Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sharamysha

nerwica... depresja... czy głupota?

Polecane posty

Witajcie dziewczyny. Anulka-wydaje mi sie ze Tobie przydal by sie urlop :) i to od Twojego meza. Nie rozumiem jakim prawem on Cie tak wyzywa. Wydaje mi sie ze rozwod z nim to najlepsza rzezc jaka moglas zrobic. Pomysl o Tobie i Twojej corce i nie mysl o tym palancie.Jestes super kobietka. Tak sobie czasami mysle ze my dziewczyny musialybysmy byc bardziej egoistyczne i myslec wiecej o sobie.Robic czasami to na co mamy ochote, co nam humor poprawi.Przeciez nikt nie wymaga od nas zebysmy byly idealne-no chyba ze same tego od siebie wymagamy.Trzymajcie sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paula01
Anulka - jesteś porzadna kobieta - skoro z takim dupkiem wytrzymałaś. Ja bym mu jajca urwała za takie teksty. Trzymaj sie dziewczyno na przekór jemu, dla siebie i dla dziecka - pokaz mu jaka jesteś wspaniała i tyle. Mi naprawde jakby lepiej, ale siostra i tak zarejestrowała mnie do ogolnego i dzisiaj ide:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha i jeszcze jedno. Ja cokolwiek bym nie robila mowie sobie-Robie wszystko najlepiej jak umiem. Mam nadzieje ze to choc troche pomoze mi pozbyc sie pretensji do siebie ze cos zrobilam tak a nie inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze Anulka zadziwiasz mnie! Tak mu trzasnąć przy wszystkich :) no, no, nieźle. Uważam, że on musi mieć coś z główką nie za bardzo. Nie nawidzę facetów, którzy wyzywają swoje żony lub je biją. Normalnie, zatłukłabym takiego na miejscu, i to nie jest żart. Najlepsze lekarstwo to odseparowanie się od takiej szmaty. Nie licz na jego pomoc. Radz sobie sama, to jedyne co mogę Ci poradzić. Podziwiam, że musiałaś dzielić los z takim debilem. A ja dalej dól, dołeczek. Jak tu się za siebie wziąć jak perspektyw brak? I ten mój dupek zupełnie mnie nie rozumie, tylko jeszcze mi dosrywa swoimi tekstami. Czasami myslę sobie, że lepiej nie rozmawiać wcale, nie poruszać ważnych tematów. nie mam juz siły na te rozmowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie jak tak spojrzec z perspektywy, to nie był zły chłop, nie pił nie bił mnie, tylko że nic załatwic nie umiał, wszystko na moich barkach było, a w zamian tylko słyszałam krytykę, że bałagan w domu ze zająć się dzieckiem nie ujmiem, może to moja wina, może ja jestem po prostu nienormalna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witanko nowa Twarz! Pisz co u Ciebie. Mam nadzieję że się u nas zadomowisz :) Anulka Ty jesteś po prostu za ambitna! Spróbuj troszke zluzowac, wszystko co robisz na pewno jest na 6+. Ale wiem że na pewno strasznie się męczysz bo przy Twojej wrażliwości masz jeszcze cięzki życiorys przez jakiegoś palanta. Anulka - nie rozśmieszaj mnie - jak chłop nie pije to naprawdę jeszcze nie powód żeby go na rękach nosić. Ale my kobiety durne jestesmy i tyle. Czytam Was i sama nie wiem co o tym wszystkim myslec. Tak naprawdę to kompletnie nie zdawałam sobie sprawy że to co ja mam to problem na większą skale, że nie tylko ja się z tym światem męczę. Przeraża mnie to, bo taki stan łątwo wykorzystac, boję się że psycholodzy liczą tylko pieniądze a nie leczą dusze, skoro tylu ludzi ma podobne problemy to łatwo na nich zarobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Wczoraj miałam rocznicę ślubu.Mój mężuś trochę się zmienił, na razie jest fajnie.I niech tak zostanie.Poszliśmy na obiad do restauracji, potem spacerek.Za nami już 10 lat bycia razem. A co tam u was???