Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

Gość Proszę odpowiedzcie
na moje pytanie:Czy komputerowe prześwietlenie płuc (tomograf) wykaże raka płuc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kaja 🌻 Czytam Twoje wypowiedzi i włos mi staje dęba, bo to wielka mieszanina rozpaczy, ale często wynikającej z (nie obraź się na mnie) ...z niewiedzy. Co to znaczy, że jak rak daje przerzut do węzła chłonnego, to już po człowieku? Że chemia zabija? Mam 33 lata. Od pół roku leczę się na raka piersi. Na początku dostawałam chemię (w sumie 5 kursów), najmocniejszą, czerwoną. Miałam guz na piersi z przerzutem do węzła chłonnego. Teraz jest wszystko OK! Guzy zniknęły! Teraz czeka mnie operacja, choć nie wiem, co oni chcą u mnie wycinać, skoro sami przyznają, że nic tam już nie ma ;) Pamiętaj kochana, RAK TO NIE WYROK. Podtrzymuj tatę na duchu, walczcie. Chemia mu pomoże, pomóż mu ją przejść. Wiadomo, że to będzie dość ciężkie, bo tam nie podają witaminki C, tylko cytostatyki, zabijające komórki szybkodzielące się (a więc nie tylko nowotworowe, ale i np. wyściełające błonę śluzową jamy ustnej i gardła, stad pojawiające się ranki w ustach, do tego wypadają włosy, etc.). Trzymaj się dziewczyno. Walczcie. Będzie dobrze. I zainwestuj w książkę o nowotworach płuc i leczeniu. ❤️ dla Ciebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie....Kwiat Sniegu...wiem,ze wiedze mam mala..jedyne co wiem i skad to od lekarza i z internetu...To nie ja sobie wymyslilam,to wszystko co tu piszę..ja poprostu przekazuje tu slowa lekarza..moze nie w doslowny sposob,bo sa przepelnione rozpacza,wielkim bolem itd:(Pytajac lekarza co dalej..powiedzial \'\'chemia,moze radioterapia,a moze w polaczeniu....pytam ile mu zostalo odp...moze pol roku,moze rok...wola Boska..lepiej nie bedzie,...tylko gorzej\'\'..wiec co mam myslec? Skad mam wiedziec? :(Wiem,ze czesto opuszcza mnie nadzieja..walcze- staram sie...dodaje tacie otuchy,slucha mnie..nie powiem...ale lekarz wydal wyrok...wiec,czy mam nie wierzyc?:(( Kurcze ,nie wiem juz nic, zglupialam...ehh Pozdrawiam:(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam...tatko juz w domku...wlasnie go przywiozlam:)) Wciaz nie ma sily..ledwie wszedl na to cholerne 4 pietro..ale najwazniejsze jest to,ze jest juz w domku...w piatek kolejna chemia.....tyle wiem,na dzien dzisiejszy..POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WALCZ O NIEGO
cześć, to znowu ja. Wczoraj zawiozłam mamę na kolejną chemię. Druga z kolei. Czytając Twoje wypowiedzi, to tak jakbym widziała siebie. Na początku rozpacz, strach, ból......lekarze mówią to samo, chemia pomoże, ale nie ma co liczyć na cud. Dużo płakałam. Potem poczułam pustkę i totalną niemoc. Teraz walczę o każdy dzień dla mojej mamy. Liczą sie tylko te dni. Twój tato będzie osłabiony po chemii, powinien dużo wypoczywać, spać. Może miec mdłości. Nie wiem, jakie cytostatyki mu podali, bo jest ich wiele i każdy ma inne działania uboczne. Chemioterapia bardzo osłabia i wyniszcza. Dlatego na początku poczuje się znacznie gorzej, a potem będzie coraz lepiej. Miej nadzieję, ja ją mam, choć według statystyk moja mama na 5% szans na przeżycie 2lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka tam ja
