Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Monika która unika

OSOBOWOŚĆ UNIKAJĄCA... jak przełamać lęk...? help

Polecane posty

Gość an0nim
Moniko! Doskonale Cie rozmiem. Dzisiaj wrocilam od psychiatry z diagnoza zaburzen lekowo- depresyjnych, zosatlam ponadto zdiagnozowana jako osobowsc unikajaca. Naprawde bardzo cierpie. Zauwazylam, ze kilka osob mowilo tu o ambicji, perfekcjonizmie- no wiec ja tez jestem pieprzona perfekcjonistka. Mysle, ze ta cecha wlasnie prowadzi do konfliktu wewnetrznego, ktory jest powodem zaburzen lekowych- nerwic. Najgorsze jest to, ze wiem , ze nie ma sensu sie bac, ze jestem ladna, utalentowana, ale jak spotykam sie z innymi to czesto czuje pustke. Czuje sie osoba bez przeszlosci, jestem czystym patrzeniem. Ogladam z zewnatrz swiat, pewnie dlatego, ze wiem, ze nie moge wejsc w relacje mnie satysfakcjonujace. Najgorsze jest to, ze moje pragnienia sa tak silne, ze czasami nie moge tego wytrzymac i wolalabym cierpiec fizycznie. Nie tylko nie spelnilam swych pragnien odnosnie przyszlosci, ale nie moge normalnie funkcjonowac. Tak bardzo pragne kontaktu z innymi, a zarazem nie potrafie sie otworzyc i byc soba wsrod innych. Mam poczucie, ze jestem na samym dnie. To co mnie podtrzymuje to milosc Boga. Mowie tu do wszytstkich sceptykow- religia nie jest dla mnie opium. Wiem, ze istnieje, bo spotkalam Go kiedys (oczywiscie na sposob duchowy). Chcialabym powiedziec jeszcze, ze Ci co maja jakies zaburzenia psychiczne, nie sa wolni pod wzgledem emocjonalnym, moga byc wolni duchowo. To bardzo pocieszajace... Serdecznie Wszystkich pozdrawiam! Nie poddawajcie sie, walczcie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niesmiałek
Jestem taki od dziecka, od kad tylko pamietam Nic mi w zyciu nie wychodzi Zreszta co tu gadać wicie jak jest w tym stanie beznadzieja marazm Czasami mysle ze udaje mi sie przełamac swoją niesmialosc ale przychodzi taki moment ze ona powraca i mazdzy mnie ponownie zraza do następnych prób zwalczenia jej zaczyna mi barkowac sił mam już prawie 30 lat i ciagle tak samo wstyd ,skrępowanie,zakłopaotanie moje marzenie to zeby chociaz jeden dzien nie byuć niesmiałym zebym mógł sie bawic ic ieszyc zyciem chocaz jeden dzień niech sie zacznie rano i skaczy wieczorem...jeli juz taki mam być chocisaż jeden dzień zebym mógł posmakowac jak to jest być przebojowym w centrum uwagi dusza towarzystwa bardzo czesto o tym marze ... ... ... boje sie ludzi a co gorsza kobiet nidy zadnej nie zdobęde jestmi bardzo cięzko nie wiem co robić :(podpowie ktoś co robic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnym rozwiazaniem byłoby spotykanie się z osobami o podobnych problemach... każdy rozumiałby co przeżywasz... i każdy mógłby opowiedzieć o swoich lękach, otworzyć się... moze pierwszy raz bez strachu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katie19
Mam podobny problem. Mam 19 lat i od dzieciństwa sie z nim borykam. Tak jak mówicie, to chyba ma źródło w perfekcjonizmie. Zawsze chciałam być najlepsza, najpiękniejsza, najmądrzejsza i najbardziej lubiana. A jak to się skończyło? Jestem najbardziej do dupy... Nie lubię siebie, nie wiem jak być sobą... inni nie lubią mnie... denerwuje sie kiedy spotykam ludzi na ulicy, nie wiem co robić ze wzrokiem, stresuje sie przed i na imprezach... jest mi ciężko, czasem myślę o najgorszym.. kiedy poznaje ludzi to mam nadzieje ze mnie polubią, będą sie śmiali z moich żartów, jestem dla nich mila a oni.. dla mnie tez są mili z grzeczności, ale potem widzę po nich ze nie lubią mojego towarzystwa. Uff.. to by było na tyle. Czeka mnie wizyta u psychologa. życzcie mi szczęścia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuaa
Ja też mam osobowość unikającą a i jeszcze jestem cudownie obdarzona w socjofobie i dystymie. To już taka mieszanka że zyć się nie chce. Wiele bym mogłabym pisać o tym jak się czuję oj wiele. Rozumiem doskonale Was wszystkich i to o czym pisaliście. Ale sama ciągle pracuję nad sobą, przekonuje się , obserwuje innych, na ich reakcje w sytacjach w których ja też się znajduje a które mi sprawiają wiele stresu i zakłopotania. Nawet boje się wystawiać jakieś komentarze czy wypowiadać się w internecie. Ale jestem już zmęczona ta walką nad sobą. Nie potrafie siebie zaakceptować taką jaką jestem (choć nie to wszystko powinno się leczyć , bo zakrywa moją osobowość). Pragnę udowodnić innym że jestem takakjak wszyscy i staram się opanowywac. To tak jakby nie chce by inni widzieli mnie jako nieśmiałą tak więc nikt nie wie co tak naprawdąę się ze mną dzieje. Tak więc widzą mnie jako cichą, grzeczną, ułożoną, małomówną dziewczynkę. Ah bo ciągle staram się być taka jak inni tego oczekują. Jak widzę kogoś znajomego z daleko to zamiast rzucić się na szyję to robię wszystko żeby ta osoba mnie nie zauważyła, uciekam. nigdy nie jestem spontaniczna, wszystko jest dokładnie obmyślane ai to póżniej się zastanawiam czy nie powiedziałam czegoś głupiego. Udaję kogoś kim nie jestem. Bo ja mam coś takiego że nauczyłam w pewien sposób się opanowywać. Na początku gdy z kimś się zapoznaję to jeszcze może być , rozmawiam ale dalsza znajomość nie ma szans bo gdy tylko skończy sie temat do rozmowy ja zamykam się w sobie coraz bardziej. Normalnie człowiek w zasadzie na początku jest troche skrępowany apo tem znajomość rozwija się i jest cudownie. ot a u mnie odwrotnie. Choć staram się panować nad sobą to faktem jest żę strasznie się denerwuję, robi mi się gorąco, ciężko oddycham nie mogę patrzeć w oczy. A gdy idę obok grupy ludzi to boje się że zaraz się przewróce i faktycznie idę tak nieudolnie aby szybciej usiąść. To co czuje idąc w szkole przez korytarz pełen ludzi jest czymś strasznym.Wzrok innych na mnieaż boję się spojrzeć w ich stronę ... tylko jak spojrzę i widze że wcale na mnie nie patrzą to taka ulga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skopanewszystko
glownym motywem mojego działania lub częsciej zaniechania działania jest strach, strach przed własnymi reakcjami na to co ludzie w swej bezmyślnosci chlapna. Mam ochotę natłuc po łbie urzędniczkom, pyskatym kolezankom, ale nic nie mogę zrobić i boję sie szargania sobie nerwów, wiec unikam kontaktów. no i jeszcze ten pieprzony perfekcjonizm. niszczę rzeczy z ktorych nie jestem zadowolona, lub które ktos skrytykuje. Mówią że w sieci można sie wyżyc będac anonimowym. gówno prawda. Jak mnie ktos skrytykuje na jakims forum lub chce wdawać sie w pyskówki to już mnie tam nie ma. Mam w pracy takiego kierownika, niby dobry człowiek i trzeba sobie olewac jego marudzenie dla sportu, ale ja momentami mam ochote go udusić, choc obiektywna prawda jest taka, zlej to sobie, ten typ tak ma. I jeszcze te doły wlokące się tygodniami. I strach. nie poradzę sobie, skopię wszystko, zdechnę na ulicy szukajac zarcia na śmietniku, bo kogo to obchodzi, że sie boję, ze boli zycie,nikt nie pomoże takiej antypatycznej jednostce,. Słyszycie takie opinie. Dorosnij w koncu, jesteś jak dziecko, jesteś po prostu smierdzacym leniem, któremu nic nie pasi. Albo wiesz co idź juz na emeryture, bo tylko do tego sie nadajesz, ale w tym kraju trzeba byc silnym nie ma ze boli, moze gdzies w Szwecji takim niedojdom jak Ty daja zasiłek. a ja szukam najlepszego punktu, z którego mozna skoczyć. I nie moge, bo mój pies mi ufa. I każdy sie tylko potrafi wymadrzać. I nie ma takiej osoby w moim zyciu, która by była lekiem na całe zło. Nie mam juz siły tak dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fobia społeczna
to się tak nazywa. proponuje wizyte u psychologa i psychiatry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mucha dolore
Jestescie wspaniali!Mialem zone o podobnych cechach.Chcialem ja z tego wyleczyc.Mowilem badz twarda.Jedynie pogorszylem swoja sytuacje.Stwardniala ale i odeszla.Nie lubie twardych kobiet,nieustepliwych ktore czesto moga zrobic na zlosc.Watpic i byc skromna,niesmiala osoba jest pieknie.Moze nie dla niej samej ale chcialbym spotkac kobiete taka jaka byla na poczatku moja zona.Wiedzialbym ze wlanie te unikanie by przezyc bylo tym co w niej kochalem.Sam nie jestem twardy choc za takiego mnie uwazaja.Mam 37 lat i mieszkam w GB,gdzie da sie zyc z unikaniem innych.Watpicie i to pozwala wam byc o wiele lepszymi od innych.Jestescie wartosciowi.Pozdrawiam serdecznie.Andy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nghkkkkdj
tez tak mam i nie radze sobie juz z tym, męczy mnie to i nie chce juz tak dalej zyc:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anonim22
Witam!!! Ja rowniez mam osobowosc unikajaca.Mam identyczne objawy jak te opisane przez wiekszosc forumowiczow wiec nie bede o nich pisał. Chcialbym poznac osobe taka jak ja i porozmawiac z nia,wymienic doswiadczenia.W realu nie jest to mozliwe bo przeciez trudno jest się otworzyć i przyznac komuś do swoich ułomnosci.Internet daje taka mozliwosc dzieki anonimowosci rozmowcow.Bardzo prosze o kontakt (gg: 13139922)Byc moze pomożemy sobie wzajemnie.Pozdrawiam!!! PS.Ciesze sie ze trafilem na to forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pablo77
Witam wszystkich!!! Ja wyczytalem w Wikipedii ze mam fobie spoleczna, a do tego osobowosc paranoidalna wyizolowana (tzn. z elementami osobowosci unikajacej). Ciagle zwracam uwage na to co ktos powiedzial, analizuje godzinami dlaczego wlasnie to powiedzial. Zwracam uwage na mimike ludzi i mam wrazenie ze wszyscy robia mi na zlosc i specjalnie mi dokuczaja i sie ze mnie wysmiewaja. Mam 30 lat. Choruje na to badziewie od 5 lat. Nie da sie z tym zyc normalnie. Ciagle zaliczam jakies porazki kiedy probuje wyjsc do ludzi i zaczac zyc normalnie. Do jakiejkolwiek pracy nie pojde to przez ta pieprzona chorobe nie potrafie sie z nikim zaprzyjaznic i przez to ze unikam ludzi to oni mnie nie akceptuja. Caly czas sie boje. Nie potrafie tego przelamac. Najdziwniejsze jest to ze kiedys bylem bardzo wesola i towarzyska osoba. Przez 7 lat mialem dziewczyne i naprawde duzo znajomych, przyjaciol, kolezanek i normalnie funkcjonowalem. Teraz wrecz panicznie boje sie kobiet, nie odbieram telefonow i nie otwieram drzwi. Zostalem kompletnie sam. Przyjaciele sie odwrocili, znajomi i dziewczyna zapomnieli ze istnieje. Ale to chyba dobrze dla mnie ze zapomnieli bo ciagle panicznie boje sie ze spotkam na miescie kogos znajomego i on zapyta co u mnie a u mnie kompletna pustka. Nie mam o czym rozmawiac z ludzmi bo nic sie u mnie nie dzieje. Mam glos ale nie moge mowic. To straszne. Nie wiem co dalej ze soba zrobic. Musze isc do kolejnej pracy bo nie mam z czego zyc. Z gory wiem jak to sie wszystko skonczy. Rodzice uwazaja mnie za lenia i oni u mnie nie widza zadnej choroby i powtarzaja ze wszystko sobie wmawiam. Nikt mnie nie rozumie. Mam do was pytanie. Czy ktos z was ma tez problemy z paranoja? Czy tylko ja tak mam? Czy to jest \"normalne\" przy osobowosci unikajacej?Pozdrawiam was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dacie radę
Hej wszytkim!! słuchajcie uświadomcie sobie ze osoba z którą rozmawiacie to taka która znacie od dziecka.Bie bujcie się do nije zagdać ,odpowiedzieć cześć czy coś takiego.Wszytko będzie dobrze .Wystarczy uświadomić sobie ze to co powiedzą inni nie ma żadnego znaczenia ważne że podobacie się sobie samej innym Kolezanką/kolegą czy też przyjaciół .WYSTARCZY POWIEDZIEĆ NIE SWOJEMU LĘKOWI a wszytko będzie dobrze...Pozdrawiam monikę i wszytkich których to dręczy ja już to pokonałam życzę powodzenia!! *:*:*:*Buziaki*:*:*:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koleg
Musze przyznac ze mam identyczne objawy jak tutaj wiele osob:( Mam takie problemy z przelamaniem sie do ludzi, ze boje sie isc nawet do pracy(tlumacze to innym lenistwem). Moim calym swiatem jest komputer, telewizor i alkohol wieczorem (bo tylko po nim ustepuje czesc blokad i bol wewnetrzny).Skonczylem wlasnie szkole srednia i mam nadzieje ze na studiach moze jakos zmieni sie moj swiatopoglad i znikna uprzedzenia:](?) Czoje sie niekompatybilny w kontaktach z innymi. Porzucilem juz wszelkie ambicje. I naprawde nie mam juz sily nic robic. Kazde dzialanie wydaje mi sie bezcelowe. Czoje sie kompletnym zerem. Czasami marze o tym zeby byc juz w niebie i nie tkwic w tej poplatanej wirtualnej zeczywistosci. Czasami jednak z za chmur pojawia sie slonce i humor poprawia mi sie diametralnie na krotko. Najczesciej za sprawą marzeń bo generalnie bujam caly czas w oblokach. Jak da tąd z postów wynika ze problem dotyczy raczej Pań. Jesli czyta to jakis inny facet o podobnych problemach chetnie przeczytal bym jak to przebiega u innych. Poza tym zachęcam wszystkich do skomentowania tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Osobowość Każda
Też skupiam w sobie wiele cech różnych patologii osobowości. Nawet jak to piszę, to gubię myśli i nie wierzę w sens pisania o tym. Bo czuję, że nawet ci, ktorzy tu piszą, w porównaniu ze mną są w miarę normalni. Nie wiem czego chcę. Najchętniej bym w ogole nie żył, ale boję się popełnić samobójstwo. Poza tym świat jako taki mi się podoba - gorzej, że ja nie umiem w nim żyć i całe moje życie to pasmo udręk. A wszystko przez moją nienormalną psychikę, która nie pozwala na zwyczajne, ludzkie podejście do rzeczywistości. Nie umiem cieszyć się drobnymi rzeczami, zachowuje się nienormalnie (np. teraz siedzę sam w pokoju w mieszkaniu z laptopem, podczas gdy obok studenci, z ktorymi mieszkam, imprezują..) Czuję się słaby, jest mi niewygodnie, czuję się tak, jakby zwykły człowiek się czuł, gdyby wylądował w jakimś Afganistanie między talibami. Po prostu wszyscy są obcy, nikogo nie rozumiem, nie umiem się wkręcić w żadną rozmowę, prezentuje sobą kompromitująco głupie i bezsensowne podejście do wszystkiego. .. Pozostaje albo dalej ciągnąć tą absurdalną wegetację, w ktorej nic mnie nie spotyka dobrego ( i to z mojej wlasnej winy), albo się zabić, no, ale do tego trzeba warunkow i odwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam kobietą unikającego
I powiem wam - to był koszmar. Nie dlatego, że miał swoje schizy, ale dlatego, że zamiast stanąc z nimi twarzą w twarz wolał wywalać je na mnie. Jak tylko czuł się zagrożony (poczucie zagrożenia wynikało z choroby a nie mojej krwiożerczości) - atak. Bo to robię źle, bo zachowałam się nie tak, bo na pewno kierują mną jakieś podstępne motywacje. Jeśli tylko chciałam czegoś, co stanowiło dla niego barierę - odrzucał mnie. Nigdy w sprawach między nami nie nazwał niczego po imieniu, zawsze się wycofywał. Cała populacja na około miała same wady. Kot sąsiadki za głosno miałczał, a ten na górze to powinien sobie pralkę naprawić, bo tak rąbie jak pierze, że mu relaks w wannie nie wychodzi. Po trzech latach spasowałam. Nie dlatego, że miał problem. Ale dlatego, że ten problem zamiast rozwiązywać ZE MNĄ usiłował rozwiązywać moim kosztem :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AUTORKO MAM TO SAMO
