Gość ryututuututu Napisano Sierpień 21, 2010 dzisiaj sie dowiedzialam,ze moj tatus ma nowotwor pluc i jest juz zajete serduszko:( nie wierze:(lekarze nic nie moga przez to zrobic bo niechca zeby serce wysiadlo:( nie mam sil,moj swiat sie zawalil.... myslalam nad sokiem z noni..ale juz sama nie wiem..ja mam dopiero 21lat,potrzebuje go:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Sierpień 21, 2010 ryututuututu tak sie cieszylam ze do nas nikt nowy nie zaglada,a tu znowu bol i rozpac. Trzymaj sie dziecko. Mozemy jedynie Ciebie pocieszyc :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ryututuututu Napisano Sierpień 21, 2010 ale ja nie potrafie sobie z tym poradzic:( moja mamusia placze ciagle ,ja nie mam sil na nic:(DLACZEGO:(z tego ciezko sie wyleczyc prawda??? wy macie wiecej wiedzy an ten temat...dziekuje Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 21, 2010 Ryututututu ech i nozwu kolejna nowa osoba w naszym gronie:( Cięzko wyleczyc to mało powiedziane:( Generalnie każdy nowotwór to ciężka walka, ale rak płuca niestety w świetle statystyk jest najgorszy:(:(:( Dlatego, ze płuca nie bolą i guza w płucach zazwyczaj wykrywa się już w bardzo zaawansowanym stadium:( Bardzo mi przykro, że Was też dotknęła ta paskudna choroba:( Masz 21 więc Tata jest jak nabradziej potrzebny, chociaż wiek nie odgrywa tu roli... każdy chce mieć Tate, Męża czy Dziadka jak najdłużej przy sobie... Czy wiecie już na 100%, że operacji nie bedzie? Bo jeśli tylko 1 lekarz tak powiedział warto zawsze udać się do innego dr by skonsultować. Są tacy co nie chcą operować, inni przeanalizują i stwiedzą, że ddz a chemie - taką przedoperacyjna i może guz się skurczy i jednak uda się operowac. Bo jesli oeracji ni bedzie to niestety Taty nie da się uratować. MOżna tylko przedlużyć mu życie. O ile ? nie wiadomo, zalezy od stanu Taty, od zaawansowania choroby, od rodzaju raka... może byc kilka miesięcy, może rok, może 2 lata... Tego nigdy nie wiadomo, bo statystyki nie zawsze się sprawdzają... Czasem po operacji chory może zyć tylko kilka tygodni, bo lekarze nie wiedzą, że ma już przerzyty w inne miejsca, inni Chorzy "skazani" przez lekarzy na kilka tygodni życia przezywają 2 lata... Tego doprawdy nikt nie jest w stanie przewidzieć. Jesteś w szoku, Ty i Wasza rodzina... Niestety, cięzko oswoić się z tą chorobą..czlowiek codzienie popłakuje, krzyczyw, wkurza się... niestety to nic nie daje, trzeba walczyć... My walczymy od początku kwietnia... na szczęście u nas operacja była, teraz jest chemia, choć z samopoczuciem różnie:( Życzę Ci, aby Tata był z Wami jak najdłużej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ściskam mocno! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Sierpień 21, 2010 ryututuututu Kochana jesteś bardzo młodą osobą i Tatuś jest Ci bardzo potrzebny,ale to wszystko nie wygląda dobrze.Ale jest jakaś nadziej a i ona umiera ostatnia,próbuj wszystkiego co możesz,co jesteś w stanie załatwić.Nie pisałam tego wcześniej ,ale ja nawet z sprowadziłam Escuzol..ale było już za późno.Jesteśmy z Tobą i nie poddawaj się. Katarzynko Boże co z Twoim tatusiem ? Dlaczego nie dali mu tej chemii ..przez te złę wyniki :(Jak On biedny się teraz czuje ?Co sobie myślał jak wyszliście z tego szpitala :( I znowu ból i rozpacz..Boże za co chcesz Nas ukarać ????????????? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Sierpień 21, 2010 Gosia Serduszkiem jestem z Tobą i jak to wszystko czytałam znowu się poryczałam.Ostatni dzień z moim tatusiem..po podaniu morfiny odleciał totalnie,nawet nie wiem czy słyszał co do niego mówiłam.Ale trzymałam Go za rękę..Ech znowu ryczę Powodzenia Kochane Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 22, 2010 KOchana Ona Odpowiada! Ech, no Tata był w szoku głębokim jak się dowiedział, że nie dostanie chemii:( nie chciał uwoerzyć, bo czuł się dobrze i twierdził, że nie jest oslabiony i jak, że On ma złe wyniki, niemozliwe?!!! - patrząc na niektórych chorych, którzy tego dnia też tam byli i chemię otrzymali to juz sama nic nie wiem... Niektórzy pacjenci są tak wychudzeni i wycieńczeni, widać strasznie po nich chorobę:( no bo skoro Pacjent ok. 180 cm wzrostu wazy 48 kg, to jest potwornie szcczuplutki:( i chemię dostał... Tata mój Wazy 90 kg a ma 170 cm wzrostu, więc wyglada "zażywe i rumiano"... w każdum razie zdecydowanie zdrowiej niż innyc pacjenci... Okazuje się, że pozory mylą...wiem, wiem, że po wygladzie nie powinno się oceniać, ale zastanawiam się jakie wyniki mieli Ci strasznie wycieńczeni Chorzy? BYłam w szoku normalnie:( Tata ma za zły 1 wynik - za niski poiozm granulocytów - co powoduje, że jego system odpornościowy jest oslabiony. I dr stwierdził, że jest ok, ale po odaniu chemii granulocyty mogłyby spaść jeszcze bardziej, a wówczas zwykłe przeziębienie mogłoby się przerodzić w zapelenie płuc:( dlatego chemia przesunieta o tydzień... Gosiu! Myślę o Tobie i Twoim Tacie... Modle się za Was... Ściskam ogromnie mocno, bo niestety bardzo trudne chwile Was chyba czekają w niedługim czasie:(:(:( Boję się, że w bardzo niedługim:(:(:( Bardzo mi rzykro Kochana Gosiu!!! Obym się myliła.... pozdrawiam Was KOchane i życzę spokojnej nocy... papa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 22, 2010 Ona Odpowiada A co to jest ów Escuzol? Bo nie slyszałam nigdy o czyms takim... pa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość smutna Ela Napisano Sierpień 22, 2010 Katarzynko36 Dziekuje Ci bardzo i zycze Ci aby Twoj Tatus byl z Wami jak nadluzej.Jest w tej lepszej sytuacji niz moj maz, poniewaz zostala wykonana operacja i dopiero chemia uzupelniajaca. Wowczas rokowania sa o wiele lepsze niz ja mialam.Zycze Ci bardzo duzo sily i Twojemu Tacie w walce z ta wredna choroba. Leno W. Wspolczuje Ci ogromnie i z calego serca.Wiem co przezywasz i co przezylas.Czytalam wlasnie Twoje wpisy o tej dzielnej walce z ta ciezka choroba.Wyobraz sobie, ze czytalam te Wasze wpisy, ale wczesniej nie bylam w stanie cokolwiek napisac.Czytajac to wszystko zalewam sie lzami.U Ciebie minal dopiero miesiac od smierci meza ale musze Ci powiedziec, ze w moim przypadku to czas nie leczy ran a wrecz przeciwnie im dluzszy jest ten czas tym gorzej.Nasila sie ta tesknota za ukochana osoba i swiadomosc,ze juz nigdy tej osoby juz nie przytule i nie zobacze. Gosiu Kochana Jest to bardzo trudne i ciezkie patrzyc jak ukochana osoba odchodzi. Trzymaj sie dzielnie i spedzaj jak najwiecej czasu o ile to mozliwe z Twoim Tata.Wspolczuje Ci ogromnie . ryututuututu Trzymaj sie dzielnie, bo to jest bardzo straszna choroba.Diagnozowana jest zazwyczaj bardzo pozno. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Sierpień 22, 2010 Znowu poryczalam sie czytajac to wszystko,wrrrrrrr...dzien zaczyna sie mokro... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 22, 2010 Ta choroba zbiera straszne żniwo:(:(:( ech Smutna Elu! Dziekuję Ci bardzo za slowa wsparcia:) Sa niezwykle ważne... starmy się jak możemy, choć jest ciężko... Najpierw był szok, niedowierzanie, potem jak czytałam jakie są rokowania to modliłam się by Tata miał chociaż iskierkę szansy na operację... Okazało się, że dostał taką szansę.. Ale potem dr zdolował, że trzeba wyciąć całe płuco, a jest to tzw. kalectwo oddechowe, meczenie się przy wejściu na kilka schodek... ale zawsze jest szansa na życie a to najwazniejsze... Tata był zdolowany, ja przeszczęsliwa, że udało nam się zalapać na operacje, bo tylko 15% może mieć operacje, więc to szczęście w tym nieszczęściu... potem była radość, bo dr powiedzieli, że operacja wyszła lepiej niż się spodziewali i tata powinien być zachwycony a my wniebowzięci, bo wycieli 1 płat a nie całe płuco... no węc była wielka radośc... nie trwała jednak dlugo, bo jak przyszedł wynik histop. to okazało się, że nie dosyć, że jest przerzut w 1 węźle i potrzebna jes chemia to jeszcze opakzało się, że operacja nie była radykalna - dr niby wycieli guza i 2 cm za guzem, ale mimo wszytsko na tym cięciu były jeszcze komórki rakowe - wiem, że nie widać ich gołym okiem, ale jakiś żal do dr pozostał... Tata się wkurzył, że mu coś zostawili i stwierdzić, że mogli ciachnąć całe płuco... i znowu dół:( i tak raz lepiej raz gorzej... teraz ta chemia więc jeździmy i osłabienie Tatyjest dośc duże:( Walczymy dalej... Smutna Elu, dziekuję Ci raz jeszcze i masz rację - niby czas leczy rany ale chyba gdzieś dopiero co najmniej po roku, 2 latach... teraz im dalej od śmierci ukochanej Oosby tym tęsknota jest coraz większa... Pewnie jest to pierwsz mysl po przebudzeniu się i ostatnia z którą codzienie zasypiasz... i tak dzień w dzień...:( przytulam Cię do serduszka mocno!!!!!!!!!!!! Lenko KOchana Ty wiesz, że przytulam Cię do serca... Gosiu! Co u Was?????????????? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia C Napisano Sierpień 23, 2010 Gosiu:( Boże drogi, cały weekend pracowałam, dziś mam więcej luzu w swojej drugiej pracy, wchodzę i nogi się pode mna uginają-to wraca jak boomerang:( u nas było tak samo:( Kochana, mój tatuś brał emetrol (Boże chyba dobrze napisałam), brał go też po chemii, i na prawdę pomógł, chociaż mój tatuś też stale wymiotował, a raczej pluł śliną:( Gosiu, boję się , że Lenka ma rację....U nas wymioty były spowodowane przerzutem do mózgu (zajęciem pnia mózgu, który odpowiadał za to wszystko). Gosiu kochana, modlę się za Was, tak strasznie Wam współczuję, tak żal mi Twojego Tatusia. Nie wiem Gosiu jak długo jeszcze tak będzie, ale u nas taki stan wymiotów trwał chyba ze 2 miesiące , a może i dłużej.Tyle, że w tym czasie Tatuś brał te leki przeciwwymiotne, i było ich mniej, znacznie mniej. Jestem z całą Twoją rodziną myślami. Tak bardzo jest mi przykro, tak bardzo Gosiu:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość OLA 75 Napisano Sierpień 23, 2010 Dziewczyny kochane-nie dane mi było cieszyć sie wyjazdem.Tata 12 sierpnia pojechał na chemię niestety nie dostał bo p.doktor dopatrzyła się grzybicy w buzi,której nie było!!!!! Wcześniej zjadł jogurt o czym ją informowal,ale takie było chyba założenie bo nie kazała Mamie jechać do domu tylko czekać.No a w piątek dostał gorączkę i szpital.Dzisiaj wyszedl ,ale chemia,którą brał wczesniej prawdopodobnie przpadnie bo 26 mija miesiąc od ostatniej .Kochane pomóżcie-wiecie może jak to wygląda dalej???Ja jestem załamana.Tata tak dobrze się czuje-je bardzo dużo .Jest co prawda osłabiony,ale kto by nie był. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 23, 2010 Witaj Olu!! Przykro mi, że wyjazd nie do końca się udał:( Czyli jedziemy na tym samym wózku, mój Tata też nie dostał chemii z tym, że 19 sierpnia (dużej), miał za niski poziom z kolei granulocytów:( A dr się tak dokładnie wypytywała Twojego Ojca, że musiał pokazywac język i buzię przed chemią? MOjego tatę tylko dr tak ogólnie pyta jak się czuje, osłucha i patrzy na wyniki... A ile Twój tata miał już cykli? Chyba dopiero była 1 duża i jednak mała, czy misię tylko wydaje, bo ten czas tak leci:(Nie wiem jak jest z przerwami miedzy chemiami:( Mój Tata ma mieć teraz w czwartek, ale nie wiem czy mu te granulocyty urosły, bo je dośc dużo, ale one same z siebie szybko nie przyrastają podobno, a neupogen lek na to przypisuje się dopiero jak jest bardzo niski poziom... A skąd gorączka u Taty? coś Go boli jeszcze? jakaś infekcja? Podobo przy niskim poziomie granulocytó wmoże być właśnie jakaś gorączka neutroficzna:( ech, Olu przykro mi.... pozdr. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
myskapyska 0 Napisano Sierpień 23, 2010 u mnie cała rodzina umiera na raka a raka płuc miała moja babcia dlatego tez nie mam babc ani dziadkow i niektorych cioc tylko ze oni umierali w młodym wieku mama opowiadała ze jej ciocia sie nie podjeła operacij i zyła 20 lat Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość OLA 75 Napisano Sierpień 23, 2010 Kasiu 36-my też jedziemy w czwartek na Szamarzewskiego,ale p.doktor stwierdziła,że tylko Tatę obejrzy bo po szpitalu musi być rekonwalescencja.A z tego co mówiła to od ostatniej chemii nie może minąć więcej jak miesiąc.:-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 23, 2010 Olu No my też z naszym Tata bedziemy... Oby i Twój Tata i mój chemie dostali... Ale powiedz, co dokładni było Twojemu Tacie? Miał jakąs infekcje czy może dostał tzw. gorączki neutrop.? Nasz Tata jakos od tego czwartku co chemii nie dostał się podlamał:( Jakiś taki jest nieswój, osowiały:( Nie wiem - nie moge wydobyć z Niego, czy się źle czuje, czy po prostu psychicznie się załamał, że chemii nie dostał... Martwię się, bo coś sobie zobił w nogę - w biodro w ktorej ma endoprotezę i boli Go i znowu musi używać kul inwalidzkich:( Mam nadzieję tylko, że to nie daj Boże jakiś przerzut do nogi, tylko tradycyjne przeciążęnie biodra, które Ttaa od czasu do czasu ma... Teraz tak sobie wymyślił i we wtorek przed czwartkową chemią pojechał z przyczepką po węgiel... autkiem uwielbia jeździć... no i potem jeszcze z tej przyczepki miał zamiar ów węgiel zladowywac, ale zabroniłyśmy mu i w końcu na sułuchał... No ale coś tam w piwnicy jednak wrzucał i chyba tam nadwyrężył tą nogę:( Bo chodził ok i nagle bach i utyka... ale nie chce się przyznać co zbroił bysmy Go nie wyzywali, że jest nieodpowiedzialny....:( ech Olu, pozdrawiam zatem cieplutko i może gdszie się ujrzymy na Szamarzewie:) Gosiu!!! Odezwij się... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Sierpień 23, 2010 Kochane dziewczyny Ja mam dla Was tylko dobre słowo..I modlitwę za Waszych bliskich.. Katarzynko Twój tata to normalnie szatan..w dobrym tego słowa znaczeniu.Jego energia i siłą walki może przenosić góry..a że ma gorsze dni :((zdołował się jak Go odprawili z kwitkiem ze szpitala. Przeczytaj pocztę ..wysłałam Ci info Buziaki dla Was i Waszych Kochanych Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 23, 2010 Ona Odpowiada! No dzięki:) Tata nie może usiedzieć i uwielbia pracować i wszytsko musi być już, na teraz... KOniec końców wegiel wrzucił brat, ale Tata mniejszą łopatką też pomogł:) no ale nabroił chyba przy okazji coś w tym swoim sztucznym biodrze bo teraz kuśtyka:( Ona Odpowiada Mi coś wyslałaś? pozdrowienia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Sierpień 23, 2010 Katarzynko Wysłałam Ci info bo z zaufanych źródeł otrzymałam adres Twoje poczty :)) Mam nadzieję że odczytałaś wiadomość. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość smutna Ela Napisano Sierpień 23, 2010 Katarzynko 36 .Twojego Tate to nalezy podziwiac, ze jest tak aktywny fizycznie.To rokuje bardzo dobrze.Tylko zeby wlasnie otrzymal ta chemie.W przypadku lekarzy to juz tak to wyglada.Wiem cos na ten temat.Warto jednak caly czas zyc nadzieja, ze bedzie dobrze.Wspieram tutaj Ciebie i pozostale osoby, ktore naprawde dzielnie walcza.Ja jak juz pisalam walcze caly czas ze soba po stracie mojej ukochanej osoby.Tak jak napisalam klade sie z myslami o moim mezu , wstaje z nimi i dodatkowo tak w ciagu kolejnych dni.Musze jeszcze Wam napisac,, ze mimo iz walcze sama z soba to dodatkowo z hienami cmentarnymi, ktore sukcesywnie okradaja meza grob ze zniczy i kwiatow.Mialam to szczescie, ze zlapalam kobiete na goracym uczynku jak kleczala przy grobie meza i wkladala zapalony znicz do raklamowki. Reakcja moja byla natychmiastowa i znalazla sie na policji.Dostala mandat, ale czy to ja nauczy.Kwiaty z kolei gdy swiezo wloze to stoja zaledwie kilka godzin.Znajomi podali mi namiary na inny grob gdzie nawet na 200% znajduja sie zabrane moje kwiaty. Tylko tej nie moge zlapac na goracym uczynku.Mysle, ze to tylko kwestia czasu.Odrzydliwe to jest ale prawdziwe. Odbieglam troche od tematu, ale pozdrawiam wszystkich ciezko walczacych z choroba.Trzymam kciuki za powodzenie w terapiach.Znowu sie poplakalam.Jest mi strasznie ciezko. Mam wokol siebie duzo osob, ktore mnie wspieraja ale serce mam rozdarte. Pozdrawiam cieplutko i przytulam Was cierpiacych do serduszka. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GOSIA 74 0 Napisano Sierpień 23, 2010 Hej Kochane Nie miałam czasu przez weekend napisać bo mało że w pracy to potem do rodziców biegusiem.Jest dramatycznie w niedziele wezwałyśmy już pogotowie bo Tatuś od rana wymiotował a nie jadł nic przyjechał lekarz i podał zastrzyk po nim było lepiej na tyle że noc spokojna i pół dzisiejszego dnia niestety mimo podania zastrzyku dziś znowu wymioty.Wczoraj nie dałam rady się opanować po prostu jak zobaczyłam Tate ryczałam jak bóbr to jest dla mnie niewyobrażalne już cierpienie oczywiście wzięłam się w garść żeby nie widział czerwonych oczu.Nim przyjechał lekarz upewniał się wielokrotnie czy przypadkiem nie trafi do szpitala,bardzo się boi.Przyjechał do Taty lekarz pediatra i pierwszy raz widziałam lekarza,który z marszu wiedział co robić co powiedzieć nie rozglądał się siadł i stwierdził Panie Mieczysławie mówi się że Polacy piją a u pana tyle pełnych butelek(kroplówki)o i cole Panu dali i z takim uśmiechem a nie paniką w oczach wprowadził taką niesamowitą atmosferę spokoju zaufania>Podał zastrzyk posiedział pogadał,pożartował przepisał czopki.Od razu poleciałyśmy do apteki no i pogadać z lekarzem tak w cztery oczy.Wieści dobrych nie miał szanse żadne.W przychodni zasugerowali hospicjum gdyż w domu nie można podawać wszystkich leków.Tato oprócz tego że jest słabiutki nadal nie skarży się na żadne bóle.Nigdzie nie zamierzamy Tatki oddawać,pękło by chyba serce i jemu i nam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 24, 2010 Ona Odpowiada! Super:) lubie takie niespodzianki :)::):) tylko, że na razie nic nie dotarło do mnie:(:(:( wyslij raz jeszcze, co? Smutna Elo! Nie będę Ci pocieszać, bo wiem, że żadne słowa nie ukoją Twojego bólu:( Jak się traci swoją połowkę to częśc serca umiera i nigdy nie jest już tak jak kiedyś... będzie lepiej Elu, ale jeszcze teraz, będzie lepiej, ale jednak inaczej, ból osłabnie z czasem, ale pustka zostanie niestety... cierpienie będzie ale już troszkę w innje perspektywie, tak to już jest jak się traci Ukochanego:(:(:( Pozostaje taka niemoc... Elu KOchana! Ja też nie cierpię takich hien grobowych!!!!!!! Wkurz amnie to, że ludzie moga tak żerować...to jest nieludzkiei wstrętne, ja też zwalczam takich ludzi!!!! NIetety na cmentarzach to jest rozpowszechiony roceder i osobiście jak idę ze kwiatkami, czy jakąś ładnieszją wiązanką to obserwuję czy ktoś mnie nie obserwuje... bo zazwyczaj jak kogoś spotykałam podejrzanego na cmenatrzu, kto się niby rzechadzał i szukał jakiegoś grobu, to na drugi dzień kwiatków już nei byłó...Te hieny patrza gdzie się przynosi świeże kwiaty i od razy porywają by je sprzedać...albo postawić u siebie... ohyda po prostu!!! Trzymaj się KOchana Elu i pisz! Może choć troszkę się nam wyżalisz i nie będziesz trzymała tych negatywnych emocji w sobie... przytulam do serduszka, trzymaj się):):) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GOSIA 74 0 Napisano Sierpień 24, 2010 Ryutututu Tak strasznie mi przykro,życzę Twojemu Tacie sił do walki z choroba a Wam sił do pogodzenie się z nią.Dobrze że tu trafiłaś Kochana nie jesteś sama w tym cierpieniu.Pozdrawiam bardzo cieplutko. Ona Odpowiada Boję się takiego dnia tego co będzie potem Kochana,boję się że odejdzie jak nikogo nie będzie przez chwilę.Nie płacz Kochana,całuski Kasiu36 Może to zabrzmi banalnie ale naprawdę o wiele lżej mi wiedząc że tu jesteście Kochane.wiem że myślisz ja też trzymam kciuki żeby następne wyniki były dobre podali chemie i by biegał za Madzią a nie po szpitalach.Buziaki Kasieńko Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GOSIA 74 0 Napisano Sierpień 24, 2010 Lubudubu76 Boję się Kochana że masz rację że będzie podobnie.Lekarz przepisał tacie czopki trochę boimy się czy zadziałają bo Tato ma kłopoty w okolicach odbytu i czy czopki nie pogorszą sprawy ale to wszystko w rękach Boga.W wymiotach są takie jakby strzępki krwi boję się że tam się wszystko w środku porozrywało.Dobrze że nadal nie skarży się na ból.Dobrej nocki Kochana Lubudubu Smutna Elu Bardzo,bardzo mi przykro z powodu śmierci męża.Lekarz który operował Tatę od początku odradzał chemię nawet był przekonany że na chemie się nie zdecydują.Po operacji tato bardzo fajnie dochodził do siebie.Gdy zakwalifikowano Tatę na chemie wzięliśmy to za dobrą monetę że jednak są szansę że nie jest aż tak źle skoro "inwestują".Dał radę jedną drugą po trzeciej organizm się poddał.Też zadajemy sobie to pytanie,co by było gdyby.Wszystkiego dobrego Elu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 24, 2010 KOchana Gosiu 74! Jak dobrze, że się odezwałaś!!! Bardzo mi się zamartwiałam o Ciebie i tatkę Twojego:( ech, już by strach, ale może przez to , że ja panikara jestem:( Takie koszmarnie smutne, rzykre i nieludzkie to co piszesz, ja nie rozumiem, dlaczego trzeba tak cierpieć:(:(:( Podziwiam Cie, że dajesz jeszcze radę, bo ja boję się, że jak dojdzie u mnie do takeij sytuacji, to moja psychika nie wytrzyma tego patrzenia na cierpienie i bol i tej bezsilności:( nie potrafię sobie tego wyobrazić:( wiem, że bedzie trzeba stawić temu czoło, ale to jest coś tak ponad ludzie mo zliwości, moje mozliwości, że trudno ogarnąć taki ból:(:(:( Cieszę się, że chociaż lekarz był taki jak powinien być - zyczliwie nastawiony, nie rzucić prosto z mostu jak niektórzy, ze nie ma "co ratowac" - bo też takei opowieści słyszałam... napewno ten dr troszkę też rozladowac atmosferę i zrobiło się choć na chwilkę ciut radośniej.... Gosieńko Trzyma się cieplutko i pisz- my tu jestesmy!!!! jestesmy po to by móc otrzeć łzy, wyżali się, wspierać wzajemnie... rzesyłam buziaki, spokojnej nocy!!!!! I dzięki za dobre slowa o moim Tacie:):):) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GOSIA 74 0 Napisano Sierpień 24, 2010 Lenko Wiem,wiem że wiecie co piszecie niestety.Mój Tato też jeżeli chodzi o węch to bardzo podobnie,razi Go zapach gotowanego jedzenia,mytej podłogi,proszku do prania.Ja dowiedziałam się Kochana też strasznej rzeczy zmarła 13letnia córka mojej koleżanki z którą spędzałyśmy razem wakacje.Miała raka mózgu,operowali ją w Hamburgu szukali pomocy wszędzie i nic zmarła na stole operacyjnym.patrze na swoją córke i dziękuję Bogu i....tak strasznie współczuje Adze i wszystkim tutaj.Dziś ma urodzinki Twój mąż Kochana pomodlę się za Niego i za Ciebie Lenko.Buziaki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Sierpień 24, 2010 I jeszcze jedno Kurczę - Ona Odpowiada tez mam wrażenie, że chemia Tacie nie pomaga nie służy:( po operacji płuca już doszedł do siebie, czul się dobrze, a po tych chemiach jakoś taki jest osowiały, zdolowany, spiący... boje się, ze chemia zabiera mu siły, a nie pomaga na komorki nowotworowe nic a nic:(:(:( cholerka:(:(:(:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
GOSIA 74 0 Napisano Sierpień 24, 2010 Kasiu C Kasiu dzięki za modlitwę za wsparcie.Tak żal mi Twojego Taty że tak strasznie ta choroba Go wymęczyła.Myślę że Ci którzy tu tak cierpią tam mają już spokój.Kasik nie pracuj tak dużo mówi Ci to Gosia która pracuje drugi tydzień non stop:).Co za czasy.Buziaczki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość smutna Ela Napisano Sierpień 24, 2010 Kochana Gosiu 74 . Sercem i duchem jestem z Toba.To dobrze, ze trafiliscie na takiego lekarza.Zachecali wlasnie do operacji, Dzieki temu udalo Wam sie wyrwac wiele dni zycia.Chemia jednak czyni swoje w organiznie.Sa osoby, ktorym po chemioterapii tez sie uda dzwignac.Niestety nie wszystkim jest to dane.Wielki wplyw na to ma wiele czynnikow.Wspolczuje Ci z calego serca.Jest to strasznie trudny moment dla chorego i bliskich.Trzymajcie sie dzielnie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach