Gość Katarzynka36 Napisano Czerwiec 22, 2010 Cześć Dorko, cześć Dziewczeta:) Zgadza się Dorko, wynik jest od wczoraj, jutro rano jedzie po niego siostra, a w piątek jedziemy na wizytę kontrolną... stres okropny, boimy sie jak cholera...:( Tym bardziej, że Tata jakoś cały czas taki wymizerniały:( Zdarzają się dni, kiedy czuje się lepiej i wtedy też włazi na dach, by zobaczyć, czy cos nie przecieka, myje samochody, robi cos na działce, ale są to drobniejsze rzeczy, o wiekszym wysiłku na razie nie ma co mówić, bo jednak mówi sam, że jest słaby jeszcze:( I to mnie martwi ogromnie, bo widzę, że jakis taki blady, zmęczony, "stłamszony":( BYć może to stres przed wynikami, bo Tat boi sie ogromnie i nawet poplakuje co to bedzie, z drugiej strony zamartwiam się czy wszytsko wycieli, bo tata jeszcze odkasluje cały czas...:( schudł... niby to normaln, ale nam mówi, że schudł 4 kg, a osttanio jak byiśmy u wujka (Tata wszedł na II pietro), to oświadczył, że 7 kg... i teraz nie wiem, czy nie chciał nas stresować, że aż 7 kg i trzymał to w tajemnicy? W porównaniu z Twoim Tatą Dorko, to moj jest słabiutki jeszcze:( Co rawda jeździe autkiem wszedzie i w ogóle, ale mimo wszytsko mam jakies złe przeczucia:(:(:( NO ale Dorko Twój tata jest chyba znacznie mlodszy... nasz ma 68 lat... pozdrawiam cieplutko! paaaaaaaaaaaaaaaaaaa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Czerwiec 22, 2010 Cześć Dorko, cześć Dziewczeta:) Zgadza się Dorko, wynik jest od wczoraj, jutro rano jedzie po niego siostra, a w piątek jedziemy na wizytę kontrolną... stres okropny, boimy sie jak cholera...:( Tym bardziej, że Tata jakoś cały czas taki wymizerniały:( Zdarzają się dni, kiedy czuje się lepiej i wtedy też włazi na dach, by zobaczyć, czy cos nie przecieka, myje samochody, robi cos na działce, ale są to drobniejsze rzeczy, o wiekszym wysiłku na razie nie ma co mówić, bo jednak mówi sam, że jest słaby jeszcze:( I to mnie martwi ogromnie, bo widzę, że jakis taki blady, zmęczony, "stłamszony":( BYć może to stres przed wynikami, bo Tat boi sie ogromnie i nawet poplakuje co to bedzie, z drugiej strony zamartwiam się czy wszytsko wycieli, bo tata jeszcze odkasluje cały czas...:( schudł... niby to normaln, ale nam mówi, że schudł 4 kg, a osttanio jak byiśmy u wujka (Tata wszedł na II pietro), to oświadczył, że 7 kg... i teraz nie wiem, czy nie chciał nas stresować, że aż 7 kg i trzymał to w tajemnicy? W porównaniu z Twoim Tatą Dorko, to moj jest słabiutki jeszcze:( Co rawda jeździe autkiem wszedzie i w ogóle, ale mimo wszytsko mam jakies złe przeczucia:(:(:( NO ale Dorko Twój tata jest chyba znacznie mlodszy... nasz ma 68 lat... pozdrawiam cieplutko! paaaaaaaaaaaaaaaaaaa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Czerwiec 22, 2010 Tak,Kasiu,biez dlugopis i pisz numer 9027329,ja w sieci ale jak jest nie przeszkadzac to poszlam wiadomo gdzie,do szpitala. Jezeli nie wyjdzie z GG i tym razem-to podaj swoj numer. Aha,ja tez chcialabym wiedziec co wynikiem,czy juz dostaliscie czy nie? Dorciu,Twoja cora bedzie bliziutko ode mnie jezeli napewno w Gdyni a nie troche dalej. Napisz gdzie konkretnie a ja ją przypilnuje :) Dla dzieciakow nawet para dni z dala od rodzicow to cos WIELKIEGO. Wiem co mowie,przeciez z zawodu juz wiecie kim jestem i zielone szkoly i troche kolonii mialam okazje pilotowac. Szaleja tam jak z lancucha urwane :) Stop,bo juz sie rozpedilam. Maz dzisiaj juz troche w lepszem humorze i kondycji. po tabletce jakies tam ktora poprostu kazal sobie dac odkstusil mowi duza kule jakiegos swinstwa i jest caly happy. Zjadl caly obid,pocwiczyl z rehabilitantem,zrobil kupke (sorry ze takie bzdury pisze) kazal mi umyc mu glowe i dopiero wtedy sie uspokoil i sie polozyl. Myjac mu te jego glowe zobaczylam szew po operacji. Plastra juz nie mial. Duzy,troche wyzej niz od polowy lopatki i nie dochodzocy pare centymetrow pod pache. Brrr. No ale nic tam sie nie saczy z tych szwow i chyba dobrze sie goji. Jedynie co jego i mnie zmartwilo to strasznie opuchnete nogi. Co to moze byc? Nerki zle pracuja czy co? Jutro musze zlapac profesora i zapytac. I to tyle na dsisiaj. Ogonki do gory,babki! Ja musze byc optymistka,dziewczyny,zawod wymaga. Wyobrazcie sobie pilota zdolowanego, bez humoru,zmartwionego. Tak wiec MUSZE byc dzielna bo nie bedziecie chcialy pokechac ze mna na wycieczke taką niejaką. Ktos tu jest z Krakowa? Bo wpadne,jak Boga kocham 13 lipca wracajac z wycieczki :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Czerwiec 22, 2010 Lenka.. Bardzo się cieszę że dzisiaj Twój mąż czuje się dobrze.Bóg czuwa nad Wami.A co do nóg..tatusiowi tez tak puchły wyszło wtedy że jest bardzo wysokie CRP. Buziaki kochana Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Czerwiec 22, 2010 Katarzynka.. Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie co przeżywają Nasi kochani.Tatuś napewno bardzo się denerwuje piątkową konsultacją.Na szczęście do piątku nie daleko i wszystko się wyjaśni.Niedobrze że tyle schudł..może to z powodu tego cholernego stresu.A jaki ma apetyt ? Mój tatuś do końca miał świetny..Boże jutro jest Dzień Ojca,ja pojadę na cmentarz a Ty bądź ze swoim tatusiem.Kochana serduszkiem jestem z Tobą i Twoim tatusiem.Będzie dobrze..MUSI BYĆ.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
joanka35 0 Napisano Czerwiec 22, 2010 Leno,mojej mamie też strasznie puchły nogi. Miała problemy później z krążeniem ale też te opuchnięcia były od sterydów. Ona je dostawała na wzmocnienie i na kaszel. W zastrzykach a potem w tabletkach. Wiem, że one powodują opuchnięcia. Moja mama miała nogi jak balony, zgłosiłyśmy to lekarce i ona coś tam zapisała na to. Pomogło do tego stopnia, że mama mogła ubrać normalne buty a nie tylko rozczłapane laczki:) Zobacz co dostaje i pogadaj z lekarzem. I nie martw się, napewno będzie dobrze:) Trzymam kciuki Dorka, trochę się martwię tym chudnięciem twojego taty ale może to ze stresu. Wiesz, on musi nauczyć się żyć z tym "piętnem". Napewno nie jest mu łatwo. Wierzę, że wszystko będzie dobrze. Trzymam kciuki również za Twojego tatę Katarzynko, nie martwcie się na zapas. Wiem, że przy tej chorobie trzeba cały czas trzymać rękę na pulsie, ale najgorsze chyba już za Wami:) Wierzę w to. Ona odpowiada,to co Ty jutro będziesz przeżywać ja przeżyłam w Dzień Matki:( Nie było łatwo, potem 9.06 urodzinki-62:( Prócz modlitwy, kwiatów i zniczy nie mogłam zrobić nic więcej. Ale jakoś przetrwałam, mam swoją rodzinkę, dzieci-dla nich trzeba żyć i wrócić do normalności. Pozdrawiam was serdecznie! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
joanka35 0 Napisano Czerwiec 22, 2010 Przepraszam katarzynko, to było do Ciebie z tym schudnięciem taty. Ale nie martw się na zapas. Wiadomo, że tata nie będzie już taki sprawny jak przed chorobą, b edzie szybciej się męczyć. Musi się poprostu oszczędzać, nie forsować. Podobno po operacji chorzy potrafią żyć nawet i 10 lat. Tego życzę waszym bliskim Leno, dorko, katarzynko i wszystkim innym. Podobno możliwość operacji to połowa sukcesu, myśmy tej szansy nie mieli. Druga połowa to dobre, pozytywne nastawienie, dlatego musicie w taki sposób wpływać na waszych bliskich aby nie mieli powodów do zmartwień. Podkreślać na każdym kroku, że z każdym dniem jest lepiej, cieszyć się z każdej drobnostki:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Czerwiec 22, 2010 Ale się rozpisałyście Dziewczęta:):):) Leno:) Bardzo się cieszę, że Mąz już w lepszym nastroju i humorze!!! To za dwa dni mogą Go wypuścic do domku już:):):) Bardz się cieszę, że ma apetyt, że zrobł kupkę (moj tata bał się, że bedzie miał z tym problem w szpitalu), że ma lepszy humorek:):):) Aha, lenko, może zapytaj czy Twj Mąz dostaje p-zakrzepowe! Ja mam fioła na tym punkcie, bo Tata miał operację wstawienia protezy stawu biodrowego i po wyjściu ze szpitala spłuchły mu potwornie nogi:( Niestety, miał zakrzep, bo żaden dr nie wwspomniał, żeby w domu brać spirynę na rozrzedzenie krwi! Dorko! fajnie z szykowaniem do wyjazdu:) ja uwielbiam też wszytsko pakowac, kupowac nowe na "wyjazd", super:) Mam nadzieję, że córci bardzo się spodoba, a utęskniona Mama nie bedzie do Niej co chwilkę dzwonić z pytaniem jak tam u NIej, to podobno "obciach" jak rodzice dzwonią:):):) Dzięki za slowa pocieszenia, Joanko35:) No ja się cały czas łudzę, że Tta schudl od stresu, bon stresuje się już od 30 marca...kiedy mu wyszło "coś" w rtg... szpital i kazde badania to dla niego prawdziwa udręka... zważywszy, że po operacji bioder (a stres jednak mniejszy bo nie było guza...) schudł 10 kg, więc teraz mam wielką nadzieję, ze to też od stresu... inna sprawa, że jakby policzyć to w szpitalu praktycznie nie jadł koło tygodnia...w czwartek już nei jadł, w iątek miał bronchoskopię, po niej też kilka godzin nie kazali mu jeść, następnego dnia rano dr powiedział, że jest poważna sprawa z jego płucem kazał wezwać nas, więc Tata ani śniadania ani obiadu nie tknąć z nerwów, potem się okazało, że całe łuco trzeba, więc Tata kolacji praktycznie nie tknął... w niedzielę jadł jak ptaszek, miał kulę w gardle, do wieczora już mu jeśc nie kazali, przygotowując Go na usg jamy brzusznej... następnego dnia śniadania i obiadu nie dostał usg było dopiero po południu, więc załapał się tylko na kolacje, nadszedł wtorek i obiadu i kolacji mu już też nie kazali jeśc- bo w środę operacja... po operacji w srodę wiadomo zero jedzenia, w czwartek dostał skibkę chlebka i kubek zupki ale nie był w stanie nic przełknąc, dopiero w piątek zjadł jednego ziemniaczki... generalnie miał jadlowstręt po operacji, ale jego sasiad z sali też - dr mówił, że do tygodnia po operacji może tak być... kiedy dostał apetyt w końcu, to znowu mu nie kazali jeśc bo kontrolna bronchoskopi,a wię cznowu nie jadł kolacji, śiadania, a obiadu już nei dostał, bo Go wypisali ze szpitala... a w domku apetyt wrócił, ale nie jest jais porażający... otem pojechał do sanatorium w Ludwikowie i tam jedzenie mu caly czas cytuje "śmierdziało ścierą"... więc kiepsko... więc taki troszke Tadek Niejadek.... Ech, bo sie rozpisałam:) A jutro no własnie dzień Ojca:):):) pozdrawiam Kochane, Fajnie, że Jesteście, wiecie?:):):) Co prawda tylko w necie, ale zawsze jest jakaś podpora:):):) pozdrawiam z POznania:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Czerwiec 22, 2010 No i podaje moje GG Leno, bo wyslałam pod Twój nr i nic:( Więc może jak bedziesz chciała, albo inne Kobitki:) to podaję moje GG 4625958, papapa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Czerwiec 22, 2010 Katarzynka na pewno wyniki beda dobre, nie martw sie:) Lena mojej mamie tez puchly nogi jak balony.jak ja przewiezli do Ludwikowa to musiala nosic adidasy bez sznurowadel. to od lekarstw lub sterydow. po jakims czasie jej ta opuchlizna zeszla. wiecie co? w Gnieznie nie warto leczyc nawet zlamanej reki!! moj szescioletni siostrzeniec tydzien temu zlamal sobie reke w dwoch miejscach, w Gnieznie nawet jej nie nastawili i po tygodniu ( czyli przedwczoraj) okazalo sie ze musi jechac do Poznania na ortopedie!! przed chwila dzwonila do mnie siostra ze malego wlasnie zabrali zeby operacyjnie mu ta reke poskladac. rok temu, rowniez przez zaniedbanie gnieznienskiego lekarza mial operacje obu nog! nie wiedomo czy kiedykolwiek bedzie normalnie chodzil. tym razem siostra chyba nie odpusci i sprawa skonczy sie w sadzie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Czerwiec 22, 2010 Katzrzynka z tego co wiem to p.zakrzepowe podaja w szpitalu codziennie, a przynajmniej powinno tak byc. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Czerwiec 22, 2010 mam jeszcze do Was pytanie - czy Wasi bliscy po operacji dostawali jakies leki po ktorych stracili na jakis czas smak? z moja mama tak bylo, tylko nie pamietam po jakich lekach, chyba po antybiotykach. przez to nie chciala nic jesc bo wszystko bylo bez smaku. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Czerwiec 22, 2010 Kasiu,juz jestes u mnie w kontaktach tylko bądż w sieci. Moj mąż przy mnie dzisiaj dostal potas w tabletce,po za tym przeciwbolowe,a co jeszcze to nie wiem,jutro popytam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
dorka83 0 Napisano Czerwiec 22, 2010 Hej, zacznę od kingsol- mój tata tez się skarżył, ale z tego co pamiętam to po morfinie nie chcialo mu się jeść bo nie smakowało. Leno, córka będzie w Internacie Zespolu Szkół Budowlanych, Tetmajera 65 w Gdyni. Ona jest bardzo samodzielna ale ma dopiero 9 lat, więc rozumiesz, ze się denerwuję. Z drugiej strony to jest typowy "włóczykij" dla niej własne łóżko nie ma znaczenia;) więc pewnie będzie ok. Z tym dzwonieniem to też prawda, już mi powiedziala, zebym nie przesadzała;) A w międzyczasie dzień ojca (dla mnie i męża jeszcze w szkole impreza będzie) do tatusia trzeba wpaść, a w czwartek jedziemy z cała klasą i rodzicami do Cząstochowy. Jak skończy się ten tydzień to będę leżała i pachniała, uwierzcie mi, palcem nie tknę. pozdrawiam Was pa pa pa. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Czerwiec 22, 2010 Tak, wiem, że po operacji powinni daac przecizakrzepowe i pewnie dają, ale Lena niech się lepiej dopyta, od czego te nogi tak puchną... na szczęście mojemu Tacie nogi po operacji nie spuchły, ale fakt, smaku nie miał też:( W zasadzie dostawal leki p- bólowe, wykrztuśne (acc), dostał też potas w kroplówce i jakis antybiotyk n o i ta fraxiparinę na rozrzedzenie krwi.. Do domu praktycznie nic nie dostał:( bo jechał po 4 dniach do sanatorium... tam dostawał tylko ketonal i polprazol - osłonowo na żółądek... zdziwiło mnie, że nic więcej no ale niby nie jestem lekarzem... też nie dostał z sanatorium żadnej recepty - sorry jedną na ketonal i to wszytsko... wydaje mi sie, że powinno cos być oczyszczającego drogi oddechowe, ale może się mylę... no ale przceież jakieś pozostałości - wydzielina itp... Leno, jesteś całe popołudnie - od rana w sieci... czasami jestem niewidoczna, ale jestem:) możesz śmiało pisać:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
dorka83 0 Napisano Czerwiec 22, 2010 Dziewczyny, mojemu tacie tez nogi puchły i to dość mocno, ale szczerze mówiąc ja myślałm, że to od tego ciągłego leżenia... Nic z tym nie robiliśmy i jakoś przeszlo. Ale jednak jak wygląda to podejrzanie to lepiej pporadzić sie lekarza, bo takie zatrzymywanie się wody ma zawsze jakiś powód. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Czerwiec 23, 2010 Witajcie! NO i chyba nie jest dobrze:(:(:( Odebralismy wynik i okazuje się, że guz był wielkości 4,5 na 2 cm, ale wyglada na to, że d chcieli dobrze i wycięli tylko płat, ale chyba lepiej byloby całe płuco wyciąć, bo z tego co czytam to wynika, że na kikucie jest jeszcze naciek:( Czyli Kingsol chyba doklanie tak jak u Twojej Mamy prawda? Kurcze, mogli wyciąc całe a tak guz niby wycięty ale jakieś komórki rakowe zostały:( Może dlatego Tata pokasłuje jednak:( Jedyny plus to to, że wszytskie wycięte węzły - chyba z 8 - nie mają żadnych komórek, sa czyste, a tego sie bardzo bałam, bo były powiększone... kniec końców dr zakwlaifikowali, że Tata ma stadium zaawansowanie pT2N0 co tak... Gdyby wycieli całe płuco, to pewnie nie trzeba by było na razie robić żadnych naświetlań ani chemii, a tak?:( ech:( Jeszcze poszłam po wypełnienie zasiłku ielęgnacyjn ego dla Taty - o którym tutaj na forum rozmawiałyśmy - no i pani dr rodzinna zbyt miła nie była... pytała się jakie rokowania i co dalej... ja jej na to, ze wynik mamy taki a taki, na szczęscie nei ma przerzutów w węzłach a ona na to, ze nie ma się co cieszyć, bo wyciety guz naciekał na naczynia więc wczesniej czy później i tak się odezwie, więc nie mamy sie cieszy:( no cholera zdaję sobie sprawe, że tak się stanie, ale i tak w orównaniu do osób, których bliscy w ogóle nie mogli mieć operacji, bo stan był zaawansowany, to chyba skoro wykonali operację i wezły sa czyte jakiś mały owód do radości może być prawda? Bo po tym stwierdzeniuw jej gabinecie słabo mi się zod razu zrobiło:(:(:( buziaki kochane:) pa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
joanka35 0 Napisano Czerwiec 23, 2010 Katarzynko36 nie zamarwiaj się i nie przejmuj się tą doktorką. Nie wiem jak oni mogą wykonywać swój zawód nie mając litości dla ludzi. Przecież dla chorych na raka i dla ich bliskich powinien się należeć pełen szacunek a nie takie obscesowe traktowanie ehhh... Co do taty, to nigdy tak do końca nie wiadomo co jest lepsze. Nie martw się, może teraz jakieś naświetlanie lub jakiś jeden cykl chemii i będzie ok. Tylko żeby on już nie marniał więcej bo jednak i chemia i naświetlanie wyczerpują organizm. Moja mama przyjęła 6 cykli chemii (3 cykle trzydniowe i 3 cykle pięciodniowe), miała jechać na kolejną chemię (była w dobrej formie) ale dzień przed zmarła. A miała chorobę w mocno zaawansowanym stadium, leczono ją tylko paliatywnie, nie miała jednej nerki. A tyle wytrzymała. Więc jakby te dalsze leczenie miało dobić tego gada to musisz myśleć pozytywnie. Trzymam za Was kciuki, pamietaj, że nadzieja umiera ostatnia... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Czerwiec 23, 2010 Dzieki Joanko35:) No lekarze bywają rózni, niektórzy naprawdę obcesowi:( Co do chemii chyba mój Tata nie może jej mieć, bo wszedzie czytam, ż eten Jego rodzaj nowotworu jest rzadki no i generalnie chemia na niego nie działa:( pozostają pewnie tylko naświetlania dokładnie w to miejsce gdzie zostały komórki...zobaczymy co powiedzą lekarze w piątek na wizycie...szczególnie onkolog... pozdrawiam cieplutko:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Czerwiec 23, 2010 Bardzo mi przykro po tym co przeczytała o Twoim tacie.Jak ta szarlatanka bo tej osoby nie można nazwać lekarzem mogła Cię tak potraktować..paranoja.W piątek wszystko się wyjaśni i będziecie spokojni.Pozdrawiam Was cieplutko Anka Warszawa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Czerwiec 23, 2010 Kasiu,ja tez mam dolek,a moj to szczegolnie. Znowu chodzi o wyproznianie. Nie moze tego zrobic i jest bardzo ale to bardzo zly. Nie pomagaja srodki przeczyszczajace,nic! Dlugo siedzial na kibelku,wyszla z niego jedna kulka i koniec. Powiedzial ze bedzie tak dlugo siedzial az calkiem sie wyprozni.Ale sie zmeczyl i poszedl sie polozyc. Siedzialam u meza dzisiaj od 11 do 16. Juz chcialam isc do domu,a moj mi powiedzial "trzeba sie zastanowic,jak sie komus sie poswieca to nie ma zejuz sobie ide bo chce jesc. Idz sobie zjesz gdzies,a pozniej wroc," Powiedzialam na to " Widzisz,a chcesz zebym jeszcze na wycieczke (praca) pojechala na dwa tygodnie",on "Ale to bedzie za 15 dni" Ja " Nie,za 10" On "A to pojedziesz,bo ja juz umre,bo pęknę" No i rozryczalam sie :) Oprocz tego znowu nie moze wykaslac to co mu tam gdzies blokuje normalne oddychanie. Jakie to jest dla niego meczące! Leki dostaje takie,potas w tabletce i peralgine przeciwbolowo. Nogi moga puchnąc(tak powiedziala Pani doktor) od tego ze malo sie rusza badz od duzej dawki lekow. Wiec podsumowanie -raz z gorki raz pod,byle by maz sie nie zalamal.Bo ta jego rozmowa o smierci mnie dobila dzis. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Czerwiec 23, 2010 Kurka,z tych nerwow zamiast buzi smutnej postawilam radosna,ale Wy i tak wszystko rozumiecie :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Czerwiec 23, 2010 Kurcze Lena kiepsko..Ja wiem że lekarze są mądrzy,ale na to zaparcie może jakiś środek domowy się przyda.Coś po głowie chodzą mi suszone śliwki..al;e nie jestem pewna.Przykro że jest taki zdołowany podobno 90% wyleczenia to podejście chorego.I co Ty kochana zrobisz ? pojedziesz ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
joanka35 0 Napisano Czerwiec 23, 2010 Leno, moja mama też miała problemy z wypróżnianiem się. Jak sobie przypomnę jej cierpienia wtedy to aż brzuch mnie boli. Jej fajnie pomógł na jakiś czas taki syropek, który dostawała w szpitalu. Kupiliśmy jej taki. Potem się uodporniła. Ona miała zaparcia z powdu chemii, taki skutek uboczny a Twój mąż napewno z tego powodu, że jest w szpitalu i menu ubogie jakby nie było, stres. Jak wróci do domku to wszystko wróci do normy. Zobaczysz. Mąż jest rozdrażniony bo niedość, że po operacji to jeszcze cały obolały z powodu zaparć, to ogromny ból. Musisz to jakoś wytrzymać. Trzymam kciuki za Ciebie, abyś psychicznie nie wysiadła. Pozdrawiam! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Czerwiec 23, 2010 Do Ona Odpowiada. Nie wiem czy pojade. Dzis po odwiedzinach planowalam pojsc po bilet na 2 lipca i nie poszlam. Zobacze do konca tygodnia. Czytam tu na innym forum o zaparciach po operacji,okazuje sie ze duzo osob na to cierpi. A zaparcie,uwaga,jest kierowane nam mozgiem,to jest blokada psychiczna ,a moj sie stresowal przed opieracja,wiadomo,moze dlatego mozg nie odblokowal tej czynnosci fizilogicznej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Czerwiec 23, 2010 joanka35 a nie pamietasz nazwy syropu? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
kingsol 0 Napisano Czerwiec 23, 2010 Lena sprobujcie z otrebami, oczyszczaja jelita wiec moze na Twojego meza podzialaja. Katarzynka - tak moja mama miala nacieki z kikuta bo go zle podwiazali Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
juwena7 0 Napisano Czerwiec 23, 2010 Polecam Fundację Ogród nadziei oni organizuję specjalne warsztaty psychologiczne dla ludzi chorych, bo rak to ma też uwarunkowania psychologiczne. www.ogrodnadziei.org Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
joanka35 0 Napisano Czerwiec 23, 2010 Leno, lactuloza lub lactulozal. Można trzy razy dziennie i dawkę zmniejszać w zależności od potrzeb. On jest niedrogi a był skuteczny. Możecie spróbować. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Czerwiec 23, 2010 Dziekuje za wszystkie rady! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach