Kaja32 0 Napisano Luty 24, 2007 mialam jeszcze powiedziec...minelo 2 chemie.....a tatko nie wylysial...a z tego co wiem to tez zly znak....wychodza mu pojedyncze wloski...widac przezedzenie......qzwa.....ja juz nie mysle......nie mam czym pustka...kolejne lzy wypakalam:((((((( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Magda87 0 Napisano Luty 25, 2007 O kurcze, to może tata nie zareagował ne chemię...? Słyszałam że są różne rodzaje chemii bo to tak jak z antybiotykiem- na jednego zadziała, na drugiego mniej. Może warto zagadać o to lekarza...? Trzymam za was kciuki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość rak pluc Napisano Luty 25, 2007 Kaja nie czytalam wszystkiego,przed chwila poszli do domu nasi przyjaciele ,on rok temu diagnosa rak pluca.............wycieli mu jedno ,3 chemoterapie wlosy nie wyszly wypil u nas dwa piwa i.......................kopci jak lokomotywa,pomimo zakazow lekarzy................on ma wole zycia chyba to go leczy,wyglada jakby nigdy nie chorowal bylam ..mile zaskoczona.............juz nic nie rozumiemiem ale jestem przekonana ze postepujesz dobrze niektorzy tak powaznie chorzy "wykorzystuja" chorobe i dobijaja siebie i najblizszych znajdzie przyczyne jego "zlosci".Trzymaj sie i zycze ojcu wiecej ........checi do zycia :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Luty 25, 2007 Madziu...yhyh bylalam pewna ze wsio ok...zero wymiotow..itd...ale....no jest jak jest.....lekarz powiedzial bardzo zla morfologia..stad te zastrzyki(4 musi oddac do szpiatala 4 z.po 45zl za jenden=dziwne) zreszta niewazne....Madziu....wiem ,ze mnie nie pod trzymasz na duchu....bo znasz final...wiesz co to oznacza...:(((ja tez wiem.....ale qzwa..nie umniem tego przyjac noooooooooooooooooooooooooooooo:(((((((((((((((((((((((((Madzia...napisz mi co bedzie dalej...wiesz....wiem ze wiesz...nie oszczedzaj mnie...latwiej mi to przyjac tu....i z tym sie godzic...niz pztrzec...i nie moc pomoc:((((((((((((((((PROSZE Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Precz z Rakiem Napisano Luty 25, 2007 No u mnie Kaja to samo - od trzech tygodni znamy diagnozę, że tato ma raka. Lekarze mówią że scenariuszy może być bardzo wiele na ta chorobę. Póki co, ma chemię - dwie już za nim - trzecia ostatnia za tydzień no i wtedy zobaczymy. Ponoć rak nie jest już wyrokiem śmierci. Poczytajo leczeniu alternatywnym środkiem o nazwie Polinesian Noni http://www.noni.com.pl - jakoś tak ta strona była Życze zdrowia tausiowi Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Luty 25, 2007 Ja czytalam juz wszystko............lekarz sam powiedzial...ze jest zle... jesli jest nieooperacyjny i ma przezuty to chyba jasne jak slonce jak wynik!!!! pisze do tego kogos kto pisal\'\'\'ze wynik rak...a on dalej pali itd\'..moj tata rzucil wszystko..piwo faji..i co z tego jak qrfa 30lat za pozno..bo ten sukinsyn rowija sie 30lat i daje znac o sobie w fazie nie do wyleczenia.........wiem...wiem...co niektorzy napisza...papierosy to nie powod...owszzem nie..bo dziadek i babcia zmarli na raka...wiec ryzyko bylo olbrzymie:((( jak mam sie z tym pogodzic jak nie potrafie noooooooo/:((( pewno bykow narabalam...sle sorrki.....czuje zlosc...ide spac paaaaaaaaa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Magda87 0 Napisano Luty 