Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

*BLE BLE*

nie atrakcyjni i niesmiali

Polecane posty

Gość Joanna niezalogowana
Całe życie?:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka jedna Niestrawiona
Jestem nieatrakcyjna i smiala co nie zmienia faktu, ze zycie mam do dupy:D Nigdy nie mialam faceta a lat 20 na koncie, nadzieja na cmentarzu spoczywa, przyjaciol mam, ale odechciewa mi sie z nimi spotykac, bo same pary lizakow, więc wolę przesiadywac na necie. Czekam az niebiosa spadna mi na glowe i dostanę inne cialo w kolejnym wcieleniu:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak to juz jest gdy ktos rodzi sie ladny zycie jest piekne a jak jest brzydki to jest pr***e i inteligencia czy dobry charakter nictu nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dlaczego nie atrakcyjni
piszesz oddzielnie, e "nieśmiali" razem, przecież obydwa wyrazy to przymiotniki. Wytłumacz mi proszę. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meryJane
ja jestem srednio atrakcyjna i niesmiala. Chyba z ta atrakcyjnoscia jest tak ze na starosc brzydne, kiedys mialam wieksze powodzenie a moze po prostu jeszcze bardziej niesmiala sie stalam :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mogę opisać całe w wersji modelowej... w wielkim skrócie, pominę niektóre czynności, jak jedzenia, mycie się itp... 1) wstaję i czynności około wstawania 2) idę na zajęcia (aktualnie studia, ale wcześniej może być LO, podstawówka żłobek czy co tam było) 3) wracam i nie mam nic do roboty bo jestem beznadziejny, nieśmiały, nie mam przyjaciół itd... 4) idę spać... i tak przez ostatnie kilkanaście lat.... to taka skrócona wersja ale nie wiele traci w stosunku do oryginału 🖐️ Mam nadzieję że zaspokoiłem twoją ciekawość ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja jeszcze nie wiem
U mnie to samo, tylko czasem się jeszcze masturbuję :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A JA WYGRALEM ZYCIE JA TAK SAMO WSTAJE RANO IDE DO PRACY A PO TEM DO DOMU PO8***NE TO ZYCIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałgan cmon
po co Ci to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałgan cmon
nie pytam po co GG tylko po co opis życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotnyyyyyyyyy
ja nawet GG nie mam :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałgan cmon
ale ryzykujesz tym...że rozwalę Ci temat...mogę wkleić kawałek siebie sprzed 1,5 roku...może to i było na tym forum...może na innym...może nigdzie...no ale ja się lubie nurzać w swojej wyimaginowanej męce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałgan cmon
ale zajmie to dużo miejsca...i nic nie wniesie...ludzie mnie opierdolą...bo się zarzekałem...i to wczoraj że nic nie napiszę poza tym...nie do końca podpada pod temat...jest raczej o niewłaściwym postrzeganiu świata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałgan cmon
miałem za dobrze...dlatego tak się przeciągnęło nie miałem chlejącego gnoja na łbie...matka szybko się zabrała...podobno miałem wtedy rok...i od tej pory miałem już tylko matkę...i miałem za dobrze...nikt mnie nie katował...nie przypalał papierosem....zdarzały się nawet ostre awantury...ale nie uważam tego za coś złego...poza tym to było już później...bo być może od zawsze byłem zrypaną konstrukcją...ale gdzieś tak do 14 roku życia nie przejawiało się to jakoś wybitnie a właśnie wtedy podobno chciałem się powiesić...nie sądzę...wtedy miałem jedynie fascynację śmiercią...zrobiłem sobie pętlę i przywiązałem do rury w łazięce...stałem na krześle...no i kontemplowałem to wszystko...ale nie miałem zamiaru się odbijać...więc zarzucanie mi próby jest niedorzecznością...bo to dawno i nieprawda tylko skąd ta śmierć...przecież dziadek umarł ze trzy lata wcześniej...nieładnie...przecież jutro...a ja nawet nie pamiętam...i słobo mnie to jak pamiętam obeszło...lubiłem go...może nawet kochałem...ale nie za bardzo to umiem określić...ale zaakceptowałem że się skończył ...nie może też być...