Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość chce tego

*****jego uczucia stanely w miejscu

Polecane posty

Gość AdiW
No widzisz "chce tego"... ten zwiazek rozwial niektore moje stereotypy dot. zwiazkow w goglnosci. Kiedys myslalem ze jak spotkam "ta" to wszystk obedzie idealne. Okazalo sie ze tak jednak nie jest i ze nad tym zeby bylo dobrze trzeba pracowac i to czasami ciezko i obu osobom musi na tym zalezec. Powiem Ci jeszcze ze tutaj nikt nikomu nie powiedzial "kocham" (nie liczac mojej pierwszej "wpadki"). Po prostu bylo na to za wczesnie zeby sie na to zdecydowac. Na powrot do niej zdecydowalem sie dlatego ze bardzo mi na niej zalezalo i powiedzialem sobie ze zrobie wszystk oco bede mogl aby po prostu bylo nam dobrze, bardzo dobrze. Wiem, ze mi wychodzilo bo nawet ona to potwierdzila tylk oze ja dzialalem wedlug zasdy ze nie same slowa ale czyny o mnie swiadcza. Wiem ze ona byla szczesliwa a ja nie do konca bo owracaly te mysli (czy to to czy nie to). Nie wiem - moze po prostu za bardzo sie zmienilem i stwierdzilem (podswiadomie) ze to nie ma sensu. Przyczyna moze byc tez naprawde bardzo prozaiczna i az wstyd o tym mowic... Gdy sie poznalismy najpierw przez maila to juz na poczatku zalozylismy ze bedzie to normalna znajomosc i nic wiecej. Byc moze p otym co teraz napisze stwierdzisz ze jestem taki sam kretyn jak reszta facetow ale co tam - powiem prawde... Pierwsze wrazenie jakie na mnie wywarla nie bylo zbyt korzystne - mam na mysli jej wyglad co utwierdzilo mnie w przekonaniu ze pozostaniemy tylko znajomymi. No kurcze nic nie poradze ze jestem zwrokowcem i tyle. Pozniej sie w niej zauroczylem i mimo tego ze nadal widzialem to c owidzialem to bylem zauroczony na maxa. Pozniej zauroczenei ustalo i zaczela sie praca nad zwiazkiem - dodam ze nielatwa. Tylko ze pozniej juz nie zwracalem na to uwagi jak wyglada bo jej zalety przycmily to na tyle skutecznie ze dotad uwazam ze byla bardzo piekna kobieta - jak dla mnie naprawde wyjatkowa. Mysle, ze pozniej raczej gore wzielo to jaka on abyla a nie jak wygladala. To naprawde dla mnie bardzo skomplikowane bo ilekroc probuje wniknac w siebie i wyczuc co bylo nie tak - nie udaje mi sie. Chyba zamknalem sie w srodku nawet dla siebie samego :-( czy czuje do niej cos nadal - jasne! Bywaja takie dni ze chcialbym zeby byla blisko, bo musisz wiedziec, choc brzmi to jak banal, ze ona byla naprawde prawdziwa przyjaciolka - jedyna jaka mam (w sumei mialem). Powaznie traktuje przyjazn i rozrozniam bliskich znajomych od przyjaciol. teraz stracilem i dziewczyne i przyjaciolke. Wczoraj dostalem kopa w tylek i sprobuje o tym wszystkim zapomniec. Co innego mowi umysl a co innego czlowiek czuje. Z drugiej strony nei jestem masochista i trzeciego rozstania juz bym nie wytrzymal dlatego pasuje. jesli mam byc w zyciu sam - niech tak bedzie, ale nie chcialbym byc z kims komu na mnie po prostu nie zalezy i wiem tez ze nie chce byc z kims tylk odlatego zeby sie z nim razem zestarzec, zeby nie czuc samotnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pseyy
AdiW = Draak ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce tego
ale masz z nia jakis kontakt?? moze ona tez by tego chciala?? moze tez zrozumiala swoje zle postepowanie wobec ciebie-- w koncu kiedys cos miedzy wami zaiskrzylo!! moze warto jeszcze powalczyc- do 3 razy sztuka. (???) np w moim przypadku boje sie tego ze on bedzie chcial za jakis czas sprobowac- ze poczuje ze mu czegos brak ze chce tego- ale wlasnie tak jak ty bedzie bal sie ze bedzie musial mnie zranic poraz 3!!- i pewnie dla tego nie bedzie chcial sie angazowac!! -- choc ja bym naprawde tego chciala-- moze u ciebie jest podobnie- moze ona tez tego chce- tylko sa jakies obawy?? jednego nie potrafie zrozumiec u Was facetow!!! Skad sie biora na tak duze obawy ze to nie to?? najpierw sa obawy- a potem znowu swiadomosc ze chcecie tego!!! nie potrafie tego zrozumiec skad sie biora te obawy- bo z jednej strony chcecie- a z drugiej- wolicie to skonczyc!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AdiW
do ---> pseyy AdiW t onie draak AdiW=AdiW

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AdiW
Nie wiem czy sprobuje po raz trzeci, czy mam na to sily. Zdaje sobie doskonale sprawe ze to co napisalem tutaj nie jest do konca obiektywne, b onapisalem to tak jak ja to widze. Jednego tylko zaluje - ze tego co tutaj na forum napisalem nie powiedzialem jej, ze sam siebie obwinialem za t owszystko. Myslalem ze jesi tak jest ze ja sie waham to znaczy ze cos jest ze mna nie tak, ale przeciez nie zyjemy w prozni! gdyby jej nie bylo wtedy w moim zyciu to tych watpliwosci bym nie mial - to jasne. Wiesz... z jednej strony chcialbym wiedziec czy ona tego chce, czy myli o tym. Wiem, ze nie mozna zmusic kogos do milosci, ale u nas t obylo dopiero poznawanie sie. Ot dwoje lyudzi spotkalo sie, polubili sie, spodobali sie sobie i postanowili sie poznac. To ze tak szybko wszystk osie potoczylo to juz inna sprawa. Pirwszy dolek mialem w grudniu -bylem wtedy w szpitalu i jej to powedzialem ze wydaje mi sie ze nie idziemy rowno a drugi w polowie stycznia. Piszesz "jednego nie potrafie zrozumiec u Was facetow!!! Skad sie biora na tak duze obawy ze to nie to?? najpierw sa obawy- a potem znowu swiadomosc ze chcecie tego!!! nie potrafie tego zrozumiec skad sie biora te obawy- bo z jednej strony chcecie- a z drugiej- wolicie to skonczyc!!" Powiem Ci tak, ze t odrudne bo sam do konca tego nie potrafie rozpracowac choc staram sie. Ona zyla chwila dzisiejsza a ja czesto wspominalem to co jej kiedys zrobilem, ze w sierpniu to ja bylem inicjatorem zerwania. Teraz po prostu sie balem, balem ze odejdzie zwlaszcza ze ona tak latwo sie poddawala az trudno uwierzyc... Wystarczylo jedno moje slowo a ona do mnie ze to wszystko nie ma sensu i tyle. Byla taka sytuacja w ktorej posunelismy sie kro kdalej i bylo rozczarowanie. Wtedy ona powiedziala ze to nie ma sensu, ze nei mozemy byc razem bo na nia nie dizalam itd. itp. Dopiero po moich wytlumaczeniach i miesiacu zmudnych staran i przechodzenia razem przez problemy ona uwierzyla ze wszystko bedzie pieknie bo sama mi to powiedziala, ale do tego trzeba bylo czasu: najpierw miesiaca, pozniej kolejnych dwoch. Tylko dzieki jej wyrozumialosci stopniowo pokonywalismy te problemy ale gdyby to olala to nawet w tym temacie nic by z tego nie wyszlo. Czy chcialbym do niej wrocic...nie wiem. Z jednej tak a z drugiej nie. jest duzo, bardzo duzo rzeczy za tak ale tez duzo za nie. Poza tym ona powiedzial ze nie czuje sie juz przy mnie bezpieczna bo nie moze zyc ze swiadomoscia ze nagle cos mi sie odmieni. ja bardzo powaznie traktowalem ten zwiazek i mysle ze zrobilem bardzo duzo zeby go ratowac - latwo nie odpuszczalem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce tego
wiem ze w moim przypadku nie wyszlo nam bo odwrocilismy kolejnosc wszystkiego- kolejnosc faz powstawania zwiazku- za szybko sie to wszysko dzialo-i to nie pozwolilo mu rozpalic uczucia. chyba za duzo chcialam mu dac od razu- ja jestem osoba ktora szybko sie angazuje- i tak bylo w tym przypadku- chyba za duzo dawalam- nie mial co zdobywac... tak bardzo chcialabym cofnac czas zeby zaczac to wszystko powoli od nowa... twierdzisz ze powinnam walczyc??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce tego
A Ty masz z nia jakis kontakt?? spotykasz ja czasem??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AdiW
