Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

akitkaa

ale mnie trafiło, jestem w szoku

Polecane posty

Potem doszły maile i spotkania, oczywiście wszystko w sprawie mojej pracy. On za kazdym razem był bardzo serdeczny wobec mnie, ale ja trzymałam dystans, bo widzę przecież tę obrączkę, a poza tym sama jestem z kimś. Przy okazji spotkań czasem pytał się mnie o coś niezwiązaego z tematem, no ale też o nic bardzo osobistego. On często pozdrawiał mnie na koniec maila serdecznie, gorąco (raz mu odpisałam, ze pozdrawiam go równie gorąco :P), mówił, że super sobie radze, że nie spodziewał się niczego innego, że mam się nie przejmowac itd. cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I tak się zrodziło te moje uczucie(?), fascynacja napewno :) On się ciągle (dosłownie na każdym spotkaniu!) mnie pyta co będzie ze mną po tych studiach, które teraz kończę. Ja mu w końcu napisłam, że dalaczego się tak interesuje tym, to odpisał mu, że mój los leży mu na sercu!!!(no i co Wy o tym myślicie?) Podziękowałam mu tez za współpracę - on odpisał, że współpraca ze mną jest dla mniego czystą przyjemnoscia :) No dziewczyny czy to jest takie normalne, czy ja coś wyolbrzymiam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha, czyli raczej Cię lubi :) ja miała takiego śmiesznego promotora na magisterce, kkiedyś po wymiane maili w związku a moją pracą mgr, napisał mi że pozdrawia z Katowic, myślałam że padnę ze śmiechu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha raz też coś pisaliśmy do siebie, mniejsza o to, o co chodziło i ja napisałam, że trudno o otwartość w takich formalnych relacjach, jak między nami i on przyznał mi rację :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fatalna, hmm trudno powiedzieć, spotkałam przez te wszystkie lata swoich studiów masę bardzo sympatycznych wykładowców, niektórzy potrafili z każdym rozmawiać, o wszystkim, być, jak przyjaciele, inni było wiadać że mają swoich ulubienców i tylko z nimi bardziej otwarcie rozmawiają. to specyficzna społeczność z reguły bardzo pozytywnie nastawiona do ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fatalna, no raczej on ma do Ciebie słabość, bo nie sądzę żby tak pisał do każdej swojej magistranki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faktu, że siedzi w mojej głowie, nie zmienię. Nad tym czy to coś więcej aniżeli zwykła sympatia zastanawiam się już od kilku długich miesięcy. Od 2,5 miesiąca go nie widziałam, myślałam, że to cos da (tak jak akitka teraz), ale nie dało :( Jutro jest wielki dzień dla mnie :) Zobaczę go, może wymienię dwa zdania, nawet nie wiecie jak się z tego ciesze :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:), pamiętaj, że on jest żonaty :( a Twój chłopak, nic nie podejrzewa, że myślisz o innym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz takie fascynacja szybko z głowy nie wyparują, podświadomie wiem, że to za te 3 tygodnie, jak go zobaczę samo nie zniknie, tylko myślę że to już może mieć inną formę, emocję uda się w miarę opanować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny... sama nie wiem co o tym myslec... nigdy jakos nie patrzylam na swoich wykladowcow jak na \"obiekt\", ktorym mozna sie zainteresowac... :) i nie wiem co myslec o tych relacjach tutaj opisywanych. Wiesz co, fatalna, facet cie lubi i to widac. Nie wiem, czy to jego zainteresowanie oznacza, ze mogloby byc z tego cos wiecej.. czy nie. Nie wiem, czy po prostu jest mily, czy chce ci okazac, ze bardzo cie lubi, czy ma taki sposob bycia, czy moze faktycznie w nim cos takiego tez sie urodzilo. Ja bym chyba byla sceptyczna, facet ma rodzine... Nie wiem, jak mam to napisac, bo nie chce zebys mnie zle zrozumiala. Jedno jest pewne, cala ta sytuacja jest bardzo