Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mileenka

potrzebuje waszej porady!!zerwanie najlepsze wyjscie z tej sytuacji?

Polecane posty

Gość Sara82
CZarodzieju, nic nie rozumiesz i pewnie z nie zrozumiesz nigdy bo my kobiety jestesmy inne.. bardziej wiążemy się emocjonalnie do drugiej osoby, tak mi sie przynajmniej wydaje,tak boje sie samotności , tego bólu, który przerzywałam już nie raz kiedy sie z ni rozstwałam iw uem że jedynym lekarstwem na to żebym od niego odeszła jest nowa miłość. Nie wymagam żebyś to zrozumiał, pewnie jestes silniejszy emocjonalnie, bardziej odważny itd, ja trudno znosze zmiany tym bardziej rozstanie z osobą z którą zaplanowałm moje życie, wyobrażałm sobie nasz dom, dzieci itd i boje sie w dodatku że moge jeszcze gorzej trafić, nie wiem co mam robić ,czuje sie jak w pułapce i boje się, więc nie "krzycz" na mnie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kruszynkalila
czry mary my kobiety zawsze trzymamy sie jednego nie lubimy zmian bo to nie takie proste chyba że jest ten drugi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sara82
i piszesz że nie dziwisz sie że facet mnie nie docenia!!! czemu nie docenia, bo jestem wrażliwa, przywiązana do niego, bo go kocham mimo tego że on mi nie okazuje tak uczyc jak ja jemu?? czy to brzmi naiwnie>>???brzmi jak słowa kogoś głupiego? nie rozumiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kruszynkalila
7 lat w związku przeszłam piekło zdrady mojej i jego a wszystko dlatego że wciąż nie doceniamy siebie że wciąż mamy za mało szacunku dla siebie za mało poświecamy czasu na wspólne robienie czegokolwiek aby razem ..i wciąż pamiętam że był przez 4 miesiące z inną i nie potrafie zapomnieć choc odgryzłam mu się tym samym tyle że tamten pokazał mi inny lepszy świat pełen ciepła szacunku i dziś nie wiem co dla mnie lepsze walka o 7 letni związek pełen bólu dodam że mieszkamy razem od pół roku nie wiem bo nie potrafie zmienić swojego życia nie mam odwagi bo wiem że jaki by nie był to i tak mnie kocha ale czy ja pragnę właśnie takiej miłości????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sara... Piszesz, ze planowalas zycie i ze boisz sie ze mozesz trafic gorzej. Jak mozesz planowac zycie, jezeli jest Ci dobrze? Nie uwazasz ze powinno byc Ci najlepiej na swiecie i ze nie powinno byc kogos z kim moze byc jeszcze lepiej? Taki troche idealizm!!! Dlaczego Cie nie docenia, skoro Ty go tak kochasz? A jaka to jest milosc, skoro dopuszczasz do siebie mysli, ze powinnas od niego odejsc, ze znajdziesz kogos lepszego. Nie wiem jak Twoj partner, ale dla mnie jest bardzo wazne, zeby czuc sie absolutnie wyjatkowym, jedynym i najlepszym. Wrecz niezastapionym. To dopiero jest naiwnosc, ale juz tak mam i nie mam zamiaru z tym walczyc. I przepraszam. Nie potepiam Cie i nie chce na Ciebie krzyczec. Ja po prostu nie zostawilbym swojej partnerki dla zadnej innej. Skoro jest mi zle to odchodze. Jezeli jest mi dobrze, to ona nie ma prawa czuc sie (ani byc) zagrozona. I wymagam podobnej uczciwosci w zamian. PS. Tyle ze wlasnie jej nie dostalem. Kobieta z ktora bylem 5 lat zostawila mnie dla innego. fakt, ze mialem wszystkie te wady jakie tylko pojawily sie w tym watku. Dupek byl ze mnie. Szkoda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość papa_J
