Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Monika która unika

OSOBOWOŚĆ UNIKAJĄCA... jak przełamać lęk...? help

Polecane posty

Gość ja tez ja też
ja wżyciu wszystko niemalże robię na siłę, zmuszam sie choc to męczarnia czasami, ale zmuszam sie. zdałam prawko, skończyłam studia, znalazłam pracę, mam męża. ale u mnie jest tak: obawiam się ludzi znajomych, rodziny, koleżanek z pracy, krępuję sie i w ogóle, natomiast przy obcych czuję się swobodniej.. dopóki ich lepiej nie poznam, czy to nie jest beznadziejne… nigdy wcześniej nie słyszałam, że jest cos takiego jak osobowość unikająca, myślałam, że jestem beznadziejnym przypadkiem nieśmiałości. To okropne. Nie zaprzyjaźniam się z ludźmi, nie che ich lepiej poznawać, nie mam takiej potrzeby.. nieprawda, mam. Wmawiam to sobie. Tylko nie umiem się przemóc….

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"ja też ja też\" masz racje, niestety błednie myślałas, że to jest twoja cecha charakteru, to choroba niestety-da sie ja uleczyć na pewno, choć wielu powie żę tego sie nie da wykonać. Osobowość unikająca ma wiele dziwnych zachowań dla normalnego człowieka, jednak każdy przezywa na swoj sposob różne męczarnie i ciepri (niektórzy nawet całe życie). Zmuszanie sie do zachowań których pragniemy jest jeszce bardziej męczące, chyba każdy kto to miał pamięta chwile, w których przez 5 min zastanawiał sie np czy wejśc do sklepu pełnego ludzi, czy czekał na autobus, aż wsiadł do 3 z rzedu bo w nim było mniej osób. Inny natmiast bedzie myslał nad checią czegoś powiedzenia nawet znajomym, ma trudności z wyłanianiem swoich uczuć. Każdy z tą choroba(mózgu) cierpi, choć zdarzaja sie chwile które wogóle się zacieraja i zapominamy o tym, np. gdy sie zakochamy, gdy zmeczeni jesteśmy sportem, gdy pijemy alkohole, zażywamy narkotyki lub inne sytuacje euforyczne i szczęscie, w których zachowujemy sie tak jak tego pragniemy w czasie \"realnego życia\", które nas rujnuje. Pomyślmy, że te schorzenie OUN spowoduje w przyszłosci wieksze problemy, głównie z układem limfatycznym, a co z tego dalej możę wyjść to juz nie bede opsywał, każdy wie, że wiekszosc chorób uwczesngeo świata spowodowane jest włąsnie tym czynnikiem. Innym skutkiem może być jakaś próba hirterii, proba samobojcza, jakies przestępstwo, choć wiadomo, że jesteśmy zablokowani i brak nam odwagi na działanie, na cheć wykonania swojego perfekcjonizmu, na ryzyko(roznie wyczuwane i interpretowane). Moge tak pisać w nieskończoność... Zastanówmy sie na tym jak przezwyciężyć i wyleczyć( a sie da chociaż wyleczyć w czeście):w kolejności 1.Myslenie mistyczne(przebudzmy sie w życiu, nie patrzy dokaldnie w teorie tego zdania, obudźmy sie na rzeczywistość, zacznijmy siebie oceniać z zewnatrz, poszukujmy prawdy w samej w sobie, czyli co? prawda jest to , że co czujemy jest w nas a nie na zewnatrz, inni patrza na nas jak my na innych, sporzmy na siebie z zewnatrz czyli \"ja\" i pozwólmy siebie obserwować, wtedy inaczej na siebie patrzymy, zacznijmy bezuczuciwowo dochodzić do czynności, które wykonuje milion osob koło nas bez wiekszych przeszkód...) 2.Idz do psychiatry od razu po rozmysleniach nad życiem, opowiedz mu to co czyjesz, co chcesz uwolnić od siebie( po to oni są, po to studiowali lata swoja nauke), zaplanujmy wizyte długo wczesniej, byśmy nie stchórzyli, dogadajmy sie z sobą samym czego chcemy. Jak cos to Kod ICD-10 a lekraz nam powinien przepisać jakies lek, pamietajmy że lepiej troche potruć nerki niż potem zbierać zniwo chorób bardziej powazniejszych. oczywiscie ze istnieja terapie ale jak długo chorowaleś na to i nic nie robileś raczej sie niie zgodzisz... 