skomplikowana... nie zazdroszcze. Zaczynam powoli myslec, ze ta sytuacja, w ktorej sie znalazlam, a wydawala mi sie ona w owym czasie nie do przeskoczenia, to byla bulka z maslem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamietam o tym, nie da sie o tym zapomnieć. Ale ta jedna chwila da mi tyle radości, której miesiać z moim chłopakiem mi nie daje. Chłopak, wie, że nie jest dobrze. Kilkakrotnie mówiłam, że myślę o daniu sobie czasu, odpoczynku od siebie. On wie, że jest,źle, ale nie ma pojęcia dlaczego. Bardzo chciałby wiedzieć, ale mu tego nigdy nie powiem. Raz mnie przyłapał jak płakałam, a wieczór był wtedy akurat wyjątkowo udany. Same rozumiecie, to co się dzieje ze mna teraz po prostu mnie przerasta :( Nie radzę sobie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spokojnie, dasz radę, ale chyba musisz go sobie odpuścić, wiem to straszne, ale jeśli chcesz znać moje zdanie, to ja bym tak zrobiła :( We mnie, jak się budzą wielkie emocję, to reaguję na nie ucieczką, ale raczej w pozytywnym tego słowa znaczneiu, to mnie ustrzegło przed wieloma głupotami, taki mechanizm obronny ciała chyba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co do ciebie akitkaa i do tego przeznaczenia, o ktorym piszesz, faktu iz poszlas na ta uczelnie zeby go spotkac.. ja wierze w takie rzeczy. Bo u mnie bylo doslowanie tak samo. Po 3 latach studiow pojechalam na wakacje, przed wakacjami napomknelam znajomym, ze mysle, czy nie zaczac pracy. Wrocilam pelna wrazen i w tym momencie zadzwonil telefon. Moj przyjaciel mowi ze dostal prace i ze potrzebuja jeszcze kogos. czy bym nie chciala z nim pracowac. Nie chcialam, po pierwsze, byl dopiero lipiec a ja mialam w planach lenic sie do wrzesnia i potem ewentulanie myslec o pracy, a poza tym do tej pracy bylo 30 km. Namowil mnie moj facet, zebym pojechala i zobaczyla. Ktos napomknal ze jego znajomy pracuje niedaleko i moze mnie wozic. Jeszcze ktos inny, ze w tej firmie fajnie sie pracuje, ze jest super atomsofera i swietni ludzie. Poszlam na ta rozmowe. Przekonali mnie. W trakcie tej rozmowy wszedl on. Chcial cos powiedziec do mojego szefa ale zamilk w pol zdania.. Ja tez przerwalam zdanie w polowie. Widzialam go pierwszy raz a mialam wrazenie,ze znam go od lat, od zawsze. Troche to trwalo, zanim on sie wreszcie odezwal, a ja dalej tak tkwilam z rozdziawiona buzia :P Po 2 latach zaczelismy sie spotykac. Jak dowiedzial sie o tym moj szef skwitowal to tak: wiedzialem od poczatku, jak przyszlas na rozmowe to widzialem jak zaiskrzylo miedzy wami... to bylo nie do unikniecia... i jak tu akitkaa nie wierzyc w przypadek????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fatalna... dokladnie rozumiem co czujesz, wiem, ze te uczucia sa tak ogromne, ze czlowiek nie umie dac sobie z nimi rady, wytlumaczyc sobie, ze nie powinien, odpuscic... konczysz juz te studia, nie? moze to i lepiej :( wiem, ze to nie brzmi najlepiej, ale pewnie tak bedzie lepiej dla was obojga. Moze jak nie bedziecie sie widywac, to to jakos oslabnie, zniknie, z czasem zapomnisz... moze spojrzysz na swoim chlopaka inaczej, moze po tym kryzysie uda wam sie poskladac jeszcze wszystko do kupy. Mam taka nadzieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
juffie ja też nie patrzyłam nigdy na swoich wykładowców, jak materiał na faceta ;), samo się zaczeło dziać, żadko chodziłam do niego na zajęcia, a i tak mnie trafiło. zawsze miałam zasady w pracy, na studiach zero amorów, bo są tylko problemy z tego, ale to taka teoria tylko... wiesz łączy nas jeszcze to, że uczucia w pracy i na stuadiach są jakby powrzechnie zakazane ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe dokladnie akitkaa, masz racje. popukalabym sie w glowie gdyby mi ktos powiedzial,ze taki zwiazek moze sie udac. Wiesz, w domu, w pracy, na okraglo. W dodatku, to podobno rodzi konflikty, powoduje stresy, przenosi sie prace do domu. za nic sie nie zgodze. Jest cudnie. Chociaz wiem, ze gdybym miala sie wypowiedziec jeszcze trzy lata temu to powiedzialbym sobie: nigdy!!!! po raz kolejny ten przewrotny los zrobil sobie zarty z moich zasad.. Czasem go nie lubie :) a czasem to jestem mu bardzo wdzieczna :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ta przewrotność losu jest piękna :D wierzę że nic nie dzieje się bez przyczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajnie sie z wami rozmawia dziewczyny.. :) ale musze juz zmykac :( Widze, ze moj chlopak chce mie odciagnac od komputera, bo wlaczyl moja ulubiona muzyczke i zabral sie za otwieranie wina.. moze ten wieczor tak szybko sie nie skonczy:D:D chyba mnie juz przekabacil, wiec zmykam zycze wam udanej nocki i snow wylacznie kolorowych pozdrawiam i do jutra! bede jak zwykle, o 7 rano melduje sie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
akitkaa ja nie mogę tak sobie odpuścić, nie da się. Jeśli nic z tego nie będzie, trudno, ale nie chcę żyć, myśląc co by było gdyby. Wiem, on ma żonę, ale na swoim (i waszym) przykładzie wiem, że to nie jest takie proste. Jeśli ją kocha, będzie z nią i będą szczęśliwi. Sama byćmoże byłabym juz mężatką (a napewno zaręczona), gdyby nie on. Co do studiów, tak, kończe je, ale od października idę na magisterskie(teraz licencjat) na Uniwersytet, na którym on zresztą też uczy. Ze mną nie będzie miał na szczęście wykładów, ale istnieje ryzyko, że go spotkam kiedyś na korytarzu. A słuchajcie, co myślicie o tym? Zastanawiam się czy nie napisać mu maila po obronie i zapytać go trochę z przymróżeniem oka czy zawsze jest taki serdeczny dla swoich licencjatek czy coś w tym stylu. Co o tym sadzicie? Ja też już zmykam, ale zastanówcie sie nad moim pytaniem prosze i odpowiedzcie mi kiedyś, dobrej nocki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
może to zabrzmi drastycznie, przepraszam za to, ale wiesz ani juffie obiekt westchnień z którym teraz jest, ani ten wykładowca z moich studiów, nie są żonaci...dla mnie to jest duża różnica. wiesz możesz mu tak napisać, jak tak czujesz, tylko Ty wiesz, co do niego czujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam fatalna, chyba za ostro Cię potraktowałam. wiem wiem, uczucia rządzą się swoimi prawami, a rozum tu często nie ma nic do rzeczy. wierzę że podejmiesz właściwą decyzję. dużo nam mądrości życiowej teraz, bo jesteśmy w bardzo trudnej dla nas sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akitko
dobry wieczór moje miłe Panie. akitkaa :) juffie :) - tak trzymać. fatalna - to się fatalnie kończy ... ć może, jeśli nie zaczniesz myśleć w co się ładujesz, sorry dziewczyno ale przytaczane teksty są jak z czatów dla flirciarzy. spróbuj wybiec wyobraźnią poza czas obecny, poza swoją osobę, chłodnym okiem spójrz. pytanie pierwsze, czy naprawdę mogłabyś go szanować gdybyś to Ty była na miejscu jego żony?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witak abitko :) właśnie pomyślałam, co Cię nie ma. kurczę nie wiem, może to przypadek, ale ostatnio mam bardzo silną intuicję, jak o kimś pomyślę, to często się do mnie odzywa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! akitko, ja wbrew pozorom patrzę też chłodnym okiem na tę całą sytuację. Myślę, analizuję już od paru miesięcy, a to o czymś świadczy. Są dni, tygodnie, gdy mówię dość tego, co ja sobię myślę, uzdurałam sobie coś. Ale po jakimś czasie, załamuję się, stwierdzam, że sama się oszukuję :( Jeśli chodzi o żonę. Z jednej strony myślę, że jest biedna, bo gdyby mój facet pisał komuś takie teksty, nie byłoby mi to obojętne. Z drugiej, nie wiem jak między nimi jest, może to małżeństwo z rozsątku, może sama postępuje tak samo, z jakimś kolegą i oboje akceptują takie zachowanie. Nie wiem. Nie dam Ci więc jednoznacznej odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
akitkaa, mam nadzieje, ze wlasnie twoja intuicja mnie tu przywolala.. oto jestem :) zgadzam sie z Toba, co do fatalnej.. wiesz, uczucia uczuciami ale rodzina to jest dla mnie swietosc, sacrum. Ja bym sie w to nie pakowala. Oczywiscie fatalna, ze mozesz mu zadac takie pytanie, domyslalam, sie ze pewnie odpowiedz bedzie taka jaka bedziesz chciala uslyszec, tylko co potem? on ma troche.. delikatnie powiedziane.. zwiazane rece :( nawet jesli mu je rozwiazesz to nie bedziesz szczesliwa. Jesli zostawi kobiete, ktorej przysiegal, ze bedzie z nia na zawsze dla kogos innego, to rownie dobrze, po jakims czasie, bedzie to mogl zrobic tobie. Zlo wyrzadzone raz... wraca, niestety :( Miedzy innymi dlatego tez do niczego nie doszlo miedzy mna a M. gdy mialam faceta. Rozmawialismy, jakies tam sygnaly do siebie wysylalismy, ale realnych ksztaltow to nie mialo. Nie pojawil sie zaden dotyka, nie bylo rozmow o nas, w znaczeniu NAS. On mi kiedys powiedzial, ze chyba nie potrafilby byc z dziewczyna w jakiejkolwiek \"formie\" jesli ona bylaby zajeta, to dla niego sygnal, ze skoro zrobila to raz, to moze i drugi. Tyle, ze tym razem jemu. Zgadzam sie z tym, wiesz? ja bym chyba bala sie zaufac, gdyby moje szczescie bylo zbudowane na oszukiwaniu i klamaniu innej osoby, osoby, ktora mysli, ze jest kochana, szanowana ... Ale zdaje sobie sprawe, ze taki stan ducha, w jakim jestes teraz ty, rzadzi sie swoimi prawami, nie docieraja takie argumenty. Liczy sie tylko to, co czujemy. Nie mowie ci co masz zrobic, jak postapic, bo nie znam ani ciebie, ani jego i jego sytuacji. Prosze tylko, zebys wszystko przemyslala, bardzo bardzo dokladnie. I zebys sie usmiechnela, bo ja ciebie rozumiem fatalna. Rozumiem to kazde przyspieszone bicie serca, nadzieje, ktora sie w tobie rodzi. Wszystko rozumiem. Tylko to jest zawsze trudne, raz mniej, raz bardziej, ale nigdy to nie jest prosta sprawa... Pomysl tylko, co mozesz zyskac, jesli sie wam uda, a co stracic. I co? Jak wychodzi bilans???? A ciebie akitko, aniolku moj, witam na koncu mojej \"przemowy\". Ale nie znaczy, ze najmniej serdecznie :) wrecz przeciwnie :D ciesze sie, ze sie odezwalas. Bo juz sie balam, ze ledwo dorobilam sie wlasnego aniolka, a on juz zniknal :( caluje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej juffie :) Widzisz ja juz teraz jestem w takiej sytuacji tzn. mój obecny chłopak zostawił dla mnie dziewczynę. Tydzień czasu był równolegle z nami obydwiema. Wiec teoretycznie ja już teraz mogłabym się obawiać, że skoro raz tak zrobił, może zrobić to po raz kolejny. On mówi, że jej nigdy nie kochał, a mnie kocha i to widać. Zaraz sobie pomyślisz, że jestem z tych co rozbijają związki, ale tak naprawde nie jest. Ja się bardziej martwiłam o jego dziewczynę, niż on sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny :) Juffie niezła przemowa :). ech, a ja myśle raz o jednym, a raz o drugim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akitko
..... ach, ten dzień będzie dobry :) słońce mnie o tym przekonywało w drodze do pracy :) akitkaa, juffie - skrzydła rozpościeram, Wy tu gadajacie, kładźcie do młodej głowy fatalnej (Wasza emocjonalna dojrzałość jest fantastyczna) fatalna - wczoraj zbyt ostro Cię potraktowałam, w końcu Ty też pod wpływem endorfin, ale widzę, że dziewczyny już łagodzą, próbując Ci spokojnie pokazać "plusy dodatnie i plusy ujemne" dorosłego życia. .... osuwam się w ciepłe obłoki :) (w wyobraźni, w realu - do pracy rodacy!, moje realne stadko nie może chodzić samopas)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×