wyprawy bez zachowania podstawowych zasad bezpieczeństwa. Z wypraw na Babią Górę nieszczęśliwie i niesamowicie zakończyła się pewna czerwcowa wycieczka turystów ze Śląska, którzy wieczorem wybrali się na spacer z Wideł na Babią. Panie w pantofelkach i lekkich sukienkach, panowie w samych koszulach. Dotarli do połowy drogi do schroniska, gdy powietrze raptownie się ochłodziło i zaczął sypać śnieg. Przy zerowej widoczności skostniali z zimna turyści postanowili schronić się pod nawisem skalnym, ponieważ nie mogli już iść dalej. Krzyczeli wzywając pomocy. GOPR-owcy zostali zaalarmowani po kilku godzinach. W trudnych warunkach odszukali w końcu lekkomyślną grupę: niektóre osoby jednak zdążyły już zamarznąć. Wzywający pomocy mężczyzna zupełnie zesztywniały otwierał usta do krzyku, ale jego zmarznięta krtań nie wydawała żadnego dźwięku. Pewnej zimy 4 osobowa grupka narciarzy została zaskoczona nagłą zmianą pogody i szybkim nadejściem nocy. Gospodarz schroniska w Markowych Szczawinach zaniepokojony ich długą nieobecnością zorganizował poszukiwania. Rankiem trzeciego dnia pod granią Kościółków odnaleziono dwie pary kobiecych nart bez kijków, a potem jeszcze parę męskich nart również bez kijków. Po wielu godzinach ktoś spostrzegł wystającego z pod śniegu jednego z czwórki, który nie zdjął nart i zastygł w niedokończonym telemarku kilkanaście metrów poniżej schroniska. 130 metrów dalej śnieg zasypał 19-letnią dziewczynę. Czwartego dnia w odległości ok. 100 m od schroniska odnaleziono jeszcze ciało drugiej dziewczyny. Na zwłoki czwartej ofiary, kierownika wyprawy natknięto się dopiero w połowie maja, w gęstwinie leśnej 200 m powyżej gajówki na Przywarówce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oto kilka najdziwniejszych przypadków: Pojedyncze zniknięcia: - lipiec 1768 roku: siedemdziesięciosiedmio letni krawiec Owen Parfitt zniknął z wózka inwalidzkiego sprzed własnego domu. Warto wspomnieć iż od wielu lat był on całkowicie sparaliżowany. Bez pomocy nie potrafiłby się ruszyć z miejsca. Pomimo natychmistowych poszukiwań i przetrząśnięcia całej okolicy nie natrafiono na żaden ślad; - 29 listopad 1809 roku: brytyjski dyplomata Benjamin Bathurst, syn ówczesnego biskupa Norwich odbywał służbową podróż z Wiednia do Londynu. W pewnym momencie wysiadł on ze swojego wozu i postanowił przejść się wokół dyliżansu. Jego asystent i lokaj zostali w środku powozu. Prowadzono poszukiwania w całym kraju na polecenie samego Napoleona Bonaparte. Benjamin jednak nigdy nie wrócił z przechadzki - zniknął na zawsze; - 23 wrzesień 1880 roku: sędzia August Peck z miasteczka Gallatin w Tennessee wybrał się powozem na farmę swojego przyjaciela Davida Langa. Razem z nim pojechał również szwagier Langa. Kiedy dojeżdżali na miejsce, zobaczyli w oddali Langa spacerującego po polu. Z podwórza na męża patrzyła też pani Lang z dziećmi. Nagle Lang zniknął z pola widzenia. Sędzia i szwagier doszli do wniosku, że Lang wpadł w jakąś rozpadlinę i czym prędzej pobiegli mu na pomoc. Kiedy jednak dotarli do miejsca, w którym po raz ostatni widzieli Langa, ze zdumieniem odkryli, że nie ma tam żadnego zagłębienia, nie było też żadnych śladów zaginionego. Zarządzono poszukiwania, w których to udział wzięli wszyscy znajomi Langa, nie przyniosły one jednak żadnego rezultatu; - 1969 rok: siedmioletni Dennis Martin wybrał się z ojcem i krewnymi na wycieczkę do Great Smoky Mountains. Chłopiec przez cały czas był pilnowany. Zniknął zupełnie nagle, gdy szedł obok swojego ojca. Zbiorowe zniknięcia: - 5 listopad 1872 roku: statek \"Mary Celeste\" wypłynął w rejs z Nowego Jorku do Genui. Po miesiącu angielski bryg \"Dei Gratia\" natknął się na niego w pobliżu Azor i wybrzeży Portugalii. Statek był całkowicie opuszczony. Ponadto znajdował się on w zadziwiająco dobrym stanie. Nie było ani śladów katastrofy, ani innych wydarzeń, zmuszających załogę do opuszczenia statku. Przedmioty, podobnie jak w większości przypadków, pozostawiono w trakcie użytkowania. Inne leżały w porządku na swoich miejscach. Dochodzenie nie dostarczyło nowych informacji. Dziwne było iż statek, mimo braku załogi, utrzymywał się na właściwym kursie przez ponad 500 mil, mimo burz i fal. Konstruowano różne dziwne teorie lecz żadna nie była wystarczająco przekonująca. W końcu sprawę uznano za niemożliwą do rozwiązania; - listopad 1930 roku: traper Joe Labell, odwiedzając zaprzyjaźnioną wioskę Eskimosów w północnej Kanadzie, natknął się jedynie na opuszczone domostwa. Nie usłyszał nawet szczekania psów. Przedmioty takie jak broń, sanie, łodzie czy robótki wskazywały na chwilowe oderwanie się od zajęć. Jednakże nie odnaleziono ani śladów wroga, ani też śladów nagłej ucieczki. Wkrótce potem zawiadomiona policja konna nic nie odkryła. Tropiciele również nie odnaleźli żadnych śladów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedys w strefie 11 byl program o gorach, a wlasciwie o pewnych punktach w gorach w ktorych w niewyjasnionych okolicznosciach gineli turysci i nigdy ich cial nie odnaleziono wiem ze wsrod tych wlasnie punktow przodowały Tatry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×