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś jest rocznica śłubu z pierwszym mężem. Gdyby żył stuknęło by nam 11 lat, ale kto wie czy nadal bylibysmy razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlugie rzesy-ciesze sie ze maz sie poprawil i oby mu tak zostalo. Jak dobrze ze juz piatek. Chyba zaczne szukac sobie nowej pracy bo w tej szef mnie wkurza. Wymaga roznych rzeczy a nic nie wytlumaczy.A jak spytam dwa razy o cos to jest zniecierpliwiony. Najgorzej ze sie komunikiujemy przez gadu bo siedzibe ma za granica a tutaj tylko filie. Caly dzien sama siedze.Jako czlowiek jest naprawde w porzadku, ale tej pracy nie lubie.Nie odpowiada mi. Daje sobie czas do konca roku. Jak sie nic nie zmieni to sie zwolnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja juz troche się podniosłam z dołka, nadal mnie gryzie że mnie nie przyjeli ale cóż, może rzeczywiście czeka na mnie jakaś lepsza praca gdzies tam. Dobrze mi właściwie tu gdzie siedzę, szefa nad głowa nie mam, nie stresuję się więc tak bardzo, tylko te zarobki nędzne trochę, a córka rośnie a ja chcę jej kupic nowe ciuszki i mebelki hmmm to jest chyba moja jedyna motywacja, znalazłam parę fajnych ofert musze sobie zrobic zajebiste zdjęcie no wiecie żeby choc się ktos zainteresoał hihihi. Znalazłam oferte na kierownika salonu skody, a co mi tam, napiszę, zobaczymy moze odpowiedzą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I znowu wpadam w dołek, do mojego Pana odezwała się była żona, zostawił ja kochanek i chyba chce wrócić, prosi o spotkanie, a ja się boję że może bedą chcieli byc znów razem, jeju tak bardzo się boję, nie przezyję tego jeśli go stracę, nigdy nikogo tak nie kochałam jak jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anulka,ja Cię podziwiam,że dałaś swojemu mężowi po pysku.Należało się,a jak!I nie waż mi się mówić,że jesteś dno!!!Zabraniam kategorycznie!😠 Studiowałaś historię, a dla mnie to zawsze był taki ogrom materiału nie do przebrnięcia,więc chylę czoła.A wiesz,że ja tak mam ,że jak mi gdzieś dobrze,to szukam nowych wyzwań i lepszych zarobków.Potem wydaje mi się,że zadania w nowym miejscu pracy mnie przerastają.Wpadam w panikę i się dołuję.A jednak coś pcha mnie do przodu... Mam teraz lepszy czas,czuję się lekko wyluzowana (wreszcie). Mała Fiki Miki-zapala mi się czerwona lampka w głowie,gdy piszesz,że przyjmuję wszystko z żartem ;) Wierz mi,że mam dni,gdy przyoblekam się w kir. Jest świetna pogoda i jestem w dobrym nastroju.Chyba jestem żywym barometrem,reaguję na zmiany pogody zmianami nastrojów.a jak wy reagujecie na to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
Podobnie.Lepsza pogoda=lepszy nastrój. Lecz u mnie dzisiaj kiepściutko.Nawet słoneczko za oknem niewiele pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bananku, ja mam o Tobie takie właśnie wyobrażenie, bo nawet przykre rzeczy opisujesz jakoś tak przez śmiech. Myślę, że fajna jest z ciebie babeczka :). Ja jakoś tak ostatnio niemrawo. Z chłopakiem dogaduje się tak se. A właściwie to się nie dogaduje, bo prawie go nie ma, tyle pracuje. Zastanawiam się, jakby było jak mielibyśmy dziecko. Chyba dostałabym totalnej załamki jakbym tak ciągle zostawała sama. :( Nie wyobrażam sobie takiego życia z dzieckiem. Zrozumiałam, że tak naprawdę, to teraz jestem sama i jak sama sobie nie pomogę, to nikt mi nie pomoże. Nie chcę go już o nic prosić. Wiem, że mogę liczyć teraz tylko na siebie. Lepiej mi z tym, że w końcu sobie to uświadomiłam, bo ostatnio przekonywałam siebie, że wcale tak nie jest... Smutek ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mała Fiki Miki-za dobre słowo należy się podziękowanie🌻 Z tym dzieckiem,to też zawsze mam