Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Nuan

Kiedy jest już za późno na poznanie kogoś?

Polecane posty

Ja mam 26lat i jestem dziewicą. Też zawsze byłam nieśmiała przy chłopakach, dopiero niedawno zaczęłam się do nich uśmiechać. Wwcześniej chowałam się po kątach, bo byłam zbyt zakompleksiona żeby na któregoś z nich spojrzeć... Nie przejmuję się tym jednak i wierzę że kiedyś kogoś jeszcze spotkam :) . Jeśli facet skreśli mnie z tego powodu że jestem dziewicą to trudno, nie będę płakać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może ja dodam coś od siebie. Mam problem troszkę podobny do tego opisanego tu przez Nuana. Wiekowo też jestem zbliżony, mam prawie 28 lat. To co nas różni, to to że ja byłem w życiu w dwóch związkach. Pierwszy w zasadzie ciężko nazwać związkiem - to była znajomość na odległość, która trwała nieco ponad pół roku. Wspominam miło, bo wtedy straciłem m.in. swoje \"dziewictwo\", w wieku 22 lat dopiero 1 raz w życiu tak na poważnie całowałem się z dziewczyną. Wspomnienia z tego okresu mam bardzo miłe i tutaj od razu moja sugestia - warto szukać nawet w internecie. W \"realu\" też ludzie poznając innych tworzą sobie jakieś listy potencjalnych kandydatów i potem wybierają tych, ktorzy się im podobają. Ale wracając do sedna - drugi związek, już dłuższy, bo prawie 3 letni. Wszystko pięknie, niby kobieta marzenie. Niestety posypało się, bo zakochała się w innym i odeszła ode mnie. I od tamtej pory nie mogę się pozbierać. Strasznie to przeżyłem, parę razy się poniżałem próbując jakby wymusić na niej powrót do mnie. To mnie wręcz dobiło i gdzieś ta w miarę wysoka pewność siebie sprzed paru lat kompletnie uleciała. Do tego znalazłem się w międzyczasie w nieciekawej sytuacji, bo straciłem pracę i do tej pory żadnej sensownej znaleźć nie mogę. Mieszkam w małej mieścinie i jest z tym problem. No ale ... mam pewne plany i wyjeżdżam niedługo do stolicy. Teraz kwestia kobiet - mam z tym problem, bo nie mam praktycznie w ogóle znajomych. Większość stąd powyjeżdżała, ci którzy zostali są pozajmowani. Mój najlepszy kumpel niedawno się ożenił. Inaczej mówiąc z tym jest fatalnie. Jedynie w weekend uda się czasem z kimś spotkać, ale to tyle co nic. Ja jestem osobą spokojną, nie lubię dużych imprez, na dyskoteki nie chodzę, bo mnie to nie kręci. A wiadomo że do jakiegoś pubu czy lokalu sam nie pójdę i nie będę \"wyrywał lasek\". Tutaj na ratunek przychodzi jednak internet. Próbuję się umawiać z kobietami w ten sposób, no ale jak na razie z żadną z kilu kobiet, które poznałem w ten sposób nic poważnego nie wyszło. Te, które mi się podobały nie wykazywały zainteresowania mną. Znowu te, które chciały czegoś więcej mi się nie podobały. Do tego jeszcze dochodzi fakt porównywania kobiet z moją eks, która naprawdę była dla mnie ideałem i z urody i z charakteru. Wszystko to jakoś tak się dziwnie ułożyło, że po prostu jestem sam i nie bardzo mogę wyjść z tego przygnębiającego stanu. Oczywiście brak kontaktów z kobietami robi swoje, bo np. nie wiem jakbym się teraz zachował gdyby miało dojść do jakiegoś szybkiego seksu. Jestem abstynentem w tym temacie od ponad roku, czyli odkąd rozstałem się z moją byłą. Co ciekawe poznałem teraz pewną kobietę, która jest gotowa pójść na taki układ - czyli seks bez zobowiązać. Ale się cholernie tego boję. No ale nie zamierzam się ciągle użalać, po prostu teraz mnie naszło w samotny wieczór żeby skleić parę słów. Tobie Nuan