3.Zacznij brać leki, mozesz sie dostosować do lekarza, mozesz zmieniac leki, przeciez możesz je brać słabsze, żadziej, od wielu rzeczy to zależy, najwazniejsze jest to abys lepiej sie poczuwał( choć poczatki bywaja gorsze) i od razu przystepuj do działania, zaczynaj robić rzeczy, które wczesniej były dla ciebie zaporą nie do przebicia, nawet gdy wrócisz do wczesniejszego stanu, przełamiesz bariere, to sie nazywa asymilacja, ianaczej też przyzwycajenie do rzeczy, perfekt je opanuj, gdys ie nauczysz bedziesz szczesliwszy w zyciu, zaczniesz je sam interpretować, czekamy na twoja wene behawioralna... 4.To najwaznjsze na koniec(wczesniej wymienione) zapisz sie gdzies( sport, wolontariusz), zacznij nowe zycie, chcesz to odnów blokady miedzyludzkie w twoim otoczeniu, chcesz wyjedz, wylaz z domu, gadaj z ludzmi na ulicy, pytaj o godzine, podrywaj dzewczyny(jesli wiek pozwala jeszcze bez kompromitacji)- to zycie. Podobno mamy 1 zycie(kto wie), nie zmarnuj jego na zamknieciu sie, zobaczysz ze bedziesz lepszy od przecietnego czlowieka, ze doznasz troche pozytywnych uczuc, a najwazniejsze abys sie sam akceptował wewnatrz... bo o to chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pablo77
mamwszystkie te same objawy. Ostatnio tak sie wkurzyłem na tą chorobę że wyprowadziłem się z domu i wynająłem mieszkanie. Mam nadzieję że dam radę. Najbardziej jednak dobija mnie samotność. W domu przynajmniej mogłem porozmawiać z rodzicami, teraz gadam tylko ze sobą. Ale mam nadzieję że to się zmieni, że poznam jakąś fajną dziewczynę która mnie pokocha i zaakceptuje. Szkoda że tak wiele nas omija w życiu. Codziennie powtarzam sobie że dam radę, że mam w dupie opinię innych ludzi i że w końcu los musi się odmienić bo przecież mam tyle miłości do dania. Ktoś musi w końcu to zauważyć!!! Tak sobie to tłumaczę, ale dni wydłużają się okropnie. Musimy jakoś dać radę. Trzymajcie się ludzie!!! POZDRO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość horror vacui
No coz ... i chyba mnie sie to trafiło - niegdys wesola, towarzyska dziewczyna - dzis, zamknieta w sobie, nieufna kobieta. Z calej paki znajomych zostalo kilka osob z ktorymi raz na ruski rok popiszemy smsy czy spotkamy sie na kawe. A co najlepsze - ja nie potrzebuje kontaktu z ludzmi, mam dosyc pytan " co u ciebie slychac" - majac na mysli masz juz dom, samochod meza dzieci gwiazdke z nieba ? ;) Nie jestem osoba przebojowa, choc z potencjalem i inteligentna. Boje sie ze nie dam sobie rady w nowych sytuacjach, boje sie odwazyc. Na 1 rzut oka jestem bardzo chlodna i robie wrazenie ze nic mnie nie obchodzi ( tak ludzie twierdza) ale naprawde duzo spraw przezywam i jak kiedys jestem cieplym czulym czlowiekiem Najgorsze ze nie daje sobie rady w relacjach damsko-meskich, ciagle zrywam - boje sie odrzucenia i bolu dlatego ja robie to 1. Oczywiscie gratulacje moge zlozyc wspanialym rodzicom, ktorzy z 5 swoich dzieci zrobili emocjonalnych kalek.Ludzi bardzo inteligentnych i o niebanalnej osobowosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie przesadzaj sama jestes
