Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

sama sobie zostawiona

SYNDROM KOBIETY niekochanej.

Polecane posty

Ciekawa jestem, ile nas jest? Mężatek z wieloletnim stażem, pozostawionych samym sobie, samotnych przty boku drugiego człowieka. Brak błysku w ocach, matowe włosy, często nadwaga, niemożność patrzenia na filmy, gdzie dwoje ludzi całuje się, przytula, kocha, przejmujące uczucie pustki, tego że nic mnie już nie czeka.....Też tak macie? To moim zdaniem jest syndrom niekochanej kobiety. Więdnie i brzydnie, nie rozpoznaje samej siebie w lustrze i tysiąc razy na dzień zadaje sobie pytanie: \"Co się ze mną stało? Czy nic mnie już nie czeka?\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxooooo
mam to samo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I co dalej? Zostać? Odejść? Co mnie czeka? Udawać, że jest dobrze? NIC mi się nie chce. Śmieszą mnie w TV programy o upiększaniu się, o ciuchach, o modzie....Po pierwsze na nic mnie nie stać, po drugie PO CO? Wczoraj powiedziałam ( nieopatrznie głośno, zamiast do siebie), że chciałabym się podszkolić w angielskim..... Z krzywawym uśmiechem mój mąż powiedział: \" A po co ci na stare lata angielski?\" Mój Boże....mam 40 lat!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość u mnie to samo
w malzenstwie przygaslam, stracilam pewnosc siebie i... moglabym tak wyliczac ale po co ? malzenstwo mnie raczej zniszczylo :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bon appetitt
raczej dalas sie zniszczyc Dziewczyny nie pielegnujcie w sobie syndromu ofiary same dla siebie zacznijcie sie zmieniac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo chętnie...ale jak? Sąd na to wziąć siły? Nie mam żadnej motywacji. Uwierzyłam, że nic mnie nie czeka, nie dla mnie miłość, bliskość, ciepło....męczyzna. Jak i po co? Od czego zacząć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bon appetitt
zastanow sie, co lubisz, czego pragniesz? zrob liste, ale bez ograniczen, jakbys nie siedziala w jakichs ramach pozniej- z tej listy ( bo cos sie chyba znajdzie? ;)) wybierz priorytety, i zacznij dzialac. nie chce Ci niczego narzucac- wiesz rzeczy typu- czy fryzjer, czy teatr- to ma byc Twoj wybor napisz wiecej o sobie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdzie znaleźć siły? W sobie! Jestem samotna matką, nie czekam, aż kogoś poznam, zakocham się itd. Żyję dla siebie i mojego syna. Dbam o siebie dla własnej satysfakcji. W lecie dość duzo schudlam i mam satysfakcję, ze widze w lustrze zgrabną laskę. ;) Dlaczego piszesz, że nic cię nie czeka? Życie nie kończy się na facetach, to nie XIX wiek, kiedy wartośc kobiety była wyznaczona przez jej męża.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bon appetitt
ja tez uciekam, pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silencia22
ja jeszcze wierzę....mimo ze nie jestem w malzenstwie, więc niby nic mnie nie trzyma(5 letni związek-duzo rozczarowan i rutyna), ale trudno mi podjąc tą decyzję tym bardziej ze to ja zawsze kochalam mocniej i chyba dalej troche kocham....on rowniez twierdzi ze mnie kocha ale sposob w jaki to okazuje(a raczej nie) do mnie nie dociera i czuję sie nie kochana prawdziwie, powaznie i czule tak jakbym chciala byc kochana....i tez zawsze ryczę na filmach i zalę sie ze ja nigdy juz tak miec nie będę:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak...każda z nas przeżywa to podobnie, a on....mąż czy nie-mąż....niczego nie widzi, niczego nie słyszy, powie czasem \"przewrażliwiona jesteś\", \"przesadzasz\" lub inne temu podobne wyrażenie, które BOLI! Coraz częściej myślę o życiu w pojedynkę. Chyba będzie mi lepiej, a roboty o połowę mniej. Jestem mężatką z 22 letnim stażem. Wyszłam za mąż w wieku 18 lat. Urodziłam zaraz córkę, która teraz mieszka w USA. Uczy się jeszcze i pracuje, jest szczęśliwa....A my? Dwie osobne wyspy bez mostu. Seks? Zapomniałąm, co znacy to słowo, a co dopiero czyny....Nie wiem, cy kogoś ma, w tej chwili jest mi to obojętne wręcz. Nie kocham go już chyba, choć nie wiem, czy gdyby nie okazał mi czułości, miłości, zainteresowania ucucie by nie wrtóciło.Jest jedynym mężczyzną, jakiego poznałam. Śmieszne, co? Nie znam innych a od roku nawet i jego nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Staż masz taki jak ja, tyle ze ja mam jeszcze dzieci w domu. I też myśle z prtzerażeniem, co to bedzie, jak wyjdą i założą swoje własne rodziny. Z kim ja tu zostanę? Z jakimś obleśnym gostkiem z którym już dawno mnie nic nie łączy, który świadomie zniszczył moje uczucie do niego. Całe szczęście, że zniszczył, bo zaczęłam mysleć o sobie bardziej. Tez mam dylemat, co dalej. Niełatwo to rozwiazać, bo jest tyle róznych spraw, które jak kamień u szyi wiążą z tym facetem, z którym kiedyś tam dawno brałam ślub (o, ja głupia!!! 😭 ). Bo mężem żadnym to on dla mnie już dawno nie jest. Aż jestem ciekawa co ci ludzie więcej napiszą. I od razu rada - odrzcaj skrajne opinie, zapyzialych dewot i dewotów ale i tych, dla których nie ma nic świętego i stawiają tylko siebie i swoje potrzeby na pierwszym miejscu. Z umiarem wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmm.. smutne to strasznie... mam nadzieje, ze mnie nie spotka takie los. ale co prawda to prawda- kobieta kochana kwitnie :) oby sie Wam poprawilo!! wszystkiego najlepszego 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalido
Też mam 22 lata stażu za sobą , jedno dziecko jeszcze w domu i czytając Was zastanawiam się ........ ale chyba nie tak - jeszcze mamy o czym rozmawiać . Tylko to już takie schematyczne jest nie ma tej iskry .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"choć nie wiem, czy gdyby nie okazał mi czułości, miłości, zainteresowania ucucie by nie wrtóciło" To zdanie potraktowałam jak brzytwę, której chwyta się tonący:) Bo to znaczy, że jeszcze nie wszystko stracone:) Wydaje mi się, że powinnaś zadbać o siebie. Dla siebie. Wydaje mi się, że powinnaś przemyśleć dokładnie, ile procent winy jest w Tobie. Winy, że Ci się nie chce, winy, że mąż nie dba, winy, że Wasze małżeństwo jest byle jakie. Wydaje mi się, że powinnaś zawalczyć o swoje życie, o swoje małżeństwo, ale nie wyrzekając się siebie. To wszystko mi się wydaje. Co zrobisz, jakie podejmiesz działania... Któż to wie:) Pamiętaj tylko, że dziś może być pierwszy dzień reszty Twojego życia. Dziś. Nie jutro, nie kiedyś. Dziś!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość silencia22
boje sie...bo mimo ze wiem ze mam szanse jeszcze wszystko zmienic(wszystkie mamy taką szansę-jedne wczesniej drugie pozniej, jedne latwiej inne trudniej)to jednak boje sie w obie strony(co bedzie jak go zostawie, bede zalowac, tesknic....i teraz tez sie boje,co bedzie jak go NIE zostawie(bede zalowac,ze nie dalam szansy innym,ze nie moglam poznac nikogo innego przez lojalnosc,ze tak naprawde nie znam innego faceta procz tego obecnego,pierwszego, jedynego jak na razie,bede więdnąc pozbawiona szansy,nadziei i wiary w jaką kolwiek jego zmianę podejscia do uczuc,miłosci romantycznej,o ktorej on chyba nie ma pojęcia....