Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość hela w opałachh

moj maz to choleryk,

Polecane posty

Gość hela w opałachh

kto jeszce ma taki sam problem jak zyć z kims kto robi "z igły widły"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klopa
mój tez to choleryk - ja za to siła spokoju, w razie konfliktów mąż przegrywa na całej linii - jak on sie wypieni, to ja dopiero zaczynam argumenty wyciągac, i biedniutki wtedy jest. tyle, że juz nie pamiętam kiedy ostatnio się kłócilimy - szkoda czasu. Ale ogólnie uważam, ze choleryk ma trudny charakter dla samego siebie - mnie jego napady śmieszą :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hela w opałachh
a mnie bolą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jennyy
Ja z takim gościem bym sie rozwiodła po co marnowac sobie zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hela w opałachh
łatwo ci powiedziec "rozwiesc sie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klopa
Ale niby dlaczego mam się rozwieść, jak mnie nie "tykają" osobiście te jego wybuchy ?? Hela - dlaczego te jego wybuchy cię bolą ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hela w opałachh
bolą bo bicie boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moj tez choleryk
i jak sie wpieni to krzyczy na mnie za byle co i nie przebiera w slowach :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klopa
hela w opałach - jesli u was jest bicie, tzn. on bije ciebie, to sie zastanów dwa razy kobieto, co ze swojego życia robisz, i co szykujesz swoim dzieciom 😠 nie zrozum mnie źle, życzę ci jak najlepiej, ale nie możesz pozostawac w takim związku ! w imię czego ?? tylko nie pisz, że miłości, bo ci nie uwierzę, najczęściej przyczyną jest uzależnienie finansowe od DUPKA !!! supermenka - ja jego wybuchy mam w nosie - owszem na początku znajomości się wkurzałam, obrażałam, było mi przykro, bo osobiście je odbierałam, dopóki nie zrozumiałam, że najczęściej "obrywa" się słownie najbliżej stojącemu, jak on się wkurzy, a najbliżej zawsze byłam ja. No więc jak on ma "napad", to ja wychodzę do drugiego pokoju, idę gdzieś, bo po pierwsze strasznie mi się śmiać chce, a po drugie, tym swoim podśmiewywaniem sie z niego nie chcę go wkurzać. Więc jak on się wypieni w spokoju, to wtedy już uspokojony przychodzi, i jest ok. Inna sprawa, że przyczyną jego choleryckiej złości jestem może w 10%, więc całe reszta nie tyczy sie mnie, więc czemu ja mam "obrywać" ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moj tez choleryk
ciekawe jakbys mojego slyszala czy tez bys sie tak smiala ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli bije to nie choleryk tylko sadysta, więc zastanów się dobrze czy warto marnować sobie z nim życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klopa
a mój też choleryk - jeśli jego wybuchy nie są spowodowane przez ciebie, a ty obrywasz słownie, to bym takiego w dupę kopnęła - serio. Ze swoim sobie jakoś poradziłam - u mnie to była kwestia porozmawiania na spokojnie, nie podczas wybuchu, jak ja odbieram jego nerwy i wybuchy, i jeśli nie chce żebym się obrażała, to niech sie mnie nie czepia, tylko wyżywa na tym, kto zawinił. No i tak teraz w sumie jest. ja żyję - dobre masz metody, ja też go nie rozdrażniam, podczas napadu jego nerwów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moj tez choleryk
moj sie po prostu na mnie wyzywa :( ja nie jestem powodem jego nerwow ale latwa ofiara :( wiec unikam teraz jego osoby... ale kiedy siedze z nim w samochodzie to daje mi popalic bo nie moge w czasie jazdy wysiasc, wystarczy jedno slowo, ktore mu nie pasuje , zaczyna tak wrzeszczec ze pozniej nie iwem co robie i gdzie jestem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klopa
a mój mąż to choleryk - zachowanie twojego męża podpada pod "psychicznego sadystę", bo jeśli nie jesteś winna a ci się obrywa, to znaczy, że znalazł sobie kozła ofiarnego, który się nie sprzeciwi, nie możesz mi się jakoś postawić ??? U mnie wygląda to tak, że jak sie w samochodzie na coś wkurzy, i ja jestem obok - to on sobie poklnie, pokrzyczy, na cały świat, a ja siedzę cicho starając sie nie pokazać głupiego uśmiechu na twarzy - bo po co go drażnić. Jak się uspokoi - to mówi, że już mu przeszło i jest spowrotem normalnie. Ale nerwy przy mnie w samochodzie tak żadko mu się zdarzają, że nie pamiętam już kiedy ostatnio.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość choleryk
