Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Vybranka_DemonóV

Niesmialosc niszczy mi zycie

Polecane posty

Nie wiem czy ktokolwiek mnie zrozumie. Czuje sie czasem tak bardzo samotna, tak bardzo... do niczego. Potwornie boje sie ludzi. Choc mam 26 lat, problemem jest dla mnie zalatwienie czegos w urzedzie, zalatwienie czegokolwiek i gdziekolwiek, gdzie konieczny jest bezposredni kontakt z innymi ludzmi. Nie mam przyjaciol. Nie mam nawet znajomych. Jedyne bliskie mi osoby to rodzice i chlopak. Nie skonczylam studiow, choc jestem bardzo inteligentna (mialam robione testy na IQ). W szkole podstawowej i sredniej mialam zawsze najwyzsza srednia w klasie. Wymieklam na 3 roku studiow, bo przerosly mnie ustne egzaminy i zaliczenia. Po prostu do nich nie podeszlam. Ze strachu. Jakze to zalosne :( Oczywiscie pracy tez nie mam, i raczej nie znajde. Bo nie potrafie isc na rozmowe z zadnym pracodawca. Nie potrafie sie przelamac, nie potrafie pokonac strachu. Jestem juz dwa miesiace w UK. Myslalam ze tutaj mi sie uda choc troche zarobic... ale sprawdzily sie moje najgorsze obawy - nie potrafie znalezc tu pracy :( Nawet jako sprzataczka :( Po angielsku bez problemu porozumiewam sie na pismie. Jesli chodzi o kontakt werbalny - katastrofa. Paralizuje mnie lek. Chyba wroce do Polski z niczym. Zreszta nawet w Polce nie odbieram telefonow, bo sie boje ze powiem cos glupiego, nie otwieram drzwi nikomu. Udaje ze mnie nie ma. Boje sie porozmawiac z rodzicami swojego chlopaka, zeby nie zrobic z siebie idiotki. Boje sie porozmawiac z kimkolwiek obcym. Pracowalam krotko w biurze (rozmowe o prace wspominam jak najgorszy koszmar, bylam purpurowa, jakalam sie i czulam sie jak ostatnia kretynka) i oczywiscie siedzialam tam jak taka szara mysz, prawie sie nie odzywalam, chyba ze ktos mnie o cos zapytal. Pracowalam za trzech, staralam sie byc mila, usmiechalam sie - zawsze sie staram, ale mam wrazenie ze ludzie mnie nie lubia. Wlasnie dlatego ze jestem taka cicha, ze boje sie byc spontaniczna, ze uciekam wzrokiem, ze malo mowie :( Nigdy nie zabieram publicznie glosu, nawet jesli chce cos powiedziec. Gdy jestem zmuszona przemowic wsrod jakiegos zgromadzenia, glos mi drzy tak ze wszyscy patrza na mnie jak na dziwadlo, czerwienie sie, serce mi wali, nie moge zlapac tchu... Przez to wszystko moje zycie jest koszmarem. Marnuje swoja mlodosc, bo nie potrafie znalezc przyjaciol z ktorymi moglabym sie bawic. Zebym miala chociaz jakichs blizszych znajomych... :( O dziwo mam chopaka juz trzeciego z kolei, ale poznalam ich tylko dzieki internetowi. Jestem w miare atrakcyjna wiec mam to szczescie ze moge sie podobac (oczywiscie jak zadbam o siebie). Ale boje sie przyznac chlopakowi, ze nie mam nawet zadnej kolezanki, pewnie pomyslalby ze nikt mnie nie lubi :( Ze jestem jakas dziwna :( Zreszta chyba faktycznie jestem. Szukalam juz pomocy u psychologow (bylam u dwoch), nawet u psychiatry. Przepisala mi leki na depresje, ale poprawy zbytniej nie zauwazylam. Odeslala mnie do psychologa, mowiac ze ona terapii nie prowadzi. Psycholozka byla wprawdzie bardzo mila, ale jedyne co byla w stanie mi zaproponowac, to to ze musze sie przelamac sama. To to i ja wiem :( Ale co z tego, skoro nie potrafie. Probuje, ale na Boga, nie potrafie. Podala mi adres do centrum leczenia nerwic. Piekny osrodek, ale pobyt i terapia w nim sa tak drogie, ze moge zapomniec. Tak bardzo zazdroszcze innym ludziom. Nie wiem czy ktokolwiek ma tak jak ja. Chyba tylko taki ktos jest w stanie mnie zrozumiec. Bardzo chcialabym porozmawiac z kims, zaprzyjaznic sie, uzyskac jakies wsparcie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie czytalem calego
ale mam pytanie : Do czego wybraly Cie te demony ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ej-ty
to jakim cudem poznałaś chłopaka,skoro jest tak żle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Irresis tible
Masz silna fobie spoleczna, tylko dziwie sie, ze masz chlopaka, bo osoby z fobia nie sa w stanie sie z nikim zwiazac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Irresis tible
Podaj jakis kontakt do siebie, wiem co przezywasz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez jestem chorobliwie
niesmiala a wlasciwe moge juz chyba mowic o fobii spolecznej. Ty poznalas faceta przez net i to juz 3 wiec nie jest z toba tak zle :-) ja nie mam odwagi spotkac sie z zadnym facetem z netu a wszystko przez trzesące sie ręce. w realu nie mam zadnych znajomych z ktorymi moglabym gdzies wyjsc. wiec siedze cale dnie w domu tylko praca - dom i tak wkolko. mam 31 lat. mnie jakos studia udalo sie skonczyc. dla mnie egzamiy byly do przejscia ale np wyjscie do kawiarni z kims to juz problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tego co piszesz wnioskuję, że jednak nie byłaś u żadnego lekarza. Sama jestem terapeutką i wiem, że żaden psycholog nie powiedziałby Ci, że musisz się sama przełamć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez jestem chorobliwie
dla mnie wlasciwie nie do przejscia sa te trzesace sie rece wiec unikam sytuacji w ktorych moglby to ktos zauwazyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez jestem chorobliwie
co gorsza, wiele wskazuje na to że jest dość wcześnie nabyty Parkinson :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjhg
ja mam to samo co autorka, chłopaka mam 4 lata od 2 jesteśmy zaręczeni i to jest jedyna, absolutnie jedyna osoba przy której mogę w 100% być sobą. Czuję się w pełni akceptowana i rozumiana. On jest moim przyjacielem, kumplem, kochankiem, narzeczonym itd. Mnie u siebie denerwuje jeszcze coś takiego: odczuwam brak koleżanek, poznaję jakieś w miarę ok, ale po kilku spotkaniach mam ich dość, chcę być sama. Olewam je, one mnie. A potem jak zwykle żałuję bo znowu czuję się samotna i tak w kółko. Po prostu mam chyba egoistyczne podejście do ludzi (z wyjątkiem narzeczonego). Mają być kiedy Ja potrzbuję. Ehh przej... jednym słowem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja tez sie dziwie ze nie mam problemu ze znalezieniem sobie faceta. Ale to chyba wynika tylko z ich uporu, i tego ze akceptuja ta moja niesmialosc, ze mimo tego ze lapy mi sie trzesa na pierwszych spotkaniach, moge sie podobac. Ta swiadomosc dodaje mi pewnosci siebie. Przed kazdym spotkaniem starannie sie przygotowuje, ubieram sie, ukladam wlosy tak zeby czuc sie atrakcyjnie. Jesli ktos jest dla mnie mily, wyrozumialy (a na takich chlopakow udalo mi sie trafic), po prostu latwiej mi sie wyluzowac i otworzyc. Zwlaszcza po piwku. Irresis tible - to jest moj email: shyone@o2.pl, jesli jeszcze ktos chce napisac, to zapraszam. Moze jakos pomozemy sobie nawzajem dobrym slowem :) Kolejna_Blondynka - Nie wale sciemy z ta pania psycholog, babka byla sympatyczna, ale to wlasnie uslyszalam - \"musisz sama sie przelamac\", zreszta ta pani zajmowala sie raczej psychologia pracy, niz przypadkami takimi jak ja, moze dlatego nie potrafila mi pomoc, ale polecila osrodek terapeutyczny o ktorym wspomnialam wczesniej. Mysle o tym zeby jeszcze raz sie odwazyc i isc do kolejnego psychologa, ale dla mnie nawet rozmowa z terapeuta wydaje sie byc czyms ekstremalnym. Jest mi wstyd rozmawiac z psychologiem, choc wiem ze on przeciez jest wlasnie po to... stresuje sie, jakam, nie potrafie powiedziec tego co bym chciala... jakos tak czuje ze kolejny raz, przed kolejna osoba robie z siebie idiotke, zastanawiam sie co taki psycholog moze sobie o mnie myslec... ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez jestem chorobliwie
z tym parkinsonem to jakis podszyw nawet czlowiek nie moze sobie spokojnie pogadac bo zawsze sie znajdzie jakis kretyn co rozwali topik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez jestem chorobliwie