Dzień dobry! Kaja dobrze że twój tata już jest w domu. Można się tylko zdenerwować słysząc te wyrokowania od lekarzy, czytając statystyki, gdy bliscy są tak chorzy to jesteśmy bezsilni. Dobrze że walczysz że się nie poddajesz, Kaja najważniejsze że możecie z tatą spędzać ten czas i to jest w tej chwili najważniejsze. O ile twój tata może pić soki to może spróbuj mu podawać takie świeżo wyciśnięte z sokowirówki (np.seler,marcher,jabłko,burak) ale nie więcej niż pół szklanki jednorazowo. Ja właśnie się dowiedziałam że znajomy moich rodziców wraca do zdrowia, a lekarze nie dawali już mu praktycznie szans. Miał raka nerki, usunęli mu ją ale po jakimś czasie okazało się że miał przerzuty do mózgu. Rodzina długo szukała lekarza który zechciałby się podjąć operacji. w końcu się udało. Mnóstwo ludzi się za niego modliło i jak widać skutecznie bo mówi się że on cudem przeżył tą operację i wyniki badań ma dobre, wraca do zdrowia w co wydaje się już nikt nie wierzył. Tak więc nigdy nie można się poddawać i trzeba walczyć tyle razy ile będzie trzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam.....wlasnie wrocilam z pracy i pierwsze co zrobilam wykonalam tel do taty..Czuje sie dobrze...nie goraczkuje....ale lezy w lozku...zamiast chodzic po domu wrrrr..mowil,ze jadl ,ile w tym prawdy nie wiem..ale mysle ze nie klamie...bo wie..zeby miec sile do walki musi jesc.Jesli chodzi o to czy pije soki...? tak pije Kubusie..bo innych nie chce...a jak mialabym mu zrobic z sokowirowki..pewnie wypedzilby mnie z domu:D:DJak juz pisalam pierwsza chemie zniosl rewelacyjnie...bez obajawow..no moze chwilowo padlo mu na pamiec..ale teraz juz jest ok...biega tylko do lazienki co chwilke,bo mowi ze tak mu sie chce siku..kolajena chemia czeka go w przyszly piatek tj 16..tej zaczynam sie obawiac:(( bo mowia,ze po drugiej wypadaja juz wlosy:(((,a nie wiem jak on to zniesie..niby zartujemy na ten temat...ale rzeczywistosc moze okazac sie inna.Jedna z Pan w szpitalu.powiedziala mi,zeby podawac tacie po chemii parzone siemie lnniane...to bedzie oslaniac inne narzady,przed uszkodzeniem..jak mu to powiedzialam..malo sie nie wsciekl..ze nie bedzie nic pic....bo to lekarze sie znaja...nie jakies obce baby:(( i wez z nim gadaj...Pozdrawiam Was serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kaju - spróbój namówić tatę do tych soków- to naprawdę dobrze robi... Nie można liczyś tylko na chemioterapię- trzeba też samemu sobie trochę pomóc. Niech je także dużo jabłek i pije zieloną herbatę. Spróbój mu to przetłumaczyć. Zyczę powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam...Magda...jego sie nie da przekonac ,jest uparty jak osiol:(((jak mowi nie to znaczy nie....zawsze tak bylo:(((Nawet jak chorowal,za cholere nie dal sie zaciagnac do lekarza...bo po co? sam sobie poradzi:(((Podejrzewam,ze gdyby nie goraczka utrzymujaca sie i wielkie oslabienie teraz tez by nie poszedl...sam by sobie probowal pomoc...ehhh:(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WALCZ O NIEGO
z siemieniem lnianym to prawda, osłania układ pokarmowy, bo chemia wyniszcza wszystko, też żołądek. Powinien więc je pić. Moja mama pije, nie jest to przecież żaden wynalazek, tylko zwykłe zioła, które pije wielu ludzi. Musicie wspomagać tatę naturalymi produktami (soki, owoce, dieta terściwa ale lekkostrawna), nie tylko lekami. Musi wzmacniac swój organizm, by miał siłę na kolejne sesje chemii. Proszę pamiętać o tym, że jak jego wyniki krwi (będzie miał robione przed następną sesją) wyjda żle może się nie zakwalifikować, bo przy złej morfologii nie można podawać chemii, bo mogłoby go to zabić. Mojej mamie włosy zaczęły wypadać już po pierwszej chemii, jak tylko sie zaczęło zaraz ścięła je całkiem. Chodzi w chusteczce lub w peruce. Ten dzień był przygnębiający, ale teraz już się przyzwyczaiła (przynajmniej takie robi wrażenie). Nie rozmawiamy o chorobie, w domu nie wypowiadamy słowa rak, nowotwór. Mówimy o leczeniu, o przyszłości. Jest to świetna terapia nie tylko dla niej, ale i dla nas samych. Przez ostatnie dwa tygodnie, jak była w domu, prawie zapomnieliśmy o tym, mama dobrze się czuła i dobrze wyglądała. Powrót na onkologię, na drugą chemię spowodował u mnie