Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ksamiliana

czy jest tu jakaś para, która po rozstaniu wróciła do siebie i jej sie udało?

Polecane posty

Wyjeżdżam w przyszłym tygodniu do Austrii na Święta (a dokładnie w Alpy) z rodzinką, także nie zobaczymy się przez conajmniej tydzień. Jeszcze tak długo nie byliśmy osobno. A on będzie odemnie tylko 160 km dalej bo też jedzie do Austrii do mamy na święta...Nawet 700 km za granicą będziemy tak blisko :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zarazwybuchnę
Mandarynko, może to zabrzmi banalnbie, ale doskonale w takiej sytuacji sprawdza się sport, jakikolwiek, siłownia , basen, walki wschodnie...Mnie to bardzo pomogło, zamiast siedzieć w somu i wyć w poduszkę zmusiłam się do tego by pojechac na basen, raz , drugi , piąty...jak wracałam , oczywiście dalej myślałam, bo wracałam, a jego nie było....Wiesz czasem taki break time w związku pomaga złapać dystans...zsrozumieć co jest wazne, wiesz moj facet powiedział mi wprost : " nie będę kłamał, ze gdybym miał wybor taka sama Aga z dzieckiem , i bez dziecka wybrałbym tę bez dziecka, ale zrozumiałem ze były momenty ze to jego brakowało mi bardzij niż ciebie, brakowało mi was obojga...ale musiałem do tego dojrzec, ze takiej drugiej Agi nie ma..." Nasze rozstanie miało byc ostateczne...tęskniłam, bardzo, ale żaden facet nie wydawał mi się tak fajny jak on....myślę,że z nim było podobnie, panienki go obskoczyły jak pchły...bawił się tym jakis czas....ale jednak wrócił....wiem, ze im bardziej starałam się nie myslec tym bvardziej mi się nie udawało, ale jak się zmęczyłam, poziom endorfin się podnosił to było lepiej, a przy okazji ciut się wyrzezbiłam:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksamiliana
zarazwybuchne bardzo mi się podoba co piszesz. masz racje w 100% najlepiej dac wszystkiemu czas i sie nie narzucac. jest mi bardzo przykro, ze moj piotrus pan zostawil mnie tuz przed slubem, ale gorzej gdyby zrobil to po. Widocznie taka przerwa jest nam potrzebna, aby za soba zatesknic, lepiej się zrozumiec. ja wiem, kim on dla mnie byl, mam nadzieje, ze on zrozumie kim ja bylam dla niego. Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zarazwybuchnę
Ojej przepraszam za błędy...szybko pisałam i stąd tyle pomyłek. Ksamiliana, ojej zostawił CIę przed ślubem, to....okropne, ale wiesz, ze typowe? On często w ostatniej chcili chcą się przekona czy to właśnie "ta", czy będą tesknili, czy ty zatęsknisz czy też nagle gdy sie rozstaniecie uznasz ze był nic nie wart....zauważyłam, że mężczyzni obwaiją się tego, ze sa aktem kapitulacji czy wręcz desperacji kobiecej, zwałszcza kobiety w wieku zbliżonym do mojego ( u młodszych nie ma co mówic o desperacji) , wielu moich k0oolegów mówiło " oj aga choleera kiedy jej wszystko jedno czy to ja czy inny , ona materiału genetycznego szuka"....i wtedy znikają....\ Bardzo mi przykro,że ciebie to spotkało Ksamiliano, ale jak widzisz....mężczyzni wracają....czasami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksamiliana
zarazwybuchnę dzieki za madre słowa. Byc moze nie wszyscy czytali moja historie, stad jeszcze raz dam link , gdzie opisałam co się stało. mam nadzieje, ze zateskni, owszem, trzeba powaznie pogadac. ja sama widze ile bledow ja popelnilam jako kobieta. Ale zawsze mi powtarzał, ze jestem kobieta z klasa, najlepszym przyjacielem,i same superlatywy. jego rodzina mnie pokochala,a moja jego. Wydawalo mi sie ze pasowalismy do siebie zarowno pod wzgledem intelektualnym, oboje zartowalismy z siebie, oboje potrafilismy sie podnosic na duchu. Kiedy on mial dola, ja byłam - jak mowi jego promykiem, ktory daje szance, jak ja