że co...nagle coś mi odbiło na temat braku ojca...dla mnie było normlane...że czasem go widuję...ale obcy to dla mnie człowiek...i jest dobrze...że podobno z nim byłoby do dupy...poza tym to by wcześniej wyszło...dało o sobie znać...więc to nie to ...znęcanie się nade mną...nie te czasy nie ta skala...coś tam było...ale teraz już nawet nie bardzo pamiętam te sytuacje...być może wtedy mnie to rozpierdalało...pamiętam że sobie jakoś poradziłem...może już wtedy było mi wszystko jedno...więc mogłem się postawić...bo i umrzeć mogłem ...jedynie da się okeślić mniejwięcej że to wtedy...od tego wieku...ale powód nieznany...może jednak zła konstrukcja...powoli zaczęła się sypać...ale teraz to już nie jest ważne Teraz mam 24 lata...dzięsięć lat więcej...i przez te dziesięć lat...nic...nie wydarzyło się nic...ja nie wykonałem niczego...jedynie początkowa fascynacja śmiercią dosyć szybko przerodziła się w chęć zabicia się...ucieczki ze świata...częste myśli samobójcze...i wtedy to okazało się jak to jest jak ma się za dobrze...raczej okazuje się teraz...ale gdy miałem 16, 17 lat...to już skrajnie nie wytrzymywałem...ale mogłem spokojnie siedzieć w swoim pokoju...mogłem sobie wmawiać wiele złego ale i wiele dobrego...nikt ode mnie nic nie chciał...zawsze istniała nadzieja...zwijałem się w ciemnym koncie z nieistniejącego bólu...pisałem jakieś dziwne wiersze...i chyba...umiałem wytworzyć w sobie nadzieję...że coś kiedyś...ale nawet nie wiedziałem co niby...o co mi chodzi...w końcu zobojętniałem...rozwalało mnie wszystko...a jednocześnie miałem wszystko gdzieś...i jakoś to szło...z tym że...jakoś przez cały ten okres...nie miałem kolegów...nie miałem dziewczyny...nie miałem zainteresowań...nie wiedziałem co lubię a czego nie...a potem okazało się...czyli okazuje się teraz...że jest już na wszystko za późno...że moje marzenia...to wyjęte z dupy widzimisię miałem wtedy za dobrze...gdybym wtedy nie miał twierdzy...gdzie mogę w spokoju wegetować...gdyby mnie bito...naruszano moją godność...wyzywano do darmozjadów...albo byłbym teraz na dobrej drodze...miał coś...był z kimś...cieszyłbym się...i wiedziałbym czym...albo już by mnie nie było ...a tak wszystko się odwlekło...tak samo jak niemiałem kolegów...tak samo ich nie mam...tak samo jak nie miałem nigdy dziewczyny tak nie mam jej nadal...jedyne co doszło...to nie mam pracy ...i nic we mnie nie pękło...niczego się nie nauczyłem...tyla na wszystko miałem lat...tyle czasu...wszystko wygląda tak samo...jak zawsze...jak od zawsze...jestem taki sam...nadal nie wiem co z sobą zrobić...ale już nie mam do kąd uciec pod koniec liceum...mialem być lekarzem...nie byłem przekonany...mialem być strażakiem...nie byłem przekonany...nie zrobiłem nic w tym kierunku...wszystko to moja wina...nie umiałem się ruszyć...bo już wtedy nie widziałem sensu...już wtedy miałem niedługo być martwy...więc co mnie to wszystko...i tak się toczyło bezwiednie...niby z moim udziałem...ale jakby bez niego teraz chciałbym być mechanikiem...ale nie chodziłem do zawodówki samochodowej...nie uczyłem się w technikum...nie studiowałem mechaniki...poza tym nie interesuje mnie liczeni obciążeń...ja chcę grzebać się w samochodach...ale nigdy w domu nie było samochodu...żaden wujek nie prowadził warsztatu...nie miałem żadnych znajomych...a co dopiero siedzących w temacie...więc skad w ogóle mi z tym odjebało...o co mi chodzi...jak yto wszystko nijak nie przystakje do rzeczywistości...co ja weim co umiem w tym kierunku...nic...zresztą jak w każdym...ale w tym to na pewno poza tym...już chyba nie jestem w stanie cokolwiek...wszystko mnie wkurwia...pracę miałem przez dwa tygodnie...najpierw entuzjam...potem coraz mnie mnie to obchodziło...a w końcu...przestałem...nie widziałem konieczności...coś tąpnęło...nie istniec i tyle i nie ma co się łudzić...