Gość Katarzynka36 Napisano Wrzesień 10, 2010 BOże przybywa nas z każdym dniem:(:(:( Asiu Tak jest mleczko na apetyt nazywa się magalia albo inny rodzaj - megace...Mój Tta jest leczony na Szamarzewskiego, ale w Centrim Pulmonologgi własnie dr z Akademii nas skierował do Centrum, no bo tata miał operacje,w AM chyba nie wykonuej, Nam bardzo omógł dr Szczepan Cofta, znasz Go może? Agusiu Bardzo mi przykro, że i Ty do nas dołączyłaś:(:(:( Ech, niestety, rak Twojego Taty rzeczywiście został wykryty w mocno zaawansowanym stadium, skoro nawet dr nie chcieli chemii podać:( przykro mi bardzo... człowiek walczy, walczy cała rodzina i tak trudno się z tym pogodzić, tak cięzko jest....koszmar po prostu:( Ja jadę o 14.00 po Taty wyniki Tk klatki i brzucha, trzymajcie kciuki, co? Tak jak każdy, łudzę się, że troszkę czas Pan Bóg nam jeszcze da bysmy mogli się cieszyć naszym Tatkiem... Oddałabym za to wszytsko, aczkowliek przeczucia mam złe, po widzę, że Tata jakiś oslabiony, chyba, że to jeszcze o chemii:( trzymajcie się kochane cieplutko!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia C Napisano Wrzesień 10, 2010 Kasieńko-trzymam kciuki za pomyślne wyniki!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość siorka Napisano Wrzesień 10, 2010 Kochane Jest mi okropnie ciężko i smutno.Wypłakałam już chyba wszystkie łzy a serce pęka z żalu. Pisałam tu kiedyś o mojej siostrze, niestety przegraliśmy walkę dwa tygodnie temu... Opiekujcie się Swoimi bliskimi ,miejcie dla nich czas i siłę, to pozwoli później przetrwać te trudne chwile żałoby. Marne ale jest to pocieszenie, że byłam z siostrą , że mogłam ją wspierać. Życzę Wszystkim siły i ZDROWIA. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asia630 Napisano Wrzesień 10, 2010 Do Katarzynka 36 Owszem w tytm szpitalu nie robią operacji, leczą tylko chemią, bo nawet radioterapia jest w obcym szpitalu. Znam Pana Coftę z dyżurów podczas pobytu taty, ale nie mieliśmy z nim bliższego kontaktu. Tata ma nieoperacyjny rodzaj więc zostalismy w tym szpitalu. Dzięki za rady w sprawie tego mleczka. Będę pytać lekarza, bo mój tato im nie mówi że prawie nic nie je. W ogóle od poczatku choroby mówi lekarzom połowę, ponieważ chce zachować się przy nich że nic mu nie jest. Jest tak wiele razy. Tylko w domu my go widzimy i widzimy prawdę. Z obcymi to nie raz przez telefon albo na ulicy rozmawiał tak jakby nic. I od początku mówił że jakby dało radę przeżyć choc 5 lat. My od początku czulismy że taki okres jest nierealny ale on miał nadzieję, która sie właśnie skończyła i stąd ma wielką depresję. Teraz najbardziej wkurza mnie to że ma ogromny kaszel który uniemożliwia mu wypowiedzenie choć najkrótszego słowa, nie mówi nic a był z niego gaduła. To straszne samemu mu się chce płakać jak nie moze mówić, bo się od razu ksztusi i kaszle, a tu lekarz kazał nam czekać w tej pieprzonej kolejce 2 tygodnie i zero lekarstw, bo niby ich na ten stan nie ma. Muszą zrobić badania i dopiero powezmą decyzję co dalej, ale w tych 2 tygodniach to ma się udusić? Ma mieć robioną znów bronchoskopię, nie wiem jak to jest możliwe w tym ciągłym kaszlu. Kolejki i czekanie na leczenie dobija mie w tym kraju. Wcześniej mieliśmy wszystko od reki bo znaliśmy lekarza prowadzącego, ale ten lekarz juz nie pracuje tam i jestesmy jednym z wielu. To smutne ze trzeba mieć znajomości żeby mieć trochę godności w leczeniu. Czuje że z tatą źle i zupełnie sobie z tym nie radzę, w dodatku boję się jak trzeba bedzie mieć jakąś opiekę całodobową. Mieszkam w małym mieście i hospicjum nie ma nawet nie wiem czy jest może jakieś domowe, ale boję się dopytywać za wczasu, bo boje się wyprzedzać czas. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