mogę jeszcze raz polecić, żebyś próbował poznawać kobiety w internecie. Bo widzę, że mamy podobne charatery i ciężko Ci będzie po prostu zagadywać kobiety na ulicy czy w pubach. Możesz zaryzykować i nawet na odległość. No chyba że coś bardzo mocno trzyma Cię w Twoim mieście. Mnie nie trzyma już nic i niedługo się stąd wynoszę. W takim wieku jakim jesteśmy to już chyba trzeba postawić wszystko na jedną kartę, bo potem może nie być czasu, albo zwyczajnie chęci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lonelysoul
Witam Was! Widze, ze dyskusja juz zamiera ale chcialem dorzucic kilka slow od siebie. U mnei sytuacja dosc podobna chociaz wiadomo ze i tak kazda ystuacja jest inna. Przeczytalem wszystkei wypowiedzi na tym forum jak i to co napisal "on bez nicka". U mnei sytuacja wyglada tak ,ze nigdy sie nie przejmowalem ze jestem sam, nigdy mnie to jakos specjalnei nie martwilo. Mimo ze rodzice cos tam wspominali ale mnei to nie interesowalo (i nadal mam to gdzies). Nigdy nikogo nie szukalem na sile. Nie chodzi o to ze nie poznawalem w zyciu kobiet - kolezanki, znajome, przezywalem zauroczenia ale jakos nigdy nie bylo tak zebym sie mogl przelamac i zaproponowac dalej jakas blizsza znajomosc. W wieku lat 28 (teraz mam 29) poznalem pewna dziewczyne wlasnei w Internecie. Na poczatku byla to normalna znajomosc mailowa, pozniej poznalismy sie na zywo. Powiem szczerze - zachwycony nia nie bylem ale po blizszym poznaniu poczulem do niej cos wiecej. Bylismy para przez ok. pol roku ale roznica charakterow zdecydowala ze juz nie jestesmy razem. Co prawda do konca nigdy nie dowiem sie czy tylko to. W pewnym momencie poczulem sie po prostu naprawde przytloczony tym wszystkim. Tak sobie mysle, ze moze to jest tak ze gdy czlowiek nie byl tyle czasu wczesniej z nikim to pozniej juz ma pewne opory i przyzwyczajenei sie do drugiej osoby jest ciezkie. Rozstanei przezylem bardzo gleboko i w sume ido dzisiaj nie moge sie pozbierac. Wiem ,ze z jej strony to bylo "to" a tu chodzi o mnie. Na pocztku bylo super, czulem jak skrzydla mi rosna u ramion a pozniej to roznie - raz lepiej, raz gorzej. Z czasem mile SMS'y pisane miedzy nami spadly do rangi "obowiazku" a nie lubie gdy robie cos tylko dlatego ze musze a nie chce. Przyjaciele mi mowia ze musialo tak byc, ze to nei byla ta i w sumie chyba musze w to wierzyc bo innego wytlumaczenia nie mam. Wiem ,ze takei rzeczy sie zdarzaja ale teraz mysle co robic dalej. Teraz jest inaczej. Ta moja pierwsza w zyciu milosc rozbudzial pewne skrywane gdzies gleboko emocje, chec bliskosci drugiej osoby, czucie sie komus potrzebnym... Wiem ze chce tego ale juz nie potrafie sie przelamac. Spotykam sie z kobietami, wedlug zasady nic na sile, ale zadna z nich nie dorasta mojej bylem do piet. Czlowiek tutaj na forum zastanawia sie, nie wie co robic, ze nie mial jeszcze w zyciu kobiety, nie byl w zadnym zwiazku a ja zastanawiam sie dlaczego mi sie to przydazylo. Mam po tym pewne doswiadczenie, wiem czego na pewno nie chce ale... nei potrafie chyba komus zaufac, boje sie gdy na pierwszym spotkaniu kobieta mowi mi czego oczekuje, jaki ten mezczyzna powinien byc a ja chce sie spotykac z czystej przyjemnosci bo moge spedzic milo czas, porozmawiac. Boje sie po prostu ze ta druga osoba sie zaangazuje w cos wiecej a ja nie. Boje sie po prostu zaryzykowac bo nie chce przezywac tego co wtedy... Gdybym nie byl z nikim wczesniej to byloby prosciej bo bez bagazu przeszlosci jest chyba latwiej. Widzisz autorze: jeden narzeka ze nigdy mu sie to nei przydarzylo, inny wolalby zapomniec to co sie wydarzylo - swiat jest pokrecony.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość up or down
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
scooby, witam, nie pisałem, bo staram sie nie przesiadywać przed komputerem , zwłaszcza gdy jest ładna pogoda. Poza tym nie nastąpiły jakieś gwałtowne zmiany w moim życiu, a przynajmniej nie takie, które się wiążą z topikiem. on_bez_nicka i lonely soul - wydaje mi się, że wasza sytuacja jest nieco inna, przynajmniej macie jakieś wspomnienia, choć nie zawsze przyjemne. To odwieczne zagadnienie - czy lepiej mieć kogoś i stracić czy nie miec i nie wiedzieć co sie straciło?. No ale to zdaje się temat na odrębny topik ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lepiej nie mieć nikogo i nie wiedzieć, że się straciło.. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blondyneczkaaaaaa
a tam cicho być :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
scooby-nie wiem jak jest lepiej, może kiedyś sobie porównam to odpowiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, masz rację, ja to wiem i nie jest mi z tym lepiej, pozdrawiam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka i skonczylo sie gadanie o tym czy za pozno czy za wczesnie???Nuan-->>jak tam rady\'??z ktorych korzystasz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ona-> witaj, rad było tak dużo , że już sam nie wiem z których najlepiej byłoby skorzystać ;) Ale przynajmniej wiem, że wcale za późno nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Nigdy nie jest za późno :) Odezwij się to zobaczysz, że to nic trudnego poznać kogoś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja tak...
ciekawe czy coś się zmieniło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...... acc
;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzymam się jakoś, choć wszystko się wydaje bez sensu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorze topiku Teraz to cię baredziej rozumie. Dziś wyszedłem na piwo. Nie wypiłem ani jednego. Nie znałem dosłownie nikogo. Ludzie z moich czasów pozakładali już rodziny i nie wychodzą. Tak to jest gdy bedąć w związku człowiek nie wychodził. Później z powodów finansowych. Jednak coś w tym jest. Czym bardziej czas płynie tym trudniej. I może być tylko gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ps: nie chodzi o sam fakt poznania kogoś. To akurat błachostka. Podobnie jak podryw. Pytanie brzmi kogo. Kogoś kto nam będzie się podobać. I my tej osobie. Bo jak sobie siebie wyobraże np przyu kobiecie typu : 70 kg przy 160 cm to tematyki seksualnej od razu się odechciewa. Więc tego typu warianty od razu odpadają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nuan
a czy twoje komleksy wynikaja z jakiegos obiektywnego faktu czy sa raczej subiektywnym odczuciem??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje kompleksy są tylko mało znaczącym szczegółem, każdy je ma, trzeba się nauczyć z nimi żyć. Może miały duże znaczenie gdy byłem młodszy, ale z wiekiem zrozumiałem co jest naprawde ważne. To ,że moje życie ułożyło sie tak a nie inaczej jest bardziej kwestią przypadku i pecha. Chociaż, z drugiej strony, usłyszałem niedawno opinię, że sam odpowiadam za swoje szczęście , więc kto wie, może nie jest jeszcze za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×