Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość margolka

Dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość spotkaj sie z ojcem syna
a może kup mu na razie książkę o dzieciach. O tym jakie są typowe zachowania dzieci w danym wieku. Myślę, że dobrze nazwałas problem - twój partner pewnie traktuje twojego syna jak równego sobie, jak dorosłego. A każdą niesubordynację traktuje jako atak na siebie, lekceważenie. Twoje tłumaczenia pewnie niewiele pomagają, bo pewnie myśli, ze jako matka bronisz syna. Może powienien dowiedzieć się z innego źródła o tym jak dzieci się zachowują, jakie sa ich typowe zachowania i typowe problemy z nimi. Może psycholog poleci ci jakąś książkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość acdsca
czytam... czytam... i coraz lepiej rozumiem ludzi którzy jak ognia unikają uwikłania się w związek gdzie jest dziecko i kontakt z drugim jego rodzicem współczuję opisywanemu partnerowi, widać że on jest w sytuacji patowej i pewnie też tak się czuje pomysł z poradami od specjalisty jest świetny bo jak będzie jak jest, źle wróżę całemu związkowi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
Ważne jest to że on nie przekreśla tego związku, stara się, ale czasem pęka. Potem znowu próbuje i znowu coś nie tak. widzę jak się męczy, ale jest z nami, bo naprawdę mnie kocha. Dostałam wczoraj od niego długasnego maila, w którym opisuje swoje lęki, swoje zachowanie, doskonale zdaje sobie sprawę że jak jego relacje z małym się nie porawią, to będzie to koniec naszego związku. Podziwia mnie za konsekwencję z jaką bronię swojego syna, jak walczę o jego szczęście. On tego nie miał. chciałabym o tym porozmawiać z psychologiem, bo tak jak on sam, ja też nie potrafię do końca zrozumieć jego zachowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kijanka.
Cześć dziewczyny. margolka, masz naprawdę trudną sytuację, a najbardziej komplikuje ją Twój były mąż - ojciec dziecka. Uważam, że tutaj tkwi największy problem. Paskudny z niego typ. Sam ułożył sobie życie, a Tobie ciągle utrudnia. To nie jest w porządku. Rozwiedliście się i Ty też masz prawqo do normalnego życia. Postaw byłemu granice. On ma swój dom, niech o niego zadba, a Twój dom, zależy od Ciebie. Olewaj głupie komentarze ojca dziecka. Kidy krzyczy na Ciebie odkładaj słuchawkę, lub wychodź. Ty do jego układów rodzinnych się nie wtrącasz. Też mogłabyś mieć pretensje, że jakieś obce dziecko mówi do niego "tato", że zajmuje się cudzymi dziećmi, że spędza z nimi czas. To nie jego dzieci. On ma tylko jedno - z Tobą. Robisz to wszystko? Nie, bo to nie Twoja działka. Jeśli on nadal będzie tak się zachowywał, jeśli mu na to pozwolisz, to na zawsze zostaniesz sama, bo żaden facet nie wytrzyma w związku, gdzie wiecznie jest kontrolowany i upominany. Zupełnie inny problem, to niechęc faceta do Twego dziecka. Pewnie jest ona napędzana niegrzecznymi odzywkami syna i pretensjami byłego, ale myślę, że sama w sobie też istnieje. Psycholog i terapia dla Was wszystkich w tej sytuacji jest konieczna. Nie poradzisz sobie sama, bo odnoszę wrażenie, że boisz się byłego i sama nie do konca wiesz, jaką rolę miałby w Waszym domu pełnić Twój facet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
dzieki kijanko za wyczerpująca odpowiedź. Piszesz że Twój facet uczestniczy w wychowywaniu Twojego dziecka. A co z byłym? Nie wtrąca się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kijanka.
Były ma żonę i z nią dziecko. Widuje się z naszym dzieckiem niezbyt często, raz w tygodniu góra. Nie wtrąca się. Widzę, że wkurza go trochę, że obcy facet spędza czas z jego synem, ale cóż. Takie są konsekwencje rozwodu rodziców. Mój facet świetnie sprawdza się jako opiekun mojego dziecka. Są ze sobą blisko. Kiedy patrzę na nich jak się bawią, czy rozmawiają mimowolnie się uśmiecham. Gdy poznałam mojego obecnego partnera, przede wszystkim patrzyłam na jego stosunek do mojego dziecka. To był dla mnie priorytet. Nie związałabym się z mężczyzną, którego moje dziecko drażni i który sztywnieje, gdy maluch chce się przytulić. Może mam szczęscie, że trafiłam właśnie na kogoś takiego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KRESIA
Hej Ja mam podobną sytuację, mój partner nie przepada za moją córeczką, to dziwne , bo sam ma syna, którego ja bardzo lubię. Nie wiem czym to jest spowodowane?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cieszę się, Margolko, że założyłas ten topik. temat dzieci z poprzednich związków jest na kafeterii poruszany nawet często ale z innej strony - od strony kobiety, która wiąże sie z mężczyzną z przeszłością, który ma już dzieci z inną.. zawsze ciekwaiła mnie postawa mężczyzn, którzy \"muszą\" zaakceptować dziecko z poprzedniego związku i widze, że nie różni sie ona zbytnio od tego, jak reaguja kobiety, szkoda tylko, że kobiety sa zawsze w takiej sytuacji atakowane i wmawia sie im, ze powinny kochac i tolerować nie swoje dzieci, podobnie jak obecność byłej żony w swoim życiu i życiu swojego męża/partnera może spróbuj poczytać o emocjach jakie przeżywają z ta sytuacja kobiety, może pomoże Ci to zrozumiec to co czuje Twój partner, bo widzę po opisie jego zachowania, ze nie jest mu z tym wszystkim łatwo przykro mi, że masz taka sytuację, ale dziewczyny dobrze Ci radzą, żeby przede wszystkim ustalić granice. Twój były mąż, ojciec syna ma jak najbardziej prawo do wychowania i decydowaniu o nim ale nie kosztem Twojego życia osobistego. Tu jego władza się kończy, on nie może decydować o kontaktach syna z Twoim partnerem, nie może wyznaczać granić, tak jak Ty nie wyznaczasz granic w jego domu, ani nie ustalasz zachowań jego kobiety w stosunku do Twojego dziecka. Twój dom- Twoje zasady. zarówno ojciec jak i syn muszą zrozumiec, że z chwilą poznania przez Ciebie nowego partnera sytuacja dla WSZYSTKICH sie zmieniła i podobnie jak Twój były mąż ma prawo angażować kobietę z którą mieszka w wychowanie Waszego dziecka, tak i Ty masz prawo układając sobie życie poszerzyć liczbe wychowujących Twojego syna o jeszcze jedna osobe, która na dokładnie takich samych prawach jak kobieta Twojego byłego bedzie mogła decydować o jego losach, przebywac z nim, bawic sie ale i karcic, bo atkie jest niepisane prawo wychowawców dziecka, a jeśli Twój partner zdecyduje sie z Wami (nie tylko z Tobą) zamieszkac, stanie sie automatycznie jego wychowawcą, a to juz zobowiązuje nie tylko do wspólnej zabawy pozdrawiam i życzę owocnych decyzji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kijanka.
Myślę, że te problemy z akceptacją dziecka partnera zarówno kobiety jak i mężczyzny wynikają z tego, że jest to dziecko jego i jego byłej żony albo jej i jej byłego męża. Gdzieś tam w ten cały układ zamieszany jest jakiś były facet lub była kobieta, którzy budzą w tych następnych zazdrość. To dziecko przecież łączy byłych małżonków na zawsze, a to nie ułatwia życia tylko komplikuje. Ni ejest łatwo odnaleźć się w tych wszystkich zawiłościach. Dla niektórych jest to wręcz niemożliwe i związki się rozpadają. Czytałam tu kiedyś na forum wypowiedzi faceta, który związał się z kobietą z dzieckiem , ale nie znosił tego "dzieciaka", on mu przeszkadzał. Pisał o tym na forum. Kiedyś myślałam, że brak akceptacji dziecka partnera nie zdarza się często, teraz widzę, że to problem. Tym bardziej więc doceniam fakt, że moja polepiona rodzina działa bardzo normalnie :) Pozdrawiam wszystkich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
Dzięki oliwio za obszerną wypowiedź. Jesli jest już gdzieś taki topik, to proszę podaj mi linka, chętnie poczytam:) Chociaż powiem Ci szczerze, że nigdy bym nie pomyslała, że kobieta w podobnej sytuacji,będzie miała problem z zaakceptowaniem dziecka partnera. Tylko jest to o tyle łatwiejsze, że dziecko po rozwodzie rodziców, zazwyczaj zostaje przy matce. Natomiast wiążąc się z mężczyzną który ma dziecko, mamy możliwość unikania kontaktów, jeśli są one niemiłe, nie musicie znosić cudzego dziecka na codzień. Pewnie łatwiej jest być wtdy fajną ciocią, chociaż tak naprawdę nie wiem co czujecie. O zasadach wspólnego współżycia juz wiem, to na pewno będę próbowała załatwić i z dzieckiem i z obenym i byłym facetem. Natomiast nie wiem jak poradzićsobie z niechęcią mojego partnera do dziecka. Przecież nie da siękogoś zmusić do polubienia takiego dzieciaka. Zaakceptowac to i dbać tylko o porawne stosunki, czy jednak zrezygnować z miłości i poświęcić się dziecku? Obawiam się, ze mogę tego później żałować, w końcu dzieci dorastają i odchodzą, a ja zostanę sama, albo w wieku lat 40 paru będę szukac nowej miłości :) Namawiac partnera do wizyty u psychologa, myślicie że on byłby w stanie tu coś poradzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kijanka.
Margolko Myślę, że pomysł z terapeutą jest trafiony. Tak jak piszesz, trudno jest zmusić kogoś by kogoś lubił. Nie mamy takich pożliwości, by trochę naszej miłości przelać w inne serce. Rację masz również, że szkoda rezygnować z miłości. Dzieci dorosną, wyjdą z domu i co? Samotnośc? Z resztą nie powiedziane jest, że następny Twój partner na dzień dobry zaakceptuje i pokocha Twego synka. Trzeba próbować. Wiele u Ciebie miesza były. Od tego powinnaś zacząć. Niech Twój nowy partner nie będzie chociaż obarczony stresem, że nie ma praw i żadnych możliwości. Rozmawiasz z nim margolko? Mówisz o tym, co Cię boli? Jak on wypowiada się na temat Twojego dziecka i Waszej przyszłości? Jeśli chodzi o drugą stronę - on ma dzieci z pierwszego związku, to sytuacja też nie jest prosta. Z jednej strony rzeczywiście można nie uczestniczyć w spotkaniach z tym dzieckiem, nie trzeba z nim być o nie dbać. Z drugiej strony jest ciągła świadomość rozdarcia partnera. Dzielenia czasu pomiędzy partnerkę, a dzieci. Ty, wszystko, co kochasz masz przy sobie. Facet ma kochaną kobietę gdzieś i kochane dzieci gdzie indziej. Poza tym częste cyrki z byłą żoną też negatywnie wpływają na stosunek do dziecka. Dzieje się to poza rozumem, tylko na płaszczyźnie uczuciowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
kijanko, piszesz o rozdarciu partnera w odwrotnej sytuacji. To też zależy jaki to jest facet. Wiekszość aż tak bardzo za dziećmi nie tęskni, odbębni swoje co dwa tygodnie i myśli że wypełnił swój obowiązek. Oczywiście nie generalizuję, bo są i wyjątki, jak np. mój były, który dzieckiem interesuje się aż nadto. Do tego ukochana teściowa, która sama rozwodziła się trzy razy, ma trzech synów, każdego z innym ojcem, ale do dawania rad typu: "dziecko jest najważniejsze" to jest najlepsza. Ja chyba powinnam zamknąć się w klasztorze z z tym dzieckiem, pięknie je wychować, a potem być samą zgorzkniałą kobietą, to chyba by ich wszystkich satysfakcjonowało. Nie wiem, oni chyba myślą że pozwolę się swojemu facetowi wyżywać na moim dziecku, krzyczeć na nie, bić itp. Jaką byłabym wtedy matką? Zresztą nie zastanowią się ile taki dzieciak może zyskać mając wujka w domu na stałe. Przede wszystkim właściwy model rodziny, gdzie dorośli zwracają siędo siebie z miłością i szacunkiem, męski autorytet czy jak kto woli męska ręka, wspólne pasje, itp. Będę próbowac na pewno. Najwazniejsze to przeprowadzić się trochę dalej, bo mieszkanie okno w okno z byłym jest coraz trudniejsze. chcę mieć z nim poprawne stosunki, ale nie chcę na siłe się widywać albo zaprzyjaxniać, nie chcę też tłumaczyć dziecku, dlaczego nie powinien przesiadywać tam codziennie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę, że pomysł z przeprowadzka jest BARDZO DOBRY mieszkanie okno w okno z byłym mężem jest na pewno duzym trudnieniem jesli chodzi o wprowadzenie jakichkolwiek zasad funkcjonowania z Twoim nowym partnerem, zwłaszcza, ze były bardzo wciąż w Twoje życie ingeruje... myśle, że zarówno odległość jak i ustalenie tych zasad o których pisałam wcześniej wpłynęłoby bardzo pozytywnie na Twojego partnera, podbudowując jego pozycje w Waszej rodzinie a więc też podreperowałoby stosunki z Twoim synem wiesz, wydaje mi się, że Twój partner ma opory w stosunku do dziecka nie dlatego, ze go nie lubi ale dlatego, ze mimo wszystko czuje się odsuniety i sam nei bardzo może sie po.łapac jaka on właściwie pełni w tym wszystkim rolę. nie może na niego krzyknąć, nie ma prawa decydować, nawet nie moze sobie spokojnie telewizji obejrzeć i to go poprostu odpycha, oddala od Twojego syna, nie dziw sie że ciężko jest mu wyjść poza poprawne stosunki czy go polubic, jesli jego prawa co chwile sa ograniczane i co chwilę stawia mu się warunki na których ma funkcjonować, nie pytając go nawet o zdanie. gdyby udało Ci się poszerzyc nieco jego uprawnienia w stosunku do syna, to znaczy pozwolić partnerowi czasem na niego krzyknąć bez ingerencji jego ojca, czasem pozwolic im na spędzenie czasu tylko razem, we dwóch, może to by ich nieco zbliżyło. wydaje mi sie, że najgorszym rozwiązaniem jest stwarzanie zbyt wielu granic, bo one zamiast regulować cokolwiek sprawiają jedynie, że Twój partner się oddala i czuje się zagubiony i niepewny swojego miejsca w tym układziejako partner ale nie-ojciec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli chodzi o stronę odwrotną, czyli kiedy kobieta wchodzi w związek z mężczyzną, który ma już dzieci, wcale nie jest jej niestety łatwiej te dzieci zaakceptować, powiedziałabym nawet, że argument o dziecku mieszkającym daleko przemawia nawet na niekorzyść poradzenia sobie z tą sytuacją... no bo jak tu być \"dobrą ciocią\", jak to nazywasz Margolko, kiedy dziecko widujesz bardzo rzadko, kiedy dziecko jest przez jego mamę nastawione do ciebie cały czas negatywnie, kiedy nawet we własnym domu nie możesz egzekwować szacunku czy dobrego zachowania, bo okazuje się że nie masz do tego najmniejszego prawa (coś jak Twój partner) i każda próba zbliżenia kończy się jeszcze większym oddaleniem od dziecka i jeszcze większymi problemami ze strony byłej żony, czyli ich matki. piszę to wszystko z własnych doświadczeń, nie odnoszę tego do każdej byłej żony ani każdej matki sama jestem matką i nie wyobrażam sobie zabraniać dziecku widywać sie z ojcem, podobnie jak na siłę ustawiać go przeciko kobiecie jego taty, tylko dlatego, że pojawiła się w jego życiu i to mi nie pasuje albo jej na przykład nie lubię, niestety sporo kobiet pogrywa swoim dzieckiem wykorzystując je jako karty przetargowe w walce z byłym mężem, dlatego niestety kobiety znajdujące się w roli drugich żon, partnerek mają bardzo utrudnione zadanie jeśli chcą uczestniczyć w życiu partnera i jego dzieci z poprzedniego związku, czasem nawet jest to niemozliwe sytuacja Twojego partnera jest o tyle lepsza, że ma/niedługo będzie miał dziecko pod swoim dachem i chcąc nie chcąc będziecie musieli jakoś to wszystko dograć i on nie będzie mógł ot tak pozostawać sobie z boku i nie uczestniczyć. kobieta, której męża dzieci mieszkają z ich matką uczestniczyć w ich życiu nie może, nawet gdyby bardzo chciała, choćby z racji odległości i pozycji osoby dochodzącej, jak ich tata i jej uczestnictwo, jeśli okaże sie możliwe, będzie zawsze jedynie na pół gwizdka, a każdy kto ma dzieci wie doskonale, że bardzo trudno jest zbudować z nimi więź nie mogąc z nimi nawet przebywać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość margolka
Hej Dzięki oliwio za odpowiedź i uczestnictwo w tym wątku Wczoraj odbyła sie rozmowa z ojcem dziecka. Nie była miła, ale też obyło się bez większych awantur. Były małżonek uważa, że niepotrzebnie powiedziałam dziecku o przeprowadzce. A mnie się wydaje ze dobrze, ma czas by się do tej myśli przyzwyczaic i się z nią oswoić. Rozumiem, że dzieci nie lubią przeprowadzek, w końcu mają swoją szkołę, przyjaciół itp. Ja też sięprzeprowadzałam w podstawówce i pamiętam że miałam problemy z zaaklimatyzowaniem sięz nowym otoczeniem. Cieszę się, bo wyjaśiliśmy sobie z mężem wiele problemów. On stwierdził, że nigdy nie powiedział małemu że ma się wujka nie słuchać czy coś w podobie. Poprosiłam go, żeby wytłumaczył dziecku jaką rolę ma pełnić wujek w nowej rodzinie. Powiedziałam co mi leży na sercu, że przeszkadza mi to bliskie sąsiedztwo, że dziecko się pogubiła, stało się bardzo niegrzeczne, nie ma silnej ręki, nikogo się nie słucha. Trochę mnie wkurzył, bo powiedział że mały chce zostać w mieście w którym teraz wynajmujemy mieszkanie, i jeśli on będzie chciał to mały zostanie z nim. A mnie to w ogóle wydaje się niemożliwe. Nie mozna dziecku na wszystko pozwalać, ja wiem że dla niego to będzie cieżkie, ale wydaje mi sie, że tylko wyjdzie mu to na dobre. Zresztą, o ile dobrze pamiętam, dziecko może decydowaćz kim chce zamieszkać, dopiero po ukończeniu 13 lat. Rozmawiałam wczoraj też z małym, przedstawiłam mu wszystkie za i przeciw, i widzę że on powoli zaczyna to rozumieć, że przeprowadzka to nie k0oniec świata. Nawiązując oliwio do Twojej odpowiedzi, też nie rozumiem matek ,które nastawiajądzieci przeciwko ojcu, czy jego nowej partnerce. Nie wiem, co chcą tym zyskać. Przecież będąc w poprawnych stosunkach z ojcem i nową ciocią, mogą liczyć na ich pomoc, mogą mieć czas dla siebie itp. Wydaje mi się, że taka kobieta która zostaje z dzieckiem sama , ma problem z samą sobą. Ma za złe byłemu, że ten ułożył sobie życie, i jeszcze nie daj Boże jest bardzo szczęliwy. Pewnie się to zmienia w momencie jak taka mama, poznaje nowego faceta i układa sobie życie na nowo. Kwestia finansowa to inna sprawa. Mój były na dzień dzisiejszy zalega z alimentami za 2 miesiace. I też mnie to wkurza, bo jak ja nie mam kasy np. na opłaty w szkole, to nie mogę liczyć na ojca dziecka. Muszę pożyczaću obcych ludzi, bo on mówi że sam nie ma. A wiem, że nie zawsze tak jest, bo przecież ma nową rodzinę i cudze dzieci na utrzymaniu, pali papierosy, co i rusz widzę nowy ciuch u niego. Ale też wiem, że oddając sprawę do komornika zyskam niewiele, bo on świadomie pracuje na czarno. Dlatego zaciskam zęby i czekam cierpliwie, chociaż wielokrotnie mnie to bardzo boli. Ale jak to mówi moja mama "umiesz liczyć, to licz na siebie". I w ten sposób jakoś daję radę, a alimenty to dla mnie jak prezent, niespodzianka, nigdy nie wiem kiedy je dostanę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotnica_40
up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
margolka myśle, że o przeprowadzce powiedziałaś słusznie. dzieci podchodzą do tego w załeżności od sytuacji i od tego jak im się to przedstawi. jeśli dziecko zobaczy w przeprowadzce coś ekscytującego, nowy etap, mozliwości poznania nowych kolegów, fajnych miejsc, na pewno nie będzie to dla niego traumą. a w przyszłości takie rozwiązania zaowocuje korzyścią dla wszystkich. tata niech sie zajmie swoja rodzine, nową, i zajmując się synem niech przestanie wkraczać na Twoje terutorium. mam nadzieje, ze uda się Wam wszystko doprowadzić do końca i nie spoczniecie jedynie na rozmowach? napisz co tam sie dzieje pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×