lubudubu76 0 Napisano Sierpień 16, 2010 co by tu napisać..pustka mnie nie opuszcza i te cholerne rzeczy ojca w całym domu dobijaja mnie..nie umiem wszystkiego ot tak sie pozbyć..co za koszmarny stan.. usprzatnełysmy z mama wszystko na cmentarzu, jak tam stoje nie dociera to do mnie ze mój tato tam lezy..dopiero sie do mnie usmiechał,głaskał po dłoni i mówił ze juz bedzie dobrze..na drugi dzien juz go nie było..cały czas mam przed oczami ostatnie godziny jego zycia..jak wyciagał do mnie reke a wzrok jego błagał o pomoc..dusił sie a my nie mogłysmy nic zrobic:( ten obraz zostanie juz we mnie do konca zycia.. pauli pisz co z mamą,trzymam kciuki zeby badanie nic nie wykazało.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 16, 2010 Lubudubu KOchana Tak mi strasznie przykro i smutno jak przeczytałam twój post:( Boże, jaki to koszmar:( Patrzyłaś jak Tata sie dusi:(:(:( BOże, jaka to koszmarna trauma i bezsilność.... Przytulam Cię bardzo mocno.... Cholera, dlaczego Nasi bliscy muszą tak cierpieć???? Dlaczego nikt ni wymysli leku na to paskudztwo!? Jak można patrzeć na tyle cierpienia... Boże....ulituj się nad nami... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Sierpień 17, 2010 U mnie minął dzisiaj czwarty miesiąc jak nie ma Taty..wyjęłam albumy ze zdjęciami i co..ryczę..Na każdym zdjęciu mój kochany Tatuś ..ze mną z moją córką..Z każdym dniem coraz bardziej mi Go brakuje.. lubudubu76 Przytulam Cię, ale jeszcze wiele łez wylanych przed Tobą.Musimy się trzymać ..córeczki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 17, 2010 Ona Odpowiada! A niby czas leczy rany:( a im dalej to tęsknota jest coraz większa:(:(:( Boże jak mi przykro i smutno, jak Cię czytam Ona Odpowiada... cztery miesiące nie ma Twojego Tatki już:( przytulam Cię mocno do serca... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
pauli1974 0 Napisano Sierpień 18, 2010 witajcie dziewczeta.. ogrom smutku ktory sie tu przeplata ze łzami jest tak duzy ,że cIężko nawet radosnymi wiesciami sie tu dzielić..czekalam wczoraj z niecierpliwoscia na wiesci od mojej mamy w sprawie wyników z usg jamy brzusznej i....Dzieki bogu nie ma tam nic..żadnych przerzutów :)) bardzo sie tego bałam...a radośc moja nie ma konca:) Leno,Lubudubu---myslami z Wami {kwiatek} Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
pauli1974 0 Napisano Sierpień 18, 2010 Katarzynko serdecznie pozdrawiam :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GOSIA 74 0 Napisano Sierpień 18, 2010 Cześć Wszystkim Kochane jak ja wam współczuję tego cierpienia,tego uporania się z"posprzątaniem" rzeczy po Tatkach z oglądaniem Go już tylko na fotografii Ona Odpowiada,Lubudubu życzę Wam dużo siły z całego serca. Kasiu36 Jak Tato i Mama? Pauli1974 Cieszę się razem z Tobą z dobrych wiadomości.Pozdrawiam Jak mi Kochani trudno patrzeć na Tatę jak doskonale wiem co czuje Lubudubu.Byłam od piątku u Rodziców to niewyobrażalne ale co dzień patrzyłam na Tatę i co dzięń mi znika i fizycznie i psychicznie.Leży na boku,patrzy przed siebie,palce u rąk odmawiają pomału posłuszeństwa,robią się sztywne,nie chce żeby z Nim być,każe mi iść do drugiego pokoju a niedawno jeszcze godzinami siedzieliśmy i rozmawialiśmy,brał się za ręce,po prostu chciał żeby z nim być . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GOSIA 74 0 Napisano Sierpień 18, 2010 Prawie nie wstaje,nic nie je cały czas wymiotuje,co chwilę się wypróżnia w pampersa .W sobotę mieliśmy już wszyscy dość.Od rana czekaliśmy na panią z prywatnej praktyki pielęgniarskiej wykonałam tam masę tel.i cisza Tato nie wytrzymał i powiedział dziecko Wy zrozumcie że do mnie nikt nie przyjdzie ani dziś ani nigdyyyyyyyy.Na szczęście odezwali się w niedz.i przyszła w poniedziałek.Mam nadzieję że teraz ciut ulżą kroplówkami no i Mamie będzie raźniej.Szczęściem w tym wszystkim jest to że po tak rozległej operacji i tak ogromnym nowotworze Tate nic nie boli teraz jest słabiutki ale nie boli Go nic.Oby tak dalej nic Go już nigdy nie bolało.Pozdrawiam serdecznie Kochani Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia C Napisano Sierpień 18, 2010 Gosiu Boże, tak strasznie jest mi przykro jak to czytam...wracają wspomnienia:( mojego tatunia też dzięki Bogu nic nie bolało, ale cóż z tego skoro nie miał siły w ogóle, i też stale wymiotował, a raczej próbował, bo przecież prawie nie jadł, jedynie gorące kubki, których wcześniej nawet nie lubił. Tyle, że On chciał żeby z nim być, dużo rozmawialiśmy, bardzo dużo. Do końca. Pamiętam jak któregoś dnia powiedział mamie, że bardzo intensywnie czuje zapach róż. Zdziwiłyśmy się, co prawda w domu stały kwiaty, ale nie miały tak intensywnego zapachu, jak opisywał tatuś. Wtedy On, tak chwilę się zamyślił i mówi do mamy-wiesz, może to drogę tam mam usłaną różami, skoro tu tak ciężko już jest mi żyć. Płakaliśmy razem, przytulając się do jego dłoni. Niebawem będą dwa miesiące samotności-puste dni, wczoraj znowu chciałam do Niego zadzwonić:( przytulam Was wszytskich, walczących i płaczących po stracie najukochańszych osób. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 18, 2010 Gosiu74 Przeczytałam Twój post i łzy mi kapią ciurkiem... Nie znamy się w "normalnej" rzeczywistości, ale jest mi przeogromnie przykro i przytulam Cie z całej siły do serca... TYle cierpienia... Jedyne co, to to, że Tate nic nie boli, ale z drugiej strony On ma chyba straszną śiadomośc, że powoli odchodzi:(:(:( Gosiu, myślę, że wiem, dlaczego On nie chce byście byli przy Nim... On nie chce byście widzieli jak znika, jak choroba odciska na NIm swoje pietno, jak musi cierpieć i się męczyć tymi wymiotami:( On chce Was ochronić, nie chce byście się martwili i widzieli, że On się martwi potwornie... Tak mi się wydaje. Tatuś chce Cie ochronić Gosiu, byś nie widziała za dużo i nie myślała za dużo... U nas średnio.. Jutro jedziemy z Tata na kolejną chemię - to ostatnia duża i z atydzień dolewka. jednak wyniki poleciały mocno w dół i dlatego nie wiem, czy Tata ta chemię jutro dostanie:( Widzę, że jednak o każdej chemii Tata coraz bardziej oslabony i gorzej się regeneruje. Po pierwszej czy drugiej chemii szybciej przychodził do siebie... Dodatkowo zaczęła Go koszmarnie boleć noga w biodrze - mam nadzieję, że to nie przerzut - tata ma w tej nodzie od 15 lat endoproteze biodra i od czasu do czas Go pobolewa... ma nadzieję, że to jakies obluzowanie "endki" a nie przerzut:(:(:(:( Mama lepiej - zawroty są minimalne a i ból glowy rawie zniknął:) na