Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

wygrałam

walczyłam o męża-wygrałam tylko co dalej?

Polecane posty

kilka miesięcy temu mój partner któremu bezgranicznie ufałam wyjechał za chlebkiem, po miesiącu odciął się od rodziny w każdy z możliwych sposobów...przyjeżdzał co prawda co jakiś czas do domu ale twierdził że do córki, mnie traktował okrótnie, pozwolicie że oszczędzę wam szczegółów...mówił że przestał mnie kochać, ale dziecka nie, tylko nawet nie interesowało go czy dziecko ma co jeść...zaparłam się i postanowiłam że uratuję ten związek, cały czas trwałam przy tym że go kocham i w każdej chwili może wrócić do domu, w tym czasie mieszkał tam już z inną.a ja wciąż walczyłam, nie jakimiś babskimi sztuczkami tylko miłością.. on nie odchodził nigdy tak do końca, twierdził też że z tą kobietą nic go nie łączy. a ja , no cóż upokarzałam się coraz bardziej. w końcu nie dałam rady postawiłam ultimatum wraca albo koniec bez szansy na powrót, postanowił wrócić... nie czuję radości tylko strach, nie wiem co robić, wypalona jestem, jak razem żyć po tym wszystkim? jak myślicie może to się jeszcze udać?ile trzeba z siebie dać? jak zaufać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale po co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niby
niby wygralas ale jestes przegrana...po co ci takie "cos " w domu co olewa cie jak tylko przekroczy jego prog... Nie bylo po co walczyc moim zdaniem. Teraz zycze odwagi, zebys mu w koncu powiedziala adieu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spoko, mialas prawo walczyc. Teraz postaw warunki, szacunek, zrozumienie, potrzeba czasu, itp. Jesli to zrozumie to ok. jesli nie zloz pozew o alimenty a potem zobaczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja_we_mnie
a czy mogę zapytać ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nadzieja_we_mnie
wygrana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myślę że ...
on kocha ciebie, gbyby było inaczej to by do ciebie nie wrócił. A ty kochasz jego i moim zdaniem jezeli wam na sobie zalezy, jeżeli się kochacie, jeżeli był to jego jeden jedyny soko w bok ... to warto spróbować mimo wszystko ... Ja wychodze z tego zalożenia, że każdy w życiu popełnia błędy ... stalo się, trudno. Może warto żebyście razem usiedli i porozmawiali, spokojnie, rzeczowo o was, waszych sprawach osobistych, intymnych ... powiedzieli rowniez sobie czego od siebie oczekujecie. Jak wiesz psychologowie twierdzą, że zdrada oznacz, że w związku dzieje się coś złego ... warto rowniez o tym porozmawiać o waszych odczuciach ... I jeszcze jedno. Nie jest łatwo odbudowac zaufanie jeżeli ktos nas zawiódł. To prawda. ale wszystko zalezy od niego. Potrzebujesz po prostu czasu, bo czas leczy rany, to też prawda. Może idźcie wspólnie na terapię , na pewno warto. Powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podziwiam Cię że dałas radę wytrwać, skoro walczyłaś to znaczy że bardzo chcesz z nim być i teraz nie możesz sie poddać, rozmowa szczera- jesli bedziecie tylko umieli oboje się na nia zdobyc to juz krok do przodu, potem już tylko uczucia, podziwiam Cię, i myślę że Twój mąż też, chociaż pewnie się do tego nie przyzna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuję za słowa otuchy, potrzebuję ich BARDZO! bo ja już poprostu nie wierzę, gdy walczyłam miałam jakąś nadludzką siłę nie wiem co to było...bardzo pragnęłam żeby się udało,żeby dziecko miało pełną rodzinę. a teraz jest już tylko strach. boję się że on postanowił wrócić do żony która dla niego wszystko zrobi, to takie wygodne... najgorsze jest to że w końcu po tylu latach uświadomiłam sobie,że ja też mam potrzeby tylko nie wiem jak