bo najwiekszy jest ambaras aby dwoje chcialo naraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarodzieju,oswiec nas w takim badz razie i wyjasnij z czego to wynika ze facet przestaje sie tak starac?Byles sam w takiej sytuacji...powiedz czy to z nudow z rutyny.... co sobie wtedy mysleles...moze wtedy latwiej bedzie nam zrozumiec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasinka83
dlaczego mezczyzni kochaja zolzy??? kup ta ksiazke a wszystko sie wyjasni :) pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka_jakaś_22
Dziewczyny głowy do góry! Ja też to przerabiałam, ale mi (NAM) się udało :D Walczyliśmy cholernie długo i cholkernie boleśnie ale warto było. My może nie mieliśmy wybitnie poważnych problemów - pod względem zasad i życiowych poglądów jesteśmy do siebie bardzo podobni - zaczęło się od pierdól, totalnych drobiazgów :( U nas była tylko ta różnica, że jedno nie wyobrażało sobie życia bez drugiego - NIGDY nie przyszła mi do głowy myśl o rozstaniu - kocham Go. I udało się. Dziewczyny cierpliwości. Nie znam Waszych facetów - ale jeśli Was kochają to się zmienią, a jeśli nie, pomimo kolejnej szansy - wtedy można z czystym sumieniem odejść. Sara bardzo zmartwiło mnie Twoje podejście - jeśli rozglądasz się za innymi - widzisz możliwość bycia z innym - coś jest nie tak. jest bardzo źle :( Ale jeśli NAPRAWDĘ kochacie - walczcie - przecież zawsze są jakieś szanse, że się uda :) Ja po tych wszystkich burzach mam już przeszło rok życia w totalnej sielance i prawdziwym szczęściu - wszystko jest kwestią dogadania i starań.. a przede wszystkim miłości :) Życzę powodzenia 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka_jakaś_22
i jeszcze jedno: faceci to deko inne stworzonka :) są zupełnie inni niż my i czasem tą inność tzreba po prostu zaakceptować, a czasem dobitnie pokazać, czego się oczekuje, bo samym to raczej trudno im wpaść. Ja trafiłam na fantastycznego faceta, który codziennie udowadnia mi.. zachowaniem, słowami.. jest dobrym, wspaniałym człowiekiem. Staramy się, ale jak wiadomo - w każdym związku są kryzysy - te małe i większe - że tak napiszę: ZACZĄĆ JEST ŁATWO - WYTRWAĆ JEST SZTUKĄ :) Dobranoc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mileenka Dlaczego? Tez chcialbym to wiedziec... 1. Ja mialem takie odczucia - na poczatku wszystko co robilem bylo niespodzianka. Sprawialo przyjemnosc nie tylko jej ale i mi! Bylo spontaniczne, nowe i fascynujace. Dawanie kwiatow po raz setny, pisanie pocztowki tysieczny, czy wysylanie milionowego sms - to juz nie prezent, tylko poswiecenie dle drugiej osoby, praca nad zwiazkiem, i silne poczucie, ze tak nalezy i ze to jest niezbedne! 2. Podobnie jak Wy - ja mialem poczucie, ze robie wiecej, ze to ja sie bardziej poswiecam. Wiecie kobiety oczekuja troszeczke czegos innego, niz mezczyznom wydaje sie, ze daja. Na przyklad moja dziewczyna nie zauwazala tego, ze to ja zawsze do niej przychodzilem. Na kazde spotkanie musialem poswiecic godzine wiecej niz ona. W dodatku ja pracowalem, a ona nie. To ja mialem malo czasu i dla mnie on byl cenniejszy. Mezczyzna mysli - Kobieta czuje! 