Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

przenoszę

MÓJ FACET WYJEŻDŻA ZA GARNICĘ

Polecane posty

Gość a.j.
do podnoszącej: Uważasz że jeśli nam zależy na partnerze to trzeba kosztem swojego poczucia normalności, kosztem realizacji planów pilnować go jak niedorozwiniętego i próbować być stale przy nim? To absurd. Rozłąki są wpisane w życie, często też potrzebne by nie znudzić się sobą. I jeśli rozłąka miałaby spowodować że któraś ze stron od razu zdradzi, to i związek nie był nic wart i lepiej żeby rozpadł się wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
wspólny wyjazd, wspólna praca, wspólny łańcuch łączący oboje... ;DDD

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slonko zza chmurkii
ja tez zostaje sama moj chlopak wyjezdza na 3 miesiace do szwecji albo za 2 dni albo za 2 tyg. najgorzej sie boje ze sie rozrycze jak bedziemy sie zegnali, i tak ciagle placze, macie na to jakies rady?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
ja się chyba też rozmażę, ale postaram się opanować bo wiem że to źle na niego wpłynie ale muszę się też przyznać że lubię mieszkać i wogóle być sama, jestem typem samotnika, więc mam nadzieję że znajdę w tym znowu pocieszającą radość ;D chociaż nie czuję potrzeby odpoczynku od mojego partnera, naprawdę jest nam dobrze razem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
slonko zza chmurkii pisałam wyżej jak było u mnie przy pożegnaniu (wczoraj),ciężka sprawa,ja się czułam jakby mi serce miało zaraz pęknąć:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
no to mój skarb wyjechał już, od paru godzin jestem sama w domu, nieco tym rozstaniem oszołomiona a co u was? jak spędzacie sobotni wieczór? cegła, co słychać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
buuu, wy mi też zniknęłyście ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matysia
a.j. mój mąż też dzisiaj wyjechał, siedzę i czekam na wiadomości od niego jak przebiega podróż i tak mi smutno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matysia
Oj przecież już niedziela a więc wyjechał wczoraj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny:) Ja z moim mężem gadałam wczoraj na Skypie, dojechał bezpiecznie, chociaż ja się tu martwiłam strasznie bo w tym czasie był ten wypadek autokaru pod Londynem.Ale spoko jest już na miejscu.Dużo mi daje, że mogę pogadać z nim codziennie i go w kamerce zobaczyć:)bo mu na szczęście kolega codziennie kompa udostępnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tak sobie radzę, że poświęcam się na maxa swojemu hobby.To dobry sposób.Poza tym jeszcze są znajomi, siostra no i opieka nad moim pieskiem.A jutro znowu do pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a.j. i Matysia Rozumiem was doskonale jak to jest zaraz po wyjeździe ale nie martwcie się będzie ok. Pozdrawiam wszystkich:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
no i minął mi pierwszy dzień bez niego i było bardzo OK - bardziej niż dotąd koncentrowałam się na sobie, chciało mi się, też bardziej niż dotąd, zająć swoimi zainteresowaniami a mam ich sporo, a poza tym siostra się odezwała, psami trzeba się zająć (elfiku:[ ;)] ) - no ale przyszedł kolejny wieczór i znów ta pustka... jakoś nie chcę spać w nocy, jakbym miała czuwać... to dziwne ;) i tak przez kilka miesięcy ale widzę też plusy i na nich zamierzam się koncentrować: organizm odpocznie od t.a., my zatęsknimy za sobą, ja zyskam dystans, może nawet odpowiem sobie na trochę wątpliwości dot. naszego związku (perspektyw, uczuć i.. pożycia seksualnego), zrobię to czego mi się nie chciało gdy byliśmy wciąż razem, udowodnię mu że może mi ufać (nie chciał wyjechać bo spodziewał się że coś się zmieni po jego powrocie - skutek urazów), wyliczyłam chyba wszystko co ważniejsze, a, zeszczupleję bo te gotowane obiady weszły mi w biodra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
