żona = służąca??? co o tym myślicie???

wszystkie za i przeciw... K i M prosze o wypowiedzi

nie wiem po co w ogole taki wątek to równanie jest bez sensu

chcesz być służącą dla swojego lubego??? moze inaczej... czy zgodzisz się być służącą we własnym domu...

nie panimaju... żona to żona - w zdrowym układzie małżonkowie dzielą się obowiązkami, w zależności od tego, kto ma więcej siły/czasu/predyspozycji

Nie zauważam tu nieścisłości, L = P tak więc twierdzenie należy uznać za udowodnione

no więc właśnie... a sa osoby które w ramach ślubu zawiązyją dożywotnią umowę na usługiwanie...

myślimy, że naruszając ten odwieczny porządek kobiety o tzw feministycznych poglądach i kryptopederaści którzy im sprzyjają robią wszystkim innym a także sobie samym OGROMNA KRZYWDĘ stąd to wielkie zagubienie współczesnych kobiet ale i mężczyzn te wylewane po cichu łzy na forach przez spełnione zawodowo kobiety ale niespełnione w swej podstawowej, fundamentalnej roli żony czyli opiekunki domowego ogniska służącej swemu mężowi będocej dla niego zarówno wsparciem, oparciem jak i podnóżkiem :) dziekuję za uwagę

współczuję twojej żonie... ja feministką nie jestem, ale nie dam sobą pomiatać... jak chce służącej to niech sobie zatrudni i jej zapłaci...

U nas obowiazki i przywileje sa rozłożone po równo Ja odkurzam , wynosze śmici i naprawiam duperele A żona gotuje i zmywa Ja popijam piwkoż Żonka pali papierosy Córką zajmujemy się po równo Czas wolny tez mamy porówno podzielony Mamy pełna harmonie :)

jesteś zagubioną nieszczęsną niewiastą gdy patrzę na moją żonę szorująco na kolanach podłogę wzrasta mój do niej SZACUNEK za jej wysiłek i to że robi to w mini i bez majtek :) potem gdy wyrażam moją wdzięczność klepiąc ją po pupie i chwaląc za czystość, obiad ONA jest w 77777777777777... niebie :)

to nie do konca prawda, ze zona = sluzaca, wszystko zalezy jak sobie w domu obowiazki podzielicie, nie mozna generalizowac. Oczywiscie nie pisze o beznadziejnym przypadku, kiedy maz siedzi w fotelu caly dzien z piwem w reku a zona lata od sklepu do sklepu,gotuje,sprzata i podaje mezowi - taki przypadek jest w filmie KIEPSKI :p jednak kiedy wspolnie malzenstwo zajmuje sie domem, kazdy daje cos z siebie, to nie mozna mowic w takim przypadku, ze zona jest sluzaca, po prostu wykonuje jakies czynnosci a maz inne i nie zawsze jest to OBOWIAZEK, czasem ktos to po prostu lubi ;)

bo jest ograniczona... gdyby posmakowała innego zycia bez szorowania tych podłóg to w życiu by do tego nie wróciła!!!! kobieta która pracuje zawodowo też gotuje i sprząta... i jest bardziej rozwojowa!!! a te siedzące w domu często się lenią... ale nie zawsze

my kreujemy przecież nasze zasady, nie są już bowiem od dawna tak silnie społecznie zakorzenione, aby trudno było po swojemu poukładać zasady współżycia w związku czy rodzinie mi nikt nigdy nie próbował narzucić żadnej roli, np w domu rodzinnym, weszłam więc w związek bez żadnych kompleksów czy przekonań że muszę to czy tamto, w efekcie nie ma takiej pracy domowej która by należała tylko do mnie (bo niby z jakiej paki), za to mój narzeczony, jako silniejszy i sprawniej wykonujący to czy tamto, wykonuje większość zadań w domu ;D no jest tu nierówność, ale w innych płaszczyznach codziennego życia to się wyrównuje

prowokacja starych niechcianych ateistów i starych panien. Moderatorze prosimy o wykasowanie.

wasze matki szanowne stare panny tez są służącymi i wam podawały pod nos jedzenie,wycirały tyłki, dawały dupe ojcu, prały mu gacie, prały wam gacie, co za kretyński topik.Boze!!!!! moderator śpi czy jak?

kobito a kto ci kaze prac i sprzatac i szorowac podłogi i dawac jesc męzowi i dziecku? nikt cie nie zmusza nie kaze, jak nie bedziesz sprzątała to tez dobrze, w brudzie tez mozna zyc, a poco gotowac i sie męczyc?....nie lepiej zjesc trawe zprzed bloku?szybko i tanio a poco prac sobie i męzowi no poco? brudne jest cieplejsze.

czytaj ze zrozumieniem buraczaku... z resztą nie pomoże... a twoim bliskim współczuję...

odpowiedzialność i namysł - no pozazdrościć Twojej żonie, że pozwalasz jej sobie usługiwać, ale z niej farciara! A w nagrodę nawet ją klepniesz po tyłku, to nawet lepsze jak bukiet róż i wyznanie miłości! A teraz tak poważnie: traktujesz ją jak szmatę. myślisz, że jak pochwalisz jej obiad to dla niej to szczyt radości? Jak Ciebie nic w domu nie obchodzi to Twoim psim obowiązkiem jest ją chwalić (tylko może niekoniecznie przez klepanie po tyłku, chyba że to lubi, w co szczerze mówiąc wątpię) i na rękach nosić. Nie jestem feministką, jasne, że kobieta powinna sprzątać, prać i gotować, ale jej mąż nie powinien traktować jej jak dziwki, która zmywa podłogę w mini bez majtek dla jego przyjemności. Mnie by zastanowiło kim jestem dla męża, skoro tak mi okazuje wdzięczność. I pewnie jedyne co by mi przyszło do głowy to to, że prywatną gosposią i kurwą.

A na jakiej zasadzie wogole ktokolwiek wysnuwa takie stwierdzenie ze żona kiedykolwiek mogłaby być słuząca :O

w zyciu bym nie pozwolila zeby moj mąż rzadzil mna jak sluzaca

jesli zona nie pracuje to uwazam ze powinna zajać sie domem....nie rozumiem takich bab co to nie pracuja i jeszcze gonia męża do wszytskiego!!! inna sprawa jesli kobieta pracuje....wtedy podział obowiązków jest obowiązkowy!!