3. Na poczatku zwiazku strasznie mi zalezalo. Dalem sie wziasc cos tak jakby \"pod pantofel\". Robilem dla niej wszystko. Po jakims czasie probowalem sie spod niego wydostac :-) Przynajmniej tak mi sie wydaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj drogi czarodzieju...rozumiem Cie.Tak bylo i w moim przypadku... moj chlopak na poczatku naszego zwiazu robil dla mnie wszystko..wtedy byc moze tego tak nie docenialam,bylam glupia.Zerwalismy ze soba rok temu bo ona jak Ty sie zbuntowal i mial juz tego dosyc i domyslam sie ze chcial tak jak Ty wymsknac sie spod tego pantofla :)znalazl inna dziewczyne a ja dopiero zrozumialam co stracilam i strasznie to przezylam.Nie trwalo to jedna dlugo on po nie calym miesiacu chyba zrozumial ze nie moze beze mnie... i to nie to samo.Wrocilismy do siebie, od tego czasu robie wszystko zeby bylo nam dobrze bo nie chcialabym przezyc tego 2 raz,czlowiek uczy sie na bledach..no wlasnie ale pobrnelismy chyba za daleko..moze ja, bo syt. sie odwrocila teraz od dluzszego czasu to ja staram sie jak moge on tylko bierze nic nie daje,nie potrafie tego zroumiec po prostu,bo wiem jaki moze byc gdy sie postara... nie rozumiem czy jemu sie juz nie chce,czy przestal mnie kochac (choc mysle ze tak nie jest) nie potrafie go rozgrysc... naprawde daje z siebie wszystko,moze on juz do tego przywyknal i to moja wina?co myslisz o tym czarodzieju?czy rozmowa z nim moze cos przyniesc?mowilam mu juz jak sie czuje..nawet lekko dalam mu do zrozumienia ze rozumiem jak on sie czul wtedy kiedy to syt byla odwrotna i ze mnie to juz tez zaczyna meczyc...powiedz jak mozna do niego dotrzec? co by do Ciebie dotarlo?przepraszam Cie :) ale potrzebuje pomocy bo czuje sie bezradna i ciesze sie ze z kims moge o tym pogadac i moze uzyskac rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mileenko... Rozmowa absolutnie nic moja Ex by nie wskurala. Dopiero teraz widze (po czasie) jak ona sie starala. Wtedy absolutnie tego nie widzialem. Widzialem i wiedzialem ze jej zalezy. Mi tez zalezalo. Ale nie rozmowa chyba jest tu kluczem. Ale ja juz jestem takim specyficznym typem, ze tylko pozadny kop w dupe potrafi doprowadzic mnie do pionu. Problem w tym, ze tym kopem jest zerwanie. A po zarwaniu juz przeciez nie bedzie lepiej, bo juz nic nie bedzie :-( Wiesz, miesiac przed zerwaniem zrobilismy sobie bardzo mila wycieczke. Duzo rozmawialismy. Robilismy plany wspolnego zamieszkania. Bardzo tego chcialem. Czulem, ze zacznie sie poprawiac. Powiedzialem jednak mojej Ex, ze to ona musi zawalczyc o nasz zwiazek, ze ona musi zrobic pierwszy krok i ona musi dac wiecej z siebie - bo ja juz sie wypalilem, mimo iz bardzo chce, to nie mam juz na to sily i nie dam rady! Ona widocznie nie zdawala sobie z tego sprawy, bo nie powiedziala mi, ze ona juz tez nie umi. Teraz wiem, ze ona byla wtedy na rozdrozu i tez nie potrafila juz dac calej siebie. Ona wtedy liczyla, ze to ja pociagne wszystko do przodu i naprawie. Dlatego prosze, jezeli jeszcze masz sile, to Ty sie poswiec. Zrob absolutnie wszystko, do granic swojej wytrzymalosci, aby to naprawic. Jezeli to nie przyniesie skutku, to przynajmniej beziesz miala swiadomosc, ze nie zmarnowalas zadnej szansy. Wiedz tylko, ze jest to moje subiektywne zdanie mezczyzny. Ja pisze o tym co ja bym chcial zeby zrobila moja Ex. A nie o tym, co moze przyniesc najlepszy skutek - bo tego nie wiem. To tak jak porzucone kobiety doradzaja porzuconym facetom - walczcie, niech widzi ze wam na niej zalezy. One same chcialyby, zeby ich Ex o nie walczyl. A ja wiem, ze taka walka przynosi dokładnie odwrotny skutek. To co pisze jest ze soba sprzeczne. Wiem o tym. Ale nie potrzfie doradzic Ci lepiej. Ja, po prostu, bardzo bym chcial, zeby moja Ex (a bylem w sytuacji Twojego partnera) dala nam wtedy szanse i postarala sie z calych sil!!! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze postaram sie z calych sil choc juz naprawde bardzo mi ciezko..zebym tylko wiedziala ze on docenia moje strarania to dodalo by mi to jakies motywacji,jest cholernie ciezko,chcialabym zeby on mnie rozumial..a tak powinno byc bo przeciez tez byl w mojej syt.Zawalcze o nasz zwiazek..zobacze jakie to przyniesie rezultaty o ile w ogole jakies przyniesie,dziekuje Ci czarodzieju... mam nadzieje ze mi sie uda... bo tez nie chce zeby rozstanie rozwiazalo ten problem.. postaram sie poszukac innego wyjscia bo tak jak Ty nie chce zmarnowac tego co jest moim szczesciem,chce byc szczesliwa tak jak to bylo kiedys...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szkoda ze Wam sie nie udalo czarodzieju...troche mnie to martwi,jestem w podobnej syt jak Ty byles..Ty nie znalazles sposobu ze swoja ukochana na rozwiazanie tego problemu,ciekawe czy mogloby byc inaczej no i czy bedzie w moim przypadku,pewnie dowiemy sie juz niedlugo czy to cos da

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Powiedzialem jednak mojej Ex, ze to ona musi zawalczyc o nasz zwiazek, ze ona musi zrobic pierwszy krok i ona musi dac wiecej z siebie - bo ja juz sie wypalilem, mimo iz bardzo chce, to nie mam juz na to sily i nie dam rady! Ona widocznie nie zdawala sobie z tego sprawy, bo nie powiedziala mi, ze ona juz tez nie umi. Teraz wiem, ze ona byla wtedy na rozdrozu i tez nie potrafila juz dac calej siebie. Ona wtedy liczyla, ze to ja pociagne wszystko do przodu i naprawie. Dlatego prosze, jezeli jeszcze masz sile, to Ty sie poswiec. Zrob absolutnie wszystko, do granic swojej wytrzymalosci, aby to naprawic. Jezeli to nie przyniesie skutku, to przynajmniej beziesz miala swiadomosc, ze nie zmarnowalas zadnej szansy.\" ................ :O :O :O Czarrodzieju, o ile na początku współczułam Tobie, że w takiej sytuacji się znalazłeś.. Zmieniam zdanie - i przyznaję rację. Zachowywałeś się jak dupek! I tu pozwolę sobie podsumowac ten wątek na forum. Dziewczyna ma się starać, bo przecież skoro kolesiowi nie zależy i ją olewa (a może zależy, ale nie na tyle, aby się starać?) to jej świętym obowiązkiem jest się starać. No, dać z siebie wszystko. Bo jak powszechnie wiadomo, można kochać za dwie osoby :O O bogowie.. Nie rozumiem tego. One i tak się starają, to co, mają robic z siebie jakąś wycieraczkę dla Jaśnie Panów? Bo to właśnie proponujesz. Skoro dziewczyna walczy o związek cały czas, a oleś ma to w głębokim poważaniu, to jeśli ona wypruje sobie flaki (metaforycznie rzecz jasna;-) ) to też wrażenia to na nim nie zrobi. Bo oni wychodzą z założenia, że im się należy. Dopiero KOPNIAK W ZAD może coś zmienić. Kiedy pokażą, że nie należy ich traktować jak raz nabytej własności. Kiedy staną się znowu bardziej niezależne. I facet zobaczy, jaką ma dziewczynę u boku. Z pasjami, zainteresowaniami, gronem znajomych i taką, która podoba się innym. I wtedy - kiedy zobaczą, że to można stracić - odezwie się znowu w nich ta chęć walki. Sad, but true. Dziewczyny, zachowujcie się przede wszystkim z godnością. Tak, żebyście wspominając ten czas nie umierały ze wstydu przed samą sobą. Też się starałam do granic możliwości w pewnym przypadku, i wstyd mi za to, jak bardzo się starałam - a koleś oczywiście i tak się nie zmienił. W końcu dostał kopniaka, a mi zostało uczucie niesmaku po tej całej historii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pampelciafelcia
