Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość szmatławce maja racje.

Cel małżeństwa -sakramentu kościelnego

Polecane posty

Gość szmatławce maja racje.

http://www.isr.org.pl/slownik/malzenstwo.htm#cele VI. Cele Małżeństwo ma samo z siebie cele pierwotne, przyznane mu przez samego Boga: “Sam bowiem Bóg jest twórcą małżeństwa obdarowanego różnymi dobrami i celami” (KDK 48a). Kościół określa następująco hierarchię celów małżeństwa: rodzenie i wychowanie potomstwa - procreatio, wzajemna pomoc - mutuum adiutorium i uśmierzanie pożądliwości - remedium concupiscentiae (Casti connubii, DS 3718). Odróżnia przy tym cel pierwszorzędny małżeństwa (procreatio) od celów drugorzędnych (mutuum adiutorium i remedium concupiscentiae). Małżeństwo ma służyć przede wszystkim istnieniu rodzaju ludzkiego, następnie współżyciu mężczyzny i kobiety, a wreszcie prawidłowemu skierowaniu pożądliwości. Uporządkowane w ten sposób cele małżeństwa przeciwstawiają się wszelkiej subiektywistycznej interpretacji popędu seksualnego, a przez to samo domagają się od człowieka jako osoby obiektywizmu w myśleniu na tematy seksualne, nade wszystko zaś w postępowaniu. Obiektywizm taki jest fundamentem moralności małżeńskiej. Realizacja w małżeństwie wymienionych celów dokonuje się na zasadzie normy personalistycznej. Tradycyjną doktrynę o istocie celów małżeństwa podał św. Tomasz (np. S.Th. III, q. 29; Suppl. q. 49). Magisterium Kościoła w ciągu wieków odrzucało próby zmiany powszechnie przyjętych celów małżeństwa nie zgadzając się na idee niektórych autorów (np. H. Doms i B. Krempel), zaprzeczających prawdzie, że pierwszym celem małżeństwa jest zrodzenie i wychowanie potomstwa, lub nauczających, że cele drugorzędne nie są w sposób istotny podporządkowane celowi pierwszorzędnemu, lecz mają wartość równoważną i są od niego niezależne (DS 3838). Małżeństwo jako instytucja naturalna, na skutek woli Stwórcy, ma za swój pierwszy i wewnętrzny cel nie wzajemne doskonalenie się małżonków, lecz rodzenie i wychowanie nowego życia. Inne cele pochodzące także z natury małżeństwa, nie znajdują się na równym poziomie z tym pierwszym celem, a tym bardziej nie są one odeń wyższe, przeciwnie - są mu w sposób istotny podporządkowane. Odnosi się to do każdego małżeństwa, także niepłodnego (Pius XII, Do położnych, 29 X 1951 r.) Sobór Watykański II nie podjął wprost zagadnienia hierarchii celów małżeństwa, ponieważ wymagałoby to rozważań techniczno-jurydycznych odbiegających od stylu dokumentów soborowych. Pierwsi komentatorzy konstytucji Gaudium et spes zaczęli przede wszystkim podkreślać ten fakt i niektórzy z nich interpretowali to jakoby porzucono nauczanie poprzedniego Magisterium lub wręcz odrzucono. Opublikowanie Akt Soborowych uczyniło bezpodstawną taką interpretację. Widać w nich wyraźnie wolę nie zajmowania się tematem dlatego, że jest zbyt techniczny, a nie dlatego, że ma się zamiar odstąpić od poprzedniego nauczania. Tradycyjna nauka o celach małżeństwa (ich hierarchii) została w konstytucji Gaudium et spes jak też w encyklice Humanae vitae potwierdzona, a zarazem pogłębiona od strony życia wewnętrznego małżonków, czyli od strony małżeńskiej i rodzicielskiej duchowości (Jan Paweł II, Mężczyzną i niewiastą stworzył ich). Gaudium et spes mówiąc o miłości małżeńskiej, nie przedstawia jej jako tylko celu małżeństwa (np. 48a, 50a). Miłość, jako nadrzędna moc, którą mężczyzna i kobieta otrzymują od Boga wraz ze swoistą “konsekracją” sakramentu małżeństwa, niesie z sobą prawidłową koordynację celów, według których w tradycyjnym nauczaniu Kościoła kształtuje się moralny ład życia małżeńskiego. Miłość małżeńska jest ochroniona i popierana, jeśli nie zostaje oddzielona od przekazywania życia. Sobór zdecydowanie uznał środki niegodziwe przeciwko rodzeniu za profanację miłości małżeńskiej (por. KDK 47b). Warto zaznaczyć, iż takie spojrzenie na cele małżeństwa znaleźć już można w książce K. Wojtyły pt. Miłość i odpowiedzialność. Zarówno procreatio, jak i remedium concupiscentiae, jako cele małżeństwa, winny wypływać z miłości jako cnoty, a przez to samo mieścić się w ramach normy personalistycznej. Mutuum adiutorium, jako cel małżeństwa, jest również tylko skutkiem miłości - cnoty. O żadnym przeciwstawieniu miłości względem prokreacji czy też o wskazywaniu pierwszeństwa prokreacji nad miłością nie ma mowy. Realizacja tych celów jest faktem kompleksowym. Całkowite pozytywne przekreślenie możliwości prokreacji zmniejsza, a nawet likwiduje możliwość trwałego wzajemnego współwychowywania się małżonków. Prokreacja, której nie towarzyszyłoby współwychowywanie i współdążenie do najwyższego dobra, również byłaby w pewnym sensie niepełna i niezgodna z miłością osoby. W małżeństwie chodzi nie tylko o materialne pomnażanie liczebności gatunku ludzkiego, lecz także o wychowanie, którego naturalnym podłożem jest rodzina, oparta na małżeństwie scementowanym przez mutuum adiutorium. Z kolei trzeci cel - remedium concupiscentiae - uzależniony jest w swej ludzkiej realizacji od dwóch poprzednich. Bezwzględne odcięcie się od naturalnych skutków współżycia małżeńskiego narusza spontaniczność i głębię przeżyć, zwłaszcza jeśli w tym celu stosuje się antykoncepcję. W jeszcze większym stopniu prowadzi do tego brak wzajemnego zrozumienia i rozumnej troski o pełne dobro współmałżonka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szmatławce maja racje.