ILE MASZ LAT KOCHANA? JA NAPISZE TU JUTRO BO DZIŚ JUZ MUSZE ISC SPAC..PADAM.. ALE NARESZCIE WIDZE TEMAT DLA SIEBIE..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda że temat
jest z przed roku, ale ja też to mam... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda że temat
"mam już prawie 30 lat i ciagle tak samo wstyd ,skrępowanie,zakłopaotanie moje marzenie to zeby chociaz jeden dzien nie byuć niesmiałym zebym mógł sie bawic ic ieszyc zyciem chocaz jeden dzień niech się zacznie rano i skończy wieczorem...jeli juz taki mam być chociaż jeden dzień żebym mógł posmakować jak to jest być przebojowym w centrum uwagi dusza towarzystwa bardzo często o tym marzę" to o mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość raplo19
Witam wszystkich. Mam ten sam problem i z moich spostrzeżeń wynika ze problem nasila się własnie wtedy kiedy unikamy kontaktu, uciekamy i zamykamy sie w 4 scianach. Wiem ze jest cięzko, wiem co to wszystko znaczy ale temu trzeba stawić czoła, zmusić się do przełamania leku, obrać cel którym jest wyjscie z tego bagna. Jesli niebędziecie działać wbrew sobie samemu a zamiast tego iść na łatwizne i uciekać będziecie sie pogrążać i będzie tylko gorzej. Jesteście naprawdę wartościowi, pokazcie na co was stać. pozdrawiam... Marcin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abcdeffdxfdf
\"mam już prawie 30 lat i ciagle tak samo wstyd ,skrępowanie,zakłopaotanie moje marzenie to zeby chociaz jeden dzien nie byuć niesmiałym zebym mógł sie bawic ic ieszyc zyciem chocaz jeden dzień niech się zacznie rano i skończy wieczorem...jeli juz taki mam być chociaż jeden dzień żebym mógł posmakować jak to jest być przebojowym w centrum uwagi dusza towarzystwa bardzo często o tym marzę\\\" pojawilo się to już dwa razy. skłonnośc samobójcza, lecz odwagi brak. Da sie zrobic zeby chociaz jeden dzien był jaki sie marzy chorym psychicznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czlowiek zaradny i dupekzaraze
'byłam kobietą unikającego' napisala: " to był koszmar." Znam to z drugiej strony. Mam ta ceche i ten problem - nazywaja to kompleksami, niesmialaoscia, lenistwem, niezaradnoscia zyciowa, niechecia krzywdzenia innych. Moja zona radzi sobie az naddto - ma agresywne nastawienie do zycia. A ja nie. I tu jest duzy problem - uzywa calej swojej energi i agresywnie stara sie mnie wyciagnac co wywoluje jeszcze wiekszy strach i wycofanie. Staram sie usilnie i szamocze - widze problem i widze przez niego druga strone, ale zanim tam docieram Ona ma dosyc i nazywa mnie leniem, dupkiem, nieudacznikiem... malzenstwo wisi na wlosku. Teraz dopiero widze ze cale zycie probowalem sie z tego wyrwac - nazywalem to przelamywaniem barier i ciekawoscia swiata: zeglarstwo, latanie (uwienczenie procesu przelamywania silnego leku wysokosci), nurkowanie, kajaki, gory, jaskinie (podczas gdy mam klaustrofobie), poezja (dobra metoda analizy siebie).....chyba wszystko po to by sie dowartosciowac. Dawalo mi to ogromna radoche, znajomych i brak czasu na myslenie o pierdolach. Urzeklo to moja milosc i wyszla za mnie. Ale ziarno wciaz tkwi - niewielkie, ale tym trodniejsze do odnalezienia i wyluskania. Zarzuty ze jestem inny niz na poczatku (to bylo we mnie - tylko ze nie bedac blisko ciezko bylo to zobaczyc). Brak czasu na kultywowanie pasjii odbiera mi lekarstwo. Zastrzyk adrenaliny, cos nowego dzialalo jak kuracja podtrzymujaca przy zyciu. Zdarzalo mi sie panikowac w sytuacjach silnej konfrontacji z innymi ludzmi - nie znajdowala oparcia we mnie w ciezkich sytuacjach, a ja walczylem wewnetrznie ze soba i nie starczalo mi sily na walke z innymi. Sa to sytuacje, ktorych nie da sie wytrenowac, przerobic wczesniej - walka z sasiadami, wyuczony latami nadmierny/niepotrzebny/falszywy szacunek dla rodzicow (podobno wiekszosc malrzenstw rozpada sie ze wzgledu na nieprzerobione problemy z rodzicami) Tak sobie to czytam i przestaje sie Jej i 'byłam kobietą unikającego' dziwic - dziekuje ze probowalyscie. Mam nadzieje ze zdaze dac sobie kopa w dupe zanim mi sie rodzina rozleci. Jak ktos ma jakis przepis - chetnie sprobuje. Budzi sie we mnie "i tak nie dam rady", "moze od razy sie poddac", "po co Jej marnuje zycie - bedzie szczesliwsza z kims innym", ale z drogiej strony jestem wartosciowym i dobrym czlowiekiem i zasluguje na szczescie. bede o nie walczyl dopoki to wytrzymam psychicznie i fizycznie. Rozdarcie dobija i wysysa energie. Kocham moja zone, nie kocham siebie. CZEMU DO CHOLERY TAK CIEZKO Z TEGO WYJSC!!!?!!! Pozdrawiam i szczescia zycze Niby Normalny Czlowiek z Nibyszczesciem W Zyciu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam kobietą unikającego
Fajnie że napisałeś :) Widzę w naszych sytuacjach jedną zasadniczą różnicę- Ty kochasz żonę. Mój ex nie kochał mnie. Skupiał się na strachu, a ja byłam po tej drugiej stronie. Ja byłam kimś kogo o ten strach można było obwinić :(. Wprost albo podświadomie, wszystko jedno, efekt był ten sam. Ten związek sprawił, że ja przestałam kochać siebie... Piszesz Zdarzalo mi sie panikowac w sytuacjach silnej konfrontacji z innymi ludzmi - nie znajdowala oparcia we mnie w ciezkich sytuacjach, a ja walczylem wewnetrznie ze soba i nie starczalo mi sily na walke z innymi. Jemu nie starczało ( będę litościwa powiem siły a nie OCHOTY) na to żeby BYĆ. Nie oparciem nawet, ale człowiekiem obok :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ten sam typ osobowości...
Witam! Żyłam w słodkiej nieświadomości dopóki na zajęciach z psychologii na studiach w zeszły weekend prowadząca nie zrobiła nam testów na typ osobowości. Wyszło mi: UNIKAJĄCA do tego wysoki wynik miałam jeszcze przy SCHIZOTYPOWEJ i PARANOIDALNEJ (wszystkie pochodne FOBII SPOŁECZNEJ) Nie wiedziałam, że mój sposób bycia jest zaburzeniem, chociaż nie ukrywam, że odczuwany dyskomfort kazał myśleć, że coś jest nie tak... Najgorsze są te uporczywe myśli, że wszystkie kobiety, któe widzę dookoła siebie są o niebo piękniejsze, mądrzejsze, bogatsze, a ja jestem szarą myszą (chociaż wszyscy dookoła mówią, że jestem atrakcyjną kobietą! więc teoretycznie... po co się nad tym zastanawiać?! widok pięknej kobiety ZAWSZE psuje mi humor - czuję się GORSZA) Ponadto myśli, że się ośmieszam w towarzystwie i na pewno wszyscy mnie obgadują jak coś powiem, a już na pewno obgadują, że siedzę i zazwyczaj nic nie mówię! Najlepsze, że kiedy MUSZĘ - to stawiam czoła! Np: na zajęciach, nie wiem co powiedzieć, głos mi się trzęsie, ale nie uciekam! Mam ogromną ochotę zapaść się pod ziemię, ale nie UNIKAM! Męczę się, ale nie UCIEKAM przed SAMĄ SOBĄ. JAK SOBIE POMÓC? Chłopak mówi, że nie rozumie czym ja się przejmuję... Że chyba CHCIAŁABYM BYĆ IDEALNA, a to jest przecież niemożliwe... Jestem jaka jestem i MAM SIĘ NIE ZMIENIAĆ. Kocha mnie taką :) Najgorsze, że jak na razie jedynym skutecznym "lekiem" jest alkohol...Rozluźnia, rozwiązuje język na chwilę, itp... PORAŻKA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to samo
Na pierwszy plan wysuwa się uczucie NIEPEWNOŚCI, NIEATRAKCYJNOŚCI, ZNACZNIE ZANIŻONE POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI, NADMIERNE SKUPIANIE SIĘ NA WŁĄSNEJ OSOBIE, BRANIE WSZYSTKIEGO DO SIEBIE... Jak się tego pozbyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byłam kobietą unikającego
NADMIERNE SKUPIANIE SIĘ NA WŁĄSNEJ OSOBIE wiesz jak to boli tych, którzy cię kochają? Pomyśl... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ahh straszne to jest, ale trzeba sie leczyc jakos, nawet samemu dażyć do przełamania bariery która jest umocniona biochemicznymi przeianami i juz nawykiem pewnym lecz naszczescie dajacym sie zmienic pod wpływem pozytywnych czynników i zmian na lepsze w przemianie materii OUN

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hghghghghghgh
OSOBOWOŚĆ UNIKAJĄCA... jak przełamać lęk...? Trzy kroki: 1.idź do centrum wolontariatu, zapisz się na szkolenie. 2. przejdź szkolenie 3. zacznij pracować jako wolontariusz w szpitalu, domu dziecka lub hospicjum. W takich miejscach nie trzeba być osobą "hej do przodu", wystarczy odrobina empatii. To dobre miejsca do skonfrontowania się z samym sobą, ze swoimi lękami i możliwościami. Nie chodzi o to, że pomyślisz "inni mają gorzej", ale - "inni mają źle, cierpią, ale ja potrafię im pomóc. Potrafię ich wesprzeć, jestem dla nich ważny, jestem wartościowy". Praca wolontariusza pomaga nie tylko potrzebującym, ale i samemu wolontariuszowi. Pomyslcie nad tym, bo znam wiele osób z fobiami społecznymi, które dzięki pracy np. z małymi, opuszczonymi dziećmi, poczuły, że są w stanie dać innym dużo ciepła, że potrafią się otworzyć na innych, że umieją się skupić na drugim człowieku, a nie na właśnych lękach. Pod rozwagę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chciałabym to pokonac
Witam, mam 30 lat i...ten sam problem! objawy? juz wyliczam: 1.unikanie kontaktów z innymi co wiaze sie równiez z unikaniem wszelkich wyjsc zwiazanych z praca: bankiety, wyjazdy na koncerty itp zamiast cieszyc sie na wyjzd ja juz szukam wykretu, paralizuje mnie po prostu stres, takze tych z rodziną 2. niepatrzenie ludziom w oczy podczas rozmowy 3. paraliz gdy mam sie publicznie wypowiedzieć 4. niewiara we własne siły i ogólnie myslenie ze jestem do niczego 5. analizowanie wszelkich uwag jesli chodzi o moją osobe (tych dobrych i tych złych) i ogólnie pełna i długoytrawała analiza wszelkich wypowiedzi .....objawów wewnwtrznych i zewnetrznych jest o wiele wiecej kidys było to chyba mniej dotlkiwe. znamy juz swój problem, zastanowmy sie jak mozna z tego wyjsc nie angazujac do tego osób trzecich i farmaceutyków. Zapraszam i jednoczesnie prosze o wypowiedz osób, które mają juz ten probl;em za sobą. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marika 2121
Ja również mam wiele objawów opisanych przez Was. Nie lubie wychodzic z domu, jak gdzieś jestem to czuję że WSZYSCY patrza się na mnie i oceniają, że wszystko robię źle i nie tak. Mam 24 lata, jestem na ostatnim roku studiów zaocznych. Byłam juz na stażu, ale niedawno go ukonczylam i teraz siedze w domu. I chyba zaczynam wariowac, czuje sie okropnie, czesto placze, uwazam ze wszyscy maja lepiej - praca, znajomi itp. A ja jestem taka samotna. Nie wiem jak ja znajde prace :( Tyle omija mnie w zyciu. Nawet glupiego prawka boje sie zrobic, bo nie dam sobie pewnie rady i jeztem zbyt niesmiala :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też cierpię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×