dylemat.Niby chcę je mieć,a kiedy mam chwilę załamki-to obrót o 180 stopni i się cieszę,że mogę żyć tak jak chcę,bez zobowiązań.Chociaż mam męża,to wiem,że większość obowiązków spadłby na mnie.Taka kolej rzeczy,ale chyba jeszcze nie mam na to ochoty.Jak ktoś mi mówi,że już czas na dziecko,to coś się we mnie buntuje,wtedy ja na przekór wszystkim chcę zrobić.I już teraz to nawet nie komentuję tych słów albo mówię,że staramy się i nie wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cudowny dzionek :) Sniło mi się, że mój B. umarł... Dostałam jakiegoś szału, totalnie się załamałam. Pamietam, że poszłam na pogrzeb i strasznie lakałam, krzycza łam, aż wszyscy się na mnie patrzyli. Potem zakręciło mi się w głowie, tak, że o mało nie wpadłam do tego dołu. Pamiętam też, że na pogrzeb przyszedł mój były :) Sen - makabra. Zmęczył mnie. Ale faktycznie, tak się czuję ostatnio z moim facetem. Niby jest, ale tak, jakby go nie było. Siedzę w domu kolejny weekend, bo on pracuje 7 dni w tygodniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak poza tym, to miałam dziś wizytę rodzinki. Moja siostra cioteczna (która jest moją rówieśnicą) zaprosiła mnie na swoj ślub za 2 tygodnie. Chyba nie muszę mówić co działo się w moim domu ;), kupa podniecania itp. W ogóle w tym roku dużo moich koleżanek powychodziło za mąż. Rzygam na to i dołuje mnie to. Wcale nie chcę ślubu. Chce mieć święty spokój! Rzygam na pytania w stylu: kiedy ślub, dziecko, praca itp. itd. Normalnie powybijałabym wszystkich. Co to ich kurwa obchodzi. Niech się zajmą swoim życiem. Mam w sobie tyle złości, że nawet nie mam za bardzo kiedy się dołować :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, Mała Fiki Miki ,jak ja Cię rozumiem.Nie wiem skąd bierze się u mnie ta agresja na tego typu pytania.Normalnie bym rozszarpała delikwenta.Że też mi śmiał zadać takie pytanie.I myślę (bo nigdy głośno tego nie mówię):wara ci od mojego życia!Albo moje wymowne spojrzenie mówi samo za siebie albo nie podejmuję tematu,jakbym nie słyszała. Ale co w środku się dzieję,aż bulgocze ze złości 😡 😡 😡 😡.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i skąd taka skrajność, to już nie wiem sama.Niby jestem spokojną osobą,się zdołuję jak trzeba,popłaczę w samotności.Później znienacka dopada mnie świetny humor,a jak ktoś jest zbyt wścibski to normalnie zabiłabym własnymi rękami.Czy to osobowość psychopaty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bananowy- raczej to nie jest obraz psychopaty :) Ja tez tak czasami mam ze smieje sie a za chwile chce mi sie plakac. To chyba ma duzo wspolnego z naszymi hormonami a u mnie oprocz hormonow jeszcze z moim mezem. Dziewczyny mam pytanie:jakie sa u was objwy nerwicy? Bo mnie np. jak sie stresuje to boli lewa reka, a w nocy oprocz przyspieszonego bicia serca mam jeszcze tak jakbz uderzenia cisnienia do głowy. Macie tez cos takiego? Pozdrawiam was serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie na razie lepiej. Tak naprawdę to jest jak w romansach - milusio, cieplutko, rodzinnie. Mąż w weekend zrobił zakupy, ugotował obiadek, bawiliśmy się razem z Dzidziusiem - no bajka! Naprawdę czułam sie cudownie, wspaniale. Tylko ja mam niestety pewien feler i to mi zaburza radość życia. Ja się tak super czuje tylko gdy dzieje się właśnie coś takiego, a jak tylko mija to natychmaist to wielkie szczęście gdzieś ze mnie ulatuje. Nie wiem czy mnie dobrze zrozumiecie, potrzebuję cały czas dopalacza. Nadal czuję się dobrze ale nie czuję tego co w momencie gdy mąż robił obiad a ja z Dzieckiem na rękach asystowałam :) Natomiast po kłótni długo czuję dokładnie to samo co w chwili samej kłótni. Rozumiecie? No ale póki co jest naprawdę fajnie i żadne zmory mnie nie męczą! Hura! :) (a w podświadomości - do czasu, do czasu...:)) A co do kłopotliwych pytań - też doskonale rozumiem. Rzeczywiście inni odruchowo aby zagadać zadawali pytania o ślub, dziecko itd a mnie szlag trafiał i pewna byłam że robią mi na złość. I też niesamowicie się bałam takich decyzji, byłam pewna że wszystko będzie na mojej głowie. W znacznym stopniu tak jest ale zupełnie inaczej się na to patrzy gdy już ma sie Dzidziusia na rękach niż gdy jest to czysta abstrakcja. Dla tych co się wahają - gorąco polecam macierzyństwo!!! :) :) :) Przed Dzieckiem dokładnie tak samo się czulam jak niektóre z Was i byłam pewna że nie zdecyduję się przenigdy a przy tym i tak będę żałować. Dlatego naprawdę bardzo sie cieszę że jednak się zdecydowalam i tej decyzji nie żaluję. A wręcz może powtórzę... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Witam wszystkich. Na początku z grubsza o sobie napiszę. Mam 32 lata mam syna 9 letniego i faceta, z którym jestem 14 lat. Wydażyło się coś co spowodowało, że nie jestem sobą.Mój facet z racji swojej pracy był przedstawicielem handlowym ukrywał przede mną wiele spraw począwszy od problemów finansowych na romansach kończąc. Wszystko byłoby ok gdybym się o tym nie dowiedziała. I tak się zaczęła moja jazda. Najpierw kłótnie, awantury, ataki wściekłości, bezsilności itp. Po tym jak się dowiedziałam, że flirtuje i wodziałam na oczy inną sytuację myślałam że mu wybaczę i będzie ok. Jednak było inaczej. Zaczęłam go sprawdzać, kontrolować, ciągle miałam pretensje, że nie jest w stanie mi powiedziećgdzie jedzie i co robi. On zamiast mi pomóc dokładał do pieca. Znosiłam wyganianie z domu, szarpania....Aż w końcu nie wytrzymałam. Pewnego dnia gdy po raz kolejny robiąc mi na złość wyszedł z domu bez słowa poszłam kupić sobie 2 mocne piwa.Popijałam za każdym razem kiedy wyjeżdżał na szkolenia. Gdy wrócił miałam piwka za sobą a ponieważ poszedł do drugiego pokoju nie interesując się co się dzieje bez zastanowienia wyjęłam wszyskie leki jakie tylko miałam i wszystkie je łyknęłam. Odczekałam jakiś czas i poszłam rzucić mu w twarz tymi opakowaniami. Chciał mnie zmusić do wymiotów ale byłam w takim ataku szału, że nie był w stanie mnie zaciągnąć do łazienki. Potem słyszałam Ty głupia idiotko co Ty zrobiłaś. Zadzwonił do swoich rodziców.Nie wykonał telefonu na pogotowie bo po co. Minęła jakaś godzina zanim to zrobił. Nie chcciałam jechać. Na oddziale zrobili mi płukanie żołądka, po konsultacji psychiatrycznej miałam trafić na oddział ale za namową partnera że wszystko się zmieni zrezygnowałam. Miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Swoją drogą poszłam do psychiatry w Poradni Zdrowia Psychicznego. Dostałam leki brałam m.in Asentre, Lerivon i coś tam jeszcze. Ale koszmar się nie skończył. Znowu kłótnię, wyzywanie, wyganianie. Jednakże zaczęłam terapię u psychologa, która spowodowała, że się wyprowadziłam, miałam tyle siły. Zaczęły się wizyty i obiecywania, że wszystko się zmieni, że będzie dobrze. No i wróciłam do niego i do nowo wybudowanego domu. Kolejne kłotnie spowodowały, że to wszystko nie miało sensu. Nerwy, kłótnie, awantury. Beznadziejność, bezsilność i pytania bez odpowiedzi. Po kolejnej awanturze chwyciłam za nóż i podcięłam sobie żyły. Miałam dośc pretensji,słów typu:po co chodzisz do psychologa on Ciebie nastawia przeciwko, jesteś głupia bo nie myślisz o dziecku, zaangażuj się w domu bo nic nie robisz, bądź kobieca i tak bym mogła pisać bez końca. Znowu nie zadzwonił po pogotowie. Rany