Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

maybelline

ehh....ja nie mam siły do tego wszystkiego

Polecane posty

ja juz po prostu nie wiem co robic...nie wiem jak sie do tego ustosunkowac. Sama siebie nie rozumiem. Z jednej strony smieszne...a zdrugiej zas przerazajace. Jestem z chlopakiem...ktory cholernie sie zaangazowal, a ja?? no wlasnie co ja?? Cos czuje..ale nie tyle co on....chcialam to skonczyc. A jak dzis zaczelam myslec o koncu, to zaczelam wyc. Nie wiem co sie ze mna dzieje. Wiem , ze go ranie, jestem niezdecydowana. On nie wiem jakie sa moje przemyslenia...ale podejrzewam, ze sie domysla ... bo jutro chce pogadac. Pyta sie ciagle czy wszystko jest okej, bo jestem dziwna itd. A co ja mam mowic? To mowie, ze jest okej. Jest cudowny...powtarzam mu to...ale jak on ma mi wierzyc, skoro ja jestem oschal w stosunku do niego. Jest niesamowitym facetem, dobry, kochany...mily ehhh. A ja jestem taka okropna. Nie mam do siebie sily. Jestem zniesmaczona tym wszystkim. BOli mnie to, ze jestem taka podla, a ja nie umiem nic na to poradzic. Siedze i mysle nad zakonczeniem tego...zeby pozniej nie bylo jeszcze gorzej...a jak mysle o tym, to mi placze. Co to ma niby znaczyc? ja siebie nie rozumiem...chyba nikt tego nie rozumie. Zly facet - źle, bardzo dobry - tez źle :(( czuje sie koszmarnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niech zgadnę
Masz PMS?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...jak tu Wam dogodzić? :o Przykro mi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pisz na forum...zeby wygadac sie komus! POtrzebuje tego...a nie mam do kogo sie zwrocic. Wy mnie nie znacie, wiec jest okej. Znajomym az boje sie wspominac o takiej sytuacji...czy oni zrozumieja? o zgrozo! POdejrzewam, ze nie...i bedzie mi z tym jeszcze ciezej, jak ktos mi powie, ze jestem kompletna kretynka itd. tak mi cholernie smutno...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jeśli stwierdzisz za parę miesięcy, że jednak go nie kochasz to myślisz że będziesz się czuła lepiej??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale na pewno to nie PMS