Wiesz "chce tego" - chyba masz duzo racji w tym co mowisz. Ona tez dzialala wedlug mnie zbyt szybko. Pamietam jak wspaniale bylo jak sie drugi raz ze soba schodzilismy. Czulem sie naprawde tak jakbym poznawal ja na nowo, ale chyba, mimo staran, wszystko dzialo sie i tak jednak zbyt szybko (od tego pazdziernika), bo w grudniu wlasnie poczulem przez chwile pewna mysl, ktora Ty tutaj glosno wypowiedzialas a mianowicie ze juz w sumie mam prawie wszystko. Wiesz...na samym poczatku (przez pierwsze 2 tygodnie znajomosci) pasowalo mi to tempo - ale pozniej juz nie. Tak to byl jeszcze naped do dzialania. Poza tym nasz zwiazek mial jak dla mnie zbyt duze tempo i byl bardzo emocjonalny. Mysle, ze emocje graly tu przede wszystkim role (przynajmniej u mnie). Gdy ich nie bylo, stawalo sie jakos nudno, szaro, ta kzwykle. Jesli po tym mialoby przyjsc cos wiecej (czyli prawdziwe uczucie) to na to potrzeba by bylo naprawde duzo czasu - tak mi sie wydaje. Ona byla niecierpliwa - za bardzo chyba i z jednej strony ja rozumie, bo jesli facet po 4 miesiacach nie potrafi sie okreslic to co tu robic. Teraz jestem w powaznej kropce bo jesli to nie o nia chodzi, jesli kiedys to samo powtorzy sie z kims innym to bedzie bardzo zle :-( mam jednak nadzieje ze tak nie bedzie, ale nikt teraz tego nie wie. Wiesz...w podejsciu do zwiazku wogole tez sie roznilismy. Ona twierdzila ze mozna pojsc gdzies do jakiegos powiedzmy miejsca (nie wiem: dyskoteki, klubu) i juz z niego wyjsc jako para! Byc moze tak, ale mnie nie miesci sie to w glowie. ja musze kogos przynajmniej troche poznac zanim zdecyduje sie ze warto isc dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce tego
patrzac na to wszystko i czytajac to naprawde zaczynam przekonaywac sie do tego ze nasze zwiazki rozpadly sie ze wzgledu na tempo. ja owszem znalam sie z nim duzo duzo wczesniej- ale ledwo zakonczylam jeden zwiazek a juz zaczelam drugi (choc akurat to wyszlo chyba bardziej od niego), z sexem tak samo nie czekalismy zbyt dlugo- po prostu obydwoje tego chcielismy- zostawalismy czasami u siebie na noc po prostu zeby byc blisko siebie- zeby spedzac razem czas.... ZA SZYBKO PO PROSTU ZA SZYBKO:( zabraklo u nas fazy powolnego poznawania sie, docierania sie.... i to wszystko zniszczylo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AdiW
Wiesz "chce tego" - chyba masz duzo racji w tym co mowisz. Ona tez dzialala wedlug mnie zbyt szybko. Tu byla dluga znajomosc na mailach (4 miesiace), bardzo krotki relatywnie etap przyjazni (2 tyg.) i od razu para. Pamietam jak wspaniale bylo jak sie drugi raz ze soba schodzilismy. Czulem sie naprawde tak jakbym poznawal ja na nowo, ale chyba, mimo staran, wszystko dzialo sie i tak jednak zbyt szybko (od tego pazdziernika), bo w grudniu wlasnie poczulem przez chwile pewna mysl, ktora Ty tutaj glosno wypowiedzialas a mianowicie ze juz w sumie mam prawie wszystko. Wiesz...na samym poczatku (przez pierwsze 2 tygodnie znajomosci) pasowalo mi to tempo - ale pozniej juz nie. Tak to byl jeszcze naped do dzialania. Poza tym nasz zwiazek mial jak dla mnie zbyt duze tempo i byl bardzo emocjonalny. Mysle, ze emocje graly tu przede wszystkim role (przynajmniej u mnie). Gdy ich nie bylo, stawalo sie jakos nudno, szaro, ta kzwykle. Jesli po tym mialoby przyjsc cos wiecej (czyli prawdziwe uczucie) to na to potrzeba by bylo naprawde duzo czasu - tak mi sie wydaje. Ona byla niecierpliwa - za bardzo chyba i z jednej strony ja rozumie, bo jesli facet po 4 miesiacach nie potrafi sie okreslic to co tu robic. Teraz jestem w powaznej kropce bo jesli to nie o nia chodzi, jesli kiedys to samo powtorzy sie z kims innym to bedzie bardzo zle :-( mam jednak nadzieje ze tak nie bedzie, ale nikt teraz tego nie wie. Wiesz...w podejsciu do zwiazku wogole tez sie roznilismy. Ona twierdzila ze mozna pojsc gdzies do jakiegos powiedzmy miejsca (nie wiem: dyskoteki, klubu) i juz z niego wyjsc jako para! Byc moze tak, ale mnie nie miesci sie to w glowie. ja musze kogos przynajmniej troche poznac zanim zdecyduje sie ze warto isc dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AdiW
Sorki za zdublowany post - niechcacy kliknalem 2 razy. jelsi chodzi o poznawanie to zgadzam sie z Toba w100% ze u mnie bylo na pewno za szybko. Po prostu ja jestem (nie)zwyklym mezczyzna ktorego celem jest zdobywac kobiete a nie dostac ja podana na tacy. Caly czas sie o nia staralem, kupowalem prezenty, kwiaty bez okazji, zeby wiedziala ze mi na niej zalezy i ze to traktuje powaznie. Robilem to bo po prostu czulem ze tak chce robic, bo nie potrafilem po prostu zrozumiec mezczyzn ktorzy kupowali cos kobiecie tylko z okazji "wielkich dzwonow". Dla mnie ona byla po prostu jedyna w swoim rodzaju...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce tego
widac ze jestes wartosciowym mezczyzna.... podobno jest 5 faz tzw "chodzenia na randki" czyli poznawania sie i jezeli nie przejdzie sie pokolei przez wszystkie fazy (POWOLI!!!) to wtedy podobno zaczyna sie nieukladac w zwiazku albo od razu (wlasnie bez powodu) zwiazki sie rozpadaja---> chyba jest w tym duzo prawdy!! (to wlasnie wyczytalam w tej ksiazce polecanej przez Przypadkowa dziewczyne--> tez ja polecam- mozna duzo spraw zrozumiec!!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AdiW
Mowisz o tej ksiazce "Marsjanie i wenuzjanki na randkach" czy cos takiego ? Kiedys na tym formum o czyms takim czytalem i chyba sobie to kupie - moze wtedy bedzie mi latwiej zrozumiec to co sie dzieje w zwiazku no i moze choc troche wiecej zrozumie Was...Wiesz... co do tego niezdecydowania o ktorym rozmawiamy to wydaje mi sie ze zadzialo kilka czynnikow: pospiech w ziazku, pominiecie lub przejscie z szybkoscia huraganu przez niektore etapy. Na etapie poznawania zobaczylem jaka ona jest, ze ma swoje humory (a kto ich nie ma) ale najgorsze jest to ze ona nie znala kompromisu. Mowila mi ze albo sie akceptuje kogos takim jakim sie jest albo to nie ma sensu. Niestety, ja tego nie pojmuje bo wokol ludzie mi mowia ze kompromis musi byc bo nikt nie jest idealny a ludzie musza sie dotrzec. Na koniec (czyli w dniu rozstania) ona powiedzial mi ze to juz jest jej kolejny zwiazek ktory sie rozpadl... Mysle ze najwazniejsze to wyciagac wnioski i nie popelniac wiecej tych samych bledow - ja na pewno ich nie popelnie. Latwo powiedziec takei cos ale jak czlowiek jest zauroczony czy juz pozniej zakochany to ma to wszystko gdzies i nie slucha nikogo - wiem to po sobie... (pewnie kazdy tak ma). Wiem ze nie chce przechodzic kolejny raz przez to samo. Teraz juz wiesz, ze mezczyzni tez czasmai mysla, maja rozterki a juz na pewno nie jest tak ze maja wszystk ow d**** i stwierdzaja: OK - nie to nie, ze im nie zalezy. Mnie w kazdym razie zalezalo. jak widzisz (piszesz o tym) na kazdym etapie zwiazku cos moze pojsc nie tak i ludzie sie moga rozstac. Wydaje sie bardzo trudne zeby znalezc taka osobe z ktora dojdzie sie az do finalu. Mysle sobie jednak ze tak naprawde to nikt tego nie kontroluje i jesli sie pozna "te" osobe to wszystko bedzie tak naturalne, ze czlowiek nie bedzie zadawal sobie pytania np." na ktorym jestem etapie" , "czy to oby nie za szybko" itp. fakt faktem ze posiech robi swoje (przynajmniej w moim przypadku byl to jeden z czynnikow)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce tego
tak chodzi o ksiazke Marsjanie i Wenusjanki na randce. Warta przeczytania- pomaga zrozumiec wiele rzeczy. zaluje tylko ze nie przeczytalam jej wczesniej- jak moze jeszcze bylo co naprawiac :( boje sie ze juz jest zbyt pozno:( ja wiem ze zazwyczaj jak sie trafi na wlasnie "tą" osobe- to nie zastanawia sie nad tym czy za szybko, czy to ta- tylko po prostu to sie wie.... ale moze wlasnie czasem lepiej sie zastanowic- i dopracowac pewne sprawy niz rozczarowac sie finalnie. przed tym chlopakiem o ktorym caly czas tu pisze bylam w dlugim zwiazku- prawie 4 lata. przez caly czas wydawalo mi sie ze to ten jedyny- nie pozwalalam nikomu zlego slowa na niego powiedziec- po 3 latach otworzylam oczy- probowalam naprawiac ale niestety.... zakonczylam ten zwiazek bo doszlam do wniosku ze to nie to, za duzo rzeczy mnie drazni, on przestal sie starac- nie bylo dni bez sprzeczek i kłotni..... wiec moze lepiej czasami na poczatku zastanowic sie i przejsc przez to wspolnie- docierajac sie niz po wielu latach rozczarowac sie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AdiW
No widzisz...ja tez moglem przeczytac te ksiazke przed poznaniem jej dziewczyny to moze nie popelnilbym tych bledow o ktorych pisalem... W swoich wczesniejszych mailach pytalas mnie tez czy ja widuje. Od czasu gdy sie rozstalismy, natknelismy sie na siebie 2 razy. Pisze "natknelismy" bo nie bylem w stanie powiedziec jej nawet "czesc" - za swieze to wszystko po prostu bylo. Do teraz jak ja widze to po takim czyms jestem totalnie rozwalony :-( Serce zaczyna szybciekj bic, emocje wzrastaja i przypominaja sie wszystkie dobre are i zle chwile ktore byly. Na koniec ona zaproponowala przyjazn (znajomosc) ale chyba dla swojej tylko wygody powiedziala ze nie nalega i uzaleznia wszystk oode mnie. Chodzi o to ze jak ja bede czul ze moge sie z nia spotykac na takiej stopie to mam jej dac znac. Od razu powiedzialem ze chcialbym bardzo zebysmy zostali przyjaciolmi ale teraz juz nie wiem, bo po porstu za blisko siebie bylismy. Nie moglbym z nia siedziec np. w kinie i nie wziac jej za reke, przytulic ja. To wszystko byloby ZAKAZANE no i bylyby tematy tabu - nasz zwiazek, przyszle sympatie itd. Nie wiem czy bylbym w stanie stac spokojnie jak ona sobie znajdzie kogos nowego. Chyba wole o tym po prostu nie wiedziec. Im szybciej sie z tego otrzasne tym lepiej. Jesli kiedys mielibysmy byc na takiej stopie to potrzebne jest duzo czasu a do tego czasu duzo sie moze zmienic u mnie i moze juz nie bede chcial jej widywac. Do tego wszystkiego downiedzialem sie w dniu kiedy powiedziala ze to juz koniec ze chlopak o ktorym myslalem ze jest p oporstu jej kumplem byl jej bylym. Uwazam ze to nic zlego jednak mysle ze powinna mi o tym powiedziec wczesniej a nie w dzien rozstania. Teraz juz troszke wiesz co czuje mezczyzna ktoremu nie jest wszystko jedno. Jak czytam Wasze posty na tym forum to widze ze po rozstaniu macie podobne pytania, mysli. Jesli ona mysli podobnie to bylaby sznsa, jesli zas juz sie z tego otrzasnela i szuka innego to uwazam ze nie warto bylo zawracac sobie nia glowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce tego
wedlug mnie przyjazn (po rozstaniu sie, byciu kiedys razem) jest mozliwa tylko i wyłącznie wtedy kiedy obydwie ze stron zrozumieją że najwyrazniej to nie bylo "to". kiedy wlasnie otrzasna sie z tego wszystkiego i nauczą się zyc dalej bez tej osoby. taka przyjazn jest mozliwa- pomysl- wkoncu kiedys- jak sie spotykaliscie mogles ja uwazac za swoja przyjaciolke- dogadywaliscie sie- bylo wspaniale- wasza przyjazn zepsulo tylko to ze wam nie wyszlo- ze nie zgraliscie sie uczuciowo. wiadomo ze taka przyjazn nie jest mozliwa- gdy ktoras ze stron czuje jeszcze cos glebszego- na to po prostu potrzeba czasu!! mam nadzieje ze tak sie stanie w Waszym przypadku ze za jakis okres- jak pogodzicie sie z tym wszystkim (byc moze juz ulozycie sobie zycie z kims innym) wrocicie do przyjazni- i to bedzie dla was wystarczajace...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce tego
moge zapytac tak z ciekawosci w jakim jestescie wieku ???? jesli nie chcesz nie mow- zrozumie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przecztałam waszą rozmowę....i wiecie pomyslałam, że we wspólczesnym świecie tak bardzo się śpieszymy, ze wszystkim, także ze związkami, ze nie dajemy sobie czasu na nic. Chcemy tak szybko znaleźć tę Jednyną osobę, że kompletnie nie dajemy sobie czasu na poznanie siebie. A to jest konieczne. AdiW...Twoje wypwoiedzi potwierdziły to, co myślałam do tej pory i to, co jest napisane w tej książce. Ta dziewczyna naprawdę Cię przytłoczyła, to nie jest miłosć, i to nie jest dbanie o związek, ale jakiś horror. Potwarzam, nie sądzę, zeby cokolwiek w zyciu było za późno! Jest dokładnie w tym czasie, co nalezy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce tego
ja tez dzieki rozmowie z Wami wszystkimi duzo zrozumialam. jest juz ze mna lepiej- nawet dzis zjadlam pierwszy posilek- jeszcze nie normalny ale zawsze to cos. staram sie nie zadreczac- co ma byc to bedzie w zyciu nie dzieje sie nic bez powodu- wszystko ma odzwierciedlenie w przyszlosci. plan moj jest taki- skonczyc czytac ksiazke (z ktorej wiele sie ucze) i porozmawiac z nim szczerze- najszczerzej jak tylko sie da- powiedziec mu to wszystko co pisalam i Wam na tym forum. jesli bedzie chcial i zrozumie o co chodzi- to moze da nam jeszcze jedna szanse. jesli nie to trudno- ja popełniłam bład- chcąc od razu przeskoczyć przez to wszystko- bede miala napewno nauczke na przyszlosc i drugi raz tak nie bede postepowac. Zależy mi na nim- ale jesli nic z tego nie wyjdzie bede to interpretowac tak ze widocznie nie bylismy sobie przeznaczeni... trudno napewno bedzie go widywac na uczelni- ale moze dam rade!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce tego
oby moje myslenie sie nie zmienilo....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chcę tego...przeczytaj książkę, powiedz mu co ci lezy na watrobie, ale nie oczekuj, ze da wam szanse. NIE CZEKAJ NA NIEGO! Ty ciagle go rozgrzeszasz, wciąż ona ma ciebie, kiwnie palcem i nie wiem jak by cię zranił, polecisz na to kiwnięcie! Pogadaj, bo to potrzebne, ale zaraz potem wstań, wyjdź i zacznij bez niego układac swoje życie. Pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mignonne
ale u niego postepowanie jets takie same poprzednia ex tez taktrakworwał ]nie pisał nie słała zyczen wina w nim i w tym ze slucha kolezkow tez mu kazali nie slac zyczen ukochanej w 2001 ciekawe czy oni nie sla zyczen zonom? no ciekawe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce tego
Mignonne- nie zrozumialam o co chodzi w twojej wypowiedzi!! nie bede czekac na niego!! powiem mu cala prawde- powiem mu co jest powodem tego ze nam nie wyszlo- czego sie nauczylam. nic nie oczekuje bo wiem ze moze nie chciec 3 raz wchodzic w to samo!!! jak bedzie mu zalezalo, jak bedzie chcial- to sam przejmie inicjatywe!! ja nie bede nalegac bo za miesiac nie chce po raz 3 przezywac tego samego!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no własnie! a ja codizne przezywam to samo! to rozdarcie! i to tyle lat! ze jets ze mna ale nie jest ze trzyma z dali! ze nie kocha! wiesz jakie to meki??? nie wiesz bo nie kochałas tak jak ja!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce tego
wodniczkajego---> wiem!!! i nie mysl ze jestes jedyna osoba na swiecie ktora cierpi!! poczytaj to forum zobacz ile ludzi ma problemy zwiazane z miloscia- zobacz ile ludzi cierpi przez milosc!!! nie jestes w tym sama!! owszem w tym przypadku moze nie kochalam- bo na milosc bylo za wczesnie ale wydaje mi sie ze z mojej strony to kwestia czasu!! ale wczesniej bylam w zwiazku prawie 4 lata! i uwierz ze wiem co to kochac! ale nie zawsze kochac- znaczy byc z tym kims cale zycie. Jak sie nie dba o uczucia to one sie wypalaja!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chce tego
Przypadkowa Dziewczyno ty przeczytalas ta ksiazke i wiesz o czym jest dokładnie wiec mam do Ciebie pytanie- czy uwazasz ze warto ja dac temu facetowi do przeczytania (moze dzieki niej zrozumialby co miedzy nami bylo nie tak i moze co warto zmienic) czy lepiej tylko wykorzystac wiedze ktora sama nabylam i porozmawiac z nim.... (??????)