agusia122 0 Napisano Wrzesień 10, 2010 Witam! U nas było podobnie tatus czuł sie zle od kwietnia [najpierw nie miał apetytu a pozniej pojawiła sie chrypa i bol w klatce ] i poszedł do lekarza rodzinnego u ktorego leczył sie ponad 10 lat .Doktor nawet go nie zbadał tylko wysłał do laryngologa -ktory przepisał antybiotyk .Po ok 3 tygodniach poszedł opnownie do rodzinnego lekarza i wyprosił ledwo badania na krew mocz i rendgen klatki .Wyniki były znane za pare dni i oczywiscie szok guz płuca lewego i dopiero do szpitala w ŁODZI na wycinek i tomograf .Tatus po tym badanu sle sie czuł był bardzo słaby a oni go w takim stanie wypisali do domu .Po 2 tyg. moj mąż pojechał po wyniki taty i okazalo sie ze z tego wycinka nic nie wyszło a z tomografu zaginęła płyta i nie ma opisu.Po dwóch dniach mama pojechała i musiała troche nimi potrzasnoc bo oni znowu nie wiedzieli gdzie maja wunik z tomografu a z tatusiem było coraz gorzej .W koncu przysłali nam wynik do domu razem z płyta.NIESTETY przez ten ich bałagan u tatusia juz było zapózno na chemie poniewaz wyniki były przerazajace guz 6cm na 8 cm nieoperacyjny z przrzutami na watrobe i wezły chłonne srudpiersia i szyji .Bardzo mi go szkoda bo on nie wie jaka to choroba go dopadła .Jest mi bardzo ciezko poniewaz czasami pyta mnie czy ma raka a ja mówie mu ze nie .TAK BARDZO GO KOCHAM !!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Wrzesień 10, 2010 Witajcie KOchane!!! No i jestem z wynikami tomografu:)!):):):) To badanie kontrolne 3 miesiące po operacji:) Lekarz powiedział, że jest ok, zaniepokoiłam się tylko jakąs pogrubioną tkanką - taki jest opis w TK ale jest napisane, że najrpawdoodobniej to "blizna tkankowa". Dr dodał nam, że nie zmieniła koloru po podaniu kontrastu więc nie powinno być to nic niepokojącego!!!! Bo jak są "rakowe" to niby zmieniaja kolor na inny w TK... Boże mam nadzieję! Teraz 6 tygodni naświetlań... Kingsol, Twoja mama miała też coś takiego, czy może mi się tylko wydaje?! KOchane Asiu i Agusiu! Boże, tak mi przykro okrutnie jak czytam to co piszecie, płakać mi się od razu chce:(:(:( Jak to raczysko strasznie atakuje:( i nie daj zbyt wielkich szans! U nas było ciut inaczej - Tata wczesną wiosną mówił, że jest oslabiony i jak tylko usłyszałam, że jakby mowiąć świszcze wyslałam Go na rtg -robiliśmy wszytsko prywatnie, bo patrząc na naszą slużbe zdrowia, to odechciewa się... rtg wyszłó niedobre więc tego samego dnia do ulmonologa, ten do kolejnego i tak trafiliśmy po 3 dniach od rtg do dr Cofty - też niestety prywatnie, ale przez to o wiele, wiele szybciej - czyli troszkę czasu wygraliśmy... szybko prywatnie na Tomografi dzień Pred Wielkanocą wiedzieliśmy już, że jest guz... 3x4 cm...dr Cofta zajął się tatą, dał skierowanie na bronchoksopie, wycinek został pobrany jak po tygodniu okazało się, że to rak, to dostalismy namiary do dobrego torakochirurga....ten zadecydował, że jest szansa na operację i w sumie po 5 tygodniach tata był operowany... Ale żeby nie było zbyt pieknie, to w 1 węźle znaleziono przerzyrt - stąd tata miał 6 chemii no i jszcze na linii cięcia zostawiono komorki - stąd muszą być naświetlania... MOga z całego serca polecić dr Coftę, oczywiście rywatnie ma szybsze terminy bo ci ęzko się do niego dostać... ale jak usłyszał, że na TK wyszedł guz to przyjął nas na wizytę Wielką Sobote, bo tak byliśmy zdruzgotani