Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nusia83

MATKA MOJEGO PARTNERA-mam dość

Polecane posty

Pod prysznicem mówiesz? To zabrzmiało bardzo erotycznie... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak poważnie, to może napisz to \"teściowej\" list, w którym wyrzucisz z siebie to wszystko, co Cię gryzie, co Ci się nie podoba i czego nie akceptujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mgggggg
Niusia - to co Ty robisz pod tym przysznicem - strach się bac ;-) Skoro facet widzi jednak jej złe zachowanie, to pozostaje Ci tylko spokojna dyskusja z nim, że nie pozwolisz się dać tak traktowac jego matce, i zeby nie miał do Ciebie pretensji, jak się babsztylowi odetniesz ;-) I mądzrze pisze Casanowa - naprawdę warto się wybrac do psychologa - to żaden luksus, czy dziwactwo, tylko w Tywoim wypadku być może konieczność. Może jakiś kurs z asertywności ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nusia83
mam jeszcze jedną zaletę....... gorącą cipkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mgggggg
oho, i już się pierwszy podszyw zaczął :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mgggggg
niusia jak chcesz to cię w nią poliżę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mgggggg
taaaa jasne, dawaj coś więcej - bo to marne było :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, ale sprawa autorki jest już jasna, więc wątek stał się zbędny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ślązaczka
Skąd ja to znam? Mam troszkę podobną sytuację, ale nie aż tak ekstremalnie. Na szczęście moja teściowa nie wydziera mi się pod oknami. Ale na gwarę ślaską też mam alergię. Kiedyś usłyszałam, że powinnam się śląskiego uczyć bo mój mąż pochodzi ze ślaska. Więc wytłumaczyłam moim teściom, że jestem Polką z krwi i kości, mieszkam w Polsce i nie zamierzam posługiwać się tym dialektem. Kiedyś zadzwonił mój teść i zapytał się co mój mąż ma na obiad. Więc odpowiedziałam. że też jestem bardzo ciekawa, ale dowiem się dopiero jak wróci z pracy i coś upichci. Zostałam już skrytykowana za to, że nie używam sztucznych mieszanek przyprawowych tylko wszystko sama po kolei doprawiam. To opadły mi ręce. Lepiej szybko i sztucznie niż zdrowo i naturalnie. Poza tym moi teściowie do pewnego czasu nie liczyli sie z moim zdaniem. Niestety trafilo na bardzo poważną sprawę. Robili cos na mi na złość przez kilka dni. Nie wytrzymalam i zrobilam im porządny OPR!!!. Na szczęście moj mąż byl po mojej stronie. Moglabym tak pisac i pisac... Może kiedys książkę napiszę na ten temat:-). Niusia proponuję poważnie porozmawiać z chłopakiem. Zeby porozmawiał z mamą na temat jej zachowania. Powiedz, że nie życzysz sobie by zmieniała cos w swoim mieszkaniu. Jeśli ona sie nie zmieni to powiedz, że nie życzysz sobie jej wizyt w Twoim domu. A jeśli bedzia chciała spotkać się z synem to niech to robią na mieście bądż u niej w domu. I powiedz, żeby więcej nie przynosiła do Ciebie do domu tego co ugotowała. Jęsli nie przestanie nie gotuj dla Twojego chłopaka, tylko niech chodzi co dziennie do mamusi na obiad. Na pewno jemu szybko się to znudzi i sam jej to wyperswaduje. Jeśli Twoj chłopak naprawdę Ciebie kocha to coś z tym zrobi. Jeśli nie to poszukaj sobie innego faceta. Wierz mi że po ślubie bedzie jeszcze gorzej. Musisz coś z tym teraz zrobić, bo w przeciwnym wypadku bedziesz miala w życiu naprawdę przechlapane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie masz racji
Powiem tak pochodzisz z slaska ja tez moi rodzice mowia po slasku i to bardzo , moje dzieci i ja wogole . To jest sprawa tolerancji . Zupelnie innym tematem jest kultura twojej tesciowej to tez mozna w sposob kulturalny zalatwic rozmowa nie mieszajac w to chlopaka bo to nie jest jego wina a rodzicow sie nie wybiera . Moj chlopak w rozmowie z moimi rodzicami mowi po slasku i sie swietnie w ten sposob dogaduja . Ale w urzedach , w rozmowie z moimi dziecmi tylko po polsku moi rodzice rozmawiaja . Musisz z nia o tym porozmawiac , ugotuj slaski obiad i zapros .Ona bedzie miala wplyw na twoje dzieci , bedzie babcia !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nusia83
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przepraszam,że nie pisałam, ale musiałam zrobić wpracy przynajmniej to minimum, które ode mnie wymagają;) dziekuje serdecznie za wszytkie rady, które zostały mi udzielone... zamówiłam sobie na allegro książke \"naucz sie asertywności\":D pod Waszym wpływem:) bardzo podobał mi sie pomysł z listem, jednak boje sie, że ta kobieta tego nie zrozumie...tutaj potzreba ostrzejszych działań;) bardzo poodbał mi sie wpis \"NIE ŚLĄZACZKI\":D a najbardziej tekst \"też jestem ciekawa...\":D:D:D:D \"NIE MASZ RACJI\" - uważam, że nie powinnam gotować śląskiego obiadu! bo nie potrafie!...dlaczego mam udawać ślązare??? strasznie drażni mnie ta kultura, i tłuste obiady o godzinie 12 w południe...chyba bym zwymiotowała....i jeśli pojawia sie ewentualne dzieci, zrobie wszytko, by babcia nie miała na nie wpływu- ucząc śląskiego czy niewyszukanych manier!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To beznadziejna sprawa z tą kobietą. Nie zmienisz jej, możesz co najwyżej nauczyć respektu. Zawsze stój na swoim stanowisku, może za jakiś czas nauczy się, że z Tobą niczego nie wskóra. Miałam podobnego teścia. Koszmar! Przychodził do nas w odwiedziny w niedzielę po mszy, a że na mszę chodził na 5.00, to zrywał nas z łóżek o 6.00 :D:D:D Ja w końcu przestałam go witać o tak cudownej do spania porze, spałam dalej. Był oburzony na mnie, dobre co? :D Mówił ruskim dialektem, bo był repatriantem ze wschodu. Kiedyś, gdy zadzwonił do mnie do pracy, koleżanki zawołały mnie do telefonu, krzycząc, żebym szybko podeszła, bo mam telefon z Rosji :D Teść również wieszał mi na ścianach krzyże i święte obrazki i to takie, jakby Nikifor namalował :D Pilnował remontu w moim mieszkaniu i skorzystał z okazji, że miał nasz klucz, dorobił więc i dla siebie i przychodził pod naszą obecność, a także nieobecność. Brrr Nie mówił, tylko krzyczał. Nie prosił, tylko rozkazywał. Słownictwo miał straszne. We wszystko się wtrącał. We wszystko! Nie zmienił się do śmierci. Niech mu Pan Bóg wybaczy, tak jak ja mu wybaczyłam. Współczuję Ci, a nie mam dla Ciebie optymistycznych słów. Człowiek bierze ślub nie tylko z ukochanym, ale i z całą jego rodziną, czy tego chcesz, czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żeby było \"śmieszniej\", to powiem Ci, że mój mąż bardzo chwalił moich kulturalnych rodziców i wstydził się swoich. Do czasu, bo po kilku latach zbrzydło mu granie kogoś, kim nie był. Przecież wychował się w tej prostackiej rodzinie. Zacząl być po prostu sobą. Dziś już nie jesteśmy ze sobą. Jest kapka w kapkę podobny do swego ojca. Wrzeszczy, a nie mówi, wtrąca się w sprawy syna, wydaje mu rozkazy (całe szczęście, że mój syn kieruje się własnym rozumem). Nawet fizycznie upodobnił się do swego ojca. Z naprawdę kulturalnego i delikatnego młodego faceta, przeistoczył się w gburowatego chłopa. :D Śmieszne? Średnio :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chaber... o rany...a jak mój mateusz zamieni się w okropnego ślązaka? bedzie siedział na dole na ławce z sąsiadami, kupował sztuczne kwiaty i żądał obiadu o 12???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zadaję sobie nieraz pytanie, jak postępowałabym z teściem (i mężem też), gdybym już miała to doświadczenie. Na pewno stanowczo i z jednym i z drugim. Nie byłabym taką milutką, potulną dziewczyną, jaką i ja byłam, Nusia. Stosowałam wbec teścia metody kulturalnej osoby, co w ogóle nie skutkowało. Nie zeszłabym nigdy do jego poziomu i nie stosowałabym tych samych metod, co on, to byłoby dla mnie poniżające. Ale myślę sobie, że gdybym bardziej stanowczo walczyła z całym tym chamstwem, to ...... szybciej bym się rozwiodła. I tyle. I tak by było. Całej rodzinie nie byłam w smak. Nie byłam z ich bajki, więc mnie zwalczali. Starałam się przpodobać na wszelkie sposoby, gościłam ich w swoim domu jak królów, ale to nic nie dało. Zawsze mnie krytykowali, za plecami wyśmiewali, namawiali męża na skoki w bok, bo \"przy mnie to marnuje życie\". Skoczył. I wyskoczył. Nie mówię, że z twoim chłopakiem też tak będzie. Ale nie wykluczam. Twoja przyszła teściowa to koszmar! Śląski dialekt zupełnie by Ci nie przeszkadzał, gdyby nie cała reszta jej osobowości, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D Może czasem coś zaświergoli po śląsku, kto wie? Człowiek tęskni do czasów dzieciństwa, nic na to nie poradzisz. Ale gdyby nie miał takiej baby za matkę, a całkiem fajną babeczkę, to pewnie byś i ty dla żartu pogadała sobie z nimi po śląsku. Gwara nie jest wadą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość busior
A co ta są szlagiery????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiście, że śląski dialtek by mi nie przeszkadzał...jest starszą osobą!...ale w tym wypadku to taki gwóźdź do trumny... nie dość, że krzyczy pod oknami to krzyczy po śląsku:) ja mam kochaną babcie któa pochodzi ze wsi i nie wyraża sie czystą polszczyzną...ale jest dobrą, kulturalną kobietą, nie przyszło mi do głowy sie jej wstydzić- a woże ją do lekarza, protetyka, itd... jednak senerwuje mi, że ta kobieta narzuca mi tą kulture- krzywi sie, że nie jadamy obiadów tak wcześniej, ja co sobote nie robie generalnych porządków i nie mam w domu masy \"maszkietów\"... uważam chaberku, że każdą kulture można zaakceptować..każdy ma jakieś nawyki, dziwactwa...ale nie powinien narzucać jej innym... a Twój mąż na początku móił dialektem? posiadał dużo cech, które Ci nie odpowiadały? miał jakieś smieszne ROSYJSKIE zwyczaje?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moim synem teściowie opiekowali się aż do pójścia do przedszkola. Niestety, nauczył się zaciągać po rusku. W przedszkolu oduczył się tego. Wszystko zależy od Twojego narzeczonego. Jeśli będzie was chronił przed natarczywością swojej matki, to może będzie dobrze. Nie może być dupowatym i potulnym syneczkiem. Można przecież kochać i stać na swoim stanowisku. Jedno drugiego nie wyklucza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szlagiery to są takie piosenki ze wsiurskimi melodiami...i śpiewają tam po śląsku i niemiecku... np. \"ramoona jo cie libe....\" \"twa twarz jak wunderszaft\"....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, mój mąż nie mówił dialektem. Ani jego rodzeństwo. Dziwne, prawda? Ale miał za to różne prostackie nawyki, czy poglądy, które ja odbierałam w czasie narzeczeństwa jako takie słodkie miniwady :D:D:D Zakochana byłam, to się pewnie nie dziwisz :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja w swoim mateuszu widze pare takich śląskich cech, które doprowadzały na poczatku do tego, że wychodziłam z siebie i mnie roznosiło... np. szłam rano na joking w jakimś dresie a on \"DZIS NIEDZIELA NIE WOLNO SIE TAK UBIERAC\" :/ albo na śniadanie jadł np. kotlet z wczorajszego obiadu....fuj, nie mogłam na to patrzeć! takie cięzkostrawne rzeczy na śniadanko, i dodam, że nie sporadycznie! i (co denerwowało mnie najbardziej) twierdził, że wszytko co niemieckie to super...np. jego matka przywiozła z niemiec środki czystości (swoją drogą dostępne róznież u nas) i kiedy np. tłuszcz z kuchenki fajnie schodził mówił \"bo to ten niemiecki środek\"...dopiero kiedy razem pojechalismy do berlina przekonał sie, że wcale nie ma wielkiej różnić między sklepem w Polsce, a sklepem w Niemczech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaraz pęknę ze śmiechu :D:D:D To dopiero szlagiery :D:D:D Kurza twarz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój mąż jadł jakoś tak podobnie. Np. kotlet smażony na smalcu, ziemniaki tym smalcem polane (albo rozpuszczonym smalcem, gdy tego ze smażenia zabrakło) i jako surówkę chrzan. Popijał wszystko mlekiem! To nie był problem, bo ze mną nauczył się nie tylko jeść zdrowo, ale i gotować. Nauczył się kilku rzeczy. Ale w środku pozostał taki, jak go rodzice wychowali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość t54y6yu
niusia---> a TY sie zachowujesz jak rozpieszczony bachor:O!!! Twoja przyszla tesciowa przesadza, ale Ty rowniez! madmoiselle niusaia!:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chaber nie ma sie z czego śmiać! kiedyś jechałam do Krakowa z \"teściową\" czyli 6 godzin w dwie strony, i po powrocie do domu nuciłam sobie:\"oktober po naszymu\" ale byłam wściekła na siebie....wyobrażasz sobie, że CAłE ZYCIE nie miałam styczności z gwarą, a teraz wiem co to krałza, laćki, klopsztanga i szlafmyca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podejrzewam, że swego męża uda ci się trochę \"wychować\". Może nawet zacznie zakładać dres i razem z tobą biegać w niedzielny poranek :D Jak ja kupiłam rower (jeszcze jako narzeczona), to i on kupił. Jak ja się zapisałam na siłownię, to i on zaczął tam ćwiczyć (zawsze dbał o tężyznę). Nie chiał być gorszy. Może gdyby nie podszepty jego rodzinki, to byłby ze mną do ostatnich naszych dni. Niestety, ta rodzinka może porządnie zaleźć za skórę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×