Vybranko demonov- a Tobie mocno trzesą sie ręce na pierwszym spotkaniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzesa sie na tyle mocno, ze jest to widoczne. dlatego staram sie je jakos schowac, zajac czyms... np. sciskam chusteczke. zazwyczaj jak jestem w barze, zamawiam jedno piwo, to mnie troche uspokaja, jak powoli sobie pije. Moje dlonie dotykaja szklanki i wtedy jakos tak latwiej zapanowac mi nad ich drzeniem, poprostu warto zeby na czyms sie opieraly, staram sie tez gleboko oddychac, mysle sobie ze jestem bezpieczna, ze bedzie dobrze, ze jestem fajna - takie najprostsze metody... Po jakims czasie przestaja sie trzasc, najgorsze sa te pierwsze minuty, zanim oswoje sie z sytuacja i otoczeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A najlepiej jest gdy ktos okazuje mi taka sympatie, ze np. dotknie w mily sposob mojej dloni, wtedy czuje ze ten ktos jest naprawde pozytywnie do mnie nastawiony. To bardzo pomaga sie uspokoic, i zapanowac nad tym wewnetrznym i zewnetrznym drzeniem. No ale to oczywiscie zalezy od tej drugiej osoby, czasem wystarczy ze na samym poczatku ktos krzywo na mnie spojrzy lub gburowato sie odezwie, i wtedy juz przez cale spotkanie sie stresuje i trzese :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez jestem chorobliwie
no wlasnie tylko jak podniesc np filizanke gdy trzesie sie reka? dla mnie to koszmar :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez jestem chorobliwie - ja podnosze obiema rekami, jedna podtrzymuje u dolu, zeby bardziej stabilnie sie trzymala w dloniach. Poza tym staram sie nie myslec o tym ze rece mi sie trzesa, bo to tyljko poteguje te odruchy, mysle sobie \"wyluzuj sie, wszystko jest ok, jestes wartosciowa osoba, nie ma czym sie denerwowac\". wiem ze nie jest latwo stosowac sie do tych slow, ale te mysli mnie chociaz troche uspokajaja, wyobrazam sobie ze jestem spokojna, i powoli staje sie spokojniejsza. poza tym powinnysmy pamietac o tym, ze wcale nie jestesmy gorsze od innych, ze mamy prawo czuc sie rownie pewnie jak ktos kto siedzi obok. bo to tez jest tylko czlowiek ktory na pewno wcale nie ma mniej wad od nas. kurcze, pisze Ci takie rzeczy, a sama mam z tym problem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez jestem chorobliwie
ja mam rowniez problem trzesacych sie rąk np jak mam sie podpisac w jakims urzedzie. czsami uda mi sie pokonac to ale w wiekszosci przypadkow niestety nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lisicaaaaaaaaaaaaaa
Vybranka_DemonóV ja mam podobnie...nie az tak...ale podobnie tez unikam ludzi...i jestem strasznie niesmiala... nie lubie zwracac na siebie uwagi... chociasz zdarzaja sie wyjatki...;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ze mną nie jest może aż tak źle ale prawie :( w jednych obszarach życia bardziej w innych mniej Jakoś nie wyobrażam sobie szukania pracy :( ech..... powodzenia w szukaniu swojego miejsca w życiu 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie najgorsze jest chyba to, ze ludzie ktorzy sa odwazni i pewni siebie, nie rozumieja tego problemu. Dla nich to poprostu dziwactwo. Czuje ze postrzegaja mnie jako kogos glupszego, nie godnego uwagi, jak taka sierote boza, z ktora nie oplaca sie zadawac. To smutne, bo ja na prawde jestem dobra i inteligentna osoba, znam swoja wartosc, i znaja ja osoby ktore umozliwily mi pokazanie im mojego prawdziwego ja. Nie wiem skad wzial sie ten lek we mnie, moze przyczyn nalezy doszukiwac sie gdzies w dziecinstwie. Ta niesmialosc doprowadzila mnie do nerwicy, a w efekcie wszystko sie poglebia, i naprawde boje sie jak bede dalej zyc... bo juz najwyzszy czas usamodzielnic sie, zalozyc swoja rodzine i zyc jak inni... Tylko jak? Nie chce zeby moje dziecko (jesli bede je miec) mialo matke, ktora bedzie bala sie np. porozmawiac z jego wychowawczynia na wywiadowce, albo nawet pojsc z nim do lekarza :( A jeszcze bardziej nie chce zeby dziecko odziedziczylo po mnie ta niesmialosc, i mialo w zyciu tak przechlapane jak ja... Na prawde nie zycze tego nikomu, bo to wlasciwie codzienna walka z samym soba, aby nie bac sie odebrac telefonu, aby nie bac sie kupic bielizny w sklepie, aby przywitac sie z ciocia ktora przyjechala w odwiedziny... Kurcze, jak pomysle ile przez to trace w zyciu... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marceli Szpak
ja tez jestem niesmialy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do VybrankiDemonuff
Bo ty drogie dziecko, JESTES od nich GORSZA. Skoro nie potrafisz zagadać, znaleść sobie pracy, poderwać chłopa, to co z ciebie za człowiek?! Debilka jesteś i tyle!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anja333
ja tez mam taki problem :( Tez mam chyba fobie spoleczna ale moze nie az w takim stopniu. Mam znajomych nie to ze niewiadomo ilu bo liczy sie jakos a nie ilosc, ale ejst kilka osob z ktorymi mam regularny kontakt, faceta nie mam obecnie. Wiec jest z kim wyjsc na impreze pogadac itp no ale na znajomych swiat sie nie konczy przeciez. Nikt z moim znajomych nawet chyba nie podejrzewa jak strasznie niesmiala jestem , wsrod swoich czuje sie pewnie i komfortowo nie boje sie odezwac itd. Ale mam tak gdy juz kogos poznam na poiczatku tez mam czasem problemy z nawiazaniem kontaktu i moge wychodzic na dziwaka jak sie malo odzywam nie podtrzymuje rozmowy ...Najwiekszy moj problem to kontakt z ludzmi ktporych w ogole nie znam , w urzedzie , sklepie no obojetnie. Zyjemy wsrod ludzi wiec nie da sie tego uniknac. Niggy nie umiem zalatwic zadnej sprawy, zawsze mnie paralizuje i mysle o jak najszybszym ucieciu rozmowy i sie oddaleniu. Na zajeciach tez sie nie odzywam, boje sie walne jakas glupote, nie ejstem zadnym glupolem zeby nic nie gadac a jednak cos mnie paralizuje i siedze jak mysz pod miotla. Ludzie ze szkoly pewnie uwazaja ze nie mam znajomych bo jak mozna miec sie nie odzywajac i zadnego zycia i uwazaja za strasznie niesmiala, spanikowana zawsze i przypalowa. Boje sie przyszlosci, nie wiemjak to bedzie jak trzeba bedzie ruszyc sie i szukac pracy, z moja marna gadka zadnej nie znajde, nie ma sie co oszukiwac, kto by chcial zatrudnic kogos kto boi sie ludzi i sie w ogole nie usmiecha . Chcialabym sie zmienic, otworzyc, nie baqc side zycia i nowych wyzwacn. zazwyczaj ze wszytslkoich rezygnuje z obawy przed kompromitacja. Ale to siedzi w glowie, taki juz mam charakter i watpie ze cos moze pomoc. Fajnie wiedziec ze nie ejstem sama, ogolnie nie mog z nikim o tym pogadac, moi znajomi by pewnie wysmiali to co napisalam i poiwedzieloi ze to stek bzdur bo z nimi jestem inna. Ale skrzetnie to ukrywam w sobie i wstydze sie swojej niesmialosci :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anja333 ja tez pewnie mialabym znajomych, gdyby nie to ze wszyscy sie porozjezdzali. mialam kiedys kilka dobrych kolezanek i kolegow. niestety nasze drogi sie rozeszly, kazdy wyjechal, ja zreszta tez, bo pochoze z ze tak powiem zadupia, malej miesciny :( nowych znajomych nie potrafie poznac, bo mam wlasnie tak jak Ty - ciezko mi nawiazac kontakt z kims nowym, nie podtrzymuje rozmow, gdy ktos zagada, tzn. staram sie, ale jestem jak sparalizowana i to sie daje odczuc i chyba zniecheca druga osobe, pewnie sprawiam wrazenie jakbym chciala wszystkich splawic :( a przeciez nie chce. ogolnie z tym nieodzywaniem sie na zajeciach, to tak jakbys o mnie pisala. nikt chyba by nie uwierzyl ze mam chlopaka, przy ktorym jestem calkiem inna, wesola, otwarta, spontaniczna... do kolegi ktory wypowiedziala sie powyzej i nazwal mnie debilka - ...a w sumie to bez komentarza, szkoda slow...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja mam podobnie
wysle Ci maila z nr GG, to moze sobie pogadamy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inna ..
Vybranko demonóv mam nadzieje że jeszcze tu zaglądniesz i topik nie obumrze, ponieważ wydaje mi się że jest to jedyne miejsce gdzie można się komuś wyżalić siedząc jednocześnie w swoim bezpiecznym domu. Kiedy czytałam Twój post to prawie tak jakbym czytała o sobie. Różnią nas tylko drobne różnice, ale większość problemów mam takich samych. Mam również 26 lat. Mam chłopaka, może nawet pare znajomych na krzyż.. ale to niczego nie zmienia. Cierpię na fobie społeczną a moje życie przypomina czasem istną wegetację. To cholerstwo zaczęło się dość niewinnie już w dzieciństwie, aby w okresie dorastania rozwinąć się niczym nowotwór złośliwy umysłu. Tylko, że wtedy jeszcze wierzyłam że z tego wyjdę, a teraz powoli już przestaję wierzyć. Im jestem starsza tym bardziej obumiera we mnie nadzieja że kiedyś będę normalna, taka jak inni ludzie. Jakże innym zazdroszczę naturalności, spontaniczności. Nie dość że mają w dupie co inni o nich myślą to jeszcze są lubiani. Jestem bardzo nieszczęśliwa. Moje życie to pasmo niepowodzeń, bycia nieustannie ignorowaną, nielubianą, odtrącaną przez ludzi. Nie boję się iść do urzędu, czy robić zakupy. Problem pojawia się wtedy gdy muszę się zaklimatyzować się w jakiejś grupie. Prawie zawsze kończy się to tak że i tak zostaję outsaiderką, dziwadłem, trzymającym się z boku. Nie straszę wyglądem, nie jestem niemiła, ale mam coś takiego w sobie, że ludzie okazują mi sympatię tylko na samym początku gdy mnie jeszcze nie znają. Niestety już po kilku dniach czuję że ta początkowa sympatia i otwartość zanika i zaczyna się powolne odtrącanie mojej osoby. Mam coś takiego w sobie, że ludzie mnie nie lubią. Niedawno po długim okresie bezrobocia udało mi się w końcu znaleźć pracę. Jestem już drugi miesiąc w tej pracy. Pracuję w biurze i każdy dzień tam to jest istny koszmar. Męczę się tam okrutnie. Siedzę jak mysz pod miotłą. Prawie się nie odzywam do nikogo, bo nie wiem co powiedzieć. Jestem nieśmiała, smutna, nudna, zahukana, milcząca.. Wyczuwam też dystans innych w stosunku do mnie. Silny dystans którego nie potrafię niczym przełamać. Kiedy o tym myślę to chce mi się płakać. Najbardziej przykre jest dla mnie to że prawdopodobnie stracę tą pracę :( Wyczuwam że osoba która ze mną pracuje, która właściwie przyjęła mnie do tej pracy, jednak nie lubi mnie. Prawie się do siebie nie odzywamy. Bardzo jest to dla mnie stresujące. Boję się odezwać, choć jak juz się odezwę to staram się być miła, ale to wszystko na nic. Ta kobieta prawdopodobnie nie przedłuży mi umowy, kiedy skończy mi się okres próbny. Jestem załamana. Mam już 26,5 lat. Przez wiele lat byłam bezrobotna. Teraz boję się że jak przyjdzie mi znów szukać pracy to raz że ciężko jest pracę dostać a dwa jak już się zdarzy ten cud to boję się że sytuacja z odtrąceniem powtórzy się. Ja prawie zawsze jestem odtrącana przez ludzi. Mam to od podstawówki :( W tej chwili to ja jestem na takim etapie że niczego już nie chcę od ludzi. Nie mam już siły zabiegać o ich akcpetwcję. Chcę tylko w spokoju pracować i zarabiać na życie. Tylko niestety żeby móc pracowac na życie trzeba być lubianym przez współpracowników. Podstawą przyjęcia do pracy zaraz obok umiejętności jest aklimatyzacja w grupie. Boże! Chyba się zabije. Właśnie dopada mnie kolejny kryzys... Czasami tak straszliwie zazdroszczę innym ludziom normalności. Kiedy pomyślę że coś co dla innych jest czymś zwyczajnym dla mnie jest nieosiągalnym szczytem to mam ochotę niczyć wszystko dookoło z nienawiści że życie jest takie niesprawiedliwe. W pewnym sensie jest to wybranie przez demony do życia w cierpieniu i izolacji, a może to Bóg mnie wybrał do życia w cierpieniu. Nienawidzę tego wszystkiego. Tej pieprzonej rzeczywistości. Kurwa... dlaczego ja.. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×