Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Valentino

Jestem chory z miłości do kobiety... niestety byłej kobiety

Polecane posty

Gość Valentino

Mam straszny problem z samym sobą. Jestem 27-letnim facetem, niby ułożonym, niby niczego mi nie brakuje, chyba oprócz odwzajemnionej miłości. Z moją byłą kobietą rozstałem się rok temu po 3 latach razem. Ciężko to przeżyłem, ona szybko się pozbierała i znalazła innego. Ja od tamtej pory próbowałem z paroma kobietami, niestety emocjonalnie zaangażowac się nie już chyba nie potrafię. O byłej myślę dzień w dzień, marzę o niej, tęsknię niesamowicie, śni mi się po nocach. Niestety... jest z innym i jest pewnie szczęśliwa. Przez nieodwzajemnioną miłość do niej stałem się wrakiem człowieka, który już pewnie nigdy nikogo nie obdarzy podbnym uczuciem. Wybaczcie mi te żale, ale jakoś tak miałem potrzebę napisania tutaj. Nie liczę, że ktoś poda mi receptę na rozwiązanie tego problemu, ciekaw jestem tylko czy ktoś z Was (kobiet czy facetów) przechodziło podobne załamania i jak sobie z tym poradziliście. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już inna...
po prostu.... życie toczy się dalej.. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już inna...
nie jestes sam.. jeżeli to może Cię pocieszyć :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiajaca sie
Hey, zabolało mnie to, co napisałeś...Dlaczego? Spójrz jak to wyglada z drugiej strony, czyli oczami kobiety która spotyka na swojej drodze faceta który nie potrafi wyleczyć się z dawnej miłości.... http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3406843

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiajaca sie
Wnioski są niestety przygnębiające :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w reflexi ...
4 lata zwiazku, 1,5 tygodnia sam, ogolnie staram sie miec nastawienie optymistyczne co do osobistej przyszlosci, ale w glebi mnie jest watpliwosc .... czy to ma sens ?? to uraz, ale uraz ktory daje do myslenia, czy jest sens sie wiazac i angazowac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już inna... marne to pocieszenie. No ale zdaję sobie sprawę, że nie tylko ja mam takie problemy. Najgorsze w całej tej chorej sytuacji jest to, że nie umiem po prostu być z inną kobietą. Od rozstania z nią stałem się strasznie zamknięty w sobie, nieufny, podejrzliwy. Do tego mam problem, bo porównuję kolejne kobiety do mojej eks i w każdej znajduję coś, co mi przeszkadza. Z moją eks było inaczej, tam miłość była od początku, niemal od pierwszego wejrzenia, to się czuło. A teraz jest pustka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA poważna
leczenie się z miłości trwa kilka lat 3 do 5 lat każda miłość w końcu blaknie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już inna...
-> zastanawiająca się... nie sądzę, aby Valentino tak szybko wpadal w ramiona tej drugiej.. to się ...nie da........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JA poważna
na zachodzie są specjalistyczne kliniki leczące z uzależnień m.in i z miłości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już inna...
Valentino... niestety nie mam recepty... na ,,zapomnienie" a może po prostu.... popros o spotkanie.. porozmawiaj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zatanawiająca się: przeczytałem pobieżnie. Ja jednak innych kobiet w ten sposób nie oszukuję, bo po prostu wprost mówię, że na nic więcej niż koleżeństwo nie mają co liczyć, jeszcze nie teraz. Nie bawię się w nowe związki dopóki nie wyleczę się z miłości do eks kobiety. A to prędko nie nastąpi, stąd moje przygnębienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
już inna ... spotkanie już jej raz proponowałem, jakieś pół roku temu. Odmówiła, bo facet, z którym jest jej podobno zabronił. Od tamtej pory nie odważyłem się zaproponować po raz kolejny. Mamy sporadyczny kontakt telefoniczny, wysyłamy sobie życzenia z różnych okazji, ale ona nic o moich rozterkach nie wie. Mnie natomiast skręca gdy ją słyszę. Bo ona jest z nim szczęśliwa. Oczywiście to dobrze, ale szkoda tylko że to on daje jej to szczęście, a nie ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zastanawiajaca sie
Bardzo dobrze że jesteś tego świadom i nie oszukujesz siebie...Teraz tylko wypadałoby sie z tym pogodzić i znalezc sposob na mozliwie znośne "przeczekanie" czasu niezbędnego do wyleczenia sie z miłości...Nie wiem czy to mozliwe ale próbowac warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Valentino
pomyśl: jeśli ona nie wie, to jak ma myśleć o Tobie? Ma cie za kolege i to wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Walentynaaa
Mam dokładnie tak samo. Za parę dni miną 4 miesiące od rozstania. A ja leżę i płaczę. Okropnie to przeżywam, muszę brac leki na uspokojenie, źle mi. Wątpię, żeby udało się zapomnieć, wymazać. Mężczyzni podrywają, proponują spotkania, byłam nawet na paru "randkach" ale każda kończyła się gorzkim płaczem. Oni mnie draźnią, na wejściu mówię, że nic z tego. Liczę, że mój Luby wróci, ale to już tyle trwa i nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zastanawiajaca sie: Gdybym to czytał zaraz po rozstaniu to miałbym nadzieję, że zapomnę, że będzie dobrze. Teraz po roku czasu wiem, że to strasznie trudne. Tym bardziej, że przeszedłem już przez te wszystkie \"podręcznikowe\" etapy, które miały mi pomóc. Czyli najpierw po rozstaniu balowałem (w sensie imprezy, ale bez seksu z innymi kobietami), potem zajmowałem się swoimi pasjami, wreszcie znalazłem dobrą pracę, w której się realizuję. No ale co z tego skoro przyszedł znowu taki moment kiedy ciągle myślę o byłej i nie mogę odżałować jak mogliśmy to oboje rozwalić. Inne kobiety dla mnie nie istnieją, z nią też już nie ma szans na ponowne zejście się. Takie błędne koło niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość już inna...
Valentino... znam ten ból... niestety...newet będąc z tym.. kims...drugim... wraca się do tamtej... prawdziwej.. może jedynej miłosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktoś wyżej napisał, że skoro ona nie wie jak to przeżywam to jak ma o mnie myśleć inaczej niż o koledze. No faktycznie, racja. Ale przecież nie będę się jej żalił w takim momencie kiedy jest z innym. Chcę zachować resztki honoru, bo wcześniej wystarczającą się przed nią płaszczyłem. Poza tym ja daję jej sygnały że mi jeszcze zależy, samo to że do niej czasem piszę czy dzwonię świadczy przecież o tym że o niej myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Walentynaaa
