Gość Zburaczona Napisano Listopad 26, 2008 Witam Wszystkie Buraczki!!! Dołączam do Was dopiero dziś,nie wiedziałam,że tylu ludzi ma podobny problem.Osobiście nikogo takiego nie znam.To jest okropne.Nie mam stałego rumienia,ale czerwienie się praktycznie codziennie przy byle okazji.W sklepie,jak ktoś do mnei zagada.W szkole,gdy chociażby zgłoszę swoją obecność.Na klatce,gdy sąsiad powie czesc.Zaczęło się w szkole średniej.Myslałam,że z czasem przejdzie,ale mam 23 lata i tysiące zburaczonych sytuacji.NIe jestesm nieśmiała,powiedziałabym niejedno i nie raz zaistniałabym,ale lęk przed czerwienieniem hamuje mnie.W domu,przed moim narzeczonym nie rumienie się.Ale przed innymi zawsze.Gdy tylko ktoś powie coś,a ja muszę się wypowiedziec,gdy uwaga skupia sie na mnie,gdy ktos probuje mnei poderwac tez.Czesto ubieram sie lżej,bo jak jest mi mniej ciepło,to mniej buraczków strzelam.Odważniejsza jestem,kiedy siedze np w knajpie,w ktorej panuje połmrok,bo wiem,ze nikt nie zobaczy mojej cegiełki.No i te komentarze ludzi-cos taka czewrona?zawstydzilas sie?ales buraka strzelia! A ja wtedy jeszce bardziej czerwienieje.... Widzę,że rady macie różne.Myśle,że sprobuje od regułki.Niektorym pomogła,moze i mnie sie uda Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość malaaa ceglaaa Napisano Grudzień 1, 2008 czesc wszystkim! mam 20 lat i moj problem zaczal sie jakies poltora roku temu. Czerwienie sie praktycznie ciagle gdy ktos zwraca na mnie uwage,w sklepie,w szkole,u lekarza,czy kiedy mam zalatwic jakas sprawe w urzedzie. To bardzo mnie ogranicza w wielu plaszczyznach mojego zycia. Wole wychodzic wieczorami,wtedy naparwde tylko czasami "spale buraka",(nie wiem od czego to zalezy) Chce byc taka jak kiedys,jak zawsze!!!!!! rozgadana,lubiaca byc w centrum uwagi,towarzyska i smiala!!!! ;( ;( Czy powinnam wybrac sie do psychologa ? mozektos z Was byl i wizyty mu pomogly?? A jak nie to w takim razie co z tym zrobic ?!?! czytalam o operacji ETS ale czy jest skuteczna?? Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Zburaczona Napisano Grudzień 8, 2008 malaaa cegłaaa Podobno ETS jest skuteczna,ale skutkiem ubocznym jest nadmierna potliwość.Wiem,w naszej sytuacji lepiej sie pocici niż czerwienieć :-) ale ja sie na nie zdecyduje.Po pierwsze dlatego,ze to operacja,ingerencja w orgaznimz,a kazdy taki zabieg wiaze sie z powiklaniami i ryzykiem.A po drugie to dlatego,ze zwyczajnie mnie na to nie stac :-( Ja klepie ta regułke przed snem i chyba juz sa jekies efekty male ;-) tzn potrafie troche juz kontrolowac mojego buraka,ale moze tez dlatego,ze zaczelam uzywac podkladow i mysle,ze mam na sobie maske i ze nic pod nia nie widac,a nawet jak widac,to pewnie mniej.Jakos lepiej mi z tym pudrem,odwazniejsza sie zrobilam,bo cegielki nie sa takie widoczne ;-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mmm26 Napisano Grudzień 9, 2008 Witam! Od prawie dwoch miesiecy biore tabletki antydepresyjne,ktore lecza tez fobie spoleczna(erytrofobie).Moge powiedziec smialo,ze od paru tygodni uwolnilam sie od przykrych atakow czerwienienia sie,czego nastepstwem bylo u mnie drzenie rak.Na poczatku brania leku wspomagalam sie tabletkami na uspokojenie ale te za bardzo mnie otumanialy,wiec je odstawilam.teraz czuje,ze nie sa mi potrzebne.Jestem bardziej otwarta,odwazniejsza i moge rozmawiac ze wszystkimi i na rozne tematy.Ulzylo mi,bo pracuje z ludzmi a fobia bardzo mi to utrudniala.Nie wiem,czy to najlepsze rozwiazanie,ale bylam u psychiatry i powiedzial,ze bedzie tylko gorzej i trzeba cos z tym zrobic.Wbrew pozorom erytrofobia pojawia sie u wielu osob,tylko nie chca one o tym rozmawiac. Głowa do gory! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość kerio84 Napisano Grudzień 10, 2008 Hej hej! JA również mam to choróbsko;( Z tym że u mnie zaczęło sie stosunkowo niedawno, tak na dobre to ok 2-3 miesiace i zaraz się zorientowałam dzięki tego typu forom, co to za reakcja. Chciałam zapytać przedmówcę, co za lek antydepresyjny???Jutro ide do psychologa, a jak on nie da nadziei to, psychiatra jeszcze zostaje i farmakologia, choć boje sie bardzo otępienia i innych skutków ubocznych. Pozdrawiam wszystkich Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mmm26 Napisano Grudzień 11, 2008 Tabletki,ktore biore to Paro Merc.Podobno nie wszyscy dobrze sie po nich czuja.Na mnie dzialaja swietnie i nie mialam tez skutkow ubocznych,o ktorych informowal mnie lekarz(czesto pojawiaja sie na poczatku kuracji).Te tabletki nie otumaniaja,nie czuje zadnej roznicy,oprocz tego,ze ataki nie zdarzaja sie juz.Spie normalnie,nie przytylam .Niestety lekarz powiedział,ze same tabletki nie wystarcza i ze przydalaby sie jeszcze psychoterapia np.grupowa.Inaczej po zakonczeniu kuracji wszystko moze wrocic... Nie znalazlam jeszcze poradni,w ktorej taka terapia miałaby miejsce. POzdrawiam!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość W KOLORZE FERRARI Napisano Grudzień 16, 2008 Witam. Sporo mi zajelo przeczytanie Was od poczatku, ale dla mnie to lektura obowiazkowa. Skoro jestem wsrod swoich nie moge sie nie podzielic moja kolorowa historia. Pierwszy raz zrobilo mi sie glupio i poczulem zazenowanie na lekcji muzyki, chyba w szostej klasie podstawowki. Mialem moze z 12 lat. Kazdy musial cos zaspiewac i kiedy przyszla na mnie kolej, wstalem...i poczulem, ze twarz nie do konca jest pod moja kontrola. Wczesniej jako dziecko spiewalem duzo (nie w chorze;) Zdobywalem nawet jakies bzdetne nagdrody na koloniach i zwyczajnie lubilem drzec gebe na caly regulator...ale nie tamtego pamietnego dnia. Wstalem, wzialem ustny zamach i poczulem jak ogarnia mnie fala ciepla, a wargi zaczynaja drzec w nieskoordynowany sposob. Wzrok wszystkich skierowany na mnie. Dlaczego nagle zaczelo mi to przeszkadzac? Dlaczego czulem sie taki spiety przed ludzmi, ktorych doskonale znalem i przed ktorymi darlem morde juz niejeden raz? Wydobylem z siebie w koncu jakies dzwieki, ale skonczylem wczesniej, niz zaczalem. Usiadlem i probowalem rozkminic moim dwunastoletnim rozumkiem co jest nie tak i co sie wlasciwie przed chwila ze mna stalo. Przeciez ten chlopiec tak slicznie spiewal i w dodatku lubil to. I nie chodzilo o mutacje, bo ta przebiegla plynnie, gladko i bez efektu "na dwa glosy". Wtedy pierwszy raz poczulem ten specyficzny, paniczny strach, od ktorego czlowiek czuje sie jakby w glowie mial procesor nie wyrabiajacy w stresie z nadmiarem informacji i nastepuje totalna zwiecha, paraliz umyslowy. Od tego momentu balem sie lekcji muzyki jak ognia. Balem sie lekcji muzyki, polskiego, historii...balem sie tych momentow, w ktorych skupiano na mnie uwage, bo balem sie, ze znowu zaczne robic z siebie idiote, zaczne sie czerwienic i miec te cholerne tiki (dobrze, ze jeszcze nie robilem w majtki). Najdziwniejsze bylo to, ze oprocz "tych momentow" bylem bardzo smialym, energicznym, wygadanym, towarzyskim, glosnym i radosnym dzieckiem/nastolatkiem. Pozornie normalny chlopak, bystry i zdolny, troche niepokorny i tylko czasem dziwnie dziwaczny. Wciaz jednak nic nie wskazywalo na to, ze nie zostane lekarzem, inzynierem czy astronauta. Podstawowke skonczylem w umiarkowanych bolach, ale z dobrymi ocenami, chociaz bez czerwonego paska, bo zachowanie "tylko" poprawne. Zreszta akurat czerwonego mialem juz serdecznie dosyc ;) Wakacyjne milosci rodzily sie w wielkich bolach. Pierwsze zblizenia byly gorace i klopotliwe bardziej, niz sie spodziewalem, ale probowalem dalej. Pieprzone apele i zwykle