Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Porzucona1988

Jak radzić sobie po rozstaniu?

Polecane posty

Gość Porzucona1988

Mam 19 lat i przez ostatnie 1,5 roku byłam związana z osiem lat starszym od siebie mężczyzną. Zawsze tacy ludzie jak on mi imponowali, zaradni, tacy dojrzali i wiedzący na czym stoi świat. Jak powinna wyglądać miłość. Tylko chyb on jeden wiedział jak mi zauroczył w głowie. Ale byłam ostrożna, zraniona kilka miesięcy wcześniej nie przyjmowałam do siebie żadnego dobrego słowa, komplementu i z jakie prób nawiązania ze mną kontaktu robiłam sobie żarty. Powiedziałam wprost że zostałam zraniona, że jest mi ciężko i jeśli nie zamierza być ze mną do końća życia to niech nie zaczyna ze mną wcale związku bo ciężko to zniosę. Bo naprawdę na takim stałym, bezpiecznym związku mi zależy, a raczej zależało. Zbliżał się powoli, w związku z tym pracowaliśmy razem, co dnia walczył ze mną, nie pospieszał, nie nalegał poprostu BYŁ. I tym mnie urzekł. Któregoś dnia, po pół roku powiedział mi że nie może bezemnie żyć, że wie ze to duża odpowiedzialność ale on kocha mnie tak bardzo, że nie umiałby bezemnie żyć. Że szaleje za mną. I uwierzyłam, i stało się nadeszły cudowne dni, boskie noce, wspólne zainteresowania i przyjaciele, wspólne plany na przyszłość. Zapoznanie się z rodziną. Teraz samo wspomnienie sprawia ból. Po 1,5 roku zobaczyłam że oddala się, pomyślałam że to przez zmianę stanowiska, że ma mniej dla mnie czasu ale jakos sobie to naprawimy, bo przecież mnie kocha nie? Któregoś dnia posprzeczaliśmy się o to jak mnie traktuje, jak ignoruje całymi dniami bo zajęty jest pracą, i w sumie wszystkim innym. Przestaliśmy się odzywać do siebie. Jeszcze wtedy byłam pewna, że przecież mnie kocha to na pewno zmięknie. Minął jeden dzień i drugi... trzeciego ja nie wytrzymałam i spytałam się czy tak mu jest super, a on odpowiedział że "Super może i nie ale jakoś leci". Mój cały świat legł w gruzach, każdy dzień mojej przyszłość był zarezerwowany dla niego, dla niego wybrałam uczelnie blisko jego miejscowości, żebyśmy mogli zamieszkać razem. To dla niego, wstawałam, czesałam się, malowałam i kupowałam ubrania. Bo później to do mnie dotarło że już dawno zatraciłam siebie, ale było mi z tym dobrze. Tak bardzo potrzebowałam być od kogoś zależna, by ON mógł dawać mi siłę której mi zawsze brakowało. A teraz zostało mi to odebrane. Na początku po tym wszystkim myślałam że może faktycznie zrobiłam coś źle, nie mając żadnego szacunku do siebie, dzwoniłam, pisałam pytając co mogę naprawić, co zrobiłam źle. Bo oczywiście wina musi leżeć po mojej stronie. Że mi na nim zależy i że nadal tak mocno go kocham. Wcale nie chciał odbierać telefonów, nie miał czasu żeby rozmawiać. A jak już odbierał to lekkim, swobodnym tonem mówił o tym że to nie ma sensu, żebyśmy zostali przyjaciółmi rozmawiał ze mną, zapłakaną, roztrzęsioną i załamaną. Po pewnym czasie, dzwoniłam do niego i przepraszałam za wszystko co mi przychodziło do głowy, za to że nie umiem gotować, ale przecież sie nauczę, za to że nie zawsze chce mi się golić nogi... to było takie smutne i żałosne. I miałam tego świadomość. Z jednej strony on, dumny i wyniosły paw, a z drugiej ja ta biedna, skromna, głupia i naiwna. Usłyszałam tylko "tak mi jest lepiej" i znów świat zatrząsł się w posadach. Później przestałam, odesłałam mu pocztą jego rzeczy, poprosiłam o odesłanie swoich. Dziś rano wstałam i pierwszy raz w życiu stwierdziłam, że wolałabym się nie obudzić niż żyć w tym koszmarze dławiącym gardło. Nie spodziewałam się, że ból psychiczny tak odbija się na stanie fizycznym. Dalej to standard, 4 ściany, nie jedzenie, zero kontaktów... Myślałam że nie przeżyję rozstania, niby żyje. Ale nie umiem znaleźć dla siebie miejsca w swoim własnym życiu. Znacie jakies sposoby by zmniejszyć ból? I nie proponujcie mi metody klina, w akcie desperacji umówiłam się z kimś komu wiedziałam że się podobam. Miałam ochotę uciec, nie ten zapach perfum, nie ten wzrost nie ta dłoń... to było okropne. A może ktoś ma podobną sytuację i chciałby porozmawiać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiejaca
ja cie rozumiem az za dobrze choc w moim przypadku nie jest to az tak silne ale rozstalam sie tez niedawno i nie jest za fajnie.. ale powiem ci jedno - nie mozesz tak myslec ze jestes slaba bezbronna kobietka, ktora bez niego nic nie znaczy, miej troche dumy choc wiem ze to trudne jak sie kogos kocha. Czujesz zal, wscieklosc i bezsilnosc. Ja wiem ze to mija - sama sie przekonalam; bo kiedys tez tak kogos kochalam i myslalam ze nie przezyje bez niego.I powiem ci ze to nie pierwszy raz kiedy sie tak czujesz wiec raczej sie uzbroj w sile.Tylko ze moze za kazdym kolejnym razem to sie przezywa juz nieco inaczej bo czlowiek wie za zapomni.Metoda klin klinem nie jest dla kazdego - ja tez tak nie umiem, po prostu trzeba przeczekac i innego wyjscia nie ma. Ps: i nie upokarzaj sie dzwonieniem do niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość thudrtht
przeszlam to... tylko my bylismy 3 lata :( wiem ze teraz jest srassznie- ale uwierz mi- czas leczy rany... staraj sie wypelnic sobie maksymalnie czas, wyrzuc zdjecia, prezenty od niego, wszystko co ci go przypomina i nie mysl, nie wspominaj itp.... zobaczysz ze to przejdzie 3mam za ciebie kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
Hej, najlepiej się porządnie na początku wypłakać, a potem spędzić troche czasu sam na sam ze sobą i cieszyć się tym. Według mnie nie powinnas teraz szukać kogoś na siłę, nie jesteś gotowa. Odczekaj, przyjdzie czas to sama będziesz wiedziała, że to właściwy mężczyzna. Mądra kobieta po przejściach wyciąga wnioski z sytuacji i idzie dalej, do przodu, rozwija się dla siebie samej. Chce ładnie wyglądać, być zadbana, ładnie umalowana dla siebie samej. Facet jest tylko dodatkiem, szczęście mieszka w nas. Zastanów się, co robiłaś źle (może za szybko się zaangażowałaś, byłaś zbyt naiwna, poświęciłaś zbyt wiele dla tego faceta, wbrew pozorom mężczyźni tego nie lubią, oni się nie poświecają). Pytasz, czy ktoś miał podobne przeżycia. :) Napewno. Prawie każda miała. Ja też. Były chwile, że myślałam, że nie podniosę się po upadku, a jednak zawsze miałam w sobie dość siły. Czas mijał, a ja zaczynałam dostrzegać plusy całej sytuacji. To, po prostu, nie był facet dla mnie, a ja sie go kurczowo trzymałam. Nie warto. Warto zachowywac się tak, żeby mieć zawsze szacunek do samej siebie i móc sobie spojrzeć w oczy i powiedzieć "jestem ok". :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucona1988
dziękuję za odpowiedzi, nie spodziewałam się ich prawdę mówiąc tak szybko... wiem, że ponoć co nas nie zabije to nas wzmocni, ale czasem ból jest taki wręcz namacalny. Najgorsze jest to, że pretensje mam do wszystkich tylko nie do niego. On jeden jest w tej sprawie bez winy. A ja prawdę mówiąc nie mam już sił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każda z nas szuka na tym forum magicznej recepty jak pozbyć się bólu i zapomnieć. Niestety nie ma uniwersalnego leku. Każda z nas musi przejść przez to sama i każda z nas zniesie to inaczej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi pomagała,teoria przeznaczenia... Że to nie ten,że tak miało być i że będzie następny. Wiem,że w tej chwili,pewnie myślisz,że ten albo żaden,ale nie warto marnować młodego życia i czasu na jakiegoś padalca.Nie da się na zawołanie o czymś nie myśleć,ale po prostu poszukaj sobie wielu zajęć.Zawsze coś rób,nawet na siłę.Na początku byłam w stanie rozmawiać z ludźmi tylko o nim,ale zauważyłam,że sama się w ten sposób nakręcam.Nadal bardzo potrzebowałam rozmów,ale starałam się gadac o wszystkim ,tylko nie o nim.Teraz jest prawie dobrze,nadal często myśle,ale coraz mniej w tym emocji. Po prostu powiedz sobie otwarcie,że to kończysz i nie chcesz go już kochać,zamiast go idealizować i płakać w poduszkę.I przestań się z nim kontaktować,zachowaj godność,niech wie kogo traci. Nie wiem jaka u Was była sytuacja,ale z doświadczenia wiem,że wina niemal NIGDY nie leży tylko po jednej stronie.Facet zachował się jak cham,może szukał pretekstu.Zakładam,że był mniej więcej w Twoim wieku,czyli najprawdopodobniej nie był gotowy na związek.Faceci 19letni to jeszcze chłopcy.Nie wszyscy,ale w większości.Pewnie to niewiele Cię pocieszy,ale powiem tylko,że to minie.Tym szybciej jeśli będziesz chciała ,żeby minęło i odkreślisz to grubą krechą.Zajmij się wreszcie sobą,czego nie robiłaś przez półtora roku,a ktoś watr Ciebie sam się znajdzie.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny wszystko co piszecie to prawda. Nie ma żadnego uniwersalnego leku, w ogóle chyba nie ma żadnego leku. Po prostu trzeba sobie jakoś poradzić. Porzucona-doskonale Cię rozumiem. Po prostu staraj się wierzyć, że jeszcze w Twoim życiu będzie pięknie. Trzymaj się 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucona1988
Witam! Robi mi sie ciepło na sercu jak czytam wasze odpowiedzi. Tak, był osiem lat starszy, własnie dlatego spodziewałam się po nim więcej zaangażowania niż po rówieśniku, a okazało się że z niektórych zachowań się nie wyrasta, przed nim byłam z kimś innym, też starszym choć nie aż o tyle. straciłam zaufanie i do ludzi, i do całej tej szemranej atrakcji zwanej miłością. Po co wierzyć, ufać i kochać skoro znajdzie się ktoś kto zostawi nas z dnia na dzień nagle nie widząc sensu w tym co było jedynym sensem istnienia. Wiem że się pozbieram, już i tak gorzej być nie może. Ale najbardziej żal mi tego że przy nim się rozwinęłam, wydoroślałam i teraz nie odnajduję sie w gronie starych znajomych, z którymi kontakt straciłam. Mają inne życie, co wiedzą o związku ze starszym mężczyzną... siedzę sama w czterech ścianach, wszystko mi go przypomina, nawet prognoza pgoody dla jego miasta doprowadza mnie do płaczu. Nie warto kochać. Nikt nie jest wart tego by tak cierpieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
Oj, nie pisz tak. Warto kochac, ufać, być z kimś. Niestety, czasem się nie udaje. Właśnie po to, żebyśmy się uczyły, dojrzewały. Warto kochać, ale mądrze, a prawdziwa miłość istnieje. Madra miłość to taka, która nie zamyka nas w 4 ścianach, nie odwraca od rodziny, czy znajomych, ale, przeciwnie, łączy wszystkich, a nie dzieli. Jesli mężczyzna Cię izoluje od bliskich, to coś w tym nie tak. Wyjdź do ludzi, odnów stare znajomości, może jakiś babski wieczorek, pogaduchy przy kawce czy piwku? To tez pomaga-wygadać się, wyżalić i iść naprzód. Kochac trzeba mądrze, nie można zatracać siebie i o sobie zapominać w związku, bo nie o to chodzi. O tym częśto my kobiety zapominamy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
Poszukaj nowych, dojrzałych znajomych, tak na marginesie. Dorastamy i często stare znajomości okazują się nieaktualne. Rozumiem Cię, bo tez tak miałam. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przeczytalam Twoja historie i sie poplakalam :( jest odzwierciedleniem mojej :( ale ja juz wychodze powoli na prosta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zaskoczyło mnie ...
masz 19 lat byłaś w związku 1,5 roku, a przedtem w innym zwiazku ... to co zaczynałas juz w szkole podstawowej czy w gimnazjum ? NEDZNA PROWOKACJA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlaczego od razu prowokacja?? Ja swoj pierwszy powazny zwiazek zaczelam jak mialam 15 lat!!!! I nie myslalam, ze bedzie tak dlugo trwal!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 15 lat ...
i twój związek ?????????? ha ha ha Ty wybacz ale nie wiesz o czym mówisz dziewczyno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem wiem. 15 lat zaczal sie moj ZWIAZEK z mezczyznam, z ktorym bylam prawie 7 lat!! Wiec chyba mozna to nazwac zwiazkiem czyz nie? Zastanow sie dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka tego tematu
o czym wy ludzie mówicie? nie zamierzam sie z niczgeo tłumaczyć. Prowokacja? Ludzie, pomyslcie zanim cos napiszecie, to okropne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorka tego tematu
Przykro tylko czytac ze dla niektorych milosc ma prawo zaczynac sie od 25 roku zycia, nie wiem po co rozpoczynalam ten temat, po prostu chcialam sobie moze mysli uporzadkowac, a moze znalezc kogos kto powie mi ze to wszystko minie, nie spodziewalam sie ze znajda sie tez tacy aroganci ktorzy zaczna oskarzac mnie o jakas prowokacje, co mialabym tym na celu? nie rozumiem... to zenujace wszystko. Nawet wolalabym zeby to wszystko bylo wytowrem mojej chorej wyobrazni, ale niestety nie mam tej przyjemnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 15 lat ...
związek z mężczyznami, a ja myslalam, że w tym czasie dziewczyna się uczy i chodzi do szkoły ? No patrz, widocznie zyjemy w innym swiecie :( Poza tym związek faceta z 15 latką to pedofilia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a pedofilia
jest karana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucona1988
a kto mowi ze mialam 15 lat? Gdzie jest to napisane? o jakiej pedofilii ty mowisz?! nie rozumiem ciebie, przeciez mowie ze mam 19 lat, odejmij sobie poltora roku... wychodzi 15 lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ehhhhh
poplakalam sie jak to przeczytalam...jeszcze bardziej utwierdzam sie w przekonaniu ze nie potrafie zerwac...ze nie dam rady...doskolane rozumiem autorke ...ja tez glosno zastanawiam sie cy w ogole ta cala milosc ma sens...po co komus ufac,wierzyc,pokladac w tym kims jakies nadzieje na przyszlosc skoro w kazdej chwili to moze wszystko sie rozpasc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucona to nie
było do ciebie tylko do ... ________ dziewcinka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucona to nie
było do ciebie tylko do ... ________ dziewcinka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Porzucona1988
ok, to przepraszam troche chyba nadwrazliwa jestem pozdrawiam. Ale obstaje przy swoim ze milosc moze dopasc i niestety zranic w kazdym wieku, oczywiscie nie do przesady. Ja juz w wieku 17 lat dostalam pieknego klasycznego kopniaka od "idealu" a teraz to... coz, zycie nie bajka. Mimo wszystko wiem ze wyjde z tego silniejsza, teraz daje sobie czas na plakanie, wyzalanie sie, i inne takie atrakcje, nie pomoga ale pozwala oswoic sie z sytuacja. Moze nawet kiedys wyjde znow do ludzi ;) I dziewczyny nie ma co plakac, dbajcie o to co macie jesli to cos waznego. Jesli macie jakies watpliwosci lepiej wiac zawczasu a nie czekac na cud. I lizac rany, nie warto cierpiec przez facetow, oni i tak po rozstaniu w 99% przypadkow mają nas gdzies...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Po prostu porzucona ...
potrzebujesz czasu, to prawda, że czas leczy rany. Jestes zranionym zwierzątkiem i rana musi się zabliźnić, nie ma rady. Jesteś młoda, życie przed tobą. Masz juz doswiadczenia i musisz wyciągnąć wnioski. Uważaj zebys znowu nie trafiła do klatki z nieodpowiednim facetem, powodzenia 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość porzucony facet...
Witam, czytalem twoja historie i jest mi naprawde przykro bo osobiscie mysle, ze nikt nie zasluguje na takie potraktowanie. Trafilem tutaj bo tez szukam cudownej metody na to samo. Ale jestem mezczyzna. Niewielu facetow pewnie szuka jakiegos wsparcia w ten sposob bo takie nie meskie. Bylem w zwiazku 5 lat. Od ponad 3 lat mieszkamy razem, mieszkamy nadal bo taka jest sytuacja. Dokladnie miesiac temu stalo sie cos czego sie nie spodziewalem- od rana byla jakas inna, po poludniu i po setce moich pytan czy wszystko ok, czy sie dobrze czuje, czy moze jej cos dolega powiedziala mi co jej dolega. \"Chyba cie juz nie kocham\" padlo jej z ust po czym rozpakala sie i wyszla z domu. jak wrocila nie powiedziala nic nie chciala ze mna rozmawiac wprost unikala mnie jak mogla tylko. Po moich naleganiach porozmawialismy troche a raczej to ja sie nagadalem, od niej nie uslyszalem zadnych konkretow. Zapytalem sie oczywiscie czy ktos sie w jej zyciu pojawil, czy zakochala sie w kims. Stanowczo powiedziala ze nie. Skoro ona nie chciala mi nic powiedziec poza tym co juz padlo z jej ust staralem sie sam ustalic prawde. I znalazlem czego szukalem. Spotykala sie z kims. Ponownie sie jej zapytalem czy ma kogos, odpowiedziala ze nie. Tego juz bylo dla mnie za wiele. Skoro potrafi mi powiedziec, ze mnie juz nie kocha to po tylu latach powinna byc na tyle szczera zeby powiedziec mi prawde. Ona nie potrafila wiec ja jej powiedzialem to co wiedzialem. Przyznala sie. Nie powiedziala nawet slowa przepraszam. Nie jestesmy juz razem. Po kilku dniach dowiedzialem sie, ze pol roku wczesniej kiedy jechala do rodzicow na tydzien umawiala sie z kims na spotkanie przez internet!!! Caly moj problem polega na tym ze czuje dokladnie to samo co z tym ze ja nadal ja widuje prawie codziennie, mijamy sie w domu, czasami razem wstajemy do pracy. I po tym wszystkim co ona zrobila, mimo wszystko ja nadal nie moge przejsc kolo niej obojetnie. Nie moge od tak sobie pozbyc sie wszelkich uczuc i zapomniec tych wszystkich lat, dla mnie wspanialych lat. Historia lubi sie powtarzac jak powiedzial do mnie moj przyjaciel- ona to zrobila juz drugi raz. W poprzednim jej zwiazku byla dokladnie taka sama sytuacja,tyle tylko ze ja bylem wtedy po drugiej stronie \"barykady\". Faceci tez maja uczucia, ja do tej pory nie potrafie sie pozbierac... Nie moge jesc normalnie, spac, pale po dwie paczki papierosow na dzien, olewam prace. Pytanie tylko po co to wszystko bylo?? I co dalej?? Przepraszam za nielad w wypowiedzi i brak polskich znakow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak samo się czuję i jestem na etapie- co sie stało, co zrobiłam zle....i tak samo mysle....ze wolałabym sie juz nie obudzić niż rano stwierdzić ze juz go nie ma...i codziennie się tak budze:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×