walczyć teraz o prawo o szczęście dla siebie, skoro mu pokazałam ,że to on jest tym który stawia warunki. może mi podpowiecie jak nie zatracić siebie w tym wszystkim, gdzie jest granica, ile powinnam jeszcze z siebie dać? a żeby nie było zbyt optymistycznie, przypuszczam,że postanowił wrócić nie dlatego że uświadomił sobie że mnie bardzo kocha, tylko dlatego bo miał za dużo do stracenia-dziecko, dom, wsparcie rodziny i podstawowe pytanie czy można budować miłość na zgliszczach, bo bez miłości to ja nie chcę! a i jeszcze jedno...czy pokazać słabość i mówić szczerze o tym jak bardzo czuję się skrzywdzona i czego od niego oczekuję, czy przyjąć rolę twierdzy do zdobycia? wesołych świąt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gra666
ja tez walczylam o meza 3 lata bol lzy i dzieci , bardzo go kochalam. A gdy chcial wrocic po ych 3 latach powiedzialam Nie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamizelka Prusa
Trudna sytuacja z tą siłą to ja doskonalę rozumie w pewnym momencie jak nam zależy dostajemy siły która może przenosić lub przewracać góry, możemy płakać całą sobą walczyć dusić się i osiągać cel... To wiem jest silniejsze od nas...przynajmniej odemnie Z tym powodem że wrócił z powodu wygody to troche prawdziwy powód ale też możliwe że odkrył co stracił fascynacja tam mineła i wrócił...Tylko jak Ty masz to wszystko pomieścić w głowie w końcu mówił ci już że nie kocha zostawił itd..poprostu zranił jest czas przebaczeń całkowitych bo urazy nie warto chować w sercu one zabijają głównie tych co je noszą w sercu...Czas pokaże, najlepszy na wszystko jest czas:) Ja życzę ci dużo ciepła, spokoju wewnętrznego otwartości serca i umysłu:) może wyda się to trochę niezrozumiałe ale ja jestem kobietą która związała się z żonatym mężczyzną...tylko każdy przypadek jest trochę inny, nigdy nie należy uogólniać, mężczyzna powinien być pewny albo w prawo albo w lewo a już napewno zawwze wybierać tam gdzie są małe dzieci!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uiogg
teraz kopnij go żeby poleciał daleko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Myślę że ...
o problemach w małżeństwie trzeba rozmawiać, o tym co czujesz i czego oczekujesz od niego, dobrze postawic sprawe jasno bez niedomówieć, ale o jednym musisz pamiętać, że jeżeli zdecydujesz, że bedziecie razem to nigdy przenigdy nie możesz mu wypominac zdrady, bo to napewno nie buduje związku ... Wiem to boli, ale nie mozna wracać do tego co było, bo nie możesz i tak tego zmienić, nie nalezy rozdrapywac rany tylko pozwolic żeby się zabliźniła i starac się wybaczyć nie dla jego dobra , ale dla twojego dobra ... Potrzebujesz czasu, bo czas jest najlepszym lekarzem, czas leczy rany ... powodzenia 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś tez pozwoliłam
żeby mój mąz wrócił....zdrada, małe dzieci i ogromne przeswiadczenie ze go kocham..pozwoliłam zeby wrócił...nie rozpamietywałam, nie wracałam, ale zabrakło chyba zwykłej najzwyklejszej przyjaxni pomiedzy nami...trwało to ponad 4 lata, było dośc poprawnie ale ja sie zakochałam...i ktos powiedział że ja jestem najwspanialsza , najpiekniejsza i najmadrzejsza...broniłam sie , dzieci były priorytetem...własnie mineło 15 lat jestem po rozwodzie od kilku lat...niczego nie załuję, próbowałam, ale tak naprawde cos we mnie umarło, wypaliłam sie w zwiazku małzeńskim...tego kogo pokochałam ....to juz inna historia...teraz jestem sama ...jestem spokojna, do mojego byłego męza nic nie czuję..cieszę się tylko że kocha dzieci i się z nimi spotyka dosć czesto...a miłość? Wiem co to miłość cos pieknego fajnie było kochac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aja..
miałam podobną sytuację. Zrobiłam wszystko dosłownie wszystko żeby został ze mną i z dzićmi. Był to ciężki dla mnie okres wszyskie rany które miałam musiałam zasklepić sama. Ze strony męża żadnej skruchy usprawiedliwienia. W końcu po latach już prawie zapomniałam. I wtedy kiedy wydawało mi się że teraz to już będziemy razem do końca dowiedziałam się znienacka że on ma kogoś i chce rozwodu. Przeżyłam wstrząs psychiczny. Chodzę na terapię. Po czterech misiącach od tamtej telefonicznej rozmowy już na tyle wróciłam do równowagi że myślę że to co mnie spotkało nie było najgorsze a wręcz przeciwnie trzeba to było zrobić za pierwszym razem. Tylko wtedy był argument małe dzieci. Teraz są duże i też płaczą bo nigdy nie podejrzewały że ich ojciec który był znimi związany bardzo odciął się od nich. Nie kontaktujesię znimi zupełnie nawet nigdy nie zapyta wmnie czy w rodzinie co u nich słychać. Takiego okucieństwa bym się nigdy po nim nie spodziewała. Dlaczego on tak się zachowuje w stsunku do naszych dzieci. Tak jak by się wstydził że je ma. Może i tak jest bo jego wybranka jest w wieku naszej młodszaj córki. Nawet nie wiem kim jest jego kochanka ani gdzie mieszkają. Życzę Ci żeby u Ciebie scenariusz po raru latach był szczęśliwy. Najbardziej żałowałam tych młdych straconych dla niego lat. Pozdrawiamm serdecznie Ania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aja..
Teraz Swięta spędzam sama przy komputerze. Ale dzięki netowi i fomrum wiem że jest dużo takich ludzi jak ja. Lecz samotność jest okrutna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aja..
Może moja historia zmusi cie do chwili refleksji. Jesteś napewno młoda i dużo łatwiej przyjdzie znalezienie się w takiej sytuach teraz. Gorzej będzie za prę lat. Wtedy nie wypada już iść do pabu ani na dyskotekę bo tam sami młodzi. Nieprzystoi czterdzistoparolatce wiele rzeczy które robiłam kiedyś. życzę Ci szczęścia z całego serca i oby twoje życie potoczyło się inaczej Ania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiedyś tez pozwoliłam
A ja sie nie wstydzę chodzic do pubu z kolezankami wikolegami w młodszym wieku, bawimy sie swietnie i już...wiem że jesli pojawia sie problem w zwiazku to nie winna jest ta trzecia, której najbardziej nie lubimy...ale problem jest w nas w naszym małzeństwie...i albo dwoje dorosłych ludzi sie chce z ty, zmierzyc albo nie...wtedy trzeba sie rozstac i już...maja dzieci patrzec jak dwoje ludzi ledwie się toleruje..?wole nie jestem sama ..ale nie samotna!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do ... aja
To przykre, że on nie utrzymuje kontaktu ze swoimi dziećmi, mam nadzieje, że płaci alimenty na dzieci . Pewnie po prostu zamknął ten rozdzial swojego zycia, ale wierz mi to kiedyś na im moze się zemścić, tylko wtedy bedzie już za późno, w życiu różnie bywa ... Pozdrawiam PS Nie masz kogo żałowac to zwykły skunks

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JA też walczę. Tylko z jakim skutkiem ? On mieszka u niej. Tłumaczy że nie chce rozwodu bo nie ma na to pieniędzy. Nasz syn zapada się w sobie mimo że staram sie z nim cały czas rozmawiać. Tato nie przyjechał do niego na swięta. Dziecko płakało. Ona ma dwójkę i wydaje mi sie że mój mąż na nie przelał swoje uczucia ojcowskie. Nie wiem czy jakby wrócił to czułabym się wygrana ? Raczej nie. To oznaczałoby że im cos nie wyszło mimo deklaracji że tak strasznie mocno się kochają. Wróciłby bo nie miałby gdzie iść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość panika...
nie ma sensu taka walka... ale to tylko moje zdanie, oprte na obserwacjach podobnych związków żona czeka, upokarza się, pozwala na wiele, nie stawia warunków mąż hula, mieszka u narzeczonej, zdradza itp w końcu wraca do żony ale nie ma między nimi tego co kiedyś, brak szacunku do samej siebie rodzi brak jego szacunku do niej, on wie że ona wybaczy, przyjmie, traktuje ją jak otwartą furtkę i znowu naciąga strunę.... a ona wciąż to znosi i czeka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do ... wolna zona Odpuść sobie, tkwić w martwym związku to emocjonalna kostnica gorsza od samotności. Masz syna, masz dla kogo zyć i uwazaj zebys nie angazowała go w wasze sprawy. On odszedł od ciebie nie od niego, warto żebys mu to uświadomiła. Dla dziecka rozstanie rodziców to straszne przezycie, psychologowie porownuja je do smierci najbliższej osoby, dlatego trzeba uważac na to zeby dziecko przeszło ten fakt mozliwie najlagodniej Pozdrawiam i pamietaj nie na twoim byłym się swiat konczy 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To jest typowe podejście bab
Zero honoru, zero szacunku do siebie. Facet jej nie chce, no ale utrzymuje, niczym prywatną dziwkę... Tak, dziwkę, bo czym się taki związek różni od prostytucji? Przecież on ewidentnie nie kocha, ma kobitę w dupie, a ta jeszcze się cieszy, że go "wygrała" - no ludzie, aaale sukces! :-O No chyba, że chodzi o coś innego. Kobitka sama nigdy go nie kochała, ale dawała mu dupy, bo on jej dawał kasę. Gdy nagle groziło jej, że odejdzie od niej źródło utrzymania, robiła wszystko, co tylko w jej prostytuckiej* mocy, żeby go utrzymać... No i uratowała na jakiś czas źródło dochodu. Nadal nie musi pracować, wystarczy tylko dać raz na jakiś czas dupy temu przechodzonemu kutasowi. *P.S. Wiem, że użyte słowojest niewłaściwe, bo obraża prostytutki - one przynajmniej nie kłamią, że kochają i uczciwie stawiają sprawę seksu za pieniądze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NIE BARDZO ROZUMIEM POSTA POWYŻEJ, BARDZO SUROWA OCENA... CZASEM INNE WARTOIŚCI BIORĄ GÓRĘ NP, DOBRO DZIECI, SAMA POCHODZĘ Z ROZBITEJ RODZINY I WIEM JAKĄ CENĘ ZAPŁACIŁAM. A W TYM MOIM NICKU JEST PEŁNO GORYCZY I IRONII. SZUKAM POPROSTU ROZWIĄZANIA, I MOŻE NADZIEJI, A MOŻE SIŁY ŻEBY JESZCZE WALCZYĆ A DZIECKO NIE WIE JESZCZE NIC O TYM CO SIĘ DZIEJE ALE PEWNIE CZUJE...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do ...To jest typowe podejści
Typowe podejscie ? Tak to jest typowe podejście do sprawy takich smarkaczy jak ty, bo ktos kto coe przeżył w zyciu napewno tego nie powie. W życiu nie liczy się tylko sex i pieniądz .. to tak na marginesie PS Nie wypowiadaj się na tematy o ktorych nie masz zielonego pojęcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do ...To jest typowe Powiem tobie a propos twojej wypowiedzi z absurdami się nie dyskutuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Igiełkaaa
Ja też po zdradzie męża wyciągnełam do niego rękę. Dla nas, dla dzieci. I patrzyłam jak chodzi z podniesioną głową, jak znęca się nade mną, jak traktuje jak szmatę. Odeszłam. Poszłam na spotkanie z godnością. I choć trudno mi wejść w nowy związek to teraz wiem, że nie warto męczyć się i dać się poniżać. Trzeba iść na spotkanie z godnością. I pomyśleć - gdyby mnie kochał to by tego nie zrobił. Nie kochał. A ja muszę poczekać aż ta chora miłość ze mnie wyparuje. Lepiej być samemu niż z byle kim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Igiełkaaa
I wcale nie wygrałaś. Przegrałaś walkę z samą sobą. Ze swoimi obawami o przyszłość, z obawami o samotność itd. To jest Twoja największa przegrana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wygrałas
wyzebrałas chyba. Dzieki takim jak Ty....mezczyzni nie szanuja kobiet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×