szczęście to chyba tylko jakies zwyrodnienai szyjne były powodem tych zaburzeń równowagi... Dzieki za wspracie ozdrawiam:):):) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Sierpień 18, 2010 Czytac wszystko poprostu nie mam sily. Ale zmusilam sie dojsc do konca Waszych postow,dziewczyny. Jestem i przytulam i te walczace i te ktore stracily bliskich. Smutno mi,wczoraj bylam na cnentarzu. To juz trzy tygodnie,za tydzien minie czwarty i akurat 24 sierpnia moj Kazimierz mialby urodziny...Pojde do niego z kwiatkami :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GOSIA 74 0 Napisano Sierpień 18, 2010 KasiuC Kasieńko dziękuję że mi napisałaś że Tatę nic nie bolało bo często myślałam że może mój tato po prostu nie mówi o tym że boli z drugiej zaś strony pewnie taki ból ciężko ukryć.Każdy inaczej pewnie z tą chorobą się godzi ja wolałabym żeby powiedział cokolwiek a Tato nic.Dziś zadzwoniła moja siostra że Tato powiedział Jej że wie że przyjdzie mu umrzeć śmiercią głodową bo skoro organizm nie przyjmuje nic to wiadomo czym się to zakończy i ...żebyśmy nigdy nie odwracali się od Boga.I tyle ,Kasia mówiła że nawet kącik ust mu nie zadrżał.nic taka czysta informacja.Współczuję Mu tak bardzo człowiek w pełni sił,pod koniec roku śmigał autem coś robił, wiecznie majsterkował teraz czeka aż ktoś z łaską poda mu kroplówkę.Kasiu na pewno szedł po tych płatkach,na pewno tam jest mu dobrze jest w pełni sił i patrzy i jest dumny że taką wrażliwą ma córkę że teraz wspiera innych mimo że samej jest Jej ciężko.Trzymajcie się z Mamą Kochana.buziaki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GOSIA 74 0 Napisano Sierpień 18, 2010 Kasiu 36 Szkoda że się nie znamy:).Dzięki Kasiu sama masz tyle zmartwień a jeszcze tyle wsparcia dla innych.Zobaczysz że to nie przerzuty,na pewno słabiutki ta chemia jednak strasznie wyniszcza i każda kolejną chyba gorzej się znosi.masz rację co do świadomości i do tej ochrony<ja nie mieszkam z rodzicami i wiem że Tato raz że ma ze mną może mniejszy kontakt a dwa że wie że ja martwię się podwójnie bo wiem że nie mogę być w każdej chwili ze potrzebuje tej godzinki na dojazd.Z Kasią już inaczej ciut rozmawia bo z nim jest na co dzień bo może mniej się krępuje.Sama nie wiem.Dobrze że Mamie się poprawiło Kasiu że nie cierpi te bóle głowy to przecież też są często nie do wytrzymania.Trzymam kciuki za powrót sił po chemii.Powodzenia jutro Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GOSIA 74 0 Napisano Sierpień 18, 2010 Lenko Dzięki że Nas czytasz że jesteś z nami choć wszyscy wiemy jak bardzo Ci ciężko Kochana Lenko i że takie smutne będą te urodziny dla Ciebie.Będę myślami z Tobą.pozdrawiam z całego serca Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Sierpień 18, 2010 Katarzynka tak jak wcześniej pisałam to jest Nasz dobry duszek.Tu jest tyle bólu i cierpienia,ale może to brzmi dziwnie ciesze się,że tu zajrzałam(szkoda że tak późno).Od Was kochane mam wsparcie i siłę..Z każdą z Was łączę się bólu i cieszę się z każdych nawet malutkich kroków ,tych Waszych bliskich przed którymi jeszcze tyle życia. Katarzynko.. Ja jak zawsze trzymam kciuki za Twojego tatusia.Tak jakby zapalała się lampka :) czwartek Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
joanka35 0 Napisano Sierpień 19, 2010 Hej! Czytam Was codziennie dziewczyny ale nie mam siły pisać, kiedyś lepiej wychodziło mi pocieszanie a dziś? cóż, może mi się odmieni. Trzymam mocno kciuki za wszystkich walczących. Dzisiaj mija 4 m-ce od odejścia mojej mamci:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Sierpień 19, 2010 Joanka Musimy się jakoś trzymać..wiem że to tak banalne.. U mnie to już 4 miesiące i dwa dni..bólu,smutku. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 19, 2010 KOchane! Dzieki za trzymanie kciuków:) Niestety, moje przeczucie (intuicja?) po raz kolejny mnie nie zawiodła... Bałam się jakos podświadomie, że Tata, który dotąd miał dobre wyniki przed chemia, tym razem jej nie dostanie:( No i wykrakałam:( Choć Tata wyglada raczej zdrowo i rumiano wporównaniu z większośćią pacjentów, którzy na chemię przyjeżdżają, Oni zostali dzis zakwalifikowani, Tata nie:( WSzytskie wyniki były bardzo dobre za wyjątkiem jednego - niski poziom granulocytów - podanie chemii mogłoby wywołac tzw. neutropenię:( Chemia przesunięta zatem o tydzień... Pytałam dr o Neuogen, bo zapisują ten lek na niskie granulocyyty, ale odpowiedź była taka - poziom granulocytów jest obecnie za dobry by podać neupogen, a za slaby by podać chemie... dr stwierdził, że Taty organizm ma się sam z tym uporać i szpik musi się zmobilizować.. już sama nie wiem, bo niektórzy dostają ten lek od razu jak wyniki lecą w dół... ech... Ona Odpowiada:) Dzięki KOchana za dobre słowa:):):) Chociaż tak mi przykro, że nie bylas wczesniej na tym forum i nie mogłyśmy Cię wspierać bardziej wtedy jak potrzebowałaś - czyli kilkanaście tygodni wczesniej... Joanko35 Ty też masz wspaniałe i dobre serduszko:) chociażby z racji tego, że zagladasz tutaj nadal i nas wspierasz...Mammusia napewno jest s Ciebie bardzo dumna... Przesyłam Wam promyczki wsparcia:) spokojnej nocy i ukojenia... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GOSIA 74 0 Napisano Sierpień 20, 2010 Ratujcie Kochane Dzwoniła Kasia że Tato wymiotuje dosłownie cały dzień,ma podłączone kroplówki,bierze tabletki pije po łykach cole(zalecenie lekarza)a wymiotuje non stop,są to wymioty śliną bo też nic nie je absolutnie.Boże ja nie wiem co robić,byłyśmy wczoraj w szpitalu onkologicznym z wynikami Taty po radę co dalej.ale dr.która prowadziła Tatę rozłożyła ręce.Powiedziała że jest b.duże prawdopodobieństwo że wymioty są spowodowane tym że nowotwór zarósł odcinek przewodu pokarmowego.Operacja nie wchodzi w grę.Może macie jakieś inne pomysły jak zahamować wymioty,Kasia płacze że jak Go trzyma to same kości targane tymi koszmarnymi wymiotami,ja jutro do tej zasranej roboty iść muszę ani jak jechać,ani pomóc. Dlaczego Jego to spotkało tylu popaprańców łazi po świecie i dożywają w zdrowiu późnej starości.pozdrawiam wszystkich.Szkoda Kasiu36 że te wyniki nie zakwalifikowały tatki ale może nie ma tego złego... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Sierpień 20, 2010 Gosiu,a przrzutow w glowe nie ma? Bo cos mi to przypomina... Czy jest u Was ktos z hospicium? Bo warto by bylo skorzystac z ich pomocy. Czy sa jakiekolwiek kroplowki podawane? Bo przeciez jak rozumiem Tato niczego juz nie polyka! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Sierpień 20, 2010 Juz dotarlam do twoich postow Gosiu. Trzymaj sie kochana. Moj mail olevos@wp.pl Pisz jak by co. Bedziesz potrzebowala psychicznego wsparcia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 20, 2010 Gosieńko74 KOchana, straszne to wszytsko co piszesz...ta bezsilność jest potworna i tak boli:( Jak czytam, że Twój Tatko cały czas wymiotuje i nic i nikt nie może mu pomóc, to szlag jasny mnie trafia!!!!!!!!!!!!! Boże, co za życie! Jak patrzeć na cierpienie Bliskich? dlaczego, dlaczego, dlaczego tak jest??? Gosienko, nie wiem co Ci poradzić:( Nie rozumiem, że szpital nie może czego wykombinowac, by ulzyć Twojemu Tacie w wymiotach!!! A w owogóle Tata dostaje jakieś leki przeciwymiotne? MOże pomogły by mu takie jak mają zapisywane chorzy o chemii by nie wymiotowali??? To jest Zofran, Pabi - dexametason, Atossa... Z domowych sposobów na wymioty jest własnie picie coli, ale taż- zalecane przez niektórych dr, by po chemii nie wymiotować - ssanie korzenia imbiru! albo chociaż proszku - imbor sproszkownay można kupić w każdym sklepie... Gosiu! A rozmawiałaś z jakimś lekarzem z Hospicium? opieki paliatywnej? MOże oni pomogę? Od tego są w końcu.... trzymaj się KOchana, tak mi przykro, że przechodzicie takie strasznie cięzkie chwile:(:(:( Ja też nie mogę się pogodzić z tym, że jakieś wredne osobniki chodzą po tym świecie i nic im nie jest:( NIkomu źle nie zyczę, ale nie rozumiem tego świata... dlaczego tak jest, że dobrzy ludzie musza tak cierpieć, a wrednym i paskudnym nic nie jest? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GOSIA 74 0 Napisano Sierpień 20, 2010 Kochana Lenko Wywalczyłyśmy te kroplówki przychodzą panie z takiej prywatnej opieki paliatywnej od poniedziałku na godzinkę a po rewolucji w przychodni przychodzi także łaskawie pielęgniarka je podłączać.Wczoraj walnęła tacie poza żyłę więc cała ręka opuchnięta dziś tato gdzieś się popłakał bo była b.niedelikatna niemiła ochlapała go kroplówką.Na szczęście podjechała tam pielęgniarka z Opola z onkologii i podłączyła się tacie do wszczepionego portu więc mam nadzieję że już unikniemy kłucia.nie wiem tylko Lenko czy te kroplówki to dobre bo też jest opinia że one sztucznie podtrzymują organizm nawadniają i wzmagają wymioty i że w ostatnim stadium raczej nie powinno się ich podawać.Tylko skąd mam mieć tą pewność cz to ostatnie stadium czy my zamiast pomóc narażamy Go na jeszcze większe cierpienie.On nie ma siły już wymiotować po każdej akcji długo dochodzi do siebie,spłakany,zasmarkany uspokoi się na chwile i dawaj następny atak.Co do przerzutu do głowy to lekarze mówili że może nastąpić ale badaniami tego nie próbowano ustalić a teraz to nikt w diagnozowanie Taty nie będzie się" bawił"tylko trzeba się pogodzić i trzeba się pogodzić.Pielęgniarka zwróciła uwagę na strach w oczach Taty,dziś tylko powiedział do Marka jestem synku b.smutny i nic więcej a nie widzieli się dwa tygodnie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GOSIA 74 0 Napisano Sierpień 20, 2010 Bierze Kasieńko leki tylko po nich też od razu wymiotuje więc nie działają zapewne po coli przez tak 3dni dawał radę choć troszkę te wymioty zahamować teraz już niestety