totalnego doła, który trwa do dziś. Nie daje tego po sobie poznać ani w domu, ani w pracy. Najgorsze są wieczory.......wtedy nie wytrzymuję i płaczę. Muszę się jednak szybko pozbierać, dla niej, jak wróci po chemii do domu, abym mogła przy niej być uśmiechnięta i beztroska, tak jakby miała tylko katar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam..bylam u tatka w odwiedzinach w domciu:((( zle sie czuje...boli go zoladek...glowa i wymiotowal dzis:(((Nawet sobie kazal siemie lniane kupic...zaczal pic ehhhh Mowi,ze zaczynaja wychodzic mu wlosy:(((((((Mowil,ze napilby sie szklaneczke piwka...ale wez mu daj...jak nie wiesz czy mozna:((((( na zrdowy rozsadek wiadomo,ze nie mozna......Znowu musialam mu tlumaczyc o tej chemii w piatek...ze moze sie nie zakwalifikowac,jesli morfologia bedzie zla..to powiedzial..ze nie pojedzie wogole bo po co?:(((((i wez z nim dyskutuj..jak sie zaraz zlosci:((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kaju- ból żołądka i głowy to normalne objawy po chemii... Niech je możliwie lekkostrawne potrawy. Ból głowy też napewno przejdzie. No i koniecznie dużo owoców (z wyjątkiem cytrusów, bo mogą podrażniać żołądek). On musi zrozumieć, że to dla jego dobra. To przede wszystkim on musi chcieć się leczyć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magda...wlasnie o to chodzi..ze on jje mandarynki banany....lubi to:(((( wiec jak mu zabronic....:((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie powinien jeść cytrusów tylko dzień przed i dwa dni po chemii, a potem już może:) No chyba że ma żołądek ze stali...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taa ,,,zoladek ze stali....zaczal go bolec jak diabli:(((a wogole to stal sie niemozliwy...o wszystko sie czepia...krzyczy...zlosci:(((( czyzby sie zalamal?:(((Dzis poszlam zobaczyc jak sie czuje po 2chemii...i wyobraz sobie...zarty,zartami i sie wsciekl..bo jak spal to matka poszla do sklepu kupic mu owcow ,sokow itd..a On obudzil sie i nikogo nie bylo....pic mu sie chcialo,a nie bylo komu podac!:((( no zesz...sie zezloscilam....i sama sie wydaralm na niego:((( ze ma nogi ,moze chodzic....nie jest uwiazany do wyra i zeby nie robil z siebie kaleki...bo nie bede go traktowac jak kaleki to raz...a dwa..na litosc niech nie liczy:((((chyba przegielam..ale juz nie moglam wytrzymac:(...tlumaczy sie tym,ze jest chory...przeciez ja to wiem..ale..tato zaczal przesadzac,robi z sibie umierajacego..aze sobie sluzyc wrrra przeciez niezle sie czuje..moze chodzic...i sam przy sobie zrobic....matka juz w kacie poplakuje..bo czepia sie o wszystko:((( ostanio nawet ze nie zajrzala zobaczyc czy zyje jak wstawala w nocy do lazienki...Boze co sie z nim dzieje..nie poznaje go:(((((Jak tak dalej bedzie wpedzi nas w nerwice....czy to normalne zachwanie Magda?:(((Ja jestem przerazona..ale musialam go doprowadzic do ladu...no to sie wciekl na mnie..ze sobie jaja z niego robie..nie dosc ze staje sie na glowie by mu dogodzic..to wymysla cholera go wie....:(( Normanie sie dzis wscieklam,az mi wstyd:((((( Pozdrawiam buzka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monic75
Czesc Kaja 32, Od czego tu zaczac...???? Moj dziadek zmarl na raka kilka lat temu. Byl lekarzem i palil papierosy jak smok. Wiele lat macal sie w piersi i wiedzial ze "cos tam ma" ale nie chcioal sie przebadac...podswiadomie znal diagnoze. Palil 2 paczki dziennie przez 40 lat. Mial 2 guzy w prawym plucu. Nastapily przezuty do przewodu pokarmowgo i w ciagu kilku miesiecy zmarl. Wiesz ze nawet nikt mu nigdy chemi nie zaproponowal ( wiem ze chcial zyc, ale mysle ze on to z tymi lekarzami obgadal ze nie chec chemi czy cos takiego...). Moj dziadek zmarl. On byl taka glowa rodziny wiec bardzo to przezylismy i do dzis nie mozemy sobie poradzic z jego odejsciem. Teraz druga czesc mojej historii. Od 4 lat mieszkam daleko od kraju. Mojej mamy nie widzialam 4 lata. W koncu wziela sie na odwage i przyleciala do mnie. jest u mnie juz od 2 tygodni i jest naprawde szczesliwa ( a raczej byla). Wczoraj nie otwieralysmy kompa i nie dzwonilysmy do domu (dzien przerwy). W nocy widzialam wiadomosc od siosty na emailu aby pilnie do niej rano zadzwonic. Jak tylko wstalam pierwsze co otworzylam emeila, a tam 3 emaile, a pierwszy z tytulem: "Nie czytaj przy mamie". Moglam sie tylko domyslec co w nim bedzie. Moja babcia od kilku lat ma suchy kaszel (przychodzil i odchodzil). Ostatnio wzroslo jej cisnienie i spadla na wadze. Popszla do lekarza (konowala...sorryyy). powiedzial ze ma brac tabletki na gardlo (ona ten kaszel ma naprawde kilka lat). Potem dal jej jakies leki na grzyby. Babci nic sie nie poprawialo. Zadzwonilam do niej i spytalam czy ma wyniki X-ray a ona na to ze jej nigdy zaden lekarz nie zlecil i ten teraz powiedzial jej ze on nie widzi powodu aby jej rentgen pluc zrobic. Omalo mnie nie roznioslo. Powiedzialam jej ze ma isc prywatnie na Xray jak szybko to mozliwe. ......no i poszla. Wczoraj dostala wynik i stad email od mojej siostry. Moja babcia ma raka na prawym plucu. Wielkosci jajka. Kilku lekarzy ogladalo rentgen. Teraz ma isc na wizyte do onkologa aby ten zlecil diagnostyke. Coz moge ci powiedziec. Jest mi niedobrze ze zdenerwowania. To chyba najlepsze okreslenie. Jestem przerazona. Wiesz, babcia tyle lat byla biernym palaczem. Wiemy co to znaczy rak pluc bo nasz dziadek na to umieral. babcia byla z nim do konca. Tak naprawde raz w nocy powiedziali jej dziadka znajomi lekarze aby w koncu poszla do domu sie przespac a dziadek bedzie w szpitalu na nia czekal az wroci rano...no i w koncu poszla do domu. Tej noc dziadek wstal, usiadl na lozku i zaczal szukac kapci. jego sasiad powiedzial: a ty gdzie sie wybierasz? On na to: ja do zony aby mi kawke zrobila. ...potem polozyl sie i odszedl. Gdy moja babcia tak przy nim byla caly czas to nie dawalo mu odejsc z tego swiata i tak go trzymalo przy nas, ale jak ktos jest w takim stadium choroby jak on byl to proszenie Boga aby jeszcze troche z nami byl jest juz tylko naszym samolubstwem. Przepraszam ale tak jest. Wiesz ze moj dziadek 3 razy sam sie stukal w piersi robiac sobie takie mini sztucze oddychanie jak mu tchu brakowalo. On chcial zyc. Kochana teraz moja babci jest na poczatku drogi ktora szedl moj dziadek. Dzis z nia rozmawialam i byla bardzo wesola, powiedziala ze sie nie da. Wiesz jedna rzecz mnie u niej martwi. Od jakiego czasu miala dziwne zmiany nastroju, bardzo zapominnala (myslelismy ze to Alchajmer, ona ma 74 lata ale jest bardzo zywiolowa). Teraz to sie boje ze to przezut do glowy. Moi dziadkowie dla mnie jak rodzice. Mamy bardzo bliski kontakt. Wiesz teraz czekamy do przyszlego tygodnia az zobaczy specjalistow (bo sobie wymyslila ze nikogo nie zobaczy dopuki oplat w poniedzialek nie porobi...) eraz siedzimy z moja mam zalamane. Wziekalm wolne na jej przylot. Dzis na chwile wyszlysmy z domu po mleko itd, a ja nie bylam w stanie prowadzic samochodu. Kochana przeprawszam ze w moim liscie nie ma za duzo otuchy ale chyba ja tez musialam to z siebie wywalic bo przy mamie staram sie byc silna aby jej nie podlamywac. Kochana, mojej kolezanki mama zyla z rakiem (takim co to odchodzil i wracal) przez kilka lat. Powiedz mi prosze czy mowisz po angielsku. Jesli tak to podaj mi swoj adres domowy. Cos ci wysle. To jest taka plytka z filmem (nie wiem czy w Poslce cos o nim mowiono) nazywa sie "SECRET". Ja go jakis czas temu dostalam od znajomej i porobilam kopie dla wszystkich ktorym wiedzialam ze slowa w nim zawarte ardzo sie przydadza. Na walentynki kupilam mojemu chlopakowi ksiazke z tej serii (tak bezmyslnie...wiedzialam ze film byl dla niego interesujacy) i patrz to bylo 2 dni temu jak mu ja dalam, a dzis sama siedze i ja czytam, bo to mi teraz tak badzo jest potrzeban. Ona jest o sile pozytywnego myslenia i jak ludzka wola moze zdzialac cuda. Daj znac to ci ja wysle. Za kazdym razem gdy bede sie modlic za moja babcie ujme twojego tatusia i twoja rodzine w modlitwie. Pozdrawiam cie z za oceanu...z tak daleka...daleka od domu i bliskich ktorzy teraz tak mnie potrzebuja....:(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monic75
Jeszcze jedno, To jest adres oficjalnej stonki tego filmu o ktorym ci pisalam (to jest taki dokument gdzie wypowiadaja sie psychologowie, naukowcy itd) http://thesecret.tv/home.html Tam jest jeden przypadek ktory nas sie dotyczy. Chory ktory mial wypadek i byl sparalizowany. Larzac w lozku tylko sobie powtarzal ze z tego wyjdzie no i wyszedl, teraz chodzi. ie wiem czy ty prawda czy nie, a kogo to obchodzi. Najwazniejsze aby ten film pozytywnie cie naladowal. Tak abys wierzyla ze wszystko bedzie dobrze i abys tate swojego ta pozywtywna energia naladowala!!! Pozdrawiam cie raz jeszcze, jak ci tylko bedzie smutno pomysl ze tam jest ktos na swiecie co teraz dal by wiele aby siedziec obok bliskiej osoby, a niestety jeszcze nie moze.... Jestes przy tacie wiec wykozystaj kazdy moment na rozmowe o wszystkim i niczym. Badz przy nim, trzymaj za reke, spraw aby sie usmiechal jak najczesciej, opowiadaj historie dotyczace dzieci, wspomiaj ...poprostu odciagnij jego mysli od choroby i spraw aby co dzien mial powod do walki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
monic- współczuję, ale cieszę się też że masz tak pozytywne podejście do tego... Kaju- zachowanie twojego taty nie jest objawem po chemii... To raczej wynika z jego charakteru... Ale powiem Ci że ja np. strasznie się wkurzam jak ktoś się nade mną lituje bądź pyta jak się czuję (wtedy też czasem wpadam w furię i mówię coś czego potem żałuję...). Widać u twojego taty jest odwrotnie... On chciałby żeby koło niego wciąż skakać, ja z kolei walczę o samodzielność i staram się zachowywać jak zdrowa osoba... Ale bez względu na to jak on podchodzi do choroby, powinnaś go wspierać. Odnoszę wrażenie że jego zachowanie wynika przede wszystkim ze strachu... Może boi się że zostanie \"z tym\" zupełnie sam... Wiem że ciężko wam, kiedy on się tak zachowuje i myślę że nawet dobrze zrobiłaś że trochę na niego nakrzyczałaś. Może to pomoże mu zrozumieć że leżąć w łóżku i nic nie robiąc trudno jest wyjść z choroby. Nie powinnaś mieć wyrzutów sumienia. W końcu jest dorosły i powinien to zrozumieć, podobnie jak to że przecież go nie opuścicie i jesteście cały czas przy nim. Nie wiem co to za książka, którą zaproponowała monic, ale też jestem zdania, że psychika i pozytywne nastawienie to 50% sukcesu... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to ja tylko
Kaja 32 napisz jak się czuje twój Tata, jak się trzymasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam....tato po drugiej chemii czuje sie dobrze..nie wymiotowal,nie mdlilo go...ale tez nie wyszly mu wlosy,co jest dziwne....coraz bardziej boli go w piersiach...zreszta mowi,ze wszystko go boli:(((( W piatek jedzie tylko na morfologie i pierwszy turnus bedze mial juz za soba.Ogolnie stal sie bardzo nerwowy,tak jakby sie zalamywal ehhhhh..Pozdrawiam...buziaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Monic75..niestety nie znam angliekiego...wiem jednak,ze napewno to o czym piszesz pomogloby mi..ale coz...Dziekuje Ci za wsparcie ...buziaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...ja