Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lukrecja888

jestem w ciazy a mój maż mnie olewa

Polecane posty

Gość gość
Wkurw*a mnie ten głupi ch*j. Czwarty raz jest chory (mąż) i ha skacze wokol niego jak jakaś ostatnia idiotka. Oczywiście kiedy on choruje to ja też i tak oto w 35 tc znowu jestem chora. Nie mogę spać, jeść, łamie mnie w kościach i pali żywym ogniem w klatce piersiowej a on ma to w d***e. Głęboko w d***e. Chyba od niego odejdę. Mam dość choć nie minął nawet rok po ślubie (8 lat razem). Nie dość, że cały czas staram się być miła, sprzątam ciągle, gotuję, no wszystko to co z tego mam? Obojętność z jego strony. Piertole go. Już nigdy w życiu nie dam mu się dotknąć. Będę odkładać każdy grosz i jak trochę uzbieram to pojadę z synem byle dalej od niego. Ten idiota nawet by nas pewnie nie szukał. Nic go nie obchodzimy. 4 raz mam grzybicę w ciąży, skąd to może być? Pewnie szmaci się z kimś... Jestem wściekła, rozczarowana i bardzo zawiedziona. Jak mówię, że ma coś kupić to ma problem wydać pieniądze. Cała wyprawkę kupiłam sama. Cholera jasna, żałuję tego że mam z nim dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Boże Ci faceci są jacyś totalnie beznadziejni. Zachowują się strasznie, tak jakby to nie były ich dzieci... Bardzo przykre. Mój ostatnio podczas jazdy samochodem zahamowal bardzo gwałtownie bez powodu! Myślałam, że go za*ebie. On zupełnie nie ma wyobraźni albo ma w d***e naszego maluszka. Miałam pas na brzuchu, nie spodziewałam się tego że to zrobi. Nie było żadnego człowieka na pasach, ani kota czy przeszkody. Nie wiem co mam zrobić. Chyba się spakuje i wrócę do rodziców a ten d**ek będzie mi płacił alimenty. Najgorsze jest to, że co bym nie zrobiła moje życie i tak byłoby zmarnowane.... Każda decyzja to porażka. Myślałam, że to dziecko będzie... A nieważne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość listy od M
czesc. ja mam podobną sytuację. spotkałam swój ideał, wszystko bylo jak w bajce, chcielismy miec dziecko, dosyc szybko się udalo... on się niby ucieszyl, że zostanie ojcem, ale potem skupił sie tylko na pracy - ustalil sobie nocne zmiany, wiec nocami pracuje, w dzien śpi, widzimy się ok poł godziny, wiec nie ma nawet czasu porozmawiać.gdy rano wraca z pracy, nie kładzie się obok mnie, tylko idzie do innego pokoju, potem gdy wstanie to nieraz woli siedzieć na telefonie i udawać, że jeszcze śpi zamiast spędzić ze mną chwilę. nie okazuje mi już czułości, nie przytula, nie daje buzi. Miał iść ze mną na USG to nie ustawił sobie budzika, jak ja go budziłam to nie wstał a potem jeszcze miał do mnie pretensje czemu go nie obudziłam... a budziłam go pół godziny i nawet odpowiedział mi, że nie pójdzie ze mną. jak mówiłam mu, że potrzebuje czuć się teraz kochana, zwłaszcza, że mam problemy od początku ciąży, bo zdiagnozowali u mnie chorobę hashimoto i z racji dużej ilości przeciwciał grozi mi poronienie, to nic to nie dawało. twierdzi tylko, że nie ma sensu martwić się na zapas (wiem ze to prawda, ale martwienia się nie da się powstrzymać, zwlaszcza jak hormony dają o sobie znać). próbowałam z nim rozmawiać, mówiłam mu, że go potrzebuję, że potrzebuję żeby przytulał mnie chociaż przez sen skoro w ciągu dnia nie ma na to czasu, przychodziłam na kolana, czekałam co rano jak przyjdzie na buzi - na próżno. doszłam więc do wniosku, że on mnie nie kocha i dlatego nie potrafi już okazywać mi uczuć - skoro ich nie ma... proszenie się nic nie da, bo nie da się wysłuchać prośby o miłosć - to się czuje, albo się tego nie czuje. powiedzialam mu, ze tak właśnie myślę, że mnie nie kocha, ale nie skomentował tego w żaden sposób i nie zaczal robic nic, zebym czuła się kochana. jestem załamana, że wszystko tak się zmienilo wlasnie wtedy kiedy zaszłam w ciążę i najbardziej potrzebuje, żeby ktoś się mną opiekował. bardzo boję się o dziecko, żeby mimo problemów urodziło się zdrowe. domyslam sie, że jestem duzo bardziej płaczliwa, znerwicowana i przewrazliwiona niz wczesniej a faceci nie lubią jak kobiety sie nie uśmiechają , ale nie jestem w stanie nic na to poradzić , ze nie jest mi do śmiechu. tyle mnie trzyma na duchu, że wierzę, że on będzie dobrym ojcem, więc dziecko nie zostanie bez drugiego rodzica. ja sobie będę musiała dać radę sama, jest mi potwornie ciężko, nie mogę się pogodzić z tym, że w moim życiu nie będzie juz kogoś kto by mnie kochał, akceptował, wspierał, opiekował się mną i dzieckiem, nie będę miec juz bratniej duszy, z którą będe mogła o wszystkim porozmawiać. żeby tylko dziecko urodziło się zdrowe, to będe musiała dać sobie radę, będe mieć dla kogo żyć - trzymajcie kciuki, żebym dała radę posklejać swoje złamane serce i zebym umiała wypełnić je w całości miłością do dziecka, skoro nie będę juz mieć nikogo innego do kochania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×