Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość solarkaaa..

solarium wszystko na temat

Polecane posty

Gość solarkaaa..

solarium jak sądzicie czy jest bardzo szkodliwe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość profesjonalistka
jest,jak wszystko,ale co tam od czasu do czasu dla lepszego samoopoczucia.no nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asiuni2240
ja na temat solarium sie nie wypowiadam bo to jest moje hobby i bez tego nie umiała bym zyc i jak dla mnie jest zdrowe chodz wiem ze nie.a pozatym poco takie głupie pytanie to normalne ze solara szkodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lucia77
Szkodzi. Wiadomo o tym nie od dzisiaj i nie rozumiem jak można to kwestionować? A ta "rozsądna dawka" to ilość promieniowania, którą jesteśmy w stanie przyjąć bez szkód dla organizmu w ciągu całego życia. Dawki promieniowania się kumulują, nawet krótkie i niewinne opalanka składają się na końcowy rezultat. Do niedawna sądzono, że wyjście z sytuacji dla osób nie tolerujących swej bladej skóry oferują solaria. Wykorzystywane są w nich lampy emitujące promienie UVA - stajemy się więc pięknie przybrązowieni, nie narażając się na rumień. Wydawało się nawet, iż opalenizna uzyskana w "łóżku" stanowić może pewną ochronę przed UVB, odpowiadającą skuteczności kremu z filtrem o współczynniku SPF = 2-3 (ramka: "Parasol, kapelusz i co jeszcze"). Niestety, większość lamp stosowanych w solariach wytwarza również UVB, a co ważniejsze straciliśmy także złudzenia co do niewinności ultrafioletu z zakresu A. Działa on przede wszystkim w skórze właściwej, wywołując tam elastozę (będącą histologicznym markerem starzenia wywołanego słońcem), jak również poważne zmiany unaczynienia. Co więcej, dowiedziono, że UVA potęguje kancerogenne skutki działania UVB - stąd opalanie w solariach może zwiększać ryzyko oparzeń i nowotworów skóry wynikających z naturalnego opalania (fr. art. z "Wiedzy i Życia") Promieniowanie słoneczne jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Ma korzystny wpływ na samopoczucie, aktywność fizyczną, łagodzi objawy łuszczycy, pobudza wydzielanie wielu hormonów i umożliwia syntezę witamin z grupy D. Słońce jest też środkiem dezynfekującym, pobudzającym, kojącym i zwiększającym odporność organizmu. Najnowsze badania wykazują, że zmniejsza ono ryzyko wystąpienia stwardnienia rozsianego. Brak słońca, zwłaszcza podczas często występujących pochmurnych dni, może nawet wywołać depresję. Lekarze zgodnie jednak twierdzą, a potwierdzają to badania prowadzone od końca ubiegłego wieku, że nie ma bezpiecznego opalania się, a zagrożenia wynikające z wystawiania się na słońce przeważają nad wymienionymi wyżej korzyściami. Zresztą, aby doznać dobroczynnego działania słońca wystarczy niewielka dawka promieniowania, taka, która nie przyciemni skóry. – W ciągu ostatnich kilku lat zaobserwowałem nasilenie zjawiska chorobliwego opalania – mówi dr n. med. Stanisław Wiącek, z Kliniki Dermatologii Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi. – Lansowany przez media ideał szczęścia uosabiany jest przez ludzi młodych, pięknych i opalonych. Sporo osób bezkrytycznie próbuje naśladować ten wzór nie zważając na konsekwencje. Stałe opalanie się może doprowadzić do uzależnienia, podobnie jak alkohol, papierosy, czy obsesyjne odchudzanie się. Nałóg opalania nazwano tanoreksją, od angielskiego słowa "tan" – opalać się. Choroba ta, od dawna obserwowana na Zachodzie, w Polsce wciąż jest mało znana i – z tego powodu – rzadko rozpoznawana przez lekarzy. Wiele osób chodzi do solarium, sądząc, że sztuczne opalanie jest bezpieczniejsze dla skóry, gdyż łatwiej jest – niż przy tradycyjnym plażowaniu – uniknąć oparzeń. Tymczasem sztuczne promienie niszczą skórę bardziej niż promienie słoneczne. Aby skóra zbrązowiała pod wpływem opalania w solarium musi pochłonąć gigantyczną dawkę promieniowania UVA – od stu do tysiąca razy więcej niż na plaży. Ultrafiolet emitowany przez opalające łóżka wnika głębiej niż UVB i powoduje większe szkody, m.in. uszkadza włókna kolagenu i elastyny. Sztuczne promieniowanie nie wpływa również na syntezę witaminy D3 w organizmie, gdyż lampy nie emitują promieni ultrafioletowych typu B. Dowiedziono też, że UVA inicjuje i potęguje kancerogenne skutki UVB, co oznacza, że opalanie w solarium może zwiększyć ryzyko oparzeń i nowotworów skóry. Długotrwała ekspozycja na UV może powodować wiele niekorzystnych zmian wyglądu skóry, jej struktury i funkcji. Skóra narażona na przewlekłe działanie promieni słonecznych lub wytwarzanych sztucznie staje się szorstka, sucha, pogrubiała, nieelastyczna. Tworzą się głębokie zmarszczki i bruzdy oraz trwałe przebarwienia. Winę za proces posłonecznego starzenia się skóry przypisywano początkowo głównie promieniowaniu UVB. Obecnie uważa się, że w procesie tym istotną rolę odgrywają również promienie UVA, które oddziałują nie tylko na komórki naskórka, ale wnikają też głębiej i docierają do skóry właściwej, powodując niekontrolowane modyfikacje w naskórku: uszkadzają włókna kolagenowe w skórze właściwej oraz osłabiają mechanizmy odpornościowe. Badania wykazały, że po dniu opalania, skóra traci nawet 20 proc. kolagenu. Na skórze pojawiają się piegi, przebarwienia, odbarwienia, widoczne stają się rozszerzone naczynia krwionośne. Opalanie w sposób widoczny przyspiesza starzenie się skóry: wiek skóry wystawianej na działanie promieni wyprzedza o lata wiek biologiczny. Często pod wpływem słońca ujawniają się choroby drzemiące dotąd w organiźmie, np. opryszczka. Jednym z ubocznych efektów nadmiernego opalania są choroby skóry, zwane fotodermatozami. Dermatolodzy dzielą je na trzy grupy: idiopatyczne, wynikające z wrodzonej lub nabytej utraty właściwości ochronnych skóry przed promieniowaniem UV oraz związane z endogennymi (wewnątrzustrojowymi) lub egzogennymi (zewnętrznymi) czynnikami uczulającymi na światło. Do grupy fotodermatoz idiopatycznych zalicza się przede wszystkim wielopostaciowe osutki świetlne, pokrzywkę słoneczną oraz zespół przetrwałych odczynów świetlnych. Wśród schorzeń związanych z utratą właściwości ochronnych skóry należy wymienić skórę pergaminową i barwnikową, bielactwo oraz pelagrę. W ostatnich latach wzrosła liczba odczynów posłonecznych, związanych z egzogennymi czynnikami uczulającymi na światło. Jest to wynik działania niektórych substancji zawartych w kosmetykach i – przede wszystkim – efektem upowszechnienia wielu nowych leków o różnym, często nieprzewidywalnym, działaniu niepożądanym. Wśród leków, wywołujących te reakcje znajdują się niektóre antybiotyki, sulfonamidy, leki obniżające ciśnienie, antyarytmiczne, moczopędne, przeciwpadaczkowe, jak również doustne środki antykoncepcyjne. Jako wynik tych reakcji dochodzi do różnie nasilonego stanu zapalnego skóry, niekiedy z długotrwale utrzymującymi się przebarwieniami. Reakcje wywołane egzogennymi czynnikami światłouczulającymi są bardzo silne, gdyż są wynikiem połączenia efektów działania różnych substancji mających zdolność absorbowania energii świetlnej oraz światła. Każdy z tych czynników, działając osobno, nie wywołałby nieprawidłowej reakcji. W ostatnich latach opisano skutki działania słońca na skórę w postaci przedwczesnego jej starzenia się oraz możliwości rozwoju stanów przedrakowych i nowotworów skóry. Coraz powszechniejsze wykorzystywanie w ostatnich latach sztucznych źródeł energii świetlnej, które stosuje się zarówno w celach leczniczych (fototerapia, fotochemioterapia), jak i kosmetycznych (solaria), przyczynia się do kumulowania w skórze niekorzystnych zjawisk fotobiologicznych i potęgowania ryzyka rozwojunowotworu. Każdy z nas bez szkody dla zdrowia może w ciągu całego swojego życia przyjąć 1000 juli na centymetr kwadratowy skóry. Po przekroczeniu tej granicy rozpoczyna się gwałtowny proces degradacji opinającej nas powłoki. Zwykle dzieje się tak około czterdziestego roku życia, ale u osób intensywnie opalających się ma to miejsce znacznie wcześniej. Wpływ słońca na nasze zdrowie i samopoczucie bywa dobroczynny, ale może być również szkodliwy – przestrzega dr Wiącek. – Szczególnie niebezpieczne jest jednoczesne opalanie się w solariach i na świeżym powietrzu. Sumowanie promieniowania sztucznego i naturalnego daje efekt odwrotny od zamierzonego. Zalecenia przekazywane w solariach są często tendencyjne i podyktowane jedynie względami komercyjnymi. Spustoszenia, jakie czyni w skórze promieniowanie ultrafioletowe, trudno jest naprawić. Naturalną regenerację skóry wspomagają retinoidy, ale w stopniu znacznie mniejszym od oczekiwanego. Poprawy – wygładzenia, zanikania zmarszczek, zmniejszenia przebarwień – należy się spodziewać dopiero po ok. 6 miesiącach kuracji. Do leczenia zniszczonej słońcem skóry stosuje się też kwasy alfa-hydroksy, w tym kwas mlekowy i glikolowy. Łagodne preparaty tych kwasów, dostępne też bez recepty, wygładzają drobne zmarszczki; nie mają natomiast wpływu na wygładzenie większych zmarszczek ani na zmianę pigmentacji. Czasami wskazane jest zastosowanie chemicznych środków złuszczających (np. stężonych roztworów kwasów glikolowego czy fenolowego), które mogą przynieść efekt w przypadku głębszych zmarszczek. Należy jednak pamiętać, że w tym przypadku istnieje ryzyko powstania blizn. Zmian starczych nie da się cofnąć, można jedynie usiłować im zapobiec. Dlatego choć współczesna dermatologia nie wie jeszcze, jak bez wystawiania skóry na słońce lub sztuczne promienie, pobudzić organizm do produkcji melaniny i brązowienia w naturalny sposób, oferuje samoopalacze. Te bezpieczne dla organizmu preparaty to substancje zabarwiające skórę. Działają jedynie do warstwy rogowej naskórka i nie wchłaniają się głębiej. Rzadko wywołują alergie. Dzięki odpowiednio dobranej recepturze jednocześnie pielęgnują skórę, nawilżając ją, a niektóre z nich – dodatkowo chronią przez słońcem. http://www.bez-recepty.pgf.com.pl/index.php?co=artyk&id_artyk=259

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lucia77
Do grupy fotodermatoz idiopatycznych zalicza się przede wszystkim wielopostaciowe osutki świetlne, pokrzywkę słoneczną oraz zespół przetrwałych odczynów świetlnych. Wśród schorzeń związanych z utratą właściwości ochronnych skóry należy wymienić skórę pergaminową i barwnikową, bielactwo oraz pelagrę. W ostatnich latach wzrosła liczba odczynów posłonecznych, związanych z egzogennymi czynnikami uczulającymi na światło. Jest to wynik działania niektórych substancji zawartych w kosmetykach i – przede wszystkim – efektem upowszechnienia wielu nowych leków o różnym, często nieprzewidywalnym, działaniu niepożądanym. Wśród leków, wywołujących te reakcje znajdują się niektóre antybiotyki, sulfonamidy, leki obniżające ciśnienie, antyarytmiczne, moczopędne, przeciwpadaczkowe, jak również doustne środki antykoncepcyjne. Jako wynik tych reakcji dochodzi do różnie nasilonego stanu zapalnego skóry, niekiedy z długotrwale utrzymującymi się przebarwieniami. Reakcje wywołane egzogennymi czynnikami światłouczulającymi są bardzo silne, gdyż są wynikiem połączenia efektów działania różnych substancji mających zdolność absorbowania energii świetlnej oraz światła. Każdy z tych czynników, działając osobno, nie wywołałby nieprawidłowej reakcji. W ostatnich latach opisano skutki działania słońca na skórę w postaci przedwczesnego jej starzenia się oraz możliwości rozwoju stanów przedrakowych i nowotworów skóry. Coraz powszechniejsze wykorzystywanie w ostatnich latach sztucznych źródeł energii świetlnej, które stosuje się zarówno w celach leczniczych (fototerapia, fotochemioterapia), jak i kosmetycznych (solaria), przyczynia się do kumulowania w skórze niekorzystnych zjawisk fotobiologicznych i potęgowania ryzyka rozwojunowotworu. Każdy z nas bez szkody dla zdrowia może w ciągu całego swojego życia przyjąć 1000 juli na centymetr kwadratowy skóry. Po przekroczeniu tej granicy rozpoczyna się gwałtowny proces degradacji opinającej nas powłoki. Zwykle dzieje się tak około czterdziestego roku życia, ale u osób intensywnie opalających się ma to miejsce znacznie wcześniej. Wpływ słońca na nasze zdrowie i samopoczucie bywa dobroczynny, ale może być również szkodliwy – przestrzega dr Wiącek. – Szczególnie niebezpieczne jest jednoczesne opalanie się w solariach i na świeżym powietrzu. Sumowanie promieniowania sztucznego i naturalnego daje efekt odwrotny od zamierzonego. Zalecenia przekazywane w solariach są często tendencyjne i podyktowane jedynie względami komercyjnymi. Spustoszenia, jakie czyni w skórze promieniowanie ultrafioletowe, trudno jest naprawić. Naturalną regenerację skóry wspomagają retinoidy, ale w stopniu znacznie mniejszym od oczekiwanego. Poprawy – wygładzenia, zanikania zmarszczek, zmniejszenia przebarwień – należy się spodziewać dopiero po ok. 6 miesiącach kuracji. Do leczenia zniszczonej słońcem skóry stosuje się też kwasy alfa-hydroksy, w tym kwas mlekowy i glikolowy. Łagodne preparaty tych kwasów, dostępne też bez recepty, wygładzają drobne zmarszczki; nie mają natomiast wpływu na wygładzenie większych zmarszczek ani na zmianę pigmentacji. Czasami wskazane jest zastosowanie chemicznych środków złuszczających (np. stężonych roztworów kwasów glikolowego czy fenolowego), które mogą przynieść efekt w przypadku głębszych zmarszczek. Należy jednak pamiętać, że w tym przypadku istnieje ryzyko powstania blizn. Zmian starczych nie da się cofnąć, można jedynie usiłować im zapobiec. Dlatego choć współczesna dermatologia nie wie jeszcze, jak bez wystawiania skóry na słońce lub sztuczne promienie, pobudzić organizm do produkcji melaniny i brązowienia w naturalny sposób, oferuje samoopalacze. Te bezpieczne dla organizmu preparaty to substancje zabarwiające skórę. Działają jedynie do warstwy rogowej naskórka i nie wchłaniają się głębiej. Rzadko wywołują alergie. Dzięki odpowiednio dobranej recepturze jednocześnie pielęgnują skórę, nawilżając ją, a niektóre z nich – dodatkowo chronią przez słońcem. http://www.bez-recepty.pgf.com.pl/index.php?co=artyk&id_artyk=259

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×