Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pecia79

...chce mi sie wyć...

Polecane posty

Gość pecia79

..zastanawiam sie gdzie i kiedy popełniłam błąd. Wczoraj kolejna awantura z mężem, dziecko mnie nie słucha i mi po prostu chce sie tylko wyć, może to początki depresji?? Nie będę pisać o powodach naszej kłótni bo to po prostu jest żenujące ... może tylko tyle: jak zwykle uważa, że ma racje i nie chce sobie nic wytłumaczyć ,tylko z wyzwiskami i krzykiem odchodzi wielce obrażony. Na koniec tego wszystkiego później sie nie odzywa. A ja chciałam to wszystko załagodzic kulturalnie jak cywilizowani ludzie, spokojnie porozmawiac ale on jak dziecko, które wie że nie dostanie zabawki...żeby coś osiągnąc wypomina mi że nic w życiu nie będę miała itp. itd., po prostu uderza w moją ambicjie a ja jak głupia nastolatka żeby unikać awantur godze sie na jego fanaberie..... co robić jak długo tak można życ!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kania bania
nie plakaj nie plakaj!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie poddawaj się. Postaraj się na spokojnie porozmawiać z mężem. Powiedz mu, jak odczuwasz takie zachowanie, że to Cię rani... Że nie powinien Ci mówić, że niczego nie osiągniesz w życiu... W końcu jesteś cie małżeństwem... Pobraliście się z miłości. Nie pozwólcie, żeby ona znikła między wami, a w zamian pojawiły się tylko i wyłącznie kłótnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutne to
a czemu Ci wypomina, jesteś na jego łasce? Nie pracujesz czy jak? Mój też mi wszystko wypomina, uważa się za cudo, tylko gdzieś po drodze zapomniał jak to jest być człowiekiem. Jak coś zrobi potrafi latami wypominać, jak ja zrobię, to przecież normalne, łaski nie robiłam, a tak w ogóle to i tak nic nie robię. Takie jest jego podejście. Twój widać myśli podobnie. Trzymaj się peciu i nie pozwól na takie traktowanie 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko rozumiem cie... Tzn mi nikt niczego nie wypomina, ale na rozmowę również nie mam szans. Zawsze kończy się tak jak u ciebie - tym, że to on ma racje, a ja wymyślam. Zresztą podobno ja zawsze wymyślam - kiedy chcę porozmawiać o problemie spokojnie, to też wymyślam i się czepiam. Niestety z własnego doświadczenia wiem, że faceci, jeśli tacy są, to się juz raczej nie zmienią. Chyba że dostaną prawdziwego kopa i zauważa, że jednak nie jestśmy ich własnością. Więc może rozejrzyj się za pracą, zadbaj o siebie i pokaż, że potrafisz być szcześliwa bez niego. Spróbuj nabrać siły, odśwież stare znajomości, zapisz się na basen (z dzidzią czy bez... może podrzućją mamie?). Idź do psychologa albo wyżal się przyjaciółce. Kiedy nabierzesz sił i zaczniesz wierzyć w siebie Twój mąż straci grunt pod nogami i to Ty będziesz dyktować warunki. Doskonale cie rozumiem (naprawdę!!) i tak przykro... bo wiem jakie to bolesne i jak trudno się podnieść z takiego stanu. Ale początki są natrudniejsze, potem będzie łatwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W jakim wieku masz dziecko? (chyba niesłusznie założyłam, że to dzidzia, a to chyba starsze dziecko, co? )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anita34
posluchaj ignacj ona ma racje wez sie za siebie a nie zaniego jednym slowem pokaz mu ze go masz w d....pie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To powinno też zadziałać na dziecko, jeśli zobaczy mamę silną i uśmiechniętą, a nie zapłakaną i słabą, to nabierze szacunku, staniesz się autorytetem i być może Twoje relacje z dzieckiem też się zmienią... Takie zamartwianie się to błędne koło i trudno z niego wyjść, ale jest to możliwe. Jeśli to rzeczywiście depresja (bądź początki) zgłoś się do psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pecia79
