Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

sama nie wiem co mam ci teraz powiedzieć... Pozostaje ci mocno wierzyć i opiekować sie tatą jak najwięcej. Choć wiem że to tak łatwo powiedzieć... Trzymaj się mocno!🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trzymam kciuki
Kaja 32!!!!!!!!! Moja babcia miała najgorszą formę złośliwego nowotwora z przerzutami na inne organy. Lekarze dawali jej miesiąc życia (najwyżej). Ale my jej nie odebraliśmy nadzieji nigdy. Cały czas ją kłamaliśmy ze ma wrzody, a potem jak brała chemie ze to łagodny nowotwór i mozna z nim zyć. Żyła jeszcze 2,5 roku. Lekarze oczom nie wierzyli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trzymam kciuki
Babcia bardzo chciała żyć, i tylko to że my jej mówiliśmy że będzi edobrze ją trzymało z nami. Bywało ze było z nią bardzo źle, ale większość tego czasu to nie taki straszny okres- w końcu wstała z łozka chodziła, czasem znowu bywało gorzej i bywała co jakiś czas w szpitalu, ale żyła....fakt że zmarła jednak, ale nie po miesiącu . Wiara czyni cuda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Trzymam kciuki
Ty też w to uwierz. W medycynie różne rzeczy się zdarzają nawet dla lekarzy niepojęte. Może będzie lepiej, całkiem Twoj tata nie wyzdrowieje, ale może na tyle by jeszcze z Wami być...Trzymam kciuki i z całego serca Ci współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:((((Dizs znowu pobierali mu wycinki i to wiecej niz ostanim razem...nie wiem dlaczego..moze zaginely?Jak rozmawialm z lekarzem wczoraj i zapytalam ile czasu to potrwa..powiedzial,ze pol roku ,moze rok:(((((((((((((((((((Pozbawil mnie resztek nadzieji:(((Staram sie wierzyc..chce..ale wyrok zapadl...Teraz ma gosci...wiec ma i wsparcie:((( Woczraj nie chcial nas wypuscic,matka mowila...poloz sie przespij..to krzyczal..dobra jedz juz...mozesz wcale nie przyjezdzac...mial wysoka goraczke..dostal jaj przeze mnie..jak poszlam do lekarza..nie bylo mnie ponad 2 h..chodzil i mnie szukal...denerwowal sie..a ja malo nie zemdlalam po wyjsciu z gabinetu:(((jak wrocilam do jego sali..mial juz goraczke..a jak przyjechalismy czul sie ddobrze...Powiedzialam mu ..powiedzialam mu prawde(taka nie do konca) bo powiedzialam,ze to prawdopodobnie nowotwor..przyjal to ze sspokojem..ale poplakal sie cichutkoTchnelam w niego wiare..mam nadzieje ze uwierzyl.....mowilam o chemii,naswietlaniach itd..bylam twarda..jednak wewnatrz moje serce peklo..Tak bardzo sie boje:(((( Wiecie co...szczerze mowiac..wolalbym dostac tel ze szpitala zz wiadomoscia ze zmarl w nocy..wiem ze to okrutne co pisze...ale boje sie..tak bardzo sie boje:(((((Wczoraj podali mu kroplowke..dzis druga..ale nie wiem z czym...lekarzz nic nie mowil...oprocz tego,ze dostanie antybiotyk:(((((Wogole ten lekarz mlody siur...zero podejscia do rodziny..opryskiliwy..i z laska odpowiada na pytania...To co on sobie wyobraza..ze nie zapytam o stan zdrowia ojca?>:[:(((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((( Pozdrawiam Was i dziekuje ,ze jestescie ze mna w tym najtrudniejszym dla mnie okresie teraz.....:(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kacha625
Wiesz Kaja lekarze też wszystkiego nie wiedzą od razu. Moja mama po pierwszej operacji (rak piersi i zaatakowane węzły chłonne) miała żyć najwyżej do roku czasu a żyła osiem lat. Nastawienie chorego i jego chęci do życia potrafią zdziałać cuda. No i wsparcie rodziny to jest to czego twojemu tacie najbardziej potrzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ehhhhhhhhhhhhhhhhhhhh..brak mi sily....nawet nie mam sily pisac...:((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosia02
Kaju kochana jestem z tobą, to będzie dla Ciebie okropne, musisz w tych chwilach byc z ojcem i go wspierac, okazywac mu dużo miłosci i zawsze dawaj mu nadzieje, mów żeby się nie poddawał, że dużo ludzi się wyleczyło, nich ma nadzieje, przecież nigdy nic nie wiadomo, może zły los się odwróci:)) Pozdrwaiam, Gosia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aghartaa
a ja się boje o siebie, mam dopiero 21 lat , pale od okolo 15 roku zycia, a teraz po wiekszym wysilku fizycznym mam świsczacy oddech i teraz kaszle od jakiegos czasu, czy to juz moze byc rak ???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Silla
Witaj Kaju 32 Wiem, co czujesz teraz, jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo tez przez to przechodzilam, 2 lata temu zmarl moj ojciec na raka pluc. Najgorsze bylo, to , ze gdy trafil do szpitala pierszwy raz (styczen 2003) lekarze powiedzieli, ze na guza, wytna go i bedzie ok, ja nie mialam, tej swiadomosci, ktora Ty masz. dlatego ja zalowalam, pozniej i mialam do siebie wyrzytu, ze od razu nie poszedl do onkologa, tylko kazali mu sie przeswietlac co 3 m-ce i tak jakby czekali na nastepne przerzuty, ktore sie pojawily i tak, po niecalym roku, wtedy znow szpital, operacja i dopiero wtedy dali skierowanie na onkologie, ale wtedy bylo juz za pozno, bo byly przerzuty na nerkach, nie mogl brac chemii ani zadnych naswietlan. Niedlugo po tym zmarl...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie:((( Wrocilam wlasnie ze szpitala...tacie znowu wczoraj pobierali wycinki?po co? nie wiem....ZABRONIL LMI CHODZIC DO LEKARZA..bo uwaza,ze przez nasza dociekliwosc ..lekarz zlosci sie na niego i poddaje roznym badaniom:(((( Patrzac na niego....widze,ze cierpi coraz bardziej...coraz bardziej boli go w piersiach....nie moze oddychac...lapie plytki oddech...zaczely siniec mu usta:(((((((tak naprawde doszlam do wniosku,ze chyba nie zdaje sobie sparwy z tego jak powaznie jest chory.....raczej napewno sobie nie zdaje:(((( Dzis pytal matki..czy kupila juz mu czarny garnitur?:((((zaczelam drzec sie...powiedzialam,ze zaraz dostanie kapciem...wszystko w formie zartow..ale slowa ktore powiedzial bolaly...bardzo:((((Wiem tez..ze sam nie zapyta lekarza...na jedno to dobrze..bedzie zyl w niesmiadomosci:(Lekarz ktory r4obil mu wczoraj wycinki,powiedzialdo ojca\'\'ze zbyt lekko wchodziwpluca\'\'hmmm..nie wiem o co chodzi...boje sie pytac tego lekarza o cokolwiek bo to DUPEK..laske zrobi,ze odpowie>:[ ehh jakmi ciezko:(((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agharta
bardzo ci wspolczuje, a twojemu tacie szczegolnie, ja mam dopiero 22 lata , pale papierosy i zaczynam świszczec i kaszlec, i sie strasznie boje ze moze juz mam raka, i nie wiem co bym zrobila gdybym sie dowiedziala ze go mam :( nie bylamz tym u lekarza bo sobie mysle ze chyba z mloda jestem na raka... chyba..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:((agharta...proponuje Ci zrobic przeswietlenie pluc....dla spokoju..ja tez pale.....ale nic mi nie dokucza(jeszcze)...mialam robione 2 lata temu.i bylo wszystko w porzadku..ehhhh cholerne zycie:((((((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam dzis maz byl u taty w szpitalu(ja bylam w pracy..wlasnie wrocilam)....dostaje jakies nowe antybiotyki...spadla goraczka...zatrzymala sie na 37,tato zrobil sie zywy,nawet spacerowal, a nie lezal w lozku...zdarzyl sie nawet poklocic z matka...o to ,ze jak przjedzie autobusem to pobedzie godzine i pojedzie.to moze niech wogole nie przyjezdza..caly ojciec:D..az sie usmialam.....ale nie potrafi zrozumiec,ze nasze dzieci zostaja same w domu(13 i 9l)....a do szpitala jedzie sie ponad godzine...ehhhh....a matka tez pracuje:(((wogole to zrobil sie marudny ...zachowuje sie jak rozkapryszone dziecko:(((ale tez zyje nadzieja,ze z tego wyjdzie:((((nas niestety nadzieja opusciala...bo wiemy na czym stoimy..co nas czeka....i najgorsze jest to,ze nikt nie potrafi tego zaakaceptowac...bo jak? Jak pogodzic sie z tym,ze za chwile ktos kogo kochamy...zniknie z naszego zycia:((((((Jade na prochach inaczej nie jestem w stanie funkcjonowac...ani tymbardziej pracowac....a sa przeciez jeszcze dzieci:((( ehhhh cholernie niesparwiedliwe jest to zycie:((((Ci co stoja pod sklepami po kilkanascie lat...a coniektorzy moze i cale swoje zycie...ehhhh zreszta niewazne..nie mam prawa nikogo osadzac....:((( Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cccvb