i zdolowani, dzieki Niemu świeta jakoś nie przeżylismy... Przykro mi, że Waszym Tatusiom się nie udało zakwalifikowac na operację, to jest jednak olbrzymia szansa, bo raczysko bez operacji nie daje niestety żadnych szana, a już rak płuc to jest niemal wyrok... Generalnie wszytskom wczęnsiej czy później i tak się raczysko odnowi, ale jest różnica miedzy kilkoma tygodniami zycia, pół rokiem, czy 3 latami... jednak warto walczyć o każdy tydzień, dzień, miesiąc... Boje się okropnie, ale wiem, że inni mają jeszcze gorzej:( Asiu i Agusiu... Tak cięzko napisać Wam coś pocieszającego, jak same wiecie jak Wasi Ojcowie się czują:( Najważniejsze by nie cierpieli, bo to najgorsze co może być - patrzeć bezsilnie na ból, cierpienie Ukochanej Osoby... koszmar po prostu... myślami jestem z Wami, KOchane!!! Przytulam Was do serca... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Wrzesień 10, 2010 Asiu 630! Słuchaj, jak Tata tak źle się czuje to nie możecie czekać 2 tygodnie na wizytę!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Musisz przyspieszyć wizytę! jedź na onkologie i powiedz, że Tato sie bardzo źle czuje!!! 2 tygodnie czekania to za długo!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
agusia122 0 Napisano Wrzesień 10, 2010 Dziekuje Wam za wsparcie i dobre słowa.Najgorsze jest to ze mam jakies dziwne przeczucie ze tatus stopniowo przygotowuje sie do ''odejscia ''.Od paru dni ma opuchlizne na szyji ale narazie jeszcze tabletki powoli połyka i pije wode.Bardzo sie boje ze nie bede mogła mu pomuc jak bedzie bardzo zle poniewaz w ciagu dnia jestem z nim sama w domu.Tatus cierpi coraz bardziej i miewa dusznosci [obecnie staramy sie dla niego o butle z tlenem] od miesiaca bierze juz morfine w tabletkach .POZDRAWIAM Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Wrzesień 10, 2010 Agusiu 122 Łzy leca jak czyta się takie smutne wieśći:(:(:( Agusiu, czy jesteście pod opieką jakiegoś lekarza - opieki paliatywnej w tej chwili, albo hospicjum? Lekarze rzyjeżdżają do Was do domu, bo rozumiem, że Tata jest już zbyt słabiutki by jechać z nim do onkologa? Ta kula na szyi to pewnie bardzo powiekszony węzeł chłonny:( Agusiu, czy lekarze już powiedzieli, że przestają zupełnie leczyć Tatę? bo czasami tak jest, że stawiaja na kims przyslowiowy krzyżyk, a pacjentowi się oprawi i można jeszcze jakieś naświetlania np. zrobic by ulzyć w dusznościach czy bólu i oprawić komfort... stan Twojego taty jest już bardzo zaawansowany ale wierz mi można jeszcze wiele dla Niego zrobić - przede wszytskim ustawić odpowiednie leczenie przecibólowe by nie cierpiał, nie miał duszności ani dużych problemów z oddychaniem... Niby to iewiele, ale z drugiej strony bardzo dużo... i o to Agusiu musisz walczyć - by Tata nie odchodził w cierpieniu... a to, że jest Wam otwornie cięzko to niestety tak bedzie:( na to nie ma lekarstwa:( ja sobie na razie nie jestem w stanie wyobrazić, że z Moim Tatą też tak bedzie, wierzę, że jeszcze jakiś czas bedzie z Nami, ale z drugiej strony wiem, że za jakis czas i nas to spotka:( To koszmar dla mnie nie do przeżycia, ale niestety - trzeba dalej żyć:(:(:( ściskam mocno!!!!!