Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mileenka

potrzebuje waszej porady!!zerwanie najlepsze wyjscie z tej sytuacji?

Polecane posty

Gość S.C.
Ojej nie wiedzialam... A czy w nowej dziewczynie znajdujesz pocieszenie po stracie poprzedniej...? Po co ja oszukujesz...? I prosze nie mow, ze dajesz jej wszystko na co zasluguje , bo w to nie uwierze... Jak was mamy zrozumiec..? Robisz cos wbrew sobie i bylej na zlosc? To chyba nie tak powinno byc...Jak sie kogo kocha to nie ma sie checi by ja krzywdzic...Chyba ze sie myle i wy faceci inaczej to widzicie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kici- Kici - Po kolei w takim razie... Po piewsze nie chcialem Ci pojechac, tylko sie bronic :-) Nie mialem zamiaru Cie urazic. faktycznie dalas jej taka rade, czytalem ze zrozumieniem, tylko, ze nie potraktowalem tego powaznie. Wlasnie tak zachowywala sie moja Ex. Znalazla prace (byla dopiero co po studiach), poznala nowych ludzi, miala ochote na imprezy, mowila o innych facetach czulej niz o mnie, zwierzala sie kolezankom nie mi, wolala spedzac czas z innymi niz ze mna. Faktecznie wywolalo to moja reakcje - zazdrosc, niepewnosc... Mowilem jej wielokrotnie, ze sie zmienila, ze juz nie jest ta sama, ktora poznalem... Tylko nie jestem pewien, czy w jej wykonaniu to byla akurat walka o zwiazek, czy po prostu autentyczna zmiana. A wiec kici-kici, kop w dupe to to nie jest. Za malo szokuje i wyzwala - przynajmniej w moim przypadku - reakcje obronna - Ty sie buntujesz to ja tez. Co do mojej Ex... faktycznie nie moge powiedziec ze ja kocham, ale czego Ty oczekujesz, ze zakocham sie zanim sie zwiaze? No to chyba nie ta kolejnosc. najpierw mam w zwyczaju sie z dziewczyna spotykac, spedzac milo czas, sprawdzic czy bedzie mi z nia dobrze - a dopiero pozniej mowic ze ja kocham. Wierz mi jezeli to nie bedzie ta, to nie bede marnowal ani swojego czasu ani jej. A juz na pewno nie chce jej skrzywdzic, chociaz niestety moze to sie tak skonczyc :-( Co do facet=swinia nie wszystko musi byc napisane doslownie. Takie odnioslem wrazenie z Twojej wypowiedzi (chociaz znmajac Cie wiem, ze tak nie myslisz, przynajmniej nie o wszystkich) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm, może i ze mnie nieżyciowa idealistka.. (możliwe, możliwe..) Ale nadal wierzę w zauroczenie od pierwszego wejrzenia, ten cios strzałą amora w serducho.. :D Chciałabym tu wyraźnie zaznaczyć różnicę między zakochaniem a miłością. Zakochanie to te pierwsze fazy związku, miłość - no, to już poważna sprawa, wymaga czasu. I dlatego pytam - czy uda Ci się zakochać w tej obecnej dziewczynie? Bo znając życie ona już się w Tobie zakochała, \"baby\" to jednak bardziej emocjonalne są :D Nie chciałabym, żeby tam jakaś krzydka którejkolwiek ze stron się stała. Owszem, moja rada może w niektórych wypadkach być \"kopniakiem\" zbyt małym. Ale trzeba spróbować! Może wystarczy delikatniej, jeśli to nie podziała, to już chyba zostaja tylko drastyczne wybory.. :O I nie, nie czuję się urażona. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ehhh... Masz kici-kici racje ja juz uslyszalem od nie ze mnie kocha... Ja jej tego nie powiedzialem, a ona rozumie dlaczego. Ale bardzo milo spedzam z nia czas. Ona ze mna tez sie dobrze czuje. Ogromnie sie we mnie zmienilo od kiedy z nia jestem. Gdzies tam wyzej napisalem, ze nie wiem czego faceci potrzebuja i oczekuja... Ja zawsze bardzo potrzebowalem czuc sie kochany. Lubie czuc, ze jestem wyjatkowy, jedyny i najwazniejszy... Potrafie to docenic. Ex juz mi tego na 100% nie zapewniala, a Next mam wrazenie ze kocha mnie tak jak Ex nigdy nie kochala. mnostwo razy pytalem Ex za co mnie kocha - nigdy nie odpowiedziala :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche nie rozumiem
jak dla mnie to pieprzycie jak połamani jeden przez drugiego. Licytujecie sobie kto komu daje czego wiecej. A czy nie lepiej po prostu byc ze sobą i nie zastanawiac sie nad tym "dawaniem" ? A tak w sumie to co wy chcecie dawac takiego drugiej osobie? Skoro jest z wami tzn ze niczego jej nie brakuje... nie rozumiem.. Kobiety => czego tak bardzo potrzebujecie, ze jest to tak kosmiczne, ze wasi faceci wam tego dac nie potrafia? Faceci => czego tak bardzo potrzebujecie, ze jest to tak kosmiczne, ze wasze kobiety tego dać nie umieją?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.C.