mialam dola, potrafil mna potrząść, powiedziec: Kobieto masz talent i co, czemu go nie wykorzystasz. Byl ze mnie taki dumny (zajmuje sie fotografia). zawsze powtarzal bym sie nigdy nie zlamala, ze taka mnie wlasnie kocha... a potem przyszla rutyna, on Piotrus Pan , marzyciel... jak bylo cudnie, to od razu chciał sie ze mna zenic, miec dzieci, zwiedzac caly swiat razem... niestety nie wszytko poszło tak jak chciał i zamiast mi o tym powiedziec zamknał sie w sobie. Spanikował wedlug mnie, bo powiedzial, ze ja tu mam wszsytko, a on tak niewiele moze mi dac... Ah... plakal przez telefon, nigdy go tak roztrzesionego nie wiedzialam. Ostatnie jego zdanie było: prosze Cie kochanie wez sie za siebie i obiecaj ze bedziesz dbac o siebie. Nie jestem w stanie rozmaiwc, to bardzo bolesne i się wyłączył... Nie potrafie go skreślic, tak bardzo go kocham, ale nie moge nic zrobic. Chce spokoju i ciszy to ja bedzie mial.... Pozdrawiam Cie:) Ps: oto link: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3364217&start=180

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrota23
ja sobie powiedziałam, że nie bede sie zadreczac.. on tego nie robi, tylko bawi się z inną juz.. wiem, ze czasami jakas łezka poleci, ale.. to chyba przez wspomnienia.. cóż.. będą nowe.. on się wyszumi.. też pewnie nie jednego kopa od życia dostanie.. ja byłma z nim zawsze, w naprawdę okropnych momentach.. czy 16-latka wytrzyma takie tempo wspólnego życia? kłamstwa, zdrady.. no chyba że jest podobnie i u niej.. a ja.. kochałam.. wiem, że potrafie.. wiem, ze czeka gdzieś na mnie ktos, kto doceni moje serducho.. kochałam za bardzo.. to mój błąd.. bałam sie zranić, wiec wiecznie czekałam, bałam sie odpowiedzieć pieknym za nadobne.. mam 23 lata, nie 63.. i ludzi tyle na świecie.. jestem warta wiele.. wiele wiecej niż ex mysli.. i on o tym wie.. to on będzie kiedyś wspominał wspólne plany, marzenia.. bo imprezowanie z 16latką nie jest szczytem niczyich ambicji.. chciałam kochać, kochałam i.. będę kochać.. jeszcze bardziej.. kogoś innego.. i wiem, ze ktos w końcu mnie pokocha, bo jestem tego warta.. nie teraz to za miesiąc.. nie za miesiac to za rok, nie za rok to za 5.. naładowałam sie pozytywną energia.. nie wiem dlaczego.. może dochodzi do mnie, że jak ktoś ucieka przed codziennością w zwiazku i nie zmienia nic, tylko czeka, aż ja mu coś zmienię i ma o to pretensje, ze ja tego nie wiem, to nie jest dojrzałym osobnikiem.. mam pracę, kończę mgr.. a on.. raz siedział w 2 klasie, teraz matura i same 1 prawie.. to ja jestem do przodu.. jasne.. on kogoś ma.. ja nie.. ale na wszystko przyjdzie czas.. jak życie kopie leżącego, to może kiedys i wynagrodzi.. ;) trzymajcie sie cieplutko dziewczynki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość princess_SiSi
pewnie ze ktos Cie doceni, ale przygladaj sie ludziom uwaznie zanim z kimkolwiek sie zwiazesz. zebys nie trafila na takiego samego typa. ale wszystko w Twoich rekach. jestes odwazna i tak trzymaj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrota23
w tej sekundzie jestem odważna.. w nocy różnie to bywa.. :) nie no.. zaufanie zawsze miałam ograniczone, teraz to juz w ogóle.. i to mnie martwi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zarazwybuchnę
Ksamilaino, zaraz idę czytac Twój topic....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Mój mi tak powiedział, że życie mnie wynagrodzi za moje cierpienie przez Niego... I wierzę że tak będzie bo albo jesteśmy dla siebie albo nie. A swoją drogą jestem ciekawa czy uważacie tak jak ja? Że teraz najlepszy związek można stworzyć z kimś kto kiedyś cierpiał podobnie...Myślę że jeśli obie strony wiedzą jak to jest być zranionym to będą zawsze uczciwe wobec siebie i będą pielęgnować uczucie do końca życia aby więcej nic złego się nie przydarzyło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tajemnica007
ja za pierszym razem jak wróvciłam do Artura to byłam z nim 3 tyg a jak z grześkiem to 2 tyg. E tam nieudaje się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość princess_SiSi
pewnie czesto tak jest Mandarynko, i ile ktoras z osob nie nosi w podswiadomosci checi zemsty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i cóz z tego? milosc to wiecej niz pocalunki, sama jestem od 3 miesiecy sama, jeszcze nie wróciłam do siebie sprzed tego zwiazku ale juz zrozumialam ze o milosci mówi sie w kontekscie dłuższym wieloletnim-calozyciowym... lepiej przestan o nim myslec bo pewnie zwariujesz. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mandarynka1986------>pisalem Ci juz zajmij sie czym nie mysl o tym a jak bedziesz z nim mieszkac to zawze bedziesz sie zadreczac ze jest u niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrota23
dokładnie.. mój też biega z nią po mieście jak szalony.. ja na razie nie wychodzę na dluzej, bo nie chce go widzieć.. wczoraj przyszedł, nawrzeszczał, ze glupot ludzi słucham, ona stała za drzwiami.. przytulił, złapał za rekę.. wyrwałam mu ja.. zaczynam postrzegac to zerwanie jako krok, którego ja bałam sie wykonać.. bo tyle nerwow, co przez niego zjadłam, to chyba nie zjem teraz ze smutku że to koniec.. to ja walczyłam o jego oceny, to ja walczyłam o to, by go rodzice do domu wpuścili, kiedy im zabrakło sił.. 16-latka czy zniesie podobne zachwiania? jego zdrady.. klamstwa.. a one wypływają..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksamiliana
ja mysle ,z e jak facet pewne rzeczy przemyśli, a była to naprawde miłość - to wróci. Jeśli tak sięnie stanie, no cóż, widać nie była nic warta ta jego "niby" miłość. ja też mam doła potwornego, zwłaszcza, że swieta się zblizaja, a ja je zawsze z Nim spedzałam. Widać w tym roku będę sama. Smutne to bardzo, ale nic na siłę:(. Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ksamiliana... i w tym topiku tez sie udziele :-) Na prawde myslisz, ze jest to kwestia przemyslenia??? Czy w tej materii da sie cos po prostu postanowic??? PS. Chcialbym zeby tak bylo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksamiliana
Czarodzieju, Nie wiem, nie wiem, nie wiem... Gdybym to wiedziała byłoby mi lepiej. A tak mnóstwo pytań , a żadnej odpowiedzi:( Ciężko mi:(....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kopciuch
Ja chcę zaproponowac przerwe...ale po nowym roku dopiero. Juz teraz mielsimy powazna rozmowe,ale nie wyobrazam sobie spedzic swieta bez niego,ech...potem bedzie mi latwiej,chociaz i tak trudno,masło maslane;) najgorsze,ze nic nie wie o tej przerwie,chociaz sie pewnie spodziewa takich slow z moich ust. Pokrecone to wszystko. Z nim mi czegos brakuje,a bez niego...na sama mysl mi zle:( ale chyba potrzebuje czasu,zeby na spokojnie to wszystko przeanalizowac,zrozumiec wlasne uczucia.Bo na razie jest tam taki balagan,ze hej. Pozdrawiam wszystki przerywających;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kopciuch... No to mam dla Ciebie newsa! Jezeli nie jestescie niedojrzalymi malolatami, to taka przerwa z regoly konczy sie calkowitym rozstaniem. Jezeli o tym myslisz, to pewnie powinniscie sie rozstac. Ale nie zakladaj, ze do siebie wrocicie - bo w wiekszosci przypadkow juz sie do siebie nie wraca!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