Kici-kici-masz świętą rację, też tak sądzę że nie ma co się dawać poniżać>ja też popełniłam ten sam błąd i koleś tylko to wykorzystywał, zastanawiam się tylko czy oni przestzją nas kochac kiedy tak nas traktują??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo jeśli kobieta sama siebie nie szanuje, to dlaczego ten pajac, z którym zdarzyło jej się być ma ją szanować? To prosta zależność :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pampelciafelcia
no masz racje, tylko wiesz taka dziewczyna która daje sie poniżac, jest poprostu ślepo zakochana i to jest straszne że faceci to wykorzystują zamiast docenić... to jest najsmutniejsze, a potem taka dziewczyna już nigdy tak nie kocha..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochaniutka! Piszesz, że on nie daje Ci tego wszystkiego czego oczekujesz. A nie pomyślałaś, że może on odczuwa to samo? Może Ty też okaż mu bardziej swoje uczucia. Może w tym właśnie tkwi cały problem? I w żadnym wypadku zerwanie nie jest rozwiązaniem, zerwanie byłoby ucieczką od problemów jakie pojawiły się na waszej drodze. Póki jest szansa trzeba ratować tan związek!!! POWODZENIA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pampelciafelcia
wiesz teraz dopiero chłopak zaczął pokazywać pazurki od niedawna, wczesniej był inny, informuje mnie że pewnych rzeczy nie bedzie robił, na któych mi bardzo zależy, i choć nie jest to dla niego nic wielkiego to nie chce tego zrobić , dlatego zastanawiam się czy on już nie kocha czy może prowokuje do rozstania , nie wiem sama

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.C.
Jeżeli przez dłuższy czas to dziewczyna bardziej sie stara niz facet, wynikaloby z tego ze jej bardziej na nim zalezy niz jemu na niej, a prawda jest taka ze wtedy facet traktuje wszystko co zrobimy nie jako swego rodzaju prezent i jednoczesnie droge jaka powinien podążać lecz jako coś co mu się po prostu należy. Myśli wtedy, że tak sie kobieta ma zachowywać, bo on wtedy ma spokoj...Tzn do momentu, w którym dziewczyna nie wytrzyma i kaze mu sie wynosic...Jak myslicie dlaczego na tym forum i pewnie na innych jest tyle kobiet, które maja ten sam problem? Odpowiedz jest prosta...One wszystkie popelniaja ten sam niewybaczalny błąd. W pewnym momencie daja za duzo siebie, dalej sie staraja a gdy i to nie przyniosi wyczekiwanych rezultatów po prostu maja dosc...Czuja sie wykorzystane, niekochane, a przede wszystkim traca swoja godność i mysla ze nic lepszego nie moze ich spotkac...Jednym slowem przestaja sie szanowac... A jak w tym wszystkim czuja sie faceci? Oni mysleli, ze wszystko jest w najlepszym porzadku, tak ma byc, powinno byc i bedzie tak przez cale jego zycie...A co się dzieje gdy dziewczyna nie wytrzymuje i mu wyrzuca to, że on sie tak nie stara...Przyzwyczajony do tego, że to ona zawsze rozwiazuje problemy i chce utrzymywac ten zwiazek, nauczony tego przez starajaca sie panne, nie wie njaprosciej w swiecie o co chodzi...Przeciez do tej pory bylo wszystko w porzadku...I tu powstaja kolejne konflikty, ona nie jest szczęśliwa, jemu bylo cudownie, bo nie musial nic robic...Prawda jest taka ze to niestety my kobiety popelniamy jeden kardynalny blad...Nie powinnysmy dawac facetowi tego wszystkiego czego od nas oczekuje...Ale kazda kobieta to robi, bo kocha, bo chce okazywac to uczucie swojemu meżczyźnie. I powtorze po raz kolejny WEDŁUG NIEGO, JEMU SIE TO NALEZY, SKORO DZIEWCZYNA NON - STOP BEZ WYTCHNIENIA TAK SIE STARA BY JEMU BYLO DOBRZE.... Pytanie tylko czy jej jest dobrze...Czy czuje sie szczesliwa...Czy z takim mezczyzna chcialaby byc do konca zycia... Tak bylo u mnie...Wiele razy sie rozstawalismy, nic to nie dalo...kompletnie nic...Teraz gdy kolejny raz chcialam o tym porozmawiac ponownie slysze "czepiasz sie i wymyslasz co chwile nowe problemy", ja swojego tez tak rozpoiescilam...Bardzo kochalam...Z czasem jednak zaczelam dostrzegac jakie to ja bledy popelnialam...Juz je widze, ale chyba jest za pozno by cos ratowac...Bynajmniej ja tego juz robic nie bede....Za duzo kosztowalo mnie plaszczenie sie przed nim i roszenie by sie zmienil...Poki my kobietki sie nie zmienimy i nie przestaniemy im uslugiwac i wszystko za nich robic to niestety nie bedziemy szczesliwe czy w tych czy w nastepnych zwiazkach... Ja obecnie podejmuje inna taktyke...MOże dziwnie to brzmi, ale tak jest...Nie jestem szczesliwa, przestaje mi zalezec, ale jeszcze nie podjelam odpowiedniej decyzjki bo nie czuje sie na nia gotowa...Jestem w zwiazku a czuje sie strasznie samotna...Zbieram odwage, a jemu pokazuje jak mi zle...I nie slowami, czynami raczej szybciej do nich dociera. Poza tym jak facet widzi ze kobieta sie przestala starac, ze nic jej juz nie sprawia przyjemnosci, albo sie zorientuje ze bardzo szybko ja utraci i wezmie sie do roboty albo sam odejdzie gdy nie bedzie mogl juz zniesc tej ciezkiej sytuacji... Nie ukrywajmy kobietki w sobie jak nam jest ciezko, nie zaciskajmy zebow, robiac wszystko dla swoich facetow...Pokazmy im ze nie dajemy rady same utrzymywac tych zwiazkow dajmy im sie wykazac...Oni to potrafia ale im dluzej my bedziemy to za nich robic tym dluzej oni nie beda widziec potrzeby zamiany tego stanu rzeczy... I faceci tez beda nieco szczesliwsi, gdy w juz "wyprostowanym" zwiazku beda mogli sie cieszyc naprawde szczesliwa partnerka...Okres wprowadzania zmian nie jest jednak latwy i na wszystko potrzeba czasu i wysilku z obu stron, wiec gdy ktoraś nie chce, nie nalezy jej do niczego zmuszac... Tylko oczywiscie nie przesadzajcie w druga strone... Zycze wszystkim ze szczerego serca poprawy i mnostwo szczescia z ukochanymi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.C.
Do autorki topiku... Zerwanie nic nie daje...Po uplywie jakiegos czasu my kobiety zaczynamy sie zachowywac jak wczesniej, a mezczyzni powracaj do stanu rzeczy sprzed rozstania...To jest niestety bledne kolo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kici-Kici... O ile pamietam z innego watku, Ty tez zostalas sama. Tylko, ze w Twoim przypadku to on zakonczyl wasz zwiazek. I co, niby dlatego, ze on sie staral a Ty nie? Moze jednak nie oceniaj tak stanowczo! Dobrze wiem, ze nie bylem juz tym partnerem, ktorego potrzebowala moja Ex, i ze nie dawalem jej tego czego potrzebowala. Masz racje, jezeli mialoby tak trwac dalej, to bardzo dorze zrobila, ze to wszystko zakonczyla. Ale nie pozwole sobie na to, bys uwazala staranie sie kobiety o zwiazek jako dawanie sie traktowac jak wycieraczka. Kim Ty jestes, zeby stwierdzac, ze ja zachowywalem sie jak skonczony skurwysyn. Moze jestem za bardzo samokrytyczny... ja tez bardzo chcialem, zeby bylo jak w bajce. Ale bajki maja to do siebie ze sa dobre dla dzieci. Zadano mi tutaj pytanie, co moze kobieta zrobic, zeby naprawic zwiazek. Powtorze jeszcze raz... \"co moze zrobic KOBIETA?\". Napisalem ze swojego doswiadczenia, co byc moze przyniosloby jakis skutek. Oczywiscie nie gwarantuje sukcesu. Kto wie, moze w moim przypadku tez by nie poskutkowalo. A co dopiero u osob, ktorych calkowicie nie znam... Ale co Ty dajesz w zamian? Rade: \"Skresl dupka ze swojego zycia!!!\". I owszem, to pewnie pomogloby tej dziewczynie, ALE JUZ NIE Z TYM PARTNEREM. Wiec z laski swojej, jezeli masz jakas rade na uratowanie zwiazku, to NA PRAWDE bardzo chetnie cie wyslucham. Ale jezeli potrafisz tylko pisac, ze faceci to swinie, to siedz cicho

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedno! A kto na Boga decyduje i ocenia, ktore z Was daje z siebie wiecej? Ja przez 5 calutkich lat zylem w przekonaniu, ze ta ja sie bardziej poswiecam a moja Ex leci po najmniejszej lini oporu. Dopiero od kiedy jestem na kaffe i czytam posty dziewczat, ktorym jest zle, rozumiem, ze Ex potrzebowala innych rzeczy niz ja jej dawalem. Teraz zachowywalbym sie inaczej... co ja mowie BEDE sie zachowywal inaczej - niestety juz z inna! I wiecie co bede to robil z zimna krwia i wyrahowaniem - bo wiem, ze ona na to zasluguje i potrzebuje. A nie dlatego, ze ja mam na to ochote. ktos tu przed chwila napisal cos o blednym kole... Tego balbym sie najbardziej... Nawet jezeli kiedykolwiek, za rok, dwa, dziesiec (nigdy?) los zetknalby mnie z Ex, to czy to musialoby sie powtorzyc tylko dlatego, ze faceci to swinie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.C.
Nie kazdy facet to swinia...i nie kazda panna to wyrachowana blachara... Nikt nie powiedzial, ze zycie we dwoje jest latwe...A jednak dobieramy sie w pary, wiec jak juz chcemy z kims byc to powinnismy sobie na wzajem dawac szczescie... Czarodzieju dobrze ze zrozumiales czego oczekiwala twoja byla partnerka i dobrze ze wiesz ze jej tego nie dawales...Teraz juz wiesz jak powinienes postapic... Mam jeszcze jedno pytanie do ciebie...Naprawde nie mozesz zainicjowac spotkania i powiedziec jej to w twarz tylko mowic to osobom na forum... Powiem ci szczerze, ze jakby moj partner przyszedl do mnie z takimi slowami i ew. czyms jeszcze to raczej bym go wysluchala... No chyba ze twoja ex ma juz inne plany na zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
S.C Hehe... wiesz od kiedy sie rozstalismy mialem niezlego dola (ale pozytywnie na niego reagowalem - aktywnoscia!). Zaczelo mi sie poprawiac, gdy zaczalem uprawiac \"ekshibicjonizm emocjonalny\". To pomaga :-) Odpowiadajac na Twoje pytanie: Odzywam sie do niej czasami. Wlasciwie, to znow mam wrazenie, ze to mi bardziej zalezy na kontakcie niz jej. Odpowiada na moje sms (co prawda nie czeste - ale przeciez nie bede sie narzucac). Ona sie do mnie pierwsza nie odezwala :-( Gdybym mial byc do bolu szczery, to musialbym jej powiedziec, ze wciaz ja kocham - a to nie pomogloby mnie, a jej tylko by zaszkodzilo. Tak, ma inne plany na zycie. Miala kogos juz tydzien po naszym rozstaniu (czyli badzmy szczerzy, pocieszal ja juz wczesniej). I z tego co wiem, to dobrze im sie uklada. Brakuje mi jej, ale nie bede jej przeszkadzal, skoro pomoc juz nie moge... I skad to Wasze przeswiadczenie, ze ona (parafrazujac - wszystkie Wy) dawala mi to, czego ja