Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ROSZKA24

UWAGA! Zmieniam się!

Polecane posty

Gość ROSZKA24

Podjęłam heroiczną decyzję o zmianie. Pełno topików o zołzach, a ja nie w zołzę się zmieniam. Poprzednie związki niczego mnie nie nauczyły, mimo iż się rozpadały a ja słyszałam że mam trudny charakter. Jestem teraz w związku bardzo dla mnie ważnym (ponad rok, mieszkamy razem, planujemy ślub) a jednak widzę że mój facet też ma czasem dość mojego charakterku. Otóż: jestem czepialska, marudna, wiecznie niezadowolona, kłócę się z byle powodu, obrażam, nie odzywam, nawet przy jego najlepszych chęciach i tak dostrzegę coś z czego nie będę zadowolona. Powinnam była napisać w czasie przeszłym, bo od 3 tygodni jestem inna, chociaż czasami mnie nosi. Jestem miła, uśmiechnięta, w ogóle się nie kłócimy, nawet gdy zrobi/powie coś co mi sie nie podoba - nie krytykuję tego. Zobaczyłam zmianę w moim facecie... jest dla mnie milszy, bardziej kochany, więcej dla mnie czasu znajduje (chociaż wcześniej prawie mnie unikał bojąc sie kolejnej kłótni)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilim
Czesc Ja tez ostatnio staram sie zmienic wlasnie z powodu klotnie z moim partnerem. Zawsze chciałam byc spokojna opanowana kobieta, ktora potrafi pochamowac swoje emocje. Niestey zbytnia nerwowosc i zlosliwosc zupelnie mi na to nie pozwala. Wyprowadza mnie z rownowagi w momencie nawet jego mina. Staram sie panowac nad nastrojem, byc cierpliwa, mila, spokojna. Gdyby to bylo takie proste. Boje sie ze strace milosc mojego zycia.. Wiele razy powtarzal mi juz ze gdyby mnie nie kochal w zyciu nie pozwolilby na takie awantury. Oczywiscie on tez wiele razy ma swoj wklad w nasze klotnie, ale robi to w sposob tak poanowany ze pozniej po moim wybuchu zlosci ze spokojem stwierdza ze to moja wina bo ja krzycze. Pisz Roszka jak Ci idzie! :) p0ozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ROSZKA24
Dla mnie zawsze zastanawiające było, skąd we mnie tyle cierpliwości np. dla mamy albo dla przyjaciół, a tak mało dla partnerów. Z przyjaciółmi się własciwie nie kłócę. Mogą mi dogryźć, to się po prostu odcinam i po sprawie. Ale jesli mój partner mi dogryzie - awantura, krzyki i moje obrażenie są pewne. Czasami jak moja mama rozmawiała z moim facetem to widzieli mnie jako dwie rózne osoby. Mama mówiła że jestem tolerancyjna, spokojna, wyrozumiała. A mój partner widzi mnie jako herod-babę która z igły robi widły, krzyczy, obraża się. 3 tygodnie temu prawie się rozstaliśmy. Częściowo z mojej, częściowo z jego winy. Z mojej - bo ciągle krzyczałam, kłóciłam się. Jedna kłótnia dziennie była normą. I to porządna kłótnia, łącznie ze straszeniem rozstaniem. Z jego - bo zaczął mnie ostatnio unikać, przestał ze mną rozmawiać, a gdy sie o coś wkurzałam lub mówiłam o rozstaniu - on już nie reagował, przez co denerwowałam sie jeszcze bardziej. Od tamtego wydarzenia postanowiłam dokonać zmian w sobie. Zależy mi na nim, chcę wyjść za niego i boję się że ciągłe awantury mogłyby nas zniszczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilim
Jest dokladnie tak jak mowisz. NIe kloce sie z nikim poza nim. Nie wyobrazam sobie klotnie ze znajomymi, rodzicami. To byloby dziecinne i glupie. Mam swoje argumenty i zawsze staram sie konkretnie rozwiazac jakis problem, jesli wogole taki sie pojawia. Ogolnie czuje sie zazenowana jak inni sie kloca. Kiedy bylam u mojego kuzyna i jego dziewczyny i slyszalam jak sie kloca o jakas totalna bzdure pomyslalm ze to najwiekszy bezsens jaki moze zdazyc sie w zwiazku. Ale u mnie jest wlasnie tak. Powody wlasciwie szybko przestaja byc istotne. Wszystko zaczyna sie gdy on sie ze mna nie zgadza. Mam wtedy wrazenie ze dziala przeciwko mnie. I wszystko co robi traktuje jako atak na mnie. Zaczyna sie krzyk. Ostatnio doszly wyzwiska i straszenie odejsciem. "jak ci sie nie podoba to spierdalaj", albo "nie chce cie wiecej widziec, wynos sie". Straszne jakie okropne rzeczy czasem potrafie powiedziec. Ale K. tez czasem w nerwach rzuca cos rownie wulgarnego. Kiedys tak nie bylo. Mam wrazenie ze idzie to w bardzo zla strone. Najgorsze jest to ze tracimy czasem caly dzien. Rano sie poklocimy przy sniadaniu a pozniej ja go wyrzucam, on idzie sie przejsc, albo wyjezdza, ja nie moge o tym przestac myslec, wraca i ja dalej jestm obrazona, wszytsko mnie wtedy w nim drazni. Godzimy sie zwykle niedlugo potem... ale bol i rozczarowanie soba i nim zostaje gdzies. Naprawde chcialabym to zmienic... dla siebie, dla niego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilim
3 tygodnie to dlugo.. myslisz ze uda Ci sie zmienic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×