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcę tego...ja zrobiłabym tak: powiedziałabym chłopakowi o tym, co Cię zabolało, np. że wrócił, a po miesiącu znów odszedł, że to co zrobił sprawiło, ze poczułaś się wykorzystana, ze spał z Tobą na kilka dni przed rozstaniem, ze zachował się jak szczeniak, zmieniając decyzję po miesiącu...itd. Wszystko w konwencji wyrażania uczuć: poczułam się, zabolało mnie, itd. NIE PO TO, ZEBY WRÓCIŁ! Tylko, żeby zamknać pewien rozdział w Twoim życiu. Żale trzeba WYPOWIEDZIEĆ, ale nie po to, zeby coś uzyskać. Raczej dla komfortu emocjonalnego. NIE MÓWŁABYM NIC O KSIĄŻCEi nie tłumaczyłabym mu dlaczego nam się nie udało. Absolutnie! Bo on tego nie chce wiedzieć! A takie tłumaczenie postawiłoby Cie w Jego oczach: \"acha, ona dalej chce tego związku, nagabuje mnie o ten związek, powiedziałem jej przecież, ze wiem na 100%, ze \"nie\", a ona dalej swoje\". Ponieważ znów wyszłoby, ze to Ty coś robisz dla związku z Nim, przeczytałaś coś, przychodzisz z tym do Niego, już wiesz, co było nie tak. Ale to ZNOWU TY zabiegasz! On rozstając się z Tobą podał motyw: jego uczucia stanęły...on nie walczy o związek , ale skupił się na sobie, na swoich uczuciach. To jednak troszkę egoista. On nie zastanawia się CO ZROBIĆ, zeby było lepiej, tylko skupia się na swoich emocjach. To niedojrzałe. Z rozmową poczekałbym właśnie do takiego stosownego momentu: gdy znajdziesz w sobie odpowiednią motywację do takiej rozmowy: nie, zeby on wrócił, ale żeby zakończyć pewien etap w swoim życiu i pójść swoją drogą. Niewykluczone, ze On się później na niej znajdzie. Ja tego nie wykluczam. Ale trzeba odczepić się od tej mysli, ze to będzie za tydzień, miesiąc...trzeba, zebyś się od niej uwolniła. Może pojawi się w Twoim zyciu wtedy, gdy przestaniesz na Niego czekać...Jest takie powiedzenie, mniej więcej jakoś tak\" Jesli puścisz to, co kochasz i wróci, na zawsze będzie Twoje, jeśli nie, nigdy nie było\"\" Pozdrawiam :) Mimo wszystko Miłego Dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AdiW
W tym poscie odpoweim na kilka watkow ktore sie tutaj od wczoraj przewinely, bo nie bylo mnie wczoraj wieczorem ani dzis rano ... Widzisz "chce tego", Piszesz tutaj o przyjazni pomiedzy osobami, ktore byly ze soba. Wiem ,ze masz racje - ja w tej chwili na takie cos nigdy bym sie nie zdecydowal. Pomimo tego ze od rozstania minelo ponad 1,5 miesiaca to u mnie prawie nic sie nie zmienilo choc staram sie jakos pozbierac bo kiedys zyc zaczac trzeba a im szybciej tym lepiej. Juz myslalem ze powoli, powoli wszystk owraca do normy a tutaj wczoraj spotkalem ja na przystanku tramwajowym :-( Moja reakcja jest taka sama jak na 3 nasze poprzednie "natkniecia sie". Serce zaczyna mi bic jak szalone (pewnei cisnienie sie podnosi), jestem na nia zly i czuje do niej zal. Dodam, ze dzieje sie to u mnie automatycznie. Nie mam sily/odwagi podejsc, powedziec p oprostu "czesc, co slychac" - po prostu nie potrafie. Moze kiedys... wiem ze t omoze byc spowodowane ze jednak mimo wszystko rozstalismy sie w takim stanie, ze jedno mialo jednak zal d odrugiego. Moze kiedys spotkam sie z nia, ale tak jak pisze "Przypadkowa dziewczynaa" nie dla dania nam szansy a po porstu oczyszczenia atmosfery, porozmawiania i zeby kazde z nas p oprostu wyrzucilo to z siebie - mysle, ze tego po prostu nei mozna tlumic, meczyc sie z tym. Jest miedzy nami rok roznycy - ja mam 28 a ona 27 lat. Widzisz "Przypadkowa dziewczynoo".... kiedys cala wine za to jak jest zrzucalem na siebie. Chcilem byc dla niej non-stop bo ona tego po prostu wymagala (teraz tak to widze). W takim zwiazku po prostu czlowiek sie dusi... Oprocz ukochanej osoby rownie wazna jest rodzina, przyjaciele, wlasne zainteresowania. Mysle ze dopiero gdy sie to wszystko ma w odpowiednich proporcjach to mozna zaprawde czuc sie wolnym. Dla mnie wolnosc w zwiazku oznacza przede wszystkim pozwolenie tej drugiej na bycie po prostu soba a na to nie mialem szansy, bo ona mnie po prostu, jak piszesz, przytloczyla swoja osoba. Zgadzam sie z Toba ze tak po prostu nie mozna zyc, bo czlowiek jest z ta druga osoba p oto zeby byc szczesliwym a nie po to zeby sie zadreczac. Widzisz "chce tego" - piszesz ze "co ma byc to bedzie w zyciu nie dzieje sie nic bez powodu- wszystko ma odzwierciedlenie w przyszlosci.". Powoli, bardzo powoli zaczynam wierzyc w te mysl i pewnie kiedys sie o tym przekonam... teraz jeszcze tesknie do niej i tak jak pisze " Przypadkowa dziewczynaa" Ty ciagle go rozgrzeszasz, wciąż ona ma ciebie, kiwnie palcem i nie wiem jak by cię zranił, polecisz na to kiwnięcie!" W tej chwili, gdyby ona sie odezwala ze chcialaby zebysmy dali sobie szanse jeszcze raz to z bolem, przynaje duzym bolem nie zrobilbym tego. Serce moje bardzo teskni za nia, za jej bliskoscia, za tym wszystkim przez co razem przeszlismy, ale zobacz... patzrac na to wszystko zdroworozsadkowo, kierujac sie tylko rozumiem i logicznymi (???) wnioskami dochodze do tego ze "nie chce". Nie chce ciaglych "jazd", spowiadania sie z kazdej sekundy, izolacji od rodziny, znajomych, nie chce zyc z tym ciaglym przytloczneie mpo prostu i zamartwianiem sie. ja chce w koncu ŻYĆ z kims kto mnie zrozumie i wierze ze kiedys tak bedzie. Wydaje mi sie "chce tego" ze Ty tez piszesz o daniu Wam "trzecie szansy". Powiem Ci tak. Z tej perspektywy t odochodze do wniosku ze nie powinnismy nawet drug iraz wracac do siebie. Owszem - nie zawsze byl ozle - byly tez piekne chwile ale koniec jest taki jaki jest. Trzeba spojrzec prawdzie w oczy: my do siebie po prostu nie pasowalismy juz za pierwszym razem. jak to mowia, pierwsza mysl jest zwykle najlepsza. Teraz nie wszedlbym juz drigi raz do tej samej rzeki a wchodzic do niej trzeci raz to juz masochizm. Dlatego tez codziennie utwierdzam sie w przekonaniu ze zrobilem dobrze i nie chce jeszce raz z nia probowac bo mozemy zakonczyc w tym samym miejscu. Koncentrujac sie na tym wszystkim moge nie zauwazyc kogos kto przejdzie obok mnie a ja bede w tym czasie zajety zamartwianiem sie nad soba, rozpamietywaniem tego co BYŁO. Na razie troszke wbrew sobie (b ow srodku czuje cos innego), ale jednak musze sie starac tak myslec, b oczas w miejscu nie bedzie laskawie stal tylk odlatego ze ja musze przemyslec pewne kwestie. Moze zabrzmi to brutalnie ale czas sie odciac od tego co bylo, wyciagnac konstruktywne wnioski (a bardzo duzo jest ich u mnie) i powolutku, la luzie, bez niepotrzebnego pospiechu ukladac sobie zycie od nowa. Kasiazke o ktorej piszecie zakupie i przeczytam - mam nadzieje ze rozjasni pewne sprawy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktos tam -
AdiW czyli ona nie chciala zebys spotykal sie z rodzina, znajomymi, wypytywala Cie co i kiedy robisz, chciala niemal 24 godziny byc z Toba i przy Tobie ? Takie pelne ograniczonie, tylko Ona i Ty ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość AdiW
Do---> "ktos tam". No dokladnie tak bylo. W moich wczesniejszych postach naswietlilem te sprawe troszke bardziej, ale tak wlasnie bylo. pamietam kiedys awanture ktora nie miala dla mnie zadnego sensu, bo po tym jak chcialem na chwile jechac do siostry ona stwierdzila ze mi na niej nie zalezy. Kiedys mi powiedziala ze jest o mnie bardzo zazdrosna. Mysle ze p oprostu byla maksymalnie zaborcza. Dziwne to wszystko bylo. Teraz z perspektywy 1,5 miesiaca inaczej na to patrze... probuje obiektywnie ale tak sie nie da bo ja to oceniam. Kiedys za wszystko sie obwinialem ze to moje niezdecydowanie t obyla wylacznie moja wina a teraz widze ze t omialo swoje przyczyny. Duzo rzeczy robilem bo ona tego chciala - taki zwiazek nie ma przyszlosci bo nei czulem sie w nim dobrze... Chciala miec mnie non-stop. Zaniedbalem rodzine, znajomych, wlasne zainteresowania - wszystko. Po tym jak zakonczylismy ten zwiazek pozostala wielka puska bo ona ten czas wypalniala a teraz nie ma tu nic. Nie pozwole sobie juz na cos takiego. Dla mnie w zwiazku czlowiek powinien czuc sie rozumiany i szczesliwy - w zadnym wypadku nie przytloczony - to nei ma sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×