elfie, masz fajnie z tym Skypem, no my niestety nie mamy prawie kontaktu, ale od jutra wykupuję w Skype rozmowy z sieciami komórkowymi, to i częściej się będziemy komunikować... co do dojazdu, też się martwiłam a co dopiero gdybym usłyszała o jakimś wypadku... a jak już przyjechali, wypili sobie tam wszyscy, niektórzy za dużo... ech... ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć wszystkim:) a.j. masz racje z tym, że wieczorami pojawia się ta pustka.Mnie jakoś wczoraj wieczorem przygnębienie jakieś dopadło mimo, że rozmawialiśmy ze sobą. Może denerwuję się (oczywiście na przód i za męża) jego pierwszym dniem w pracy.Co prawda pracę ma załatwioną ale ze znajomością języka u nieo kiepsko i o to się martwię.Ale z drugiej strony będzie musiał sobie jakoś radzić a nie moja wina, że się w Polsce przyłożyć do nauki nie chciał.A u waszych partnerów jak z tym było? Później dam znać jak mu poszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
Ja pasjonuję się hodowlą i szkoleniem psów, i bardzo dużo poświęcam na to czasu i energii, a powinnam jeszcze więcej więc stale mam coś do zrobienia (ale wczoraj pozwoliłam sobie na słodkie lenistwo). Poza tym uciułałam trochę pieniędzy i tak sobie nieśmiało marzę że może wyskoczę na tydzień w góry, na narty. Co do naszych panów, no mój też zna angielski i niemiecki ale tylko tak żeby jako tako się porozumieć. Jednak nie powinien mieć problemów bo tam do pracy wyjechała spora polska ekipa. A tak swoją drogą, wczoraj popili (mój partner twierdzi że nie pił, no, w każdym razie rozmawiał normalnie ;D), więc tym bardziej ciekawe jak im minie pierwszy dzień w pracy. Z tym że mogę się tego szybko nie dowiedzieć... bo mam pewien problem. Hehehe... mieliśmy prowizoryczny kabel do włączania komputera bo przycisk się zepsuł. Ponieważ prowizorka działała świetnie, trochę ponarzekałam tylko że to nie zrobione i tak zostało... I traf chciał że choć chyba z rok było OK, to właśnie dziś rano odkryłam że kabel się odłączył. Żenada, fakt, ale ja naprawdę nie umiem tego naprawić i nie potrafię teraz włączyć kompa, tego prywatnego (piszę z pracy), ze Skypem (a dziś chciałam aktywować skypowe rozmowy poza internet) oraz z telewizją i innymi takimi... Buuu... Jestem zła, nie wiem co robię, i śmieję się z siebie. A i jeszcze z innej beczki, a ściślej z innego pomieszczenia... Z takich spraw z którymi mogłabym mieć problem pod nieobecność mojego partnera, najbardziej obawiam się jednego drobiazgu - to że z kompem sobie nie radzę to nic, coś wymyślę, to że choinkę muszę wynieść, też pestka, że to, że owo, śmieję się i działam dalej ale... - NIE WIEM CO ZROBIĘ GDY POJAWI SIĘ JAKIŚ PAJĄK! ;D A wczoraj, jakby wiedział że mojego partnera nie ma, jeden się przeszedł po łazience, nad wanną. Akurat fuksem był w takim miejscu że mogłam go spłukać wodą (mam wyrzuty sumienia) i tylko z jednym moim piśnięciem (!) ale mogło być o wiele gorzej, jeśli chodzi o moją reakcje, duuuużo gorzej. Potrafię wydać dziwne odgłosy paszczą, bać się spuścić pająka z oczu (na pewno schowałby się w ubranie ;D) i bać się zbliżyć (wzrokiem zabije lub skoczy ;D) czuć podstępne pająki na sobie... ;DDDD. No śmieszne to ale dla mnie koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cegła
cześć wszystkim przepraszam,że tak długo nie pisałam ale godziliśmy się namiętnie i trochę to trwało a potem internet zawalał .Dziweczyny miałyście racje oboje stwierdziliśmy że zmarnowaliśmy kupe czasu zamiast się cieszyć ostatnimi dniami razem.Ale na szczęście jest już okey!!!!! Mój ukochany dojechał na miejsce szczęśliwie wczoraj wieczór,dziś już dzwonił u niego wszystko w porządku.Czytam piękne smsy i wyznania miłosne.A teraz byle do wiosny!!!!!! Postaram się jakoś to przetrwać a jak będzie mi ciężko to zajrzę tu żeby pogadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cegła
