Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość SarciaTg

DLACZEGO NIE KOCHAM SWOJEGO DZIECKA?

Polecane posty

Gość gość
Z jednej strony mogę zrozumieć,że matka lub ojciec po prostu nie kocha dziecka, hoduje je bo urodziła i musi...ale oddać syna to już przegięcie.Byliście z nim na jakiś badaniach lub na konsultacjach psychologicznych? Może jest nadpobudliwy z jakiegoś powodu. Mój syn podobnie zachowywał się do 4-5r życia i na szczęście mu przeszło...ale byłam konsekwentna i nie raz zagryzając zęby ,musiałam przeżyć koszmarny dzień. Teraz jak czasem zachowuje się"dziwnie" już wiem że on poprostu taki jest . Czasami też mi się wydaje że córkę kocham bardziej, ale jak przychodzi co do czego to dam się za niego pokroić...myślę że wszystko zależy od twojego podejścia i czy pójdziesz na łatwiznę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Lepiej zeby byl u kogos kto gonkocha i otacza czuloscia niz czul aie zbedny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Doszlo juz do tego ze go nie znowze na porzadku dziennym brzydze sie go. Chyba bede musiala rozstac sie z mezem z tego powodu. Po prostu nie cierpie go chcialabym zeby zniknal denerwuje mnie jego obecnosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaluje ze nie jest dziewczynka boje sie o przyszlosc bo kazdy mowi ze syn to same problemy. Prosze o rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie kocham mojego dziecka. Nawet go nie lubię. Nie potrafię nic na to poradzić. Udaję bo boję się ostracyzmu, wrzucam zdjęcia na FB, gdzie uśmiecham się od ucha do ucha będąc na specerze z moim synem. Wszystko to kłamstwo. Po porodzie nie czułam absolutnie niczego, karmiłam piersią ale i to nie okazało się gwarantem magicznego przypływu uczuć. Teraz, gdy młody zaczyna wykazywać cechy charakteru okazuje się, że mój syn posiada te cechy, których po prostu w ludziach nie lubię. Jest złośliwy, bojaźliwy i, choć cholernie niechętnie to przyznaję, głupi. Patrzę na rzeczywistość do bólu obiektywnie, i niestety nie potrafię wyzbyć się tego obiektywizmu również wobec mojego własnego dziecka. Domyślam się, że zaraz usłyszę to, co słyszałam już dziesiątki razy - to matka i ojciec wychowują i kształtują osobowość, to matka i ojciec powinni rozwijać intelekt swojego malucha, więc jeśli dziecko jest takie czy takie - to zawsze jest wina rodzica. Wychowuję go, tak dobrze, jak umiem. Czytam mu, słuchamy razem muzyki, chodzimy do kina, teatru, do galerii. Do zoo, jeździmy na wycieczki po świecie, zawsze razem. Dbam o to, żeby od maleńkiego rozwijał w sobie ciekawość świata. Nie krzyczę. Przytulam. Mówię, że kocham. Oczywiście kłamię. Bo nie czuję nic. Może niezupełnie nic - niechęć to przecież też uczucie. Czuję, że zabrał mi wolność, że zabrał mi cały świat, który przestał zauważać mnie jako osobę, a zaczął widzieć tylko jako "matkę". Nie uważam urodzenia dziecka za wyczyn. To żaden wyczyn. Żadne osiągnięcie, a jednak jestem postrzegana tylko przez pryzmat tego. Jak to możliwe? Ja po prostu zaszłam w ciążę a potem urodziłam. Ludzie.... Osiągnęłam sukces naukowy i finansowy, zrobiłam i nadal robię masę (w mojej ocenie) dobrego dla świata, a jednak jestem przede wszystkim matką. Nie godzę się z tym, nie chcę tego, nie chce być tak postrzegana. Boli mnie to cholernie. Nie kocham mojego dziecka, które wcale nie było wpadką. Nie śmieszą mnie jego, w ocenie otoczenia słodkie, potyczki. Nie czuję, bym chciała się dla niego jeszcze bardziej poświęcić. Nie czuję nic, poza coraz większą frustracją i zdenerwowaniem.. To koszmar. Największy koszmar, jaki mogłabym sobię na tę chwilę wyobrazić. Przy zmysłach trzyma mnie mój partner. Wie o wszystkim, o moich uczuciach i mojej walce ze samą sobą. Wspiera mnie i daje młodemu dużo szczerej miłości, za nas oboje. Ale ja nie kocham mojego syna. Zabrał mi młodość. Zabrał mi życie. Zalety z tytułu jego posiadania w moim przypadku nie zrównoważyły mi wad. Dwa razy byłam już w grupie wsparcia dla kobiet takich, jak ja - nie mam depresji poporodowej, mój syn ma już 8 lat a ja próbowałam się "leczyć" na wszystkie sposoby kiedy był mniejszy. Grupa pomaga. Jest nas więcej, świadomość ze nie jestem wynaturzeniem... robi mi lepiej. Często pyta się starsze, bezdzietne kobiety "Czy żałujesz, że nie urodziłaś dziecka?" Nikt nigdy nie pyta "Czy żałujesz, że urodziłaś dziecko?" - zdziwilibyście się, ile z nas odpowiedziałoby twierdząco... Dziewczyny, kobiety! Jeśli nie czujecie na 100% że chcecie mieć dziecko, jeśli nie czujecie tego "mitycznego" instynktu ZANIM urodzicie - nie decydujcie się na latorośl. Przekonywać samą siebie, że oto dokonałam czegoś niesamowitego i teraz będzie już tylko cudownie, można tylko do pewnego momentu.... społeczeństwo i rodzina może was przekonywać, że będzie lepiej, że każda matka poczuje miłość. Bzdura. Koniec końców zawsze zostajemy tylko my i nasze uczucia. Moje uczucia od ostatnich 8 lat to kupa złości, smutku i bólu. Przez to, że urodziłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez nie kocham syna ale mam jeszcze coreczke i skoczylabym za nia w ogien. Tak wiem ze jestem bez serca ale jakbym mogla to bym syna gdzies po prostu zostawila i juz. Nieraz nie widze go od rana do wieczora i co? W ogole nie tesknie wrecz odwrotnie cieszy mnie ze go nie ma jest tak fajnie ja i coreczka. To najwiekszy blad w moim zyciu ze urodzilam syna. Codziennie probuje sobie wmowic ze fajnie jest miec i syna i corke ale w glebi duszy wiem ze tak naprawde brzydze sie malymi chlopcami. Zachowuja sie jak niedorozwinieci, wiecznie lataja nie potrafia sie nigdzie zachowac jak bezmozgowce. Nie ma zadnej przyjemnosci w wwychowywaniu chlopca, lepiej miec jedna corke niz 5 synow. Syn to tak jakby nie mialo sie dziecka z jednej strony bo jak podrosnie to bedzie mial rodzicow gdzies a z drugiej strony trzeba sie przy nim tak nameczyc jak przy kilku. Bardzo bym chciala miec druga corke i nawet udali by mi sie przekonac meza (na szczescie finansowo tez moglibysmy sobie pozwolic) ale boje sie ze znowu moze byc chlopiec? Po prostu kiedy chce synka przytulic albo sie z nim pobawic zawsze zrobi cos odpychajacego i od razu zaluje ze chcialam okazac mu troche ciepla. Wszystko doslownie wszystko mnie w nim drazni wyglad zachowanie glos po prostu wszystko nawet jak patrze sie na niego jak spi to go NIE KOCHAM i nic na to nie poradze. Wszyscy na okolo mi mowia jaki to on madry i slodki ale ja nic takiego w nim nie widze... A to jeszcze nic juz teraz sie boje jak podrosnie i beszie mastolatkiem to jeszcze gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet mi nie przejdzie przez gardlo ze go kocham bo to nieprawda. Nie wyobrazam sobie po prostu przyszlosci, chcialabym zeby ktos inny go wychowywal. Tak by bylo lepiej dla wszystkich. Z tego co obserwuje to kobiety, ktore nie kochaja swoich dzieci to matki chlopcow. Nie dziwie sie wcale, wiem dokladnie co czujecie. Syn to jakby kara za sle uczynki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Czuję, że zabrał mi wolność, że zabrał mi cały świat, który przestał zauważać mnie jako osobę, a zaczął widzieć tylko jako "matkę". " Z góry zaznaczam ze swoje dziecko kocham wiec temat mnie nie dotyczy, ale myślę o tym co napisałaś jak to z kolei u mnie jest. Dziwne to. Dla obcych osób może i jestem tylko matką ale dla tych którzy mnie już znają i mają na mój temat wyrobioną opinię to wydaje mi się że jestem cały czas tą samą osobą z dzieckiem czy bez.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:19 Jak to nie było wpadką ? To jak to możliwe jest ? Piszesz że dziecko jest głupie choć jestem ciekawa na jakiej dokładnie podstawie to stwierdziłaś ale czy twoja postawa dziecka planowanego i jak sie okazało skazanego na brak matczynej miłości jest mądra ? To jak to było. Zdecydowałaś sie na ciąże nie czując instynktu czy jak ? Czy może instynkt był ale zniknął ? Czy to jest normalne i możliwe ? Coś mi sie nie chce w to wierzyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Głupie idiotki , żal dzieciaków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooola
"Zdecydowałaś sie na ciąże nie czując instynktu czy jak ?" Życie nie jest czarno-białe, i istnieje jeszcze parę innych możliwości. Urodziłam dziecko z wielkiej miłości do mojego partnera, który pragnął dziecka jak niczego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oooola
'czy twoja postawa dziecka planowanego i jak sie okazało skazanego na brak matczynej miłości jest mądra ? ' i znów. Czerń i biel. Błagam, ludzie, nie miejcie postrzegania świata na zasadzie zero-jedynkowej, jak średnio inteligentne naczelne... Nie wierzę, że naprawdę myślisz, że planowałam nie kochać. Dlatego odczytuje Twoją wypowiedź jako atak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie moge pogodzic sie z faktem ze mam syna, wolalbym miec druga corke zamiast niego. Nie znosze malych chlopcow. Syn ma prawie 3 lata. Gdybym tylko mogla cofnac czas to nikt by nie cierpial

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taa, już wam wierzę że nie kochacie swojego dziecka ,ychy,a gdyby umarło to byście ryczały jak bobry i nagle odkryły, że tak naprawdę to kochaliście swoje dziecko ale wam się wydawało że nie kochacie, mi też się tak wydawało że ja swojego syna nie kocham, bo lubię jak go nie ma w domu itp.Ale jak sobie pomyślę że miałoby zachorować na ciężką chorobę że miałby umrzeć,oczami wyobraźni widzę jego martwe ciałko, pogrzeb to od razu mam łzy w oczach i nie wiem jakbym to przeżyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaaaaaaaaaaaaa
"Ale jak sobie pomyślę że miałoby zachorować na ciężką chorobę że miałby umrzeć,oczami wyobraźni widzę jego martwe ciałko, pogrzeb to od razu mam łzy w oczach i nie wiem jakbym to przeżyła. " Czuję tak odnośnie każdej istoty żywej. Nie ma to nic wspólnego z miłością do konkretnej osoby, to wynika z ludzkiej empatii. Płakałabym po smierci każdego dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaaaaaaaaaaaaaaaaa
"ale wam się wydawało że nie kochacie" Czym różni się sytuacja, w której wydaje mi się że nie kocham, od tej, w której twierdzę, że nie kocham? Niczym. Zupełnie niczym. Odstawmy gdybanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nieciekawie macie :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedy rozmawiam z innymi matkami np jedna ma dwoch synow i mowi do mnie tak: chcialam zeby to byly dwie dziewczynki, inna: synowie maja gdzies rodzicow. Co ja moge robic i o czym rozmwiac z takim malym chlopcem? W ogole nie wiem... dlatego kobiety chca corki bo to jest ta sama plec i wiedza co one lubia potrafia sie wczuc itd... Chociaz mam jedna corke.. Nie wyobrazam sobie miec 3-4 albo wiecej synow i nie miec corki a znam takie przypadki. To nie sa szczesliwe i spelnione kobiety. Gdybym miala wybor byc bezdzietna czy miec tylko syna to lepiej nie miec dzieci wogole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jestem w końcówce 7 miesiąca,jedyne co czuję to tęsknotę za pracą.I tak jest lepiej niż pierwsze miesiące,teraz jakoś się oswoiłam ale radości nie ma żadnej.Paradoksalnie pociesza mnie,że takich kobiet jak ja jest więcej.Nie mogę słuchać tych cudownych gadek o słodkich maluchach.Interesujące jest dla mnie to co piszecie o synach.Ja w ogóle nie czuję jakiegoś instynktu ale wydaje mi się,że chłopaka łatwiej bym zaakceptowała.I nie wierzę w te uświęcone gadki,że jak urodzę to pokocham chociaż bardzo bym chciała.Chodzę do psychologa i to pomaga ale bez cudów.Jest kilka aspektów,które poukładałam sobie w głowie i jest lepiej ale nadal nie jest dobrze.Ważnym wydaje mi się to,że nie mówi się kobietom rzeczy,które mogą to złagodzić,tylko wciska się nam jakie cudowne.A niektórzy potrzebują usłyszeć jak to najlepiej przeżyć.A to kobiety dołują drugie kobiety-takie dla siebie jesteśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up - otóż to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaaaaaaaaaaaaa
Kobiety dołują kobiety - to, niestety, prawda. Myślę że wynika to z braku empatii, może ze strachu czy z niemożności zrozumienia świata. Kiedy przyznasz, że myślisz lub czujesz inaczej, niż wmówiono Ci w domu/szkole/na podwórku, inaczej niż powszechnie przyjęte, inaczej niż większość - jesteś skazywana na agresje i ostracyzm. Mało kto wysila się an tyle, aby choć spróbować zrozumieć drugiego człowieka, horyzonty ludzkie są przerażająco ciasne. Przerażająco. Przykre. Na szczęscie powoli coraz więcej ludzi zaczyna to rozumieć i się z tym nie godzi. To jest pocieszające. Nie kocham swojego dziecka. Gdybym mogła cofnąć czas - nigdy bym go nie urodziła. Tak czuję. Tak myślę. POtrzebowałam się wygadać, chociażby na forum. W jaki sposób robię tym krzywdę wszystkim tym, którzy odpisują wyzwiskiem lub agresją? Ludzie... Litości... Rozum i empatia. Logiczne myślenie i ciepłe uczucia nie tylko wobec swoich, ale i obcych - tyle wystarczy, naprawdę, a wszystkim żyło by się lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jesteście sukami bez uczuć! !!!@ jak można być takim gnojem by nie kochać swojego dziecka? ???? Poddajcie się sterylizacji szmaty skoro nie chcecie mieć dzieci. Niszczycie dzieciom psychikę wychowujac bez miłości. Ale kiedyś wam przyjdzie za to bardzo drogo zapłacić. ....bardzo drogo bo zła karma zawsze wraca.....a przyroda nie lubi próżni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olaaaaaaaaaaaaaa
up - piękne podsumowanie. Bynajmniej nie kobiet, które tak czują, ale tego co napisałam powyżej tego strasznie glupiego i nienawistnego komentarza. Dziękuję za potwierdzenie moich wywodów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nikt nie będzie klepal po ramieniu takich nienawistnych larw które nie potrafia kochać swojego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
przynajmniej potrafią to przyznać nawet anonimowo .A ile jest tych cudownych mamusiek" co by życie oddały"a tak naprawdę to mega pozór.Każdy ma prawo do innych odczuć.Lepiej udawać jak większość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No własnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdybym czuła ze nie kocham dziecka to na pewno uznalabym ze ze mną cos nie tak i starała się KAZDEGO dnia ta miłość rozbudzac, a nie skupiać na sobie, ze życie mi się skończyło i inne egoistyczne myśli. Jesteście zimnymi osobami, serce wam umarło ze.nic z tym nie robicie. O miłość trzeba walczyć, o każdą miłość, nie tylko do partnera, ale także do dziecka, jak nie dbasz o to to nie masz, nie każdy ma silny instynkt, ale macie rozum więc rozumnie do tego podejdzcie i budujcie miłość mimo trudu bo ten mały człowiek na świat się nie prosil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czym innym jest miłość (=emocja!!!), a czym innym wypracowane, racjonalne podejście. Nie wiem, czy tak łatwo da się pokochać. Chyba jednak nie. I żaden psychiatra tu nie pomoże. No jedynie modlitwa. Dobrze robisz autorko, że się o to modlisz. I dziwię się tym wszystkim najezdzającym na autorkę i jej podobne matki. Nie ich wina, że nie potrafią pokochać, po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up - dokładnie, miłości nie da się sztucznie wzbudzić wbrew sobie a i nie ma żadnych magicznych tabletek na wywołanie instynktu macierzyńskiego :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość 2016.11.20 racja, po urodzeniu dziecka kobieta jest nikim, jedynie dodatkiem do dziecka.Dobrze ze chociaz ojciec dziecka cie rozumie i tez nie uwaza ze murzyn zrobil swoje murzyn moze odejsc.Bo zwykle i milosc w zwiazku sie konczy i nieraz i wlasna matka zakocha sie we wnuczku tak ze corka moze cierpiec i chorowac ale nie zapyta sie nigdy jak sie czujesz, nawet przy ciezkiej grypie.chyba tylko przyjaciele sa inni, bo w koncu dziecko nie ich ani wnuczek ani siostrzeniec, o ile ktos nie jest chrzestnym i nie ma wlasnych a chce-wtedy tracisz i przyjaciela

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×