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość to ja Ania Napisano Wrzesień 10, 2010 dobry wieczor, zaczelam czytac wasz topik,poniewaz moj przyjaciel jest chory na raka pluc. Poznalam go juz z ta choroba i pokochalam go z wzajemnoscia.Czytalam tu u Was i pare razy sie poplakalam. Moj przyjaciel w nastepnym tygodniu idzie na badania. Raka pluc stwierdzono u niego w grudniu w tamtym roku, mial operacje, chemo i pod lampami byl. Teraz nie wiem jak dalej to bedzie...czytam tu i trace nadzieje,ze mozna sie z tego wyleczyc...niestety moj przyjaciel mieszka 550 km dalej ode mnie i nie moge do niego pojechac. On tez tego nie chce :-(:-(:-( nie moge uwirzyc,ze to jest nieuleczalna choroba :-(Moj przyjciel wyglada zdrowo i jest wesoly. Byl nawet po tym wszystkim w sanatorium....boje sie ,ze nie bedzie mnie chcial widziec a ja chce byc przy nim dzien i noc...nasze nastepne spotkanie jest zalezne od tego jakie wyniki badan bede...jesli sa guzy to bedzie musial isc na chemo i znwou dlugo sie nie zobaczymy :-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Wrzesień 10, 2010 Witaj Aniu! Przykro, że i Twojego Mężczyznę doadła ta choroba... Dobrze jednak, że byla operacja - wówczas są jakies szanse na wyjście z tego, choc nieduże:( ale można też kilka lat wygrać, a to przecież duzo.. Aniu, ale rozumiem, że teraz Twój Przyjaciel idzie na kontrolne badania tak? bo wiem, że takie trzeba robić co 3 miesiące! Więc jeśli to kontrola to nosek do góry, napewno wszytsko bedzie dobrze:):):) kontrola musi być często,żeby ewentulanie wyłapać jakby się coś niedobrego znowu zaczęłó dziać, więc nie martw się na zapas! buziaczki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
agusia122 0 Napisano Wrzesień 10, 2010 Niestety na opieke hospicjum sie moj tatus nie załapuje ponieważ mieszkam 35 km od osrodka hospicyjnego i niestety jestesmy zdani tylko na siebie i lekarzy z przychodni rejonowej .Jesli chodzi o bol to narazie plasterek co 60 godzin mu wystarcza i dodatkowo co 3.5 godziny podajemy morfine .Jest bardzo dzielny i jestesmy z niego bardzo dumne .Jest nam coraz trudniej patrzec na jego cierpienia ale jeszcze tajemy jakos rade . POZDRAWIAM Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość to ja Ania Napisano Wrzesień 10, 2010 Witaj Katarzynko36 :-) dziekuje bardzo za odp:-) juz sama nie wiem z kim porozmawiac:-( w realu oprocz z moja przyjaciolka z nikim nie rozmawiam,poniewaz uslyszalam takie brzydkie uwagi jak: "wybij sobie go z glowy, jak myslisz,jak dlugo z nim bedziesz"...nie wiem dlaczego tak to musi byc, ze akurat poznalismy sie teraz.Zakochalismy sie jak nastolatki w sobie...dziwne prawda?Ja mam 35 lat a on 53. Musze powiedziec,ze mieszkam za granica i nie wiem jak po polsku fachowo opisac jego chorobe. Wiem tylko,ze to nie jest drobnokomorkowy rak. 3 miesiace temu wychodzac z radioterapii mial jeszcze male guzki na plucach i powiedzial mi,ze ta radioterpia jeszcze 3 miesiace buszuje w organizmie i jest mozliwosc, ze zniszczy te pozostale guzki. Teraz znowu mi sie plakac chce :-( wiem,ze to jest niewiaraygodne ale on chcial jeszcze zalozyc ze mna rodzine.Lecz malo do mnie dzwoni albo pisze smski bo on nie chce mnie obciazac choroba.Wiem, ze jesli okaze sie, ze ma przezuty lub nowe guzy to nie bedzie chcial miec przy sobie...i co mam zrobic? Chcialam przeprowadzic sie do jego miasta le to nie jest takie proste. Jesli moge chetnie bede z Wami:-)Katarzynko36 modle sie za Twojego Tate i za Wszystkich Cierpiacych tutaj. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Wrzesień 10, 2010 Witaj Aniu! No to mlodsza jesteś niż ja:) Słuchaj, a dlaczego jest niewiarygodne, ze chcieliście założyć rodzinę? Ludzie zakochują się w różnym wieku:) A to, że Twój Ukochany jest trochę starszy no to cóż z tego? To Wam nie wolno się kochać?! Aniu! przecież miłość nie zna granic, prawda? Szkoda jednak, że jesteście tak daleko od sieibie:( I jemu napewno jest o wiele ciężej, bo pewnie masz rację, że nie chce Cie stresowac jak się czuje, z drugiej strony i Tobie jest cięzko, bo nie będąc na miejscu nie możesz kontrolowac pewnych rzeczy, wspierać Go chociazby przytuleniem się, czy całuskiem...małe rzeczy a są jednak bardzo ważne... Czy On jest sam i sam walczy tutaj w POlsce? Nie myslisz o jakimś przyjeździe choć na kilka dni? MOże udałoby się Wam szczerze porozmawiać... chcecie być razem, to starajcie się o to niezaleźnie od choroby. POzytywne nastawienie jest bardzo ważne! A jakby Twój Luby stał się Twojm Mężem to napewno samopoczucie i fizyczne i psychiczne bardzo by mu się polepszyło!!!! Dużo dobrego Wam życzę! a młośc czyni cuda przecież:) Aniu, jak Ci z nami miło to cieszymy się, choć forum to przecież w istocie jest smutne, bo o smutnych rzeczach - chorobie strasznej - piszemy...ech spokojnej nocy!!!!!!! papa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Wrzesień 10, 2010 Agusiu 122 Ech, niedobrze, że nie macie dr z paliatywnej opieki, zawsze to jakieś dodatkowe wsparcie... tak to już jest, że ak ktoś mieszka ciut dalej od dużego miasta, to jest troche niestety pozostawiony na pastwę losu:(:(:( przykre to bardzo... Ale cieszę się, że sobie radzicie:) Dzielne jesteście:):):) buzia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Wrzesień 10, 2010 Katarzynko Nie pisałam dawno ale śledzę Was z "ukrycia" ,zaczął się rok szkolny i całe z nim związane zamieszanie.Bardzo się ciesze ze u Twojego Tatusia jest wszystko w porządku :)) ale jak przeczytałam kolejne wpisy zrobiło się smutno :((( KOCHANE DZIEWCZYNY musicie walczyć o każdy termin,o każda szansę dla Waszych bliskich.A NASZA KATARZYNKA TO PRAWDZIWY EKSPERT I WIE CO PISZE ,NIE JEDNO JUŻ PRZEŻYŁA..NIESTETY :((( Dużo zdrówka dla Was i Waszych kochanych Tatusiów,mam i znajomych. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Wrzesień 10, 2010 Do to ja Ania Moja droga imienniczko,jesteśmy tu po to aby Cię wspierać i w miarę możliwości coś pomóc.Idź za głosem serca i nie patrz na innych.Twój mężczyzna jest świadomy tego na co zachorował i chce być "twardy"że niby sam itd.W głębi serca bardzo Cie potrzebuje..pamiętaj o tym..I trzymam kciuki..wszystko musi być dobrze :) i założycie wspaniałą rodzinkę :)) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość to ja Ania Napisano Wrzesień 10, 2010 chyba sie porycze:-(:-(:-( @ONA ODPOWIADA---Ja wiem, ze on mnie bardzo potrzebuje, jestem jego iskra zycia...i zgadza sie co napisalas,ze teraz woli byc twardzielem, a ja tak bardzo chce z nim byc... musze czekac do nastepnego tygodnia na wyniki, ale wiem ze pojdzie znowu na chemie...ja to wiem po prostu... my nie mieszkamy w pl i on nie jest Polakiem tylko jest "stad"... poznalam go i bylam wrakiem czlowieka - psychicznie. a on mozliwe ze byl wrakiem czlowieka-fizycznie. od razu mi sie spodobal i tylko czekalam na moment,zebym mogla z nim porozmawiac. I jak mi powiedzial ze ma raka to mi bylo tak okropnie przykrooooo:-( ale nie pokazalam mu tego.... ON nauczyl mnie zyc, nauczyl mnie kochac...Ja juz niczego nie chcialam i nie umialam...nie umialam zyc i nie umialam kochac.....i zawsze zyczylam sobie aby sie kto zjawil ktory mnie tego nauczy...i zjawil sie...nauczyl mnie zyc, nauczyl mnie,ze jest to szczesciem zyc...czlowiek ktory moze odejdzie...nie moge tego pojac :-( i czesto mysle czy Pan Bog chce mnie wykonczyc? czy Pan Bog nie wie,ze dla tego czlowieka musi to byc katorga poznac i pokochac kobiete, z ktora chcialby dzeicko (mowilismy oboje o tym, po