Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Kaja32

Poszukuję osób,u których w rodzinie wystąpił rak płuc

Polecane posty

Gość Katarzynka36
Dorko! No a gdzie odowied na moje pytanie?:) zapytałam czy dr już zdecydowali co dalej u Twojego Taty? Skoro wyniki wyszły bardzo dobre i pozytywne, to dr chcę jakąs chemie uzupełnijącą czy nie? pamietam, że pisalas, że przed operacja Tacie twojemu dali kilka chemii na zmniejszeni wymiarów guza i potem operowali... Pytam się w kotekście mojego Taty...wyniki lada dzień a za tydzień w piątek wizyta o onkologa co robimy dalej... strasznie sie tego boję... tata ubzdurał sobie, że jak beda mu chcieli dać jakąs chemie albo lampy to znaczy, że ma jakieś przerzuty:( cięzko się z nim rozmawia na te tematy:(:(:( na dodatek martwi mnie, ż ejeszcze od czasu do czasu odkrząka i okasłuje i myslę od razu, ż emoże coś mu tam w tych płucach zostawili:( apetyt już dobry, ale Tata nadal taki wymizerowany.... oficjalnie od 2 miesięcy schudł jakieś 3,5 kg, ale mi się wydaje, że zdecydowanie więcej i się potwornie martwię:(:(:( może straszna ze mnie panikara, ale tak już mam i co mam zrobić? Leno, trzymam kciuki za męża!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem. Myslicie dziewczyny ze doczekalam sie tej 15-j i opiero o niej pojechalam? Nie. Pojechalam do Akademii o 11-j i okolo 12-j bylam na miejscu. Poprosilam lekarza zeby pozwolil mi wejsc do meza na pooperacyjna sale. O wyglad meza nie mowie.Wiadomo,ciezka operacja,dreny,przerozne przewody podlaczone pod monitor. Obudzilam go,poprosil o wode. Napilsie. Mowil ze karza mu wstawac(czyli na lozku sie podnosic),ze chce mu sie spac a nie moze bo to duszno to pozycja niewygodna. Powiedzialam mu ze chce porozmawiac z profesorem (Rzyman) i pozniej jeszcze do niego zajze bo nie pozwolili mi dlugo tam przybywac. Siedzialam na korytazu kiedy to jeden pacjent powiedzial ze maz prosi mnie przyjsc. Przybieglam. Muwi ze monitor mu za glowa piszczy i nie daje spac i zebym poprosila pielegniarke o wylaczenie tego sygnalu. Poprosilam doktora. Bo te pielegniarki jakies nie zyczliwe dzisiaj byly. Moj strasznie sie denerwowal jak to prosil. Mowi jak nie wylacza to powyrywa podlaczenia i wstanie . Wiec poprosilam doktora jeszcze o srodek uspokajający. Lekarz powiedzial ze to normalna reakcja bo podaja mu narkotyki. Na profesora czekalam do 15.20. powiedzial mi to samo co i lekarz wchoraj wieczorem. Jedynie dodal ze na zebrach byly nacieki dlatego je wycieto i ze wyniki pobranego plata bede za 10 dni. No a pozniej,w zaleznosci czy sa przezuty czy nie wyznacza dalsze leczenie. W szpitalu maz bedzie do 10 dni od dnia operacji. Po wizycie poszlam jeszcze raz do meza. Prosil abym dokupila mu wode Na profesora czekalam do 15.20. Powiedzial to wszystko co i lekarz dyzurny wczoraj. Jedynie dodal ze na zebrach byly nacieki dlatego je wycieto i ze wyniki pobranego plata bede za 10 dni. No a pozniej,w zaleznosci czy sa przezuty czy nie wyznacza dalsze leczenie. W szpitalu maz bedzie do 10 dni od dnia operacji. Po wizycie poszlam jeszcze raz do meza. Prosil abym dokupila mu wode.Dokupilam,przynioslam,pocalowalam i poszlam do domciu. Jutro mysle bedzie troche w lepszej formie. U nas nie pobiarali dodatkowo krwi. A o bandazach zapomnialam napisac. Zakladaja zeby zyly nie popekaly tak mi powiedzieli. Obserwuje losy Waszych bliskich dziewczyny. Nie myslcie ze tylko odpowiadam Wam. Ale przepraszam ze nie komentuje tego co piszecie. Poprostu nie mam sily. Buzka!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Komputer zdezydowal ze predostatni akapit sie powtorzyl.No i w nerwach robie podstawowe bledy w pisowni. Ale Wy i tak to wszystlo rozumiecie bo same przez to preszlyscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Leno tak sie cieszę, że operację macie już za sobą. Teraz jeszcze te pare gorszych dni i będziecie to mieli za sobą:) To prawda, że od morfiny ludzie staja się inni, mój tata też nas o wszystko opieprzal, nawet o to, że jakaś babka ze trzy razy na pięć minut przechodziła stukając obcasami obok jego sali pooperacyjnej. Prawdę mówiąc mnie to już też po kilku razach wkurzyło bo latala tam i z powrotem, ale to nie powód żeby się od razu tak wkurzać. No ale teraz już jest lepiej. Katarzynko, nie żebym Cie zignorowała, ale jakoś mi umknęło, żeby Ci odpowiedzieć;) Tata byl dzisiaj rano na konsultacji i wszystko jest super, nie potrzeba żadnej chemii, ani naświetlań, więc u nas pełnia szczęścia:) Ale tata mówi, że coś go w środku kłuje i czasami aż podskakuje na krześle, mam nadzieję, że to normalne skoro wszystko się goi i wraca do normy. Pozdrawiam was i życzę wszystkim miłego weekendu, buźki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Witaj Leno!:) Super, bardzo się cieszę, że widzialaś Męża:):):) O zachowanie się nie martw - dr ma rację, o narkotykach dzwnie się zachowują... i tak jak wspomniała już Dorka - mój tata też się wkurzał, że pielegniarla mu stuka na korytarzu chodząc... że niby specjalnie to robi i stuka bym on nie m ógł spać!!! Wymyślał różne spiskowe teorie dziejów, był agresywny i opryskliwy, miał dziwne oczy, nieprzytomne takie, tak więc Leno - to wszytsko norma! Nie gniewaj się na Męza jeśli coś głupiego powie! Ale Leno masz szczście - jesli Męża operoał sam profe. rzyman to to jest jeden z najlepszych w Polsce specjalistów!!!! Mąz jest więc w dobrych rękach! Aha, mojego tatę też wyrzucali z wyrka - kazali siadać, a On się denerwował i wyzywał, z enie może, że nie jest w stanie, że wszytsko Go boli, ze mają Go zostawić w spokoju, że mamy Go dobić itp.... Leno, odpocznij troszkę, połóż się spać, weź sobie coś nasennego!!!!!!!!!!!!!!!!!! I pisz jak tam Mąż:) Dorko!!!! KOchana!!!!!! Ale rewelacja:):):) Rany, jak się cieszę:):):) super info:) Twój Tata jest boski:) Bardzo sie cieszę, że Wam się udało:):):) jak dobrze, że nie trzeba chemii... Ona jednak wyniszcza, ale przceież spowodoała, że guz się zmniejszył i była możliwa operacja:) A teraz takie dobre wyniki:) Zazdroszczę Wam:) My dokładnie za tydzień w piątek mamy konsultację u onkologa i torakochirurga... martwię się, bo na rtg w sanatorium jakies zgrubienia wyszły... nie wiem może to normalne po takiej operacji, a może niedobrze, że wycieli tylko płt a nie całe płuco, bo może iść dalej? Wyniki ostateczne mamy mieć w poniedziałek, czyli ponad trzy tygodnie, a Leno u Was już po 10 dniach dają? Ale szybcy są, u nas w ozanniu standard to jest 3 tygodnie, krócej nie... pozdrawiam Was cieplutko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Dorko! A mam jeszcze pytanko, kaszel zniknął u Twojego Taty po operacji zupełnie? Bo mój jeszcze odkasłuje od czasu do czasu... i to mnie martwi:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie Kasiu, mój ojciec nawet nie kaszlał po operacji... Jak jestem u nich to słyszę czasami, że odkasłuje, ale raczej tak naturalnie, rzadko, nie to "szczekanie" które bylo przed operacją. Teraz ojciec musi