my rostalismy sie po pol roju, i przerwa byla naprawde krociutka, bo tylko 4 dni, ale dla mniet to byl koszmar, z reszta znajomi mowili mi, ze on tez to zle znosil... ale wrocilimsy do siebie, chociaz nie raz bylo bardzo zle, nawet tydzien temu, to jednak jestesmy dalej razem, kochamy sie bardzo i nie wyobrazam sobie zycia bez niego, oczywisice sa czasem miedzy nami gorsze i lepsze chwile, jak to w zwiazku bywa, tym bardziej, ze mieszkamy razem, ale staramy sie solidnie budowac nasz zwiazek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kopciuch
Wiem Ale wiem tez,ze od reguł są wyjątki;) Moze to tylko taki wybieg,ktory daje tej drugiej osobie nadzieje.Albo uspokaja moje sumienie.Nie wiem.Jeszcze nic nie zrobiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lora2006
WItam Was, Chciałam sie podzielić swoimi przemysleniami. Roztałam się z moim narzeczonym po 2,5 roku byćia ze sobą i po 2 latach wspólnego mieszkania.Mieszkaliśmy sami bez rodziców.Oboje mamy po 25 lat.W grudniu miał być ślub.W naszym związku nie działo się przez ostanie pół roku dobrze. Ciągłe kłótnie oskarżenia, pretensje.On cały czas chciał tego ślubu, ja też.Teraz od 1,5 miesiąca mieszka u swojej rodziny .Mamy do tej pory właściwie sytuację nie wyjaśnioną.Co prawda on odszedł i zrezygnował ze ślybu, w ten weeken byliśmy razem poza miastem, aby porozmawiać odpocząć troszkę. Był strasznie zdystansowany, chłodny, taki bez uczuć, uciekał od tematu związanego z nami.Był kiedyś wulkanem uczuć w stosunku do mnie, nie było dnia aby nie powiedział że mnie kochai ciągle powtarzał zostaniesz kochenie moją żonką. .Staram się czasem zadzwonić ale albo nie odbiera tel albo dostaje szłu jak mnie słyszy.Był moją pierwszą wielką wielką miłością.Wiem ze przegiełam w paru sprawach, i o tym wiem ( nie chodzi o zadną zdradę) ale on też nie jest bez winy. Planowaliśmy wspólne życie , dzieci.Ślub jest już odwołany.Znajomi wiedzą nasze rodziny też. w Mieliśmy samodzielne mieszkanie, ja w nim nie zostałam ,a on się wyprowadził.Ja teraz też mieszkam u swojej mamy. Mam poczucie winy, bo wiem że ja nawaliłam jako kobieta, i nie zachowywałam się w domu tak jak powinna kobieta. Chce to naprawić, ale wiem ze wymaga to dużo czasu i mojej własnej pracy. Mam jedno marzenie , aby mnie kochał tak mocno jak do tej pory.Nie wiem czy tak będze, bo tak właściwie on nie jest zdecydowany, jak z nim rozmawiałam o jego przyszłośći , co bedzie robił dalej, to powiedział ze chce pomóc rodzicom w remoncie domu, dorobić się, odzyskać stabilność finansową, ale o mnie, o nas nie było ani słowa. Mam nadzieje ,że wygram walkę o niego, o nas mimo że moja rodzina jest po tych ślubnych rezygnacjach strasznie zeźlona, i nie chce go znać. I co ja mam zrobić. Pozdrawiam Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natttttaleczka
Czesc..:) hmmm ja wiele razy rozstawalam sie z facetem ... napoczatku bylo to czest.. :P heh wiecie.... niezdecydowanie iwatpliowosc.. ale jakos nam sie udaje do dzis bo iem ze on bardzo mnie kocha i jestsscmy szczesliwi juz ponad pol roku.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrota23
pół roku.. hehe cudny czas.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość carmen1111
ja tez walcze juz o niego tydzien...wyprowadziłam sie tydzien myslałam że dobrze zrobiłam teraz mysle że nie umiem bez nigo zyc...nie chce... najgorsze te świeta...mie tez bardzo cięzko...po 4 latach się rozeszlismy z błachego powodu, a teraz okazało sie że może na zawsze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lora2006
Przez ostatni czas, żyję w ciągłej niepewności, brakuje mi tej stabilności którą maiałam wcześniaj, czyli wspólne mieszkanie, ślub wspólne plany, a teraz on mieszka u swojej rodziny, ja ze swoją. ehhh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×