mam chore pluco a jednego nie mam:)jak bedziesz chciala cos blizej sie dowiedziec to chetnie sluze pomoca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sarenka..dziekuje....ale mojemu tacie nic juz nie pomoze...:(((((teraz trwa walka z czasem....chemia to tylko podtrzymanie.... znamy wynik koncowy....tylko jak dlugo...?:((( ehhh ide spac..dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kaja32 ---> naprawde bardzo mi przykro...ale jesli mialabys jakies pytania to napewno odpowiem...trzymaj sie... jeszcze raz bardzo mi przykro...:(:(:(!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieWiemCoMyslec
Mój dziadek rok temu zmarł na raka płuc :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:(((( tato jest po pierwszym turnusie chemii..wlasnie wrocil z kontrolnej morfologii....wyniki sa zle...dostal antybiotyki i zastrzyki:((((((ehhhhhh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WALCZ O NIEGO
to faktycznie nieciekawie; złe wyniki morfologii uniemożliwiaja podanie chemii. Twój tato musi zacząć walczyć, wzmacniać się, jeść, odpoczywać. Inaczej nie będzie można podać mu kolejnych dawek. Nie wiem, co jeszcze dodać. Współczuję Ci. Moja mama na razie daje radę, ale jak długo, nikt tego nie wie. Naczytałam sie dużo o raku i wiem, że czekają nas bardzo trudne chwile. Trzymaj się i licz na cud, dopóki tato żyje, jest szansa. U mamy mojej kolezanki wykryto chłoniaka, przerzuty wszędzie, zero szans, tylko terapia paliatywna. Teraz żyje, po raku ani śladu. To był cud, nowotwór cofnął się sam, bez niczyjej interwencji. Nikt do dziś nie wie, czemu tak się stało, lekarze nie mogą uwierzyć. Tak więc i takie rzeczy się zdarzają.....to tak na pocieszenie dla Ciebie i dla mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kaju- zastrzyki to raczej norma, bo białe krwinki zawsze spadają po chemii a zastrzyki są prawdopodobnie na ich podniesienie, tak więc tym się nie martw. Gorzej z tym antybiotykiem... Niech tata bardzo dba o siebie i zdrowo się odżywia... Niech walczy... Ważne jest aby mieć świadomość że robi się wszystko żeby było lepiej... No i nie trać jeszcze nadziei! Wiara czyni cuda...!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maja81
cześć, czytam to wszystko i naprawde chce mi sie płakać....bo mnie to tez spotkało, niestety normalnie nie mogę sobie pozwolić na chwile słabości i jestem silna dla mamy a przede wszystkim chorego taty! na tą chwile wygląda na to, ze będzie dobrze, guza wycieli 5x6cm razem z prawym płucem, rak jest złośliwy ale szczeście w nieszcześciu nie ma przerzutów. tata od 7 marca ma zacząć chemioterapie- 10 dawek, lekarze mówią,ze to zapobiegawczo. przejść przez te wszystki badania, kolejne oczekiwania na wynik...jest naprawde ciężko! pozdrawiam serdecznie i trzymajcie sie ciepło Ci których ta choroba dotknęła!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o Boze.....temp...wrosla do 40stop...nie ma odpornosci...:((((((((( pije wszystkie soki co mu podaje...(nigdy nie chical)Boze ja wiem...ze bedzie coraz gorzej....ale jak to zaakceptowqac.ja nie potrafie...znowu zaczynam plakac....Tato jest niemozliwy...o wszystko sie czepia......wyzwa...jak nigdy dotad....Boze pomoz mi bo zaczynam watpic!!!!Bozeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee,tak bardzo sie meczy tak go boli...ze az bierze ketonal....ja zdechne...serce mi peknie...zadne slowa do niego nie przemiawiaja...coraz czesciej mowi o smierci.....nie mam sily..nawet jak go opierniczam....to nic nie dziala...mowi\'\'kup mi czrny garnitur\'\' Bozeeeeeeeeeeeeeeeeeeee w pon.jedzie na ponowna morfologie po tych zastrzykach......Nie mam sily...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×