iść jeszcze do lekarza rodzinnego po przekaz na badania ogólne po operacji. Ciekawe jak częto będzie je robić- jeżeli o mnie chodzi to oby jak najczęściej. Masz rację, że jesteśmy teraz takie nadwrażliwe, powiem szczerze, że nawet nie potrafię się do końca cieszyć, bo to jakieś takie dziwne, ale nie myślę o tym ze on jest zdrowy. Tak podświadomie wiem że to wróci i czekam kiedy. Matko jak to okrótnie brzmi jak to napisałam. Ale może jeszcze się przekonam,żeby ufać, że będzie dobrze. Dobrze, że się tu mamy;) Buźki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Dorko! ale onkolog chyba zalecił TK albo rtg kontrolne co dwa - trzy miesiące? bo w Poznaniu tak wiem, że jest... Ech, mi juz nerwy puszczają:( Nie wiem, ale może to przedłużający się stres tak na mnie działA, że czuje się gorzej niż przed i po Taty operacji... im dalej tym bardziej się stresuję... to chyba przed tymi wynikami i tym co powiedzą... No mój Tata przed operacja jakoś szczególnie nie kaszlał, alni nie "szczekał, tak po prostu pojedyńczo kaszlną, albo odchrząkiwał... teraz nadal tak ma, ale rzadziej niż przed operacja... ale jednka ma i to mnie martwi, bo jako laik tak sobie myslę, że skoro wszytsko wycieli a tak dr mówili - to tego oskasływania nie powinno już być... chyba, że nie wycięli jednak wszytskiego, albo...no właśnie nie wiem co albo...ech:( Trzymaj się Dorko:) Z tego co słyszałam, to trzeba molestowac dr by też co kilka miesięcy dwali na badanie PET, a wlasnie twój Tata miał je przed kwalifikacją do operacji? Bo wszedzie czytam, że operuja po wykluczeniu ewent. przerzutów... a mojemu Ojcu w sumie poza usg brzucha nic dodatkowego nie robili:( no On sam sobie zrobił kilka markerów nowotworowych i były ok i to wszytsko... pozdrawiam cieplutko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No zebyś wiedziala, mój ojciec nie miał robionego tk głowy i to nie daje mi spokoju, bo wiemy, że rp daje przeżuty do głowy. Ale przed operacją nie naciskaliśmy żeby jeszcze operacji nie odwolali gdyby cos jednak było:( Może to i głupie, ale takie miałam obawy. Teraz tata ma iść po skierowanie na badania do lekarza rodzinnego, więc to chyba u niego będzie musiał prosić o jakies dodatkowe badania. Wiesz może czy jest możliwość zrobienia prywatnie PET i ile to może kosztować? Spokojnej nocy i miłego weekendu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak sobie poczytalam co piszecie dziewczyny. A ja wiesz o co Kasia sie martwie? Bo jak wycieli mojemu mezowi 4 zebra i byl na nie naciek to znaczy ze co,zostaly zaatakowane? Ale jak sa przezuty to sie nie biora operowac. Wczoraj wieczorem o tym rozmyslalam... Oj,nawet nie bede dalej tego drązyc. A propos pytania o prywatne PET. Z wczorajszej rozmowy ze znajoma ktory to tesciu milal raka zolądka to powiedziala ze to badanie z wlasnej kiszeni kosztuje we Wroclawiu,bo tam on mieszka,uwaga....7000 zl.! No i tyle. Zbieram sie do Swojego... Milego dnia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Dorko:) Oj, doskonale Cię rozumiem:) My dokładnei wyszlismy z tego samego założenia... wiem, że to idiotyczne, ale tez się nie dopytywalismy by robili szczegółowe badania przed operacją, bo się baliśmy, że jednak nie daj Boże "cos znajdą" i nie będę operować... bo niby nie operują jak znajdą coś poza płucem podejrzanego.... Dorko ale Twojem Tacie przed operacją robili jakieś TK brzucha, czy tylko skończyli na usg - tak jak u nas? Najczęściej niby guz płuca przerzuca się do głowy, watroby i kości:( Leno, dr pewnie zobaczyli coś niepokojącego na żebrach więc stwierdzili, ze jak już Mąz od nożem to tną za jednym zamachem... widocznie wczesniej może na TK klatki piersiowej nie widzieli dobrze tych kości - żeber, może TK już ich nieobejmuje? TK chyba też nie jest najlepsze, bo na jego podstawie dr u naszego ojca stwierdzili, ż etrzeba będzie usunąc całe płuco, a jak Go otworzyli, to stwierdzili, że jest lepiej niż to wygl adało na TK i wycieli tylko płat jeden:) No ale kij ma dwa końce, bo Tata dzisiaj stwierdził (dzisiaj jest miesiąc od operacji), że jednak jest jeszcze mocno osłabiony i lżejsze prace fizyczne też Go męczą i oslabiają... a On już by chciał robić coś większego... I chodzi zły:( Więc znowu się zamartwiam, że wycieli tylko płat i Tata jest taki oslabiony to co by było jakby całe płuco wycieli? to chyba przejście 20 metrów byloby nie lada wyczynem? Dorko, Twój Tata nie ma całego puca napewno, że jest w takiej znakomitej kondycji?! On jest z żelaza! Być może u MOjego Taty wiek (68) też już odgrywa swoją rolę:( ech, ciąge są powody do zamartwiania się... Znajomy mi mówił, że Jego ojciec prawie do pół roku dochodził do siebie po wycięciu płuca...Dorko, a twój Tata jest na L4, czy ma generalnie jakąs rentę? Bo mój jest już na emeryturze, ale ktos mu doradził, żeby się starał dodatkowo o 1 grupę inwlaidztwa z radcji płuca, to nalezy się jakiś zasiłek pielęgnacyjny... ech... Leno, napisz potem co tam u Męża:) Mam nadzieję, że dzisiaj już nie bedzie taki wyczerpany!!! papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katarzynka nie masz sie co martwic ze Tata jeszcze bardzo oslabiony. to dopiero miesiac! moja mama zaczela cokolwiek w domu robic dopiero po kilku miesiacach, a wychodzic z domu jeszcze pozniej. miala straszna zadyszke nawet po przejsciu kilku krokow. minie troche czasu zanim pluca przywykna do tego ze maja mniejsza objetosc. ale nie martw sie , za kilka miesiecy zadyszka sie znacznie zmniejszy i nawet po schodach Twoj tata bedzie smigal bez przystankow na odpoczynek. my mieszkamy na 2 pietrze wiec mama nie miala latwo, ale pewnego dnia wybrala sie do mojej tesciowej ktora mieszka na 4 i zaraz do mnie dzwonila z radosna nowina ze pokonala te schody bez przystawania:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama ma 65 lat, cale zycie kopcila fajki i ciezko pracowala, a to wszystko tez ma wplyw na to , jak szybko dochodzi sie do siebie po takiej operacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak jeszcze a propo lekarzy. po smierci mojego taty, 11 lat temu, moja mama sie rozchorowala . bolalo ja ciagle w okolicach mostka. chodzila do lekarzy, lezala w szpitalu - caly czas leczyli ja na serce. dopiero gdy pewnego dnia chwycil ja straszny bol, zawiezlismy ja na pogotowie. byl tam taki lekarz w wieku mojego pradziadka:) ktory , gdy tylko spojrzal na mame powiedzial ze to wrzody!! wiec mama z ta wiadomoscia poszla do swojego rodzinnego. lekarka zapisywala przez dluzszy czas jakies leki na zoladek ktore nic nie pomagaly. w koncu mama dowiedziala sie gdzies ze sa jakies tabletki wysuszajace i kazala je sobie przepisac( jakby lekarka z dlugoletnim doswiadczeniem sama nie mogla na to wpasc) pamietam ze leki kosztowaly fortune ale byly warte tej ceny, bo mama ma spokoj z wrzodami do dzisiaj:) i serce tez ma zdrowe:) przepraszam za ta dluga pisanine, ale nie zawsze warto bezgranicznie wierzyc lekarzom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Dzieki Kingsol:) KOchana jesteś:) Dzieki z ainfo o swojej Mamie:) Bo ja już się zamartwiam, dodatkowo Tata się denerwuje, że jeszcze taki słaby, ze się meczy i to mnie dodatkowo dołuje...Tata też cięzko całe życe pracował i w ogóle ciągle uwielbia coś robić - nie znosi siedzieć... normalnie nie usiedzi 5 minut... a to do warsztatu, a to do ogródka, a to do brata na budowę... wczoraj wszedł po drabinie na dach (wysoko) dokonać jego inspekcji, bo coś mu się wydawało, że jakby przecieka w jednym miejscu... no i chciał już wziąć smołę i "papę" i naprawiać dach, ale brat Go od tego zamiaru odciągnął! generalnie ja widzę duża poprawę, bo tydzień po operacji jak wrócił do domku, to tylko wysiadł a autka i do domku, następnego dnia pochodził po działce, ale widac było, że się męczy... no ale teraz już pokonuje dość spore odległości, jeździ autkiem itp. ale On już by chciał wicej i więcej... z oddychaniem w/g spirometrii nie owinno być najgorzej, bo wyszła (znaczy sporometria) bardzo dobrze:) No tylko mówi, że jednak jest slaby i zmęczony, a On już by chciał normalnie działać... No i taki wymizeriały jednak po tym szpitatu i sanatorium... niby schudł 4 kg, ale mi się wydaje, że więcej, taki jest jakiś mniejszy:( Ok, bo sie rozpisuję i rozpisuję, a Wam pewnie się cięzko czyta... Ale dziekuję Wam kochane, że Jesteście:) że się wspieramy, sluzymy radą i pomocą:) Dzieki Kingsol:) Trzymam kciuki, żeby wyniki Twojej Mamy były pozytywne:):):) papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej kobiety ale tu gwarno dzsiaj:) Aż się przyłączę. Leno, nie rozmyślaj tyle, zaufaj lekarzom, bo lepiej że wycięli te zmiany niż mieliby je zignorować i wysłać ci męża do domu. A tak niestety też się zdarza gdy zmiany okazują się zbyt rozległe. wszystko będzie ok, trzeba w to wierzyć:) Kasiu, mój ojec był na L4 przepisowe 180 dni, a później musiał zacząć się starać o rentę chorobową. Dostał rok niezdolności do pracy (co będzie potem nie wiemy, może stanie się zdolny???!!!) no i parę dni temu jego lekarz rodzinny wystawił mu zaświadczenie o właśnie pierwszej grupie inwalidzkiej, co oznacza dodatkowe 180zł dodatku do renty (zasiłek pielęgnacyjny?) Mój tata marzy o tym żeby jeszcze kiedyś pracować, tym bardziej, że jego były pracodawca dał mu ostatnio do zrozumienia, że brakuje ludzi w jego fachu i mógłby pracować choćby kilka godz w tygodniu, żeby tylko teoretycznie pomagać mlodym pracownikom. Ok tez się rozpisuję, buziaki pa pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Tak Dorko wlaśnie też tak słyszałam, że można walczyć w takiej chorobie (nie ma części płuca więc jest trwały uszczerbek na zdrowiu) o I grupe inwalidzką. Tata mimo, że jest już na emeryturze, też podobno może się starać o ten zasiłek - wląsnie to jest pielegnacyjny o wynosi chyba dokładnie 183 zł.... nie jest to suma porywająca, ale z drugiej strony wcale niemała:) jak się należy, to uważam, że trzeba brać:) o L4 ytałam z ciekawosci, bo zastanawiam się ile można dostać L4 po tak poaznej operacji... skoro na woreczke - usuwanie kamieni jest oprócz pobytu w szpitalu miesiąc L4, a woreczek to w porównaniu z płucem pryszcz.... bo zastanawiam się ile czasu dr przewidują by dojśc do siebie... 3 miesiące? pół roku? hmmm Leno! Odezwij się! papa:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama jest na emeryturze i rowniez starala sie o dodatek pielegnacyjny. dostala go do grudnia 2010 i wtedy znow musi skladac papiery aby znow jej przyznali na jakis tam okres czasu. w mamy przypadku jest to 173 zl. dostajac ten dodatek ma darmowe przejazdy komunikacja miejska ( wraz z opiekunem) i znizki dla niej i opiekuna na pociagi i chyba pks( pks nie jestem pewna bo nie jezdzimy). nie wiem rowniez czy wiecie ale kazdemu choremu ktoremu w skutek chemioterapii wypadly wlosy, przysluguje sie raz na rok dofinansowanie na peruke lub tupecik w kwocie 150 zl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. To wszystko prawda. Moja mama była na emeryturze i dostała ten zasiłek. Trzeba samemu w ZUS-ie załatwić. Najpierw lekarz rodzinny coś tam wypisuje a potem do ZUS. Oni wzywają na komisję ale myśmy napisali pismo, że mama nie jest w stanie się stawić, skserowaliśmy wypisy ze szpitala, wzieliśmy od lekarki zaświadczenie, że stan zdrowia mamy nie pozwala na osobiste stawiennictwo i też przyznali. Długo się nie nabrała ale zawsze coś. Też chyba 173,00 zł Mojej mamie wypadły wszystkie włoski i my załatwialiśmy tę perukę. Ale trzeba mieć zlecenie od lekarza onkologa, potem do NFZ podpić i potem dopiero po perukę. Te za 150.00 zł są bylejakie a bynajmniej w Opolu. Myśmy wzieli taką za 220,00 chyba i różnicę dopłaciliśmy. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to prawda troche latania jest z tym dodatkiem ale 173 zl piechota nie chodzi. z peruka tez masz racje . te drozsze wygladaja bardziej naturalnie ale plus jest taki ze placiliscie 70 zl a nie 220. wiem ze byla tez opcja w Poznaniu ( na ulotkach) ze do tych z naturalnych wlosow mieli doplacac 200 zl ale mojej mamie w NFZcie powiedzieli ze tyle nie daja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Dzięki Dziewczyny za info:) A propos jednak zasiłku pielęgncyjnego i owych 173 czy 180 zł., słyszałam, że trzeba pełno jakiś wniosków pozbierać i wszytskie wypisy leczenie itp. i staje się rzed jakąs Komisja Orzekającą, to prawda? bo jakis Taty kolega z sanatorium wlasnie twierdził, że można ten zasiłek pobierać albo z jakiegoś Powiatowego Funduszu ds Osób Niepełnosprawnych albo z ZUSu... i jeszcze wspominał, że on ma dodatkowy jakis zasiłek ze sowjego MOPSu - Opieki Społecznej. Mówiłam, mu że pewnie tam się licza dochody i jak się ma bardz niskie dochody to sie dostaje taki zasiłek (niby też taki pielęgnacyjny) ale O twierdził, że żona ma dośc wysokie dochody a On ma rentę 1300 zł., więc też mało nie - jak na rencistę - a mu przyznali i że dochody niby nie mają z tym nic wspólnego... Oczywiście mój tata jak to usłyszał, to kazał nam składać "papióry" tam gdzie się da, żeby wyciągnąc coś od Państwa, bo płacił bardzo wysokie składki, a emerytura niskawa:( czyli odsumowując podobno sa dwa rodzaje zasiłków w przypadku choroby z 2 niezależnych jakby źródeł, słyszałyście coś takiego? Leno, odezwij się bo się zaczną martwić!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wiem tylko o tym zasiłku z ZUS-u. Nie jest tak tragicznie, nam cały ten druk lekarka rodzinna wypełniła, nie pamiętam co tam kserowaliśmy, chyba historię choroby. Nasza rola sprowadziła się do pobrania druków i złożenia ich. Racja, że do peruki dopłaciliśmy tylko 70.00 zł., ja się z tego cieszę chociaż może inaczej to zabrzmiało w mojej wypowiedzi. Wogóle przy tej chorbie każdy grosz jest ważny. Same wiecie ile kasy idzie na leki, soki, owoce itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Dzięki za kolejna dawkę info:) A skoro już Joanka35 wspomniała, że sporo kasy idzie na soczki, owoce itp., to mam pytanie czy jakoś diamentralnie zmieniliście jadlospis? Tata ma mniejszy troszkę apyety niż prze doeracja, jest oslabiony, henoglobina z 14,5 dzień rzed operacją spadła mu po operacji do 11,7 (stracił sporo krwi), więc chcemy Go wzmocnić, ale On się jakos nie daje.. sok z buraczków mu srednio smakuje, tabletek z buraczków tez za bardzo nie chce jeść, owoce to tylko jabłka lubi, no i teraz trsukawki i winogrona... za surówkami nie przepada, generalnie tylko mięsko... Boimy się dawać mu konkretne witaminy, czy jakies kuracje wzmacniające no bo podobno rak tym się też żywi:( i nie powinno się stosować witamin:( więc generalnie wcina tylko ecomer, no i sok z noni - ale też nie chce pić za bardz:( no i do dzcasu do czasu jeszcze olej lniany, ae często ma po nim biegunke i tez za bardzo tego nie chce:( Co jeszcze warto dawać, by wzmocnic organizm po operacji i w dalszej w walce??? Same owoce i warzywa? Leno, co jest?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Kingsol! To Ty - czy się może mylę - wspominałaś kiedys o jakiś grzybkach, ktore Twoja mama je na wzmocnienie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katarzynka, tak to moja mama pije mleko z grzyba tybetanskiego. mama czuje sie po tym lepiej i ta zadyszka przeszla jej tez wlasnie dziek niemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
O super! A nie wiesz, czy dr pozwlają na picie tego? Pomolestuję Cie jeszcze i powiedz mi droga Kingsol, gdzie to można kupić? A Polsce, w jakieś aptece internetowej? czy zagranicą? A Lena się nie odzywa cały dzień i się martwię:( Leno, a gdzie relacja z pobytu w szpitalu, proszę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pytalam kiedys w aptece o witaminy i dowiedzialam sie ze chorzy na raka nie moga przyjmowac witaminy B12. bo ona wlasnie" karmi" raka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
opinie lekarzy sa rozne, mojej mamie lekarka nie powiedziala ani ta ani nie, a mojej kolezanki ( od ktorej to dostalam) ojcu powiedzieli ze moze to pic. wiem ze na allegro mozna to kupic,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36
Ok, dzieki Kingsol:):):) Rzuce okiem na allegro:) A Twoja mama oprócz grzybka wcina jakie witaminki, czy coś jeszcze szczegolnego - wzmacniającego? Chce Tacie coś jeszcze dać... Taki się zrobił na dodatek w osttanich 2-3 dniach jakos psychicznie zdolowany:( smutny potwornie, agresywny itp.:( Jak był w Ludwikowie i wracał na przepustke to taka wileka radośc była, a już wypisany i jak przyjechał to wielka rdaośc, po czym od wczoraj jakaś depresja? nie wiem dołek? ech, ale z teo co pamietam Kingsol, to Twoja Mama też miewała dołki i kryzysy? a potem jakoś Jej przeszło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katarzynka z moja mama bylo tak ze takie kryzysy miala jeszcze w szpitalu po operaci( lezala kilka tygodni) i wtedy te kryzysy byly zwiazane ze stanem zdrowia - a to zapalenie pluc, a to rozedma po wyjeciu drenow, byla bardzo slaba bo praktycznie przez caly okres w szpitalu nie chciala wstac z lozka. wstala dopiero pod koniec, krotko przed wyjazdem do Ludwikowa. w domu tez takie kryzysy dopadaly ja raczej kiedy byla przeziebiona. na wzmocnenie czasem bierze witaminy ( nie pamietam teraz nazwy) ktore w aptece polecili mi wlascnie dla chorych przechodzacych chemioterapie ( nie zawieraja B12). poza tym je duzo jablek i wogole ma bardzo dobry apetyt - przez ten rok prztyla 10 kilo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×