Widać, że osoba, która wpisała się wyzej nie miala jak narazie takiego problemu...I nie zycze jej zeby kiedykolwiek miala go miec...Lepiej jak sie wszystko dobrze uklada...Ale czasami po prostu tak nie jest... Dajemy z siebie wszystko co najpiekniejsze, bo chcemy sie tym dzielic...Tak jest na poczatku, ale po pewnym czasie chcemy równiez zeby ta druga strona pokazala w jakis sposob jak bardzo nas kocha...I dajmy na to ona nie robi nic...W naszym rozumieniu ona nie czuje tego co my, nie tak mocno jak my badz nie chce sie tym dzielic. Taka sytuacja nie powinna miec miejsca, a ma... Swietnie ze u ciebie jest dobrze...My tez chcemy do tego doprowadzic...Stąd te rozmowy... Pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malwinaamam
tez mam to samo - 5 lat i od 3 lat nieszczesliwa jestem z nim.przyzwyczajenie i wspolne mieszkanie i brak kogokolwiek interesującego na horuzoncie powoduje ze nie chce mi sie zrywac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.C.
Rozumiem Ciebie...Mam podobnie...Tyle ze ja jeszcze musze patrzec na to jak inni ukladaja sobie zycie...A takich znajomych mam mnostwo i przez to od nich tez zaczelam sie odsuwac...Zupelnie inne swiaty...Paranoja.. Pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tofro
mialam kiedys podobna sytuacje. ba, nawet taka sama. ostrzegalam go chyba z milion razy, az w koncu odeszlam. i wiesz co? poczatkowo niczego to w nim nie wzbudzilo, zachowywal sie tak, jakbysmy zrywali ze soba conajmniej kilka razy w tygodniu, Bylismy razem 2,5 roku. Spakowalam jego walizke a on przyszedl po nia z (!) kolegami. wtedy zrozumialam, ze moj eks to palant. owszem, bylo smutno, ale nie pograzalam sie, zaczelam zyc- chodzic na imprezy z przyjaciolmi, itp., itd. dwa miesiace po tym zdarzeniu blagal o wybaczenie, a ja bylam zimna i obojetna jak on wtedy. nie, nie udawalam. byl mi naprawde OBOJETNY. Zrozumialam wtedy, ze to nie byla juz milosc, tylko przyzwyczajenie. blagal mnie przez ponad miesiac o wybaczenie, ale na nic to. poznalam kogos i od ponad roku jestem z tym kims najszczesliwsza na swiecie. eks od czasu do czasu prob uje mi o sobie przypomniec telefonami, meilami, wiadomosciami na gg- ale bezskutecznie. zycze ci determinacji i wytrwalosci w tym, co postanowisz, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malwinaamam
wlasnie ...jak odroznic zauroczenie od milosci a tą od przyzwyczajenia? bo jest ryzyko ze z następnym po 5 latch bedzie tak samo jak jest z obecnym teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tofro
mkoim zdaniem zauroczenie jest wtedy, kiedy czujesz motylki w brzuchu, kiedy non stop myslisz o tej osobie, kiedy kazdy jej dotyk sprawia, ze przeszywaja Cie dreszcze....Pewnie ktos napisze, ze przeciez milosc tez sie tak objawia. milosc to przede wszystkim polaczenie tego wszystkiego, czym jest zauroczenie z poczuciem bezpieczenstwa, zaufaniem. przyzwyczajenie? w moim przypadku bylo to liczenie, ile godzin razem spedzilismy, ile to mniej lub wiecej niz wczoraj, co ebdziemy robic jutro, jaki ogladac film- monotnia jednym slowem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.C.