odpowiedzialna za siebie i mozesz to zmienić! Co mają do tego rodzice?? Unikasz odpowiedzialnosci za siebie zwalając winę za swoj charakter na nich?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wreszcie ktoś pisze, mam nadzieje że jakoś chcecie się tego pozbyć, bo piszecie o tym i piszecie a zwalczacie to czy tylko dumacie nad tym i ręce w kieszeni? Dumanie nie pomoże, chyba ze siła woli sie nauczycie z tym radzić, zróbcie coś z tym, zwłaszcza spójrzmy na to jak na chorobe fizyczną. Im dłużej ne będzie leczona, tym większe skutki będziecie odczuwać, choć bywa róznie, ale to żadko ktoś własnym postepowaniem bez specjalistycznej pomocy psychologa i psychiatry stawał na nogi. Wiem, że wyleczenie tego lub raczej cheć bywa raz wielka raz chcemy miec ten uraz psychiczny, to juz od was zalezy, inni chcą mieć patologiczną psychike. Wiem, że ciezko sie przełamać ale powinno być lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Luk123
Mam to samo mam 26lat,i mysle ze nigdy w rzyciu nie zdobede zadnej kobiety nie ozenie sie nie bede miał rodziny. Wszystko przez niesmiałosc,zawstydzenie strach przed dziewczynami, nawiazywaniem nowych znajomosci z dziewczynami itp.! Nieraz wydaje mi sie, że to pokonałem ale jak dochodzi co do czego to znowu mnie dopada i nie mam juz sily!Nie wiem pogodzic sie z tym czy co robic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olekk
a jak ktoś się boi psychiatry bo już raz u niego był i z pewnych pryzczyn przerwał leczenie? deathhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ty tak miales olekk? no to sadze ze u takich chorych nastapila pewna blokada i radze pojsc do innego psychiatry i zaczac leczenie od nowa, chyba ze odwaga jest (a nie sadze) i wrocic do tego samego lekarza i powiedziec czemu sie przerwalo, zalezy tez co bylo powodem tego przetrwania... death?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość busianna
Mam to samo. Myślałam, że po prostu taka jestem, że to cecha charakteru, a tu masz - choroba :( Boję się iść do psychiatry, bo to by oznaczało kolejnego psychicznego w rodzinie. Czuję się kompletnym zerem i coraz mi z tym trudniej. Do tego problemy ze znalezieniem pracy. Cały czas pracuję nad sobą i walczę, mam stosy książek o nieśmiałości, pozytywnym myśleniu itp. Ale na razie marne efekty. Wiem przynajmniej, że nie jestem sama. Pozdrawiam wszystkich samotnych i zamkniętych w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ariusz
Od jakiegoś czasu nie wiem co mam zrobić z tym, co noszę w sobie od dziecka. A raczej nosimy.. osobowość lękliwą, unikającą. Krótka historia mojego zmagania się z tym. Do 30 roku życia nie wiedziałem z czego wynikają moje problemy, jak spora część z nas uważałem, że to tylko cecha mojego charakteru, który da się wzmocnić i zahartować w trudnych warunkach.. A jednak, im trudniejsze warunki napotykałem, tym bardziej odechciewało mi się je pokonywać. A kiedy wydawało mi się, że moje życie to już ruina, spotkałem ją. Wytrzymała ze mną pół roku, dopóki strach nie zaczął mną rządzić. Do dziś jest mi bliska jak żadna inna osoba, choć pewnie nie ma o tym pojęcia :). Relacje w pracy też często są napiętnowane strachem. Mam wrażenie, że ludzie szybko wyczuwają, kiedy ktoś się boi i strach udziela im się, obchodzą się z Tobą jak z porcelanowym kubkiem, a Ty zastanawiasz się dlaczego ? Wobec innych są wyluzowani, "normalni", pozwalają sobie na bliskość. Dwie rzeczy w życiu mogą wykończyć człowieka: strach i samotność. Doświadczałem obydwu, jedno potęgowało drugie. Dziś mam 32 lata. Gram na basie, chcę sklecić zespół rockowy. W 2007 zapisałem się do poradni dla Dzieci Dorosłych Alkoholików, (mój ojciec jest uzależniony od alkoholu). Przeszedłem terapię grupową, nie czuję radykalnych zmian, ale ponoć nie przychodzą natychmiastowo. Mówię sobie: wszystko w swoim tempie. Próbuję nadrobić studia, zrezygnowałem niedawno z pracy. Zastanawiam się nad wolontariatem. Wierzę, że bardzo ważne jest odbudowanie swojego poczucia wartości. Ten paskudny spadek w postaci takiej osobowości można wykorzystać też w dobrym celu, dla kogoś. Pamiętam wypowiedź jednego z nas, która bardzo spodobała mi się: " OSOBOWOŚĆ UNIKAJĄCA... jak przełamać lęk...? Trzy kroki: 1.idź do centrum wolontariatu, zapisz się na szkolenie. 2. przejdź szkolenie 3. zacznij pracować jako wolontariusz w szpitalu, domu dziecka lub hospicjum." Każdy z nas jest niepowtarzalny i wspaniały, i wart miłości i innych cudów, mimo strachu, paraliżu czy spustoszenia jakiego potrafi dokonać w naszym życiu lęk.. .. chciałem też podziękować tej, która ze mną wytrzymała. Dziękuję Ci za bliskość. Ściskam wszystkich, którzy zmagają się z tym samym. Darek (ariusz).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ariusz
ps. nawet, kiedy jestem od prawie 1,5 roku sam, wierzę, że nie mogę zamknąć się na innych, tylko dlatego, że rozstanie bolało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pablo77
Witaj Ariusz!!! ja mam 31 lat i choruje na to gowno od 6 lat. To znaczy zawsze bylem lekliwy ale dopiero od 6 lat zupelnie sobie z tym nie radze. Ja bylem z dziewczyna 7 lat. Potem ode mnie odeszla. Od 5,5 roku jestem sam. Zadnych przyjaciol, kumpli. W pracy mam to samo co Ty. Napawde mam juz tego dosyc. Kiedys bylem zupelnie inny. Mialem mase znajomych chociaz zawsze bylem poddenerwowany kiedy poznawalem kogos nowego, ale teraz to poprostu mnie paralizuje, a szczegolnie kiedy to jest kobieta. Nie wiem co z tym zrobic. Tak jak napisales najgorsze w zyciu czlowieka sa lek i samotnosc. Ciagle mi sie wydaje ze jestem juz na wszystko za stary. No i jeszcze teraz kolejny samotny sylwester - PORAZKA!!! Zycze Ci powodzenia. Moze w nowym roku los sie dla nas odmieni. Marze o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olekk
lęk... całe życie się wali przez te lęki. zmarnowane szanse, ucieczki w pozorne bezpieczeństwo. najgorsze dla mnie jest to że nie potrafię rozmawiać z ludźmi, błaha rozmowa jest problemem, nawet i teraz z rodzicami co kiedyś nie stanowiło tak dużego problemu. w miarę upływu czasu człowiek jest coraz bardziej samotny :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a forest
Podejrzewam u siebie zaburzenie osobowości. Ale czy to się leczy u psychiatry i farmakologicznie? Czy może jednak terapia? Chodziłam już na terapię (facetka nie mówiła wprost że podejrzewa u mnie jakieś zaburzenie) ale doszłam do wniosku że wizyty u psychologa to szukanie przyczyny problemu a nie jego rozwiązywanie. Jest tak głównie dlatego że kasy nie starcza ci do końca terapii:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a forest
Podejrzewam u siebie zaburzenie osobowości. Ale czy to się leczy u psychiatry i farmakologicznie? Czy może jednak terapia? Chodziłam już na terapię (facetka nie mówiła wprost że podejrzewa u mnie jakieś zaburzenie) ale doszłam do wniosku że wizyty u psychologa to szukanie przyczyny problemu a nie jego rozwiązywanie. Jest tak głównie dlatego że kasy nie starcza ci do końca terapii:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olekk
wydaje mi się że i farmakologicznie i terapia z większym naciskiem na terapię ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najbardziejbojesiezycia
jakbym czytala o sobie... bardzo spodobala mi sie wypowiedz osoby, ktora pisala o wychowywaniu "bo tak trzeba", u mnie bylo identycznie, lek przed zrobieniem czegos niewlasciwego sabotuje proby jakiegokolwiek dzialania.. nie mam pracy, bo balam sie dzwonic i pytac, balam sie pojsc na rozmowe, nie mam tez wielu innych doswiadczen, ktore byly udzialem moich rowiesnikow, zawsze bylam "z boku" bo balam sie odrzucenia. myslalam, ze tak wole, ale to nieprawda, tak czesto mam poczucie, ze cos co innym zostalo dane, mnie omija... rzeczy ktore normalnym ludziom przychodza z latwoscia dla mnie bywaja ekstremalnie trudne, czego otoczenie rzecz jasna, nie rozumie. rodzina i znajomi uwazaja, ze jestem leniwa, w najlepszym razie niekonwencjonalna. chcialam isc na terapie, ale oni potrafia tylko krytykowac: ze cos sobie wymyslam i ze nic nie robie, jak gdybym NIE MIALA woli tego zmienic, a ja zwyczajnie nie moge sie przemoc, nie potrafie! tak bym chciala, zeby to ode mnie zalezalo, zebym to ja rzadzila swoim zyciem, a nie ten glupi strach. pozdrawiam wszystkich unikajacych, piszcie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lęk, strach... jest naparwde niesamowicie przerażająca ta niemoc, gdy sie coś pragnie zrobić lub powiedzieć, a potem tylko złość na siebie, że tego nie zrobiliśmy, bo to takie proste nam sie to wydaje a gdy dochodzi do właściwego momentu to jest tak jakbysmy zobaczyli cud i patrzyli się na niego...ani be ani me ani kukuryku. Przeżywanie tego, niektórzy unikają, niektórzy robią to co inni ale w środku cierpią i każda sytuacja która jest dla nich wadliwa, niedowytrzymanie naparwde jest tak jakby ktoś nam na żywca robił operacje. Cóz może sie w głowie robić, chcemy sie tego pozbyć, wszysctko na zewnątrz jest ok ale w środku to wielka chęć działania, to tak jakby zamurowano drzwi do twierdzy pełnej żołnierzy, wszyscy widzą za murami wroga, napaleni na nich, chcą ich pokonać, ale nie mogą dojść bo drzwi zamurowane. Mam pytanie... czy macie coś takiego, że jak wyjezdzacie gdzieś sami do innego miejsca, czy nawet z kimś to macie gorsze skutki choroby, dopada was pewne otępienie, pewna głupota?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pablo77
Ja bardzo czesto wyjezdzam za granice i tam sie czuje bardzo swobodnie. Nie wiem co jest przyczyna takiego stanu rzeczy, moze dlatego ze kompletnie nikogo nie znam. Jakos za granica mnie nie obchodzi co kto o mnie pomysli. Zalatwiam tam rozne sprawy i musze powiedziec ze dosyc swobodnie rozmawia mi sie z tymi ludzmi. Tzn. nie jestem w 100% wyluzowany bo to chyba nastapi dopiero 2 metry pod ziemia ale nie spinam sie az tak bardzo jak w Polsce. Moze fakt ze nie musze sie z nimi blizej zaprzyjazniac mi pomaga. Wiekszosc z tych ludzi spotykam tylko jeden raz w zyciu. Dziwna jest ta choroba. Raz spina mnie bardzo raz prawie w ogole. Ale nawet za granica jakis glos w glowie nie pozwala isc na calosc. Mysle ze jak ktos zaprosilby mnie gdzies na jakas impreze to pewnie dopiero wtedy bym spanikowal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olekk
ja pracuję za granicą, pozostało mi to bo w Polsce uniknąłem zbyt wielu spraw z którymi sobie nie poradziłem, albo powiedzmy bałem się że nie poradzę. to mnie zmusiło do wyjazdu bo drugim wyjściem jakie wtedy widziałem była tylko śmierć. tak więc gdyby nie Matka która tam pracuje to bym już leżał pod ziemią;( za granicą dla mnie jest o tyle lepiej że właśnie ludzie są obcy i każdego z nich czy to w sklepie czy gdzieś tam widzę potencjalnie pierwszy i ostatni raz. pracy bez pomocy bliskich też bym sam nie znalazł. w pracy wiadomo że są ludzie z którymi ma się kontakt często. i tam jest już średnio, raz lepiej raz gorzej. widzą że coś ze mną nie tak, bo wiadomo że jak ktoś nie potrafi rozmawiać, stara się stać z boku normalny zbytnio nie jest. jest ciężko ale jakoś wytrzymuję chociaż myśli o uciecze nie są mi obce, ale wiem że ucieczka która mi pozostała ma na imię śmierć. życie towarzyskie nie istnieje. wyjdę czasem gdzieś się przejść. czas mija w czterech ścianach z komputerem. mam dwójkę kolegów w Polsce z którymi czasem pogadam o "dupie maryni". przyjechałem teraz do Polski na święta. dopadł mnie taki lęk że chodziłem jak zombie, blady, wystraszony. stosunki w rodzinie nigdy nie były poprawne. kontakty które miałem się pourywały, choć i tak było ich jak na lekarstwo. pozostało mi właśnie tych dwóch znajomych z którymi czasem coś tam się wypije i jutro z nimi i ich znajomymi spędzę sylwestra którego już się boję. w sobotę wyjazd którego też się boję. znowu praca której też się boję. i lęki. czasem pomaga mi wiara w Boga. z chęcią bym z kimś pogadał, mam 24 lata greenriverk@op.pl. pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam wszystkie wasze posty i choć nigdy nie hołduje pewnemu powiedzeniu-jak dobrze Cię rozumiem,jak dobrze Was znam,dziś zaryzykuję i to powiem...bardzo dobrze Was rozumiem:)bo jestem taka sama:):(Bardzo spodobało mi się jedne zdanie które napisał Darek-wykończyć człowieka może samotność i STRACH:(,oj jaka to bolesna prawda.Wiecie co sobie myślę,a to że skoro o tym mówimy,piszemy tutaj że jest nam źle,że czujemy ze coś z nami jest nie tak,że zdaje sobie sprawę że to nie jest\"normalne\"że tak nie można żyć i żyć tak nie chcemy to już połowa sukcesu za nami:)Przecież nie wszyscy to zauważają...Problemów tych naszych zachowań szukajmy w dzieciństwie...Może nie mieliśmy kolorowego życia,może patologia w rodzinie(alkohol,dom dziecka,rozboje,bójki,a może trzymanie pod kloszem do 18lat...może wiele innych indywidualnych rzeczy)I mam dziś ochote być zła na cały świat,,,że\"ktoś\"skopał mi dzieciństwo,że nie było tak jak trzeba,a wszelkie tego konsekwencje ponoszę teraz.Jestem zamknięta jak puszka,nie lubię ludzi,mam wąski krąg znajomych i w nim się trzymam.Oni mnie trochę znają,wiedzą że jestem\"dziwna\"...nie lubię ludzi bo się ich boję,nienawidzę facetów bo tak bardzo mnie skrzywdzili..w rodzinie uchodzę ze bardzo wrażliwą,jestem powodem do śmiechu i wytykania palcami...Nie chce takiego życia,nie podoba mi się,,,ale z drugiej strony nie mam siły na zmianę...bo nie wierze że będzie lepiej,nie mam odwagi.Mam 24lata a już czuję że przegrałam życie...Teraz mam taki plan...Pragnę jedynie żeby najukochańsza osoba w moim życiu(mój brat(ułożył sobie życie(zona)a potem to już będę mogła odejść.Dla takich ludzi jak ja nie ma miejsca na tym świecie... Ale Wam życzę odwagi i walczcie o siebie i lepsze dla Was jutro. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku Pozdrawiam serdecznie:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam wszystkie wasze posty i choć nigdy nie hołduje pewnemu powiedzeniu-jak dobrze Cię rozumiem,jak dobrze Was znam,dziś zaryzykuję i to powiem...bardzo dobrze Was rozumiem:)bo jestem taka sama:):(Bardzo spodobało mi się jedne zdanie które napisał Darek-wykończyć człowieka może samotność i STRACH:(,oj jaka to bolesna prawda.Wiecie co sobie myślę,a to że skoro o tym mówimy,piszemy tutaj że jest nam źle,że czujemy ze coś z nami jest nie tak,że zdaje sobie sprawę że to nie jest"normalne"że tak nie można żyć i żyć tak nie chcemy to już połowa sukcesu za nami:)Przecież nie wszyscy to zauważają...Problemów tych naszych zachowań szukajmy w dzieciństwie...Może nie mieliśmy kolorowego życia,może patologia w rodzinie(alkohol,dom dziecka,rozboje,bójki,a może trzymanie pod kloszem do 18lat...może wiele innych indywidualnych rzeczy)I mam dziś ochote być zła na cały świat,,,że"ktoś"skopał mi dzieciństwo,że nie było tak jak trzeba,a wszelkie tego konsekwencje ponoszę teraz.Jestem zamknięta jak puszka,nie lubię ludzi,mam wąski krąg znajomych i w nim się trzymam.Oni mnie trochę znają,wiedzą że jestem"dziwna"...nie lubię ludzi bo się ich boję,nienawidzę facetów bo tak bardzo mnie skrzywdzili..w rodzinie uchodzę ze bardzo wrażliwą,jestem powodem do śmiechu i wytykania palcami...Nie chce takiego życia,nie podoba mi się,,,ale z drugiej strony nie mam siły na zmianę...bo nie wierze że będzie lepiej,nie mam odwagi.Mam 24lata a już czuję że przegrałam życie...Teraz mam taki plan...Pragnę jedynie żeby najukochańsza osoba w moim życiu(mój brat(ułożył sobie życie(zona)a potem to już będę mogła odejść.Dla takich ludzi jak ja nie ma miejsca na tym świecie... Ale Wam życzę odwagi i walczcie o siebie i lepsze dla Was jutro. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku Pozdrawiam serdecznie:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unconfortably numb
nawet nie myślałam, że takich osób jest sporo... ja też mam dosyć takiego życia, a nie da się tego zmienić :( tylko strach, bezsens, ograniczenia, samotnośc, niemoc, to się nigdy nie skończy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ariusz
Stabilo, comfortably numb.. zrobiło mi się smutno, wiem, że da się zmienić i nasze myślenie o sobie, a jeśli o sobie to i o innych, o świecie i życiu. Jak sama napisałaś Stabilo, to pół sukcesu, że jesteśmy świadomi swojej sytuacji. :) Nie wszyscy znaleźliśmy klucz, żeby z tego wyjść, ale warto go szukać, ciągle i ciągle, dla siebie ! Stabilo, dla Ciebie plan jest taki, kiedy Twój brat ułoży sobie życie, Ty zaczniesz układać swoje :). Miejsce na tym padole jest dla każdego ! Jesteś potrzebna i będziesz zawsze. Ja dopiero próbuję nadać jakiś sens mojemu przebywaniu na tym padole. Staram się nie traktować życia jak gry.. Przesyłam uśmiechy :). Darek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak to nie można tego sie pozbyć? powyzsze wypowiedzi są pozbawione nadziei, stabilo co ty mówisz? 24 lata i poddajesz sie? o matko... a co maja powiedzieć palestyńczycy w obecnej sytuacji? od 60 lat walczą o swój kraj i oni sie poddają? Ja wiem,że sie z tej choroby da wyleczyć albo chociać polepszyć o wiele swój stan wewnętrzny bo sam tego doznałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ariusz
Figu popieram Cię w pełni, nie poddamy się ! To co napisałeś powyżej z 7.12.2008 przyda mi się bardzo. Dzięki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to teraz powiedzcie jak sylwester spedzicie bo to raczej dla nas wielka blokada, obawa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×