Dziękuje jeszcze raz za to że mogłam sie wygadać dzięki za dobre rady i troskę.Zyczę wam wytrwałości ,miłości i więcej uśmiechu buziaczki pa,pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marynika22007
JAK CZĘSTO WASI FACECI SIĘ ODZYWAJĄ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cegła fajnie, że Ci się ułożyło.Jakbyś chciała pogadać to zawsze możesz tu do nas zaglądać:) marynika22007 mój mąż się odzywa codziennie przez skypa ale to dzięki koledze, który mu kompa udostępnia bo tak to nie wiem jakby to było. a.j.ja też nie lubię pająków i zupełnie się nie znam na podłączaniu kabli ale pieski kocham.Mam amstafa - suczkę,jest słodka i kochana.A ty jakiej rasy masz pieski? Poza tym muszę Wam opowiedzieć jak tam mój mąż po pierwszym dniu pracy.Otóż lepiej niż się spodziewał.Super mu się podoba zwłaszcza atmosfera w pracy.Kurczę ja się chyba denerwowałam przed dzisiejszym dniem tak samo jak on.Jak na razie wszystko idzie dobrze.Mam dobry humor:)A jak u Was? Pozdrawiam i buziaki. Trzymajcie się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
o diabli, cegła, wzruszyłam się, serio :) bardzo się cieszę że tak się wam poukładało jednak warto było pokierować się uczuciem, nie? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
powabny elfie, to świetnie że u was dobrze, że praca twojego męża zaczęła się pomyślnie i w dobrej atmosferze, byle tak dalej a nawet jeszcze lepiej, spokojnie, bezpiecznie, owocnie hehe, co do tych kabli, od kogoś dostałam instrukcję do podłączenia, niby wiem już więcej a nadal nie znalazłam gdzie dokładnie to podłączyć, ale jestem dobrej myśli, i tak jestem do przodu w porównaniu do chwili gdy odkryłam że nie mogę włączyć komputera a w najgorszym razie... skype'a założę gdzie indziej a bez reszty potrafię sobie poradzić, brak telewizji to wprawdzie dla mnie pewne wyzwanie ale może warto je przeżyć moje psy to dwie dobermanki, matka i córka, kochane są i cieszę się że już się pogodziłyśmy bo było mi źle z ignorowaniem ich i surowym odnoszeniem do nich (miały taką karę bo cholery olały mnie na spacerze i po prostu sobie poszły, wróciły dopiero jak pozałatwiały swoje sprawy którymi było spłoszenie wszystkich kotów na osiedlu i zjedzenie odpadków spod ludzkich balkonów - to skutek problemu wychowawczego: matka czuje że córka jest pupilką (to nieprawda tyle że młodsza lubi zabiegać o pieszczoty i jest zaborcza) więc uważa że jak tak, to ona się zajmie sama sobą i przez to zaczęła być mniej posłuszna, z kolei córka jest usłuchana, chętna do współpracy ale... wie że mama ma ciekawsze pomysły na spacer niż człowiek ;D ) a tak poza tym, zaczęłam czuć się dziwnie dobrze z tym byciem samą, aż mnie to niepokoi :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
marynika, pytasz jak często się odzywają... no u nas to zależy od możliwości, i zewnętrznych i wewnętrznych ;) - już nieraz wyjeżdżał raz mój partner (tyle że dotąd np wracał na niedzielę czy cały weekend a pracował gdzieś w Polsce, teraz ma być długo i tyciąc kilometrów od domu), raz ja, stąd wiem jak u nas jest - i bywały kontakty parę razy dziennie, jak i raz na kilka dni, np teraz skończyła mu się karta, ja będę mogła dopiero wieczorem doładować lub on kupić, więc już wczoraj wysłał tylko dzięki czyjejś grzeczności esemesa, ale liczę się i z tym - tak już bywało - że będzie tak zmęczony że wogóle nie zadzwoni, że usłyszymy się raz na kilka dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
