Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Emma_Kirkby

Saget, saget, mir geschwinde

Polecane posty

Gość Emma_Kirkby

Teraz już lepiej :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
Bo ja wiem? Chyba będzie jakoś tak najzgrabniej: "Żwawo, żwawo, spieszcie się (mi) powieiedzieć...". Aria z Oratorium na Wielkanoc. Cudne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
"powiedzieć"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
O tak, dzisiaj się dokonała pewna żwawość. Zafruczały wyrywane kopytami kamienie z bruku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
"zafruczały"...ale niech już tak będzie, nawet literówka dodała chyna nieco uroku :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmo, Ty w nastroju bojowym, ja minorowym. Jakoś tak , chyba jednak zimy brak. Nic mi się nie chce, muszę się zmuszać do chcenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
Bojowy nastrój się pojawia u mnie, kiedy nie ma miejsca na żaden inny nastrój. Ja jestem bardziej dupa, niż facet :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
Duupa?? Ę? Przeleci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
Chytrość się udała :-) Głupia maszyna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emmo, czyżbym się pomyliła ? :D Resztką sił ( boś mnie zamordowała, ale nie na śmierć ) wierzę, żeś nie ta część ciała, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
Aha, dla precyzyjności - zaraz po bojowym nastroju, opanowuje mnie nastrój wisielczy. Chyba jedynie dlatego nigdy nie myślę o zelbstmordzie, jako metodzie rozwiązywania problemów :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
O! Ja wolę nazwę "katofle", która to nazwa, choć wiadomej proweniencji, jest podobno bardziej polska. Tak przynajmniej upierał się kiedyś prof. Miodek, w którym się podkochuje do dziś moja ciotka, Szyszkowa :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
"kartofle"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mogą być i pyry, grule, wszystko jedno. Kartofle, po namyśle też, choć one jakby niemieckie bardziej. A ziemniaki, bo z ziemi :0 Obrałam. Idę wstawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
Grule i rzycie to są w Bukowinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
Hmmm, zabrzmiało dwuznacznie, zważywszy na to że to "kartofle" oraz że idziesz "wstawić". Jeździłem niegdyś po gorzelniach. Sam na koncie mam trzydziestosześciogodzinny proces destylacyjny. Padałem znóg z bezsenności. Zadanie wykonałem. Potrzebna była wódka na wesele mojego brata. Tylko wyszła w sunmie lipa z tego mojego poświęcenia. Bratowa okazała się być głupią babą, mój braciszek emocjonalnie troszkę nie tego... Małżeństwo szlag trafił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, bo poświęcenie czasem idzie na marne. Ja z chemii jestem zupełnie zielona :) Znam jedynie czyszczące własności związku soli z octem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, bo bywałam w Bukowinie u gaździnki znajomej. Ale nazwa rzycie jest mi obca. A w Poznaniu jedynie na targach, z przymusu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
Podstawowe umiejętności chemiczne były w poprzednim okresie niezbędne dla przeżycia. Ja zresztą pochodzę z rodziny o sporym, chemicznym potencjale. Ludzie z tytułami uniwersyteckimi. Chyba mogę o sobie mówić "Mały chemik amator".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
Gada sobie gazda z ceprem, dziwiąc się nieco niegóralskiej polszczyźnie. - A jak po waszemu jest "rzyć"? - Dupa, rzecze cepr. - Tyz piknie - odpowiada gazda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
A gdzie w Bukownienie urzędowałaś? Ja na ogół u gazdy Turzy, nad słupem. Gazda Turza miał fanje powiedzenie. Utrzymywał, że alkohol to on pije jedynie trzy razy w woku. Na Boże Narodzenie, na Wielkanoc oraz kiedy jest okazja. Trzeba dodać, że od paździenika do końca kwietnia u Turzów ciągle zmieniały się narciarskie ekpiy. A narciarz, wiadomo, z pustym plecakiem na narty nie przyjeżdżał. Skutkiem czego, gazda ciągle chodził z lekka zawiany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D Emma, masz niesamowitą pamięć do nazw i nazwisk. Ja takowej nie posiadam, dawno to było, za czasów studenckich :) a gaździnka znajomą mojej przyszłej rodziny była. Dawno nie żyje. Bywałam też w Gliczarowie, ale to jeszcze dawniej, za czasów licealnych. Nazwiska gazdów nie pamiętam, bywałam tam jednak z kimś, kogo nazwisko pamiętam, Ty je znasz, a ten ktoś jest moim przyjacielem, mniemam :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
Pozory, Melanio. Cierpię na zaawansowaną sklerozę, no i jestem troszkę roztrzepany :-) Ty wiesz, że kiedyś na mieście udało mi się zgubić własny samochód?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Emma_Kirkby
No dobra, Melanio. Na mnie pora. Potrzebny mi był dzisiejszy wstrząs. Naprawdę. Cześć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie zdarzyło się wsiąść do cudzego :) A znajomi, przed marketem, próbowali otworzyć czyjś, święcie byli przekonani, że to ich własny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drzwiami
E tam, Melanio. To betka - bez urazu. Ja naprawdę zgubiłem mój samochód.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×