Przykre bardzo jest to co piszesz...:( współczuję z całego serca.. Mój dziadek zmarł 2 lata temu na raka płuc- wykryto guza, który dość szybko rósł. Po jednym pobycie w szpitalu było przez jakiś czas lepiej, potem wrócił do szpitala i już z niego nie wyszedł... Wszystko trwało moze 3 miesiące. Zmarł mając 83 lata..., ale nie zmienia to faktu jak bardzo zabolała mnie jego śmierć...Był taki bezradny, gdy ostatni raz Go widziałam, ale zaśpiewał jeszcze swoją ulubioną piosenkę " Chryzantemy złociste w kryształowym wazonie..."itd. ... Teraz noszę mu te chryzantemy na grób. Nie ma dnia, żebym o nim nie myślała... I nie ma dnia, zebym nie żałowała, że nie wykorzystałam na maxa tego czasu, kiedy jeszcze żył....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam ,wlasnie wrocilam ze szpitala:((( dzis lekarz w sposob okrutny powiedzial tacie prawde:(((((((((((((((((((Tato sie przyznal,ze poddejrzewal,ze to nowotwor:(((( przyjal to na spokojnie..aczkolwiek widac bylo,ze sie zalamal:(((( Od jutra zaczyna chemioterapie...jesli bedzie dobrze po niej sie czul,w pon wroci do domku na troche:(((( Teraz dopiero sie zacznie:((((((((((((((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I zostalam sama..bez wsparcia:(((((a tak bardzo liczylam na nie...ale dziekuje Wam,za to...co daliscie mi do tej pory...Pozdrawiam Kaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda K
Kaja jesteśmy z tobą cały czas tylko w takich momentach trudno cokolwiek napisać jest ciężko i tobie i tym co to czytaja wspomagaj tatę ziołami np. hubą brzozową to da mu nadzieję a ona przeciez nie kończy się wraz z diagnozą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jesteśmy z tobą Kaja
i z twym tatą, daj mu nadzieje- cokolwiek - jak wyżej ziołas - ale cuda się zdażają- nawet jak się zdażą to niech chociaż On tak myśli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Współczuję Ci...
Kaja, chociaż są przerzuty, to jeszcze nie wyrok natychmiastowy, tata weźmie chemię i napewno nastąpi poprawa. Tak chorował moj 50-letni brat, miał co prawda robioną operację, wycięli mu plat płuca, brał chemię i żył jeszcze 5 lat, byl w domu cieszył się rodzina, jeździl na chemię, wracał, byl świadomy wszystkiego, ale walczył. Głowa do góry, nie przesądzaj sprawy i nie wierz tak lekarzowi, bo on też nie wie jak choroba będzie postępować. Każdy organizm jest inny. Ojca trzeba wspomagać nadzieją, pocieszać i nie pokazywać swojego załamania. Wiem jak to jest ciężko, ale musisz to wytrzymać. Człowiek musi wszystko znieść. Krzycz, płacz, wyrzucaj to z siebie tu na forum - to Ci ulży, tak trzeba, nie można dusić w sobie. Przyjmij tę maksymę "Co mnie nie zabije to mnie wzmocni". Bądź silna. Ja od 3 lat też mam 'krzyż pański" oboje rodzice chorują na Alcheimera, nie kontaktują, zyją wlasnym światem, wszystko muszę koło nich zrobić, myć, zmieniać pieluchy, karmić itd. pilnować 24 godz. na dobę, też mi się świat załamał i nie wiem na jak dlugo...., też mam wzloty i upadki, ale muszę to wszystko pokonać, bo wiem że muszę im pomoc i nikt mi w tym nie pomoże. Każdy ciekawy, pyta i co z tego jak o tym nie ma zielonego pojęcia bo żeby coś wiedzieć, to trzeba samemu przeżyć. Licze tylko na siebie i modlę się o siły. Tych sił i zdrowia Tobie też z całego serca życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kaju- moja sąsiadka chorowała na raka (miała jakieś ogromne guzy w jamie brzusznej) i też miała przeżuty na węzły chłonne. I wiesz co?- wyleczyła się! Przerzut na węzły nie musi oznaczać końca! Teraz trudno powiedzieć jak się będzie sytuacja rozwijać... A co do słabości i wychudzenia taty to wydaje mi się że jest to normalne w tej sytuacji... Ja przed pierwszą chemią też wyglądałam nieciekawie a teraz (w trakcie leczenia) znacznie przytyłam. Na każdego chemia działa inaczej (po pierwszej będzie najgorzej bo to szok dla organizmu) ale jeszcze za wcześnie żeby mówić że już nic mu nie pomoże... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WALCZ O NIEGO
moja mama też ma nowotwór, drobnokomórowy płuc, nieoperacyjny, wykryty niecały miesiąc temu. To był szok. Na szczęście trafiliśmy na dobrych lekarze, uczuciowych. mama mało wie o chorobie, wie, że ma raka, ale że jest szansa, lekarze powiedzieli mi, że nie ma żadnych szans, ale po co ma to wiedzieć. jest po pierwszej chemii, jest słaba, wlosy już wypadły (przedwczoraj, w ciagu jednego dnia....). mamy wzoty i upadki i wierzymy, dopóki jest szansa. a szansa zawsze jest, bo ta choroba może bez zadnej zapowiedzi się cofnąć. może też zabić w ciągu miesiąca. bardzo dużo zależy od Ciebie, rodziny i Twojego taty. Nie pozwól mu się załamać, mów mu, że dobrze wyglada i jest poprawa. Nie pozwól mu na konsulatcje u lekarzy, bo oni muszą powiedzieć prawdę, ale lepiej, żebys znała ją Ty, a nie on. To da mu nadzieję, a nadzieja w tej chorobie jest najlepszym lekarstwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość życie ma sens
Kaja powiedz tacie co czujesz, że się boisz iż odejdzie, szczera rozmowa da mu więcej siły do walki z chorobą niż "optymizm za wszelką cenę". Twój tata jest teraz takim statkiem na oceanie i jako kapitan sam nim najlepiej pokieruje... Kaja tak się boisz o jego zdrowie a codziennie tak wiele osób odbiera sobie życie nie widząc sensu życia. Jeśli twój tata wykorzysta swoją wolę życia do walki z rakiem to rokowania mogą być tylko lepsze. Ktoś kto nie przeżył choroby bliskiej osoby może cię nie zrozumieć, świat wydaje ci się wtedy obcy, ludzie zaangażowani tylko we własne sprawy. Kaja wierzę iż twój Tatko pokona "wroga" pozdrawiam cię serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie.... no i stalo sie..zostala podana pierwsza chemia 1800ml:(((zakonczyla sie dzis ok godziny 13..jak narazie wszystko jest w porzadku..tatko nie narzeka....nic sie nie dzieje.... Tatko ma raka niedrobnokomorkowego...nie nadajacego sie do usuniecia:((( Mam nadzeje,ze wszystko bedzie dobrze...dodaliscie mi sily....znowu sie uskrzydlilam,znowu nabralam sily..dziekuje Wam za to.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kaji
Kaja będzie dobrze!!! Cieszę się że Twój tata nieźle zniósł chemię. On musi wiedzieć że ma przecież dla kogo żyć a to że przyjeżdżacie do niego np. na godzinę to tak już jest. Powiedz mu że nieustannie o nim myślisz, nawet jak cię nie ma przy nim. Może umówcie się że w konkretnej godzinie dnia wzajemnie o sobie myślicie - wysyłaj mu dobre myśli i energię. A może twoje dzieci coś dla niego np narysują lub zrobisz zdjęcia i ty mu przekażesz przy okazji odwiedzin. Jeśli będzie sobie powtarzał że Ty i twoja rodzina potrzebujecie nadal jego wsparcia i obecności (mimo iż leży w szpitalu) to łatwiej będzie mu pokonać chorobę. Niestety widziałam wiele razy iż osoby które same w sobie nie znajdą woli walki z chorobą, twierdzą że nie mają dla kogo żyć no bo np dzieci mają już swoje dzieci i swoje życie, szybciej odchodzą... Moja ciocia leżała w w-wie ale ona miała raka na twarzy (wycięli jej sporo na twarzy ale nie będę opisywać co widziałam). Mimo ciężkich rokowań żyła jeszcz długo, a po chemii pomagał jej Nutridrink(jest b.pożywny mimo iż się to małe opakowanie ze słomką,można kupić w aptece) Pisz Kaja co się dzieje, nawet o błachych sprawach "Wiara czyni cuda a miłość wszystko zwycięża"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poczytajcie proszę
Ks.J.Twardowski "Kiedy mówisz" Nie płacz w liście nie pisz że los ciebie kopnął nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno odetchnij popatrz spadają z obłoków małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju i zapomnij że jesteś gdy mówisz, że kochasz Ks. Jan Twardowski "Bliscy i oddaleni": Bo widzisz tu są tacy którzy się kochają i muszą się spotkać aby się ominąć bliscy i oddaleni jakby stali w lustrze piszą do siebie listy gorące i zimne rozchodzą się jak w śmiechu porzucone kwiaty by nie wiedzieć do końca czemu tak się stało są inni co się nawet po ciemku odnajdą lecz przejdą obok siebie bo nie śmią się spotkać tak czyści i spokojni jakby śnieg się zaczął byliby doskonali lecz wad im zabrakło bliscy boją się być blisko żeby nie być dalej niektórzy umierają - to znaczy już wiedzą miłości się nie szuka jest albo jej nie ma nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek są i tacy co się na zawsze kochają i dopiero dlatego nie mogą być razem jak bażanty co nigdy nie chodzą parami można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam....minelo prawie 29 h od podania pierwszej chemi..nic sie nie dzieje..tato dobrze sie czuje...zartuje....ale chyba nie wszystko jednak jest w porzadku...bo tak jakby zaczynal tracic pamiec...:((( Nie pamieta np..ze w srode byla u niego jego ciotka z wujkiem..hmmm troche to mnie dziwi...:( Czy to mozliwe..aby byly takie objawy?Powiedzial dzis mojemu mezowi(ja niestety nie bylam-pracowalam) ze ma raka..powiedzial prawde..ale powiedzial tez ,ze napewno bedzie dobrze...bo chemia jest po to by nie bylo przezutow...ciesze sie,ze wierzy..ze gleboko wierzy....On wie..ze jest nam potrzebny,ze teskniny za nim...a jesli chodzi o to zeby moje dzieci narysowaly cos dla niego...dawno juz to zrobily...corka wyciela serduszko i napisala\'\'Kochany Dziadziusiu...wracaj do zdrowka szybko czekamy na Ciebie..Lukasz i Sylwia\'\' wtedy byl juz w szpitalu..kiedy to przeczytal plakal jak dziecko:(((,Ja powiem tylko tyle....wypalaklam juz chyba wszystkie lzy.....teraz nie czuje nic..nie ma we mnie emocji ,uczuc..czuje sie pusta....wiem,ze to przejsciowe...ale mimo to ,czuje sie wypluta...zgaslam..i zanikl moj usmiech:(((( ehhhh,a wiersze sa przepiekne dziekuje:(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lenia bebe
moja ciocia tez umarłą na raka płuc, miała 80 lat nigdy nie paliła jedyne co miała to astma i niby w tamtym roku robiła przeswietlenie i było wszystko wporzadku nagle w październiku zaczęła tracić oddech zrobili jej przeswietlenie i okazało sie że rak jest rozsiany na obu płucah a w łasciwie jednego juz nie ma w połowie:( Wszystko szybko sie potoczyło :( 2 tygodnie i umarła kaszląc krwią, rak zjadł jej całe płuca:( To wszystko sie szybko dzieje człowiek słabnie z minuty na minute ona już własciewie ne wstawała z łózka a dwa dni przed smiercią poszła sama do WC i na obiad i wszyscy w szoku byli, normalnie jak nie ona no i za dwa dni juz jej nie było. J abym chemii nie chciała jej podawać bo to tylko męka człowieka, a po co na koniec sie męczyć! NIe wiem w jakim stadium jest Twoj tato ale jezeli nie ma szans to lepiej zeby dać mu spokój, po chemi człoweik jest słaby, wymiotuje niekeiedy ma biegunke, nudności itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zgodzę się z ty że po chemii jest tylko gorzej- zależy jak kto ją znosi. Gdyby nie chemia to ja byłabym już jedną nogą na tamtym świecie (a może i dwoma...) Kaju- zaburzenia pamięci to normalny objaw, choć nie u wszystkich występuje. Może wystąpić też trudność z koncentracją. Jeśli leczenie powiedzie się i chemia będzie zakończona to objawy te zaczną stopniowo ustępować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×