hahaha! za trzecim podejściem naprawiłam te złącze i mogę już uruchamiać komputer! a wiecie, to dzięki pomocy paru osób z tego forum, między innymi niejakiego "sebaa" który podesłał mi instrukcję do płyty głównej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
wczoraj żeby umilić sobie samotny wieczór i wykorzystać nieobecność mojego partnera, poszłam do kina rzecz w tym że uwielbiam chodzić do kina sama, zresztą wolę sama (dlatego piszę że wykorzystałam nieobecność), wróciłam dopiero przed dwunastą i jeszcze zdążyłam ten komp uruchomić :), jestem z siebie bardzo zadowolona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
No to, jak widzicie, po nocach nie śpię ale czas mija mi dobrze. Już tydzień mieszkam sobie sama, znajduję w tym masę przyjemności. I tak jeszcze półtora miesiąca, dziś się dowiedziałam. W zasadzie nawet nie czuję za bardzo tęsknoty ale z moimi emocjami dzieje się coś dziwnego bo np dziś, zupełnie niespodzianie dla mnie, gdy myślałam o czymś niezwiązanym z moim partnerem, siedziałam sobie przed kompem, po prostu wybuchnęłam płaczem (jakieś nutki z jakiejś piosenki tak mi podstępnie wlazły do głowy i włączyły coś). Ale to pewnie tez dlatego że czeka mnie przerażająco stresujący tydzień i dalej podobnie... Ale nieważne. Odezwijcie się, dziewczyny! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej:) ja też już ponad tydzień jestem sama.Nie jest tak źle jak myślała, że będzie.Gadamy sobie codziennie i jest ok.Staram się nie wczuwać w tą tęsknotę i się nie rozczulać.Postanowiła, że będę radosna bo mąż mnie właśnie taką lubi. Ale w piątek to się zestresowałam.Mojej siostry chłopak wracał do UK.Ze swoimi rodzicami i moją siostrą mieli jechać do Szczecina samochodem, a już dalej miał jechać sam do Berlina i samolotem do Bristolu.No i dostałam telefon, że mieli wypadek samochodowy.Wiatr ich zdmuchnął z drogi i dachowanie mieli.Prawie mi serce stanęło jak to usłyszałam.Samochód do kasacji ale o dziwo im się prawie nic nie stało.On jest już za granicą i na szczęście wszystko się dobrze skończyło. Dzisiaj kolejni znajomi wyjeżdzają do UK i w sobotę wyciągnęli mnie na imprezkę pożegnalnąj.Było fajnie chociaż niedługo to już tu chyba sama zostanę :( mąż ma mnie ściągnąć w wakacje do siebie więc to jeszcze kilka miesięcy. Napiszcie co tam u Was. Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a.j.
zamarłam czytając w twoim poście o tym wypadku, nawet jednak nie umiem sobie wyobrazić co ty czułaś, co za szczęściarze, że nic im się nei stało, pewnie z powodu wiatru jechali ostrożnie i prędkość ie była duża... no to niech grają w lotka, przy tym szczęściu może szósteczka czeka... :))) a u mnie nic ciekawego, straszne stresy w pracy (w sumie dobrze że mojego faceta nie ma bo jak jest mi źle, wolę się zaskorupić i niczego nikomu nie tłumaczyć, i jemu też nic bym nie powiedziała tylko dopytywała w kółko czy mnie kocha i brzęczała że jestem beznadziejna, a to beznadziejne ;DDD) jestem zła bo SkypeOut mi nie działa, choć już tydzień temu doładowałam, nawet na moje skargi nie odpowiadają, a sprawdzałam, postąpiłam zgodnie z instrukcjami... mniejsza o to idę z psami na spacer a propos, u nas niesamowicie wiało - całe 30-letnie życie mieszkam w wietrznym miejscu, nad morzem ale takich wichur nie pamiętam - no i zaskoczyła mnie matka mojego partnera - jest cudowna ale nie myślałam że aż tak - bo zadzwoniła wczoraj wieczorem żeby spytać czy u mnie wszystko w porządku, czy np przy wieczornym spacerze z psami nic mi się nie stało z powodu wichury :) to było niesamowicie miłe, tym bardziej że zadzwoniła chwilę po tym jak sobie myślałam że gdyby trafił mnie i zabił konar, nikt by się długo nie zorientował z moich bliskich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×