że z czym innym będzie inczej...jakbym miał pięniądze na samochód...i był tym mechanikiem...i wyszłoby że nie umiem...albo że zrobisz jedno...to sypie się drugie...a nawet jak sobie wtyremontujesz...jak coś co od zawsze chciałeś...to się nie przejedziesz...będziesz kurwa stać w korkach...marzenia rozjebane o rzeczywistość jak można gdziekolwiek normalnie pracować...jak się nie widzi sensu...jak nigdy nie umiało i nadal nie umie nawiązywac kontaktów z ludźmi...i poza tym...należy dotrzymywać słowa...miałem znaleźć pacę do 1 października...potem niby do 1 listopada...i co...i gówno...a może ja nie umiem szukać...może ja nie chcę znaleźć...bo po co...jak i tak wytrzymam góra miesiąc...bo od dziesięciu lat nie nauczyłem się być człowiekiem nie wiem po co to piszę...nie chcę żadnej pomocy...wasze teksty dobre są dla nastolatków...dobre były kiedy ja miałem 14 16 lat...ale wtedy nie miałem internetu...można dawać im nadzieję że coś się zmieni...ja umiałem sam sobie to dać...bo miałem za dobrze...i dokąd to mnie doprowadziło...kiedyś znałem ludzi podobnych do mnie...coś się im pozmieniało...i może dlatego istnieją...więc pewnie niewarto rozpierdalać się w młodym wieku...więc trzymajcie młodych...może im się poprawi...bo większości się poprawiło...wyjątek potwierdzający regułę może ja też myślałem...że się poprawi...a wtedy mialem większą determinację żeby przestać istnieć...gdybym wiedział że tak będzie ale to moja wina...miałem za dobrze...samo się nic nie zmienia...a ja sam nic zmienić nie umiałem... ...nie wiem czykiedykolwiek będę w stanie żyć...nie widzę sensu...ale nie lubię próbować...nie będę zapowiadał...że się zabiję...już tego też nie potrafiłbym...chciałbym być pewien...a tak nie ma...za mało pięter...za mało wiary...za dużo strachu ...i to aż tyle...podsumowanie niczego...coś co nigdy się nie zaczęło i nigdy nie skończyło...zbędne i po nic podsumowanie...bo to nie jeszcze niezajebanie się to błąd przekładanie bo coś tam złudne nadzieje rosnące koszty największym "wariatem" byłem w drugiej trzeciej klasie liceum mogłem się wtedy zajeb...jak nic ale nie...bo mi się nie podobało że mnie podepną pod powody powszechne...taklie ludzkie i takie życiowe...tylko kurwa nie moje sam z siebie wziąłem się w garść...akurat...jedynie przestałem się wkurwiać...stałem się smutno obojętny w takim razie miało mnie nie być po maturze i dobrze bym zrobił...bo nie wiedziałem co mam dalej robić i się teraz mści...bo albo co lubisz...albo co się przyda...albo studia wcale nie tylko zawód no to se odłożyłem...po obronie mgr...już parę miesięcy minęło matka się rzuca...że ja chyba nie widzę potrzeby pracy...jak to możliwe a tak to możliwe...że nie widzę potrzeby życia no bo to proste chyba jest...nie mam zamiaru robić czegoś związanego ze studiami...ale nawet jakbym chciał to i tak nie ma tego...a cała reszta to fach w ręku...którego ja nie mam ale to jakby jeszcze nie to...po co...czy ja...szukam pracy bo chcę wynająć mieszkanie razem z moją dziewczyną...przecież to nie moja historia ale to też już nie moje...już bym nie chciał...nie czułbym...nie umiałbym tak czy siak...męczyłbym się żałuję tylko jednego...że starałem się być dobrym kolegą...dla ludzi odtrąconych...niezapraszanych na imprezy...i chuj..."nikt o nim już nie mówi nikt o nim nie pamięta" ale po co rozpatruję dawne czasy...bo potem...czyli niedawno...to ja byłem na uboczu...ale jak się wkurwiłem to nawijałem czy kogoś to interesowało czy nie...jednak nie...a teraz już nie ma nic a te głosy z forum...przyjazne...a ja czuję że jestem sam co raz bardziej...nie łączą mnie z życiem...racjonalne rady...tylko koszty zobaczyłem wszystko...nie olałem na pierwszym zakręcie...ale jednak nie odnalazłem się na żadnym etapie żebym tylko mógł spłacić...istnienie siebie...ale tylko zwiększę ale...jak można nadal nie wiedzieć przecież nie mogę się wahać...spokoju na przeczekanie brak czy możliwe bunt przeciwko życiu bunt przeciwko śmierci obojętność dla życia obojętność dla śmierci wszystko w takim razie gdzie jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałgan cmon
należy dotrzymywać słowa...miałem znaleźć pacę do 1 października...potem niby do 1 listopada...i co...i gówno...a może ja nie umiem szukać...może ja nie chcę znaleźć...bo po co...jak i tak wytrzymam góra miesiąc...bo od dziesięciu lat nie nauczyłem się być człowiekiem nie wiem po co to piszę...nie chcę żadnej pomocy...wasze teksty dobre są dla nastolatków...dobre były kiedy ja miałem 14 16 lat...ale wtedy nie miałem internetu...można dawać im nadzieję że coś się zmieni...ja umiałem sam sobie to dać...bo miałem za dobrze...i dokąd to mnie doprowadziło...kiedyś znałem ludzi podobnych do mnie...coś się im pozmieniało...i może dlatego istnieją...więc pewnie niewarto rozpierdalać się w młodym wieku...więc trzymajcie młodych...może im się poprawi...bo większości się poprawiło...wyjątek potwierdzający regułę może ja też myślałem...że się poprawi...a wtedy mialem większą determinację żeby przestać istnieć...gdybym wiedział że tak będzie ale to moja wina...miałem za dobrze...samo się nic nie zmienia...a ja sam nic zmienić nie umiałem... ...nie wiem czykiedykolwiek będę w stanie żyć...nie widzę sensu...ale nie lubię próbować...nie będę zapowiadał...że się zabiję...już tego też nie potrafiłbym...chciałbym być pewien...a tak nie ma...za mało pięter...za mało wiary...za dużo strachu ...i to aż tyle...podsumowanie niczego...coś co nigdy się nie zaczęło i nigdy nie skończyło...zbędne i po nic podsumowanie...bo to nie jeszcze niezajebanie się to błąd przekładanie bo coś tam złudne nadzieje rosnące koszty największym "wariatem" byłem w drugiej trzeciej klasie liceum mogłem się wtedy zajeb...jak nic ale nie...bo mi się nie podobało że mnie podepną pod powody powszechne...taklie ludzkie i takie życiowe...tylko kurwa nie moje sam z siebie wziąłem się w garść...akurat...jedynie przestałem się wkurwiać...stałem się smutno obojętny w takim razie miało mnie nie być po maturze i dobrze bym zrobił...bo nie wiedziałem co mam dalej robić i się teraz mści...bo albo co lubisz...albo co się przyda...albo studia wcale nie tylko zawód no to se odłożyłem...po obronie mgr...już parę miesięcy minęło matka się rzuca...że ja chyba nie widzę potrzeby pracy...jak to możliwe a tak to możliwe...że nie widzę potrzeby życia no bo to proste chyba jest...nie mam zamiaru robić czegoś związanego ze studiami...ale nawet jakbym chciał to i tak nie ma tego...a cała reszta to fach w ręku...którego ja nie mam ale to jakby jeszcze nie to...po co...czy ja...szukam pracy bo chcę wynająć mieszkanie razem z moją dziewczyną...przecież to nie moja historia ale to też już nie moje...już bym nie chciał...nie czułbym...nie umiałbym tak czy siak...męczyłbym się żałuję tylko jednego...że starałem się być dobrym kolegą...dla ludzi odtrąconych...niezapraszanych na imprezy...i chuj..."nikt o nim już nie mówi nikt o nim nie pamięta" ale po co rozpatruję dawne czasy...bo potem...czyli niedawno...to ja byłem na uboczu...ale jak się wkurwiłem to nawijałem czy kogoś to interesowało czy nie...jednak nie...a teraz już nie ma nic a te głosy z forum...przyjazne...a ja czuję że jestem sam co raz bardziej...nie łączą mnie z życiem...racjonalne rady...tylko koszty zobaczyłem wszystko...nie olałem na pierwszym zakręcie...ale jednak nie odnalazłem się na żadnym etapie żebym tylko mógł spłacić...istnienie siebie...ale tylko zwiększę ale...jak można nadal nie wiedzieć przecież nie mogę się wahać...spokoju na przeczekanie brak czy możliwe bunt przeciwko życiu bunt przeciwko śmierci obojętność dla życia obojętność dla śmierci wszystko w takim razie gdzie jestem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałgan cmon
nie dasz rady tego przeczytać...i nawet nie musisz nie wiem dlaczego...ale mam jeszcze trochę...takich majaków większość pochodzi z okolić poprzedniej wiosny tak zbieram...może kiedyś pójdę do psychiatry...a nie będzie mi się chciało gadać...to pokażę...niech czyta...i wysnówa wnioski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"JA TAK SAMO WSTAJE RANO IDE DO PRACY A PO TEM DO DOMU PO8***NE TO ZYCIE\" :O tak chyba wygląda każde życie... monotonnie. w kółko robi się to samo, a jak nas to nie fascynuje to kaplica

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomek18
Jak opisałbym siebie przed rokiem: Nie chce mi się uczyć, nie chce mi się pracować, wejde na neta, moze ktoś mi coś napisał na gg( oczywiście nikt nic nie napisał(znowu)) Komp włączony... Cholera nie ma co robić, wejde na jakieś porno... Miałem sie pouczyć z bioli, a ch*j z tym może mnie nie spyta... Ale mnie to wszystko wkur**a starzy mnie wkur**ają a najbardziej stary, siostra mnie wkur**a. Tak wogóle to czuje się beznadziejnie... Nie mam żadnego prawdziwego przyjaciela, jestem zły... Średnia w szkole: 3,4 koniec wakacji 2006: wyjazd w góry Jak opisałbym siebie teraz: Pracuje już drugi tydzień w zakładzie stolarskim. Nie płacą za dużo ale bardzo mi się podoba ta praca. Ucze się jak obrabiać drewno... Od stycznia myślę nad robieniem gitar. To moja pasja i wielkie marzenie żeby zrobić gitarę. Tata pomógł mi wyremontować piwnicę i zrobić warsztat. Teraz czekam na wypłatę (w sobotę) i kupuje frezarkę. Mam już kawałek drewna, poćwicze na nim robienie korpusu. Czuję się tak dobrze. Podświadomie czuje że w życiu mi się wszystko ułoży... Wierze w Boga, nie masturbuję się od roku. Czuje się lekko. Poprawiłem oceny w szkole. Mam średnią 4,2! Ludzie!! Jeśli mogę wam coś polecić na depresję to na pewno będzie to wyjazd w góry!! Tylko nie łażenie po Krupówkach i żarcie w każdej knajpie. Ja np wszedłem na Rysy. To mnie całkowicie odchamiło... Chęci do życia dodaje również KAKAO!! Pijcie go dużo (zawiera magnez) Mam trądzik, ale już się nim tak nie przejmuję, a rok temu wstyd mi było wyjść z domu, ba, nawet wstyd mi było spojrzeć rodzicom w oczy! Jeśli komuś sie poprawi to niech założy temat na tym forum!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ryvv
gałgan cmon - sory, czytalem "po lebkach", ale napisales, ze chcesz dostac prace, bo chcesz wynajac razem z dziewczyna mieszkanie. Dobrz zrozumialem? Jesli dobrze, to nie jest z Toba tak zle. Tomek18 - moze Tobie pomogly gory, ale to nie jest cudowny srodek. Ja w zasadzie mieszkam w gorach i jakos nie jest mi lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gałgan cmon
źle zrozumiałeś...to był przykład pewnej nieistniejącej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomek18
Można na to spojrzeć pod innym kątem... Każdy powinien sobie znaleźć jakiś złoty środek dla siebie... Jeśli nie góry to morze, albo po prostu wyjść do pobliskiego lasu, nabrać świeżego powietrza, zachwycić się pięknem przyrody, dotknąć drzewa, nazbierać szyszek... Dobrze jest też się czymś zająć, żeby cały czas miec coś na głowie... Ja odkąd pracuje nad gitarą to ciągle myślę skąd i jakie wezmę drewno, gdzie kupie potrzebny osprzęt i cieszy mnie to... snuje plany na przyszłość... może będę lutnikiem, może uda mi się kupić mieszkanie we Wrocławiu i zamieszkać tam z dziewczyna którą kocham... I jeszcze raz KAKAO!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomek18
ludzie weźcie sie w garść!!! Wiem że to nie jest łatwe, ale nikt nigdy nie mówił że będzie łatwo... Sam byłem w takiej sytuacji poczucia beznadziejności, ale udało mi się z tego wyrwać. Potrzebowałem impulsu... Ale często żeby ten impuls powstał, trzeba mu stworzyć do tego warunki!!! Samo nic nie przyjdzie... Jesteście( z tego co czytam) młodzi. Im człowiek starszy tym ciężej mu się odzwyczaić od pewnych rzeczy. Będziecie w wieku 40 lat, będziecie zarabiać niewiele (z braku ambicji) a cały czas w życiu będzie wam towarzyszyło wasze poczucie beznadziejności i bezużyteczności... I co? Kolorowo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×