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boli mnie fakt...ze ja nie potrafie tego tak logicznie wytlumaczyc ... nawet nie wyobrazam sobie rozmowy z moim chlopakiem na ten temat. chyba po prostu za kilka dni sie zbiore i powiem...odchodze i odejde. Nawet jak bede zalowac - to nie bedzie powrotow. Jestem konsekwentna. Nawet jak bede cierpiec...nie moge wrocic, bo to bedzie go jeszcze bardziej ranilo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie....w tym zwiazku z mojej strony chyba brakuje tego BUUM ! Czyli tego \"zakochania\" od samego poczatku... po prostu mialam i ciagle mam nadzieje, ze moze cos poczuje...ze bedzie lepiej i nie bede mogla bez niego zyc. . .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nieraz jest tak, że trzeba się rozstać żeby za chwile stwierdzić, że to jednak była miłość i wraca się do tej drugiej osoby (i ustala datę ślubu...) i to jest przykład z życia.. (nie mojego ale z życia..;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Flames To Dust ...
Powiem Ci,ze ja mam tak samo ... a raczej - podobnie. Chcialam na forum zalozyc podobny temat - ale przeczytalam Twoj - zrobilas to za mnie... Milo ? Niekoniecznie.Fajnie jesli ktos jest w podobnej sytuacji - niefajnie - jak ktos cierpi tak jak Ty ... :( Nie lam sie - nie tylko Ty tak masz... :( Ja juz zmeczylam sie myslami o tym ...nie wiem :( NIC nie wiem ... ehhh dobranoc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tez znam taki przyklad...z zycia znajomego. Zgadza sie...tak bywa. Na slub to jeszcze raczej poczekam... boje sie, ze ja powiem, ze odchodze i bede prosic abysmy sie odzywali do siebie i zeby bylo okej (wiem, ze nie bedzie...bo bedzie mial straszny zal do mnie), ale tak bardzo chcialabym miec w nim oparcie w jakichs trudnych sytuacjach..., nie chce sie klocic, nie chce wroga. :(( boje sie tego wszystkiego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Flames to dust --> a jak to jest w Twoim przypadku? Chcesz odejsc, czy nie? na ktora strone szalka sie bardziej przechyla??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
te mysli mnie dobijaja....juz nie wiem co ze soba zrobic. Nie moge po nocach spac. I ciagle rozwazam za i przeciw i czekam na to BUUm ! Ze moze jednak przyjdzie uczucie, wieksze zaangazowanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Flames To Dust ...
U mnie to jest tak - Pierwszy facet,ktory poswiecil cale swoje zycie dla mnie... Jest wrecz idealny. Tylko,ze ta jego dobroc i troska o mnie - przytlacza mnie. Czuje sie jak w wiezieniu..On planuje ze mna przyszlosc - a ja czuje sie jeszcze niespelniona w zyciu - realizuje swoje cele - on mnie swoim uczuciem ogranicza.Na poczatku wydawalo mi sie,ze bardzo go kocham - teraz nie wiem :( Boje sie takich slow jak " na zawsze " , "tylko Ty do konca zycia" ...nie jestem na to gotowa - na takie wyznania ... A on - powtarza mi to w kolko. Chcialabym to skonczyc - ale wiem,ze on sobie nie poradzi :( ... a poza tym nie wiem,czy za miesiac nie bede tego zalowala ... Ja po prostu juz nic nie wiem ! :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maybelline ja tak nie myślę ja wiem że nie zostanie Twym wrogiem... (nie można znienawidzić albo czuć chociażby wrogość do kogoś kogo się kocha.. nawet jeśli się przez niego cierpi..)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Flames to dust... rozumiem Cie. Nie ciesze sie, ze ktos ma taki problem jak ja...bo wiem jak to boli. Juz nie wiem co robic. Tak jak powiedzialas...to jest przytlaczajace, mnie to przeraza momentami. Jak on mi mowi o wspolnym zyciu to robie wielkie oczy...i mowie delikatnie...ze niech mysli o tym co jest teraz, a nie za 3-5-10 lat. on juz mowi o tym jak nasze dzieci beda wygladac....Jest na tyle uczuciowy , ze jak juz sie wiaze z kobieta to jako maz-zona. a ja czuje, ze chyba potrzebuje byc jeszcze sama...potrzebuje jeszcze wolnosci. Tak mi sie przynajmniej wydaje. Boje sie tego, ze bede zalowala. Ta mysl mnie przeraza. Juz NIC nie wiem... boli... i co robic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
teraz mam taka straszna ochote się do niego przytulic ... wiec, ze byloby mi wtedy tak cudownie. Ale boje sie powtoru (nawet nie powrotu...tylko, ze te mysli zgina na troche, a potem wroca ze zdwojona sila:( )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale co pozniej? BYloby cudnie jakby byl przy mnie...a potem? to mnie przytlacza... ze te mysli beda mi ciagle towarzyszyc. Raz dobrze, raz źle... a on cierpi widzac, ze jestem inna, oschla..dziwna..nic nie planuje , bo sie najzwyczajniej w swiecie BOJE!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a to podobno my faceci mamy problemy z angażowaniem się i z odpowiedzialnymi związkami....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Flames to dust --> tak samo boje sie, ze on nie da sobie rady...gdy odejde. a z drugiej strony to ja po prostu boje sie, ze bede zalowac. A powroty sa jeszcze ciezsze. Przerabialam to juz kiedys. a co do angazowania sie - on za bardzo sie angazuje od poczatku. ja sie kilka razy w zyciu przejechalam i staram sie zachowywac dystans... momentami az sie zastanawiam czy nie jest zbyt duzy , ze slowo kocham nie przechodzi przez gardlo i jest mi z tym ciezko. mozna zachowywac dystans...ale czy to jest normalne, ze nie dopuszczam do siebie takiego ogromu uczuc i mnie to przeraza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny.. mialam taki problem 4 miesiace temu i sobie poradzilam w jedyny mozliwy sposob: rozstaniem. a pisanie: \"Chcialabym to skonczyc - ale wiem,ze on sobie nie poradzi\" jest troche obrazliwe dla tego faceta.. czemu mialby sobie nie poradzic????? bez przesady. w zyciu sa wzloty i upadki. trzeba smialo stawiac temu czola a nie meczyc sie w chorych sytuacjach- skoro nie jest wam dobrze, to przerwijcie to. trzeba myslec o sobie, tylko wy wiecie, co tak naprawde jest dla was dobre..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bzium dokładnie... ja też widzę tylko jedno rozwiązanie... rozstanie i koniec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dida ja nigdy nie twierdzilam, ze to faceci maja problemy... bo to ja mam problem. mam ogromny problem z zaangazowaniem sie. Wiecznie musze dawac sobie czas - przewaznie niewypal. Teraz mialam nadzieje, ze bedzie lepiej i dalam sobie czas...ale to nie pomaga tak bardzo. On z dnia na dzien widzi...ze ja wypalam sie...nie potrafie obdazyc go takich cieplem jakim on mnie obdaza. On daje w zwiazku calego siebie..a ja nie potrafie dac mu tego samego... nie potrafie odwzajemnic na tyle uczuc. \'bogaty jest ten co duzo daje, nie ten co duzo ma...\'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Flames To Dust
Maybelline - trzymaj sie ... jutro sprobuje sie odezwac ..:( teraz ide spac,bo wysiadam... Rozstanie ..? Ja jak tylko w rozmowach wspominalam,ze moglibysmy kiedys sie rozstac on zaczynal plakac ... Nie chce go krzywdzic ... NIE WIEM CO ROBIC.... Dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×