Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość smutasek22

Chyba coś się we mnie wypaliło

Polecane posty

Gość smutasek22

ponad 1,5 roku razem. prawie rok temu powiedzial ze ma watpliwosci co do tego co do mnie czuje. Ten rok byl dla mnie pod tym wzgledem okropny, mimo, ze On caly czas chcial byc ze mn ,non stop niepewnosc na czym stoje, czy moje uczucie wystarczy żeby utrzymac to co jest miedzy nami. Lek ze każdego dnia może powiedziec „starałem się Ciebie pokochac, ale po prostu nie mogę” i wiem ze nie mogla bym mieć do niego pretensji, bo nic mi nie obiecywal. Może wszystkie dziewczyny tak maja, a może to ze mna jest cos nie tak, ale ja potrzebowałam czasem usłyszeć ze mu na mnie zalezy. Już nie chodzi nawet o to glupie „kocham Cie” ale cokolwiek. Fakt, przytulal mnie, okazywal ze mu zalezy ale ja potrzebowałam tez słyszeć to. Powiedział mi to może z 5 razy. Raz w Prost ze mu zalezy po tym jak jakies dwa dni wczesniej powiedziałam mu ze mi tego brakuje, i ok. 3-4 razy np. po klotni ale nie w Prost tylko „nie był bym z osoba na której mi nie zalezy” – tak bardzo bezosobowo. Był dla mnie przez te półtora roku najwazniejsza osoba na ziemi. Zawsze mialam dla niego czas, mogla bym z min spędzać kazda wolna chwile. Az pare dni temu… cos się po prostu wypalilo. Kocham go nadal, ale nie potrafie tak dłużej, Nie chce mi się już starac, pisac smsow ze tesknie czy cos,( sama od wielu meisiecy takiego nie dostalam.) Mam do siebie zal, ze nie potrafie dłużej walczyc o Nas…. Tak tylko chciałam się komus wygadac, bo nie mam komu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no no

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no no
ile mozna samej pchac tego wozka,dalej sama bys go nie pociagla,zabraklo ci sily,a to normalne.probowalas ,nie udalo sie ci wykszesac z niego,tych podstawowych uczuc,ktore potrzebujesz,daj sobie teraz odpoczac,wrzuc na luz,niech wozek juz nie jedzie ciagniety tylko przez ciebie.pozwol sobie ochlonac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasek22
Z jednej strony mysle sobie ze skoro przez rok jego wątpliwości nie minely, to dlaczego niby mialo by się to zmienic w przyszłości. Z drugiej zas… ciagle mam nadzieje, ze jednak… Ale tylu rzeczy mi brakuje w tym związku, nie potrafie tak dłużej, ale odejść tez nie chce bo ta nadzieja wciąż jest we mnie… A może nawet nie tak wielu rzeczy, a jednej i to bardzo konkretnej :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panna hanna
Rany, smutasku. Mam cholernie podobnie. W sensie - moze jest bardziej czuly, wielokrotnie mowil, ze kocha, no i jestesmy dluzej. Jedna po pol roku bycia razem, nastapil nagle rok, kiedy to nie byl pewien, czy to ma sens, dokladnie to samo, co u Ciebie. Moja walka, nerwica, zestresowanie, strach, ciagly kontakt - z mojej strony, aby czuc, ze jest blisko, wbijanie sobie do lba, i caly czas swiadomosc, ze jednak moze mu minac - sama nie wiem. Teraz jest spokojniej, w sumie od roku. Ale wpoil we mnie ten strach o jutro, oduczylam sie marzyc o przyszlosci, myslec o wspolnych latach gdzies dalej - mimo, iz go kocham, i bardzo bym chciala. Nie umiem juz. Tez cos sie wypalilo.Nie chce mi sie juz pisac smsow, ze tesknie, bo nie wiem, czy tesknie. Zmeczylam sie. Tym ciaglym strachem, napieciem, niepewnoscia, dawaniem sobie nadziei. I co z tego, ze jest dobrze, skoro ja juz nie czuje tego, co na poczatku, bo zostalo to zabite przez jeden rok ciaglego - sama wiesz czego. Cholera wie, co robic. I tak zle, i tak nie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan-dora
Wejdz na topic 91 kobiety poradzcie....prosze autorki kinga--22 , może tam znajdziesz coś dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasek22
Sama zakladalam juz kiedys topik na ten temat, tlyko ze smutasek21, tamten troche bardziej sie rozwinal. Ja chyba nie potrzebuje rad (choc zadna nie wzgardze i chetnie przeczytam) poprostu nie mam z kim o tym porozmawiac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pan-dora
Coś w tym jest. Z reguły wiemy co robić, nawet gdy postępujemy przeciwnie. Powiem Ci coś wagę własnych problemów widzimy dopiero w obliczu prawdziwej tragedii. Ja w zasadzie też chcę "pogadać". Fajnie jest móc przejmować się taki rzeczami.... Może nie fajnie, ale inaczej. Problemy nigdy nie są fajne choćby nie wiem co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutasek22
Zdaję sobie sprawę że być moze inni mają poważniejsze problemy. Dla mnie to jest poważny. Poza tym nie lubię się pocieszać tym, że inni mają gorzej.. mam wtedy wrzuty sumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwaJa
Smutasku, ja rozstałam sie po 2 latach... On miał wątpliwości, teraz wiem, ze to lepiej, chociaz nadal bardzo boli (mija dopiero tydzień), ale jeśli ktos nie jest pewien swoich uczuć, to już chyba nigdy tak naprawde nie bedzie... Przykre, ale to prawda... Tez walczyłam, ale nic to nie dało... Tak juz mialo widocznie byc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×