25, 2007 Kaju... Mi lekarz szczerze powiedział, że mam dużą szansę się wyleczyć, ale muszę się liczyć też z tym że może być \"różnie\"... (wiadomo o co chodzi). Wszyscy chorzy, w których towarzystwie się obracam, mają ogromną wolę życia i walczą mimo wszystko... mimo najgorszych diagnoz... Ale nie miałam jeszcze do czynienia z osobą bardzo bliską końca... A może i mam, tylko że tu każdy stara się pokazać że on się nie daje pokonać chorobie i mimo wychudzenia i słabości widać w oczach błysk nadziei i optymizmu... Mowisz, że znam finał... hmm... Ze swojej strony nie- bo ja jestem mam nadzieję na dobrej drodze do pozbycia się tego świństwa jakim jest nowotwór, ale powiem Ci jedno... Mój wujek umarł na raka płuc i na samym końcu męczył się i śmierć przyniosła mu chyba ulgę. Jednak on miał jeszcze gorszą diagnozę niż twój tata... przeżut do mózgu...On podobnie jak twój tata zrezygnował z walki- i to był błąd... Jego żona szybko pozbierała się i zrozumiała że tak widocznie miało być i cieszyła się że nie męczył się długo... Jednak znam też dziewczynę która miała bardzo zaawansowaną chorobę- nowotwór tak ją zżarł że ważyła tylko 38kilo i była tak słaba że prawie nie wstawała. Ale wiesz co? miała niesamowitą wolę życia i dziś już wygląda o wiele lepiej, i mimo że jeszcze nie jest zdrowa to wszystko wskazuje na to że tak będzie! Tak więc nie będę Ciebie oszukiwać i powiem szczerze... Jeśli twój tata nie chce walczyć i już domaga się czarnego garnituru to z tego nic dobrego nie wyjdzie... Najgorsze co można zrobić to poddać się i czekać na śmierć... Wtedy naprawdę ta śmierć zapuka do drzwi... Jeżeli twój tata naprawdę nie chce walczyć i nie stać go na odrobinę optymizmu i wiarę w wyzdrowienie, to jedyne czego mogę jemu, i wam, życzyć to żeby nie męczył się długo i umierał w najbliższym sobie otoczeniu... Dlatego spróbój jeszcze zaszczepić w nim tą iskierkę nadziei, powiedz że jest wam potrzebny, że musi walczyć... Nawet jeśliby to nie miało pomóc to niech wie, że starał się i walczył, że miał wolę życia. Ale ja wierzę, że jeśli tak naprawdę zechce wyzdrowieć (ale tak naprawdę...), to wyzdrowieje. I tego wam, i jemu, życzę Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość WALCZ O NIEGO Napisano Luty 26, 2007 Magda ma rację. Zawsze jest szansa i nadzieja na dłuższe życie, bo to, że w końcu każdy z nas umrze to fakt i powinniśmy zdawać sobie z tego sprawę i to akceptować. Najważniejsze to nie myślec kiedy, bo czy to chorzy na raka, czy na inne świństwo, czy zdrowi, jakby o tym myśleli non stop, to bylibyśmy światem wariatów. Moja mama ma diagnozę: carcinoma microcelulare. Najbardziej złośliwa forma, daje przerzuty praktycznie od razu. Chemia pomaga i to bardzo, ale jak nastąpi powrót choroby, to koniec jest szybki i bardzoi bolesny. Tyle teorii, a praktyka? Tak naprawdę, żaden z lekarzy nam nie jest w stanie powiedzieć, jak to dalej pójdzie, bo scenariuszy może być wiele. Rak otacza tętnicę głowną, w każdej chwili może się przebić i będzie koniec w ciągu 2min. I powiedz, jak ja mam z tym żyć? Jakoś muszę, mama nic nie wie, bo JĄ to by zabiło wcześniej niż choroba. Dlatego pomimo informacji, które mam i których jestem świadoma, dałam jej nadzieję na zycie, długie życie. Dlatego walczy i nie poddaje się. Fakt, że ma złe chwile