A u mnie najbardziej egzotyczny jest fakt, że to ja odrzuciłam. Heh ... potem starałam się naprawić, wrócić, ale słyszałam tylko nie nie nie !!! Teraz zupełnie nie mamy kontaktu, on mówił niby, że chce ... ale jak proponowałam kawę, to jakoś nie mogł się zebrać. Milczy. Rozumiem Ciebie doskonale, Ty przyznajmniej możesz funkcjonoać, ja teraz załamałam się totalnie .... Myślę nad tym, żeby go odzyskać, a zaraz potem myśli, że jak raz się rozpadło, to już koniec i nie ma sensu, że to nie to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Walentynaaa: Ona mnie także odrzuciła, to od niej wyszło rozstanie. Potem też niby chciała do mnie wrócić, ale ja wtedy akurat byłem na etapie imprezowania i odreagowywania. Zasłoniłem się męską dumą i potraktowałem ją jak zwykłą koleżankę. Na moje nieszczęście właśnie wtedy zakręcił się koło niej ten facet. A ja ją znam i wiem, że jeśli z kimś jest to jest lojalna i ma zasadę że ze swoimi byłymi się nie spotyka. A co do tego, że niby mogę funkcjonować. Funkcjonuję w miarę normalnie, w ciągu dnia mam co robić to aż tak o niej nie myślę, no ale wieczorami to jest tragedia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak czasami się zastanawiam czy nie powiedzieć jej tego wszystkiego co myślę, albo napisać że ją ciągle kocham, że nie radzę sobie bez niej. Tylko czy to coś zmieni, skoro ona jest z innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Walentynaaa
Widzisz ... ja właśnie powiedziałam koniec, zabroniłam do siebie dzwonić, wyśmiałam ... a na koniec powiedziałam takie rzeczy, których się nie zapomina. Chciałam wrócić bardzo szybko, bo to było wypowiedziane w afekcie ... ale właśnie sądzę, że tu chodzi o męską dumę. Odmówił, powiedział "nie, zdecydowałem". Starałam się, ale tez uważałam, aby nie paść na kolana, aby nie przedobrzyć ... wiedziałam, że pokochal mnie silną i dumną. Zawsze mu mówiłam, że na mężczyznach świat się nie kończy. Twoje słowa ... może on też chciał, a walczył ze sobą, może to było zawcześnie, musiał odreagować ... ale wiem, że w Sylwestra był sam. Udało mi się dobrze zdać sesję, ale to jedyne co robię, każdy dzień dłuży się w nieskończoność, płacz i wspomnienia. Zastanawiam się czy on może chcieć powrotu po czasie. Czy po paru miesiącach, po "paru kobietach" będzie chciał ... przypomni sobie. To bardzo dumny mężczyzna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj to tak samo jak moja była. Bardzo dumna, pewna siebie, zawsze chodzi z głową podniesioną wysoko do góry. Wiem jednak, że w środku jest osobą wrażliwą i na pewno też nasze rozstanie przeżyła, tyle że jej było łatwiej bo szybko wpadła w objęcia kolejnego faceta. A ja męczę się do dziś. Walentynaaa Ty masz lepszą sytuację, bo on jest ciągle sam (tak wywnioskowałem po tym co napisałaś).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolezankaa
Valentino, przykre jest to co piszesz..........mysle ze nie powinnienes pisac tego tutaj a raczej porozmawiac z ta dziewczyna, bo skad wiesz co ona czuje?? Ja bym na twoim miejscu umowila sie z nia na kawke i porozmawiala szczerze. Ja mialam podobna sytuacje i rozwiazalismy ja wlasnie dluga rozmowa.........nie jestesmy razem ale jestesmy dzieki tej rozmowie dobrymi, szczerymi przyjeaciolmi. Powodzenia i odwagi ci zycze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Walentynaaa
To znaczy wiesz ... ja nie mam z nim kontaktu, nie mamy wspólnych znajomych. Wiem tylko, że szuka dziewczyny i to bardzo intensywnie i aktywnie! Autentycznie szuka ... nawet w necie. Wydaje mi się to skrajnym aktem desperacji, ale sama już nie wiem .... zawsze to potępial, taką metodę. W Sylwestra byl jeszcze sam. A teraz? Nie wiem, nic juz nie wiem ... zresztą wydaje mi się, że może on musi kogoś mieć, coś przerobić, że chce sobie udowodnić, że może z kimś innym ... A ta Twoja kobieta skoro jest szczęśliwa, to jedyna szansa, że rozpadnie jej się związek i wtedy zatęskni. To wręcz schemat. Sama na to liczę. Możesz mi z męskiego punktu widzenia powiedziec, dlaczego on chciał być blisko, wspólne kawki, spotkania ...a teraz jestem zupełnie obca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kolezankaa, ale ja juz raz spotkanie jej proponowałem i odmówiła mi z uwagi na tego faceta. Teraz nasz kontakt jest tak sporadyczny i jesteśmy już tak od siebie daleko (w sensie emocjonalnym), że chyba nawet ciężko byłoby mi z tą dziewczyną rozmawiać w cztery oczy. No ale faktycznie nie wiem co ona czuje, nie wiem czy jest z nim szczęśliwa czy nie jest. Jednak gdy słyszałem ją przez telefon w zeszłym miesiącu, to wyczułem że aż bije od niej pewnością siebie i zadowoleniem z życia. Nie sądzę żeby to było udawane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Walentynaaa U mnie podobnie, też nie mamy wspólnych znajomych, w zasadzie to mieliśmy tylko siebie, i ona i ja zrezygnowaliśmy ze swoich przyjaciół dla naszego związku (tak na marginesie - to była największa głupota jaką mogłem zrobić). Ja również szukałem swego czasu nowej kobiety na siłę - wtedy gdy dowiedziałem się, że ona ma innego. Ale teraz wiem że to bez sensu, bo jak się jeszcze kocha to lepiej nie pchać się w żadne nowe znajomości. Co do Twojego pytania - rozumiem, że on po rozstaniu chciał się z Tobą tak po koleżeńsku spotykać? Jeśli tak, to widocznie uznał że to nie ma sensu. I w sumie racja, ja również nie wyobrażam sobie spotykać się z moją byłą tak sobie przy kawce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×