Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość druga połowa serca

gdy on / ona jest człowiekiem sukcesu

Polecane posty

Gość druga połowa serca

Witam Chciałabym sie dowiedziec jak to jest w związkach gdzie jedna ze stron, np mezczyzna ma bardzo wysokie ambicje, jest bardzo zaangazowany w swoją prace i ma plan na najbliższe kilkanascie lat. Czy kobiety realizują się w takich związkach, czy tez są jakby "częścią planu". Czy jest miejsce na prawdziwe uczucie czy tez moze mezczyzna widzi w kobiecie "dobrą kandydatkę" na umiejscowienie jej w swoim planie. Moze wypowiedzą sie tutaj kobiety, które zdecydowały sie na związek z takim męzczyzną. jak sobie radzą z dązeniem do wyznaczonych celów, czy wspierają partnera czy tez mają swoj punkt widzenia i angazują sie w innych dziedzinach. A moze i wypowiedzą sie panowie "opanowani" przez kobiety sukcesu? Czy tacy własnie "opanowani" przez ludzi sukcesu potrafią sprostac zadaniom wyznaczanym przez tych "ambitniejszych"? Na pewno jest to sprawa indywiduala kazdego człowieka, ale moze wypowie sie ktos kto zyje z taką własnie osobą. Z góry dziekuje za odpowiedzi. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmmm.... Ja nie mam tego problemu- co prawda ja i mój narzeczony jesteśmy prawnikami. W tym roku oboje dostaliśmy się na aplikację radcowską i za parę lat będziemy radcami prawnymi. Wydawałoby się, że teraz powinniśmy orać, orać i jeszcze raz orać. Ale nie - mamy inne plany- dla nas najważniejsze jest nasze prywatne życie. Wolimy zarabiać mniej, ale mieć dla siebie czas. Żeby chociażby spędzić razem wieczór miło, itp. Zależy, co dla kogo jest życiowym prirytetem. Ale z innej strony myslę, że taka praca na szczeblu uzależna.Robisz ważne projekty, od Ciebie zależy podejmowanie decyzji, odpowiedzialność, itp. Adrenalina się podnosi, czujesz, że żyjesz. Czujesz się kimś. Pytanie, czy potrafisz żyć też innym życiem i to jakoś pogodzić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga połowa serca
Proszę o kolejne wypowiedzi, pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...Ja bylam w takim zwiazku. Dla mnie nie skonczylo sie to dobrze. On mial wlasna firme, duze pieniadze i okazalo sie, ze ja mam byc na pokaz. Rowniez mezalians mu nie odpowiadal... Jesli ewentualnie malzenstwo, to proponowal intercyze. Wszystko sie rozpadlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga połowa serca
podbijam temat:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie wyglada to tak: praca codziennie do 19-20, soboty, niedziele. O wspólnym wyjeździe na weekend można pomarzyć, o wakacjach nawet nie wspominam. Czuję się jak samotna matka, nasz związek praktycznie przestał istnieć. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga połowa serca
A czy nie jest tak, ze Wasze ambicje zyciowe wzrastają bedąc z takim człowiekiem? Bo przeciez mozna pogodzic dązenie do zyciowych celów z czasem przeznaczonym tylko dla tej drugiej osoby, ze wspólnym wyjazdem - chodzi o dbanie o uczucie. Mysle ze na pewno trzeba znaleźć równowage i jednak starac sie odrębniac prace od zycia uczuciowego. Bez osiągnięcia tej równowagi nie ma szczescia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Równowagę musicie znaleźć oboje. A przede wszystkim człowiek sukcesu. Od kiedy pamiętam żyłam pracą w 200%. Pomysł na życie owszem... ale moje. Trudno jest utrzymać dom w układzie, gdzie jedno z partnerów wszystko podporządkowuje swojej karierze zawodowej. Poddałam się bo tzw. życie prywatne zaczęło mi się sypać. Życie nie znosi pustki, a będąc tak aktywnym zawodowo wprowadzamy pustkę w życie naszego partnera. Karierę odpuściłam, uznałam, że prawdziwe życie biegnie obok mnie, a ja w nim nie uczestniczę. Jeżeli nie najdziecie złotego środka i sporo czasu dla siebie, życie w takim związku będzie trudne dla obojga.... zaczniecie się oddalać od siebie, coraz mniej będziecie mieli wspólnych spraw.... W moim przypadku ambicje mojego męża nie wzrosły, raczej wzrósł poziom niedowartościowania. Kariera tak, ale nie za wszelką cenę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga połowa serca
czekam na nastepne wypowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga połowa serca
up up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba toksyczna bardzo
Ja mogę tylko powiedzieć,że wcale mi nie jest lekko w związku z taką osobą.Bardzo ciężko jest być z kimś dla kogo praca i pieniądze są najważniejsze.Nie ukrywam też,że odkąd się poznaliśmy czuję się gorszą osobą,taką jakby z gorszej gliny,głupszą i absolutnie nic nie wartą.Przy nim,jego wykształceniu,sukcesach wstydzę się samej siebie i dobrze wiem że on też wstydzi się być z dziewczyną "z nizin", z "innego świata",chociaż tego nie mówi.Bardzo go kocham,ale wiem że nie dorastam mu do pięt i że na pewno zostawi mnie dla jakiejś bogatej aktorki czy modelki.Szkoda że nie można zakochać się w kimś na zawołanie, na pewno wybrałabym normalnego faceta,bez takich sukcesów,ale takiego który miałby dla mnie czas i mnie wspierał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka potwora ala
ja tez bylam w takim zwiazku. niczego dobrego to nie przynioslo, mam taka refleksje, ze dla takich ludzi inni sa czescia krajobrazu. wraz z postepowaniem naprzod, ich wymagania rosna i bardzo szybko znajduja sobie kolejny obiekt westchnien, poniewaz to nowe, niesie nowe mozliwosci. dzis uwazam, ze ten zwiazek byl niestety strata czasu bo pozostawil niespelnione nadzieje, poczucie przegranej i myslenie o sobie jak o nieudaczniku, ktory nie potrafil sprostac wymaganiom.wspolczuje ci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość druga połowa serca
A mi sie wydaje ze przy takim człowieku mozna tylko isc do przodu i na pewno nie patrzec na siebie jak na osobę gorszą...z innej gliny. Wydaje mi sie ze przy takiej osobie mozna sie tylko rozwijac, oczywiscie pod warunkiem ze ta osoba nie traktuje nas jak bysmy byli gorsi, "z nizin" - tylko wspiera nas duchowo, jednoczesnie sama sie realizując.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba toksyczna bardzo
Dobrze powiedziane,jak wspiera.To na pewno zależy od człowieka i mam nadzieje,że są tacy których sukces nie pozbawia człowieczeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×