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Winy w sobie szukam zawsze. Skutecznie uwierzyłam w powtarzane słowa, że jestem do niczego, że wszystko, czego się dotknę zamienia się w popiół, że źle gotuję, sprzątam, piorę, a nawet się czeszę. Nawet nie wiem, kiedy się tak stało....od kiedy to trwa? On w somu nie robił nigdy nic. Uważał, że skoro pracuje i przynosi do domu pieniądze, tojest ti absolutnie wszystko, co ma do zrobienia. Ja prowadziłam dom, wychowywałąm córkę, pracowałam najpierw na pół, potem na cały etat. Córka wyjechała rzuciwszy mi na odchodnym, że chce żyć inaczej i nie dać się stłamsić jak ja. Też zabolało, ale inaczej.Kochałam go bardzo i długo, zrezygnowałam z walki o nasze małżeństwo parę lat temu, gdyż widziałam bezsens moich czynów. Nic się nie zmieniało na lepsze. On tylko brał, brał, brał, uważał, że tak być powinno. Nigdy mnie nie uderzył, ale często czułam się jak pobita. Po rozmowie. Widziałam jego taksujący wzrok, to boli i krępuje. Nie mam już 20 lat, ale on też nie, ale jakby o tym nie pamięta...Nie czuję się z nim ani swobodnie, ani dobrze. Czy ja nie mam prawa do dobrego samopoczucia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxooooo
mysle ze powinnas najpierw zdecydowac czy chcesz z nim byc....jest jeszcze takie cos jak druga mlodosc i mozesz jeszcze normalnie zyc.....cieszyc sie zyciem.....kobieta po 40 tez moze byc piekna trzeba tylko uwierzyc w siebie....a tak na marginesie...jestem zakochana w 46 letnim facecie i wiem ze milosc dodaje sil i energii....tylko milosc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalido
MASZ prawo do wszystkiego na co tylko będziesz miała ochotę. Nie daj się stłamsić i zawsze wypunktuj męża .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miłość też zabiera siły
.... szczególnie ta na odległość :( (po 6 latach bycia razem, półroczna rozłąka )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama... idź do cholery na ten angielski.........o matko......... stara ..:D:D:D Ale dupek z Twojego chłopa- poprostu nieziemski! Na urlop bryknij do córki i posiedź ze dwa lata, nowe środowisko, nowi ludzie.........nowe życie . :) Życie kochana zaczyna się czasem po 30-ce a czasami po 40-tce. 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak tylko czasem...
nawet 20parolatka ma wrażenie, że to już koniec, że jej życie jest nic nie warte, że ona jest nic nie warta... wiem coś o tym... mam 23 lata a mam wrażenie, że moje życie bez niego będzie niczym, że nikogo nie poznam, że jeśli nie on to będę już sama :( wiecie co... zastanawiam się czemu oni tacy są... głupio to zabrzmi ale fajna ze mnie laska ;) faceci się za mną oglądają, a on wali tylko texty typu "czemu sie na ciebie tak patrzą? brudna jestes?heheheh" albo mówie coś w stylu, ładnemu we wszystkim dobrze a on mówi "ta, jasneee" wiecie jak ja się wtedy czuję :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiej od niego dziewczyno
uciekaj, pókis młoda! To się w głowie nie mieści!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doświadczony.
O jakiej starośći tu mówicie .Mam 52 lata i czuję się młodo.Starość jest około 70-tki.Należy mieć cel w życiu i do niego dążyć.Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Uwielbiam\"takie poglądy panów ok. 50! Problem polega na tym, że dla wielu kobiet rodzina jest celem i krainą szczęśliwości....no i czas nierówno dla naszych płci płynie....facet 52 to ktoś, kto może zacząć wszystko jeszcze raz....łącznie z posiadaniem nowych dzieci. Kobieta 52 mimo, że często jeszcze bardzo atrakcyjna...to pani w okresie przekwitania....raczej nie zacznie życia po raz któryś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wlasnie ze warto o sibie zadbac, jesli tylko macie czas i mozliwosc: solarium, kosmetyczka ( henna, manicure) silownia (zeby troszkę zrzucic ;)) fryzjer (nowa fryzura odejmie lat i doda pewnosci siebie), zmiana koloru wlosow to wszystko do zrobienia, a i mąż z pewnoscią zauwazy roznice ;) a jak nie to wlasne samopoczucie bedzie duzo lepsze ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×