prostu tak,jakby to bylo jak najbardziej naturalne) i to zyczenie musi byc bolesne, bo ten czlowiek jest swiadomy,ze moze niedlugo umrze... dla mnie to jest koszmar i nie moge tego zrozumiec...nie moge... Katarzynko36, bardzo chce z nim byc tylko ze pracuje i nie moge tak po prostu sobie wyjechac albo przeniesc sie do innego miasta:-( a tak bardzo chce... wczoraj zadzwonilam do niego i sie pytalam dlaczego tak malo do mnie dzwoni i powiedzial mi: bo nie mam odwagi kochanie..... no i co mam zrobic??? jak mam mu pokazac ze chce z nim byc? juz nie wiem nic...wiemtylko,ze chce sie do niego przytulic...moze on wie co go czeka i nie chce bym przy tym byla..nawet mi to powiedzial..jesli dostanie teraz prognose ze ma jeszcze pol roku to nie bedzie wchodzil w zwiazek..nie chce zebym byla smutna... tylko, ze on nie wie,ze i tak i tak bede smutna..:-( smutno mi bardzo:-( przytulam Was i caluje. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Wrzesień 10, 2010 Agusia W Waszym miejscu zamieszkania albo nie daleko na pewno jest jakiś ośrodek Caritas z którego mogłabyś wypożyczyć koncentrator tlenu dla Tatusia.My mieliśmy to szczęście że mieszkamy w Warszawce i Tata dostał aparat ze szpitala z ul.Płockiej.Poszukaj w necie Kochana ,to duża ulga dla chorych. Trzymaj się Kochana Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Wrzesień 10, 2010 Kochana Aniu Teraz to i ja się poryczałam ..Z jednej strony miłość,zrozumienie i nadzieja,a z drugiej ta cholerna odległość :((Dlaczego życie jest tak trudne i los zsyła nam takie krzyże :(( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość to ja Ania Napisano Wrzesień 10, 2010 @dZiekuje bardzo ONA ODPOWIADA juz sama nic nie wiem:-( dla mnie jest to zagadka:-( dlaczego Bog nas zblizyl do siebie...nie wiem...po prostu nie wiem... jest to moze jedyny sens, ze mamy obydwoje byc dla siebie iskra marzen i zycia..juz nie wiem..nie moge myslec o tym..dla mnie to koszmar...zeby bylo po nim widac ta chorobe..ale nie widac...jak rozmawiamy jest zawsze wesoly..no nie wiem..nie moge juz..ide spac...przytulam Was..pa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
agusia122 0 Napisano Wrzesień 11, 2010 Do Ani . Ja osobiscie uwarzam ze je cos w tej waszej znajomosci jest skoro Bog was do siebie zblizył .Trzeba byc dobrej mysli i wspierac go w tej chorobie chodziaz dzieli Was taka odległosc .Zycze aby chodziaz Wam sie udało wygrac z ta okrutna choroba.NADZIEJA ZAWSZE UMIERA OSTATNIA. Jesli chodzi o ten tlen to obecnie czekamy na wizyte do pulmologa aby wpisał dawki jakie nalezy podawac [która dopiero jest w najbliszy czwartek czyli 16] i dopiero wytadza nam tlen .Boje sie ze tatus nie doczeka .Narazie jeszce sam siada i z nami troche rozmawia ale chodzic juz raczej nie bo sie meczy i nie ma siły .Jakie sa obiawy przerzutów do muzgu ? Czy cos wiecie na ten temat ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Max Zander vel Klaun 20 Napisano Wrzesień 11, 2010 "asia630 DO KATARZYNKA 36 TATO LECZY SIĘ NA SZAMARZEWSKIEGO ALE ZA CENTUM W AKADEMII MEDYCZNEJ NA ODDZIALE PULMUNOLOGII I ONKOLOGII. WIEM JAK TO JEST CZEKAĆ NA WYNIKI BO PRZEZ CAŁY ROK W KAŻDYM MIESIACU CZEKALIŚMY NA WYNIK INNEGO BADANIA. WIEM ŻE Z PUNKTU LEKARZY ROK TO I TAK NIE ŹLE, ALE DLA NAS TO JAK CHWILA. TYM BARDZIEJ ŻE MÓJ TATA MIAL OGROMNE SKUTKI UBOCZNE. 4 CYKL CHEMII USZKODZIŁ MU NIEODWRACALNIE TRZUSTKĘ KTÓRA MIŁA ZDROWĄ. TERAZ ŻYJE BEZ NIEJ BO CAŁA PRAWIE OBJĘŁA SIĘ MARTWICĄ. BYŁ PRAWIE 2 MIESIĄCE W SZPITALU I BYŁO BARDZO ŹLE. KOLEJNA RZECZ TO OD CHEMII USZKODZIAŁ SIE CENTRALNY UKŁAD NERWOWY I TATA MA WIELKIE PROBLEMY Z CHODZENIEM DOSTAŁ OD TEGO POLINEUROPATIĘ, TO JAKBY WCIĄ ZBOLĄCE STOPY ALE NAWET WE ŚNIE. TSAŁ SIE PRAWIE INWALIDĄ, BO WIĘCEJ NIŻ 100 METRÓW TO NIE PRZEJDZIE. Z BRAKU TRZUSKI JEST I CUKRZYKIEM I TYLE WYCIWRPIAŁ ŻEBY TO BYŁ TYLKO ROK????TO NIESPRAWIEDLIWE, A CZAS ZAPIERNICZAŁ CODZIEŃ TAK ŻE JA CZUŁAM ŻE UCIEKA I ZBLIŻAMY SIĘ DO KOŃCA W MIARĘ DOBRYCH DNI. A TERAZ NIE WIEM JAK TO BĘDZIE. ZNÓW KOŁO ZACZYNA SIE KRĘCIĆ. KOŁO BÓLU, STRACHU I ŁEZ A PRZY TYM CIERPIENIA NAJWIĘKSZEGO NA ŚWIECIE DLA MOJEGO NAJKOCHAŃSZEGO TATUSIA, CZASEM WOLALABYM ŻEBY BÓŁ GO OMINĄŁ I UMARŁ NA COŚ INNEGO. 13:41 " Poczytaj spobie to: http://www.faceci.com.pl/r_rak_metody_konwencjonalne.html .A sposobów na nowotwory znam sporo-w odróżnieniu od oficjalnych metod są w znacznej części zupełnie bezpieczne. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Wrzesień 11, 2010 Kochana tatuś na pewno doczeka,mój miał dawkę 2l -17 h na dobę.A co do objawów..u mojego tatusia nie było prawie rzadnych,dopiero po operacji wodogłowia zaczął zezować,nie miał koordynacji ruchów,zapomninał.Życzę Wam dużo siły. Buźka Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do vel Klaun :( Napisano Wrzesień 12, 2010 09:40 [zgłoś do usunięcia] Max Zander vel Klaun gffggghhh@tlen.pl'; ZAŁÓŻ sobie swój TOPIK , będziesz TAM wpisywał te swoje niekonwencjonalne metody .Jesteś jebnięty ? Jarzysz ??????????????????????????????????????????? Topik zatytułuj "100% leczenie RAKA PŁUC " - no - ! Powodzenia Elwira OLER, Wrocław - "jemy ŚMIECIOWE pokarmy" .....jasne bo w mieście nie ma innych ( i tak łażę z koszykiem pod półki ze zdrową żywnością !!!!!!!!!!!!!!!!!!! bo gdzie te ZDROWĄ ŻYWNOŚĆ mamy je hodować w doniczce ? Skoro w sklepie jej nie dostanę ??????????????? "Gdy natomiast spożywamy produkty biologicznie prawidłowe, wynik jest następujący: realizujemy KONSTRUKTYWNIE, długi cykl życia bez większych dolegliwości i chorób. " Proszę Cie ........... KONSTRUKTYWNIE :o:o:o:o Nie wkurwiaj tu zrozpaczonych ludzi , już jeden taki jest - patrz wyżej ON cyt" Nie stosowanie moich dobrych rad grozi kalectwem lub śmiercią .Bo jestem kafeteryjną krynicą wiedzy i zwłaszcza skromności . " daruj sobie linki i te ______________ To NASZA służba zdrowia jest CHORA :( To od niej należy zacząć leczyć ten chory system a nie od żarcia Pozdrawiam wszystkie tak bardzo wspierające się w ciężkich chwilach Osoby.Jesteś wspaniałe! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Max Zander vel Klaun 20 Napisano Wrzesień 12, 2010 "do vel Klaun :( 09:40 [zgłoś do usunięcia] Max Zander vel Klaun gffggghhh@tlen.pl'; ZAŁÓŻ sobie swój TOPIK , będziesz TAM wpisywał te swoje niekonwencjonalne metody .Jesteś j**nięty ? Jarzysz ??????????????????????????????????????????? Topik zatytułuj "100% leczenie RAKA PŁUC " - no - ! Powodzenia Elwira OLER, Wrocław - "jemy ŚMIECIOWE pokarmy" .....jasne bo w mieście nie ma innych ( i tak łażę z koszykiem pod półki ze zdrową żywnością !!!!!!!!!!!!!!!!!!! bo gdzie te ZDROWĄ ŻYWNOŚĆ mamy je hodować w doniczce ? Skoro w sklepie jej nie dostanę ??????????????? "Gdy natomiast spożywamy produkty biologicznie prawidłowe, wynik jest następujący: realizujemy KONSTRUKTYWNIE, długi cykl życia bez większych dolegliwości i chorób. " Proszę Cie ........... KONSTRUKTYWNIE Nie wk**wiaj tu zrozpaczonych ludzi , już jeden taki jest - patrz wyżej ON cyt" Nie stosowanie moich dobrych rad grozi kalectwem lub śmiercią .Bo jestem kafeteryjną krynicą wiedzy i zwłaszcza skromności . " daruj sobie linki i te ______________ To NASZA służba zdrowia jest CHORA To od niej należy zacząć leczyć ten chory system a nie od żarcia Pozdrawiam wszystkie tak bardzo wspierające się w ciężkich chwilach Osoby.Jesteś wspaniałe! " Służba zdrowia jest chora i starasz się aby tak zostało plotąc tu androny:P.Zauważyłem że niektórzy pacjenci zwariowali i wydaje im się że leczą się truciznami:P. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