zgloszenie obecnosci "jestem" zaczynaly mi chodzic po glowie juz przed zasnieciem. Podobnie stanie w kolejce do stolowki i sam posilek przy wspolnym stole. Na szczescie mozna sie bylo zajac jedzeniem, wiec bylo tylko zle i zwyczajnie unikowo. Obsesje na pukncie wyobrazania sobie kolejnych sytuacji, w ktorych na pewno zrobi mi sie glupio przybieraly na sile. Powoli, ale jednostajnie rozkrecaly sie z miesiaca na miesiac i z roku na rok. W technikum pierwsze lata byly naprawde stosunkowo dobre. O dziwo nowe otoczenie i fakt, ze nikt mnie nie zna od bordowej strony sprawil, ze kolory lapalem wyjatkowo sporadycznie. Nie bylo mojej ulubionej muzyki, nauczyciele trzymali nas dosyc dlugo w okresie probnym i okazalo sie, ze moja podstawowka dala mi solidne podstawy, bo bylem jednym z lepszych uczniow, a wsrod kolegow bylem bardzo popularnym spoko-kolesiem z jajami i mozgiem na swoim miejscu. W mojej klasie nie bylo dziewczyn, wiec problem krepujacych relacji damsko-meskich odpadal. Z dziewczynami moglem nawet swobodnie pogadac na przerwach, ale swobodnie bylo tylko na zewnatrz, na swiezym powietrzu. Baaa, doszlo nawet do tego, ze mialem dziewczyne przez cale pol roku, ale nie dawalem juz rady, wiec skonczylo sie zrywem. W szkole, w pomieszczeniu, zwlaszcza kiedy mielismy na popoludnie zapalano ostre swiatlo, ktore dzialalo na mnie jak plachta na byka. Od razu sie spinalem i dusilem ta czerwien nawet siedzac z dobrym kumplem w ostatniej lawce. Kiedys zlamalem mu linijke, to zlapalem takie bordo, jakbym mu conajmniej matke zabil. Sytuacje sie mnozyly i bylo ich coraz wiecej. Bylo coraz gorzej. Czulem to calym soba. Nie nawidzilem sie czerwienic, dalej tego nie cierpie. Jazda autobusem stawala sie coraz wieksza "przygoda". Czasem szedlem na piechote. Oczywiscie doszlo do tego, ze nawet przygotowany do lekcji i wywolany do odpowiedzi wolalem wybrac opcje pokornego przyjecia paly. Zaczalem wagarowac, a kiedy brak promocji do nastepnej klasy zaczal wisiec nad moja glowa siegnalem po piwo. Musialem w koncu jakos opanowac "nerwy" i od czasu do czasu wydac z siebie jakies konstruktywne info na mierna bez odkrywania swoich chlopczykowych slabosci. Z piatkowo-czworkowego ucznia zmienilem sie w zdolnego, ale okrutnie leniwego lesera, jak skwitowala glupia pinda szkolna psychiatryczka. Swoja droga nigdy nie zdradzilem swojej wstydliwej tajemnicy wstydu przed wstydem, wiec godzilem sie na opinie smierdzacego lenia. Mozna powiedziec, ze z pieknego labedzia przemienilem sie w brzydkie kaczatko ;) Na egzamin komisyjny poszedlem pisemny, ale na ustnym juz sie nie pojawilem. Troje nauczycieli i ja sam? O nie...mam klasyczny przypadek erytrofobii plus te pieprzone tiki (ktore sa jeszcze gorsze od samej erytrofobii, bo uruchamiaja sie lacznie...czasem sie tylko zawsze czerwienie) plus pot, drzenie calego ciala i glosu. Bylem jeszcze bez snu, wygladalem i zachowywalem sie jakbym uciekl ze szpitala psychiatrycznego. Pomysleliby, ze jestem kompletnie oblakany, stchorzylem pomimo przyjecia dwoch piw, zaluje, nie zdalem, zakonczylem edukacje i kariere ucznia. Z pelnym wyksztalceniem podstawowym, na utrzymaniu matki, z rewelacyjnym zdrowiem psychicznym i praca, na ktora nie moglem sobie pozwolic zaczalem skutecznie wycofywac sie z zycia spolecznego. Wychodzilem z domu juz wylacznie po alkoholu, wypijalem cztery piwa i bylem na tyle otumaniony, ze moglem wyjsc do ludzi i szukac pomocy u specjalistow. Szukalem jej u psychologow, bioenergoterapeutow, konwencjonalnie i niekonwencjonalnie, u psychiatrow, w placowkach panstwowych i prywatnych. Wcinalem tabletki roznych rozmiarow, kolorow i ksztaltow, chodzilem na kurs kontroli umyslu, bywalem u hipnoterapeutow, ale pomimo lekkiego upojenia alkoholem i tak mialem za duza swiadomosc aby wejscie w hipnoze. Nic nie dzialalo i nic nie pomoglo, wiec dalem sobie spokoj, a trwalo to ladnych kilka lat. Nie spotykalem sie z ludzmi przez dwa lata. Z domu przestalem wychodzic prawie w ogole. Zaczalem miec mysli samobojcze, plakalem, wybralem blok, z ktorego skocze...i stchorzylem, nie zaluje, nie zakonczylem zycia. Ktos przez uprzejmosc moglby powiedziec, ze odwaga jest zyc, ale zeby sie zabic tez nie mozna byc tchorzem i potrzebne sa szczere checi, sporo samozaparcia, brak nadziei i wsparcia. Na szczescie nie spelniam wszystkich kryteriow. Iskra nadziei wciaz sie we mnie tli, mam wole zycia, mam moje marzenia o normalnym zyciu, mam wsparcie w najblizszej rodzinie, mam wsparcie w takich ludziach jak Wy, z podobnymi problemami. W koncu najlepiej jest cierpiec w towarzystwie. Nie chce sie poddawac, chce wierzyc, ze bedzie lepiej, nie idealnie, ale lepiej, a przynajmniej nie gorzej. Chcialbym kiedys zalozyc rodzine, zwiazac sie z kobieta, miec dziecko, zwyczajne zycie, spokoj na twarzy i w duszy. Az dziwne, ze niektorzy traktuja to jako cos normalnego, naturalnego. Dla mnie to troche niepojete, moze nawet abstrakcyjne, ze dla innych jest to zwykle i oczywiste, a dla mnie takie nieosiagalne. Czuje sie czasem bardzo zle, czuje sie czasem bardzo zly...na los, na siebie, na innych, czuje sie czasem jak wybrakowany towar, jak jakis zart i nieudany experymant. Staram sie znalezc w tym wszystkim sens i mysle, po prostu mysle, a mam sporo czasu na myslenie. Kochani, przez te nasze dramaty, przez to co przechodzimy, przez ta nasza glupia, smieszna, dziecinna przypadlosc mamy powod zeby sie zastanawiac, szukac przyczyn tej durnowatej, zalosnej i smutnej dolegliwosci i stawac sie coraz madrzejszymi, bogatszymi o wiedze, ale i o kolejne upokorzenia rowniez, ktore albo wyrobia w nas taka wole walki, ze zawsze bedziemy sie podnosic, albo strzal z lasera w glowe...parafrazujac jedna z kolezanek (te wasze lasery mnie przerazaja, ale czego sie nie robi, zeby unicestwic buraka;) W kazdym razie wiem jedno - nie warto konczyc zycia z wlasnej nieprzymuszonej. Wiem, ze nie wszyscy tu maja sklonnosci samobojcze, ale jesli je masz, to...poczekaj, poczekaj jeszcze troche, moze ci troche przejdzie, ochlon, uczep sie jakiejs dobrej mysli. Czy uszczesliwi kogos twoja smierc? Ciebie? Innych? Czy unieszczesliwi kogos twoja smierc? Siostre? Matke? Znajdz powod, chocby taki lub jeszcze drobniejszy. Warto zyc dla glupiej kawy z papierosem, dobrego filmu, kanapki z pomidorem, wybuchu smiechu, sexu solo, nawet jesli to wszystko dzieje sie w czterech scianach w absolutnej samotnosci. Wyciskam z zycia, z tego co mam tyle ile sie uda, a ze mam niewiele, to wyciskam naprawde mocno i nie popuszcze, chocbym mial sie spalic ze wstydu, nawet przed samym soba, co zreszta zadarza mi sie nierzadko. Nie bede czarowal...od pieciu lat nie korzystam z zadnej pomocy specjalistycznej, bo juz nie mam sily, ani ochoty, ani mnie nie stac i zwyczajnie juz mi sie nie chce klepac tej samej gadki, tlumaczyc, wyjasniac i naswietlac sytuacje. Ale kto wie czy madre glowy czegos nie wymysla, warto probowac, ja na razie odpoczywam, wypadlem z obiegu zycia w spoleczenstwie. Rehabilituje sie po swojemu, ograniczam stres do minimum, czekam, zbieram sily. Kontakt z ludzmi mam sporadyczny, wiec nie narazam sie na upokorzenia i kompromitacje. Mam juz prawie 31 lat, dalej wegetuje, ale juz bardziej konstruktywnie. Mam internetowa prace na cwierc etatu, pozwalam sobie wyjsc po czterech piwach raz czy dwa w miesiacu. Czasem sie nawet spotkam ze znajomymi, z ktorymi wcale nie jest latwiej, niz z kompletnie obcymi ludzmi. Dla mnie to male sukcesy, a juz na pewno powod