przykro mi bardzo jak czytam wasze wypowiedzi.. od dawna spotykam sie z mezczyzna.. mieszka bardzo daleko mnie.. ale czesto sie widzimy i jest wtedy naprawde bardzo pieknie ... -przy mnie to -'oaza spokoju' - ktos ustabilizowany, spokojny, zdecydowany .. kocham spedzac z nim czas... bo przesyla mi pozytywna energie... -gorsze jednak to, ze ja czuje sie jakby mu ja w calosci odebrala.. i chodz jest szczesliwy, usmiechnety i pelen zycia.. - boje sie ze to wszystko kiedys z niego uleci i popadnie w depresje.. mowicie o tym, ze Ciagle robi wam awantury, nie oszczedza w slowach i jest bardzo impulsywny co z koleji iznacza, ze kazdy powod, kazda sytuacja.. slowo, czyn.. moze byc zaczatkiem klotni - tak bylo w moim poprzednim zwiazku - szczerze z Takimi Osobami nie mozna zyc, jesli sie nie pojdzie na kompromis i nie okaze odrobiny ciepla, milosci i w pelni sie im odda, choc oni potrafia sobie wmowic, ze to 'ze jestesmy takie mile' - moze oznaczac ze cos przeskrobalysmy i znow mamy nowa klotnie ... w kolko mozna o tym opowiadac.. lecz ja nawiazywalam do mojego nowego zwiazku... od jakiegos czasu- on tak jakby przestal pisac i dzwonic z taka sama czestotliwoscia jak wczesniej,... napisalam mu co mnie boli, etc. on mi na to... - ze chyba jest ... CHOLERYKIEM i nie wierzy w to ze moze sie zminic... nie widze, w nim tego! a moze nie widzialam.. bo bylam zaslepiona miloscia...?! serce mi sie kraja.. jak o tym pomysle.. i nie wiem co robic.. zbyt bardzo mi zalezy aby rezygnowac... ale zbyt rzadko sie widzimy, abym mogla stwirdzic- ze na 100% on nie bedzie 'kiedys' taki ... pozostaje mi cierpliwie czekac? czy.... zrezygnowac.. ? ..sama nie wiem.. P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja się przekonałam, że choleryk, aby mieć rację bytu, musi mieć podatny grunt w postaci odbiorcy. Dlatego swoim zachowaniem można w ogromnej mierze zablokować choleryczne ataki. Są pary, które się nakręcają, a choleryczne cechy charakteru rosną w siły karmione przyzwoleniem partnera. Pewnie większość czytających uważa, że oni sami nie przyzwalają, a jednak: samymi kłótniami, pyskowaniem \'co ty sobie wyobrazasz\' i angażowaniem się w odpowiedzi właśnie paradoksalnie napędzacie trybiki. Każdy zachowuje się wobec nas, jak sami mu na to pozwalamy. I przeważnie nigdy nie jest za późno, żeby zacząć wychowywać furiata ;-) Oczywiście nie mam tu na myśli stricte wychowywania facetów, bo nie mamy im matkować, ale ewentualnie możemy im \"pomagać \" wyzbywać się negatywnych zachowań, żeby i im i nam żyło się lepiej. Bo często ludzie sobie nie uświadamiają, że są nie w porządku, albo że postępują źle i warto im to wtedy konsekwentnie uświadomić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uflikczek
mój ojciec jest cholerykiem, to chyba najgorszy z typów zachowań, nie jest łatwo żyć z takim człowiekiem, zwłaszcza, gdy ta druga osoba jest bardzo wrażliwa i nie potrafi poradzić sobie kiedy na nią spadają oskarżenia i krzyki. Mój mąż na szczęście nie jest cholerykiem, ale przed ślubeem, kiedy zamieszkaliśmy razem, było ciężko- oboje mamy trudne charaktery, i kłótnie były notoryczne, tydzień w tydzień i parę razy o mało wyprowadzką się nie skończyły.Sztuka w tym żeby się dotrzeć, zrozumić swoje zachowania i pracować nad sobą. Nam się to udało- jesteśmy po ślubie i od dłuższego czasu nie było poważnej kłótni , a jak nawet się zdarzy to już nie przebiega tak drastycznie jak kiedyś, - do tej pory pracujemy nad sobą i rozmawiamy otwarcie o tym co nas boli. Za 4 miesiące będziemy mieli dziecko i jak na razie( odpukać )wszystko idzie w dobrym kierunku. Czego i wam życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja choleryk, mąż choleryk, więc jesteśmy kwita:D Ale nauczyliśmy się z tym żyć (14 lat;) ) Zresztą uważam, że lepiej powiedzieć co się myśli, nawet czasem za dużo niż się obrażać. Umarłabym z chłopem, który się tygodniami nie odzywa i nie wiadomo o co chodzi. U nas atmosfera oczyszcza się na bieżąco:D Najśmieszniej jest wtedy, kiedy coś np remontuje/naprawia, bo wszyscy schodzimy mu z drogi i np woła \"czy ktoś mi może przytrzymać tutaj\" A w domu cisza jak makiem zasiał\" :D:D:D Niech ma za swoje;) Ja jestem najbardziej marudna jak jestem śpiąca, więc z kolei mój mąż jak zrzędze mówi \"Ty się lepiej drzemnij\" i działa;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
choleryk sorry, ale znam takich gości. Łatwo być oazą spokoju i chodzącym ideałem jak się z kimś widuje raz na jakiś czas :o Jak z nim zamieszkasz to Twój ideał stanie się zwykłym człowiekiem;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bziczek
nie wiem czy mój mąż jest cholerykiem, ale perfekcynie z równowagiwyrowadza go złosliwosć rzeczy martwych :D Plus ewentualne rzeczy, których zaplanować sie nie da(tak jak termin porodu - planowany na... a kiedy będzie.. inna sprawa) Jak sbie radzę? Nie zwracam na to uwagi :D Schodzę z drogi i robie swoje:) Szybciej mu mija. Kiedys brałam to do siebie, teraz jak przegina t mówie - jeszczechwila i będziesz żałował:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość masz dwa
wyjścia albo go zostawić albo zostać a on tak, czy inaczej powinien się leczyć, ja to bym chyba bała się, szczególnie mając dzieci, to nie wygląda normalnie Do heli lepiej zostaw go, bo może cię tak pobić, że wylądujesz w szpitalu, nie warto żyć z kimś takim i cały czas się bać /chyba nie umiałabym zyć cały czas w lęku/ mój mąż też choleryk ale nigdy mnie nie uderzył i nie ubliżył, jak się wpieniał to na początku milczałam przez kilka dni, on po wybuchu też milczał i było okropnie, teraz po kilku latach mówię mu, ze pogadamy jak mu przejdzie albo też trochę pokrzyczę i po 15 minutach możemy normalnie pogadać /z tym, ze my się kłócimy sporadycznie/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość interceptor83
drogie Panie, mam nadzieje, ze moje słowa pomogą choc odrobinę lepiej zrozumieć swoich facetów [przynajmniej niektórych]. Sam jestem cholerykiem, ale mysle, ze nie jestem złym człowiekiem i staram sie walczyć z moimi "wybuchami" niestety nie biorą sie one z nikad, dom, rodzina, praca, pieniądze, nasz kochany kraj to wybitnie stresogenne czynniki. Cale życie biorę na siebie ciężary nie do udźwignięcia, caly czas mysle planuje, kombinuje co robic jak przetrwać. Sam juz nie wiem ile bezsennych nocy poświeciłem na snucie rachitycznych planow przyszłości, nie dla siebie, ale dla mojej ukochanej dla bobasków których jeszcze nie mamy. Mam wrażenie, ze jestem sam, choć wokoło pełno ludzi. Nie zdajecie sobie sprawy jak cholerycy sami siebie bardzo obciążają. Zawsze chcialem pokazac ze mam racje, dowolne zadanie moge wykonac 2x lepiej 2xszybcciej, [szczegolnie w relecjach z ojcem to pokazywalem]. Nie znosze "zawieszenia" syt, szarości istnieje tylko biale/czarne, prostota-klarowność to lubie, stawianie mnie w innych syt, powoduje poddenerwowanie, nie wiem czemu. Kolejna chyba najmroczniejsza moja strona to wlasnie lubowanie sie w poczuciu ze mialo sie slusznosc i apodyktyczność, terrtorializm. To chyba zle, sam sie na tym zastanawiałem ale nic na to nie poradzę. Im bardziej ktoś sie stawia tym bardziej mnie nakręca i tym większa chęć zdominowania takiej osoby [czas nie gra roli mogą to być nawet lata] i późniejsza satysfakcja np. "a nie mówiłem?" Wq........ sie przede wszystkim na sytuacje, miej na ludzi i niestety jak mnie złapie trzyma nawet cały dzień. Wystarczy wstać lewa noga, korek na drodze i już zaczyna mnie cisnąc tracę humor.... Wiem ze zatracam sie w tym wszystkim czasami, ale taki juz jestem, tyram na emigracji jak pies bo chce wybudować dom ale sam cel przesłania mi powód ah..... Co do przemocy; nigdy nawet nie myślałem [jeśli tak pomyśle odejdę od niej] zeby moja kobietę uderzyć, choć tez ma charakterek i swoje foszki, ale chyba dzieki Bogu jedynie ona działa na mnie kojąco, chyba traktuje ja po partnersku tzn 49% do 51%. :) dla mnie w związku wiec chyba żyjemy w nowoczesnych relacjach. Nie ma mowy o przemocy. Dla niej chce sie kontrolować, choć jak uparciuch mnie czymś zdenerwuje tak solidnie, nie krzyczę na nia ale ona widzi to w moich oczach...i bardzo mnie to później boli. Z cholerykiem takim ja jest kłopot, mam zalety i wady jedne i drugie muszą stanowić równowagę, wszystko zależy od środowiska i jak sie z nami postępuje... daje z siebie wszystko oczekuje jedynie zrozumienia... Na koniec jeśli macie jeszcze sile czytać historyjka; Jest kolejny "bezpłciowy" jesienny poranek wstaje niewyspany, zmęczony choć nic nie zrobiłem, sekundy na jawie a ja już czuje ze dzień będzie do d..... popijam bezsmakowa kawę, ona beznamiętnie pali papieroska choć miliony razy mówiłem żeby nie w domu, oglądam poranne informacje z giełdy i zaczyna mnie nosić wybucham i marudzę na wszystko złodziejski rząd i tak o wszystkim od benzyny po niesmaczne kanapki. ona chyba wiedziona instynktem zdecydowanie podchodzi do mnie w pidżamie w misie i bez słowa obejmuje i daje całusa w moje jeszcze paplające jakieś głupoty usta, osłupiały stoję kilka sekund... Wszystkie masochistycznie negatywne myśli momentalnie znikają... Reset umysłu i już chce mi sie zyc... bo mam dla Kogo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kajtka
Właśnie niedawno uświadomiłam sobie, że On jest "poprostu" cholerykiem. Zastanawiam się nad przyszłością naszego związku, bo nie dość że ma okropne wybuchy złości połączone z potokiem wulgaryzmów to jest jeszcze jest zamknięty w sobie, nie znosi rozmawiać i jest mało towarzyski. Gdy jest na coś wkurzony nie wiem jak mam się zachowywać. Nie odzywam sie źle, odzywam się - jeszcze bardziej go rozjuszam. Pewnie rzeczywiście czasami zamiast go w jakiś sposób "wyciszyć" rozkręcam awanturę - mówiąc coś nieodpowiedniego. Ale ja też mam swoje nerwy i ograniczoną wytrzymałość. Parę lat dzieciństwa spędziłam z ojcem alkoholikiem, który robił awantury i bił. Boję się wrzasków - dlatego nie potrafię śmiać się z tego ani ich ignorować. Jestem wrażliwa i te jego słowa bardzo mnie dotykają:( Jesteśmy razem prawie pięć lat i ciężko jest mi zakończyć to wszystko bo wiele nas łączy ale boję się naszej wpólnej przyszłości, gdy zacznie się normalne życie, kłopoty, niepowodzenia, choroby, dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatuszek*28*
fajny temat natknełam sie na niego przypadkiem ale widze ze moj mąż to chyba tez choleryk jak czytam niektore wypowiedzi i opisy zachowania mezów to jakbym o swoim czytala moze razem nam rażniej będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do babeczka 30
No więc ja się pozbyłam po 12 latach choleryka sadysty :o i do teraz żałuję,że tyle czekałam z podjęciem tej decyzji.Tacy ludzie się nie zmieniają niestety.Za każdym razem prosił o kolejną szansę...miał ich chyba z tysiąc,aż wreszcie powiedziałam dość!!!Teraz jest spokój,zero wyzwisk,dzieci spokojniejsze...No i nowa miłość,w której od dwóch lat mam już oparcie,mieszkamy razem i jeszcze nikt nie podniósł na nikogo głosu,zero kłótni bo wszystkie problemy radości i smutki staramy się rozwiązywać na bieżąco codzienną rozmową.Dopiero teraz wiem co to szczęście :) Potrzeba dużo siły i odwagi żeby zostawić choleryka,ale naprawdę warto.Lepiej teraz niz w wieku 50 lat powiedziec przegrałam życie :o Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ANOLI85
To co ja moge powiedziec... wspaniały męrzczyzna ... moja sznasa na dobre zycie... a tu taka akcja o glupie kluczyki do samochodu ... nie odzywał sie do mnie przez prawie dobę... wiedz jak sie obudziłam schowałam mu kluczyki do samochodu z pretekstem że oddam jak poswięci mi 2 minuty rozmowy. a ona wpadł w taki szał rozwalał wszystko taleze, butelki .... ale najgorsze była jeszce przedemną " oddaj kluczę bo cię zabiję" wział nuz i zaczał mi grozc.... przekleństwa itp.. cała byłam poobijana.. co mam zrobic ... jak on mówi ze nic nie pamięta co mówił ......straszne jest to ze zaufasz człowiekowi kochasz najbardziej jak sie da..a tu coś takiego ... Boże dodaj mi sił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luunaa
w moim zwiazku to ja jestem choleryczka a maz raczej opanowany. ale czasem tez sie wkurzy jak go wkurzam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luunaa
eee to ja tak nie mam. jak sie pokłócimy to sie nie odzywam góra 10 minut, bo za chwile cos mi sie przypomnie i chce z nim pogadać. obrazalska na amen nie jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×