B. Inlender, Cel małżeństwa w aspekcie naturalnym i nadprzyrodzonym, AK (1970), R. 62, t. 75, z. 1 (369), s. 44-54; K. Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, Lublin 1986; R. Sztychmiler, Soborowa koncepcja celów małżeństwa, IM (1996), t. 1, s. 45-58. KW VII. Relacja do Kościoła Małżeństwo jako odrębny sakrament i kontynuacja chrztu jest włączeniem w tajemnicę paschalną. Miłość małżeńska aktualizuje miłość Bożą jako źródło i więź Kościoła. Paschalny wymiar tej miłości obejmuje drogę krzyża i zmartwychwstania. Udział w śmierci Chrystusa dokonuje się w małżeństwie przez uczestnictwo w dziewictwie Kościoła, a udział w Zmartwychwstaniu - przez udział w płodności Kościoła (J. Salij). Małżeństwo Józefa i Maryi jest symbolem tajemnicy Kościoła - dziewicy i oblubienicy (RC 20). Małżeństwo doskonałe, urzeczywistnione w Świętej Rodzinie, objawia czystość i płodność Kościoła, a jako prawdziwy symbol, ma też udział w symbolizowanej rzeczywistości. Małżeństwo - opuszczenie ojca i matki oraz złączenie się z żoną - jest wielkim misterium w odniesieniu do Chrystusa i Kościoła (por. Ef 5, 32). Chrystus porzuca wszystko, nawet własne życie, aby połączyć się z Oblubienicą na krzyżu. Tak też Oblubienica-Kościół (i każda dusza z osobna) odpowiada na miłość Oblubieńca, porzucając wszystko, co stworzone, aby otrzymać stokrotną nagrodę życia wiecznego, obecnego zresztą już w tym świecie. Istotą relacji Chrystus-Oblubienica jest wzajemne oddanie (złączenie prawych rąk w liturgii małżeństwa), a nawet poddanie wzajemne (Ef 5, 21). W ten sposób zakłada się i buduje Kościół. Małżeństwo w swym komunijno-sakramentalnym wymiarze jest dla świata objawieniem Kościoła i jego więzi z Bogiem. Także samemu Kościołowi małżeństwo ze swym cielesnym i duchowym, płodnym zjednoczeniem dwóch odrębnych osób unaocznia samą istotę eklezjalnej jedności i płodności przy zachowaniu niepowtarzalnej indywidualności osób. K. Majdański, Wspólnota życia i miłości. Zarys teologii małżeństwa i rodziny, Poznań-Warszawa 1983. JS VIII. Stwierdzenie nieważności Małżeństwo ważnie zawarte i dopełnione nie może być z prawa Bożego rozwiązane żadną ludzką władzą. Taki związek przestaje istnieć jedynie wskutek śmierci jednego ze współmałżonków. Zdarzyć się jednak może, że małżeństwo zostało zawarte nieważnie. Zachodzi to wtedy, gdy między małżonkami zachodziła w chwili jego zawierania przeszkoda albo któraś ze stron jedynie udawała zawarcie małżeństwa, a nie wyraziła na nie wewnętrznej zgody. W takich przypadkach węzeł małżeński nie został w ogóle zawiązany, chociaż odbył się obrzęd zawarcia małżeństwa. Kodeks Prawa Kanonicznego takie małżeństwo nazywa domniemanym (kan. 1061). Zostało ono zawarte w dobrej wierze, przynajmniej przez jedną ze stron. Gdy po ślubie małżonkowie zamieszkali razem, ich małżeństwo uchodzi za ważne, dopóki obydwie strony nie upewnią się o jego nieważności. Jak długo strony są subiektywnie przekonane, że ich małżeństwo jest ważne, pozostają w sumieniu w porządku. Stąd sposób postępowania, w razie wykrycia nieważności małżeństwa, zależy od wielu okoliczności. Gdy kapłan na spowiedzi lub poza nią, dojdzie do wniosku, że małżeństwo jest nieważne, musi najpierw ustalić przyczynę nieważności, czy da się ją usunąć przez dyspensę kościelną lub na drodze uzyskania zmiany wewnętrznego nastawienia stron. Musi też ustalić, czy nieważność jest tajna czy publiczna, czy jest znana jednej, obydwu czy żadnej ze stron, czy małżonkowie żyją w zgodzie, czy mają potomstwo lub się go spodziewają. Jeżeli nieważność jest publicznie znana, wówczas z tego powodu, że zachodzi zgorszenie, strony powinny się rozejść. Gdyby to było niemożliwe, należy się domagać przynajmniej rozłączenia co do łoża. Jeśli przeszkoda jest usuwalna, należy wszcząć staranie o uważnienie małżeństwa. Jeżeli nieważność małżeństwa jest tajna i nieznana samym małżonkom, zakładamy ich dobrą wiarę i przekonanie o ważności małżeństwa, które w rzeczy samej jest jedynie mniemane. Jeżeli przeszkoda jest usuwalna, a obydwoje żyją w zgodzie i nie myślą się rozchodzić, należy dążyć do uważnienia małżeństwa, również na drodze dyspensy i tzw. uzdrowienia w zalążku (sanatio in radice). Gdy natomiast przeszkoda jest nieusuwalna i nie można od niej uzyskać dyspensy, a uchodzących za małżonków nie da się nakłonić do rozejścia się lub do rezygnacji ze współżycia płciowego, należy ich pozostawić w dobrej wierze. Jeżeli jednak wymagałyby tego ważne racje, należy się postarać o orzeczenie nieważności małżeństwa. Gdy nieważność małżeństwa jest w zasadzie tajna, ale wiedzą o niej sami małżonkowie, najpierw trzeba dążyć do oddzielenia małżonków od wspólnoty łoża, a gdyby to było konieczne, również od wspólnego zamieszkania. W sytuacji, w której nieważność jest tajna i wie o niej tylko jedno z małżonków, stronie zorientowanej nie przysługuje prawo do korzystania z powinności małżeńskiej, a więc nie powinna o nią prosić. Jeśli