do radosci i drobnej satysfakcji. A ze ze wspomagaczem...trudno, bez tego nie wychodzilbym wcale. Moze kiedys, w calkiem nowym otoczeniu znowu zaczne wychodzic, ale tu jestem juz "spalony". Ludzie pamietaja mnie jako normalnego chlopaka i chce, zeby tak pozostalo za wszelka cene, nawet za cene sporadycznego picia do wyjscia. Kiedy wychodze i czasem spotkam znajomych - zachowuje sie jak przecietny, zwykly obywatel. Nie ludze sie, ze nie czuc ode mnie alkoholu, chociaz cala strategie wyjsc mam doskonale opracowana. Wole to, niz upokorzenie przed innymi i soba samym. Mam to szczescie, ze nie ciagnie mnie do alkoholu, ciesze sie, ze nie pije w domu bez zamiaru wyjscia. Nie chce pic czesto, wiec wychodze rzadko. Przykro mi to mowic, ale niczego lepszego dla siebie nie znalazlem - taki wyrobilem sobie system. Oczywiscie nie polecam mojego sposobu, bo to sposob na przetrwanie, stjuningowany do oporu, aby zycie stalo sie bardziej znosne, a czasem nawet i przyjemne. Masz okazje sie leczyc? Dzialaj, moze uda ci sie ograniczyc straty w psychice i niemilosiernie umykajacym czasie. Moze uda ci sie zostac po stronie "zywych" i nie przejsc na bierna strone mocy. Macie juz pojecie jakie to u mnie osiagnelo rozmiary, jak bardzo rozszerzyl sie krag sytuacji, w ktorych czuje sie potencjalnie zagrozony. Jestem jak czlowiek widmo, sasiedzi mysla, ze ja tu w ogole nie mieszkam, odizolowalem sie prawie totalnie. Cena wysoka...co dostaje w zamian? Umiarkowany, swiety spokoj bez efektow permanentnej kompromitacji. Wlasnie w samotnosci poznalem siebie najdokladniej, umocnilem sie w przekonaniu, ze jestem madrym czlowiekiem, pewnym siebie, swiadomym wlasnej wartosci, tyle ze chorym na wyjatkowo specyficzna, wredna i nie do konca poznana chorobe. Nie jestem niesmialy, tylko cierpie na dolegliwosc, ktora powoduje, ze sprawiam takie wrazenie. Sam najlepiej wiem, ze nie jestem bardziej nienormalny od innch, po prostu troche sie roznie. Nie wazne czy jestes dziewczyna czy chlopakiem, ze wsi czy z miasta, bogaty czy biedny, piekny czy brzydki. Choroba nie wybiera. Jesli ma cie dopasc, to dopadnie, a jak sobie z nia radzic? Prosze nie brac przykladu ze mnie, nie wiem jak z tego wyjsc. Zmiana otoczenia moze pomoc znacznie, ale nie ma gwarancji, ze nie zaczniesz odcinac sie bardziej. To kwestia indywidualna. Wiem, ze erytrofobia jest wysoce prawdopodobnie uleczalna chirurgicznie. Byl odcinek Chirurgow/Greys Anatomy, w ktorym dziewczynie usunieto objawy erytrofobii. Czy uleczono jej okaleczona psychike? Pewnie nie, bo to mechanizm bardzo destruktywny i gleboko zakorzeniony, ale w koncu nie lapala juz pomidora. Jezeli stac cie na trening publicznego upokarzania, jezeli masz w sobie tyle sil, zeby patrzec jak inni reaguja na twoje zaklopotaniem i jestes gotowy/wa obnazac swoje najwieksze slabosci i zrezygnowac z poczucia wlasnego bezpieczenstwa i spokoju na czas nieokreslony bez gwarancji ozdrowienia - probuj. Ja nie moge sie oprzec wrazeniu, ze mam za duzo do stracenia, wystawiajac sie na publiczne posmiewisko, ale moze ty jestes gotowy/wa do takich poswiecen? Mowie to serio, szczerze i bez cynizmu. Na pewno nie zaszkodzi sprobowac technik relaksacyjnych/medytacji czy technik dekoncentracji. Wlasnie doczytalem inne tematy i operacja, to juz nie mit, ale skoro ten zabieg ETS (zalozenia klipsa, redukujacego doplyw krwi-bodajze) kosztuje 12tys.(szkoda, ze nie lirow;), to jeszcze sie troche pomecze, chociaz watpie, zeby owa operacja zlikwidowala rowniez moje drzenie. Sorry, ze elaborat, ale pierwszy raz zwierzam sie publicznie i chcialem nakreslic pelny obraz mojej sytuacji, ludzac sie troche, ze w sieci jestem wciaz anonimowy. Mam do Was wielki szacunek i podziwiam, ze wiekszosc mimo wszystko potrafi zyc wsrod ludzi i probuje normalnie funkcjonowac, ze dajecie sobie rade kazdy na swoj sposob, najlepiej jak umiecie. Widze tu kilka watkow w podobnym temacie, wiec powiele sie i wkleje hurtem. Wesolych Swiat Kochani, a przede wszystkim spokojnych i wolnych od obaw wszelakich i wiecie co...chociaz nie cierpie burakow, to na barszcz czerwony ochote mam wielka :) Niech wyrazem empatii i sympatii do Was bedzie stwierdzenie, ze wstydzilbym sie was zobaczyc, chociaz przy piwie mielibysmy pewnie sporo smiechu. Ciesze sie, ze nie jestem jedynym kosmita z czerwonej planety. Trzymajcie sie. Zycze wylacznie zdrowia...no i moze portfela ciezkiego jak cegla na pokrycie kosztow ETS. Nadzieja umiera ostatnia. Paaaaa ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość W KOLORZE FERRARI Napisano Grudzień 16, 2008 ...i drobnej satysfakcji. A ze ze wspomagaczem...trudno, bez tego nie wychodzilbym wcale. Moze kiedys, w calkiem nowym otoczeniu znowu zaczne wychodzic, ale tu jestem juz "spalony". Ludzie pamietaja mnie jako normalnego chlopaka i chce, zeby tak pozostalo za wszelka cene, nawet za cene sporadycznego picia do wyjscia. Kiedy wychodze i czasem spotkam znajomych - zachowuje sie jak przecietny, zwykly obywatel. Nie ludze sie, ze nie czuc ode mnie alkoholu, chociaz cala strategie wyjsc mam doskonale opracowana. Wole to, niz upokorzenie przed innymi i soba samym. Mam to szczescie, ze nie ciagnie mnie do alkoholu, ciesze sie, ze nie pije w domu bez zamiaru wyjscia. Nie chce pic czesto, wiec wychodze rzadko. Przykro mi to mowic, ale niczego lepszego dla siebie nie znalazlem - taki wyrobilem sobie system. Oczywiscie nie polecam mojego sposobu, bo to sposob na przetrwanie, stjuningowany do oporu, aby zycie stalo sie bardziej znosne, a czasem nawet i przyjemne. Masz okazje sie leczyc? Dzialaj, moze uda ci sie ograniczyc straty w psychice i niemilosiernie umykajacym czasie. Moze uda ci sie zostac po stronie "zywych" i nie przejsc na bierna strone mocy. Macie juz pojecie jakie to u mnie osiagnelo rozmiary, jak bardzo rozszerzyl sie krag sytuacji, w ktorych czuje sie potencjalnie zagrozony. Jestem jak czlowiek widmo, sasiedzi mysla, ze ja tu w ogole nie mieszkam, odizolowalem sie prawie totalnie. Cena wysoka...co dostaje w zamian? Umiarkowany, swiety spokoj bez efektow permanentnej kompromitacji. Wlasnie w samotnosci poznalem siebie najdokladniej, umocnilem sie w przekonaniu, ze jestem madrym czlowiekiem, pewnym siebie, swiadomym wlasnej wartosci, tyle ze chorym na wyjatkowo specyficzna, wredna i nie do konca poznana chorobe. Nie jestem niesmialy, tylko cierpie na dolegliwosc, ktora powoduje, ze sprawiam takie wrazenie. Sam najlepiej wiem, ze nie jestem bardziej nienormalny od innch, po prostu troche sie roznie. Nie wazne czy jestes dziewczyna czy chlopakiem, ze wsi czy z miasta, bogaty czy biedny, piekny czy brzydki. Choroba nie wybiera. Jesli ma cie dopasc, to dopadnie, a jak sobie z nia radzic? Prosze nie brac przykladu ze mnie, nie wiem jak z tego wyjsc. Zmiana otoczenia moze pomoc znacznie, ale nie ma gwarancji, ze nie zaczniesz odcinac sie bardziej. To kwestia indywidualna. Wiem, ze erytrofobia jest wysoce prawdopodobnie uleczalna chirurgicznie. Byl odcinek Chirurgow/Greys Anatomy, w ktorym dziewczynie usunieto objawy erytrofobii. Czy uleczono jej okaleczona psychike? Pewnie nie, bo to mechanizm bardzo destruktywny i gleboko zakorzeniony, ale w koncu nie lapala juz pomidora. Jezeli stac cie na trening publicznego upokarzania, jezeli masz w sobie tyle sil, zeby patrzec jak inni reaguja na twoje zaklopotaniem i jestes gotowy/wa obnazac swoje najwieksze slabosci i zrezygnowac z poczucia wlasnego bezpieczenstwa i spokoju na czas nieokreslony bez gwarancji ozdrowienia - probuj. Ja nie moge sie oprzec wrazeniu, ze mam za duzo do stracenia, wystawiajac sie na publiczne posmiewisko, ale moze ty jestes gotowy/wa do takich poswiecen? Mowie to serio, szczerze i bez cynizmu. Na pewno nie zaszkodzi sprobowac technik relaksacyjnych/medytacji czy technik dekoncentracji. Wlasnie doczytalem inne tematy i operacja, to juz nie mit, ale skoro ten zabieg ETS (zalozenia klipsa, redukujacego doplyw krwi-bodajze) kosztuje 12tys.(szkoda, ze nie lirow;), to jeszcze sie troche pomecze, chociaz watpie, zeby owa operacja zlikwidowala rowniez moje drzenie. Sorry, ze elaborat, ale pierwszy raz zwierzam sie publicznie i chcialem nakreslic pelny obraz mojej sytuacji, ludzac sie troche, ze w sieci jestem wciaz anonimowy. Mam do Was wielki szacunek i podziwiam, ze wiekszosc mimo wszystko potrafi zyc wsrod ludzi i probuje normalnie funkcjonowac, ze dajecie sobie rade kazdy na swoj sposob, najlepiej jak umiecie. Widze tu kilka watkow w podobnym temacie, wiec powiele sie i wkleje hurtem. Wesolych Swiat Kochani, a przede wszystkim spokojnych i wolnych od obaw wszelakich i wiecie co...chociaz nie cierpie burakow, to na barszcz czerwony ochote mam wielka :) Niech wyrazem empatii i sympatii do Was bedzie stwierdzenie, ze wstydzilbym sie was zobaczyc, chociaz przy piwie mielibysmy pewnie sporo smiechu. Ciesze sie, ze nie jestem jedynym kosmita z czerwonej planety. Trzymajcie sie. Zycze wylacznie zdrowia...no i moze portfela ciezkiego jak cegla na pokrycie kosztow ETS. Nadzieja umiera ostatnia. Paaaaa ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Airwave Napisano Grudzień 18, 2008 Świetny post W KOLORZE FERRARI, nic dodać nic ująć :] Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wielki200 Napisano Grudzień 19, 2008 MAM PYTANIE DO spede , CZY MOZESZ NAPISAC JAK SKONTAKTOWAC SIE Z TAMTA KLINIKA WE WŁOSZECH, JA BARDZO CIERPIE NA ERYTROFOBIE CHCE POPEŁNIC SAMOBÓJSTWO , MYSLE ZE OSTATNIM RATUNKIEM JEST OPERACJA ETS ALE NIE ZNAM JĘZYKA WŁOSKIEGO I NIKOGO KTO MÓGLBY MI POMÓC MOZE IDZIE SIE Z WAMI JAKOS SKONTAKTOWAĆ PROSZĘ O ODPOWIEDZ CZEKAM Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam nadzieji Napisano Grudzień 19, 2008 przeczytalem ten post czerwony jak ferrari i sie poplakalem to tak jakbym to ja napisal. mam prawie 30 lat i przechodze dokladnei to samo teraz odstawilem alkohol bo po prostu oszczedzam pieniadze nie mam juz nadzieji coraz czesciej mysle o ostatecznym kroku. Co mi pozostalo w zyciu sam juz nie wiem..... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wielki200 Napisano Grudzień 19, 2008 witam >nie mam nadziej> ja mam 27 lat od 15 lat borykam się z tym problemem szukałem wiele rozwiązan i doskonale cie rozumiem, to kurestwo rujnuje zycie, obecnie sam pije nie mam pracy i tez mysle nad ostatecznym krokiem, czasem mysle wolałbym nie miec reki lub nogi z tym idzie zyc a z erytroobia niestety nie , chciałbym poznac osobe która ma taki sam problem chociaz tyle Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość czerwona777 Napisano Grudzień 20, 2008 czerwony jak ferrari- świetnie to wszystko napisałeś. ilovelove -->> a dziewczyn w jakim wieku szukasz ; d moje gg- 7014902 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wielki200 Napisano Grudzień 20, 2008 PRZECZYTAŁEM DOKLADNIE POST czerwone ferrai nawet kilka razy poniewaz to jest identycznie jakbym czytał moja historie kropka w kropke to samo jakbym to był ja niesamowite normalnie sobowtór tez mam prace internetowa i zachowuje sie identycznie jak ty, zaastanawia mnie fakt dlaczego ta choroba bo inaczej tego nie mozna ujac dopada tak wiele ludzi pewnie w wiekszosci z powodu zycia w stresie . rodzina tez ma jakis wpływ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mistificated Napisano Grudzień 20, 2008 jamtez sie czerwienie non stop i sie z tego ciesze bo przynajmniej moja skora blada nie ejst i nabiera rumiencow, kolorow, jest poprostu oznaka zdrowia pomijajac oczywiscie wzgledy chorobowe takie jak np nadcisnienie. Uwielbiam czerwienic sie!!!!