Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Millagros

Piaskownicowi terroryści - co robić?

Polecane posty

heh, właśnie o to chodzi, z jednym człowiek nerwy zje a i tak nie wiadomo, co z niego wyrośnie (córka), a z drugim wszystko jest takie proste, nawet głosu nie trzeba podnosić (synek). taki los na loterii, nie wiadomo, co komu się trafi :D:D:D rosyjska ruletka a efekty czasem niewspółmierne do poniesionych nakładów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooo jaki ciekawy temacik......
te mamuśki co nie zwracają swoim dzieciom uwagi, to te które nawet gdy widzą że jest problem z ich dzieckiem siedzą zawsze gdzieś na ławce obok piaskowincy i udają ze wcale to nie ich dziecko, ewentualnie tonem którego używa sie do poproszenia o herbatke zwracają mu uwagę :O oj tak na pewno posłucha, jak mamusia do niego ciamka :P jakakowiek reakcja z ich strony na zachowanie ich dziecka to już jest ciężki problem, bo im sie po prostu dupy nie chce ruszyć, bo tak jest łatwiej, nie zwracać uwagi, one są już przeceicż taaak zmęczone :D a potem 4 latek z nudów bierze młotek do ręki i rozwala ci płot a mamusia stoi obok z założonymi za siebie rączkami i udaje ze nie widzi i nic sie nie dzieje, a młotek uważa za odpowienią zabawke dla 4 latka(sytuacja prawdziwa ;) ) A spróbuj zwrócić jej uwagę, ooo rany, jakbyście słyszały ton jakim zwraca potem uwagę swojemu dziecku - żenada - nawet pies by jej nie posłuchał, a co dopiero dziecko, któe jest małym człowiekiem który nie wie co robi i że źle robi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ooo jaki ciekawy temacik......
znaczy się: które nie wie, ze to co robi jest złe :) zle sie wyraziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasiu, ja nie \"zezwałam\" żadnego dziecka (coekolwiek by to miało znaczyć :p ). Starałam się wytłumaczyć mojemu dziecku, dlaczego taka sytuacja zaistaniała. Przyznałam, że nie powinnam go okreslać jako \"niedobre\", ale byłam wścieka. Czy ty nigdy w złoście nie powiedziałaś niepotrzebnych słów? Widzę, że nie rozumiesz, o co mi chodzi. A chodzi mi o to, że żadne dziecko nie ma prawa przeszkadzać drugiemu w zabawie. Obowiązkiem matki jest zareagować, a nie tłumaczyć jego złe zachowanie tym, że nic nie rozumie. Piszesz, że nie dajesz sobie rady z córką. Ale to jest twój problem. Dlaczego ma sie to odbijać na innych dzieciach? Moja koleżanka ma roczną córeczkę. Gdy dziewczynak zaczyna przeszkadzać innym w zabawie, jej mama znajduje jej jakieś zajęcie albo bawi sie z nią. Bo to jej dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mieszkałam kiedyś na osiedlu z fajną,niepisaną zasadą--->o dzieci się absolutnie nie kłócimy,konflikty pozwalałyśmy załatwiać naszym pociechom pomiędzy sobą,interweniowałyśmy tylko, gdy zaczynało dochodzić do przemocy na troszkę większą skalę niż odepchnięcie,oplucie......one muszą sobie wyrobić zrozumienie,że nie warto zaczepiać bo dla nich to może skończyć się wyizolowaniem z grupy,odepchnięciem itd......warto dać szansę maluchowi by się bronił...metoda trudna,wymaga czujności ale procentuje w przedszkolu,szkole....przecież dokładnie tak samo robimy gdy w konflikt wchodzi dwoje naszych dzieci...nie faworyzujemy młodszego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milagros znajdz mi zdanie ze napisałam ze nie radze sobie z córką jak wół napisałam o co mi chodziło i ani słowa nie wspomniałam ze nie radze sobie z dzieckiem bo ja mogę to samo o tobie powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1967 u mnie na osiedlu też jest taka zasada a nie sterczące matki nad piaskownicą obserwujące każdy ruch dziecka czy aby nie ma zamiaru sypnąć piachem za blisko mojego .Dzieci nabierają doświadczenia w zabawie jak mają trochę swobody a nie non stop kontrola upominanie zakazywanie, co chwilę nie wolno, zwariować idzie, ja jak idę z córka do piaskownicy to zawsze siadam dalej na ławeczce i ją po prostu pilnuje razem z innymi mamami i dopiero jak naprawdę dzieci sypią piachem albo za bardzo się rozbrykają to reagujemy .Zresztą to jest bardzo rzadko bo dzieciaki się już znają i lubią się bawić ze sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kto oglądał dziś UWAGĘ ma jasność czym mogą zakończyć się konflikty \"piaskownicowe\"---w Częstochowie sąsiedzi mają ochotę na lincz na jednej mamusi....:( a,że mamusia pustak to inna sprawa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) widze, ze dyskusja nabiera rumiencow ;) Czytam z ciekawoscia wszystkie uwagi. Jestem jednak za temperowaniem dziecka od najmlodszych lat. Byc moze ja bylam spokojnym dzieckiem? Napewno bylam wychowana na posluszne dziecko. Moze dlatego nie rozumiem postepowania terrorystow piaskownicowych ani broniacych ich mam? Jednak zauwazylam, ze duzo zalezy od wychowania. Moja bratanica od malenkosci byla \"zywe srebro\", mamusia jej wpajala, ze ma nie dac sie i postawic na swoim itp. Niestety, dziecko niezle sie rozbrykalo i posluszne nie bylo w stosunku do rodzicow ani niezbyt mile dla innych dzieci na podworku. Coz, obrocilo sie to przeciwko dziewczynce w pozniejszych latach, gdy inne dzieci nie chcialy sie z nia bawic. Natomiast na takie wybryki jak przy rodzicach nie mogla sobie pozwolic przy dziadkach, ktorzy wymagali wiekszej dyscypliny i byli konsekwetni w stawianych zasadach. Przy nich uparciuch i pedziwiatr zmienial sie w calkiem grzeczne dziecko. Kwestia wychowania jest trudna. Kazdy rodzic chce jak najlepiej dla swojego dziecka. Ja sama scieram sie z mezem w tej kwestii. On chce rozpieszczac dziecko i pozwolic mu brykac, bo male dzieci maja prawo krzyczec, rozrabiac itd, ja nie chce, zeby moje dziecko wyrastalo na meczacego rozrabiake w imie bezstresowego wychowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×