Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 18, 2010 Ona Odpowiada! No ja też nie lubie wracać do pracy po urlopiku:(:(:( Jeszcze cały tydzień muszę się rozzdwoić i zastępować kolezankę, która poszła do szpitala na wycięcie tarczycy:( Sklonuję się chyba:( a potem dam sobie premię, bo skoro za siebie będę robić i za koleżankę to dwa etaty od razu... W W-wie duszno jeszcze? A u nas normalnie ziąb:( założyłam sweterek, bo zimno!!! jakby mi ktos powiedział wczoraj przy tych 35 st., że jutro będzie 18 to bym nie uwierzyla, no ale i pogoda - jak wszystko w POlsce - jest specyficzna:) pozdrowienia:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość OLA 75 Napisano Lipiec 19, 2010 Witam. Właśnie dzisiaj odwiozłam Tatę na pierwszą chemię.Wyniki ma dobre i z biopsji prostaty -też nie ma komórek rakowych.Niestety Tata został dość brutalnie uświadomiony przez panią doktor prowadzącą i jak byłam u Niego drugi raz cały czas płakał.Patrzył na nas jakby nas ostatn raz widział-byłam z synem.Boże jakie to trudne powstrzymać się i udawać twardzielkę jak serce rozrywa się na pół.Ja niewiem jak to przejdę.Dziewczyny pomocy!!!!!!!!!!!!!!1 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Lipiec 19, 2010 Lenka Co tam słychać u męża..co postanowił lekarz? Katarzynka Jak tam minął dzionek..ogarnęłas się troszkę ? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Lipiec 19, 2010 OLA Najważniejsze że na razie jest ok i tata dostanie chemie.Niestety lekarze to rutyniarze i nie martwią się o psychiczne podejście pacjenta do terapii.Kochana uwierz ,dasz radę..Nie możesz tylko pokazywać Tacie swojego bólu i cierpienia.Ja wychodziłam ryczeć na korytarz a na salę wracałam z uśmiechem no 5.Serce się kroi jak widzisz bliską Ci osobę we łzach. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 19, 2010 Witajcie Dziewczyny! Ech Olu, rozumiem Cię doskonale... My baliśmy się włąsnie tego - że Tata zostanie w badzo brutalny sposób uświadomiony pzez lekarzy, z ktorych większośc potrafi to tak powiedziec, że człowiek łapie od razu dołek, depresję i świat mu się zawala... słyszy wyrok:( u nas było zdecydowanie delikatnie i etapami, więc yła delikatniejsza wersja, ale i tak jak tata usłyszała, że musi być operacja bo to guz, to płakał nam dwa dni w szpitalu i nie chciał jeśc:( A mysmy wtedy się cieszyli, że dr jeszcze chcą operować... więc tez ciężka sytuacja, bo tata płacze, a my się cieszymy... bo operacja - po przeczytaniu różnych info - dawała nam jakąs szansę na życie... na wyleczenie... Tata myślał, że na operacji się skończy... niestety okazało się, że musi yć cheia uzupełnijąca... więc teaz Tata znowu łapie dołki i jest smutny, często złosliwy, popłakuje. Olu nie powiem Ci jak to robić by się trzymać, bo sama nie wiem... na razie chwilowo zabrakło mi łez i nie potrafie płakać, chociąz codziennie myślę tylko o Tatty chorobie i o tym, czy dane nam będzie się ceszyć NIm jeszcz rok, a może dwa... Boję się, że nie dzieje się dobrze, kilka rzeczy mnie niepokoi i jest nam naprawdę ciężko:( po prostu miotamy sie i nie możemy się pogodzić, że naszego tatę to spotkało:(:(:( Olu, bardzo mi przykro, ze Twojego tatę tez dopadło raczysko:( to straszna choroba, podstepna jak sie okazuje... i tak wyniszcza człowieka...:( okrucieństwo...trzymaj się cieplutko i pisz, zeby się wyżalić... jesteśmy po to by się wspierać... Ona Odpowiada! Oj cięzki dzień miała niestety w pracy:( do 15.00 pracowałam częsciowo jako sekretariat, po 15.00 zaczęłam w domku robić to co miała zrobić w pracy - czyli moje zadania... i tak siedzę i pracuję, pewnie do drugiej w nocy jak nic:(:(:( Na szczęście upał dziś nie było makabrycznego, więc troszkę lżej... Wiesz KOchana, fajnie, że jesteś tutaj z ami cały czas:):):) i martwisz się i zajmujesz naszymi problemami... Twój tata jest napewno bardzo dumny z Ciebie! że tak nas bezinteresownie wspierasz i pomagasz:):):) buziaczki ślę:) Lenko... Co przyniósł dzisiejszy dzień? wiesz cos więcej, jak mąż? Tak bym chciała usłyszeć wreszcie od Ciebie, że zdecydowaie lepiej!!!!!!!!!!!!Tak bardzo Ci tego życzę by się porawiło! BYście przezywali razem jeszcze wiele cudownych chwil!!! papa Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Lipiec 19, 2010 Mój tata był bardzo dobrym człowiekiem,zawsze starał się pomagać słabszym..nawet w lutym kiedy ostatni raz był w szpitalu "na chodzie" troszczył się o Pana który leżał łózko obok.Chcę byc taka sama jak Tatuś..A Wy jesteście moim okienkiem na świat..i tak bardzo kibicuję Waszym bliski..mojemu Tatusiowi się nie udało..ale jest nadzieja w Waszych rodzicach. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Lipiec 19, 2010 I nie napisałaś jak czuje się Tatuś..spuszczony z czujnego oko córci :)) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 19, 2010 Ona Odpowiada:) Masz tak samo dobre serduszko jak Twój Tatuś:):):) Musisz je pielęgować, bo niestety w naszej szarej rzeczywistości ludzi o dobrych sercach coraz mniej....:( Tatuś w miarę... apetyt ma w miarę, ale pokasłuje co mnie strasznie niepokoi i nie podoba mi się (łudzę, że nasiliło się od chemii), no ale psychicznie niestety średnio:( stara się wymyślac sobie małe robótki, oczywiście pod czujnym okiem Mamy, by slabiutki jeszcze.... chemia strasznie oslabia:( a dopiero były dwie... tzn. nie jest źle... bo Tata jeździ autkiem codziennie a to po świezutki chlebek na sniadanko dla Żonki, a to pogania i nadzoruje budowlańców na budowie domku brata, ale kondycja jest o wiele bardziej kiepska...ech... ok, kończę, bo jeszcse sporo pracy rzed mna, a jeszcze jutro będę robiła w pracy za dwie sztuki, tzn. swoje i cudze obowiązki... więc zmeczona jestem nieziemsko i mma koszmarne sińce pod oczami, co nie wyglada zbyt estetycznie:( rawda jest taka, że przez chorobe Taty niec się... hm zaniedbałam... czlowiek nie ma po prsotu czas dla siebie a i to staje się mało ważne... ale jak kiedyś radziłam Lence jakaś doskocznia jest potrzebna bo zwariowac można, więc chyba na środę zaplanuje jakis wyskok na zakupy... buziaki:):):) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 19, 2010 Sorry, że tyle piszę, ale tu mogę się przynajmniej wyżalić... dzięki za wysłuchanie:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość OLA 75 Napisano Lipiec 20, 2010 Ach Ci lekarze doprowadzą mnie do szału kiedyś.Wczoraj przywiozlam Tatę na chemię a tymczasem okazuje się ,że jeszcze jutro będzie miał robione badanie pod kątem grużlicy.Leżał wczesniej na oddziale 2 pietra niżej przez 2 tygodnie i nikt nie wpadł na tak wspaniały pomysł-chociaż podejrzenie gruzlicy było.Tata juz nerwowy bo nie wie czego się spodziewać po tej chemii to oni przedlużają w nieskończoność badania.Ja rozumiem ,że jest to niezbędne ,ale ta spychologia jest wkurzająca. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 20, 2010 Olu 75! Ale to ja czegoś nie rozumiem:( Tata Twój ma zdiagnozowanego raka, dostanie zaraz chemię a lekarze się teraz wahaja i zastanawiają się czy zamiast raka nie ma gruźlicy???? Czy może ja coś źle przeczytałam??? Z dwojga złego wolałabym dla swojego Taty gruźlicę niż raka płuc....ech Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Lipiec 20, 2010 Witam,,dziewczyny. Dobrych wiadomosci ode mnie niestety nie bedzie. Wczoraj nie pisalam bo sama po raz kolejny tak sie zalamalam tak ze az mnie trzeslo. Wynik chistopatologiczny potwierdzil przerzut do muzdzku :( . Na moje blagane spojzenie "co dalej" lekrz powiedzial ze dzwonil do onkologii i onkolodzy nie podejma sie dalszego leczenia-zapozno ! Dzisiaj wypisali meza do domu. Dostal skierowanie do domowego hospicium. Kupilam dzis kupe lekow. Jutro pojade zalatwiac hospicium i wozek abysmy mogli troche wyjechac na spacerek. Oj,kobitki. Zalamka kompletna.Mezowi caly czas wmawiam ze to wylew. Bo nie wytrzyma psychicznie jak sie dowie. Sama juz wczoraj poprosilam pielengniarki na odziale o uspokajacy lek. Co tu dodac? Chyba nic... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 20, 2010 Lenko KOchana!!!!!!!!!!!!! Nie mogę uwierzyć?! Jak to nie chcą dalej leczyć? Ludzie maja przerzut do mozgu, którego lekarze nie operują i sa leczeni przez onkologów naświetlaniami żeby zklikwidować obrzęk mózgu, a Twój Mąż miał operację i lekarze rozkładają ręce???? Ja czegoś nie rozumiem!!! Chyba, że nic nie wycieli, tylko wzieli biopsję i nic więcej!!! Ostatnio jak byłam z Tata na dziennej chemii to była Żona z Mężem - przywiozła Męża na wózku, bo miał klopot z chodzeniem i lekiego zeza - ma od płuc przerzut w głowie i przyjechali na chemię...ani guza w płucu nie miał wyciętego anie tego w głowie i onkolodzy w Poznaniu na szamarzewksiego dają mu chemię... a Twój Mąz Lenko ma i guz na płucu wycięty i w glowie więc albo ja głupia jakaś jestem i nie rozumna albo lekarze wiedzą więcej i nie chcą powiedzieć albo to jakieś konowały::(:(:(:( Lenko! Cholerka, weż dokumenty i spróbuj sama do jakiegoś dobrego onkologa - prywatnie jak najszybciej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Trzymaj się KOchana!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość OLA 75 Napisano Lipiec 20, 2010 No właśnie Kasiu 36-dlatego jestem zła jak cholera.Daj Boże ,aby to była fatalna pomyłka.Tata po badaniu tomografem mial podejrzenie:grużlica,chłoniak albo rak. ,to bylo robione w Kościanie.W Poznaniu na Szamarzewskiego mial robiona bronchoskopię i lekarz powiedział juz po badaniu cytologicznym,że napewno jest nowotwór tylko niewiadomo jaki.No a na wypisie ze szpitala napisali wyrażnie rak niedrobnokomórkowy z przerzutami do węzłów chłonnych śródpiersia. Po dwoch tygodniach jedzie spanikowany na chemię- lekarka twierdzi że cos jej nie pasuje i bada Go pod kątem gruzlicy.Paranoja!!!!!!!!!!!!111 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Do Leny Napisano Lipiec 20, 2010 Lenko, przytulam Cię mocno. Tak strasznie szybko czas Wam ucieka :( Wcześniej Cię pocieszałam, bo u nas choroba nie postępowała w aż tak szybkim tempie. Był jeszcze czas na śmiech, na małe wyjścia z domu, na rozmowy o planach i marzeniach i nawet na drobne ich realizowanie. Jestem zszokowana i ogromnie mi przykro, że lekarze nie dali Ci żadnej nadziei :( Hospicjum domowe, to super sprawa, polecam. Trzymaj się kochana, musisz jakoś unieść ten ból, bo jakie jest wyjście? :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 20, 2010 Olu O to Wy też jedziecie na Szamarzewskiego? My też:( Rany Julek, Olu, tomożę jest szansa i Tata ma gruźlicę?! Módł się KOchana by tak było!!! DR nie będę komentować bo szkoda naszych nerwów:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Lipiec 20, 2010 Kochane dziewczyny U mojego taty po wykryciu guza podejrzewali jeszcze gruźlicę.Został przewieziony do szpitala w Otwocku i tam leżał ok.dwóch miesięcy.Wynik bakteriologiczny był na szczęście ujemny. Lenka Cholera za szybko to wszystko się dzieje..bardzo...bardzo mi przykro.Pamiętasz jak pisałam że mój tatko chciał wrócic do domku..Brakuje mi słów i jak zawsze po przeczytaniu tych smutnych wiadomości znowu się poryczałam. Katarzynka Ja tez bardzo się zaniedbałam przez chorobę tatusia.Nie w głowie był mi fryzjer i zakupy. Ucałujcie Waszych bliskich od takiej jednej wariatki z forum :)) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Lipiec 20, 2010 Do Ona Odpowiada. Ucaluje od Ciebie meza,tak pocichu powiem ze od takiej dobrej kolezanki z forum ma buziaki. Ech zycie,czemu Ty nas uczysz? I czemu w tak oknutny sposob? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość STZ2 Napisano Lipiec 20, 2010 MÓJ TEŚC UMIERA...PRZERZUTY Z PŁUC DO KOSCI...KOSZMARNIE CIERPI...JUŻ NAWET MORFINA NIE POMAGA... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
joanka35 0 Napisano Lipiec 20, 2010 Lenko, bardzo mi przykro. Nawet nie wiem co Ci napisać:( My też korzystaliśmy z opieki hospicjum domowego, super sprawa. Tylko, że moja mama od początku miała leczenie paliatywne a Wy mieliście i uważam, że dalej macie sznasę. Nie poddawaj się, weź wypisy, badania i skonsultuj z innym onkologiem. Dla swojego spokoju. Trzymaj się mocno. P.S. Przepraszam, że tak rzadko piszę ale mam ostatnio doła, ciągle mi moja mama w głowie, nie mogę zapomnieć. Poza tym nawał pracy. Pozdrowienia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 20, 2010 Joanko! Ja też - tak jak i TY - uważam, że Lena i Jej mąz maja szansę, może nie na całkowwite wyzdrowienie, bo bądźmy realistkami, ale na lepsze zdrowie i jeszcze wiele dobrych, wspólnie spędzonych miesięcy!!! Nie mogę zrozumieć, że lekarze "postawili" krzyżyk... MOim zdaniem teraz kolej na onkologów! Dobrych onkologów... BYły operacje, więc to co najgorsze w zdecydowanej części zostało usunięte... pacjenci bez operacji dostają leczenie - lampy i chemię, dlaczego was Leno tego pozbawiono??? jak można rzestać leczyć Męża? Myslę, że Ci lekarze chcieli się Go pozbyć, bo potrzebowali łóżka... i normalnie Was zbyli:( Szukaj Lenko innych lekarzy - Onkologów... Oni musza podjąc leczenie! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ech..!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Napisano Lipiec 21, 2010 STZ2 - wspolczuje Ci. Moj ojciec strasznie umieral :( . Do dzisiaj nie moge sie pozbierac.... Przed smiercia byl bardzo nieprzyjemny dla nas. Cierpial potwornie, morfina nie skutkowala. Nie wiem nawet co Ci doradzic.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
joanka35 0 Napisano Lipiec 21, 2010 STZ2 bardzo mi przykro. Może należałałoby podawać większe dawki tak aby teść był nieprzytomny. Wiem, że czasem chorzy dostają co 15 minut, żeby tylko jak najmniej cierpieli. Nie jestem w stanie Cię w żaden sposób pocieszyć. Trzymaj się dzielnie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Katarzynka36 Napisano Lipiec 21, 2010 STZ2 Zgadzam się z Joanką, lepiej dać jeszcze więcej morfiny, niech Teść śpi, jest nierzytomny, niz miałby tak cierpieć okrutnie:(:(:( KIlka lat temu mój znajomy miał przerzuty raka nerek do kości i nawet jak tylko wyszły na poczatku małe cieie na kościach w scyntygrafii to ból był nieziemski:(:(:( Im dalej było gorzej, podobno kości zajete rakiem bole tak strasznie, że morfina niewiele daje, ale lekarze wszcepili mu coś w tą chorąm kość i ból był ciut mniejszy... i jeszcze mu ja jakoś wypalali, czy zamrażali by zmmniejszyć ból, na który morfina nawet nie pomaga... MOże Teściowo by też cos takiego mogli zrobić? trzymaj się!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Lipiec 21, 2010 STZ2 wspolczuje Ci bardzo,okropne to jest. Nawet nie umiem powiedziec jak mi przykro :( Kasiu,siostra meza konsultowala sie z lekarzem,niestety w takim stanie w jakim teraz przybywa moj maz nie da sie nic zrobic,zaslaby.A naswietlania i chemia moga go poprostu zabic. Noc minela spokojnie. Podalam mezowi tabletke na sen i przeciwbolowa i spal do 4.45.Pozniej sie obudzil na siku,i zebym mu poklepala plecy(nie moze odkaslac),i znowu usnal.Spal do 8.30. O 9-j zjadl duzo owsianki. I znowu spac. Ja,korzystajac ze spokojnych minut ugotowalam zupe z lanymi kluskami na obiad. Kolo 11-j przyszla siostra meza,a ja pojechalam zalatwiac domowe hospicium i wozek. W hospicium powiedzieli ze lekarz bedzie za 2 tygodnie.Poprosilam o psychologa dla meza i siebie. Pojechalam zlatwic wozek. W sklepie mi powiedzieli że ze skierowniem czeka sie rok na refundowany wozek,ale jest mozliwosc wypozyczenia- 200 zl.kaucja i 50 zl.za miesiac. Pojechalam do domu po forse.Wrocilam do sklepu. Z pod sklepu z wozkiem odebral mnie kolega meza. Teraz jestesmy na kolkach. Maly spacer dla odmiany zrobi nam z mezem dobrze. Siostra mowila ze jak wyszlam to maz caly czas pytal kiedy wroce :( To wszystko. Caluje Was mocno. P.S.Nie wszystko,teraz maz sie obudzil bo strasznie go boli glowa,no chcil wymiotowac ale tylko polul snila :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Lena W. 0 Napisano Lipiec 21, 2010 poplul slina chcialam napisac,z nerwow nie wiem co mazgam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
mgielka* 0 Napisano Lipiec 21, 2010 Lena W. Nie podawaj mu bialej maki. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
joanka35 0 Napisano Lipiec 21, 2010 Jeju Lena, musi Ci być okropnie ciężko:( nie spodziewałam się, że to wszystko będzie tak wyglądać. Myślałam, że skoro Twój mąż miał operację to teraz powinno już być tylko lepiej. Jestem załamana totalnie, strasznie się o Was martwię:( Mam nadzieję, że uda Wam się zaliczyć tych spacerków sporo. Ciesz się każdą chwilą z mężem, bo nie wygląda to za ciekawie. Przepraszam, jeśli Cię uraziłam tymi słowami ale przerzut do mózgu (nie leczony) jest fatalny w skutkach, co zresztą pewnie sama wiesz. Ale zawsze jest nadzieja, póki jest nadzieja trzeba walczyć. Ściskam Cię mocno dzielna kobieto. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kfiatuszeeek:) Napisano Lipiec 21, 2010 u mnie w rodzinie wujek taty miał raka płuc- płuco wycięli a on sobie żyje spoojnie już hoho:) troche sie meczy szybko, juz nie pali ale jest ok:)rak tostraszna choroba... wlasnie moja babcia- siostra wujka umarla na raka piersi, dziadek na raka jelita grubego- jest to rodzinne niestety:/ ale grunt to isc wczesnie to lekarza i sie badac! babcia poszla jak zobaczyla krew w staniku... za rok czasu zmarla a sie strasznie meczyla Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ONA ODPOWIADA Napisano Lipiec 21, 2010 Lenko A Twój mąż troszkę chodzi czy juz zupełnie nie ma siły ?ja myslę że sam guz to nie jest jeszcze totalna tragedia..pamiętam jak byłam u taty na neurochirurgii rozmawiałam z Panem który leżał obok.Zdiagnozowali u niego guza mózgu i wypisali ze szpitala,poniewaz najbliższy termin operacji był za ok.2-mce.Gdyby był krwiak operowali by natychmiast tak jak mojego tatusia.Kochana ku pociesze ja nie wiem ile u taty ten cholerny guz siedział,zaczął dokuczac jak zablokował przepływ tego płynu.Wiem że sytuacja nie jest łatwa ale nie jest dramatyczna..I wszystko w rękach Boga.Z tego co przeczytałam maz jest słaby ale ma apetyt...jak to dobrze...Jak zawsze tulimy Cię do serca i wszystkie nasze pozytywne fluidy są z Wami. Trzymaj się Nasz Kochana kobietko..szkoda że w żaden sposób nie mogę Ci pomóc :((( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach