Achaja 0 Napisano Sierpień 5, 2007 Wlasnie czytam ksiazke Judi Hollis pt.: \"Nadwaga jest sprawa rodziny\". I musze przyznac ze zgaddzam sie z autorka, ze dla wielu (jesli nie znakomitej wiekszosci) osob z nadwaga jedzenie jest obsesja, nalogiem. NIe wiele przy tym rozni sie on objawami od klasycznego alkoholizmu i... leczenie powinno przebiegac w podobny sposob. Tak wlasnie LECZENIE, gdyz uwazam (powtarzajac za autorka) ze objadanie sie jest CHOROBA. I ja uwazam ze jestem chora. Tak jak alkoholik pije i nie umie nad tym zapanowac wiele osob je bez opamietania. Alkoholicy maja swoje AA ,ale gdzie ma pojsc taka osoba jak ja? Bo nalezy tez zauwazyc ze wyjscie z jakiegokolwiek nalogu jest o wiele latwiejsze w grupie wsparcia, czasami wrecz tylko w takiej grupie jest to mozliwe. Ja chcialam otwarcie powiedziec ze sama sobie nie poradze i potrzebuje pomocy i wsparcia w walce z moim nalogiem, ktory niszczy moje zycie i zabija mnie powoli. I nie chodzi mi tu o pomoc w stylu diet itp. Dlatego pomyslalam sobie ze moze znajdzie sie tu wiecej osob takich jak ja, ktore maja odwage przyznac sie ze sa przewlekle chore i zechca sie leczyc razem ze mna. Zapraszam. Otylosc jest tylko zewnetrznym znakiem tego ze dzieje sie cos nie tak w srodku, tak jak czerwony nos jest tym znakiem u alkoholika. Dlatego moze zaczne pierwsza: Mam 27 lat, nazywam sie \"Achaja\" i jestem uzalezniona od jedzenia. Jem gdy jest mi smutno, jem gdy sie denerwuje, najrzadziej zas jadam gdy jestem glodna, zreszta nie wiem kiedy bylam tak naprawde glodna bo ciagle cos podjadam. Bylam na roznych dietach od prawie 20 lat i to praktycznie bez przerwy, z roznym skutkiem. Ale choroba bez wzgledu na to czy wazylam 60 kg czy 100 wciaz sie rozwijala. Bardzo bym chciala juz nie jesc i umiec sobie radzic inaczej z moimi emocjami ale nie za bardzo wiem jak. Dlatego potrzebuje waszej pomocy. Waze 104kg przy wzroscie 169cm. Czy jest tu nas wiecej? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Achaja 0 Napisano Sierpień 5, 2007 ??? :-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anoxa 0 Napisano Sierpień 5, 2007 niestety ja....od 2 lat się męczę. w ostatnie 2 tygodnie przytylam 8 kg;/ najchetniej bym juz sie zabila no ale coz. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anuLkA19_ 0 Napisano Sierpień 5, 2007 w 2 tygodnie 8kilo??? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Achaja 0 Napisano Sierpień 5, 2007 u mnie koszmar zaczol sie jak rzucilam palenie. Przedtem widocznie jedzienie i palenie dzielilo sie po rozno jesli chodzi o maskowanie i radzenie sobie z wszelkimi emocjami. jak zabraklo palenia to teraz jesm 2 razy wiecej. Najtrudniej jest ze nie mozna poprostu nie jesc wcale (choc i tego probowalam)...boje sie o siebie..chyba pierwszy raz w zyciu tak naprawde sie boje o swoje zycie... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
prosiatko 0 Napisano Sierpień 5, 2007 ja tez mialam problem z jedzeniem ciagle i w duzych ilosciach. nie jest latwo sie przestawic- ale nie jest to niemozliwe. nie boj sie. mozesz to pokonac. musisz tylko naprawde chciec i byc twarda. cwicz silna wole. jak sobie powiesz- do 1200 kcal.dziennie i ani jednej wiecej to trzymaj sie tego. musisz- a raczej my wszyscy z tym problemem- musimy byc silni. to da sie pokonac i trzeba w to gleboko i wierzyc a bedzie dobrze :) pozdrawiam i zycze wytrwalosci oraz cierpliwosci- bo waga nie spadnie z dnia na dzien :) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Achaja 0 Napisano Sierpień 5, 2007 wiem ze nie spadnie z dnia na dzien. Ja tylko chcialabym wierzyc ze moge jeszcze cos zrobic ...bo chyba osiagnelam etap bliski calkowitemu poddaniu sie. Nie wiem czy ma cos wspolnego z tym silna wola- kazdy mi tak powtarza a jak nie daje rady i sie zalamuje w kolejnej diecie to czuje sie tylko coraz bardziej winna i...jem coraz wiecej zeby zagluszyc to poczucie winy. tak powstaje owo bledne kolo w ktorym kraze od lak jak jakis chomik w kolowrotku. Nie umiem sobie radzic ze emocjami inaczej niz objadajac sie. I to ze wszystkimi - i tymi zlymi i tymi dobrymi. ..ciezko mi...pozatym nie wystarczy dieta 1200 kcal i jak schudne to jest super. Bo schudalm juz nie raz po 30-40 kg i co z tego 2-3lata i znowu to samo. Ta choroba jest nieuleczalna i do konca zycia. Czuje sie juz taka bezsilna... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość **karolina** Napisano Sierpień 5, 2007 ja mam pytanie odośnie moich wymiarów. 169cm wzrostu,60kg, 9cm w biuście,92cm w biodrach,69cm w talii. co o nich sądzicie? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość **karolina** Napisano Sierpień 5, 2007 90cm w biuście Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Achaja 0 Napisano Sierpień 5, 2007 uwazam ze jezeli nieustannie myslisz czy Twoje wymiare sa prawidlowe oraz czy nie jestes za gruba ,alebo tez wciaz poszukujesz ludzi ktorzy beda Cie utwierdzac w przekonaniu ze tak twoje wymiary sa wspanaile to bez wzgledu na to jakie one sa masz problem, ktory nazywa sie obsesja. Tak jak ja... :-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anuLkA19_ 0 Napisano Sierpień 5, 2007 prosiatko a na jakiej jestes diecie???ladnie chudniess:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Achaja 0 Napisano Sierpień 5, 2007 anoxa..sa czasami dni ze tez mi sie juz nie chce walczyc..gdyby nie jedna jedyna osoba to pewnie juz by mnie tu nie bylo...nie umiem opisac nawet co czuje... :-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość agus__23 Napisano Sierpień 5, 2007 tez mam ten problem,myslalam ze od pewnego czasu mnie nie dotyczy,ale chyba znow powraca...niby mam dla kogo zyc,ale ostatnio zycie wydaje mi sie pozbawione sensu, pocieszam sie zarciem niestety... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
prosiatko 0 Napisano Sierpień 5, 2007 achaja- ale ty masz 27 lat- wiec glowa do gory! halo!! zycie jest zbyt piekne by sie zamartwiac tusza :D (zeby ludzie mieli tylko takie problemy!) wyjdz do ludzi- zdiagnozowalas swoj problem wiec moim zdaniem to pierwszy krok, zeby bylo lepiej! naucz sie czerpac radosc i przyjemnosc z czegos innego niz jedzenie! zreszta z tego tez nie musiszrezygnowac!ja uwielbiam gotowac i nawet na diecie urozmaicam swoje menu! gotuje sobie smacznie- bo dietetycznie nie znaczy bezsmakowo albo niesmacznie! wrecz przeciwnie. od kiedy sie odchudzam jem same smakolyki. poznaje i ucze sie nowych potraw! i dalej czerpie z gotowania i jedzenia ogromna przyjemnosc! mozna sie zajadac ptasim mleczkiem- mozna tez jogurtem z rodzynkami i otrebami! mozna zjesc hamburgera albo pizze- ale mozna tez podac rybe w socie pieczarkowo-szpinakowym! mi pomoglo tez to, ze zaczelam sie ruszac- troche sportu i odrazu lepsze samopoczucie! wiec glowa do gory- nic straconego. na poczatku trzeba miec troche silnej woli. pozniej nowe nawyki same wchodza w krew :) anulka19_- jestem na 1000 kcal :) czasami mam odstepstwa- ale sie nimi nie przejmuje- no i cwicze- biegam, skacze na skakance, chodze na basen, robie 8 min. czuje sie teraz o wiele lepiej- mam lepsza samoocene i wiare, ze jak chce to potrafie cos osiagnac :) dieta poprawila mi nie tylko wyglad i kondycje fizyczna- ale dala mi tez podbudowala moja wiare w siebie pozdrawiam i troche optymizmu- nie smuc sie- bo smutek przebija z twoich postow- wrecz wylewa sie w kazdym zadniu... tak nie musi byc! ale tylko ty mozesz to zmienic :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Achaja 0 Napisano Sierpień 5, 2007 agus_23 sens zycia jest przysloniety wielkim talerzem pelnym pysznosci, zza ktorego nie widac juz nic i nikogo, nawet Ciebie samej. Ja wszytsko zawsze odkladalam na okres kiedy bede szczupla. I on nigdy nie nadchodzil-nawet jak wazylam 60 kg to i tak bylam gruba( w zasadzie nie czulam sie ani troche lepiej od tego jak czuje sie taeraz przy 104). To sie nazywa syndromem proby generalnej. Ale ja juz nie chce czekac az zacznie sie przedstawienie pt moje zycie bo wlasnie sobie zdalam sprawe z tego ze ono trwa od 27 lat. Agus moze nie widzisz sensu bo jedzenie zajmuje jego miejsce przeznaczone na \"sens zycia\" i nic juz sie nie miesci.? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Emily20 0 Napisano Sierpień 5, 2007 Strasznie mądrze i fajnie tu piszecie dziewczyny.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anuLkA19_ 0 Napisano Sierpień 5, 2007 fajny topik:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Achaja 0 Napisano Sierpień 5, 2007 prosiatko dziekuje Ci za cieple slowa... pewnie masz racje, ale wydaje mi sie ze jeszcze dluga droga przedemna... tak sie boje kolejnej porazki po ktorej przytyje 2 x wiecej niz schudlam.Skad mam brac nadzieje? swiat mi wcale w tym nie pomaga gapiac sie na mnie jak na dziwolaga na basenie czy silowni i kometujac w sposob hmmm niewybredny nazwijmy to... Nie wiele osob rozumie ile mnie kosztowalo przyjscie na ten basen wiedzac ze zostane wyszydzona po raz kolejny, jak zwykle. Nie wiele osob zastanowilo sie ze nie jest mi dobrze ze soba i ze staram sie tu na tym basenie cos zmienic. Dletego przestalam wychodzic z domu. Poza praca nie chodze nigdzie.A jedynym przyjacielem ktory mnie nie opuscil jest jedzenie. Wiec wiedzac ze umieram z kazdym kesem jem nadal. Ciezko uwierzyc ze cos sie smienie. Ciezko znalesc w sobie sile do 4ro tysiecznej juz chyba proby. jak uwierzyc ze tym razem bedzie inaczej niz poprzednie 3999razy??? Jak zniesc szyderstwa i nie rekompensowac sobie ponizenia czekolada w domowym zaciszu...? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anuLkA19_ 0 Napisano Sierpień 5, 2007 prosiatko podziwiam cie:)3maj tak dalej Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość agus__23 Napisano Sierpień 5, 2007 sama nie wiem...ostatnio popadam w depresje,przez ostatni rok jadlam w miare normalnie,nie przejadalam sie ani nie glodowalam,jadlam wszystko w mniejszych ilosciach...na studiach dobrze mi szlo,sesje zaliczylam, praktyki tez..mialam jakies plany na wakacje,troche odpoczac, odwiedzic znajomych itp...ale musialam isc do pracy,a po niej nic mi sie nie chce,tylko dogadzam sobie zarciem niestety;/w pewnym stopniu tez zazeram stres z nia zwiazany...szczerze mowiac jedyne o czym marze po robocie to uwalic sie przed tv z ciastkami i kawa;/ wegetacja... tez wszystko odkladalam na czas gdy juz schudne,kupno lepszych ubran itp..pare lat temu moje kompulsy siegnely zenitu,zarlam tonami,slodko, tlusto, duzo...stres-zarcie, relaks-zarcie itp...potem schudlam,wpadlam w bulimie, teraz odkad jestem z facetem jakies 1,5roku spokoj...az do teraz...powoli znow trace kontrole nad soba i checi do czegokolwiek... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anuLkA19_ 0 Napisano Sierpień 5, 2007 kompulsy sa okropne:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
prosiatko 0 Napisano Sierpień 5, 2007 na wszystko jest sposob! czekolada- nie kupuj- nie bedzie :) (moja zasada :) ) szyderstwa- olej- wiem nie jest latwo- ale badz taka troche wredna ;) ja tak robilam... jak widzialam, ze ktos sie na mnie dziwnie patrzy, komentujac moja wag, patrzylam na nie go/na nia jak na kretyna/kretynke i znajdowalam jakies wady wygladzie fizycznym. powirzchownosc nie jest coprawda domena ludzi inteligentnych, ale czasami, dla lepszego samopoczucia warto sie znizyc do poziomu tych marnych jednostek. zreszta- co mnie obchodzi co mysli o mnie ktos kto mnie nie zna??!! kazdy ma wady. a na basenie... szczerze mowiac, nie sadze, aby kogos tak szczerze interesowal moj wyglad i moja osoba... mysle, ze bardzo czesto osoby z kompleksami wmawiaja sobie, ze sa z racji swoich niedoskonalosci w centrum zainteresowania. w rzeczywistoci jednak sa one niczym innym jak jedna z wielu osob na basenie. a skad czerpac wiare, ze sie uda? z tego samego zrodla, ktore mowi ci, ze sie nie uda :) bo dlaczego ma sie nie udac? bo raz, dwa czy dwadziescia razy sie nie udalo? glupi argument. jakby kazdy tak myslal, to biedni naukowcy do tej pory nie stworzyliby niczego sensownego ;) jeszcze raz podkreslam- wiecej optymizmu! anulka- dzieki. trzymam jak moge :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość agus__23 Napisano Sierpień 5, 2007 achaja kiedys wazylam podobnie jak ty teraz, potem sie zawzielam i schudlam ponad 30kg,polowa wlosow mi wypadla,okres zatrzymal na 3 miesiace..komentarze innych jak byly tak zostaly,mialy tylko troche inny wydzwiek,a ja czulam sie jak gowno...potem bulimia i na przemian tycie i chudniecie..teraz waze jakies 80kg przy 173..ale jak sie znow rozezre to waga szybko wzrosnie co mnie po prostu dobije...wszystkie swoje porazki przypisuje mojej wadze,temu ze jestem za gruba i ze kiedys bylam jeszcze grubsza, wszystko sie sprowadza do tuszy...a komentarzy tez sie nasluchalam od rodziny rowniez...a jakie sa u ciebie relacje z rodzina? jestes w zwiazku czy sama?ja jestem,ale czasem wolalabym byc sama... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Achaja 0 Napisano Sierpień 5, 2007 angus mam identycznie jak Ty. Wracam z pracy zmeczona i jedyne do czego sie zdobywam to uwalenie sie przed TV i jedzenie non stop praktycznie do momentu kiedy to nie wykapie sie i nie pojde spac. Moze trudno to zrozumiec,ale wtedy czuje sie..hmmm szczesliwa. Jedzenie mnie odpreza i jednoczesnie sprawia ze nie mam ochoty na nic innego (no bo kimu by sie chcialo ruszac z brzuchem wypenionym po sam przelyk). Tak wiec tyje a im wiecej tyje tym mniej sie ruszam i tym wiecej tyje i jem . Oto kolejne bledne kolo. I do tego ten wszechogarniajacy smutek o ktorym piszesz. Moze to depresja nie wiem...Niby mam wspanialego meza, prace , wlasne mieszkanie. Sama wiec nie wiem - nie mam powodow do smutku. Ja wiem ze sa tysiace gorszych zmartwien i problemow. Slyszalam tez jus ze to z nudow popadam w depresje i z nudow sie objadam. Ale mi sie zdaje ze to jednak jest nalog. Im dluzej sie zastanawiam tym bardziej to widze, Wyobraz sobie ze zamiast jedzenia to jest alkohol i przypomnij sobie sytujacje ze soijego zycia. Jak nazwalabym taka osobe, ktora wracajac po pracy jedyne o czym mysli to napis sie (najesc) i tylko na to ma ochote, ktora pije coraz wiecej i wiecej , ktora jest coraz smutniejsza i nie wie czemu, ktorej picie (jedzenie) odstresowuje.... To jest alkoholik a w naszym (a przynajmniej w moim przypadku ) JEDZENIOHOLIK. Tak trudno uwierzyc ze jestem az tak chora.... :-( Nie wiem moze z Toba jest troszke inaczej... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
prosiatko 0 Napisano Sierpień 5, 2007 dziewczyny- achaja i agus- obie powinnyscie byc bardziej radosne! agus- jezeli kogos masz to cudownie- i nie pisz, ze wolabys bys sama- bo sama dobrze wiesz, ze tak nie jest! ja jestem singielkiem- ale to mnie jakos nie rusza... chyba mi tak narazie dobrze :D zreszta chyba nie mialabym czasu na jakis powazny zwiazek... nie wiem jak wam pomoc. nie jestem chyba osoba najbardziej kompetentna ... ale z wlasnego doswiadczenia- wiecej wiary w siebie i optymizmu! chyba w kazdym poscie bede wam to pisala :D Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Achaja 0 Napisano Sierpień 5, 2007 moj ojciec wazy 150 kg i nasze relacje sa.... dziwne..mysle ze on jest tez bardzo chory. jakos u niego szybciej to zobaczylam niz u siebie..mam meza, ktorego bardzo kocham , i ktory robi co moze by mi pomoc,ale nie umie i czuje sie winny (pasuje idealnie to ksiazkowego opisu osoby wspoluzaleznionej tak jak i moja matka). Wychodzi na to ze pochodze z rodziny patologicznej Jedzenioholikow i tak jak to czesto bywa z alkoholizmem odziedziczylam to z calym inwentarzem. Ile ja w zyciu nazarlam sie tabletek na przeczyszczenie, rzygac tez probowalam,ale nie umiem, a jak bylam normalna (60kg) to uwazalam i czulam sie jak..hmm nie wiejm..jak szmata i..tak sie tez traktowalam)... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anuLkA19_ 0 Napisano Sierpień 5, 2007 achajko wierze ze schudniesz:)jestes silna baba i dasz rade Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość agus__23 Napisano Sierpień 5, 2007 ja mam ojca alkoholika,moze to tez ma jakis wplyw..jak jest pijany to sie awanturuje,na szczescie slownie tylko..kiedys jak bylam dzieckiem siedzialam cicho,byle przeczekac awanture...pozniej jako anstolatka az do teraz mu pyskowalam,wpadalam w szal i to skutkowalo..ostatnio byla awantura,potem mnie i matke przepraszal..i nawet wtedy mialam do siebie zal ze mu odpyskowalam za ostro,ze moglam sie zamknac i jakos by ucichlo,ze to moja wina... matka z kolei ma chyba ten sam problem co ja,tez sie obzera w stresie...jak ojciec trafil do izby wytrzezwien i nie wiedzielismy co sie znim dzieje to myslalam ze zazre sie na smierc...ja mam chyba to po niej...w domu zawsze bylo zarcia pod dostatkiem,jadlo sie z nudow, przed tv, ze stresu, dla relaksu, zawsze tylko nie z glodu... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Achaja 0 Napisano Sierpień 5, 2007 wiecie..tylko ze mi juz nie chodzi o to zeby schudnac...a bym chciala uwolnic sie od jedzenia. Chcialabym zeby moje zycie przestalo sie wokol niego krecic, chcialabym przestac usprawiedliwiac swoje porazki swoja waga, chcialabym przestac usprawiedliwiac swoje wady swoja waga. chcialabym zeby jedzenie zajelo w moim zyciu miejsce takie jak u normalnego czlowieka- czyli jem kiedy jestem glodny. poztym ten temat mnie nie zaprzata wogole. Chcialabym przestac czuc sie tak bardzo winna ze waze ponad 100 kilo. Chcialabym przestac myslec ze wszysscy widza we nie tylko sadlo. Chcialam odejsc od mojego meza bo myslalam ze bycie z takim grubasem jest dla niego nie do zniesienia. Chcialabym przestac nienawidzic siebie za to jaka jestem i za to jaka byc nie potrafie a bym chciala. Chcialabym jesli nie pokochac to chociaz umiec znosic sama siebie. .. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
anoxa 0 Napisano Sierpień 5, 2007 ja juz nie mam sily...kompletnie. zaraz pojde sobie chcoiaz troche ulzyc wkaldajac palce w gardlo...mzoe dzikei temu nie utyje jeszcze bardziej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach