Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość prawda-nieprawda

Cała prawda o macierzyństwie...

Polecane posty

bziczku 🌼 Mi moja mama nie musiała nic mówić bo sama pamiętam ze byłam okropnym bachorem :D wiecznie uwieszona przy jej spódniczce, wiecznie na NIE, ale jakoś sie tym nie zadręczam...było minęło....sama mam teraz córke i choc pierwszy rok jej zycia nie był dla mnie usłany różami to teraz jest juz super.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To zalezy tylko od ciebie, jak sobie z tym poradzisz....jak wychowasz, jaki będziesz miała kontakt. Ja jestem bardzo szczęsliwą mamą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bziczek mój ojciec dopiero od kilku lat bywa ze mnie szczerze dumny. Wcześniej moja siostra była jego oczkiem w głowie, ja mogłam wogóle nie istnieć. Problem w tym, że ja po ponad 20 latach tej jego ignorancji nie potrafię go traktować tak jak powinno się traktować ojca. Nawet \"tato\" nie umiem do niego mówić..zawsze gadałam do niego na Ty, albo w osobie trzeciej, ale tato przez gardło mi nie przechodzi \"głupi uczy się na swoich błędach, mądry na błędach innych\" i w myśl tej zasady stanę na głowie, żeby moje dzieci nigdy, przenigdy nie musiały czuć tego co ja..(o tym, że moja matka przestała pić dopiero jak jej zabroniłam kontaktów z dziećmi nie wspomnę - przepiła całe moje dzieciństwo :o) Bziczku..poprostu zrób wszystko, żeby nie powielić tego co sama czujesz 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wiola 1975--
Macierzyństwo jest czymś najpiękniejszym na świecie. Miala tyla lat co Ty - urodzilam córeczkę, nie była planowana, zamierzalismy mieć dziecko jeszcze troche później. Jej słodki usmiech załagodził wszytsko co złe, nadal jest cudownym skarbem. Teraz mamy jeszcze drugiego brzdąca, ma prawie rok. Jest dużo pracy (pracuje zawodowo przez cały czas), ALE DZIECI SĄ SKARBEM, KTÓREGO NIE DA SIĘ ZASTAPIĆ NICZYM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ufliczek
jeśli najeżdżam na tych, którzy sobie radzą to tak naprawde nie chce tego, podziwiam w głębi duszy tych co dają rade, co umieją się cieszyć, bo ja nie umiem, wiem że nie mam najgorzej a nie umiem się cieszyć, a kiedyś umialam.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bziczek
przyznam, ze dopiero niedawno zaczęły mnie złoscić te "wypominania" mojego dzieciecego charakterku. Zawsze wiedziłam, że aniolkiem to nie byłam.. ale niedawno zaczelam sie zastanawiać czy i jaki wpływ moze to mieć przy wychowywaniu własnego dziecka. I oczywiscie mam dużo pozytywnych postanowień.. wierzę w siebie i naszą nową rodzinę :) Mamo trójeczki - o podejsciu naszych ojców to kiedys chyba pisałyśmy;) było dziwnie podobne :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Macierzyństwo o najpiękniejsza rzecz na świecie. Moja córcia nie była planowana. Mało tego, od początku wiedziałam, że będę ją wychowywać sama. Moja mama gdzieś w połowie mojej ciąży powiedziała: oddaj mi to dziecko, bo zabijesz albo je, albo siebie. Odpowiedziałam: mamo, jeśli jeszcze raz powiesz coś takiego nigdy więcej nie zobaczysz ani mnie, ani wnuka. Nie powiedziała. Dziś moja Królewna ma 9 miesięcy. Bywa ciężko ,ale to pryszcz w porównaniu ze szczęściem, którym obdarza dziecko. I choć byłam gotowa na samotne macierzyństwo i dałabym sobie radę, to jednak nie jesteśmy same. Jest fantastycznie, choć czasem niełatwo, bo człowiek zmęczony, musi ciągnąć jednocześnie wiele spraw i mieć czas i anielską cierpliwość dla małego rozrabiaki... Ale nie żałuję ani sekundy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ufliczku, mam nadzieję, że zobaczysz świat w lepszych barwach... W życiu są różne zakręty, przypuszczam, że każdy coś takiego przeżył, na początku prawie nigdy nic nie jest usłane różami. Pamiętam jak wprowadziliśmy się do pierwszego mieszkania kupionego za oszczędności i kredyty, ja byłam na wychowawczym, męża zarobki spadły o połowę i generalnie po zapłacie czynszu i kredytu nie zostawało nic... miałam jedną parę spodni i jedne buty a na obiad dla 3 osób gotowałam jedną pałkę z kurczaka (schudłam wtedy 20 kg, ale to akurat dobrze :D )...nie stać mnie było na soki dla dziecka i zrywałam koło domu jeżyny, żeby Pati miała kompot... kupowałam w ciuchbudzie kolorowe sztruksy dla dorosłych i szyłam jej z tego ogrodniczki...były super i wszystkie moje koleżanki chciały mieć takie dla swoich dzieci, więc w ten sposób sobie dorabiałam, potrafię od małego szyć i robić na drutach, generalnie mam zdolności w robieniu czegoś z niczego , więc moje dziecko było najlepiej ubrane na całym osiedlu :D . Do tego córka była dzieckiem strasznie upierdliwym i absorbującym....ale przetrwaliśmy te złe chwile i potem było już lepiej. Nie zawsze życie będzie czarne, w każdej sytuacji sa dobre strony, trzeba tylko umieć je dostrzec. Coś Ci powiem, mojego męża bratanica na 27 lat, 1,5 roczne dziecko i raka piersi z przerzutami. Jest po masketomii, ciężkiej chemii i ma kiepskie rokowania. I powiedziała mi ostatnio: \"wiesz, zobacz jak choroba zmienia człowieka, wcześniej inne rzeczy się dla mnie liczyly, chciałam budować dom, liczyły się dla mnie ciuchy, samochody, podróże. A teraz, jak zachorowałam myślę już inaczej. Hu... z domem i z całą resztą, wolę spędzić czas z rodziną, cieszę się rzeczami, których wcześniej nie dostrzegałam...\" Tylko czy trzeba zachorować, żeby dostrzec piękno świata? Z każdej trudnej sytuacji jest jakieś wyjście...tylko śmierć jest nieodwracalna. Trochę długi wywód, ale może komuś się przyda :) Życzę Ci ufliczku więcej wiary w siebie i optymizmu - jakoś to będzie, a potem może być tylko lepiej :D pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dlatego też wolę widzieć pozytywy. U mnie w rodzinie też jest dziewczyna. Dwójka malutkich dzieci:4 lata i roczek. Zaraz po urodzeniu dziecka dowiedziała się, że ma raka. Przerzuty w takim tempie, że szok. Przechodziła chemię, w związku z tym rozłąkę z dziećmi, ciężko okrutnie. Miała to szczęście, że miała wspaniałego męża i oparcie w nim. Facet pełen życia, cudowne podejście do dzieci wziął cały dom na swoją głowę. Przed świętami wielkanocnymi ona wróciła z kolejnej terapii, rak w reemisji - pełnia szczęścia. W święta mąż stracil przytomność. To jakiś koszmar. Rak mózgu :o Właśnie jest po operacji (na szczęście był operacyjny..) czekamy w napięciu na wyniki. Dziewczyny..życie jest za krótkie, żeby tracić go na dołowanie się 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość WIOLETA12ja
ja wpadłam,ale myśle ze jestem szcęsliwą mamą choć mały daje mi niezle popalić,wczoraj w nocy wstawalam 5 razy,w dzien jest niespokojny,niekiedy mam chwile zwątpienia ale kocham te malenstwo.Pocieszam sie tym ze nie zawsze tak bedzie,dziecko rośnie,narazie ma miesiac ale za 2 juz bedzie gaworzyl ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja uważam, że wszystko co nas spotyka jest gdzieś zapisane..że to nasze przeznaczenie. Dlatego dla wielu tu bywających jestem pewnie nawiedzona, że nie płaczę z powodu 4 ciąży. Nawet nie myślę o tym w kategoriach \"wpadki\" tak jak większość. Uważam, że tak miało być i już. Chciałam oszukać przeznaczenie. I jak w filmie. Nie udało się;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tam tez bym nie płakała :D ludzie mają większe problemy i prawdziwe powody do płaczu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ufliczek
chciałam podziękować wszystkim dziewczynom za słowa otuchy i pocieszenia. Od dziecka wszystkim się przejmowałam, a im starsza jestem tym mi się to nasila chyba. Nowy etap życia rysuje mi przed oczami najczarniejsze scenariusze i tak jest zawsze. Mój mąż powiedział mi że nigdy nie znał większej panikary ode mnie, i gdy panikowałam, ze w pracy na pewno mi nie przedłuża umowy, założył się ze mna o błękitnego Jasia za 400 zł a ja bez wahania się zgodziłam, bo wiedziałam że tak będzie, no i teraz muszę odkupić Jasia:/ oby z dzieckiem było tak jak z tą umową o pracę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehe widzę, że humorek lepszy :) Zobaczysz, za parę lat otoczona wianuszkiem dzieci w pięknym domu bedziesz z rozrzewnieniem wspominać.... jakim to byłaś czarnowidzem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ufliczek
to ja stawiam Jaska - :) jeden w tą czy w tą:) Aha, ale ja to tak za parę miesiączków najwcześniej:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ufliczek
aha, Rafinko, z tym "wianuszkiem", to może niekoniecznie:) wiesz to juz dla mnie "nadmiar szczęścia" (nie zasłużyłam sobie)hihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hahahaha niby lepiej cierpieć z nadmiaru niż z niedostatku ale....masz rację :D:D:D chociaż może właśnie macierzyństwo Ci się spodoba... moja koleżanka kiedyś nie lubiła dzieci a właśnie jest z 5 w ciąży :D trzymaj się i głowa do góry :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ciąże nie są tylko z wpadek a niektórzy lubią dzieci :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×