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość myszyyyyyyyyy Napisano Grudzień 23, 2008 oł dzizas, nie wiedziałam, że to jest taka zmora. Ferrari - to że się trzęsiesz, palisz cegłę i masz tiki nie znaczy że wszyscy się będą śmiać i Cię upokarzać. To tylko reakcja twojego układu wegetatywnego. I co z tego że Cię ktoś zobaczy w takim stanie, co z tego? Obawiam się, że erytrofobia to nie jedyna przyczyna twojego smutnego życia. Polecam lektury Viktora Frankla i wizytę w warszawskim centrum onkologii. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Airwave Napisano Grudzień 31, 2008 Zdrowy nigdy nie zrozumie chorego ... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ilovelove Napisano Styczeń 4, 2009 czerwona 777.... ja mam 31 lat.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wielki200 Napisano Styczeń 6, 2009 WITAj ilovelove czy możemy się jakoś poznać Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ilovelove Napisano Styczeń 9, 2009 witaj wielki200 , ale nie jesteś kobietą.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ilovelove Napisano Styczeń 11, 2009 31 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam nadzieji Napisano Styczeń 12, 2009 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam nadzieji Napisano Styczeń 12, 2009 wielki czy mozesz mi doradzic w jakikolwiek sposob jak zarabiasz pieniadze w necie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość wielki200 Napisano Styczeń 16, 2009 WITAM ilovelove jestem mężczyzną lat 26 , z ogromną przyjemnością poznałbym Cię, Do "nie mam nadzieji " odpowidam ci że prowadzę ze znajomą sprzedaż internetową bielizny dokładnie na allegro nik danusia_66 zajrzyj popatrz POZDRAWIAM WSZYSTKICH ilovelove ODPISZ moje gg 618317 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość ilovelove Napisano Styczeń 16, 2009 sorry wielki200,ale ja jestem facetem i hcialbym poznac kobiete.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
tadrasia 0 Napisano Styczeń 22, 2009 mam ten sam problem, chętnie zkims porozmawiam, zapraszam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
tadrasia 0 Napisano Styczeń 22, 2009 czesc, mam ten sam problem co Wy, jesli ktos chce pogadac to zapraszam na gg15766048.dosc dlugo sie z tym borykam , chetnie o tym porozmawiam z kims kto ma podobne doswiadczenie. mam na imie magda i mam 30 lat. pozdrawiam wszystkich Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość aniolek11111 Napisano Styczeń 25, 2009 hej!!!!! czy ktos wie jak ta operacja wyglada teraz???czy ktos sie wybiera w najblizszym czasie??jakie koszty Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość 18 lat Napisano Luty 8, 2009 mam na imie Oskar Hej. Ta operacja to jest dla mnie NADZIEJA Uzbieram tą kase Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość all1212 Napisano Luty 22, 2009 Mam pytanie do S.P.Dee jak Twój Misiek sie czerwienił?????? Robiła mu sie czerwona cała twarz czy tylko policzki????? Po wysiłku fizycznym też sie robił czerwony????? po alkocholu?????? Miał niewielki stały rumień na twarzy czybył czałkowicie blady??????? Czy w chwilach buraka czuł to cholerne gorąco na twarzy i czy piekły go policzki?????? czy teraz tego gorąca już nie ma????????? Proszę o odpowiedź już nie mam sił chce żyć ale nie wiem jak. Staje sie typem samotnika. Mam tego dojść a te uwagi innych....... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach