Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Porzucona1988

Jak radzić sobie po rozstaniu?

Polecane posty

Gość Porzucona1988
Dziękuje za te wszystkie wypowiedzi, za wasze historie, którymi sie dzielicie ze mną, wiem ze jest ciezko. I wiem ze to na penwo potrwa jeszcze dlugo. Milosci sie przeciez nie przekresla ot tak... ale widze ze jak wiele bylo niedociagniec w moim zwiazku, ile rzeczy mnie denerwowalo chociaz wczesniej zdawalo sie nieistone. Ale jestem pewna tez ze to minie, pozostaje szacunek do tej drugiej osoby, ale milosc oslabnie an tyle by mozna bylo normalnie sie z nia widziec bez zbednych negatywnych emocji. Z dnia na dzien jest mi lzej, juz i tak wiem ze nic nie moge zrobic. Bo zrobilam chyba wszystko by on wrocil. Jest mi latwiej... czego i wam zycze z calego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Porzucona1988 na tamtym topicku po kilku miesiacach siedzenia chyba nagle przestalam tam widziec dla siebie miejsce. Nie wiem- a moze ja po prostu go nigdzie nie widze. Moja historie znasz. Chociaz myslalam, ze juz zakonczona- jak sie okazalo jeszcze trwa. K. stal sie innym czlowiekiem- kims kogo zupelnie nie znam. Nie daje mi spokoju... chociaz tego to ja potrzebuje najbardziej. Poza tym pewne konsekwencje calej historii z K. bede zapewne ponosila cale zycie. yh co do Twojej historii... nie wiem wlasciwie co powiedziec. Ale czy w ogole sa jakiekolwiek wlasciwe slowa, ktore moznaby napisac? Nie bede pocieszac- bo wiem sama, ze to chyba najgorsze co mozna zrobic. Moge napisac jedynie, ze wiem co przezywasz. WIem jak to boli. I, ze tak nagle to to sie nie skonczy. Potrzeba czasu. I zaden klin! Klin to pomaga na kaca. Poza tym to nie w porzadku do tej drugiej osoby- uzywac jej jako klina. Yhh u mnie mimo, ze minelo juz kilka miesiecy nadal nie wyobrazam sobie, zeby jakikolwiek facet mogl mnie dotknac. Moze to dlatego, ze K. byl jedynym mezczyzna w moim zyciu. W koncu byl \"od zawsze\" i mial byc \"na zawsze\". Toczyla sie tutaj dyskusja o wieku... mhm majac 22 lata faktycznie nie wyobrazam sobie aby ktorykolwiek z moich kolegow, rowiesnikow zabral sie za 15-latke... chyba wydawaloby mi sie to odrobine chore. Ale jednak ja majac 15-lat zaczelam byc z K. On mial wtedy 23 lata. Na poczatku nie wiedzielismy ile mamy lat... a potem jak sie juz dowiedzielismy bylo za pozno zeby sie wycofac. Nie moglismy juz bez siebie zyc. Zreszta wszystko posuwalo sie powoli. Na poczatku to K. nawet czasem pytal czy moze mnie pocalowac... bal sie. W koncu bylam jakby nie patrzec dzieckiem, a on mlodym mezczyzna. Ale jak widac przetrwalismy 7 lat. Przez 7 lat bylam jego \"malenka\". I pewnie nadal bym byla gdyby nie moj glupi blad. Pozdrawiam wszystkie, a Ciebie porzucona mocno sciskam i caluje. Nie jestes sama!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×