zagoiłam. To wszystko nie ma końca. Kolejna awantura zakończyła się zbitymi okularami, siniakami na rękach i podartą bluzką. Pytania bez odpowiedzi dlaczego on mi to wszystko robi. Jak można kogoś kochać i tak postępować. Obiecanki cacanki! Za każdym razem gdy coś jest nie tak myślę, żeby to zakończyć. Po co tak żyć. Całe życie dostawać po dupie. Wczoraj kazałam się zawieść do szpitala na oddział psychiatryczny lecz lipa nie przyjęli mnie bo znowy wypiłam i zdążyłam wziąść tylko 2 tabletki. Jutro idę do poradni do pani psychiatry po tabletki, czy to coś zmieni. A on nadal zachowuje się jakby nic się nie stało i nie wydażyło. A syn patrzy na moje kretyńskie zachowanie, ataki nerwów i złości. Nie panuje nad tym. Lepiej by im było beze mnie. Ciągle to powtarzam. Ale się rozpisałam a to tylko wycinek mojego życia. Marzenia o spokojnej, kochającej rodzinie poszły w siną dal. Nie mam siły, energii, wszystko jest beznadziejne. Nie znam recepty na lepsze jutro. Na to żebym była tą samą osobą co 2 lata temu. Pełną życia energii, optymizmu pozytywnie nastawioną do świata i ludzi. pomocną. Tej osoby już nie ma. To tyle bo nie skończę nigdy tej opowieści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość długie rzęsy
slim ona -nie rób głupstw, masz syna , który cię potrzebuje.Walcz o siebie, idż na terapię, bierz leki jak trzeba, tylko nie rób głupstw.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malaschiza
czesc moge tu czasem wpadac , mam podobne problemy, moze WY zroumiecie, czasem doradzicie? jakkolwoek to brzmi, samej juz rady nie daje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Witaj długie rzęsy Problem w tym że prochy mam za sobą one nie dają siły i energii zresztą nie jedna z Was to komentuje. Będę ospała, anemiczna ale nic innego mi nie pozostanie. Zacznę być fachowcem w lekach antydepresyjnych. Najgorsze jest to, że psychiatra zanim dopasuje lek to mija długi szmat czasu a my jesteśmy jako króliki doświadczalne. Jak każdy lek na jedno może pomoże na co innego zaszkodzi. Boli mnie to, że to ja znowu będę cierpiała a nikt nic nie zrobi i nie jest mi w stanie pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Najgorsze jest to, że najmniejszy problem czy to w pracy czy kłótnia w domu z moim facetem doprowadza mnie do jedej myśli, czyli chwytam bez zastanowienia za tabletki lub coś ostrego. Kretynka ze mnie. Mam syna mam dla kogo żyć a jednak myśli pozostają. To jest nienormalne. Myśli suicydalne takie mam wpisy na wypisach ze szpitala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Slim - witaj! 🌼 Twoja historia powaliła mnie na kolana. Nie wiem co powiedzieć. Wypróbowałaś taką drogę ucieczki i teraz próbujesz do niej powracać. Ja staram się czasem nad sobą zapanować, bo wiem, że jak posunę się o krok za daleko, to potem będzie następny i nastepny. Nie chcę tabletek. Bardzo. One ogłupiają. kiedy myślę o śmierci, to staram się szybko czymś zając, włączyć tv, byle tylko nie myśleć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość slim ona
Długie rzęsy jakie leki dokładnie bierzesz? Pomogły Ci one zmienić nastawienie do całości dały Ci siłę, energię i wiarę w siebie. Tak wnioskuję z Twoich wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, dzięki za pocieszenia, ale jakoś do dziś nie mogę do siebie dojść po tym spotkanu. :D Poza tym dobija mnie fakt, że ona pracuje, a ja nie. W ogóle jej tego nie zazdroszcze. Jest młodą biurwą na państwowej posadzie i zarabia grosze. Ale zarabia.... Ile to ja się nasłuchałam od rodziców. Jakby Bóg wie co to było :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×