Dziekuje Ci za te slowa otuchy...Wiem, ze jak teraz podejme jakas decyzje to nie zmienie jej tak latwo...On tez w pewnym sensie staje sie dla mnie obojetny...Widzac jak on sie zachowuje ode chciewa mi sie wszystkiego...Gratuluje Ci odwagi ...naprawde...I zarazem zazdroszcze...Wiem, że jest ktos kto chetniej bedzie dawał... A ja potrzebuje milosci, szacunku, stabilizacji, bezpieczenstwa i szczescia...Przy tym kims chce sie czuc wyjatkowo i chce sie z nim wszystkim dzielic...Teraz niestety nie moge sie tak czuc, ogranicza mnie obecny. Smutne, ale prawdziwe... On nigdy mi tego nie da...Tyle razy juz obiecywal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.C.
Zgadzam sie z Tofro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tofro
skoro tyle razy obiecywal, to ja radze zrobic ten radykalny krok. moj tez obiecywal ojj miliony razy, za kazdym razem bylo dobrze przez 2-3 dni, i znow wszystko wracalo do wczesniejszej postaci, pozniej juz nawet nic nie zmienial, na obiecywankach sie konczylo. jak z nim zerwalam, nie uronilam ani ejdnej lzy, chociaz przez tyle lat zwiazku plakalam przez niego dosc czesto. poczulam ulge, wolnosc. wspaniale uczucie! nie szukalam nikogo na sile, znalazl sie sam i teraz w koncu moge powiedziec, ze kocham i jestem kochana. minal juz rok a ja nadal czuje te motylki, nadal za nim tesknie, potrafie zaakceptowac jego wady- w koncu kazdy je ma. po roku bycia z eksem juz od paru miesiecy bylo monotonnie...wiec to najlepszy dowod na to, ze to nie byl Pan Wlasciwy. trzymaj sie malenka i pamietaj- w takich sytuacjach trzeba byc egoistka i nie mysl o tym, co on bedzie czul- bo on teraz pewnie tez o tym nie mysli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przyzwyczajenie jets wtedy gdy własnie nie ma tych motyli ta osoba jest a jak jej nie ma nie sprawia to zadnej róznicy a jak jej nie ma i nigdy mieć nie będziesz wtedy czuje się wręcz ból fizyczny...i wtedy wiadomo,ze nie jest toprzyzzwyczajenie, a mocna więz uczuciowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.C.
Wszystko o czym piszesz siedzi we mnie...NIedawno to wszysto stalo sie dla mnie po prostu jasne...Tyle ze za duzo rzeczy mnie z nim laczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tofro
hmmm mi sie wydaje, ze w przypadku przyzwyczajenia wlasnie jest jakos tak glupio bez tego kogos, ale nie w tym sensie, ze jest ci smutno, ze nie ma tego kogos. po prostu brakuje ci czegos, ale nie potrafisz okreslic ,czego. jesli bylaby to milosc, to teskni sie wtedy za tym kims,odlicza czas do spotkania, mysli, kocha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tofro
moja droga nie mozesz tak myslec!! ja tez kilka miesiecy zwlekalam z rozstaniem, bo laczylo mnie z nim za duzo rzeczy. mieszkalismy razem, notabene w moim mieszkaniu, moi rodzice go lubili, z jego matka chodzilam na aerobic i basen, wszystko, co mielismy dotychczas, bylo wspolne. rzeczy, ktore by mi o nim przypominaly spakowalam do kartonowego pudla i wynioslam do piwnicy. po paru miesiacach przeszlam sie tam, zeby zobaczyc, czy te rzeczy beda wzbudzaly we mnie uczucie choc troche przypominajace milosc. i wiesz co czulam? radosc, ze uwolnilam sie z tego zwiazku ale zarazem szczescie, ze choc przez jakis czas kochalam i bylam kochana, w koncu byla to moja pierwsza powazna milosc. denerowali mnie ludzie, ktorzy mowili "jeszcze wrocicie do siebie". staralam sie nie sluchac ich i nie myslec o tym. po pol roku, jak zaczelam byc z kims innym,zrozumieli, ze to koniec raz na zawsze. mielismy wspolnych przyjaciol- wszyscy poszli za nim, wspolczujac mu, ze zostal tak potraktowany :| nie ma sie co dziwic, w wiekszosci byli to faceci. podzielilam rzeczy na moje i jego, jego spakowalam do walizki i na drugi dzien kazalam sie wynosic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tofro
aha i jeszcze cos- jesli naprawade to nie jest to, czego oczekiwalas, to w momencie gdy bedziesz zwlekac z rozstaniem z kazdym dniem bedzie laczylo was wiecej przedmiotow, sytuacji.i z kazdym dniem bedzie coraz ciezej. musisz to przerwacm i nie myslec o tym, co was laczy. trzeba sie raczej zastanowic nad tym, co was dzieli i albo popracowac nad tym, albo zakonczyc ten zwiazek. chociaz jak juz pisalam, przynajmniej w moim przypadku szans na popraocowanie nad tym nie bylo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche nie rozumiem
nadal wg mnie pieprzycie jak połamani. Ktoras z was gada, ze JUZ ROK jestescie razem i jest cudownie... spoko. pewnie ze jest cudownie bo rok to bardzo krotko. Bedziecie 7 lat to sie zobaczy. A tak poza tym, czego wy sie spodziewacie po paru latach zwiazku, gdy facet wszystko o was juz wie ? Zna kazdy punkt waszego ciala i wie co myslicie na jaki temat... Macie bardzo idealistyczne podejscie. Milosc jak z bajki.. i zyli dlugo i szczesliwie. Zycie jest takie krotkie a wy sie zastanawiacie nad pierdolami. Nie potraficie sobie czasu zorganizowac, nie macie zadnych zajec i pasji... to zawracacie dupe facetom, ktorzy robia cos wiecej niz siedza malujac paznkocie, ogladajac seriale na M.. Macie do nich pretensje o to, ze nie potraficie sobie zorganizowac czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.C.
Do troche rozumiem --> nie zrozum tego jak atak, ale wolalabym zebys przeczytał/ła wszystkien nasze wypowiedzi, a nie tylko te ostatnie... Jestem dosc dlugo z facetem i przestalam byc szczesliwa...czyli twoje "żyli dlugo i szczesliwie " sie nie sprawdza... Mi nadal zalezy na drugiej osobie i dlatego trudno jest odejsc...Ale tez nie pasuej mi to jak mnie traktuje...Jak raz nabyta rzecz...NIe moge z nim robic rzeczy ktore robie z innymi, pogadac wyjsc po prostu dobrze sie bawic...On nie iniucjuje zadnych niespodzianek, nie sprawia mi radosci...Nudze sie z nim czasami, brak tematów do rozmow, bo kazdy ma odmienne poglady i zainteresowania...MImo wszystko kiedys bylo inaczej.. Jesli u ciebie nadal jest pieknie to gratuluje, niestety mozesz byc kiedys po tej drugiej stronie...Czego ci nie zycze... To, co robi twoja druga polowka w pelni cie satysfakcjonuje...? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.C.
MIalo byc "do troche nie rozumiem"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
S.C. Sprecyzuj moze swoje mysli. Zdecyduj sie! A) Brakuje Ci zaangazowania z jego strony? B) Brakuje Ci motylkow w brzuszku? Bo ja nie rozumiem. Jak juz wiesz bylem po drugiej stronie barykady i chcialbym cos ustalic. Jezeli jest to problem togo, ze o Ciebie nie dba, nie stara sie, nie okazuje juz tej milosci - to faktycznie, po rozstaniu bedzie mogl miec pretensje do siebie. To bedzie w duzej czesci jego wina. Ale jezeli Ty juz go po prostu nie kochasz. Czujesz tylko przywiazanie. Potrzebujesz nowych wrazen (byc moze nowej milosci) - to pewnie rozstanie bedzie w znacznej mierze Twoja wina. Chociaz trudno wtedy mowic o winie. Nie mozna przeciez miec pretensji do kobiety, ze ta Cie nie kocha :-( Jest to dla mnie wazne. Ja wciaz kocham swoja Ex (mimo iz jestem juz z kims innym). Ona ma nowego partnera. Pewnie kocha go najbardziej na swiecie i wydaje jej sie, ze mnie tak nigdy nie kochala. I szczerze mowiac tylko za to moglbym miec do niej pretensje. Jezeli tak czuje, to znaczy, ze przez te wszystkie lata mnie oszukiwala?? Nie odbierasz przypadkiem tak swojego postepowania wobec partnera?? Nie wydaje Ci sie dziwne, ze tak jak pisala wyzej kolezanka, mozna czuc obojetnosc. Dlaczego wydaje mi sie to zimne i wyrachowane. Oczywiscie nie mozna tego potepiac. Uczucia po prostu sa. My o nich nie decydujemy :-( Do czego zmierzam...? Oczywiscie racjonalnie nie chce juz swojej Ex! Wiem, ze to byloby bez sensu. Nie zaufalibysmy sobie. Pewnie za jakis czas byloby tak samo zle jak pod koniec. Ale jednak ja Ją bardzo cieplo wspominam. Pewnie nigdy nie przestane jej do konca kochac. I wiesz co? Zastanawiam sie czy mozliwy bylby powrot. Jak pisalem, wiem ze nie, ale i tak sie zastanawiam. I ogromnie wqrwiajace jest przeswiadczenie, ze Ty ja tak kochales, a ona myslala, mysli i bedzie myslec o Tobie tak jak Wy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
S.C. Sprecyzuj moze swoje mysli. Zdecyduj sie! A) Brakuje Ci zaangazowania z jego strony? B) Brakuje Ci motylkow w brzuszku? Bo ja nie rozumiem. Jak juz wiesz bylem po drugiej stronie barykady i chcialbym cos ustalic. Jezeli jest to problem togo, ze o Ciebie nie dba, nie stara sie, nie okazuje juz tej milosci - to faktycznie, po rozstaniu bedzie mogl miec pretensje do siebie. To bedzie w duzej czesci jego wina. Ale jezeli Ty juz go po prostu nie kochasz. Czujesz tylko przywiazanie. Potrzebujesz nowych wrazen (byc moze nowej milosci) - to pewnie rozstanie bedzie w znacznej mierze Twoja wina. Chociaz trudno wtedy mowic o winie. Nie mozna przeciez miec pretensji do kobiety, ze ta Cie nie kocha :-( Jest to dla mnie wazne. Ja wciaz kocham swoja Ex (mimo iz jestem juz z kims innym). Ona ma nowego partnera. Pewnie kocha go najbardziej na swiecie i wydaje jej sie, ze mnie tak nigdy nie kochala. I szczerze mowiac tylko za to moglbym miec do niej pretensje. Jezeli tak czuje, to znaczy, ze przez te wszystkie lata mnie oszukiwala?? Nie odbierasz przypadkiem tak swojego postepowania wobec partnera?? Nie wydaje Ci sie dziwne, ze tak jak pisala wyzej kolezanka, mozna czuc obojetnosc. Dlaczego wydaje mi sie to zimne i wyrachowane. Oczywiscie nie mozna tego potepiac. Uczucia po prostu sa. My o nich nie decydujemy :-( Do czego zmierzam...? Oczywiscie racjonalnie nie chce juz swojej Ex! Wiem, ze to byloby bez sensu. Nie zaufalibysmy sobie. Pewnie za jakis czas byloby tak samo zle jak pod koniec. Ale jednak ja Ją bardzo cieplo wspominam. Pewnie nigdy nie przestane jej do konca kochac. I wiesz co? Zastanawiam sie czy mozliwy bylby powrot. Jak pisalem, wiem ze nie, ale i tak sie zastanawiam. I ogromnie wqrwiajace jest przeswiadczenie, ze Ty ja tak kochales, a ona myslala, mysli i bedzie myslec o Tobie tak jak Wy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tego, co sobie w tym i kilku innych watkach poczytalem, wynika (moim zdaniem), ze brakuje Wam juz nie tylko zaangazowania ze strony faceta, ale rowniez milosci z Waszej strony. Czy tak bylo w moim przypadku? Czy tak jest w kazdym analogicznym przypadku? W takiej sytuacji lepiej bedzie dla mnie, jezeli okaze sie sqrwysynem? Zapomne o niej. Znienawidze. W zadnym razie nie bede probowal zmienic w sobie tego, za co ona niby mnie zostawila. No bo przeciez ona odnalazla tą JEDYNA i PIEKNA MILOSC. I \"jest juz z nim od roku i ciagle czuje motylki w brzuszku\", a to co czula do mnie to byla jakas koszmarna pomylka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.C.
Piszę przecież jasno... Jak chcesz to raz jeszcze to napisze... To, że moj facet zachowuje się tak a nie inaczej wywolalo u mnie w pewnym sensie niechec do ciągnięcia tego dalej..."tego" tzn. naszego związku...Wydaje mi się, że tylko ja pielegnowalam ten związek i walczylam o niego...Nawet teraz slysze od partnera, że jak się związek pozostawi wlasnemu biegowi to tez bedzie dobrze...Ale wszyscy wiedzą, że to nie prawda... Za wielkimi dziełami stoją wybitni ludzie...Oni aby tego dokonac pracowali w pocie czoła... Wydaje mi się, że skoro juz tyle zrozumiales i do tego wszystkiego sam doszedles to nie powinieneś kolejnej partnerce robić tego, co poprzedniej...Widocznie ona czuła się tak jak dziewczyny na forum...Nie mów, że nie kochała, bo za pewne dażyła cię uczuciem... Tylko może tym razem to ty udowadniaj na czym twoja milosc polega, rob wszystko to, co twoim zdaniem uszczesliwa te drugą osobę. A ona odwdzięczy się tym samym.. Nie popelniaj kolejny raz tego samego błędu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę, że swego czasu toczyła się na tym wątku interesująca dyskusja... Facet po rozstaniu z dziewczyną którą zaniedbywał kontra kobietki niezadowolone ze swoich facetów. A ja utknęłam w związku z facetem podobnym, zdaje się, do Czarodzieja. Jesteśmy ze sobą ponad trzy lata, a on zamiast o ślubie o którym wcześniej nie raz wspominał i planach na wspólną przyszłość myśli o przede wszystkim o spotkaniach przy piwku z koleżkami. Nie wiem, jak nim potrząsnąć. Olewanie, chłód, zajęcie się sobą lub seria wyrzutów to jedna ścieżka która według wypowiadającego się na forum faceta prowadzi do podobnej reakcj u drugiej strony. Stawanie na głowie, przymilanie się, nie wspominanie jednym słowem, iż coś nie jest tak jak powinno - skutkuje przekonaniem faceta, że wszystko jest w najlepszym porządku. Czyli jak to można jeszcze naprawić? Ja Dodam, że po tym wszystkim nie jest moim celem ciągnięcie kogokolwiek do ołtarza a po prostu naprawa tego wszystkiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×