potrzebowalem (mimo iz sie starala). Nie oceniajcie naszych potrzeb swoimi. To, ze dajecie z siebie duzo, nie znaczy ze trafiacie w nasze potrzeby. Tak jak ja mimo iz sie staralem, to nie dawalem jej tego, czego ona potrzebowala. Jezeli chcecie zapytac, czego w takim razie potrzebujemy, to odpowiadam wciąż tego nie wiem... przeczytajcie sobie poprzednie posty - moze tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to mi pojechałeś teraz ;-) Tak, mój ostatni związek się rozpadł. I teraz, po czasie, jaki upłynął i jaki miałam na przemyślenie, wiem, że tak musiało się skończyć. Niestety.. Bo fajny był ten rok. :D Wspomnienia zostaną na szczęście, o złym się zapomni i będę mogła na starość wracać myślami do tamtego czasu. Napisałam wyraźnie autorce, co ma zrobić, żeby jej chłopak się obudził. Pozwolę sobie przekleić: \"Dopiero KOPNIAK W ZAD może coś zmienić. Kiedy pokażą, że nie należy ich traktować jak raz nabytej własności. Kiedy staną się znowu bardziej niezależne. I facet zobaczy, jaką ma dziewczynę u boku. Z pasjami, zainteresowaniami, gronem znajomych i taką, która podoba się innym. I wtedy - kiedy zobaczą, że to można stracić - odezwie się znowu w nich ta chęć walki.\" CHĘĆ WALKI FACETA O ZWIĄZEK, nie rzucanie go, tylko taka \"pobudka\". Proszę, czytajmy się ze zrozumieniem. Ona nie ma go w cholerę rzucać, tylko sytuacja ma być partnerska - starają się oboje. I ona na tym zyska, i on. Ona - spełni się w swoich pasjach, jej chłopak zachnie się starać; a on - zobaczy, jak fantastyczną ma dziewczynę i doceni ją. A, i na innym topicu znalazłam Twoją uwagę co do obecnej dziewczyny - że jej nie kochasz, bo kochasz Ex. Sorry, ale to śmieszne podejście. Jesteś z obecną, bo nie chcesz być sam po stracie poprzedniej dziewczyny? :O Wytłumacz mi to z łąski swojej, proszę. Bo jesteście przedziwną płcią i fajnie byłoby was zrozumieć w końcu :classic_cool: I, kochany Czarku, nigdzie nie pisałam, że faceci to świnie. Jeśli tak, to pokaż mi gdzie (w sensie: quote) 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość S.C.
Pisalam o kobietkach, ktore przed toba sie wypowiadaly na tym forum w tym temacie...Tobie niewiele moge poradzic bo po 1 jestes facetem a po 2 to chyba wy juz macie wszystkie mosty spalone, gdyz ona sobie zaczela na nowo zycie ukladac... Wydaje mi sie ze nie wyciagnales wszystkich wnioskow z tej sytuacji... Piszesz - " znow mam wrazenie, ze to mi bardziej zalezy na kontakcie niz jej" a jak bylo w trakcie zwiazku? I jak pomiedzy wami musialo naprawde byc skoro to ona odeszla...? Widzisz powiedziales swojej bylej, ze jezeli macie byc razem to ona musi sie postarac, bo ty juz nie masz na to sily...Skoro ona nie miala tej sily wolala sie wycofac z tego zwiazku i znalezc kogos kto potrafilby zdobyc sie na to. Pisales innym osobom, zeby sie staraly nawet jak nie maja na to energii czy zapalu, zeby nadal dawaly z siebie wszystko a nawet wiecej... Kazesz im postepowac jak wlasnej dziewczynie... A nie dostrzegasz tego, ze w tamtym momencie powinienes powiedziec to co teraz mowisz nam...Zrezygnowales w tamtym momencie chociaz ona chciala od ciebie uslyszec ze dacie rade, ze razem wspolnie osiagniecie wiecej niz osobno... Tego wam zabraklo... I nie mow ze kobiety niewiele z siebie daja. Nie uogolniaj... Są rozne przypadki i trzeba je roznie rozpartywac... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×