..moja dzidzia to już panienka ma prawie 5 lat...wiesz a pracy tez szukam, musze sie wyrwac z domu, ale nie jest tak łatwo. Mam nadzieje ze w koncu mi sie uda bo mam dosyc siedzenia w domu i uzalanie sie nad soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie, że się uda!!! Ja od 3 dni postanowilam, że koniec użalania się nad sobą, czas się za siebie \"wziąć\". Podobnie jak Ty mam problem z facetem i choć nie jest moim mężem narazie nie potrafię od niego odejść. Już tyle razy próbowałam... ale ostatnio (po ostatniej kłótni kilka dni temu) moja przyjaciółka powiedziała mi, że nigdy od niego nie odejdę, póki sama nie nabiorę siły, znowu uwierze w swoją wartość jako człowieka i póki nie stanę się silniejsza. DLatego przemyślałam wszystko i doszłam do wniosku, że ona ma racje, bo jak zmieniać swoje życie, kiedy od razu wyhodzisz z założenia, że jesteś na to za słaby? No i stało się, trzymam się swoich planów. A są one następujące: 1. Jak wrócę (teraz jestem za granicą) znaleźć pracę 2. Iść do psychologa, załatwić sobie jakąś terapię, gyż wydaje mi się, że u mnie to początki depresji (bezsenność itp) 3. Odświeżyć kontakty ze znajomymi (kiedyś miałam ich wielu, teraz z kolei prawie nikogo, tak bardzo zamknęłam się w domu) 4. ZNowu zacząć robić rzeczy które kiedyś kochałam (wyjazd na żagle ze znajomymi, ścianka wspinaczkowa, może jakiś język...) 5. Uwierzyć w siebie, we własne siły i nie uzależniać mojego szcześcia od faceta (choć to trudne) 6. Powalczyć (ale nie walką, tylko spokojnymi rozmowami) do października o związek - jeśli nic się nie zmieni skończyć to definitywnie. Myślę, że takie postanowienia dobrze robią i masz się czego trzymać... Każdy może zrobić swoj \"listę\" i metodą małych kroczkó, a nie rewolucji spróbować coś zmienic... Zresztą co ja piszę spróbować - ZMIENIC COS. Więc głowa do góry!! Jestem z Toba! Myślę, że narzucenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna tysięczna
A ja też mam jakiś żali do mojego męża.Ostatnio dokładnie się przyglądam mojemu małżeństwu i dochodzę do wniosku,że żyjemy jak dwaj ,,kumple"-w zgodzie i nic poz tym.Zadnego uniesienia,pocałunków,czułych słów itp.Denerwuje mnie że on nic od siebie nie potrafi zrobić,wszystko ja muszę aranżować-mam już tego dość.Nie wiem co będzie dalej,bo czym więcej o tym myślę,tym bardziej nie widzę radości tego małżeństwa.Ja nie chcę tak żyć.Dodam jeszcze że mąż jest dobrym facetem i gdyby nie to,to byłoby wszystko ok.Co mam zrobić?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Podobna333
U mnie podobnie.... On ciągle pracuje, a robi to oczywiście dla mnie. Zero okazywania uczuć, ciągłe pretense o wszystko albo cisza bez powodu. Wszyskiemu winna jestem ja, on jest idealny. Też ciągle szukam siły by cos zmienić. Mam nadzieję, że i ja i Wy drogie Panie ja znajdziemy...Podsumowując..tylko "kop w d...." nam pomoże, sorry, ale tak myśle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Smutna Tysięczna----------> Wiesz, ja nie jestem żadnym psychologiem i jak widzisz sama mam podobne problemy. ALe wydaje mi się, że u Was to nic \"straconego\"... Rozmowy wydaje mi się nic nie dadzą, mogą jedynie sprawić przykrość Twojemu mężowi (oni do tego podchodzą dość ambicjonalnie), więc może jakieś działanie? Wiem, że czujesz żal, że to zawsze Ty musisz wychodzić z inicjatywą, ale może on się własnie do tego przyzwyzail i doszdl do wniosku, że taki macie uklad. Więc moja rada taka - zorganizuj jakąs kolację niespodziankę, z winkiem, romantyczna muzyczka, seksowna bielizna... Tylko zaplanuj to dobrze, a nie np. kiedy mąż wraca po 10 godzinach z pracy i może czuć się zmęczony... WYslij go po zakupy wieczorem na 2 godzinki ablo do kolegi, a jak wróci... :) Jeśli wszystko sie powiedziec, spędzicie razem romantyczny wieczór, on poczuje się dowartościowany i wtedy będzie pewne pole do rozmów. A nie jak mu nagle wyskoczysz, że brak ci rozmantyzmu w związku. Potem możecie pogadac, może mu powiedzieć, ze bardzo ci czegos takiego brakowalo, ze chcialabys tak czesciej i moze jakos w zartach a nie smiertelnej atmosferze, powiedz, ze tez od nigo oczekujesz jakichs milych gestów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna tysięczna
Dziekuję za radę,ale ja już to wypróbowałam.Mi sie wydaje ,że nie pasujemy do siebie.Ja-pełna polotu,radości/choć coraz mniej mi się to zdarza-już nawet dzieci to zauważyły/on-taki przyziemny,zamknięty w sobie,mało mówny.Jest mi smutno,że nie pomyślałam 13 lat temu,że nie bardzo nasze osobowości pasują do siebie.I jeszcze dodam,że jednak jest ważne w jakich domach się wychowywało.U mnie dużo się rozmawiało/każdy interesował się drugą osobą ,a u męża w domu jest tak,że nikt nie spyta się ,,co słychać",,jak leci"-wiesz co mam na myśli?!.I to mi się wydaje przyczyną naszego ,,nijakiego"małżeństwa:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm... zaczynasz mnie poważnie niepokoić, bo ja mam podobny \"uklad\" z moim facetem. On tez jest małomówny, \"bez polotu\", ponurak... a ja pelna zycia i chęci poznania swiata (niecodzienne zainteresowania, uwielbiam zagle i takie tam, jednak wszystko to musze robic sama... poniewaz moj kezczyzna woli siedziec w domu :( ). A jak myslalam, ze moze jest jakas szansa... a tu widze, ze jednak wszystko wskazuje na to, ze bedzie gorzej niz lepiej... Ale dobrze, ze jes takie forum i ktos moze sie ze mna podzielic podobnymi doswiadczeniami, bo my nie jestesmy malzenstwem i dzieci tez jeszcze nie ma, wiec kazde moze isc jeszcze wlasna droga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna tysięczna
Ignacja.Ja nie chcę nic tobie radzić,ale przyjżyj się dokładnie swojemu związkowi,bo możesz miec za parę lat podobne dylematy.Ja gdybym mogła cofnąć czas,napewno nie związałabym się z moim mężem,tylko bylibyśmy dobrymi kumplami.Tak jest na dzień dzisiejszy prawda:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pecia79
...Ignacja a wiesz że ja mam przyjaciółke, która byla z facetem 8 lat i raz bylo pieknie, innym razem strasznie cierpiala. Kiedy odchodzila facet wył, obiecywal poprawe a czasami po prostu wiedzial że i tak wróci wiec mówił że moze robić co chce....A tu punkt kulminacyjny miała dość i .....odeszla od niego 5m-cy temu. Rozmawiam z nią czesto i jest pewna że nie chce do niego wrocić. zaczyna sie z kims spotykac i w ogóle jest na dobrej drodze by znalez prace. Wiesz troszke nie rozumie Twojego związku ...bo małżenstwo troche wiąże przynajmniej jesli sa dzieci. Naprawde jesli czujesz ze to nie to, to po prostu musisz cos zrobic zeby nie bylo za pozno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że muszę coś z tym zrobić... ale narazie nie potrafię. U mnie jest tak jak u Twojej przyjaciółki - raz lepiej raz gorzej, a jednak to nie takie proste. Zauważ, że ona też tkwiła w swoim związku 8 lat... to świadczy o tym, że to nie takie proste. Nie jesteśmy małżeństwem to prawda, ale mieszkamy z sobą od 2 lat, jestem z nim sinie związana, bo jest moim całym światem. Dlatego postanowiłam sobie, że muszę zbudować moj własny świat, a przynajmniej się starać, żeby być w stanie odejść. W tej chwili jestem od niego zupelnie uzależniona - zarówno mieszkaniowo, finansowo jak i przede wszystkim psychicznie. Stąd te moje planowane wizyty u psychologa. Zresztą tak jak pisałam, poczekam do października, a dlaczego własnie wtedy? Bo mają się wyjaśnic pewne sprawy o których nie chcę tutaj pisać i być może będzie to miało wplyw na poprawę jakości naszego związku. W tej chwili on się \"tymi sprawami\" zasłania i twierdzi, że wszystkie nasze problemy wynikają własnie z nich... ja do końca nie jstem przekonana, ale dam nam tęszansę, chcę mieć świadomość, że zrobiłam wszystko... Może jestem głupia... pewnie tak... ale narazie po prostu nie potrafię. A jak u Ciebie? Postanowiłas coś? Jakieś plany, a może plan wyjścia z dołka i poprawy sytuacji? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pecia79
czekam na telefon....a mianowice mam nadzieje że dostanę szansę pracowac tam gdzie zawsze chcialam. Mam malego dolka bo nikt nie dzwoni. wiesz ja długo czekałam na te prace ...owszem pracowalam ale to byly krotkie dystanse....teraz mam szanse ale telefon ciagle milczy. Mialam nadzieje ze w tym tygodniu sie wyjasni a tu jutro piatke i znowu nic. Poza tym mąż sie wylodowal wczoraj jeszcze raz po poludniu a potem .....przeszlo mu jakgdyby nikt nic. Gdy go zapytalam o co ci w koncu chodzi to powiedzial ze moze dalej byc poklocony. Szkoda slow....naprawde jesli dostane te prace to czuje ze przynajmnie dla siebie cos zrobie. Przede wszystkim poprawi sie nasza sytuacja finansowa bo naraze jest ....no wiesz tak sobie. Jedna pensja mamy dziecko i mieszkamy u tesciow. chcemy cos swojego ale jak tu sie ruszyc.............................................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pecia79-----> Trzymam kciuki!! Mam nadzieję, że telefon wkrótce zadzwoni!! A nawet jeśli nie (tfu tfu), to na pewno znajdziesz jakąś inną propozycję godną uwagi! W końcu młode mamy z odchowanymi dziećmi są teraz pilnie poszukiwane na rynku pracy! :) Co do męża, olej go... Wiem, że to nie jest proste (sama mam z tym problem), ale to najlepsza metoda. Jak strzela focha, to nie wdawaj się w kłótnie, ani za nim nie choć i nie pytaj co się stało... po prostu olej, tak jakby ci na tym nie zależało. Bądź uśmiechnięta, miej dobry humor a zobaczysz, że mina mu zrzednie i zacnie się starać. A nawet jeśli nie, to Ty będziesz mieć lepszy humorek i nie będziesz się przejmować tak bardzo. Trzymam kciuki jeszcze raz i daj znać, jak postępy w pracy nad sobą i swoim życiem... no i jak telefon :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pecia79
...nadal czekam ale dzisiaj piatek wiec nie licze ze zadzwoni. Nowy tydzien i nowa nadzieja. Musze sobie organizowac czas bo jak zaczynam o tym myslec to lapie dolka ale czas pokaze....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie, że sobie czas zorganizuj, idź na spacer, zadzwoń do przyjaciólki... może poszukaj sobie jakiejś rozrywki (nie wiem co lubisz, jak ksiązki to np. odwiedz biblioteke, jak sport, to poszukaj jakiegos klubu fitness). Będzie dobrze!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pecia79
tak mi jakos smutno.:((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pecia, a co się stało, że Ci tak strasznie smutno? Znowu coś z mężem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pecia79
...oj te same problemy... tak pisze bo aktualnie nie mam z kim pogadac. nie bede Was zadreczac...ale glownie to chodzi o prace a raczej jej brak. ale o tym juz pisala. wiesz po prostu taki mam kryzys tyklo plakac mi sie chce.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Peciu a teraz napiszę ci co ja myślę o tej twojej sytuacji...podobno jestem dobrym psychologiem :-) Po pierwsze pamiętaj, że jesteś wyjątkowa - nie ma innej takiej kobiety jak ty i to jest Twój atut. Myślę, że nie wierzysz w siebie, swoje możliwości i albo jest to spowodowane sposobem twojego obecnego życia, albo wpływem osób najbliższych!!! Jeśli teraz czegoś nie zrobisz ze swoim życiem, będzie ci coraz trudniej. Absolutnie nie namawiam cię do odejścia od męża, ale o zmianę czegoś, co tkwi w Tobie. Usiądź spokojnie w fotelu i zastanów się, co lubiłaś robić kiedyś, jeszcze kilka lat temu zanim wyszłaś za mąż-pamiętasz cóż to było? Czy robisz to teraz, czy bycie żoną i matką stało się twoim hobby? Masz córeczkę, dla której w tym wieku jesteś autorytetem-czy zdajesz sobie z tego sprawę? Konflikty, kłótnie z mężem, Twój wyraz twarzy sprawia, że ona przeżywa tę sytuację jeszcze bardziej od ciebie i uwierz mi ona to rozumie!!! Masz dużo siły w sobie, postaraj się wydobyć ją ze swojego wnętrza i być kobietą z charakterkiem-nie uległą, nie płaczliwą, nie krzykliwą. Wiem, że jest ci trudno opanować emocje, ale udowodnij mężowi, że stać cię na coś więcej. Nie wyczekuj telefonu w nieskończoność-jeśli nie otrzymasz pracy o której marzysz, otrzymasz inną, może mniej płatną, ale liczy się każdy grosz i coś jeszcze-wyjdziesz z domu, poznasz nowych ludzi, zaczniesz bardziej dbać o siebie, zdobędziesz nowe doświadczenia a to jest ważne wiesz dlaczego?-bo przede wszystkim odzyskasz pewność siebie i udowodnisz innym, że stać cię na cos więcej niż zależność od męża. Dla niego taka sytuacja kiedy ty jesteś w domu jest super bo to on jest panem i władcą a bez niego zginiesz...ma przewagę psychiczną-zmień to...dla siebie, dla waszej córeczki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Peciu a teraz napiszę ci co ja myślę o tej twojej sytuacji...podobno jestem dobrym psychologiem :-) Po pierwsze pamiętaj, że jesteś wyjątkowa - nie ma innej takiej kobiety jak ty i to jest Twój atut. Myślę, że nie wierzysz w siebie, swoje możliwości i albo jest to spowodowane sposobem twojego obecnego życia, albo wpływem osób najbliższych!!! Jeśli teraz czegoś nie zrobisz ze swoim życiem, będzie ci coraz trudniej. Absolutnie nie namawiam cię do odejścia od męża, ale o zmianę czegoś, co tkwi w Tobie. Usiądź spokojnie w fotelu i zastanów się, co lubiłaś robić kiedyś, jeszcze kilka lat temu zanim wyszłaś za mąż-pamiętasz cóż to było? Czy robisz to teraz, czy bycie żoną i matką stało się twoim hobby? Masz córeczkę, dla której w tym wieku jesteś autorytetem-czy zdajesz sobie z tego sprawę? Konflikty, kłótnie z mężem, Twój wyraz twarzy sprawia, że ona przeżywa tę sytuację jeszcze bardziej od ciebie i uwierz mi ona to rozumie!!! Masz dużo siły w sobie, postaraj się wydobyć ją ze swojego wnętrza i być kobietą z charakterkiem-nie uległą, nie płaczliwą, nie krzykliwą. Wiem, że jest ci trudno opanować emocje, ale udowodnij mężowi, że stać cię na coś więcej. Nie wyczekuj telefonu w nieskończoność-jeśli nie otrzymasz pracy o której marzysz, otrzymasz inną, może mniej płatną, ale liczy się każdy grosz i coś jeszcze-wyjdziesz z domu, poznasz nowych ludzi, zaczniesz bardziej dbać o siebie, zdobędziesz nowe doświadczenia a to jest ważne wiesz dlaczego?-bo przede wszystkim odzyskasz pewność siebie i udowodnisz innym, że stać cię na cos więcej niż zależność od męża. Dla niego taka sytuacja kiedy ty jesteś w domu jest super bo to on jest panem i władcą a bez niego zginiesz...ma przewagę psychiczną-zmień to...dla siebie, dla waszej córeczki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pecia79
...naprawde jestes niezlym psychologiem. Nie spodziewalam sie takiego wypracowania na moj temat ...a jeszcze uwzgledniajac te pore. dziekuje ci kochana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×