w którejkolwiek z tych sytuacji nieważność jest usuwalna, np. przez kościelną dyspensę, należy zadbać, aby małżeństwo uzyskało uznanie mocy prawnej. W przypadku trudności nieusuwalnej, trzeba się postarać o uzyskanie orzeczenia wydanego przez sąd biskupi o jego nieważności. Gdyby jednak poważne racje nakazywały co innego, to strony mogą pozostać razem, żyjąc jak brat z siostrą. Jeśli duszpasterz spotka w swojej parafii małżeństwa rozbite, ma obowiązek przeprowadzić z zainteresowanymi delikatną rozmowę i ustalić, czy zawarte w Kościele małżeństwo było ważne. Gdyby się zorientował, że w chwili zawierania małżeństwa istniała jakaś przeszkoda, powinien zainteresowane strony pouczyć o możliwości wniesienia sprawy przed sąd kościelny, w celu wykazania orzeczenia o nieważności od początku, a w przypadku małżeństwa niedopełnionego o możliwości uzyskania dyspensy papieskiej. Powinien też sam lub przez posługę innej osoby dopomóc zainteresowanym w sporządzeniu i wniesieniu skargi powodowej w sprawie nieważności małżeństwa. W niebezpieczeństwie śmierci, ksiądz może sam dyspensować od przeszkód tajnych w zakresie wewnętrznym. E. Sztafrowski, Chrześcijańskie małżeństwo, Warszawa 1985. AB IX. Przeszkody A. Ogólna charakterystyka Przeszkodą małżeńską w znaczeniu szerszym jest każda okoliczność, która na mocy prawa Bożego lub ludzkiego nie pozwala na ważne lub godziwe zawarcie małżeństwa. W znaczeniu ścisłym natomiast przeszkodą jest powyższa okoliczność, dotycząca bezpośrednio osoby zawierającej małżeństwo. Kodeks Jana Pawła II wylicza 12 przeszkód małżeńskich, które mają charakter legis inhabilitantis, tzn. uniezdalniają podmiot do ważnego zawarcia małżeństwa. Są nimi przeszkody: wieku, niemocy płciowej, węzła małżeńskiego, różnej religii, święceń, ślubu, uprowadzenia, występku, pokrewieństwa, powinowactwa, przyzwoitości publicznej i pokrewieństwa duchowego (adopcja). Racje istnienia przeszkód małżeńskich są wielorakie. Są one niezbędne i konieczne ze względu na: wyraźne sformułowanie pozytywnego prawa Bożego, dla ochrony uprawnień drugiej osoby, dla dobra samych zainteresowanych, dla dobra społeczeństwa i jeżeli sami zainteresowani publicznie wobec społeczności oświadczyli, że rezygnują ze swego naturalnego uprawnienia do zawarcia małżeństwa (np. ślub czystości złożony w instytucie życia konsekrowanego). Podobnie jak uprawnienie do zawarcia małżeństwa jest oparte na naturalnym prawie, tak samo przeszkody, w większości przypadków, mają podstawę w tymże samym prawie. Określa je i precyzuje władza do tego powołana. W Kościele jedynie najwyższa władza może autentycznie wyjaśniać, kiedy prawo Boże zabrania małżeństwa lub sprawia, że zawarte wbrew temu zakazowi staje się nieważne. Tak więc przeszkody, które wynikają z prawa Bożego pozytywnego czy naturalnego nie zależą od władzy kościelnej. Posiada ona jedynie kompetencję autentycznej deklaracji i wyjaśnienia. Również tylko najwyższa władza kościelna ma prawo ustanawiać inne przeszkody dla ochrzczonych. Stolica Apostolska więc jest jedynie kompetentna w ustanawianiu i znoszeniu przeszkód małżeńskich pochodzenia kościelnego. Źródłem ustanowienia przeszkody małżeńskiej nie może być nigdy zwyczaj. Przeszkody dzielą się, ze względu na ich udowodnienie na forum zewnętrznym lub nie, na publiczne i tajne. Ze względu na pochodzenie można wyróżnić przeszkody prawa Bożego i prawa kościelnego. Z uwagi na zakres, można je podzielić na bezwzględne (absolutne) i względne. Pierwsze zabraniają małżeństwa w sposób absolutny, a więc z kimkolwiek, drugie zaś jedynie z określonymi osobami. Ze względu na czas powstania, rozróżnia się przeszkody uprzednie i następcze, zależnie od tego, czy powstały przed czy po zawarciu małżeństwa. Z uwagi na stopień pewności co do istnienia, przeszkody małżeńskie można podzielić na pewne i wątpliwe. W prawie kościelnym, oprócz przeszkód, które unieważniają małżeństwo wbrew nim zawarte i to w ten sposób, że żadna nieznajomość czy niewiedza nie zmienia faktu nieważności, istnieje jeszcze instytucja zakazu zawarcia małżeństwa. Przeszkoda małżeńska jest prawem, a więc obowiązuje wszystkich i na stałe. Zakaz zawarcia małżeństwa pochodzi od kompetentnego przełożonego kościelnego (ordynariusza miejsca), odnosi się do konkretnej osoby i bywa wydany tylko czasowo. Zawiera on sankcję jedynie niegodziwości małżeństwa wbrew jemu zawieranego, nie przekreśla zaś ważności. Zakaz ma na celu zapobieżenie zawieraniu małżeństwa w sytuacjach wątpliwych i wymagających interwencji przełożonego kościelnego. W ustawodawstwie kościelnym, dla osiągnięcia większego dobra przewidziano możliwość dyspensowania od przeszkód małżeńskich, to jest rozluźnienia prawa czysto kościelnego w poszczególnym wypadku. E. Sztafrowski, Małżeństwo chrześcijańskie, Warszawa 1985; M. A. Żurowski, Kanoniczne prawo małżeńskie Kościoła katolickiego, Katowice 1987. JWr B. Wyszczególnienie W Kodeksie Prawa Kanonicznego wylicza się obecnie następujące przeszkody zrywające: 1. Młody wiek; mężczyzna przed ukończeniem szesnastego, a kobieta czternastego roku życia. Konferencje Biskupów mogą tę granicę podnieść. 2. Niemoc płciowa, impotencja itd. 3. Istniejący już węzeł małżeński: “nieważnie usiłuje zawrzeć małżeństwo osoba związana węzłem poprzedniego małżeństwa, chociażby niedopełnionego”. 4. Różność religii; gdy jedna ze stron jest ochrzczona i przynależy do Kościoła katolickiego, a druga jest nieochrzczona. 5. Przyjęte wcześniej wyższe święcenia, poczynając od diakonatu. 6. Uroczysta profesja zakonna, zobowiązująca do zachowania ślubu czystości. 7. Uprowadzenie. Mężczyzna nie może zawrzeć małżeństwa z kobietą, którą uprowadził lub tylko przetrzymuje z zamiarem zawarcia z nią małżeństwa, zanim nie zostałaby uwolniona i sama nie zdecydowała się na nie jako w pełni wolna. 8. Występek, gdy został naruszony porządek moralny i społeczny; np. ktoś zadał śmierć swemu współmałżonkowi lub stał się jej przyczyną, względnie tak samo postąpił w odniesieniu do współmałżonka innej osoby, aby się później z nią pobrać. 9. Pokrewieństwo. Przeszkoda obowiązuje w linii prostej zawsze i we wszystkich stopniach. W linii bocznej małżeństwo jest nieważne do czwartego stopnia. Nie mogą więc zawrzeć ważnego małżeństwa: brat i siostra, brat stryjeczny z siostrą stryjeczną, lub brat cioteczny z siostrą cioteczną. Nieważne jest też małżeństwa z siostrą lub bratem ojca lub matki. 10. Powinowactwo, wynikające z ważnie zawartego związku małżeńskiego, przez co nastąpiła bliskość osób, jaka odtąd zachodzi pomiędzy jednym z małżonków i krewnymi współmałżonka. 11. Przyzwoitość publiczna. Powstaje z nieważnego małżeństwa, z chwilą nawiązania współżycia oraz notorycznego lub publicznego konkubinatu. 12. Przeszkoda pokrewieństwa prawnego, powstałego poprzez adopcję. Kompetentna władza kościelna może dyspensować od niektórych przeszkód małżeńskich. E. Sztafrowski, Chrześcijańskie małżeństwo, Warszawa 1985; W. Góralski, Kościelne prawo małżeńskie, Płock 1989. AB X. Małżeństwo zawarte, a nie dopełnione W chwili, gdy narzeczeni ślubują sobie dozgonną miłość, wierność i uczciwość małżeńską, zawiązuje się nierozerwalny węzeł, opierający się na prawie Bożym. Kościół nie sprawuje nad nim władzy w takim sensie, aby mógł udzielić rozwodu. Gdyby jednak małżeństwo nie zostało dopełnione przez cielesne współżycie, dokonane po ślubie, może zostać, w wypadkach naprawdę uzasadnionych, rozwiązane przez dyspensę papieską, udzieloną w oparciu o władzę przysługującą tylko następcy św. Piotra, jako zastępcy Chrystusa. Po fizycznym dopełnieniu małżeństwa, taka dyspensa jest niemożliwa. Historia rozwiązania małżeństwa zawartego, a nie dopełnionego, sięga pierwszych wieków Kościoła. Obecnie obowiązujący Kodeks Prawa Kanonicznego Jana Pawła II postanawia, że “małżeństwo nie dopełnione, zawarte przez ochrzczonych, lub między stroną ochrzczoną i nieochrzczoną, może być ze słusznej przyczyny rozwiązane przez Biskupa Rzymskiego, na prośbę obydwu stron, lub tylko jednej, choćby druga się nie zgadzała” (kan. 1142). Rozwiązanie małżeństwa ważnego, ale po ślubie nie dopełnionego, jest więc obecnie możliwe jedynie poprzez akt papieskiej dyspensy i dla ważnej przyczyny; może nią być dobro duchowe stron, chęć zawarcia nowego małżeństwa kościelnego osób, które już ze sobą żyją itp. Samo postępowanie w celu uzyskania takiej papieskiej dyspensy, może zapoczątkować biskup diecezjalny, który następnie przesyła akta sprawy do Kongregacji Sakramentów Świętych przy Stolicy Apostolskiej. Rozwiązanie małżeństwa nie dopełnionego jest możliwe jedynie w sytuacji, gdy obydwie strony są ochrzczone lub jedna jest ochrzczona, a druga nieochrzczona. Prośbę mogą wnieść obydwie strony lub tylko jedna, nawet przy sprzeciwie drugiej. Osoby, którym takiej dyspensy papież udzielił, stają się wolne i mogą zawrzeć nowe, sakramentalne związki. Kodeks Prawa Kanonicznego z 1917 r., który obowiązywał do czasu ukazania się nowego, promulgowanego przez Jana Pawła II, przewidywał rozwiązanie małżeństwa ważnie zawartego, ale nie dopełnionego, także przez złożenie uroczystej profesji w zakonie o ścisłej regule. Jeśli ktoś otrzymał dyspensę na wstąpienie do zakonu, mógł później złożyć uroczyste śluby. Wówczas następowało rozwiązanie małżeństwa z mocy samego prawa. Nie potrzeba było interwencji zwierzchnika kościelnego. Fakt nie dopełnienia małżeństwa i złożenia uroczystej profesji przez jednego ze współmałżonków powodowały, że nie dopełnione małżeństwo zostało tym samym rozwiązane. Strona, która pozostawała w świecie, mogła wstąpić w nowy związek kościelny. Władza kościelna miała jednak wydać odpowiedni dokument potwierdzający nie dopełnienie zawartego małżeństwa, jak i złożenie uroczystych ślubów. Bez takiego dokumentu, proboszczowi nie było wolno błogosławić nowego małżeństwa. M. A. Żurowski, Kanoniczne prawo małżeńskie okresu posoborowego, Katowice 1976; E. Sztafrowski, Chrześcijańskie małżeństwo, Warszawa 1985. AB XI. Małżeństwo cywilne Małżeństwo cywilne jest instytucją świeckiego (cywilnego) prawa małżeńskiego, ustanowioną przez władze państwowe po to, aby w danym kraju: 1) wszystkie małżeństwa były zawierane według świeckiej formuły, lub 2) formę zawarcia małżeństwa otrzymali także ludzie nie należący do jakiegoś kościoła. W pierwszej sytuacji tylko zawarcie małżeństwa cywilnego powoduje skutki w zakresie prawa świeckiego, zaś w drugiej - powoduje ono takie skutki na równi ze skutkami religijnego zawarcia małżeństwa. W niektórych krajach zawieranie małżeństwa cywilnego jest fakultatywne (np. w Anglii, w niektórych stanach USA, we Włoszech), w niektórych obowiązkowe (np. w krajach Europy Wschodniej, w niektórych krajach Ameryki Łacińskiej). Są też kraje, w których zawieranie małżeństwa cywilnego jest przeznaczone dla tych, którzy nie mogą zawrzeć małżeństwa kanonicznego; są to np. bezwyznaniowcy (tak jest w Hiszpanii i Kolumbii). Obowiązkowe śluby cywilne wprowadzone zostały w 1580 r. W okresie zaborów na większości terenów polskich obowiązywały śluby cywilne. Tak było też w całej Polsce po wejściu jej w orbitę wpływów Związku Radzieckiego. Dopiero Konkordat zawarty 28 VII 1993 r. między Rzeczpospolitą Polską a Stolicą Apostolską przywrócił w Polsce fakultatywność ślubów cywilnych. W Polsce, zgodnie z art. 1 k.r.o., zawarcie ślubu cywilnego polega na złożeniu jednocześnie przez mężczyznę i kobietę, przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego, oświadczenia woli, że wstępują w związek małżeński. Określone w polskim prawie rodzinnym przeszkody małżeńskie nie powodują nieważności zawieranego małżeństwa, lecz sprawiają, iż może ono być rozwiązane. S. Demel, Was ist die Zivilehe für den Katholiken?, Klerusblatt 72 (1992), s. 229-231; W. Góralski, Zalecenia Papieskiej Rady ds. Rodziny w sprawie duszpasterstwa osób rozwiedzionych i związanych nowymi związkami małżeńskimi z 15.01.1997 r., IM 2(8) (1997), s. 101-109. RSz XII. Małżeństwo lewirackie Lewirat jest to przepis prawny według którego w wypadku śmierci mężczyzny żonatego i bezdzietnego, jego brat miał obowiązek poślubienia wdowy i nadania synowi narodzonemu z tego małżeństwa imienia i dziedzictwa zmarłego. Taki przepis czy norma nie jest czymś wyłącznym dla prawodawstwa Mojżeszowego, ale istniał on prawie u wszystkich starożytnych narodów Wschodu i podyktowany był wielką troską o kontynuację rodziny. Jego stosowanie jest udokumentowane w epoce patriarchalnej tam, gdzie w Księdze Rodzaju mówi się o niegodziwości i przestępstwie Onana, który z polecenia ojca swego Judy ożenił się z żoną swego zmarłego brata Era, “aby zapewnić potomstwo dla swego brata” (Rdz 38, 8). Wiedząc, że “potomstwo nie będzie uważane za jego”, kiedy zbliżał się do żony swego brata, unikał jej zapłodnienia, a w konsekwencji potomstwa (Rdz 38, 9). Prawo lewiratu zostało potwierdzone przez Mojżesza. W Księdze Powtórzonego Prawa zostaje określone i uregulowane w ten sposób: “Jeśli bracia będą mieszkać wspólnie i jeden z nich umrze, a nie będzie miał syna, nie wyjdzie żona zmarłego za mąż za kogoś obcego, spoza rodziny, lecz szwagier jej zbliży się do niej, weźmie ją sobie za żonę, dopełniając obowiązku lewiratu. A najstarszemu synowi, którego ona urodzi, nadadzą imię zmarłego brata, by nie zaginęło jego imię w Izraelu. Jeśli nie będzie chciał ten mężczyzna wziąć swej bratowej za żonę, pójdzie bratowa do bramy miasta, do starszych i powie: Nie mam szwagra, który by podtrzymał imię brata swego w Izraelu. Szwagier nie chce na moją korzyść dopełnić obowiązku, jaki ciąży na nim. Starsi tego miasta zawezwą go i przemówią do niego. Jeśli będzie obstawał przy swoim i powie: Nie chcę jej poślubić, pójdzie do niego bratowa na oczach starszych, zdejmie mu sandał z nogi, plunie mu w twarz i powie: Tak się postępuje z człowiekiem, który nie chce odbudować rodziny swego brata. I będzie nazwane imię jego w Izraelu: Rodzina tego, któremu zzuto sandał” (Pwt 25, 5-10). Brat, na którym spoczywa obowiązek lewiratu, nazwany jest po hebrajsku Jabam (szwagier). Kiedy odmawia on dopełnienia tego obowiązku, otrzymuje imię haluc ha-naal - “pozbawiony sandału, bosy”. Lewirat, niekiedy utożsamiony z prawem goleatu, był stosowany jeszcze w czasach Chrystusa, jak to można wywnioskować z opowiadania ewangelicznego o zarzucie saduceuszów przeciw zmartwychwstaniu. Po zacytowaniu przepisu prawa Mojżeszowego, dotyczącego lewiratu, czynią zarzut Jezusowi: “Otóż było u nas siedmiu braci. Pierwszy ożenił się i umarł, a ponieważ nie miał potomstwa, zostawił swoją żonę bratu. Tak samo drugi i trzeci - aż do siódmego. w końcu po wszystkich umarła ta kobieta. Do kogo więc z tych siedmiu należeć będzie przy zmartwychwstaniu? Bo wszyscy ją mieli [za żonę]” (Mt 22, 23-28 i par.).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szmatławce maja racje.