nie działa.Ja nawet nie chcę myśleć co tam w tym zmasakrowanym operacją,rakiem brzuszku się dzieje podczas takich szarpań.Dzięki że jesteście ze mną Kochane. Lenko myślisz że to może mieć związek z głową nie wiem czy pisałam ale bardzo boli Tatę skóra gdy Mama głaszcze Go po ręce mówi że boli.Dziękuję Lenko Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 20, 2010 Gosiu KOchana! Twój Tata czuje chyba, że powoli odchodzi:( dlatego jest mu niewyobrażalnie ciężko i stąd pewnie tylko te slowa, że jest bardzo smutny... Niewyobrażalnym dla mnie cierpieniem chorego na rakajest świadomośc, że sie umiera:(:(:( że z dnia na dzień bedzie gorzej:( To psychiczne cierpienie jest chyba nawet gorsze niż fizyczne:( Przceież każdy tak bardzo chce mieć nadzieję, że może mu sie uda i pożeyje jeszcze miesiąc, dwa, rok, pięc lat... zabranie tej nadziei i świadomośc bliskiej smierci jest koszmarem... Gosiu, czyli codzienie ktoś do Was przychodzi, tak? ale czy oprózc pielegniarek lekarze tez są? Bo to oni moga tylko zapisywac leki... Gosiu, a Tata morfine dostaje? ściskam mocno i modlę się za Was... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość smutna Ela Napisano Sierpień 20, 2010 Od czasu do czasu wchodze tu i czytam co przezywacie najblizsi i cale rodziny. U mnie mija wlasnie pol roku jak na ta straszna chorobe zmarl moj maz.Musze wam napisac, ze nie pogodze sie z tym do konca zycia. Mial 58 lat. Od postawienia diagnozy zyl 5 miesiecy.Moze to co napisze zabrzmi troche niewiarygodnie, ale w meza przypadku twierdze ja i stwierdzil po smierci meza jeden z lekarzy, ze w jego przypadku chemioterapia przyspieszyla smierc. Lekarz a to nie byl prowadzacy stwierdzil , ze powinien odstapic od chemioterapii.Przed pojsciem na chemioterapie konsultowalismy sie nie tylko z jednym lekarzem.Po podaniu pierwszej linii chemioterapii dopiero wowczas okazalo sie, po dokladnym badaniu, ze guz byl operacyjny.Niestety po chemioterapii maz byl bardzo oslabiony.Zwalila go z nog i juz bylo tylko coraz gorzej.Pisze to nie dlatego zeby odstapil od tej metody leczenia, ale po to aby w niektorych przypadkach kierowac sie jeszcze wlasna intuicja.Nas utwierdzal jeden z lekarzy ze maz jest w bardzo dobrych rekach.ze lekarz prowadzacy jest bardzo dobrym lekarzem i tak posluchalismy .Teraz tego zaluje ja i moja rodzina.Maz idac na chewmioterapie byl w bardzo dobrej formie.Niestety po chemioterapii juz nie bylo odwrotu.Lekarz stwierdzil, ze po chemioterapii operacje zawsze mozna wykonac.Niestety maz moj juz jej nie doczekal.Pozostal ogromny smutek i bol.Tydzien po meza smierci urodzila nam sie sliczna wnusia, ktorej juz nie zobaczyl a na ktora tak czekal.Pisze to i lzy same mi ciekna. Wyplakalam juz chyba cale moze lez od momentu zdiagnozowania choroby do tej chwili. Wspolczuje wszystkim, ktorzy zmagaja sie z ta straszna choroba.Najgorszemu wrogowi nie zycze tego co przeszlam ja i cala moja rodzina. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
lubudubu76 0 Napisano Sierpień 21, 2010 Gosiu mysle że twój tato bedzie powoli odchodził..mój tez miał ten syndrom dotyku przed śmiercią..boli nawet delikatny dotyk..mój tato dostawał takie zastrzyki przeciwwymiotne do kroplówek jako ze tabletki nie dał rady połknąć bo zaraz zwracał..miałysmy też taki lek w czopkach i myśle że duzo mu to pomogło bo te wymioty strasznie go wykańczały..bądzcie silni Gosiu..w tym trudnym czasie człowiek dostaje jakiś dziwny zastrzyk andrenaliny od Boga takiej siły która pomaga to wszystko przetrwać...natura jest naprawde niesamowita..trzymajcie się. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 21, 2010 Gosiu! Myslę, że Lubudubu ma niestety rację:( Tata wkracza w fazę terminalna i powoli zaczyna odchodzić:(:(:(:( JUż raczej nie ma odwrotu, tylko w tej chwili gra się toczy o to, by Tacie zapewnić jak najmniej cierpień:(:(:( To wszystko jest tak porażające, że musicie być silni, choć zdaję sobie sprawę z tego jaka straszna jest bezsilność i patrzenie na ukochaną Bliską Osobę, która odchodzi... traumatyczne przezycie trudne do wyobrażenia:(:(:( Ściskam Cię Gosieńko bardzo mocno i pisz co tam u Taty.. Lubudubu dobrą mysl dała - przeciwwymiotne do kroplówki, może taka forma pomoże? Smutna Elu! Bardzo mi przykro z powodu śmierci Męża... Cięzko zaomnieć takie chwile i ciężko - mimo upływu czas - sie z nimi pogodzić... Rak jest potworny i dla chorującego ale tez dla Jego rodziny... ustoszeje organizm w sposós zatrważający... a my musimy patrzeć na to... bezsilni w swoim bólu... Chemia oslabia widzę to po moim Tacie - ale jemu się udało poniekąć - najpierw miał operację a teraz bierze chemię tzw. uzupełnijącą - 3 cykle. MImo, że operacja potwornie Go osłabiła doszed po miesiącu do siebie, ale teraz chemia dała znowu do wiwatu - Tata jest zmęczny i oslabiony, choć są dni, że mów, że się czuje super! Mma tylko ogromna nadzieję, że po chemii wróci choc w polowie do swojej dawnej kondycji a nie, że będzie juz tylko gorzej... MOjemu Tacie tez się Wnusia urodziła - ale podczas brania chemii - tydzień temu:) Przykro mi, że Twojemu Męzowi nie było to dane:(:(:( Trzymaj się Kochana Smutna Elu!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Sierpień 21, 2010 Ja dzisiaj znowu chyba przezylam takie same uczucia co przy pogrzebie meza. Zmarl nas znany Pirat Andrzej. Mial wylew. Dzis byl jego pogrzeb. Bylam z nim zaprzykazniona... Smutno mi,poryczalam sie na cmentarzu. Wrrrrrr Gosiu kochana,nie wiem co dodac do slow Kasi i lubudubu. One maja racje. Przygotuj sie na najgorsze. Straszne to co piszemy,ale wiemy co mowimy. Tatus umiera. Leki,kropluwki,niepotrzebnie przedluzaja mu cierpienie. Najlepiej bylo by miec kogos z hospicium,oni wiedza co trzeba podac,a co nie. Moejmu mezowi odstawiono nawadziace kroplowki wlasnie zeby go nie meczyc. Podawano przeciwbolowe i uspokajakace. Glowa Tatusiowi moze bolec od przrzutow. Moj moaz sie nie skarzyl na to ze skora go boli,tylko mial b.wyostrzony wech. Wszystko mu smierdzialo,nawet moje perfumy,ktorych zapach mu sie kiedys podobal. Co jaszce. Nic na sile. Nie zmuszajcie Taty do niczego. On sam wie co potzrebuje. Jak by co to pisz! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Sierpień 21, 2010 Smutna Ela mam mniejszy staz wdowy,27 siepnia minie dopiero miesac jak moj maz zmarl na te straszna chorobe,ale doskonale rozumiem Ciebie i Twoje uczucia. Nie ma dnia zebym nie plakala... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach