Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zawiedziona24

Nie kocham męża. Co robić?

Polecane posty

Studiuję zaocznie, mam zajęcia raz na 2 tygodnie, tak więc to nie problem. Poza tym to nie znaczy że nie mogę się ruszyć z domu, przecież to też nie więzienie. Chodzi tylko o to, że zawsze z wszystkiego się muszę tłumaczyć. Nawet z tego gdzie wychodzę i kiedy wrócę. Jak się spóźnię bez uprzedzenia, to już jest pouczanie. A teraz akurat wyszli na spacer z małą, to mogę sobie popisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam tak samo
alez masz "dobrych"tesciow, wyszli z dzieckiem na spacer - chyba pochwalic sie przed sasiadami jaka maja slodka wnusie!!! Moi w zyciu nie byli z malym na spacerze! fajnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No wiesz, moi teściowie mają w okolicy poważanie, są uważani za poważnych, statecznych ludzi. Wiecie, tacy że wszyscy się im kłaniają. Mój teść jest lekarzem, tzn. był bo już na emeryturze. To sama rozumiesz. Tylko że nikt nie zna ich z tej strony co ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam tak samo
hmmm, dokladnie wiem jak to jest... Nie wiem co mam Ci jeszcze napisac... Decyzje musisz podjac sama. Ale skoncz studia! ok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam tak samo
ile Ci jeszcze zostalo? Wytrzymas zto jakos? Jakbys musiala juz sie wyprowadzic ... a on nie, powiedz mu, zeby Ci oplacal mieszkanie, a jak nie podaj go o alimenty. (moj byl niewyplacalny, wiec nie mialo to sensu)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
OK. Dzięki za wsparcie :) Potrzebowałam się wypisac, trochę mi ulżyło. Będę kończyła bo widzę, że on wracają już do domu i pewnie będą chcieli pogadać. Pozdrawiam wszystkich mnie rozumiejących.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam tak samo
trzymaj sie i badz dzielna i silna!!!!!!!!!!!!!!!!!! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze mam rok do końca studiów. Ciąża i to wszystko mi skomplikowało trochę naukę, dlatego rok mam do tyłu. miałam tak samo, mogłabyś ze mną popisać na maila? Byłabym wdzięczna. Mój mail znajdziesz jak klikniesz w mojego nicka. Uciekam. Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam tak samo
Masz byc silna i dzielna!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam tak samo
Szkoda, ze nie podalas maila w profilu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam tak samo
ok jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ee tam
Skoro Twoje koleżanki nie mają czasu to powinnaś spróbować nawiązać nowe znajomości. Chyba nie jesteś jedyną młodą matką w swoim mieście, zagadaj jakąś inną dziewczynę z wózkiem... Przecież przebywanie z koleżankami nie ogranicza się do piwa w pubie czy dyskotek. A co do pracy... Lepiej na kasie niż nigdzie, zawsze będziesz mieć swoje pieniądze i pewną niezależność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeprowadzcie sie i
zacznijcie w koncu liczyc tylko na siebie, moze sie miedzy Wami poprawi bo w biedzie ludzie potafia sie na nowo odkryc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lizak na patyku
...dobrymi checiami to pieklo jest wybrukowane, dziewczyno w Twojej sytuacji nie wystarczy chciec, trzeba dzialac, a przede wszystkim dorosnac...co to ma znaczyc tesciowie nie chca...a niech sobie chca czy nie chca Ty jestes pelnoletnia, ale skoro tylko na papierku ta pelnoletnosc wydnieje to nie dziw sie ze tesciowie sie odnosza do Ciebie i meza jak do dzieci...pozwalacie sobie na to, nawet jezeli Twoj maz zgadza sie na taka tresure to Ty nie musisz...i blagam nie zakrywaj swojego "tchorzostwa" wymowka dla dobra dziecka jestem z mezem ale go nie kocham, dziecko to widzi i czuje...lepiej zebys byla szczesliwa i sama anizeli mieszkala z mezem ale tak na prawde obok...przeciez dziecko moze miec pelna rodzine...trzeba chciec...ale nie trzeba sie na wszelki koszt meczyc...nie robisz tego dla corki, robisz to przez strachm, sorry za prawde, moja mama tez sie tak poswiecila a teraz nie rozumie dlaczego jest taka zgorzkniala...wcale jej to na dobre nie wyszlo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do osoby wyzej - ty chyba nie wiesz co piszesz. Z tego co czytam to ten jej facet nigdy biedny nie byl, do tego jest jedynakiem. To ty myslisz ze on wybierze mieszkanie w wynajmowanym mieszkaniu zamiast domu? Znam takich jak on, tez jedynakow, co porobili kariery dzieki bogatym rodzicom. A autorce tematu wspolczuje, bo sama nie wiem co bym zrobila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam tak samo
mozna odkryc sie na nowo... moze milosc powroci.... napewno nie na tym miejscu gdzie sa... i to nie wazne, ze maja pol domu dla siebie.... juz to widze jak slowo daje w malej chatce na skraju lasu... dymek z komina... mala bryka jak zajaczek po lace, a oni przytuleni na hustawce... Ech, pomarzyc lubie czasem:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam tak samo
i jedza malinki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a poza tym ja nie wiem jak wy sobie wyobrazacie ze ona powie tesciom ze nie kocha ich syna i chce sie rozwiesc. Przeciez oni jej tego nie przepuszcza, skoro to ich jedyny synek, ktorego uwazaja za oko w glowie. Cos o tym wiem. Niektorzy sie tu madrza, udzielaja rad zeby dziewczyna dzialala itd. No dobra, ma dzialac, ale zauwazcie ze to nie jest latwe w jej sytuacji. Mieszka z tesciami, jest na utrzymaniu meza, ma dach nad glowa, do tego ma dziecko. Jak sie z nim rozstanie to tez od razu nie bedzie jej lepiej. Poza tym tesciowie jesli sa tacy katoliccy to za wszelka cene beda chcieli nie dopuscic do rozwodu. Przeciez jak do tego dojdzie to ich reputacja ucierpi, no bo jak to, takiego wspanialaego syna mamy, a tu jakas biedna, szara myszka go zostawia? Tak bedzie, mowie wam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam tak samo
ja mysle, ze musz sprobowac cos z tym zrobic. Inaczej do konca zycia bedzie miala watpliwosci, i nigdy nie odpowie na pytania "a co by bylo, gdybysmy sie wyprowadzili?" Nie jest to proste ani dla niej ani dla niego, jezeli on nie pojdzie za nia tzn, ze jest mu wszystko jedno - rodzicow wybierze? jaki z niego maz?! I wtedy nie ma czego zalowac! Powaznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i oczywiscie wina bedzie jej, przeciez jej maz jest dla niej dobry, zlego nic nie robi, dba o zone i dom. A ze go nie kocha? Dla jej tesciow to sie nie bedzie liczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam tak samo
Wina.... Zle jest jej w tym domu, zle jest w rodzinie, wiec cos trzeba zmienic. wyprowadzic sie i zaczac zyc jak rodzina : maz zona dziecko. Jesli to nie wyjdzie - no to niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lizak na patyku
autorka topiku jest dorosla osoba i odpowiada sama za swoje wybory, przestan jeszcze Ty robic z niej dzieciaka ktorego trzeba z litosco po glowce poglaskac...jezeli chce zyc dla zasady to niech sie dalej tak meczy...jak chce wreszcie byc szczesliwa to niech zakonczy ta maskarade i porozmawia z mezem, wiezniem niczyim nie jest, ale jak sobie pozwala to zaborczy tesc i tesciowa sobie na duzo moga pozwolic...taki maly terror z ich strony ktory wcale nie popieram, ale jeszcze raz powtarzam, ona nie jest dzieckiem, to dorosla kobieta, moze zaczac dzialac, tylko trzeba chciec...a nie tylko chciec sie poskarzyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam tak samo
zeby nie czula sie winna przez cale zycie... zeby nie miala wyrzutow sumienia, ze mozna bylo cos zmienic... zyby naprawde znalazla sie w sytuacji, w ktorej bedzie szczesliwa... zeby jej niunia odczula co to jest szczescie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lizak na patyku
yellowka, no i co z tego ze tesciowie nie beda z jej wyborow zadowoleni, to co ona ma zrobic, oddac swoje zycie w rece tesciow zeby Ci byli zadowoleni? Po cholere, mieli swoje zycie, przezyli...to niech dadza innym spokoj, a ludzie zawsze beda mowic...i zawsze ktos bedzie niezadowolony, uwazasz ze autorka powinna poswiecic swoje zycie, swoja radosc zeby dac satysfakcje kontroli swoim tesciom...parodia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lizak na patyku
mialam tak samo...masz racje, matka zadowolona i szczesliwa to i dziecko szczesliwsze, a nie pozory starzac, w imie czego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wcale tak nie uwazam. Tylko ze nie moze tego zrobic tak od razu, nie moze nagle powiedziec, ze nie kocha meza i chce rozwodu. Bo to bedzie tez dla nich szok. Bo przeciez z ich perspektywy wyglada to tak, ze ona jest szczesliwa. Moim zdaniem najpierw to powinna odbudowac relacje ze swoim facetem, a tesciow na razie w to nie wglebiac. Jak on ja kocha to wspolnie powinni dojsc do wniosku ze mieszkanie z rodzicami nie ma sensu. Jakby on sie upieral, to wtedy faktycznie niech go zostawi. Ja to pisze dlatego ze tez bylam w zwiazku z takim facetem, ale my na szczescie bylismy tylko narzeczenstwem. W koncu zerwalam z nim bo byl strasznym mamisynkiem, nie liczylam sie ja, tylko jego matka. I po tym wszyskim jeszcze zostalam przez niego i przez jego matke potraktowana jak jakas dziwka. Tez mieszkam w malym miescie i plotki sie rozniosly. Do tej pory czasem slysze na ulicy \"o idzie ta kurwa\". Dlatego nie radze jej zadzierac z tesciami, bo beda ja do konca zycia przesladowac. Tym bardziej ze ona ma dziecko z ich synem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mialam tak samo
no wlasnie, dzieki. Dziecko wychowywane w dziwnej atmosferze odczuwa wszystko i nie nasladuje wprzyszlosci wzorcow! U mnie tesciowie jak sie dowiedzieli o rozwodzie, pierwsze co wyskoczyli z pyt. "a co na to sasiedzie?!, Matko Boska co sasiedzie na to powiedza?!" To jest dopiero paranoja, byc z kims, zeby sasiedzie nie gadali? Byc z kims bo tesciom nie przychodzi przez glowe rozwod? I tez znam zwiazek, w ktorej maz i zona sa ze soba bo maja dziecko, ale i jedno i drugie ma kogos na boku - po chorobe takie bycie razem, a nie razem, przed dzieckiem udawac? dziecko odczuwa, kazda sytuacje... Oszukiwac sie nawzajem to tez nie ma sensu. Nie robic niczego bo ktos, bo cos. Albo sie kogos kocha i jest dobrze i chce sie spedzic z ta osoba kazdy dzien do konca zycia, albo nie ma zwiazku....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozdarta24
rozumiem was doskonale sama nie wiem co robic jestem mezatka od 3 lat i nie kocham meza mieszkamy daleko od domu tylko z dzieckiem i cooo????/ciagle klutnie nie dogadujemy sie nie mamy wspolnych tematow nasze malzenstwo zaczyna sie konczyc nic mnie nie cieszy wyjscie do kina dyskoteke nic poprostu nie kocham go iskierka zagasła i nie wiem co robic on jest wspanialym mezczyzna i bardzo mie kocha a ja jego nie o rozwodzie wole nie myslec nigdy by mi go nie dak a jego rodzice to juz calkiem.pomózcie poradzcie prosze. i dziekuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zastanawia mnie jedno, wszyscy tak komentują, krytykują tylko jak wleźliście na ten temat, czy wy czasem nie macie podobnych problemów i dlatego tutaj jesteście bo ja przypadkiem tutaj nie weszłam szukałam podobnego tematu. Dziewczyna nie jest jasnowidzem ani wróżką, nie przewidziała co się stanie! Kochała, poszła do łóżka cóż miłość bywa ślepa, stało się ale się pobrali myślę, że z nadzieją iż wszystko będzie normalnie, czasami jednak tak nie jest i nie mamy na to wpływu, tak się dzieje i już i chociaż człowiek chce to poskładać czasami po prostu nie wychodzi ale jedno jest pewne nie da się żyć z brakiem miłości, zrozumienia nie da się żyć z obcą osobą i moim skromnym zdaniem nie jest to unikanie odpowiedzialności bo może by się bardzo chciało ale nic już nie czujesz do tego człowieka a tego nie da się kupić, wyuczyć to po prostu musi się czuć! Sama nie kocham męża i nie wyszłam za mąż z powodu wpadki, nie mamy dzieci. Nie będę tu opowiadać całej historii ale powiem krótko, była wielka miłość, super relacje do ślubu, po ślubie mąż nie potrafił się zaaklimatyzować, ciągle miał pretensje do wszystkich, uczucie zaczęło gasnąć mimo iż mówiłam mu, że zabija uczucie! Jesteśmy 2 lata po ślubie ja mam 28 lat. Codziennie zadaję sobie pytanie co zrobić by nie skrzywdzić siebie by nie skrzywdzić jego, co robić - codziennie i nie znajduję odpowiedzi. Ciągnę to bo boję się presji właśnie takiej że jak to najpierw się kochało a już się nie kocha? a do tego mieszkam na wsi gdzie wszyscy mnie znają i zawsze mają coś do powiedzenie, oczywiście sami święci ;) to tylko ludzkie gadanie - na niekochanie się ma wpływ wiele czynników których nie jesteśmy w stanie przewidzieć, że się wydarzą. Nie chcę uniknąć odpowiedzialności powziętego przeze mnie kroku ale jak żyć gdy wszystko się utopiło i nie ma już kół ratunkowych, nie ma uczucia i już nie będzie, jak urodzić dziecko w takiej atmosferze?! czy ono będzie szczęśliwe?! Trochę mi go szkoda mimo wszystko, mimo, że tyle wsparcia ode mnie dostał a nigdy nie słyszałam dziękuję, mimo, że kochałam a on miał do mnie pretensje, mimo, że prosiłam o pomoc nawet w błahych sprawach a jej nigdy nie otrzymałam. Nie osądzajmy, bo nikt nie przewidzi co go w życiu spotka, gdyby tak było, może byłoby prościej! Nie doradzę, nie osądzam, każdy jest kowalem i sterem swojego życia, mogę Ci powiedzieć, nie jesteś sama, życzę kroku we właściwym kierunku :) powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×