W Misznie traktat Jebamot zajmuje się także prawem lewiratu. Z upływem czasu sami rabini, z powodu okoliczności życia, zaniechali praktyki lewiratu, zachowując tylko ceremonię, o której mowa w Rt 4. P. Grelot, Ewolucja instytucji małżeństwa w Starym Testamencie, Concilium (1970), nr 1-5, s. 323-330; J. Homerski, Życie religijne wspólnoty małżeńskiej i rodzinnej w świetle tekstów biblijnych, ZNKUL 23 (1980), nr 3, s. 63-72; M. Filipiak, Biblijne podstawy teologii małżeństwa i rodziny w Starym Testamencie, Lublin 1984. MG XIII. Małżeństwo na próbę Natura małżeństwa, jego wymiar sakramentalny (dla katolików) oraz dobro małżonków, dzieci i dobro społeczne domagają się jednoznacznej i nieodwołalnej decyzji trwania w związku. Zważywszy jednocześnie fakt, że współcześnie wiąże się z małżeństwem daleko idące oczekiwania osobistej satysfakcji, płynącej z małżeństwa, niektórzy lansują potrzebę małżeństwa na próbę, to jest wspólnego zamieszkania i współżycia seksualnego przed powzięciem ostatecznej decyzji celem stwierdzenia, że jest to właściwy wzajemny wybór. Małżeństwo na próbę sprzeciwia się katolickiej moralności, ponieważ nie jest trwałym i nieodwołalnym zaangażowaniem małżeńskich partnerów. Sprzeciwia się też naturze związku małżeńskiego. Ze swej natury małżeństwo na próbę zakłada wykluczenie potomstwa. Prowadzi to do stosowania środków antykoncepcyjnych, a w wypadku, gdy pojawi się niechciana ciąża - do aborcji. Małżeństwo na próbę nie stanowi też żadnej gwarancji sukcesu formalnego związku, ponieważ nie zakłada całkowitego oddania się drugiej stronie, życia w doli i niedoli, współdziałania i pomagania sobie, czyli miłością w pełnym tego słowa znaczeniu. Integralną bowiem częścią miłości jest jej nieodwołalność. Małżeństwo na próbę jest jedną z form małżeństwa z rozsądku. E. Sujak, Kontakt psychiczny w małżeństwie i rodzinie, Katowice 1971; W. Majkowski, Czynniki dezintegracji współczesnej rodziny polskiej, Kraków 1996. WM XIV. Małżeństwo z niekatolikiem Małżeństwo z niekatolikiem (względnie z niekatoliczką), ale chrześcijaninem, oznacza, według prawa kanonicznego, tzw. małżeństwo mieszane (matrimonium mixtae religionis). Tym niekatolikiem może być osoba wyznania prawosławnego, luterańskiego, anglikańskiego lub innych wyznań chrześcijańskich. Małżeństwo katolika z osobą innego wyznania chrześcijańskiego wymaga odpowiedniej dyspensy ze strony władzy kościelnej (a mixta religione) oraz złożenia zobowiązania przez stronę niekatolicką do niestawiania przeszkód stronie katolickiej w jej praktykach religijnych, a także do wychowania dzieci zgodnie z zasadami Kościoła katolickiego. Małżeństwa mieszane są dopuszczane przez Kościół katolicki ze względu na to, że nie da się ich uniknąć, zwłaszcza w środowiskach, w których żyją razem chrześcijanie rożnych wyznań. Małżeństwo mieszane stwarza wiele niebezpieczeństw dla życia religijnego strony katolickiej i dla możliwości katolickiego wychowania dzieci urodzonych w takim małżeństwie, zwłaszcza gdy stronę niekatolicką cechuje brak tolerancji wyznaniowej lub też obojętność religijna. Zachowanie wiary katolickiej i praktyk życia religijnego przez stronę katolicką w małżeństwie mieszanym, a zwłaszcza rzeczywiste wychowanie dzieci, w nim urodzonych, w duchu katolickim wymaga znacznego poświęcenia się z jej strony i stałej modlitwy. Wypełniając z pełnym poświęceniem swe powołanie małżeńskie i rodzicielskie, strona katolicka może przyczynić się też do pozyskania współmałżonka dla życia w duchu jednej wiary. B. Häring, Andersglaubige, LThK, 1957, t. 1 kol. 507 n. WT XV. Małżeństwo z wyznawcą innej religii Małżeństwo z wyznawcą innej religii oznacza tu małżeństwo z wyznawcą religii niechrześcijańskiej (np. mojżeszowej, mahometańskiej, buddyjskiej i innych), który tym samym nie jest ochrzczony. Małżeństwo takie, ażeby mogło uzyskać charakter sakramentalny, wymaga stosownej dyspensy władzy kościelnej (tzw. a disparitate cultus) oraz odpowiedniego zobowiązania ze strony niechrześcijańskiej do respektowania przekonań i praktyk religijnych strony katolickiej oraz do katolickiego wychowania spodziewanego potomstwa. Sytuacja duchowa współmałżonka - katolika w tego rodzaju małżeństwie i rodzinie jest trudna oraz połączona z wieloma zagrożeniami o charakterze religijnym i moralnym, tym bardziej, gdy przychodzi mu przy tym żyć w środowisku obcym pod względem obyczajowym. W takich warunkach strona katolicka powinna ofiarnie strzec swej wiary i praktyk religijnych, ażeby wartości te nie tylko osobiście zachować, lecz także przekazać je potomstwu, a nadto dopomóc współmałżonkowi i być może innym jego współwyznawcom, w poznaniu Kościoła katolickiego oraz zbliżeniu się do niego. B. Häring, Andersglaubige, LThK, 1957 t. 1, kol. 507 n. WT XVI. Małżeństwo z niewierzącym Małżeństwo z niewierzącym oznacza związek katolika z osobą być może ochrzczoną, ale nie przyznającą się do żadnej religii, a więc z ateistą. Związek taki, ażeby mógł mieć dla strony katolickiej charakter sakramentalny, wymaga odpowiedniej dyspensy władzy kościelnej i wyraźnego zobowiązania strony areligijnej w małżeństwie do niestawiania przeszkód stronie katolickiej w spełnianiu praktyk religijnych oraz w katolickim wychowaniu przez nią spodziewanego potomstwa. Tego rodzaju związek małżeński z jednej strony stwarza liczne niebezpieczeństwa duchowe dla strony katolickiej, zwłaszcza gdy jej współmałżonek nie tylko jest nastawiony negatywnie, lecz wręcz agresywnie do Kościoła katolickiego i religii, z drugiej - daje jej szansę apostolatu i pozyskania dla Kościoła nowego człowieka. W małżeństwie z osoba niewierzącą zachodzi dla strony katolickiej poważne niebezpieczeństwo odstępstwa od wiary i życia chrześcijańskiego, a także od religijnego wychowania potomstwa, które w konsekwencji tego może założyć w przyszłości również areligijne rodziny. Dlatego potrzeba wielkiej kultury duchowej, męstwa i cierpliwości, a zwłaszcza stałej gorącej modlitwy ze strony katolickiej, ażeby w takim małżeństwie pozostała ona nie tylko osobą religijną, lecz także wychowała urodzone w nim dzieci zgodnie z zasadami Ewangelii i być może przyczyniła się do nawrócenia współmałżonka dla życia chrześcijańskiego. B. Metz, Unglaube, LThK, 1965 t. 10 kol. 495-499. WT XVII. Małżeństwo w wyznaniu prawosławnym Teologia prawosławna określa małżeństwo terminem sacrament, albo “misterium Kościoła”. Jest ono sakramentem Królestwa Bożego, który wprowadza człowieka do wiecznej radości i miłości. Sakrament małżeństwa jest określany jako przejście do prawdziwego życia. Człowiek idzie nie sam, ale z Bogiem. Natura ludzka, nie tracąc niczego ze swej cielesności, może uczestniczyć w realności Ducha Świętego. “Sakrament małżeństwa wprowadza ten związek w głębię bóstwa i człowieczeństwa Zbawiciela, o ile on realizowany jest w Kościele jako Jego ciele mistycznym. Inaczej mówiąc, małżeństwo odzwierciedla Kościół mistycznie, żywą spójnię męża i żony na wzór jedności Boga-Człowieka i Jego Ciała-Kościoła” (H. Sawa, Prawosławne pojmowanie małżeństwa, s. 53). Celem małżeństwa jest jedność mężczyzny i kobiety, którą należy rozumieć w perspektywie dogmatu Trójcy Świętej i Kościoła. Jedność ta rozwija obopólną miłość i prowadzi do pełni szczęścia. Miłość ta nie neguje obowiązków wobec świata. Małżeństwo jest sakramentem miłości, ponieważ łączy ludzi z Bogiem, który sam jest miłością. Małżonkowie w małżeństwie powinni się wzajemnie uświęcać poprzez widzenie we współmałżonku doskonałości “podobnych Bogu”. Pierwszorzędnym celem małżeństwa z punktu widzenia prawosławnego jest wewnętrzna jedność, przemienienie, odnalezienie całości straconego człowieczeństwa, rodzenie potomstwa jest celem drugorzędnym. Tak jak Boża miłość, małżeństwo jest wieczne i nierozerwalne. Rozwód jest ciężkim grzechem. Kościół prawosławny daje jednak grzesznikom “nową szansę” zawarcia związku małżeńskiego po odbyciu odpowiedniej pokuty. Nie jest to jednak prawdziwy związek małżeński zawierany podczas uroczystej Eucharystii. Według ksiąg liturgicznych Kościoła Prawosławnego małżeństwo jest pozostałością raju na ziemi. Zostało ono ustanowione w raju, a jego istota nie została zniszczona przez grzech pierworodny. Bóg przecież błogosławi małżeństwo, nawet po potopie, a przez Mojżesza ustanawia odpowiednie przykazania w jego obronie. Chrystus nie ustanowił nowej instytucji małżeństwa, lecz oczyścił ją z elementów obcych, niezgodnych z naturą daną człowiekowi przez Boga. Małżeństwo prawosławne może być zawarte tylko przez odpowiednie błogosławieństwo Kościoła. To nie zgoda czyni małżeństwo (jak w Kościele rzymsko-katolickim), ale modlitwy święte. Szafarzem sakramentu jest kapłan, a nie sami małżonkowie. Zawarcie małżeństwa związane jest ze sprawowaniem Eucharystii. Jednym z ważniejszych elementów rytu małżeństwa jest włożenie koron na głowy nowożeńców. Eucharystia stanowi pieczęć małżeństwa. Małżeństwo mieszane wyznawcy prawosławnego z inną osobą ochrzczoną, udzielone przez kapłana nieprawosławnego, jest dla strony prawosławnej nieważne, dopóki nie zostanie pobłogosławione przez kapłana prawosławnego. H. Sawa, Prawosławne pojmowanie małżeństwa, Białystok 1994; J. Meyendorff, Małżeństwo w prawosławiu. Liturgia, teologia, życie, Lublin 1995.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeciez
i co, nie wiedziałes o tym?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dla mnie to bzdura

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szmatławce maja racje.
ja własnie wiedziałam ale chciałam pokazac innycm ten cel bo uwazają ze tego celu nie ma w KK a jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szmatławce
Małżeństwo jako instytucja naturalna, na skutek woli Stwórcy, ma za swój pierwszy i wewnętrzny cel nie wzajemne doskonalenie się małżonków, lecz rodzenie i wychowanie nowego życia. Inne cele pochodzące także z natury małżeństwa, nie znajdują się na równym poziomie z tym pierwszym celem A NIE MÓWIŁAM ,CWANIAKI:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ohhhh.....
nie przecze, ze to nie jest prawda...ale absurdalna prawda, bo nikt nikomu nie bedzie mowil ile ma miec dzieci...Kosciol katolicki jest madry bo trzyma sie celibatu i nic nie wie o wychowaniu dzieci..A dlaczego?? Bo nie chce podzialu majtku koscielnego:(( CWANIACY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zrozumnie - KRK nie mówi wam ile macie mieć dzieci - mówi tylko że zawierając związek małżeński, będąc członkami kościoła powinniście być otwarci na dawanie życia i na wychowanie dzieci - thats all

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popieram to co pisze
Mała Li 0 nie tłumaczmy juz im. Umieja czytac niech czytają. Skoro ida pod ołtarz to znaczy ze wiedza o tych celach i wierzą co i jak jest z wiara KK.A jak niechca sie podporządkowac to niech niebiora kościelnego. Poco im tłumaczysz to. Tepaki zawsze będę coś wyszukiwać by człowieka wkurzyć:D jest napisane jak byk o celach.:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ohhhh.....
ale zabrania antykoncepcji... a ja nie wierze, ze po zrobieniu 2 dzieci para malzenska nie uprawia sexu, bo juz maja dosc dzieci..a metody naturalne nie sa najlepsze no i musisz wstrzymac sie od wspolzycia w czasie dni plodnych.Hmmm...zaloze sie, ze wiekszosc katoliczek stosuje inna antykoncepcje niz tylko naturalna...badzmy realistami..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popieram to co pisze
jest jkeszcze dla katolików cos takiego jak żal za grzechy i spowiedz. jestesmy ludzmi i sie spowiadamy bo grzeszymy własnie ta nieszczęsna antykoncepcją. Każda się z tego spowiada, ale samo to ze mysli o tym i wie ze to grzech i ze ma wole iśc do spowiedzi to juz jest samo w sobie zalem za grzech. Zostaje odpuszczony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekacie
szanowne wojujące Oczywiście rozumiem, że 100% tutejszych wojujących to DZIEWICE, prawda?? Bo przecież skoro macie Kościół na sztandarach, i tak pieklicie się o sprawę wcale nie nakazaną przez Kościół (Kościół nie unieważnia małżeństw bezdzietnych i nie każe się z bezdzietności spowiadać - BEZDZIETNOŚC TO NIE GRZECH) to na pewno trzymacie się także tego, co Kościół W CAŁEJ ROZCIĄGŁOŚCI uważa za grzech, BEZ WYJĄTKU, Z CZEGO TRZEBA SIĘ SPOIWADAĆ I MOŻNA NIE DOSTAĆ ROZGRZESZENIA - i przed ślubem żyjecie w czystości. Jeśli któraś zaprzeczy, to Kafeterią wstrząśnie gromki śmiech. Bo będzie to przysłowiowa "drzazga w oku bliźniego", którą się dostrzega mimo belki we własnym. Przecież "wiara tego wymaga", i "trzeba się trzymać wszystkich zasad, a nie tych, które akurat są wygodne" i "jak jesteś wierząca, to musisz słuchać się tego, co głosi Kościół". A więc - mamy tu topik pełen dziewic Nie uciekniecie od pewnych kwestii! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popieram to co pisze
ej nie mów.....bo sie zdziwisz. ja nie biore antykoncepcji, współrzyje w dni niepłodne i mam kalendarzyk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta..
"popieram to co pisze\".. nie nazywaj nikogo tepakiem..kazdy ma prawo do wolnej wypowiedzi, a Twoja wypowiedz swiadczy tylko o twoim prostactwie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uciekacie
co za dyletanctwo - warunki ważnej spowiedzi: 3. MOCNE POSTANOWIENIE POPRAWY Jak idziesz do konfesjonału i wyznajesz jako grzech coś, z czego nie masz zamiaru rezygnować, to mało tego, że spowiedź jest nieważna - to jest już GRZECH PRZECIWKO DUCHOWI ŚWIĘTEMU - jedyny, który jest BEZWARUNKOWO ŚMIERTELNY, i którego ŻADNA SPOWIEDŹ NIE WYMAŻE!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta..
hmmm..wiec zalujesz za grzechy a nawet tego samego dnia po spowiedzi robisz to samo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a moim skromnym
a ja wezme slub z kims innego wyznania i licza sie nasz uczucia, a nie religia, religia jest na drugim miejscu. jak chcesz tu cytowac Pismo Swiete lub temu podobne to polecam jakies forum religijne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta..
"popieram toc o pisze"...i moze powiesz mi jeszcze, ze twoj maz jest pierwszym z ktorym sie przespalas i oczywiscie dopiero po slubie z kalendarzykiem w rece??? Jezeli tak to podziwiam...bo ja nie wyszlabym za maz za kogos kogo nie znam bardzo dobrze , a lozkowe sprawy tez do nich naleza..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popieram to co pisze
rozmawiałam o tym z księdzem, i sie okazuje ze na to nie ma odpowiedzi. Jest żal za grzecy skoro korzystasz ze spowiedzi nawet jak masz w planie nadal grzeszyć. Poprostu nigdy nie skorzystasz z komunii bo ciagle będziesz miała ten grzech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pozdrawiam wszystkie
przedślubne dziewice :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popieram to co pisze
jestesmy narzeczeństwem i współzyłam z narzeczonym pierwszy raz. Kilka razy.I wyspowiadałam się i teraz do ślubu nie uprawiam seksu.Starczy czy coś jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatem
nie masz morlanego prawa pouczać kogokolwiek. Osoby nie mające dzieci nie dopuszczają sie grzechu. W przeciwieństwie do Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popieram to co pisze
ja nikogo nie pouczm Tylko popieram to co pisze autorka bo widac ze duzo tu osób niedoinformowanych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobieta..
o ile sie nie myle to w 5ciu przykazaniach koscielnych jest "Przynajmniej raz w roku spowiadać się i w czasie wielkanocnym Komunię świętą przyjmować"..wiec nie przestrzegasz tego??? ...hmmm...to mi katolicyzm:(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popieram to co pisze
co ja mam ci sie teraz spowiadac z grzechów?juz wiesz ze nie współzyje, teraz chcesz wiedziec czy sie spowiadam? tak co miesiąc się spowiadam i chodze do kośioła. coś jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moim zdaniem..
nikt nie mam prawa nikomu mowic jak ma zyc..jedni sie spowiadaja, maja kalendarzyk..inni sie nie spowiadaja, sypiaja przed slubem i nie chca miec dzieci...Ale wazne, ze nikomu nie szkodza i jest im dobrze..wiec nie ma sensu o tym dyskutowac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A MOJ KOLEGA
PRZED SPOWIEDZIĄ MÓWI SOBIE:ŻAL ZA GRZECHY: ŻAŁUJĘ ŻE MUSIAŁEM UŻYĆ PREZERWATYWY, ŻAŁUJĘ BO NIE MIAŁEM OCHOTY, ALE MUSIAŁEM BO DZIECKA NIE CHCĘ, ŻAŁUJĘ CAŁEJ SYTUACJI. ALE CZY ON ZAŁUJE ZA GRZECH: ANTYKONCEPCJA? WG. MNIE NIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość A MOJ KOLEGA
HMMMM., JA TEŻ CHODZE DO SPOWIEDZI I TEŻ UPRAWIAM SEX, TEŻ SIĘ ZABEZPIECZAMY, TEŻ ŻAŁUJEMY....NAWET BABA NA NAUKACH PRZEDMAŁŻEŃSKICH MÓWIŁA NAM ŻE MA 2 DSZIECI NIEPLANOWANYCH- BO STOSOWAŁA KALENDARZYK. tO CO??? MIEĆ 15 DZIECI CZY UZYWAĆ GUMY? SPOWIADAĆ SIE ALE TAK PŁYTKO- JAK 90% KATOLIKÓW UPRAWIAJĄCYCH SEX, CZY STRZELIĆ SE W ŁEB?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzeba umieć
jakos kiepsko stosowała ten kalendarzyk.Trzeba umiec nim sie posługiwać. Pozatym , każde dziecko jest chciane i kochane, skoro Bóg dał, cieszmy się.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×