Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość vsvxcv

czemu rozwód tak stresuje?

Polecane posty

Gość vsvxcv

Podobno jest drugim (po śmierci dziecka lub małżonka) czynnikiem stresogennym dla człowieka. Pytam - czemu? Skoro sie rozwodzimy, tzn. że nie chcemy już być z tą osobą i powinniśmy się cieszyć. Jestem z facetem który jest rozwodnikiem, opowiadał mi, że rozwód bardzo przeżył i długo nie mógł się pozbierać. Kobieta ta była (tak mowi on i jego znajomi) bardzo konfliktowa - awantury każdego dnia, krzyki, przekleństwa), a sam rozwód odbył się szybko i bez komplikacji, bez wyciągania brudów. Dodam że w momencie rozwodu nie kochali się. Czemu więc tak to przeżył?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlatego m.in., że musiał uznać bezapelacyjnie, że zrobił bardzo duży błąd w życiu żeniąc się z ta kobietą dlatego, że uświadomil sobie, ile lat życia, ile kasy, ile zdrowia itp. stracił dlatego, że obcy ludzie wtrącają sie do życia osobistego i uczuciowego, że dokumentują jego porażkę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwfwrf
Ja - teoretyzując - sądzę że związek z drugim człowiekiem z którym bierze się pod uwagę stworzenie nowego życia, rodziny, wzajemne wspieranie się, świadczy o wydolności społecznej i osobistej, o nadziejach, o zaradności danej osoby która się z kimś związała. Właściwie to miernik sensu części życia. I gdy to się rozpada, zaczynasz wątpić w siebie, w swoje wybory, w swoje przyszłe bezpieczeństwo. Pal sześć tę drugą osobę... Dlatego tak osobiście się to odbiera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fwfwrf
A jeszcze dochodzi taka sprawa jak to że ktoś to ocenia i z zewnątrz decyduje o twoich sprawach (mam na myśli sędziego, prawo).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdecydowanie myślę
że wynika to z faktu że początkowo decydując sie na ślub jesteś pewna relacji z tym człowiekiem , wchodzisz w małżeństwo z dużym zaufaniem i wiarą że zawsze będzie pięknie a w momencie kryzysu zazwyczaj okazuje sie że to nie tak że potrafisz nie lubić tej drugiej osoby, że negatywnie odbierasz cały zwiażek , rozwód to osobista porażka bo obie strony wkładaja w małżeństwo szczególnie w pierwszym etapie dużo pracy , nadziei na przyszłóść i nikomu do głowy nie przychodzi że kiedyś moze walczyć , jakby nie było zawsze ci rozwodzący byli sobie w pewnym okresie życia bardzo bliscy. Ja tak miałam :( , ale nie dało się żyć więc... , do tej pory uważam że to jedna z największych porażek , trzeba jednak wstać i isć do przodu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×