i czarne myśli, ale jestesmy cały czas z nią i nie dopuszczamy, aby w takie nastroje brnęła dalej. Cały czas ktoś się po domu kręci, cały czas jest głośno i wesoło. Przychodzimy z dziećmi, które robią tyle zamieszania, że nie ma czasu na myślenie o śmierci. Zmuszamy ją do życia w tym hałasie, z problemami dnia codziennego. Wiem, że najgorsze jeszcze przed nami, ale staram się nie myśleć. Postarzałam się o 10lat, mam siwe włosy i ból serca, przyjmuje wszystko na pierwszy ogień, po to by ją ochronić, po to, by ostatnie chwile zycia były dla niej w miarę normalne. Też czasami jest nieznośna i nie przyjmuje kompromisów. Po pracy lecę do niej, w weekendy też. Dom mam zaniedbany, a ona czasami wymaga jeszcze więcej. Złości się, jest przykra dla wszystkich. Dokucza, marudzi, jest niezadowolona. Znosimy to wszystko, choć też nerwy mi niekiedy puszczają i ją op......przę. Tak więc trzymaj się. A propos NONI, nam lekarz powiedział, że akurat to można brać, bo wspomaga odporność, żaden to lek, tylko taki suplement diety, nie jest lekarstwem na raka, tylko po prostu swego rodzaju witaminą. Czekamy na pierwszą dostawę, kupuję razem z dziewczyną, której mama walczy z rakiem od ponad roku i pije ten sok. Nie spodziewamy się cudownego uzdrowienia, ale wiem, że poprawi to jej odporność, a o to w tym wszystkim chodzi. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Luty 26, 2007 Wiem,ze Madzia i Ty macie racje...ale z tata nie ma zadnej rozmowy,wczoraj o maly wlos mnie z domu nie wyrzucil..bo zaczelam go ochrzaniac..ze zamiast walczyc z choroba uzala sie nad soba...Boze jak sie wsciekl:(((((dIZS BYL NA PONOWNEJ MORFOLOGII...PO TYCH ZASTRZYKACH TROCHE SIE POPRAWILA..ALE ZNOWU GORACZKUJE:(((((oklamal lekarza....bo ten chcial zostawic go w szpitalu:((((( ponowna chemie ma dostac w piatek o ile morfologia bedzie dobra.....ale jesli goraczka bedzie sie utrzymywala..i nie powie o tym lekarzowi..ona zamiast mu pomoc..zabije go:((((((((Wciaz opowiada o tym jak bardzo jest chory.....ze nikt mu nie pomaga....ze matka nawert nie zaglada w nocy Ci zyje.....robi wciaz jej awantury..no jest nie do wytrzymania...i wciaz powtarza,ze niedlugo i tak \'\'zdechnie\'\':((( mam chcec mu strzelic w morde...bo mam dosc sluchania tego..nic do niego nie dociera..wciaz robi odwrtonie...i wlasnie podejrzewam...ze on poprostu nie chce walczyc...a kazda jakakolwiek wlewana w niego otucha od razu jest wciekloscia odreagowywana...wiec co zrobic?skoro nie slucha..nie walczy..ma wszystko w d.... nawet swoje wnuki...potrafi tylko krzyczec...robic awantury i sie wsciekac:((((((( Nie jestem w stanie mu pomoc..chociaz mowie o tym jak bardzo go kochamy...ze Sylwia czeka az wyzdrowieje bo w maju ma komunie..znowu powtorzyl sie ten sam secnariusz\'\'bedzie jednej mordy mniej do wyzerki\'\':(((((((Chyba nie mam sily z nim walczyc..bo sie nie da.....mam dosc ciaglego wyzwyaania...nerwow i wogole...przestalam sypiac, w pracy chodze jak nacpana.....ale co go to obchodzi...:( liczy sie tylko on i jego choroba..stal sie EGOISTA.....nie poznaje go...przeraza mnie...to nie moj tato..ktory zawsze byl moim przyjacielem...z ktorym zawsze moglam o wszystkim pogadac..ktory mnie wspieral zawsze.....dawal rady...ehhhhhhh Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Luty 26, 2007 sorrki nawalilam bykow....ale staralam sie uchwycic kazda mysl...ktora jest w mojej glowie...ehh glupie tlumaczenie..jestem analfabetka pewnie...chociaz znam pisownie..:))) az sie usmiechnelalam..od prawie 2 m-cy..przepraszam raz jescze za byki..i dziekuje ze jestescie,ze mna Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Magda87 0 Napisano Luty 26, 2007 naprawdę nie wiem co jeszcze mogę Tobie w tej chwili napisać... Naprawdę ciężko mi zrozumieć, dlaczego tata tak się zachowuje. To znaczy właściwie to wiem o co chodzi: on się poprostu buntuje przeciwko temu co go spotkało, a swoją złość wyładowuje na was... Ale nie sądzę żeby on chciał was w ten sposób krzywdzić... On sam się czuje skrzywdzony (przez los) i to go zaślepia, widzi tylko swoją krzywdę... I chyba trudno mieć do niego pretensje, ale z pewnością czasem można go sprowadzić na ziemię i trochę przyhamować... Ja myślę, że on poniekąd zdaje sobie sprawę z tego jak się zachowuje, ale trudno mu przestać... Myślę że pod tą twardą skorupą kryję się rozpaczliwe wołanie o pomoc, on chce żeby mu teraz poświęcać jak najwięcej uwagi, chce żebyście się bardzo przejmowali jego chorobą, nie wiedząc chyba że przecież niesamowicie się martwicie i boicie o niego... No ale wiadomo że przy chorym raczej się nie okazuje tych negatywnych uczuć, tylko staracie się udawać że nie jest źle... Naprawdę nie wiem czy da się coś zrobić, aby tata zmienił swoje zachowanie... To chyba zależy tylko od niego... Szkoda, że on stawia się już na przegranej pozycji... Przecież wcale tak nie musi być! Chyba nie pozostaje wam nic innego jak przekonywać go że ma dla kogo żyć i musi walczyć. Może w końcu uwierzy... Nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak to jest kiedy patrzy się na chorobę i cierpienie bliskiej osoby, bo ja to widzę od tej drugiej strony, ale szczerze Cię podziwiam i wierzę że sobie poradzisz i znajdziesz wspólny język z tatą. Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość WALCZ O NIEGO Napisano Luty 27, 2007 Doskonale Cię rozumiem, lekko nie masz. Ja, odkąd mama jest chora nie mam czasu na porządną kąpiel, nie mówiąc o innych drobnych przyjemnościach. Myślę, że z Twoim tata jest tak, bo jest po prostu facetem. Kobiety są silniejsze, wiecej potrafią znieść i się tak nie rozczulają nad sobą. Mój ojciec jest po dwóch wylewach, jest niepełnosprawny i powiem Ci, że nie rozumie, iż teraz trzeba zająć się mamą, a on jakoś sobie musi radzić. Mama przez 30 lat koło niego chodziła, podstawiała mu wszystko pod nos, tak się do tego przyzwyczaił, że teraz nie może zrozumieć, że już tego nie będzie. Często powtarza, że to on jest najbardziej chorą osobą w domu i jemu należą się wszystkie przywileje. Wszystko musi być na czas, to jakas paranoja, ale ja muszę mu przygotować kolecję na 18.00, bo inaczej jest obrażony. Zachowuje się gorzej niż małe dziecko. Na dodatek złości go obecność dzieci w domu, a przecież nie zostawię swojej 1,5roczej córki u obcych po to, by on miał spokój. Jest nieznośny. Złośliwy, obrażalski i kompletnie nic nie rozumiejący. Tak więc bardzo dobrze Cię rozumiem. Z jednej strony masz ochotę to wszystko rzucić, bo Twoje starania to wciąż za mało, z drugiej strony wiesz, że to niemożliwe, bo to Twoi rodzice. Kaja, jestem z Tobą z twoimi kłopotami, trzymaj się i nie daj się zwariować. Może być jeszcze gorzej, ale mamy dzieci, dla których musimy żyć, które musimy wychować i które nas też potrzebują. Ciężki los nam zycie zgotowało, bo śmiertelna choroba u bliskiej osoby to naprawdę coś strasznego i trudnego do zaakceptowania. Pisz, jak będzie Ci żle, nie przejmuj się "bykami", po prostu pisz, jeśli czujesz taką potrzebę. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Marzec 1, 2007 ehhhh..tato znowu ma goraczke..ktora nie spada..a jak juz to na chwile:(((( jutro mamiec podana chemie o ile morfografia bedzie w porzadku.....wiecie co?:( dzis mu mowie.....tatko trzeba Ci spakowac torbe,bo jesli goraczka nie spadnie zostaniesz w szpitalu...wiecie co mi powiedzial?\'\'nie wpierd.......sie w nieswoje sprawy\'\'Boze zamurowalo mnie:(((((nigdy w zyciu nie uslyszalam od niego takich slow...rozplakalam sie i wyszlam....nie mialam juz sily mu mowic wciaz tego samego..ze go kocham,ze go potrzebuje...ze musi walczyc:(((poprostu ubralam sie i wyszlam..nie zdarzylam zejsc na dol..juz zadzwonil do mnie i przepraszal:((((nie wrocilam...nie mialam sily.....na domiar zlego matce dzis wypomnial..ze szkoduje mu nawet szklanki wody:(((( a przeciez jak idzie do pracy..ma swieza herbate w termosie..taka jak lubi...ale nie..On swoje..zaluje mi wody..zeby za duzo nie naciagnelo na wodomierz....ehhhhh Pozdrawiam buziaczki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość WALCZ O NIEGO Napisano Marzec 2, 2007 życzę powodzenia i dobrych wyników....my z mamą będziemy to samo przeżywać w poniedziałek. Jedziemy na 3-cią chemię, oczywiście jak wyniki wyjdą ok. Mam nadzieję, że tak. Mama czuje się dobrze, wraca do normy po ostatniej chemii, która mocna dała w kość. Weekend, mam nadzieję, będzie więc udany. Musimy się wzmocnić na poniedziałkowy maraton po szpitalu. Nie wiem jak u Ciebie, Kaja, ale my leczymy mamę w Świętokrzystkim Centrum. Tragedia, ludzi aż czarno. Kolejka do morfologii srednio 50-100 osób. Trzeba się mocno naharować, żeby się dostać na oddział. Jeszcze raz życzę powodzenia! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Marzec 2, 2007 Witam...wczoraj dzwonilam wieczorem do lekarza,ktory prowadzi ojca....i okazalo sie,ze te pierwsze dwie chemie to bylo jakies wprowadzenie....dopiero dzis ma dostac pierwsza prawdziwa chemie....teraz wiem,dlaczego nie stracil wlosow...Dzownilam teraz do matki jest z nim....poprosilam by powiedziala lekarzowi,o goraczce..nie wiem co zrobi..nie mam na to wplywu:((((((((( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aj em de czołzen łan 0 Napisano Marzec 2, 2007 Mój 84 ladziuś 1,5 roku temu zachorował na nieoperacyjnego raka płuc.Nigdy nie palił....lekarze dawali mu niecały rok życia.Ostatnio na wizycie okazało się,że ma płuca jak zdrowy człowiek,powiedziano,że to cud :) Uszy do góry :) P.S. Dodam jeszcze,ze nie chodził do żadnych cudotwórców,brał tylko chemię,po której nawet nie wyłysiał :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aj em de czołzen łan 0 Napisano Marzec 2, 2007 84 letni oczywiście. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość WALCZ O NIEGO Napisano Marzec 2, 2007 to faktycznie cud, już drugi o jakim słyszę odkąd rak dotknął naszą rodzinę. A więc cuda się zdarzają. Proszę napisz coś więcej, ile chemii brał, jaką, jaki to był nowotwór, czy miał naświetlania, ile trwała terapia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Marzec 4, 2007 ehhhhh....jest druga seria chemiii...zaczely dopiero sypac sie wlosy...z opini lekarza juz wiemy,ze nic nie pomaga...chca tatke poddac naswietleniu.,....jade z nim w piatek..(na ostatnia chemie)..wreszcie mam wolne.!..wiec sie dopytam...ale wiemy juz ze guz jest umijejscowiony miedzy plucem a oskrZelem,ze jest olbrzymii:((((Staram sie byc na ok....i tatao zaczal tez tak myslec..widze to...mimo tego ze jest wciaz niemily:(((ale qzwa....mam te swiadomoc...ze i tak lepiej nie bedZie...bo gopraczka wcoiaz skacze....a tatko po 3dawkach nie wylasil:((((((((( odezwe sie w piatek!!! Buziaczki.. Mam nowa klawiaturke..yhyh dopiro... czarna magia...a;le coz tempaki tak maja buziaczki...i dziekuje,....potrzebuje Was Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość gabrielka Napisano Marzec 5, 2007 jeżeli chcesz to chetnie odpowiem na Twoje pytania.Moja mama ma raka płuc od azbestu;/ w mojej rodzinie juz pare osob zmarlo na ta straszna chorobę:( Miala robione wiele badan zeby wykluczyc przezuty teraz jest objeta takim nowym programem leczenia u na szczescie(odpukac)czuje sie dobrze poza tym jezdzi do bardzo dobrego bioterapeuty ktory pomogl wielu ludziom;-)Jezeli masz jakies pytania to smiało;-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość WALCZ O NIEGO Napisano Marzec 6, 2007 GABRIELKA, co to za nowy program, czy możesz podać więcej danych? Jakie metody stosuje ten tearpeuta (czy rebirthing?) Jak długo choruje Twoja mama, czy ma drobno-czy niedrobnokomórkowego? Czy miała chemię? Proszę odpowiedz. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Marzec 6, 2007 ehhh gdyby moj tatko zechcial pojsc do energoterapeuty:((( jakbym mu o tym wspomniala..chyba by mnie udusil....ze wygaduje jakies fanaberie:((((((Musi wiec zostac..tak jak On tego chce:(( nikt go do niczego nie zmusi..jesli sam nie bedzie czegos chcial..wlasnie Gabrielka..opowiedz o tej terapii..Moj Tatko ma niedrobnokmorkowego..jest nie do usuniecia i jest olbrzymi...juz zaczal go dusic:((((((((((((((((((((((((((((((((( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Marzec 9, 2007 ehhh..nic nie wyszlo z chemii...wyniki sa tragiczne:((((((( znowu seria zastrzykow...i kolejna wizyta w piatek:((( wtedy zostanie podjeta decyzja co dalej:(((Na domiar zlego..tatko ma problem ze sluchem...prawie nie slyszy, nie wiemy co sie dzieje ..mam nadzieje..ze choroba nie zaatakowala mozgu:(((no i skora jego jest zołta...wiem co to znaczy...ehhhhhhPozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość to ja tylko Napisano Marzec 12, 2007 Kaja co słychać jak się twój Tata czuje teraz? a Ty jak sobie radzisz? napisz proszę Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Marzec 12, 2007 To tylko ja...witaj....ehh jak wspominalam wyzej..chemia nie dziala:((( ale o dziwo ostatnie 3dni czul sie rewelacyjnie,wstal z lozka..ubral sie,wyszedl nawet na balkon,byl pogodny i rozesmiany..i to mnie martwi:((((Zyje nadzieja..ze to nie bedzie tak jak z moja tesciowa...:((( Ciezko chorowala rowniez na rak(nie pluc) na 2 tyg przed..........wstala z lozka byla pogodna,czula sie zdorwa...za rowne 2 tyg bylo juz po wszystkim!!!ehhh zycie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Marzec 16, 2007 Dzis byl;a ostania wizyta w szpitalu w ktorym tato mial podawana chemie....kolejna wizyta to Warszawa-Ursynow...radioterapia....po dzisiejszej rozmowe z lekarzem prowadzacym wiem juz...ze choroba postepuje i mamy malo czasu :(((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((....................................................................... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość współczuję Napisano Marzec 16, 2007 trudno cokolwiek powiedzieć sensownego w takiej sytuacji. Bardzo Ci współczuję. Zycie jest jednak bardzo okrutne....... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Kaja32 0 Napisano Marzec 20, 2007 Witajcie...od 2 tyg nie ma juz chemii..bo nie dziala....tatko czuje sie wciaz rewaelacyjnie..przez 10 dni..przytal 10kg:(((((( zachowuje sie tak jakby jadl na zapas:(((( dzis byl u mnie w pracy....wyszedl z domu od ponad 2m-cy i co? i goraczka 40 stopni...brak odpornosci:(((( co z tego ze jedzie na radioterapie do Wawy w piatek:((( jak lekarz prowadzacy powiedzil..ze czasu ma malo..ze choroba postepuje...jest optymistycznie nastwiony do tego wszystkiego...wierzy ze wyzdrowieje..ale nie ma szans..juz nie ma:(((((( wczoraj śnil mi sie moj brat...zginal w wypadlu z 14/15 ;lutego...przyszedl mi cos powiedziec.....wiem ze to tylko sen...ale on sie nie przysnil swoim rodzicom,siostrze...dzis przyszedl do mnie....pogodny usmniechniety..mowil..\'\'.Gosia bedzie Was mniej.....o dzialke zadbaj..niech Leszek(moj tatko)sie nie martwi.\'\' wokol niego byli ludzie ktorzy zmarli dawno temu...przerazilam sie....plakalam...czulam to..sen na jawie...ale Daniel powiedzial....\'\'Gosia czekamy na niego..pamietaj rzodkiewke zasiej..bo sie złości\'\' Boze ....1wszy raz w zyciu mialam taki sen... A mama mowila...ze snil sie jej ..jej ojciec......Boze..ale to nie czas..nie teraz...nie juz...:((((( Czuje sie tak rewelacyjnie..ja nie chce...........Kocham go......Nie znose tego:((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((jestesm kłebkiem nerwow......funkcjonuje dzieki prochom...a do tego zwolnia mnie z pracy bo zajmuje czyjs etat.....tak bardzo mi ciezko................. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość to ja tylko Napisano Marzec 20, 2007 Kaja tak bardzo chciałabym ci powiedzieć że będzie dobrze, ale pewnie już nie uwierzysz w te słowa. Tak to już jest że jeśli mamy jedno zmartwienie to następne lecą na nas jak lawina... Wiem że martwisz się o pracę, ja też szukam, więc wiem jak to jest. Ciesz się każdą chwilą spędzoną z Tatą, masz dzieci, one cię bardzo potrzebują. Ten sen to naprawdę zaskakujące zdarzenie... Pamiętaj że jeśli Bóg zamyka drzwi to potem otwiera okno... Nadzieja umiera ostatnia.... Pisz Kaja :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aj em de czołzen łan 0 Napisano Marzec 20, 2007 Trzymaj się dzielnie,rak to nieprzewidywalna choroba,więc jeden wyzdrowieje pomimo złych proroctw,a drugi nie,mam nadzieje,że tacie się uda :) Napisałabym coś więcej o moim dziadziusiu,ale on nie mieszka w innym mieście,więc dokładnych informacji na temat leczenia nie mam.Jeśli chcesz,to przy okazji podpytam co i jak :) POWODZENIA!!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach