Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Porzucona 4 lata temu

porzucona dowiaduje sie ze on sobie doskonlae radzi

Polecane posty

Gość Porzucona 4 lata temu

Moj mąż znalazł inną kobietę, zostawił mnie z niepełnosprawnym dzieckiem, zadłuzonym mieszkaniem, czekałam, ale w końcu zmobilizowlam sie i wzięłam rozwód.. bolalo mnie bardzo... dziś spotkałam znajomą która do teraz utrzymuje z nim kontakt, wziął ślub, wybudował dom, jest bardzo szczęśliwy... jakos smutno i przykro mi się zrobiło... ja nie umeim znależć nikogo.. ciagle brakuje mi pieniedzy.. zamyśliłam sei , nie widział dziecka od 4 lat.. czy taki ktoś potrafi być szczęśliwy dlaczego tak ciezko mi znalezć kogos drugiego? nie umeim ukryc ze mam chore dziecko.. a jemu sie szcześci ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolutkaa
elu moze spróbuj poszukac jakichs stowarzyszen gdzie sa rodzice z dziecmi z podobna chorobą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jolutkaa
tu to chyba niewiele osób się zainteresuje tematem...same małolaty prawie tu siedzą :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, ze kasa to nie wszystko. Mysle ze bardziej ci chodzi o cieplo, o mysl, ze ktos bliski jest przy tobie. Ktos kto z toba bedzie plakal i sie smial. Ale nate jeszcze widocznie musisz poczekac. Mysle ze jestes jeszcze mloda osoba i znajesz kogos wartego twych uczuc. A teraz mozesz jedynie zadbac o dobro materialne. Jezeli wiesz ze twojemu bylemu dobrze sie powodzi, moze poprosic o zwiekszenie alimentow. Dziecko jest chore, wiec niech wyklada pieniadze na rehabilitacjie itp. Ze nie utrzymuje z nim kontaktu to nie znaczy ze nie ma odpowiedzialnosci materialnej ze nie. Pozdrawiam trzymaj sie :) Masz dla kogo zyc i kogo kochac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucona 4 lata temu
hmm rozkleiłam się potrzebuje słów wsparcia. placi mi alimenty ktore i tak oddaje na dług za mieszkanie, bo to był kredyt.. hipoteczny..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość franek z budowy
na to wyglada ze Boga nie ma ..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nej
bardzo smutny jest twoj post i nawet nie wiem co powiedziec. jak mu sie tak dobrze powodzi to niech ci chociaz wieksze alimenty da - przynejmniej by cie to ciut odciazylo... och, nie wiem co powiedziec, a sztampowe 'dasz rade' jakos tak glupio brzmi i pusto... ale z calego serca mam nadzieje, ze ulozy ci sie w zyciu, ze DOBRZE ci sie ulozy. tobie i twojemu dziecku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale chyba mieszkanie bylo wspolne wiec do niego takze nalezy splata. Nie wiem jak cie pocieszyc, bo nigdy nie bylam w takiej sytuacji. A slowa typu bedzie dobrze...ale to chyba marna pociecha. Ale trzeba zyc... isc naprzod i nie odwracac sie za siebie. Nie wiem co mam pisac, bo zadne slowa nie oddadza tego co czuje po przeczytaniu twej histori.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Boze jakie to smutne :( przykro mi z powodu Twojej sytuacji ale zawsze po burzy przychodzi slonce... wiec pewnie i zaswieci dla Ciebie, twoj byly maz to najwidoczniej zly czlowiek a sielanka czasem tez nie trwa wiecznie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość unijny europejczyk
i bardzo dobrze. widac przy Tobie gasl. a odzyl przy innej atrakcyjnej kobiecie. moze sie roztylas po porodzie i mu do Ciebie nie stawal?przyznaj sie. a nie tylko przedstawiasz wine jednej strony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yago
unikam oceniania ludzi,bo mozna popelnic pomylke a sami nie jestesmy bez skazy,ale powiem tobie iz myslalem ze niewiele rzeczy w zyciu jest w stanie mnie zaskoczyc.A jednak.Musisz byc kochana,dobra kobieta.Czuje to,jestem pewien.Nie wiem jakie Tobie przyniesc slowa otuchy,czy w ogole takie sa?Dusza moja krwawi gdy czytam cos takiego i wyobrazam sobie w tym wypadku Twoje slowa...Chcialbym Cie przytulic i powiedziec ze wszystko bedzie dobrze,ale to chyba niewielka pociecha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no nej
najgorsze jak czytam takie posty to jest poczucie bezsilnosci. chcialoby sie pomoc. albo chociaz poglaskac, przytulic - to sa takie glupie, szczeniackie odczucia towarzyszace empatii... a nawet tego nie moge. i jeszcze ta swiadomosc, ze jej byly maz to jeden z tych skurczybykow co zawsze ba cztery lapy... wrrrr!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie coo ja nie rozumiem ze wszyscy ciagle o wygladzie bo sie roztylas itd a tamta atrakcyjna tez za pare lat moze sie roztyc!!! ja za niedlugo jesc przestane bo po tym co tu czytam to sie boje ze i moj narzeczony mnie zostawi jak mi sie mala faldka na brzuchu pojawi ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mam wrazenie, że martwisz się stanem swojego dziecka i tym, ze z tego powodu, ze dziecko jest chore boisz się, ze nie ulozysz sobie zycia.... moze ta choroba Twojego dziecka nie jest tak poważna.... i mozliwe, że dając mu dobre wykształcenie zniwelujesz skutki tej choroby choć na tyle, zeby ono bylo samodzielne w przyszlosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nuttka
moja pani od francuskiego miała 2 corki, 1 chora tak jak twoja.. mąż odszedł.. nie mógł uniesc jej kalectwa.. a ona? radosna.. wesoła...mądra.. i nie narzekała.. nie mówiła nic złego namęża rozumiała go.. Nie zazdrosciła mu, choc az tak wiele nie miała..mimo pracy:) A moze dlatego, ze była zadowolona z tego co miała, to jemu nie wytykała:)? pewnie tak bo smiała sie do łez:) z radosci super babka, a jak fajnie ubrana:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak, tak mówcie jej tak, ze kto inny to tak się cieszył życiem i byl fajnie ubrany...:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zraniona iporzucona
to miłe slowa... nie roztyłam się po ślubie, wręcz przeciwnie.. moja atrakcyjnośc nie ma tu nic do rzeczy, przy pierwszym kontakcie z kimkolwkiek od razu mówię, ze mam chore dziecko, upośledzone w stopniu dużym, od urodzenia, ale i tak ciesze się, że widzi i może samodzielnie chodzić, choć sam pójść nigdize nie potrafi... chodzi do szkoły specjlaniej, mam wsparcie innych rodziców osób chorych.. sądizłam, że umiem juz nie patrzeć w przeszłość i mam wiele sił, ale jakoś mnie bardzo to poruszyło... moze ja jeszcze go kocham, ?? a on doskonale sobie radzi beze mnie... nie dość że nie umaiłam urodzić zdrowego dizecka to ciągle mam mysli, że teraz nic mi sie nie układa, zrozumie mnie ten kto spedza kazy wieczor praktycznie samemu... Podobnie jak ta nauczyciela, nikt z mojego otoczenia nawet mnie nie podejrzewa o takie mysli, uśmiecham się,a le nie mam szcześcia by kto zakochał sie we mnie i moim dziecku..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no i tak
Masz racje, ze marne są szanse, żeby ktoś zakochał się w Tobie i Twoim dziecku. Bo nawet dziecko zdrowe jest dla większości mężczyzn przeszkodą i rzadko który chce się związać z kobietą z dzieckiem. Bo w ogóle trudno jest pokochać nie swoje dziecko. Ale....... Szanse na to, że ktoś pokocha Ciebie są już większe, zwłaszcza, ze jesteś miłą kobieta, myślącą, odpowiedzialną. A to się jednak liczy. Meżczyzna nie musi kochac Twojego dziecka, wystarczy, że pokocha Ciebie a dziecko po prostu zaakceptuje. Natomisat faktycznie powinnaś jak najwiecej praciwac z dzieckiem, aby było w miare samodzielne. Z tego co wiem, są turnusy kolonijne dla dzieci uposledzonych, z rehabilitacja. Mąż jest bogaty? Niech zafunduje swojemu dziecku taki turnus od czasu do czasu. To i tak niewiele w porównaniu z codzienną troska. A i Ty trochę odżyjesz i odpoczniesz (od dzieci trzeba czasem odpoczać, wiem to chociaż nie jestem wyrodną matką i za moimi dziećmi wskoczyłabym w ogień:D ) i inaczej spojrzysz na życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej zraniona
a ja wierze, ze taka osoba sie wkrotce znajdzie.szczerze Ci tego zycze. twoj maz, coz, zwial przed obowiazkiem, wystarszyl sie pewnie moze mial tez inne powody. Jednak nic nie tlumaczy aktualnej jego postawy tzn ze nie obchodzi go los twoj i dziecka. tchorz jednym slowem. Daltego tak jak pisza dziewczyny, wnioskujesz o podwyzszenie alimentow, niech on nie mysli,ze "ma was z glowy" (przepraszam za mocne slowa). I jak pisalam wyzej, osoba, ktora was pokocha, ktora bedzie Twoim wpsarciem na pewno sie znajdzie :) wiem,ze [rzy dziecku w ogole a co dopiero uposledzonym spedza sie wiekszosc czasu kosztem swojego,ale moze wygospodarujesz chwiljke i np zapiszesz sie na jakis kurs, raz w tygodniu np tanca :) zawsze zwiekszysz szanse na znalezienie drugiej polowki :) duzo zdrowia zycze Tobie i twojemu dziecku 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem cię
Czujesz , ze to jest niesprawiedliwe, a niesprawiedliwośc boli. Jesteś matką, pewnie bardzo dobrą matką, ale jesteś równocześnie człowiekiem i kobietą i pragniesz czegoś dla siebie. Cóż można powiedzieć w takiej sytuacji? Nie czekaj, aż pojawi się ktoś w twoim życiu. Nie traktuj obecnego czasu samotności jako przejściowego, nic niewartego. Ja też samotnie wychowuję dziecko, więc trochę cię rozumiem. I zapewniam - samotna kobieta też może być szczęśliwa, choć czasami jest ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oswiadczoww
hm i tu widać kto czy co go tłamsiło i odejmowało chęć do działania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojeju, no nie zazdroszczę Jedna tylko rzecz w Twojej wypowiedzi bardzo mi sie nie podoba, mam nadzieje , że źle to zrozumiałam [nie dość że nie umaiłam urodzić zdrowego dizecka to ciągle mam mysli, że teraz nic mi sie nie układa,] chyba nie wierzysz w to, że to Twoja wina!! To że nie umiałas urodzic zdrowego dziecka!!?? Prosze powiedz, że to tylko tak źle wyszło Przeciez to nie jest Twoja winą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzucona mama
no tak to nie moja wina... walczylam o dziecko, leczyłam sie byłam w centrum zdrowia matki polki w Łodzi, właściwie to podejliśmy wspolnie ryzyko urodzenia chorego dziecka, to było bardzo trudne przeżycie, nie moglam wtedy nawet plakać , bo bałam sie że dziecko to czuje.. to dawno było , ale ciagle wraca... bardzo duzo wtedy zniosłam.. po tym wszystkim sadziłam, ze już nic zlego w zyciu mnei nie spotka... hhm mezyczni jednak inaczej to odczuwają, oni lubia sie chwalić jak "syn" kopie piłkę, jakie robi postępy, nei chcą pomagać dziecku przy schodzeniu ze schodów... moim zzdaniem niepełnosprawnosci musza sie wszyscy, to wstydliwy i drazliwy temat... sama musiałam niejednokrotnie uczyć sie cierpliwośći .... martiwe sie o przyszłośc... coraz czesciej widze ja czarnych kolorach gdzies w środku czuje sei bardzo osamotniona ... nie chce sie żalić, bo przeciez kazdy z nas martwi sie oprzyszłość... o dizeń następny... no ale jakoś czuje sie bardzo zdradzona i zraniona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z Twoich wypowiedzi wieje takim przeraź liwym smutkiem, pełnym rezygnacji.... Aż w gardle coś ściska, jak się to czyta. Nie potrafię Ci pomóc. Mogę tylko wysłuchać. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to jest bardzo trudne
Twoja sytuacja jest bardzo trudna. pomijajac fakt, ze Twoj ex mąż jest człowiekiem, który wyrzekł sie własnego dziecka - nie widział go o d tylu lat? co to za facet, boże! a może u niego tez nie jest tak kolorowo jak opisywała wasza znajoma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrota niewielka
nie trać nadziei powiem Ci...mam kolege, który urodzil się niepełnosprawny, ma teraz prestiżowy zawód, jest niezależny temu, że rodzice włożyli wysiłek w jego wykształcenie dowiedz się, jak można zawalczyć o jego przyszłość, nie trać nadzie - ważne, żeby nie rezygnować i żeby dać mu szanse na samodzielność

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzucona mama
nie poddaje się, ale zauważylam, zę ciagle mnie to dotyka.,.. tłumacze sobie, że przeciez życie nie stoi w miejscu, ze moge jeszcze wiele zrobić, ale jak spotyka mnie przeszkoda za przeszkodą to w pewnym momencie opadająmi ręce... Faktycznie jak jest z moim byłym męzem, to nie wiem... nie widziałam go bardzo dawno.. mieszka daleko od nas... właściwie tonei mam kontaktu, tyle tylko, ze dostaje alimenty.. ktore zreszta oddaje na nasz wspolny dług... czasem mysle że ont ylko je placi , bo wie ze wplacam to na mieszkanie ktorego jest wspólwłaścicielm, nie wykluczam tej możlkiwości, że moze za jakiś czas domagac sie że mam mu oddac czesc mieszkan, coc jeszcze ho ho ho zanim splace kredyt drżę czy sobie z tym poradzę ... bo nie pracuje.. nie mam szans na prace przy dziecku... szukam słów silnych osob, mądrości pocieszenia i zrozumeinia i czegos co pozwoli mibyć wolna od tego że ktos powie jak szczęśliwy jest mój były mąz... chciałabym poradizc sobie skąd tylko brać na to siłę?? jak jets na to recepta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość .... .... ....
nie czytałam całego topiku...ale powiem jedno...dowiedz się (bo mysle że masz gdzie) jak sprawa wygląda prawnie i zarządaj sądownie przejęcia przez męza częsci opieki nad dzieckiem...ty pewnie poświęcasz mu bardzo duzo czasu, pewnie to ile czasu mu poświęcasz jest w jakis stopniu przyczyna twoich problemów materialnych (nie masz czasu się doksztalcać czy poszukać atrakcyjnej finansowo pracy)...a on sobie zyje, zarabia i stawia dom...dlaczego tak!! zrób cos z tym...dlaczego tylko Ty masz ponosic konsekwencje choroby dziecka...walcz...a i dziecku kontak z ojcem dobrze zrobi...walcz bo tobie moze się coś stać i co do domu dzicka pujdzie twój skarb bo eks się nie poczuje...walcz...zawalcz o to zeby jaśnie pan się zajmował dzieckiem!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×