agusia122 0 Napisano Wrzesień 13, 2010 Niestety sadze ze moj tatus ma juz przerzuty do głowy poniewaz od kilku dni nie morze chodzic i traci władze w rekach a takze zapomina . Czemu Bóg nie ma litosci nad chorymi i musza tak cierpiec . Czym sobie na to zasłużyli -moj tatus nie jest złym człowiekiem dużo nas w zyciu wspierał a teraz tak sie meczy. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Kasia C Napisano Wrzesień 13, 2010 Agus 122:( Tak mi przykro, ale po objawach, obawiam się,że możesz mieć rację.. Aguś, musicie walczyć o cokolwiek, ja wiem, że ciężko się rozmawia z lekarzami, bo każdy chce być traktowany indywidualnie, bo i każda tragedia jest indywidualna, a lekarza jakże często o tym zapominają:( ale przede wszystkim tk głowy, dexametason na odbarczenie, i daj Boże 5 lamp paliatywnie zmniejszających obrzęk oraz poprawę komfortu życia. To się należy, na prawdę nawet w stadium bardzo zaawansowanym, lekarz nie może odmówić podstawowej pomocy. Więc nie ma na co czekać Aguś. Natomiast wcześniej pisałaś też że myślicie o zakupie butli z tlenem-zbędny wydatek,ja też kupiłam , wydałam 1000zł a jej zawartość starczała na max 30 minut. Jedynie koncentrator tlenu ma sens, my wynajmowaliśmy za około 300 zł miesięcznie, a butlę kupiłam żeby zabrać tatę na jego ukochaną działkę, więc na na prawdę krótkie odcinki. Aguś, bądźcie teraz z tatą, niech czuje Waszą miłość, pamiętajcie, że nadzieja umiera ostatnia Kasiu. cieszę się , że chociaż u Was świeci słonko, to mała nadzieja dla tego forum:) Aniu-w jakimś celu zostaliście połączeni właśnie w takim czasie,w którym Twój ukochany mężczyzna choruje. Może masz być Jego Aniołem, może żeby wygrać z chorobą musiał czuć, że ma dla Kogo wlaczyć:) Bądźcie dobrej myśli, trzeba wierzyć, że będzie dobrze! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość asia630 Napisano Wrzesień 14, 2010 WITAM! TATA NA SZCZĘŚCIE JUŻ PO BRONCHOSKOPII. ZABIEG Z TEGO CO WIEM MAŁO PRZYJEMNY I TAK SIĘ BAŁ. TERAZ ZATO KASZLE JESZCZE WIĘCEJ BO PEWNIE PODRAŻNILI MU DODATKOWO GARDŁO. LEKARZ POMIMO ŻE WIDZIAŁ I SŁYSZAŁ TATY KASZEL I JAK WYGLĄDA KAZAŁ NADAL CZEKAĆ SPOKOJNIE NA PRZYJĘCIE ZA TYDZIEŃ DO SZITALA. TAK SIĘ BOJĘ I PODŚWIADOMIE MYŚLĘ ŻE BĘDZIE ŹLE, NIE UMIEM ZNALEŹĆ W SOBIE NADZIEI I WIERZYĆ ŻE BĘDZIE DOBRZE, A TAK CHCIAŁABYM. NAD RANEM BUDZĘ SIĘ BARDZO WCZEŚNIE I MAM SAME ZŁE MYŚLI, DLACZEGO OPUŚCIŁA MNIE NADZIEJA I WIARA W LEPSZE JUTRO, DLACZEGO TAK SIĘ BOJĘ. ZAWSZE MYŚLAŁAM ŻE MOI RODZICE BĘDĄ ŻYĆ WIECZNIE ZWŁASZCZA ŻE MAM BABCIĘ 92 LETNIĄ I NIGDY NIE SĄDZIAŁBYM ŻE PIERWSZY BĘDZIE MÓJ TATUŚ. DALACZEGO KTOŚ CHCE MI GO ZABRAĆ? TERAZ JEST TAKI SŁABIUTKI I CZĘSTO PŁACZE, A KIEDYŚ BYŁ TAKIM SILNYM CHŁOPEM ZWŁASZCZA PSYCHICZNIE. WIEM ŻE CHCIAŁBY BYĆ JESZCZE Z NAMI W ŻYCIU I TO NAJGORSZE DLA NIEGO ŻE JUŻ NIE BĘDZIEMY RAZEM. MI OSOBIŚCIE CIĘŻKO UWIERZYĆ ŻE ISNIEJE JAKAŚ DRUGA STRONA PO ŚMIERCI. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość _refleksja ... Napisano Wrzesień 14, 2010 A te wielkie litery to po co? Zle sie czyta taki tekst. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach