mieszkanie

witam! jestem studentem (vrok) pracuje na umowę zlecenie/o dzieło praktycznie non stop - zarabiam około 1.800 na ręke miesięcznie. Chcę kupić mieszkanie - mam już chyba dość wynajmu. I tu prosze o radę (od poniedziałku zacznę maraton po bankach i nie chcę być zieleniną) czy w takiej sytuacji mam jakąkolwiek zdolność kredytową - przez kilka najbliższych lat raczej nie zmienię formy zarobku...(nie przekwalifikuję się na stała pracę/ot taki zawód). A może możecie polecić jakiś bank, korzystna formę kredytu? Hm.. a może dzisiaj wogóle nie opłaca się kupować mieszkań - kto wie gdzie Cię życie zaniesie za 10 lat. Jakie jest wasze zdanie na ten temat?

zapomnij ja mam 2000btuto maz ,tez i kreco nosem wszedzie..zapomnij

Może się mylę ale mając umowę/zlecenie o dzieło nie masz zdolności kredytowej, ale istnieje coś takiego co się bodajże nazywa kredyt student kwadrat. Studencki kredyt na mieszkanie, który żyrują rodzice.

hmm.. no z rodzicami to problem.. ich mieszanie się w temat absolutnie nie wchodzi w grę.. Co do kredytu studenckiego... ja te studia za rok kończę... zresztą... przydałoby się coś już scricte na mieszkanie (bez przekrętów że na studia a tak naprawdę na własne lokum) niedobrze, niedobrze..... Radźcie dalej...

a w jakim banku ten studecki na mieszkanie???

nie mam pojęcia kiedyś czytałam o tym w dlaczego,

Będzie problem. Większość banków, jak słyszy gasło \"umowa-zlecenie\", to kończy rozmowę. Na szczęście są wyjątki. Spróbuj przede wszystkim w PKO SA - z tego co pamiętam, to tam nie robią takiej zapory, ale faktycznie mogą kręcić nosem na \"niską\" pensję. Powodzenia!

wszystko zalezy od mieszkania jakie chcesz kupic i od tego ile juz masz uzbierane.

Moim zdaniem nie masz zdolnosci kredytowej , bo nie masz zabezpieczenia , a praca na zlecenie to zadna praca , nie zaleznie od dochodów liczy sie pewnośc , bo w tym przypadku to chodzi o kilka lat a nie tygodni . Po za tym nigdy nikt mnie nie namówi na zakup mieszkania , moim zadaniem w tym kraju to szczyt głupoty i wyżucanie pieniedzy w błoto . Nie lepiej kupic dom do remontu !! Daje słowo zobacz co ci daje zakup mieszkania , pomyśl moim zdaniem nie warto . Wybór nalezy do ciebie :)

powiem tak masz 1800 pln czyli nic nie masz jesli nie masz oszczednosci to jestes w calkowitej dupie. przypuscmy dostajesz kredyt na kawalerke 37 metrow splacasz rate miesieczni 850 pln odbierasz klucze dostajesz czynsz jakies 330 ukonczenie takiego mieszkania to jakies ok 30 tys no a 15 tys zeby mozna bylo mieszkac. pomysl czy masz szanse z taka marna pensja? zapomnij wtedy o ubraniach wakacjach o zyciu jakimkolwiek bedziesz niewolnikiem kredytu bez pomocy rodzicow ni dasz rady i nie sluchaj tutaj tegich glow bo oni to sie ustawili w zyciu z pomoca rodzinki znam t przypadki. pozdrawiaw

dzięki za rady!! to prawda oszczędności mam narazie żadne 3/4 tyś na koncie a ponadto nie zamierzam zmieniać pracy bo ją poprostu uwielbiam i 500 zł więcej (w branży/firmie, której nie lubię) nie jest dla mnie argumentem. mysli o mieszkaniu to wynik wrednego właściciela tego co teraz wynajmuję... A więc jeszcze jedno pytanie? Czy posiadanie własnego kąta u nas w polsce to poprostu owczy pęd (bo wszyscy mają) a nie żadna oszczędność?

podnosze

Tak to owczy pend - ale i swiadomośc , ze za kilka lat bedzie gorzej z mieszkaniami i mozliwościa postawienia domu , nie mówie tylko o kosztach ale o mozliwościach zdobycia dobrej lokalizacji :)

ale to teraz ceny mieszkań idą bardzo w górę.. czyli logiczne że za te kilka latek pewnie bedzie krach.. a co do lokalizacji to prawda - może być gorzej (chyba, że własnie kupi się już nie działkę a gotowy domek do zamieszkania)

z tą umową zlecenie to faktycznie raczej nie masz co startowac o kredyt. ale moze sie mylę. a czy owczy pęd? no nie wiem. wynajmowałam z mężem mieszkanie za 1100 zł miesiecznie, do szału doprowadzało mnie to ze nie mogę powiesic obrazka (bo dziura w scianie) nie mogę pomalować na ulubiony kolor ( tzn mogę, ale nikt mi za to kasy nie zwroci) , coś sie zepsuje- trzeba latać z rachunkami do własciciela,no i ta niepewność czy nam własciciel nie wypowie... wzielismy kredyt, płacimy 100 zł wiecej( kredyt + czynsz + opłaty) i jestesmy na swoim. wynajem sie po prostu nie opłaca.

Moja rodzinka własnie kupiła domek do remontu - swietna lokalizacja - daje słowo - domek moim zdaniem genialny , sporo pokoi na kazdym pietrze dwie kuchnie . Powiem , ze genialnie . Pewnie trzeba bedzie go spłacac wiele lat ale sie opłaca wole płacic co miesiąc za cos co jest moje , niż czynsz , który co pół roku rosnie i nic z tego nie wynika , Nie wspominam o sasiadach :)

minimonia -> a jakie macie razem zarobki, i na ile wzięliście kredyt? kwota i ile lat spłaty (o ile można wiedzieć oczywiście) A poza tym pewnie planujecie zostać na tym mieszkanku przez najbliższe 10 lat? pozdrawiam :)

Ale sam koszt utrzymania domu (łącznie przecież z jego ubezpieczeniem) to chyba dramat...

dramat to nie jest , ale fakt , ze nie mało pewnie . Ja naprzykład jeszcze mieszkam w domku jednorodzinnym - wynajmuje mieszkanie , Rok temu zrobilismy , panele , kominek , łazienke - kto mi za to zwróci ? Nikt :)

no ale cóż... gadu gadu... ale i tak już widze, że mam mizerne szanse nawet na kredyt na kawalerkę (jak ktoś wcześniej zauważył) a co dopiero domek :)

To nie lepiej zainwestować pieniadze ?

a skąd jesteś zającu?

co masz na mysli? :)

lubelszczyzna :) a więc jak na ten region naprawdę nie zarabiam tragicznie :)

rzeszów :)

eee..............dziura...

podszywacze działaja, działają lalala

jestem spod Lublina - studiuję w tym mieście :) no nick zaczerniony będzie spokój :(

szczerze mysle , ze masz za mało kasy , daje słowo , juz ktoś ci tu obliczał co i ile . Ja na twoim miejscu co miesiąc lokowałabym pieniadze w funduszach inwestycyjnych na giełdzie , nie wiem za lezy ile kasy :)